niedziela, 12 stycznia 2014

Żar-jeden z najpiękniejszych widoków na Chojnik-czyli wędrowanie z narciarzami,bez nart :)


"Wycieczka piesza.
Zarząd Oddziału PTTK „Sudety Zachodnie” zaprasza na wycieczkę pieszą w dniu 12.01.2014.
Wyjazd autobusem MZK Nr 15 o godz. 09.20 z przystanku PKP Jelenia Góra. Zbiórka uczestników
o godz. 10.00 na przystanku MZK Dom Hauptmanna.
Trasa wycieczki wynosi 10,5 km i przebiega: Jagniątków - Kotliska - Przełęcz pod Kopistą -
Góra Żar - Przełęcz Żarska - Żelazny Mostek - Sobieszów.
W Jagniątkowie oglądamy kościół p.w. Miłosierdzia Bożego z lat 80-tych XX w nawiązujących do form podhalańskich, następnie żółtym szlakiem turystycznym dochodzimy do grupy skalnej Kotliska gdzie podziwiamy kociołki wietrzeniowe. Na szczególną uwagę zasługuje półotwarty kociołek o głębokości 125 cm. Następnie drogami i ścieżkami leśnymi przez Przełęcz pod Kopistą zdobywamy Górę Żar o wysokości 680 m n.p.m. Z wierzchołka tej góry wspaniały widok na Zamek Chojnik. Po odpoczynku ścieżkami leśnymi i szlakami turystycznymi przez Przełęcz Żarską i Żelazny Mostek idziemy do Sobieszowa, gdzie pospacerujemy trasą narto rolkową.
Powrót z Sobieszowa do Jeleniej Góry autobusem MZK ok. godz. 15.00
Na trasie wycieczki przewidziane jest ognisko.
Uczestnicy we własnym zakresie ubezpieczają się od następstw nieszczęśliwych wypadków, członkowie PTTK z opłaconą składką objęci są ubezpieczeniem zbiorowym.
Wycieczkę prowadzi Janusz Perz".
Mejl od Jarka,z propozycją pieszej wędrówki,którą poprowadzi Janusz,zdecydował o naszych planach.My narciarzami nie jesteśmy,więc wszystkie dotychczasowe propozycje Janusza,nie były dla nas.
Pobudka odpowiednio wczesna,by na spokojnie zjeść śniadanie,wypić kawę i spakować plecaki.Jednak już przy pakowaniu plecaków,okazało się,że mamy strasznie mało czasu-to ja jestem taką guzdrałą....i dzięki temu,moja śniadaniowa jajecznica,zamieniła się w kanapki.
Gotowi,prawie biegniemy na przystanek.I nawet udało się nam tam dotrzeć z czterominutowym zapasem.
Wsiadamy do 15-ki,w której już jest kilka osób.Witamy się z Nimi i rozsiadamy się wygodnie.Zanim dojedziemy na miejsce,do autobusu wsiada sporo znajomych i w Jagniątkowie,na przystanku przy Domu Hauptmanna,jest już nas całkiem sporo.






















Kiedy wszyscy uczestnicy dzisiejszej wycieczki opuścili autobus,nastąpiło oficjalne powitanie przez Janusza,który po krótkim wstępie poprowadził nas przez park ku "Domu Hauptmanna".
Tu zatrzymaliśmy się na dłuższą chwilę,by wysłuchać historii tegoż miejsca i Jego słynnego mieszkańca.
O pisarzu można poczytać tu:
http://www.gerhart-hauptmann.de/gerhart_hauptmann



























I tak po wysłuchaniu opowieści Janusza,zrobieniu mnóstwa zdjęć,ruszamy wąskimi uliczkami ku naszemu drugiemu celowi-ku kościołowi.Mijamy stare budynki i nowe.Na podwórku jednego z nowych domów dostrzegamy budkę wartowniczą i dzięki niej mamy nietypową sesję zdjęciową :)
Po zdjęciach,schodzimy już ulicą w dół.Mijamy budynek straży pożarnej,a w oddali,przed nami wyłania się kościółek.Jest on wybudowany w stylu podhalańskim.Budowę rozpoczęto w 1980 roku,a 4 sierpnia 1985 roku,świątynia została poświęcona.
Zatrzymujemy się,by posłuchać Janusza.Robimy zdjęcia i obchodzimy kościółek dookoła.


























Kwiaty kaliny wonnej :)




















































Po obejrzeniu kościoła,powoli idziemy ulicami Jagniątkowa i wchodzimy do bukowego lasu i pniemy się ku widocznym skałom.Część z nas wybiera drogę dawnym szlakiem,tuż przy skałach,przeciskając się pomiędzy drzewami a skałami.Dzięki temu ja i Bolek mamy dodatkowa sesję zdjęciową.Podchodzimy do Janusza,który zatrzymał się przy olbrzymiej skale i dowiadujemy się,że to właśnie na tej skalnej grupie,znajdują się kociołki wietrzeniowe i by je zobaczyć można bez trudu wejść na górę.Wchodzimy więc gęsiego na wierzch skalnej grupy i po kolei,każde z nas idzie zerknąć na kociołki,a w szczególności na ten najgłębszy.
Po obejrzeniu,powoli,gęsiego schodzimy ze skał i wąską ścieżką,wśród drzew bukowych pniemy się do góry.Tu zadzieram głowę do góry i robię zdjęcie-pokazał się błękit nieba,a na dodatek przestało sypać "kaszką" :)




Skała,która chciała się rozsypać,ale ktoś ją pozszywał-
-tak powiedział Radek,kiedy ją zobaczył :)



Tyłek.
Filiżanka.













Ela zagląda do kociołka :)





Głęboki kociołek :)





















Błękit nieba :)

































Wychodzimy na leśną drogę i nią teraz wędrujemy.Widzimymy jak wiele pracy w lesie wykonano.Dzięki wycince drzew,zrobiono nowe drogi.Gdy dostrzegamy pień obcięty na ołówek,śmiejemy się,że któremuś z drwali się nudziło....
Rozmawiając umilamy sobie wędrówkę i nie wiedzieć kiedy dochodzimy do miejsca,gdzie na wielkim,płaskim kamieniu Robert z Marlenką układają gałązki,tworząc ogniskową stertę.Każdy z nas znajduje sobie w miarę wygodne miejsce,ściągamy plecaki i zbieramy gałęzie na ognisko,które już płonie.Kiedy gałęzi jest dość,wyjmujemy z plecaków kiełbaski i wszelkie inne jadło-zaczyna się UCZTA!!!!!!






















































Bogdanowa kiełbaska :)



Oj ciężko ustawić aparat...

...a teraz biegiem go grupy...


Do biegu...

...poprawka...

....start!!!!

I jestem na grupowym zdjęciu!

Z błękitem Mu do twarzy :)



Po wielkim obżarstwie i zdjęciach grupowych,pora ruszyć dalej.Gasimy ognisko i powoli leśnymi drogami idziemy ku Górze Żar.My się cieszymy,bo do tej pory tu nie byliśmy i dzięki Januszowej wycieczce mamy okazję spojrzeć na zamek Chojnik z innej strony i to z tej piękniejszej (kiedyś miałam okazję oglądać zdjęcia zrobione właśnie z Góry Żar i zazdrość ukłuła lekko moje serce...).
Wspinamy się najpierw drogą,ale po jakimś czasie schodzimy na ścieżkę.Mija nas tu dość spora grupa młodzieży i dzieci,które idą w przeciwną stronę.Pozdrawiamy się nawzajem :)










Skała pokazała zęby !!!

W czułym objęciu :)
Zamek Chojnik w całej okazałości :)









Ciężko było zdyscyplinować grupę do zdjęcia :)









I wspięliśmy się na górę.Widok jaki nam się ukazał,oczarował każdego z nas :) I wcale nikogo to nie zdziwiło.Każde z nas chciało zrobić jak najładniejsze zdjęcie.Zamek Chojnik,posadowiony na skalistym szczycie prezentuje się cudownie,a wszystko za nim i dookoła niego okraszane jest promieniami słońca,które zostawia złociste plamy na ziemi :) Piękno aż dech zapiera :)
I dlatego warto wspinać się,bo rekompensatą za trud jest przecudowny widok :)



























































Po niesamowicie długiej sesji z Chojnikiem w tle,powoli zaczynamy schodzić z Góry Żar i iść dalej.Wszak to nie koniec naszej wędrówki.
Idziemy teraz leśną,wąską ścieżką,usłaną bukowymi,rudymi liśćmi.Są one mokre,więc trzeba uważać by nie zjechać na tyłku.Najpierw ścieżka wiedzie nas przez krzaki,a po chwili wije się wśród wysokich buków.Tu mamy okazję zobaczyć zniszczenia po wichurze.Na zboczu leży sporo powalonych drzew...
Na skrzyżowaniu szlaków docieramy do naszej grupy i podnosząc głowę do góry możemy podziwiać Zamek Chojnik,górujący teraz nad naszymi głowami.My idziemy powoli w dół,kierując się już ku Sobieszowie.
































Żelazny Mostek,który już nie jest żelazny...
















Zatrzymujemy się na chwilę na Żelaznym Mostku i po zdjęciach idziemy dalej żółtym szlakiem,schodząc coraz niżej :)


























Budka dla orzesznicy,wejście jest od strony drzewa.









Zatrzymujemy się przy nowych budkach zawieszonych na drzewach.Są one inne,mają wejścia usytuowane od strony pnia drzewa.Janusz zadaje nam pytanie czy wiemy dla kogo są takie domki? Oczywiście żadne z nas nie ma pojęcia dla kogo są takie budki.Janusz wyjaśnia nam,że takie domki są dla gryzoni,objętych ochroną-dla orzesznicy i popielicy.Po takim wyjaśnieniu,ruszamy dalej.












I znów idziemy leśną drogą i po pewnym czasie schodzimy z niej,kierując się do lasu.Idziemy pomiędzy drzewami,po rudych,bukowych liściach do małego,ogrodzonego cmentarzyka rodziny Cogho.
Tu krótka przerwa i kilka słów o tej rodzinie i ruszamy dalej.Przechodzimy ścieżką przez łąkę do trasy narto-rolkowej i idziemy jej kawałkiem do uliczki wiodącej do Zamku Chojnik.
My jednak wędrujemy w odwrotnym kierunku.Pora wszak na małe piwo po tak udanej i pięknej wycieczce.


I co ja mam zrobić?
Najpierw wędka,teraz kijek....
Jakoś to będzie!!!


































W knajpce sadowimy się wygodnie przy złączonych stolikach,zamawiamy piwo i radosnych nastrojach spędzamy czas.Rozmowy i śmiech i "Sto Lat" dla Bogdana i czas szybko nam minął.Pora iść na przystanek i wracać do domu.












Radość Bolka :)









Na przystanku dołączył do naszej grupki czarny psiak.Merdając ogonem przymilał się do każdego z nas.Rozumiem go,pewnie każde z nas pachniało kiełbasą z ogniska....hi,hi...
Wsiadamy do autobusu i odjeżdżamy do Jeleniej Góry.

Tak oto kolejna wędrówka dobiegła końca,pora więc na następną :)

Do zobaczenia niebawem :)


Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)


Danusia i Radek :)


Zdjęcia tu dodane są: Iwonki,Bolka,Pawła,Radka i moje :)


Brawo!!!

2 komentarze:

  1. Danusiu i Radku, jesteście niesamowici! Wam nie potrzeba sezonu, żeby ruszyć na wycieczkę :-) Zębata skała, tyłek i oko na drzewie, to coś, co mnie rozlozyło na łopatki. Widok na Chojnik piękny! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Anetko :)
      Takie cuda każdy może znaleźć,wystarczy rozglądać się dookoła i włączyć wyobraźnię.Ja uwielbiam szukać takich cudeniek,a najdziwniejsze formy przybierają chyba drzewa :)Natura jest niesamowita,piękna i nie do podrobienia :)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń