sobota, 3 sierpnia 2013

159 schodów dla Karoliny :) i trzy razy czeskie "J" :) - czyli nadrabianie zaległości :)

Na dzisiejszy dzień mamy kilka wersji,ale wszystkie łączy jedno-nadrabianie zaległości.Niespiesznie jemy śniadanie,wypijamy kawę i pakujemy plecaki.Stanęło na tym,że jedziemy samochodem,najpierw do Gryfowa Śląskiego,a później do Czech.
W samochodzie lądują plecaki,zapas picia i wszystko to co nam dziś będzie potrzebne.
W drodze do Gryfowa,zabieramy autostopowicza,którym okazuje się mój znajomy z Olszyny.Podróż umilamy sobie rozmową i dzięki temu mija nam niesamowicie szybko.Tuż przed głównym skrzyżowaniem w Gryfowie,żegnamy się naszym autostopowiczem i wjeżdżamy do centrum miasteczka.Parkujemy auto w rynku i idziemy do punktu informacji turystycznej.Ostatnio gdy tu byliśmy,to budynek,w którym się mieści,był w remoncie.Obecnie rusztowań okalających budynek już nie ma-czyli jest już po odnowie i punkt informacji znów działa.W portalu,nad wejściem do kamienicy jest tablica informująca o kwaterunku generała-feldmarszałka wojsk pruskich,Helmuta Karola Bernarda von Moltke i jego sztabu.Miało to miejsce w sierpniu 1875r.Wchodzimy do środka i przystajemy w holu.Tu na jednej ze ścian zamontowano,jedno z trzech,XVIII-wiecznych,kryształowych luster.Robi wrażenie.Przeglądamy się w nim i robimy zdjęcia i dopiero po sesji zdjęciowej wchodzimy do biura.Podbijamy nasze pielgrzymie paszporty-bo głównie po to tu przyjechaliśmy,chwilę rozmawiamy z panią,oglądając przy okazji miniatury budynków.Zainteresowała nas wieża ciśnień z Mirska i na nasze pytanie,czy jest już udostępniona,usłyszeliśmy,że tak.Ucieszyło nas to niezmiernie,bo dzięki tej informacji nasze plany uległy maleńkim zmianom-na lepsze :) Ruszamy więc do Mirska :)









Plafon na suficie w punkcie informacji turystycznej,
przedstawiający alegorię Fortuny z 1758r.,
który został namalowany przez Giovaniego Batistę Carbonaliego:)

Kryształowe lustro z XVIII w.


















Parkujemy tuż przy wieży ciśnień-jest piękna i szkoda,że większość takich budowli popada w totalną ruinę.
Tuż przy wejściu spotykamy pana,który opowiada nam o historii owej budowli i zaprasza nas do wejścia informując,że by wejść na samą górę,musimy pokonać 159 schodów.
O wieży można przeczytać tu: http://www.cit.gryfow.pl/wieza-widokowa-w-mirsku,b181.html

























Wieża kościoła ewangelickiego w Mirsku.



Przez lunetę.

















Pokonujemy więc 159 schodów i stajemy na ostatniej kondygnacji.Tu,w miejscu dawnego zbiornika wodnego,zbudowano,zabudowany taras widokowy,gdzie przez osiem okien(zamkniętych) można podziwiać przepiękne widoki na całą okolicę.Dodatkowo są tu zamontowane cztery lunety(w tej chwili jeszcze darmowe). Natomiast przez ażurową podłogę można podziwiać fragment dawnego zbiornika wodnego z trzema rurami.Patrząc na to mamy świadomość w jaki sposób taka wieża ciśnień działała :)
Po obejrzeniu pięknych krajobrazów,powoli schodzimy,pokonując po raz kolejny tą mnogość schodów,wspominamy Karolinę,bo to dzięki Niej wiedzieliśmy,że w lipcu było oficjalne otwarcie wieży :)
Pozdrawiamy Karolinę :)
Na zewnątrz zatrzymujemy się jeszcze na krótką rozmowę z Panem.Dostajemy od Niego folderki o wieży i nowej trasie śladami dawnego górnictwa "Geopark",ale pieczątki wieża jeszcze nie ma:( . Szkoda,ale jest nadzieja,że w najbliższej przyszłości będzie. Żegnamy się z Panem,dziękując za ciekawą lekcję historii.Jeszcze kilka zdjęć i wsiadamy do samochodu.Przed nami Czechy!!!!








Dawne przejście graniczne...



Przekraczamy granicę w Czerniawie.W Novým Městem pod Smrkem,zatrzymujemy się na chwilkę,by zaopatrzyć się w kofolę i słodkości.Po uzupełnieniu zapasów jedziemy do Hejnic,robiąc sobie malutki postój na odwiedzenie punktu informacji turystycznej i zrobieniu kilku zdjęć.Po załatwieniu formalności decydujemy się pojechać do Smedavy,gdzie zostawimy autko na parkingu i dalej już pomaszerujemy pieszo.
Chaty Smědava
Chaty Smědava
Chaty Smědava











Jak postanowiliśmy,tak też robimy.Zostawiamy auto na parkingu obok Chaty Smědavy.Przepakowujemy plecaki,wkładając do nich tylko to co będzie nam potrzebne i ruszamy.Przed nami pierwszy z naszych zaległych punktów-Jizera.Wszak byliśmy tu nie tak dawno temu,ale nie mieliśmy wtedy tak pięknej pogody,a dziś zdjęcia będą cudne :)





















Idziemy więc w kierunku Jizery.Przystajemy co chwila,bo wokół nas lata mnóstwo motyli,mamiąc nas swym pięknem.Robimy zdjęcia i rozmawiamy,ciesząc się swoim towarzystwem.Po drodze mijamy ukryte řopíki.Tu w Jizerských horach wyglądają nieco inaczej niż w Karkonoszach.Dochodzimy do rozstaju szlaków,teraz powinniśmy skręcić w lewo,ale po krótkiej rozmowie gdzie najpierw???Decydujemy się iść prosto,mijając po drodze "Na Knejpe" dojść do torfowisk "Na Cichadle".




Uczesane trawy :)




















Teren torfowisk jest otoczony płotem,a do środka wchodzi się po drewnianych pomostach.Idziemy więc jednym z pomostów do samego jego końca.Tu mamy okazję oglądać torfowiska w blasku świecącego słońca.Na tablicy informacyjnej znalazłam zdjęcie rosiczki okrągłolistnej,więc zaczynam się intensywnie za nią rozglądać.Do tej pory nie miałam okazji widzieć jej na żywo,więc moja wyobraźnia działa bardzo intensywnie.Mimo wszystko,koło pierwszego pomostu jej nie znajduję.Idziemy na drugi drewniany chodnik i nim dochodzimy do drewnianej wieży widokowej.Radek już wszedł na górę,a ja w dalszym ciągu zaglądam za roślinką....i znajduję ją.Robię zdjęcia z daleka,bo nie jestem pewna,czy to na pewno rosiczka.Wchodzę na wieżę i tu robimy sobie sesję zdjęciową dość długą,napawając się cudownym widokiem.Jesienią,kiedy trawy są zrudziałe to miejsce musi niewiarygodnie pięknie wyglądać :)





Modraszki :)











Tu była stara kładka...














Tu można przeczytać o torfowisku:
http://www.jizerskamagistrala.cz/pl/trasy-turystyczne/hrebinek---smedava/torfowisko-na-cihadle/
Rosiczka okrągłolistna :)































Sesja zdjęciowa musiała kiedyś się skończyć,wszak mamy w planach zobaczyć trochę więcej.Schodzimy więc z wieży widokowej i idąc drewnianym pomostem dostrzegam stanowisko rosiczki okrągłolistnej,tuż obok.Schodzę więc z kładki i robię kilka zdjęć.Jestem szczęśliwa,bo udało mi się znaleźć tę roślinkę.Po zdjęciach opuszczamy torfowiska i wracamy."Na Knejpe" zatrzymujemy się,kupujemy vizytki,kofolę i stemplujemy swoje dzienniczki.Teraz już możemy iść dalej.Po przejściu niewielkiego odcinka,natrafiamy na tablicę informacyjną "Klečové louky". Jest to kolejne torfowisko,na które można wejść po drewnianym pomoście.Idziemy więc zobaczyć torfowisko.Na samym końcu pomostu jest zrobiony taras widokowy.Trzeba powiedzieć,że widok jest piękny.Oczka wodne mają niebieski kolor,a w tle widać Jizerę-nasz cel :)









Panorama :)











Teraz po obejrzeniu torfowisk idziemy już na Jizere.Jest to trzeci co do wysokości szczyt Gór Izerskich,a drugi co do wysokości szczytem czeskiej części Gór Izerskich .Wspinamy się najpierw delikatnie,w odkrytym terenie.Żar leje się z nieba,odruchowo szukamy skrawka cienia i wchodząc pomiędzy drzewa cieszymy się niewielkim chłodem jaki dają.Tuż u podnóża szczytu jest oczko wodne,przy którym stajemy na dłuższą chwilę.Robimy zdjęcia i usiłujemy "namówić" ważkę by choć na chwilkę usiadła.Niestety nie udało się jej do tego skłonić,cały czas latała wokół wody i ani razu nie zastygła w bezruchu....tak to już bywa z tymi owadami....












Z ważką :)









Po sesji zdjęciowej wspinamy się na szczyt.Przypominam sobie,że gdy byliśmy tu z Sofijką,to nie mieliśmy tak pięknej pogody i dziś będziemy mieli okazję cieszyć się przecudownymi widokami :)
Na samym szczycie spotykamy parę Czechów,którym robimy zdjęcia,za co Oni rewanżują się,robiąc nam zdjęcia.Dziękujemy Im i rozsiadamy się na ciepłych kamieniach.Wyjmujemy z plecaków jedzenie i podziwiając panoramę roztaczającej się dookoła posilamy się i odpoczywamy.
























W oddali "Chatka Górzystów" :)

"Chatka Górzystów":)

Po takich drabinach się wchodzi i schodzi :)



















Po odpoczynku,posileniu się i zdjęciach,powoli schodzimy i wracamy do Smědavy.Otwieramy samochód by zmienić powietrze w aucie,bo się niesamowicie nagrzało i po dłuższej chwili jedziemy dalej.Przed nami Kořenov.
Zostawiamy auto na poboczu drogi wiodącej wzdłuż rzeki Jizery.Wysiadamy i idziemy znaną nam drogą w kierunku Mostu Izerskiego.Mamy zamiar wykąpać się w rzece.Po całym,upalnym dniu taka kąpiel to rozkosz dla ciała :)
Dochodząc do "naszego" miejsca,okazuje się,że jest zajęte.Szukamy więc innego i po krótkim spacerze znajdujemy.Schodzimy nad rzekę,rozbieramy się i wchodzimy do rzeki.Woda jest rozkosznie letnia,ochładza nasze ciała,dając ulgę po całodziennym upale.Rozkoszujemy się tym :)
Po kąpieli siadamy na cieplutkich kamieniach i zjadamy kanapki-smakują niebiańsko :)












Tyle zostało z motyla....









Cieszymy się tą chwilą,bo nie wiemy kiedy znów taka nam się zdarzy :)
Słoneczko powoli chowa się za chmury,które nie wiedzieć skąd nadciągnęły,pora więc iść do samochodu i wracać do Polski.










Tak oto kolejna wędrówka dobiegła końca,pora więc na następną.Do zobaczenia niebawem :)

Jizerske Hory,Jizera-szczyt,Jizera-rzeka to nasze dzisiejsze trzy czeskie "J",polskie byłoby trzy "I"-Izerskie Góry,Izera-szczyt,Izera-rzeka :)

Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)
Chmury zwiastujące zmianę pogody i deszcz.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz