czwartek, 3 maja 2012

Cnoty i występki w alegorycznych rzeźbach :))

Browar "Krakonos" w Trutnovie.
Dzięki temu,że dzisiejsze święto,jest polskim świętem i dniem wolnym,postanawiamy jechać do Czech.U nich jest to zwykły dzień tygodnia,więc większe są szanse na zwiedzanie bez tłumów.Umówiliśmy się z Ewą,Jarkiem i Beatą.Na dziś wybraliśmy Kuks i zespół szpitalny z alegoriami cnót i występków.
Bez pośpiechu jemy śniadanie,pakujemy plecaki,pijemy kawę i w drogę.
Najpierw jedziemy po Ewę,która już na nas czeka.W Kowarach dosiadają się Jarek z Beatą.Jesteśmy w komplecie,więc ruszamy ku granicy.
Zatrzymujemy się na chwilę w Trutnovie,mieście smoka.Samochód zostawiamy na parkingu przy browarze "Krakonos" ,Radek z Jarkiem skorzystali z tego robiąc mały zakup w przy browarowym sklepiku i teraz już spokojnie idziemy pospacerować po mieście.Tradycyjnie robimy sobie zdjęcia z figurą św.Jana Nepomucena,znajdującą się nieopodal rynku.Pięknie odnowiona rzeźba przedstawia scenkę zrzucenia Jana Nepomucena z mostu do Wełtawy przez dwóch żołdaków.Będąc kiedyś w Pradze,pierwszy raz usłyszałam opowieść o Janie Nepomucenie.Często bywający na dworze królewskim Jan Nepomucen,został spowiednikiem królowej.Gdy padło podejrzenie,że królowa jest niewierna,król chciał wymusić na Nim wyjawienie tajemnicy spowiedzi,gdy ten odmówił,został poddany okrutnym torturom i na koniec zrzucony z Mostu Karola do Wełtawy.W momencie zrzucenia Nepomucena do rzeki na niebie ukazało się pięć gwiazd,symbolizujących pięć cnót męczennika.W Czechach,rzeźby,potocznie zwane Nepomukami są powszechnie spotykane.Św.Jan Nepomucen jest patronem dobrej spowiedzi,spowiedników i penitentów,patronem chroniącym przed powodziami i wzburzonymi wodami,patronem mostów,przepraw i życia rodzinnego.Tradycja ludowa mówi,że chroni on nasze zasiewy nie tylko od powodzi,ale i od suszy.Dlatego też,figury ze św.Janem Nepomucenem można spotkać nie tylko przy rzekach i mostach,ale i na placach publicznych,przy kościołach,na skrzyżowaniach dróg i w polach.
Mam sentyment do "Nepomuków",a poza tym,zawsze zadziwia mnie,że w kraju gdzie jest niewielu katolików,na każdym kroku spotyka się figury świętych i krzyże.Piękne,wykute w kamieniu...
Okna jak lustra.
Idziemy teraz przywitać się z "rodziną panter" zgromadzoną na placu przy dworcu autobusowym.Naszym oczom ukazują się cudownie,różowo kwitnące drzewa.W pierwszym momencie byłam przekonana,że to migdałowce,ale okazało się,że to wiśnie piłkowane tak kwitną.Jestem zachwycona.Niesamowicie piękny widok.
Zachwycają nas również pantery.Siadamy na nie robimy sobie sesję zdjęciową z przyjaznymi panterami.
Z Nepomucenem.
I co mu się stało???

I co tu wybrać???

Kwiaty wiśni piłkowanej.

















Czekają...

Na stacji kolejowej.

Kolejowe menu.
Starym mostem z 1884r. nad rzeką Upą dochodzimy do stacji kolejowej i stąd uliczkami,ze starymi kamieniczkami,w których ulokowały się liczne knajpki i restauracje dochodzimy do kościoła Najświętszej Marii Panny.Zaglądamy do wnętrza przez kraty w drzwiach.Chwilkę oglądamy kościół i ruszamy już w stronę Rynku Karkonosza.Na środku,gdzie kiedyś była Smocza Studnia(wszak to miasto smoka),dziś znajduje się fontanna  z Karkonoszem.Z jednej strony rynku stoi kolumna Trójcy Świętej,a z drugiej pomnik cesarza Franciszka Józefa II.Odwiedzamy punkt informacji turystycznej i rozsiadamy się w knajpce u "Draka"-czyli smoka.Posilamy się,pijemy piwko-niektórzy kofolę i idziemy do samochodu by ruszyć ku naszemu głównemu dzisiejszemu celowi-do Kuksu!!!









Trutnovskie podcienia wokół rynku.




Kolumna Trójcy Świętej i trutnovski ratusz,jeszcze bez smoka.

Nepomucen z kolumny Trójcy Świętej.
Fontanna z Karkonoszem.



Herb miasta.





Macieja???






Browar "Krakonos"

Cembrowana chata w Kuksie.
Rzeźba Chrystusa z 1858r.,z napisem "Weź krzyż swój na ramiona i naśladuj mnie"

Rzeźba Dawida przy restauracji "U Złotego Słońca".

"Goliat",rzeźba stoi na wprost rzeźby Dawida,a tyłem do Hospitalu Kuks.

Fragment winnicy.

Hospital Kuks widziany spod "Złotego Słońca".
Dojechaliśmy do Kuksu.Samochód zostawiamy na parkingu,obok boiska sportowego i idziemy "dotknąć" dawnych czasów...
Kuks obecnie jest senną wioską,ale w dawnych czasach zasłynął dzięki hrabiemu Franzowi Antonowi Szpork,który odziedziczył te tereny i wybudował na dwóch brzegach Łaby potężne budowle.Na jednym brzegu była(niestety)potężna rezydencja-pałac-gdzie odbywały się "tańce,hulanki,swawole" a wino płynęło kamiennymi kaskadami wzdłuż schodów,które istnieją do tej pory.Natomiast na drugim brzegu Łaby ku przeciw wadze i ku ostrzeżeniu,że życie ludzkie jest marnością i nic wiecznie nie trwa,został wybudowany "Hospital"-zespół szpitalno-kościelny i uzdrowiskowy(o ironio losu,przepych i rozpusta przepadły,została marność ludzka). Uzdrowisko z wodami leczniczymi działało niecałe 40 lat i tuż po potężnej powodzi,gdy zniszczeniu uległo większość budynków,straciło swą popularność.Pozostał szpital,który działał prawie dwieście lat.Tuż przed Drugą Wojną Światową zostali wypędzeni z kompleksu sanatoryjno-szpitalnego ostatni zakonnicy Bractwa Miłosierdzia.Zaraz po Wojnie był tu znów szpital dla obłożnie chorych,ale w latach 70-tych Szpital Kuks stał się majątkiem państwa czeskiego i od tego czasu trwają tu prace remontowe,renowacyjne i archeologiczne i za kilka lat,dzięki funduszom z Unii Europejskiej stanie się "perełką".
Stoimy na wprost pałacu,którego nie ma...

Tu kiedyś były schody do pałacu???


Grupowo :)

Ustawianie do zdjęcia grupowego...

Były czasy,że tędy płynęło wino...

....a teraz my się rozsiadamy....

Nawet jaszczurka wyszła nam na spotkanie...

Reprezentacyjne schody z fontannami.

.....i tędy wypływało wino lub woda...



Podziwiamy najpierw panoramę,która rozpościera się przed nami na szpital i aleję prowadzącą do niego.Robimy sobie sesję zdjęciową na schodach,które za dawnych czasów prowadziły do rezydencji hrabiego Sporcka.Po obu stronach schodów,są wodne kaskady,którymi kiedyś płynęło wino,a i teraz ponoć podczas "Święta Wina" też tędy płynie...Ciekawe czy to prawda???
Schodzimy po schodach,przechodzimy przez most nad Łabą i już jesteśmy na terenie uzdrowiskowo,szpitalno-kościelnym.Do samego budynku prowadzi piękna aleja klonowa,z kulowo przyciętymi drzewami.Cudnie to wygląda,po obu stronach alei widać budynki szpitalno-uzdrowiskowe,a na wprost góruje potężna budowla kościoła św.Trójcy.

Stojąc na wprost po lewej stronie od budynku kościoła ustawione na cokołach są rzeźby przedstawiają alegorie cnót.Pierwszy to Anioł Dobrej Śmierci,później jest wiara, duma, nadzieja, miłość, cierpliwość, mądrość, dzielność, wstydliwość, pilność, szczodrość, szczerość, sprawiedliwość  i umiarkowanie..Natomiast po prawej stronie znajdują się rzeźby przedstawiające alegorie występków.Pierwsza rzeźba to Anioł Żałosnej Śmierci,później jest skąpstwo, rozpusta, zazdrość, obżarstwo, gniew, lenistwo, rozpacz, lekkomyślność, oszczerstwo i przebiegłość.Kiedyś podobno było jeszcze oszustwo,ale nie zachowało się do naszych czasów.Wszystkie rzeźby są kopiami,gdyż oryginalne rzeźby Matyaša Bernarda Brauna znajdują się w Lapidarium.Zostały tam przeniesione by czynniki zewnętrzne ich nie zniszczyły.
Alegoria Religii.








Wielki Chrześcijański Żołnierz.
Altana w ogrodzie z alegoriami Pór Roku.


Wchodzimy na teren Hospitala,idziemy do sklepiku i kasy.Dowiadujemy się ile czasu mamy do zwiedzania z przewodnikiem i okazuje się,że na spokojnie możemy obejrzeć sobie ogrody i rzeźby zgromadzone wokół.Kupujemy bilety,wizytki,dzwoneczek dla mnie,stemplujemy swoje dzienniczki turystyczne,zostawiamy plecaki pod opieką Ewy(będzie sobie odpoczywać na ławeczce) i ruszamy na samodzielne zwiedzanie.
Najpierw idziemy obejrzeć wewnętrzny dziedziniec i ogrody.Wszędzie widać doły wykopalisk prowadzonych na terenie przy budynkach szpitalnych.Całe szczęście ogród jest nie rozkopany i możemy spokojnie spacerować alejkami wśród bukszpanowych żywopłotów okalających przystrzyżone trawniki.Są tu rzeźby alegorii Sztuk Wyzwolonych i alegorie Pór Roku.

Mały Chrześcijański Żołnierz.

Brama prowadząca do ogrodów z Polifemem.
W dawnych czasach Polifem miał wbudowany mechanizm zegarowy z kurantami.

Inne spojrzenie...












Zaglądamy przez starą,niedomkniętą bramę i tuż za nią i drogą znajdujemy stary cmentarz.Jest tu miejsce po kaplicy grobowej i kilka starych grobów.Wracamy z powrotem na teren ogrodów przy szpitalnych.Idąc alejkami czytamy prospekt w języku polskim o historii szpitala.Radek robi kilka zdjęć,byśmy później mogli podpisać zdjęcia.Zostaje nam już niewiele czasu,więc kierujemy swe kroki na spotkanie z czeskim przewodnikiem.Przy wejściu do budynku szpitala,okazuje się,że nie jesteśmy jedynymi Polakami.Jest nas dość spora grupka.
Zaczynamy zwiedzanie....
Na starym cmentarzu...





Gloria Anioł :)

Jeszcze w pakach...


Przy alegoriach Występków.

Alegorie Występków.



Alegorie Występków.





Alegorie Cnót.





W bzach.

















Gra Jarka wszystkich rozmyła z zachwytu.
Nie wykupiliśmy zezwolenia na robienie zdjęć,gdyż i tak mamy ich całe mnóstwo,a zdjęcia w pomieszczeniach bez odpowiedniego oświetlenia nie wychodzą zbyt pięknie.Podziwiamy za to sale pełne obrazów,w których i tak nie można robić zdjęć.Są tu obrazy rodziny Sporcków,słuchamy po czesku historii Kuksu i całego kompleksu szpitalno-kościelno-uzdrowiskowego.Podziwiamy na makiecie jak to onegdaj wyglądało i jakież to wszystko tereny zajmowało i czego już niestety nie ma.Zaglądamy do kolejnych sal i kościoła.Nasz przewodnik zaprowadza nas na balkon,gdzie znajdują się organy i wprawia nas w niemałe zdumienie,pozwalając nam usiąść i zagrać.
Wszyscy czekają na mój koncert...




Jako,że brak chętnych do zagrania na początku,przewodnik siada sam i pokazuje możliwości instrumentu.Dźwięk organów oszałamia nas i Jarek daje się uprosić i też daje mały recital ;) a po Jarku Danusia ;) Dalej trafiamy do perełki Hospitala,barokowej apteki zachowanej w praktycznie w niezmienionej formie.To zdecydowanie robi wrażenie.Są tu różnych rozmiarów moździerze,ciekawe naczynia apteczne-szklane,metalowe i drewniane.Czerwony kolor drewna,jest wynikiem moczenia go w byczej krwi.Przeznaczeniem ich było przechowywanie proszków aptecznych.Piękne meble i stół z kwitnącym drzewem życia,a na ścianie,nad drzwiami wisi "jednorożec",a sufit zdobi przepiękny obraz.
Oglądana wcześniej makieta obrazująca jak wyglądał Kuks przed powodzią,daje obraz jaką barwną postacią był jego twórca hrabia Sporck.Zdeklarowany katolik patrzył niechętnie na kłótliwość kleru o pieniądze.Sam różnymi sposobami starał się zdobywać fundusze na cele religijne.Ograł np. w karty króla Polskiego Augusta II Mocnego i za pieniądze ufundował kaplicę św. Jana w Vysokie koło Pragi.Był mecenasem sztuki i nauk,ale jeśli ktoś mu podpadł potrafił się zemścić.Zlecał rzeźbiarzowi Braunowi wykonanie karykaturalnej rzeźby takiej osoby.Karzełki z podobiznami tych osób zachowały się do dziś.Spora grupa zdobi zamek w Nowym Meste n. Metują.













 Kolejną fantazją hrabiego było stworzenie rękami wspomnianego Brauna kamiennego Betlejem,czyli przedstawienie obrazów biblijnych na płaskorzeźbach w kamieniu.To ma być nasz kolejny dziś punkt zwiedzania.Wcześniej jednak zostajemy jednak nieco z tyłu i zaglądamy do muzeum techniki.Niestety Beata,Jarek i Ewa oddalili się już na tyle,że musimy ich gonić i nie wchodzimy do środka muzeum,a szkoda:( Na tablicy reklamującej,co można w nim zobaczyć widnieje motor samego Jary Cimrmana ;))





 
Przed odjazdem posilamy się na boisku piłkarskim drużyny z Kuksu i obserwujemy niebo.Już wiadomo,że z oglądania Betlejem dziś nic nie będzie.Nadciągają czarne chmury a wraz z nimi burza.Zbieramy się i ruszamy w przeciwnym kierunku.W planie mamy postój w mieście z wielkimi rycerzami na froncie ratusza w Hostinne.

Tam już pada...

My się już żegnamy...
Zanim jednak docieramy do Hostinne,mamy przymusowy postój.Pada tak gruby grad,że wjeżdżamy pod drzewo i by ochronić auto przykrywamy je kocem.Trwa to na szczęście krótką chwilę i możemy ruszyć dalej.W Hostinne oglądamy przede wszystkim wspomniany ratusz.Olbrzymy go strzegące,mają 4,6 metra wzrostu i są ubrane w rzymskie szaty.Rynek okalają kamieniczki z podcieniami,a na środku stoi kolumna Maryjna.Głodni zatrzymujemy się w restauracji.Zamawiamy polewkę czesneckową.Jest inna niż te,które dotąd jedliśmy.Zawiera duże ilości pora i jajko.Nam smakuje i wiemy,że przyrządzana jest tuż przed podaniem.Tradycyjnie do picia jest piwo,kofola i becherovka.Atmosfera jest na tyle dobra,że zaglądamy jeszcze do jednego lokalu i stamtąd dopiero ruszamy do domu.
Kulka gradowa,a właściwie lodowa...


Ratusz w Hostine :)







To wszystko nasze :)

Jak to rozgryźć ???

Utopenec,czy ktoś wie co to takiego???




Tak oto kończymy naszą kolejną wędrówkę i nowa "karteczka" została zapisana,pora więc na następną.
Do zobaczenia :)

Miłej lektury :)

Zdjęcia są autorstwa Jarka,Radka i moje.

Osoby na zdjęciach wyraziły zgodę na ich publikowanie.

Tekst pisany wspólnie.

Pozdrawiamy serdecznie.
Danusia i Radek :)

I są niebieskie krówki :)

Powiększył moją kolekcję :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz