niedziela, 7 października 2012

Krzeszów i Žacléř-czyli jak zostaliśmy pielgrzymami....a droga z 28 minut,zamieniła się na 20 minut :)

Za oknem pada deszcz,a my nie bardzo wiemy gdzie dziś wyruszyć.Nie spiesząc się jemy śniadanie,wypijamy kawę z czeskim ciastkiem-ziemniaczkiem."Bramboraćek" jest dość twardy,obtoczony w naturalne kakao.Wyglądem przypomina trochę ziemniaka-brambora.Radek pokroił go w plasterki i okazało się,że są dwa twarde biszkopty,przełożone masą kakaową,zanurzone w marcepanie i obtoczone w kakao.Słodko-gorzkawe,ale dobre.Ten smakołyk poprawia nam humor i decydujemy się na Krzeszów.Pakujemy więc nasze plecaki,wsiadamy do auta i ruszamy.














I cały czas pada niestety....
Dojeżdżamy do Krzeszowa,zostawiamy samochód na parkingu i idziemy do informacji turystycznej,znajdującej się na terenie opactwa cysterskiego.W jednym miejscu znajduje się informacja turystyczna,obsługa pielgrzyma,kasa i sklepik.Najpierw rozglądamy się po sklepiku za czymś ciekawym,podbijamy nasze pieczątkowe zeszyty,pytamy panią o paszporty pielgrzyma i kupujemy je.Zostajemy zarejestrowani jako pielgrzymi św.Jakuba i przy wypełnianiu paszportów,pani pyta się nas: Dokąd będziecie pielgrzymować?
Radek bez namysłu odpowiada: Do Pragi!
Jestem zaskoczona,ale nic nie mówię.
Skoro już tu jesteśmy,decydujemy się na zwiedzanie.Kupujemy bilety wstępu i na robienie zdjęć,wypożyczamy(zastaw 100zł lub dowód osobisty)dwa audioprzewodniki i tak wyposażeni ruszamy najpierw do kościoła św.Józefa.
Po włączeniu audioprzewodnika,uruchamia się on automatycznie np.po przekroczeniu progu kościoła.Wsłuchujemy się(każde z nas z osobna), w słowa płynące wprost do naszych uszu.Wysłuchujemy historii kościoła i opowieści o malowidłach w nim się znajdujących.Co i kogo przedstawiają oraz kto je namalował.
Kościół został wybudowany w latach 1692-1695.Wnętrze jest oszczędne w detale zdobień architektonicznych.Królują w nim freski namalowane przez Michaela Willmanna.Związane są one z kultem świętego Józefa,do którego odwoływał się istniejący ruch bracki,rozwijający się żywiołowo na Śląsku po połowie XVII wieku.Fresków jest około pięćdziesiąt.Willmann w niesamowity sposób przedstawił życie św.Józefa i Jego rodziny.Ciekawostką jest przedstawienie,w scenie "Tajny powrót z Egiptu"-Marii w stroju z epoki współczesnej autorowi,z kapeluszem na głowie i makijażem,co sugerują ostre rysy na twarzy.Siebie natomiast Willmann,w scenie "Poszukiwanie noclegu" namalował w roli karczmarza.Poza tym wielbłądy Willmanna mają długie szyje i łby końskie-najprawdopodobniej malarz nigdy nie widział wielbłądów,więc tak je sobie wyobraził.Dochodzą do tego krajobrazy,bardziej przypominające tutejsze niż jerozolimskie i egipskie.
Oglądamy te piękne malowidła,przechadzając się po kościele i wsłuchując w opowieść płynącą z audioprzewodnika.Jesteśmy zachwyceni.Warto wejść i zobaczyć to na własne oczy.



























Wychodzimy z kościoła św.Józefa i kierujemy swe kroki do Bazyliki Mniejszej p.w.Wniebowzięcia NMP.Jest to kościół klasztorny,noszący też wezwanie Łaski Matki Bożej.Został on wybudowany na miejscu dawnej,gotyckiej świątyni klasztornej,w latach 1728-1730.Jestem zaskoczona,bardzo mile zresztą tym co widzę.Ostatnio gdy tu byłam,całe wnętrze było otulone ciemnością-pogaszone światła,obrazy bez kolorów,ścieniałe od starości,a teraz wszystko pięknie oświetlone i  odnowione.Feria kolorów i piękna.Siadamy w ławkach i wsłuchujemy się przewodnika,który opowiada nam historię kościoła i malowideł w nim się znajdujących.Kościół wywiera na nas ogromne wrażenie.Zachwyca swym pięknem i bogactwem zdobień architektonicznych.
Na uwagę zasługuje Ikona Matki Boskiej Łaskawej,umieszczona w ołtarzu głównym.Jest to najstarsze tego typu przedstawienie maryjne na ziemiach polskich.Najprawdopodobniej została przywieziona z Bizancjum do Rimini we Włoszech i stamtąd prawdopodobnie przywieźli ją do opactwa zakonnicy,którzy pojechali do Rzymu w celu otrzymania od papieża nadanych zgromadzeniu przywilejów.Z Ikoną związana jest historia Święta Światła w Krzeszowie.Otóż podczas najazdu husyckiego,zakonnicy ukryli otoczoną,szczególnym kultem cudowną Ikonę,a miejsce jej ukrycia zabrali do grobu.Po 196 latach,podczas prac remontowych,podłogi zakrystii kościoła,robotnicy zauważyli światło.W miejscu skąd wydobywało się owe światło,robotnicy zaczęli kopać i natrafili na drewnianą skrzynię,w której znajdowała się Ikona Matki Bożej.Tym dniem był 18 grudnia 1622r.-tak podają stare kroniki.Do historii Krzeszowa ten dzień przeszedł jako Święto Światła i na pamiątkę tegoż wydarzenia,wprowadzono aktualny do dziś zwyczaj,zapalania wielu lamp w kościele.


Cudowna Ikona Matki Bożej :)






















Personifikacja Miłości :)

Powoli opuszczamy bazylikę i przechodzimy do Mauzoleum Piastów Świdnicko-Jaworskich.Za nami zamykają się wysokie drzwi kościoła,przy nich każdy wydaje się malutki.Mają wysokość 4m,a klamka i zamek w drzwiach znajdują się na 190 i 175 cm wysokości nad posadzką.W Mauzoleum znajdują się sarkofagi Bolka I,Bolka II i Władysława Zedlitza.Na środkowej ścianie,pomiędzy filarami jest epitafium legendarnego Bolka III,który będąc dzieckiem został śmiertelnie uderzony kamieniem w głowę,przez nadwornego błazna.
Są tu białe stiukowe figury: księżnej Agnieszki,księżnej Beatrycze,Opatrzność Boża,Miłość,archanioł Michał i archanioł Rafał.
Oprócz tego są tu ołtarze: Wszystkich Świętych,św.Jadwigi i św.Wacława.
Piękne malowidła na kopułach,zdobienia marmuryzowanych kolumn dodają niesamowitego uroku temu miejscu.Oglądamy to wszystko z zachwytem.
Archanioł Rafał :)













Naszą uwagę zwróciła rzeźba archanioła Rafała.Jest on przedstawiony w płaszczu podróżnym,z dwiema muszlami na piersiach,naczyniem na wodę,z długim kijem w ręce i olbrzymią rybą u lewej nogi.Muszle na jego płaszczu mogą sugerować,że jest on pielgrzymem św.Jakuba-tak jak i my!!!
Po nasyceniu się wnętrzem Mauzoleum,wychodzimy na zewnątrz i z górnego poziomu cmentarza klasztornego idziemy do Kaplicy Marii Magdaleny,gdzie znajduje się Grób Pański.
Tak wygląda wsłuchanie się i podziw :)






Zejście na niższy poziom cmentarza klasztornego.

Krzyż główny cmentarza klasztornego.



Kaplica Marii Magdaleny z Grobem Pańskim.



Ołtarz w Kaplicy Marii Magdaleny.

Groby benedyktynów,na niższym poziomie cmentarza klasztornego.










Po obejrzeniu Kaplicy Marii Magdaleny i Grobu Pańskiego,mimo padającego deszczu schodzimy na dolny poziom cmentarza klasztornego i oglądamy groby benedyktynów tu pochowanych.
W końcowej fazie zwiedzania trafiamy na Kaplicę Loretańską.Wchodzimy do niej,podziwiamy piękno dużej płaskorzeźby Madonny z Dzieciątkiem.Jest to kopia rzeźby z Loreto,więc stąd jej ciemna karnacja.Płaskorzeźba pochodzi z 1676r.Po chwili zadumy kończymy nasze zwiedzanie i idziemy oddać adioprzewodniki.


Kościół św.Józefa.






Wychodząc z budynku,gdzie znajduje się punkt informacji,sklepik i obsługa pielgrzyma zadaję pytanie Radkowi: Czy nasz szlak św.Jakuba z Krzeszowa do Pragi to przemyślana decyzja,czy też ot tak sobie wymyśliłeś?
Odpowiedź zabrzmiała rzeczowo: Przemyślana decyzja,Danusiu.Gabrysia i Robert idą tym szlakiem,więc i my damy radę.Poza tym pielgrzymi z Wrocławia,których mieliśmy okazję poznać-doszli właśnie do Pragi.Więc to nic trudnego!!!
Po namyśle,zgadzam się z tym Radkowym rozumowaniem.
I STAŁO SIĘ!!!!!
Od dziś jesteśmy pielgrzymami św.Jakuba!!!
Teraz jednak opuszczamy opactwo krzeszowskie,wsiadamy do samochodu i ruszamy do Czech,do Žacléřa.
Powoli przestaje padać,więc jest nadzieja,że uda nam się dojść tam gdzie zamierzamy.
W Žacléřu zostawiamy auto na parkingu i idziemy najpierw do punktu informacji turystycznej po folderki,vizytki,pieczątki i dzwoneczek.










 Žacléř,to niewielkie,górnicze miasteczko.Przywitało nas lekkimi,ledwie dostrzegalnymi promykami słońca-przestało padać,więc po opuszczeniu informacji turystycznej kierujemy swe kroki na szlak.Chcemy dojść do "Boudy Hubertus".
Mijamy zamkniętą bramę do zamku Žacléř,gdzie z tablicy informacyjnej dowiadujemy się o historii tego obiektu.Po przeczytaniu,ruszamy dalej.Nasz szlak opuszcza miasteczko i prowadzi nas teraz przez las.










Nie spiesząc się dochodzimy do drogowskazu,na którym jest napisane,że do "Boudy Hubertus" mamy dokładnie 28 minut drogi.Postanawiamy to sprawdzić i ruszamy.....










Idąc swoim tempem i robiąc po drodze zdjęcia dochodzimy do "Hubertusa" w 20 minut,czyli o całe 8 minut skracając czas podany na drogowskazie.
Najpierw mamy sesję zdjęciową na zewnątrz z "wełniaczkami" pasącymi się na łące i dopiero później wchodzimy do schroniska.Tu oczywiście kupujemy vizytki i kofolę.Stemplujemy swoje dzienniczki i rozsiadamy się w sali jadalnej.Jest tu cicho,ciepło i spokojnie.





















Po odpoczynku,postanawiamy wracać tą samą trasą do Žacléřa.





















W Žacléřu spacerujemy jeszcze po miasteczku.
W ryneczku,jak prawie w każdej czeskiej mieścinie stoi kolumna maryjna ze świętymi.Obok na jednym z rynkowych podcieni jest figura ze św.Florianem.Drzewa w kolorach jesieni dodają uroku temu miejscu.Przechadzamy się wąskimi uliczkami,zaglądając jeszcze do kościoła i postanawiamy wracać powoli do Polski.





















Opuszczamy więc,senny i cichy Žacléř,w którym na nasze pożegnanie wyszło słoneczko.
Żegnamy się z Czechami do następnego razu:)

I znów kolejna nasza wędrówka dobiegła końca,pora na następną-więc do zobaczenia już niebawem....

Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz