piątek, 2 listopada 2012

Pielgrzymi:Krzeszów-Kowary :)

Dziś rozpoczynamy swą pielgrzymią wędrówkę szlakiem św.Jakuba.
Z racji tego,że ja mam dziś jeszcze dzień wolny,a Radek urlop i jest zwykły,roboczy dzień(w soboty,niedziele i święta,nie ma autobusów rano jadących do Krzeszowa),dlatego wykorzystujemy ten fakt i na spokojnie rozpoczynamy nasze wędrowanie,właśnie z Krzeszowa.
Śniadanie,kawa i pakowanie plecaków-to już jest u nas poranną  tradycją.
Z Jeleniej Góry jedziemy autobusem do Kamiennej Góry,gdzie mamy przesiadkę na busa jadącego do Krzeszowa.




Krzeszów est wsią w powiecie Kamiennogórskim.
W 1242 roku,księżna Anna wdowa po Henryku Pobożnym,sprowadziła do Krzeszowa benedyktynów z czeskich Opatovic, ufundowała im tu klasztor.Jej wnuk,Bolko I Surowy,wówczas książę jaworski,wykupił klasztor i sprowadził do niego cystersów z Henrykowa.Od 1946 roku,opactwo cysterskie w Krzeszowie objęły siostry Benedyktynki ze Lwowa.
Po przyjeździe do Krzeszowa idziemy do opactwa.Tu zastajemy ciszę,wokół nie ma nikogo,wszystko pozamykane.Wchodzimy do Bazyliki by się pomodlić przed drogą i ruszamy na szlak św.Jakuba.
Św.Jakub Większy (Starszy) Apostoł,syn Zebedeusza i Salome,brat Jana Ewangelisty,jeden z 12 apostołów Jezusa Chrystusa,męczennik,święty kościołów: katolickiego,anglikańskiego,ormiańskiego,ewangelickiego,prawosławnego i koptyjskiego.
Jakub należał do uprzywilejowanych uczniów Chrystusa.
Był jednym ze świadków wskrzeszenia córki Jaira.Miał porywczy charakter,dlatego dostał od Jezusa przydomek "Syn Gromu". Żądał bowiem,aby na pewne miasto w Samarii,które nie przyjęło Chrystusa,spadł piorun i je spalił.Apostoł Jakub zginął jako pierwszy z 12 apostołów,został ścięty mieczem.Sprawcą wyroku śmierci na Apostole był Herod Agryppa I.Podobno św.Jakub ucałował swego kata i wybaczył Mu,czym go tak wzruszył,że kat się nawrócił,wyznawał Chrystusa i poniósł za to męczeńską śmierć.Świadkowie męczeńskiej śmierci apostoła,zabrali ciało i w kamiennym sarkofagu,przetransportowali łodzią do północno-zachodniego krańca Półwyspu Iberyjskiego.Według legendy,łódź przybiła do miejscowości Finisterre,co po łacinie znaczy "koniec świata". Ten skrawek Hiszpańskiej ziemi był wówczas końcem świata,bowiem ówczesna świadomość ludzka nie znała innych kontynentów,a poza tym tu kończyło się też panowanie rzymskie nad Europą.
U wybrzeży północnej Hiszpanii uczniowie Jakuba wydostali ciało na brzeg,zanieśli je w głąb lądu i pochowali w miejscu wskazanym im przez anioła.Miejsce pochówku zostało okryte tajemnicą z powodu wcześniejszych prześladowań w Ziemi Świętej.Zabroniono nawiedzania i kultu,a z czasem też zapomniano gdzie dokładnie spoczywają szczątki apostoła.
Dopiero w VII wieku,odkryto miejsce spoczynku św.Jakuba.W legendach z tamtego okresu,podaje się,że pustelnik o imieniu Pelagiusz miał objawienie,w którym usłyszał,że "pole gwiazd" przywiedzie go na miejsce i ukaże mu grobowiec świętego już wtedy Jakuba.
Święty Jakub to po hiszpańsku Santiago, a pole gwiazd po łacinie to campus stella.Stąd wywodzi się nazwa osady,w której zbudowano później sanktuarium: Santiago de Compostela.
Św.Jakub jest pierwszym patronem Hiszpanii i Portugalii,a jego grób jest jednym z najsłynniejszych sanktuariów,jakie mają święci na ziemi.

Św.Jakub,jest patronem zakonów rycerskich,walk z Islamem i opiekunem podróżników.Patronuje też rybakom,którzy zanoszą do niego modlitwy o obwite połowy i pomyślne wiatry.Jest również patronem aptekarzy,drogistów(drogista to fachowiec,specjalista zajmujący się produkcją lub handlem środkami drogeryjno-chemicznymi),robotników,żebraków i pielgrzymów.Dawniej był patronem kapeluszników,wojowników i woskowników.
W Polsce wiele kościołów ma go jako swojego patrona lub współpatrona.
Św.Jakub przedstawiany jest: w długiej tunice i płaszczu,w kapeluszu z szerokim rondem,z kijem pielgrzyma,bukłakiem,księgą,torbą,mieczem,muszlą,turbanem tureckim i zwojem.

Szlak jest oznaczony muszlą i żółtymi strzałkami.
Muszla to symbol wysiłku i bólu,z którego powstają rzeczy ogromnej wartości: jak perła powstająca z cierpienia żyjącego w muszli małża.W dawnych wiekach,stanowiły one dowód dotarcia na Koniec Świata,nad Atlantyk.
My zaczynamy naszą wędrówkę,Sudecką Drogą św.Jakuba,prowadzącą z Krzeszowa,przez Jelenią Górę do Lubania.Dziś mamy w planie dojść do Kowar.
Pora więc ruszać!!!!


















Opuszczamy opactwo krzeszowskie i tuż za murami,niedaleko parkingu znajdujemy pierwszą muszlę-oznaczenie naszej drogi.Najpierw idziemy ul.Michaela Willmanna,później wchodzimy na ul.Kalwarię i teraz droga prowadzi nas wśród pól gdzie porozstawiane są kapliczki drogi krzyżowej.Robimy zdjęcia i odwracamy się,by spojrzeć jeszcze raz na opactwo.Pomimo pochmurnej pogody,widoki za nami są piękne,więc co rusz się odwracam by nasycić oczy.Przed nami teraz ul.Loretańska,która po jakimś czasie wkracza w ul.Betlejemską.Stwierdzamy,że chyba wszystkie ulice w Krzeszowie mają nazwy związane z religią i samym opactwem.











































Ulicą Betlejemską dochodzimy do lasu i teraz drogą leśną idziemy około 1 km. dochodząc do Betlejem-miejsca gdzie pośrodku stawu stoi drewniany pawilon,wybudowany w 1675r. na zlecenie cysterskiego opata Bernarda Rosy.Było to miejsce letniego wypoczynku zakonników.Mogli oni tu odetchnąć od codziennej pracy,zażywając kąpieli leczniczych,gdyż wody w stawie,otaczającym pawilon,zawierają dobre dla zdrowia związki siarczanowe.W owym pawilonie znajdują się malowidła i polichromie,dzieło Georga Wilhelma Neunhertza.












Oglądamy pawilon zza siatki,otaczającej teren.Pewnie można wejść i zobaczyć te piękne malowidła,ale nas wystraszył duży pies biegający po podwórzu,a poza tym mamy spory kawałek drogi jeszcze przed sobą.












Szlak prowadzi nas leśnym duktem,który usłany jest rudymi liśćmi.Ładnie to wygląda.Po jakimś czasie leśny dukt zamienia się w drogę wiodącą nas skrajem lasu i stąd rozpościera się piękny widok na Krzeszów z opactwem.Stajemy na chwilę i podziwiamy widoki.Pogoda jak na razie nam sprzyja,nie pada i nawet nie jest tak zimno,więc cieszymy się,że prognozy na dziś się sprawdziły.Na Przełęczy pomiędzy Długoszem a Anielską Górą mijamy krzyż z 1877r.Robimy sobie tu króciutką sesję zdjęciową i ruszamy teraz w prawo,do góry.Na szczycie,wychodzimy na łąkę i idziemy jej skrajem przez jakiś czas.























Po opuszczeniu łąki ukrytej na szczycie,powoli zaczynamy schodzić w dół i tu po naszej lewej stronie ukazuje się nam Kamienna Góra.Idziemy przez łąkę do drogi asfaltowej i już jesteśmy w mieście.Przed nami osiedle bloków pomalowanych w kwiaty,motyle,ptaki itp...
Dla mnie to niecodzienny widok,bo pierwszy raz mam okazję widzieć tak pomalowane bloki mieszkalne.Trzeba przyznać,że ładnie to wygląda.Miał ktoś dobry pomysł.
Mijamy osiedle i wchodzimy do parku.W oddali widać budynek kościoła Łaski,trochę swą budową przypomina ten jeleniogórski.Idziemy w jego kierunku.Dochodząc do niego,zauważamy odnowiony i ustawiony,sprzęt wojskowy.Są tu działka,wozy bojowe itp...
Najpierw idziemy pooglądać cały sprzęt poustawiany w alejce.Mamy tu sesję zdjęciową.Radek nawet zasiada do jednego z działek.







































Po obejrzeniu całego sprzętu zgromadzonego na górze,schodzimy w stronę kościoła Łaski.Jest to jeden z sześciu takich kościołów w Polsce,służących ewangelikom.Obecnie jest kościołem katolickim.
Kościół jest zamknięty,obchodzimy więc go dookoła,zaglądamy na plebanię z nadzieją,że kancelaria będzie otwarta.Niestety okazało się,że jest zamknięta.Idziemy więc dalej do centrum miasta.














Zaglądamy do ratusza,który obecnie jest w remoncie.Będzie piękny,gdy zostanie odnowiony.W kamiennogórskim ratuszu jest sala obrad z przepięknymi witrażami w oknach.Niestety nie mamy okazji jej zobaczyć,może kiedyś???
Idziemy do Muzeum,gdzie jest punkt informacji turystycznej.Tu dostajemy pieczątki i ruszamy dalej na krótki spacer po Kamiennej Górze.Mamy ograniczony czas,jeśli chcemy zrealizować naszą dzisiejszą trasę.Dlatego też postanawiamy,że zwiedzanie Kamiennej Góry zostawiamy na przyszłość.




Obserwator!!!!




Mijamy dworce kolejowy i autobusowy i powoli opuszczamy Kamienną Górę.Nasz szlak prowadzi nas teraz wśród pól.Za nami 9,5 km.,a przed nami 9,5km. do Pisarzowic.
Droga wśród pól,miejscami jest sucha,ale najczęściej zalega na niej topniejący śnieg i ciężko nam się idzie.Bokiem nie można iść,bo błoto przylepia się do butów i momentalnie robią się niesamowicie ciężkie.Mijamy po drodze opuszczone hale i zakład przeróbki dolomitów.Po przejściu wśród pól,trzeba wyczyścić buty z błota.Wchodzimy więc w zroszone trawy i po przejściu po nich buty nasze są nawet ładnie umyte.





















Tak oto dochodzimy do Pisarzowic.Mijamy kościół i w sklepie znajdujemy punkt informacji turystycznej "przewodnik za ladą". Po wejściu do tegoż sklepiku,otrzymujemy pieczątkę i ruszamy dalej.Jak na razie szlak prowadzi nas bez żadnych problemów.Wszędzie są dobrze widoczne oznaczenia,ale też przydaje się przewodnik,który dostaliśmy od Gabrysi i Roberta,za co serdecznie Im dziękujemy :)
Przechodzimy przez wioskę i według przewodnika powinniśmy przejść przez strumień bez mostku i kładki,a tu przed nami żółta strzałka każe nam skręcić w prawo,przez kamienny mostek.Jesteśmy zaskoczeni,bo po przejściu kilku kroków nie widać żadnych oznaczeń.Wracamy więc na most,tu robimy sobie postój,zjadamy małe co nieco i pijemy gorącą herbatę z imbirem-PYCHA!!!!
Po nasyceniu naszych żołądków,ruszamy na poszukiwanie muszli lub żółtej strzałki.Znajdujemy,ledwie widoczną muszlę,na drzewie rosnącym przy drodze asfaltowej i teraz już ruszamy dalej.Dochodzimy do strumyka,przez który musimy przejść.Jest w nim sporo wody,więc wcale niełatwe to zadanie,tym bardziej,że kamienie w strumyku ledwie co wystają nad powierzchnię wody.Udaje nam się w końcu przejść na drugą stronę i teraz znów drogą wśród łąk,podążamy za żółtymi strzałkami,które niestety w niektórych miejscach mylnie prowadzą,ale dodatkowym oznaczeniem tutaj są tu naklejki z muszlą.Tak więc bez problemu dochodzimy do Czarnowa i stąd pniemy się do góry,do dawnego schroniska "Czartak". Obecnie jest to gospodarstwo agroturystyczne.Robimy sobie zdjęcia przy budynku dawnego schroniska.Byłam tu kiedyś z grupą rajdowiczów "Rajdu na Raty". Stąd mamy już tylko 6,7km. do Kowar.Przed nami górski odcinek Starego Traktu Kamiennogórskiego.




























Idziemy więc Traktem zbudowanym w 1778r.,jako bity gościniec pocztowy.Miałam okazję kilka razy iść tędy i do góry (jest to dość uciążliwe podejście,bo długie....) i w dół.Dziś razem z Radkiem schodzimy nim do Kowar.Najpierw przechodzimy przez najwyżej położony punkt na szlaku św.Jakuba w Polsce-Przełęcz pod Bobrzakiem-808m n.p.m. a później to już tylko w dół....
Do Kowar wchodzimy już o szarówce.Powiem,że czuję zmęczenie w nogach,ale i radość,że tyle nam się dziś udało przejść.Gdy dochodzimy do dworca kolejowego,gdzie jest też przystanek autobusowy,jest już ciemno.Chwilę czekamy na busika,którym odjeżdżamy do Jeleniej Góry.

Tak oto pierwszy odcinek naszej Drogi za nami.Przeszliśmy dziś 26,3km.,ale przed nami jeszcze sporo,więc do zobaczenia już niebawem.

Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

Dobrej Drogi-Buen Camino!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz