sobota, 22 grudnia 2012

My się śniegu nie boimy..a jednak :)


Dwa kraje,dwie kultury ale łączy je jedna droga,już bez granicy.W zimie dość często łączy je jeszcze coś dodatkowo,strach.Po polskiej stronie znak już od krzyżówki informuje,że wypadało by mieć łańcuchy,po czeskiej stronie łańcuchów się nie wymaga,ale wskazuje na to zdrowy rozsądek.My dziś łańcuchów nie mieliśmy i dane nam było poznać dwie wersje strachu :).Obraz strachu polskiego to masło śniegowe równo rozsmarowane po drodze lekko przyprawione piaskiem.Obraz strachu czeskiego to lody dobrze zmrożone z delikatną posypką żwirkową :).A po tym wszystkim jechaliśmy najpierw pod górę na Przełęcz Okraj a potem z górki w kierunku Trutnova obłędną prędkością 40 km /h drżącymi głosami wymieniając poglądy,że jeszcze nigdy ta droga tak nam się nie dłużyła.Przed oczami przetaczało się całe przeszłe życie a w uszach dźwięczało - Jsem tvoje minulost - jestem Twoją przeszłością Jaromira Nohavicy.Wczoraj świeciło tu ponoć piękne słonko,dziś pogoda dostroiła się do naszych odczuć z jazdy.W planie mieliśmy zamiar przy powrocie zrobić sobie spacer koło Pecu pod Śnieżką,ale skoro już udało się przeżyć przezornie zdecydowaliśmy,że wrócimy przez Lubawkę.Dojeżdżamy do Trutnova krótko przed 11 a to godzina zamknięcia prodejny Pivovaru Trutnov,więc prawie porzucam auto i lecę kupić piwo.W sklepie zaskakuje mnie spora kolejka,ale gdy już staję na końcu ogonka wczytuję się w informacje że 24,25 i 26 będzie nieczynne,co wszystko wyjaśnia.Specjalnie uwarzona z okazji świąt 14 schodzi całymi skrzynkami.Szybko decyduję,że wezmę oprócz niej i 12 i ciemną 10,do tego znaczek turystyczny i zadowolony wychodzę.Udało mi się w ostatniej chwili.Z etykietki świątecznej 14 Krakonoś na tle ośnieżonych choinek wznosi toast pełnym kuflem :).






Beczka browarowa,zamieniła się kufel piwa z pianką!!!



Z rynku dobiegają dźwięki kolęd,ale zanim tam dotrzemy oglądamy kiermasz świąteczny.Wielkich różnic tu nie widać,może tylko to,że zamiast grzanego wina tutaj popijają medovinę.A i karpie nie pochodzą z Polski ale z Trebović w Czechach.Ponoć nasze są najsmaczniejsze,ale kto z nas próbował tych czeskich ?.Na rynku różnice od razu rzucają się w oczy.Nie ścięto i nie postawiono okazałego świerka,ale na rosnących iglakach powieszono lampki z żarówkami.Zamiast tego pod drzewkami stoi szopka,ale nie taka tradycyjna a osadzona w bieżącym świecie.Przy Centrum Informacji Turystycznej dostrzegamy plakat reklamujący wystawę szopek.Nie trzeba nas długo namawiać,zaraz ruszamy w kierunku muzeum.









Przed drzwiami gmachu muzeum stoi tablica ze strzałką i informacją,że muzeum jest otwarte.Nad drzwiami zaś prośba by zadzwonić.Czekamy dłuższą chwilę aż wreszcie wrota do gmachu się otwierają.Alibaba w bajce krzycząc - sezamie otwórz się - osiągnął to,co chciał bezstresowo.W dzisiejszych czasach nie jest tak łatwo.Choć dzwonek stanowi międzynarodową prośbę o wpuszczenie do środka,to użyty nieopatrznie może stać się przyczyną bury w języku w którym rozumiemy,co trzecie słowo.Pani kustosz z prędkością karabinu kałasznikow robiła nam wyrzuty,że wystarczyło nacisnąć klamkę i wejść,a ona nie ma nóg nastolatki by biegać taki kawał i otwierać każdemu kto tego nie robi :).Przeprosiliśmy w języku ojczystym i dopiero dotarło do niej,że to nie rozgarnięci Polacy i trzeba im wybaczyć.Potem dalej bardzo szybko mówiąc wytłumaczyła nam,że za niedługo mają godzinną przerwę obiadową i pewnie nie zdążymy zobaczyć wszystkiego,więc zobaczymy dół a po godzinie możemy wrócić by obejrzeć resztę.Akceptujemy to i zaczynamy zwiedzać część dolną.Dotyczy ona tego z jakiego powodu m.in. w mieście smoka się znaleźliśmy-trutnovskiego piwa.Fajnie się stało,bo pivovar Krakonoś nie ma opcji zwiedzania,mimo,że ma chlubną przeszłość.Pracował tu bowiem zmarły niedawno prezydent Havel.Jego zdjęcia w czasie pracy w Trutnovie można obejrzeć właśnie na tutejszej wystawie.Jednak największe wrażenie robi wyrzeźbiony w kształcie szopki drewniany minibrowar pokazujący całą produkcję piwa i efekty jego konsumpcji.Popija w nim piwo nawet trutnovski drak :).Podczas gdy u nas trwają spory jak wygląda Duch Karkonoszy na zgromadzonych piwnych etykietach można zobaczyć jak jego postać ewoluowała przez lata.Czas przyjemnie mija,ale zbliża się czas posiłku pań muzealniczek i trzeba na godzinkę opuścić muzeum.Pani jeszcze rezolutnie pozwala nam na chwilę zobaczyć górną ekspozycję byśmy zdecydowali,czy faktycznie chcemy wrócić i przypomina o swoich niemłodych już nogach.Prosi by śmiało nacisnąć klamkę i wejść do środka bez dzwonienia a ona w nagrodę nas rozpozna i nie skasuje drugi raz za bilety :).Życzymy obu paniom smacznego i wychodzimy.








































Robimy spacer po mieście,jeszcze raz oglądamy świąteczne stragany,zaglądamy do kościoła.Po powrocie stosujemy się do prośby i bez alarmu otwieramy drzwi i wchodzimy do środka.Na górze przyjmuje nas inna pani kustosz.Oglądamy wystawę poświęconą ruinom grodu Vizmburk.Sporo pracy włożono by je zabezpieczyć a wystawa poza ich prezentacją jest też okazją na zbiórkę finansów na ich dalsze ratowanie.Druga pani kustosz chwali się pobytem w Jeleniej Górze i oczywiście w naszym muzeum :).


























Gdy wychodzimy zaczyna padać śnieg,pomni na to,co przeżyliśmy rano wsiadamy do auta i szybko ruszamy w kierunku granicy.Drogi od strony Lubawki też nie są odśnieżane w pierwszej kolejności,nie ma więc co ryzykować.Tuż przed przejściem przypominam sobie,że nie kupiłem kofoli.Bez kofoli nie wrócę.Pal licho zaśnieżone drogi,pal licho gołoledź na przełęczy kowarskiej,kofola być musi !!! :)Wracamy szczęśliwie do domu.W nagrodę możemy skosztować złocistego trunku z wizerunkiem Krakonośa na butelce.Smakuje wybornie :)Trudno się oprzeć,choć ponoć alkohol szkodzi.Może lepiej pić wodę..? ;)
Tak oto kolejna nasza wędrówka dobiegła końca,pora na następną....

Życzymy wszystkim miłej lektury :)

Pozdrawiamy serdecznie i do zobaczenia:)

Radek i Danusia :)


Ku przestrodze piosenka czeskiego barda Jaromira Nohawicy - http://www.tekstowo.pl/piosenka,jaromir_nohavica,pijte_vodu.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz