sobota, 12 kwietnia 2014

546 schodów w trzech podejściach-czyli niewielki fragment piękna Parku Krajobrazowego Chełmy :)

Dzisiejszy ranek,zaczynamy tradycyjnie-śniadanie,kawa,pakowanie plecaków i robienie zdjęć "naszym  sąsiadom":)
Trzy lata temu,w szczelinie,nie zamurowanych do końca drzwi przeciwpożarowych,uwiła sobie gniazdo para pustułek.Podglądaliśmy je i cieszyliśmy się,gdy para doczekała się piątki maluchów.Pierwszy rok,ciężko było robić im zdjęcia,gdyż pustułki nie do końca były pewne czy są bezpieczne.W ubiegłym roku,pani pustułkowa,wygoniła i rozwaliła gniazdo gołębi i znów zamieszkała we wnęce.Pustułki już nie były takie płochliwe.Pozowały do zdjęć,czuły się bezpiecznie.Wychowały czworo maluchów.W tym roku,pod koniec marca zastanawialiśmy się kiedy znów przylecą i stało się!!!!Pierwszego kwietnia,pani pustułkowa wygnała z wnęki gołębie i rozwaliła gniazdo,"posprzątała" i wprowadziła się :) I znów mamy okazję podpatrywać te drapieżne ptaki :)
Słów kilka o tych ptakach-wyczytane w "Leksykonie Przyrodniczym-Ptaki Lądowe". W środkowej Europie jest to najczęściej spotykany sokół,występuje wszędzie tam,gdzie są łąki.Unika dużych,zwartych kompleksów leśnych.Pustułki mogą żyć 20 lat,ale wątpliwe jest,by któryś z ptaków żyjących na wolności tyle żył.Pustułki gniazdują we wszelkiego rodzaju wysokich budynkach,wybierając dziury w murze,osłonięte przed wiatrem.Wykorzystują też,opuszczone gniazda innych ptaków-srok i wron.Gniazda wyścielone są skąpo.Pierwsze jaja,składane są w ostatniej dekadzie kwietnia i na początku maja.W sumie,w gnieździe jest ich 3-5.Wysiaduje je głównie samica,a samiec ją dokarmia.Wysiadywanie trwa 28-30 dni i jeśli samiec nie zdobędzie odpowiedniej ilości pokarmu,to wysiadywanie zostaje przerwane.Młode ptaki wykluwają się pokryte białym puchem i z otwartymi oczami.Przez osiem kolejnych dni,są pilnie ogrzewane,a kolejne osiem dni coraz mniej.Po tym czasie,zostają same w gnieździe,a pożywienie przynoszą im oboje rodzice.Na początku,młode karmione są małymi kęsami i co ciekawe nie ma między nimi żebrania o jedzenie.Po 30 dniach,młode ptaki opuszczają gniazdo i przez cztery tygodnie są jeszcze dokarmiane przez rodziców.
Pustułka zdobywa pożywienie prawie wyłącznie na ziemi.Podczas polowania,pospiesznie przeszukuje swój rewir.Poluje na otwartej przestrzeni,czasem zawisa w powietrzu,ustawiając się pod wiatr i trzepocze skrzydłami,wypatrując pożywienia na ziemi,później stopniowo opuszcza się,a na ostatnich metrach,spada na swą ofiarę ze złożonymi skrzydłami,z wielkim impetem.Czasem przyczaja się,siadając na słupku,kretowisku lub płocie.Poluje na młode ptaki,jaszczurki,żaby,myszy,owady,poluje też na dorosłe ptaki,takie jak wróble,trznadle i skowronki.Pustułki rzadko polują na ptaki w locie.Zabijają silnym uderzeniem dzioba w kark.Na terenie Polski,ptak ten jest pod ścisłą ochroną prawną.
Po dość długiej sesji zdjęciowej,wsiadamy do autka i ruszamy w kierunku Świerzawy.


















Dziś mamy w planach odwiedzenie kilku ciekawych miejsc.
Przejeżdżamy przez Świerzawę i zatrzymujemy się w dawnej wsi-Sędziszowa-obecnie jest ona częścią Świerzawy.Parkujemy autko przy dawnym dworze,obecnie mieści się tu Zarząd Lokali Gminnych.
Portal z fryzami herbowymi i pięknym,bogato zdobionym kartuszem dawnych właścicieli,prowadzi do wnętrza dworu.Pierwotnie stała tu tylko,kwadratowa,mieszkalno-obronna wieża rycerska z XIV-XV wieku,otoczona wałami i fosą.W 1603 roku dobudowano do niej trzyskrzydłowy budynek dworu.Wieża widoczna jest z ulicy,ale nie ma do niej dostępu.
Robimy zdjęcia,podziwiamy piękny portal,wsiadamy do samochodu i ruszamy dalej.


































Kolejną miejscowością,gdzie się zatrzymujemy,jest Sokołowiec.Skusiły nas otwarte drzwi do kościoła św.Jadwigi.Trafiliśmy na sobotnie sprzątanie świątyni.Witam Panie,które sprzątają kościół,pytam się czy mogę wejść i obejrzeć wnętrze i czy mogę zrobić zdjęcia.Pozwolono mi wejść do środka,ale zdjęć nie pozwolono zrobić.Krótka modlitwa i rozejrzenie się po wnętrzu świątyni i kiedy powoli zaczynam opuszczać kościół,wszedł do niego Pan,który od razu na mnie naskoczył,że nie wolno robić zdjęć,że na to musi być zgoda od księdza itd....tłumaczę spokojnie,że zdjęć nie robiłam,tylko oglądałam.....Opuszczamy Sokołowiec i kierujemy się do Rząśnika.Zatrzymujemy się na niewielkim parkingu przed kościołem.Mamy świadomość,że świątynia będzie zamknięta,ale idziemy ją obejrzeć z zewnątrz.Jest to najstarsza budowla we wsi.Romański kościół p.w. św.Trójcy,na przestrzeni wieków był wielokrotnie przebudowywany.Zachowano jednak wiele elementów z pierwszego kościoła.Można tu znaleźć romańskie okna i wczesnogotyckie portale.Robiąc zdjęcia,obchodzimy świątynię dookoła,zaglądamy na zarośnięty teren dawnego cmentarza z kaplicą-pustą i zabitą deskami....






















Po spacerze i zdjęciach opuszczamy teren przykościelny.Idziemy w kierunku samochodu,zanim jednak do niego wsiądziemy,zaglądam do ruin pałacu.W 1734 roku,wieś nabył J.Holzhausen i polecił wybudować w środkowej części wsi okzały pałac.Projektantem założenia był Martin Franz z Tallina,twórca takich dzieł jak kościoły Łaski w Jeleniej Górze i Kamiennej Górze,oraz pałaców w Pieszycach i Chocianowie.Dawniej jedna z najwspanialszych rezydencji Gór Kaczawskich,obecnie totalna ruina.Pałac otacza zdziczałe,założenie parkowe z XIX wieku.Po wojnie mieścił się tu PGR i jeszcze w latach 60-tych XX wieku,był tu przeprowadzany remont.Do połowy lat 80-tych ubiegłego wieku,pałac był zamieszkały.Po opuszczeniu go przez ostatniego lokatora,zaczął się rozsypywać i popadać w ruinę....
Rząśnik kojarzy się niektórym z dawnym kościołem ewangelickim,tzw.Domem Modlitwy,który został rozebrany i przeniesiony do Łomnicy,gdzie ma zostać na nowo postawiony.
Po kilku zdjęciach,wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej.










Zatrzymujemy się w Proboszczowie.Auto zostawiamy na parkingu niedaleko kościoła i idziemy go obejrzeć z zewnątrz-oczywiście.
Pierwszy kościół p.w.św.Małgorzaty był wybudowany w drugiej połowie XIII wieku,odnowiony w XV wieku i odbudowany po pożarze.Była to budowla romańska.Rozbudowa świątyni przypadła w okresie reformacji.Od II połowy XVIII wieku,dwukrotnie powiększono kościół pod kierunkiem architekta Julio Simonetti.Wtedy to,kościół zaczął pełnić ucieczkowego,Ewangelicko-Augsburskiego,p.w.św.Trójcy.Po drugiej Wojnie Światowej,świątynia powróciła na własność Kościoła Rzymsko-Katolickiego.W latach 1961-1965,przeprowadzono generalny remont.Obniżono dach,rozebrano sklepienie wraz z emporami.W murach,kiedyś obronnych,dookoła kościoła znajdują się barokowe i późniejsze epitafia nagrobne.Na terenie przykościelnym znajduje się kaplica grobowa rodziny von Redern,wzniesiona w 1781 roku.Nad kolumnowym portalem ustawione są trzy rzeźby,przedstawiające Wiarę,Nadzieję i Miłość.
Chodzimy dookoła,robimy zdjęcia,zaglądamy do środka przez okna i powoli opuszczamy teren kościelny.Bierzemy z samochodu plecaki i idziemy ku Śląskiej Fudżijamie.






























































Idziemy żółtym szlakiem,asfaltową drogą,mijamy niewielki budynek straży pożarnej z drewnianą wieżą,kamienny pomnik ofiar I Wojny Światowej-nie ma na nim żadnej tablicy,a tuż za nim na boisku dostrzegamy piłkarzy-trwa właśnie mecz.My nie zatrzymujemy się,zamiast kibicować wolimy zobaczyć Ostrzycę Proboszczowicką.

























Z asfaltu,wchodzimy na szutrową drogę,pomiędzy polem,a lasem i wchodzimy w piękną aleję lipową,gdzie znajduje się parking leśny z miejscem na biesiadowanie i grilla.Widać,że lubią tu biesiadować,bo śmieci wala się dookoła niesamowicie wiele:(











Wchodzimy na leśną drogę.Towarzyszy nam śpiew ptaków,pukanie w drzewo dzięcioła,którego wypatrzyliśmy w gałęziach drzew.Pięknie kwitną fiołki,zawilce,przylaszczki itd....a my powoli zbliżamy się do tablicy informacyjnej o Ostrzycy.Za nią zaczynają się,ułożone z bazaltowych kamieni,schody.Jest ich 445-podobno.Nie będę liczyć,bo zbyt wiele piękna rośnie po ich bokach i to mnie będzie bardziej absorbować.Najpierw robimy sobie zdjęcia przy tablicy i powoli wchodzimy schodami na szczyt.
"Ostrzyca Proboszczowicka jest nekiem wulkanicznym (kominem,rdzeniem),zbudowana z plioceńskich bazaltów.Jest najwyższym szczytem na Pogórzu Kaczawskim.Wysokość 501 m n.p.m. daje piękne widoki,a stożkowy kształt sprawia,że jest widoczna i rozpoznawalna z odległych miejsc.W 1926 roku utworzono tu rezerwat przyrody.Po wojnie,w 1962 r.,ponownie na wierzchołku utworzono rezerwat geologiczny "Ostrzyca Proboszczowicka",a w 1982 r. utworzono Obszar Krajobrazu Chronionego,obejmujący obszar 1 190 ha.W rezerwacie chronione jest gołoborze bazaltowe,skałki i porastające szczyt lasy mieszane.Przypuszcza się,że w okresie kultury łużyckiej Ostrzyca mogła stanowić ośrodek pogańskiego kultu.W czasach znacznie nam bliższych,w wieku XIX, Ostrzyca stanowiła miejsce licznych turystycznych wypraw.W roku 1839 Friedrich Ferdinand Prentzel,właściciel-majątków w Proboszczowie i Jastrzębniku,zlecił postawienie na zboczu szałasu,pełniącego rolę schroniska (najprawdopodobniej bez funkcji noclegowych),w którym mogliby odpocząć strudzeni wędrowcy.To jemu także przypisuje się powstanie 445 bazaltowych stopni wiodących na szczyt.Na wierzchołku znajdował się niegdyś napis: "Skała Emilii",wykonany na zlecenie Prentzela w hołdzie żonie-Henriette Emilii Wiggert-Prentzel.
Tajemnicza góra od dawna rozpalała wyobraźnię,stąd nie może dziwić,że związanych jest z nią sporo legend. Jedna z nich opowiada o pustelniku,który miał zamieszkiwać zbocza Ostrzycy w czasach wojny trzydziestoletniej.Gdy zdarzyło się,że w ręce okrutnych żołnierzy Wallensteina w Złotoryi dostał się pan Proboszczowa von Redern wraz z małżonką i dziećmi,ów tajemniczy pustelnik sobie tylko wiadomym sposobem uwolnił nieszczęśników,a tym samym ocalił ich od zguby.
Inna,najbardziej znana chyba legenda związana jest z schwenckfeldystami.Diabeł,który pozbierał ich wszystkich w okolicach Legnicy i taszczył do piekła w worze,nieostrożnie zawadził rogiem o szczyt Ostrzycy.Wór rozdarł się,a jego zawartość rozsypała się po okolicy.
Kolejne podanie przypomina nieco dostosowaną do lokalnych warunków historię jeźdźca bez głowy.Otóż w lasach wokół Ostrzycy można natknąć się na przerażającą zjawę ­olbrzyma bez głowy,który pędzi konno "na złamanie karku",jakby gonił zwierza czy może przed kimś uciekał.To potępiony starosta,który w ten sposób pokutuje za swe winy.
Na Ostrzycy do niedawna swoje jedyne stanowisko w Polsce miał czosnek sztywny (Allium strictum),relikt epoki lodowcowej,obecnie uznany za wymarły na obszarze Polski.
W 1944 roku dla wojska niemieckiego wzniesienie stanowiło strategiczne znaczenie.Zbocza wzgórza umocniono linią okopów i stanowisk ogniowych,a w celu odsłonięcia przedpola wycięto część drzewostanu rezerwatu.
W 1959 roku prace archeologiczne prowadzone na Ostrzycy stwierdziły istnienie śladów osadnictwa wczesnośredniowiecznego.
W lasach wokół Ostrzycy, w drugiej połowie lat 40. XX wieku stacjonował oddział partyzancki,którym dowodził Jan Bogdziewicz ps."Czarny Janek",walczący z władzą ludową PRL."-ze strony Gminy Pielgrzymka.






















Schodek,po schodku,wspinamy się coraz wyżej.Mi wchodzenie zabiera więcej czasu-robię zdjęcia "na kolanach"-tyle tu rośnie roślin,że nie potrafię się od nich oderwać.Mówię do Radka,że brakuje tu Henia,bo nazwał by każdą roślinę,a ja tego nie potrafię.Mimo mej niewiedzy,cieszy mnie każdy kwiatek i tak robiąc zdjęcia wchodzę coraz wyżej i wyżej.Kiedy jesteśmy prawie u szczytu,słyszymy głosy.Dwóch Panów siedzi sobie na ławeczce i rozmawia.Witamy się z Nimi,mówiąc "Dzień dobry" i spokojnie wchodzimy dalej.Im jesteśmy wyżej,tym drzew jest mniej,ale za to mają niesamowite kształty.Powyginane,poskręcane,na swój sposób piękne,dodają uroku temu miejscu.




































I tak docieramy na szczyt.Pierwsze co to robimy zdjęcia-jesteśmy sami i trzeba ten fakt odpowiednio wykorzystać.Część szczytu jest nie zarośnięta i stąd rozpościera się przepiękna panorama.Wchodzę jeszcze ciut wyżej,na sam wierzchołek komina wulkanicznego i próbuję zrobić panoramę,obracając się dookoła i nie potrafię.Opanowuje mnie jakieś dziwne uczucie,którego nie umiem zdefiniować.Schodzę do Radka i stąd robię zdjęcia i panoramę.
Po sesji zdjęciowej posilamy się i odpoczywamy na bazaltowych skałach.Niezbyt długo cieszymy się spokojem,bo najpierw weszli Panowie,którzy siedzieli na ławeczce,a zaraz po Nich na szczyt dotarli kolejni wędrowcy.Zrobiło się tłocznie.Postanawiamy więc zejść i kiedy tak powoli,wędrujemy bazaltowymi schodami w dół,mówię do Radka,że dobrze,że nie jest mokro,bo bazalt wtedy jest niesamowicie śliski i mielibyśmy,a przynajmniej ja-trudności ze schodzeniem.Ostatnio wciąż mam lęk do takich zejść-strach mnie paraliżuje niesamowicie-to pewnie przychodzi z wiekiem....no cóż starzeję się....
I znów robię zdjęcia,gdzieniegdzie przykucając-roślinki "machają" do mnie listkami,prosząc o foto i znów żałuję,że nie ma tu Henia.




























Mina świadczy o nie możliwości ustawienia aparatu...









































I kiedy jesteśmy już na drodze,to mówię Radkowi,że mimo zdjęć na kolanach,to szybciej żeśmy zeszli,niż weszliśmy.A On na to: "Tak to już jest i raczej to nie dziwne :) - Cały Radek :)
Spacerkiem idziemy przez las i kiedy jesteśmy na alei lipowej,dostrzegamy kwitnące mlecze.Zaczynamy zrywać kwiaty.
Będzie wino!!!!!
I tak,powoli zrywając żółte kwiaty mniszka,docieramy do Proboszczowa.Kwiatów mamy niesamowicie dużo.Ubita,pełna zrywka,powinno więc wystarczyć-stwierdzamy :)





































Będziemy robić wino z mleczu :)



















Pakujemy plecaki i pełną zrywkę kwiatów mniszka,do bagażnika,myjemy ręce w strumyku,wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej,ku kolejnemu celowi.
Przejeżdżamy przez Sokołowiec,Świerzawę,Dobków,Lipę,Nową Wieś Małą,Siedmice i zatrzymujemy autko na niewielkim,leśnym parkingu.

T tu Radek pyta mnie: "Najpierw Radogost Danusiu? Czy wieża widokowa na Bazaltowej Górze?".
Wybieramy Radogost.
Radek tędy wędrował z Bożenką i teraz cieszy się,że może mi pokazać choć część tamtej trasy.Wtedy wędrując z Bożenką,Radek zachwycił się pięknem Parku Krajobrazowego Chełmy i dziś dzieli się tym pięknem ze mną :)
Przechodzimy przez ulicę i wchodzimy do lasu,kierując się czerwonym szlakiem.W lesie słyszymy warkot piły-trwa wycinka drzew.Przechodzimy tuż obok poukładanych klocków drewna i ściętych,świerkowych gałęzi.Pachnie dookoła żywicą.Wychodzimy z lasu i idziemy wzdłuż łąki,mijamy kilka domów i wchodzimy w białą od kwiecia,aleję.Stare,powyginane drzewa czereśniowe,obsypane są kwiatami.Pełno tu motyli,os,pszczół i trzmieli.Przystajemy na chwilę,by nacieszyć oczy tym widokiem,robimy zdjęcia i powoli idziemy dalej.





























Wchodzimy do lasu i tu mija nas grupka harcerzy.Zaciekawiło nas,że jeden z Nich miał opaskę,biało-czerwoną z "AK" na ramieniu.Minął nas zbyt szybko,by móc zadać jakiekolwiek pytanie.Stwierdzamy więc,że mają pewnie terenowe podchody,związane z historią.My spokojnie dochodzimy do rozwidlenia dróg,schodzimy z czerwonego szlaku,skręcamy w prawo i wędrujemy teraz,drogą oznaczoną trójkątem.Pniemy się do góry.












Radogost-niewielkie,powulkaniczne wzniesienie,o kształcie ściętego stożka znajduje się w południowo-wschodniej części Pogórza Kaczawskiego, na Pogórzu Złotoryjskim.Wysokość jego to 398 m n.p.m.
Wieża widokowa Radogost została zbudowana w 1893 roku-(data nad wejściem),z kamienia,bazaltu i cegły klinkierowej.Ma 22 m wysokości i 59 krętych schodów-liczyłam :) W 1977 roku,zaadaptowano ją na wieżę,służącą do obserwacji przeciwpożarowej.W latach 90-tych ubiegłego wieku,wyremontowano ją i przywrócono pierwotną funkcję-punkt widokowy.
Podchodzimy bliżej,robimy sobie zdjęcia i wchodzimy do środka.Krętymi schodami wchodzimy na taras widokowy i podziwiamy piękną panoramę roztaczającą się dookoła :)




























Po nasyceniu oczu i aparatów widokami,schodzimy.Na dole jeszcze kilka zdjęć i pora wracać.Nie idziemy tą samą drogą.Kusi nas ścieżka,na której dostrzegamy dziwnie poukładane podesty-skocznie dla rowerów???
Zastanawiamy się nad tym chwilę i powoli schodzimy na drogę wiodącą w dół.Nią skracamy sobie kawałek naszej wędrówki,bo wyprowadza nas tuż obok wiaty odpoczynkowej i  budynków,które mijaliśmy wcześniej.Przechodzimy przez las,pachnący ściętymi drzewami i zatrzymujemy się przy "Grocie Pustelnika"-tu robimy sobie kilka zdjęć,przechodzimy przez jezdnię i idziemy w kierunku Bazaltowej Góry.




















A kuku :)















Żółty szlak wiedzie nas delikatnie do góry.Wzdłuż szutrowej,leśnej drogi rosną kępy fiołków,zawilców,groszków i innych roślinek.Wędrowanie umilają nam ptaki,wyśpiewując swoje trele,a dzięciołki wystukują im rytm :)
Pięknie tu :)
Bazaltowa Góra,to niewielkie,powulkaniczne wzniesienie,o kształcie małego stożka.Ma wysokość 368 m n.p.m.Na szczycie znajduje się 10-metrowa wieża widokowa.Została ona wybudowana w 1906 roku i usytuowana bezpośrednio na podłożu skalnym,w otoczeniu naturalnego lasu,ciepłolubnej dąbrowy brekiniowej.Fundatorem budowli było prawdopodonie RGV.Wpisano ją do rejestru zbytków w 1992 roku,wyremontowano w 1994 roku.
Cokół i sciany wieży wzniesiono z łamanego kamienia bazaltowego na rzucie koła.Do wnętrza prowadzi gotyzujący portal w obramieniu z cegły klinkierowej,a wieńczy ją platforma widokowa(korona wieży),podtrzymywana krenelażem,na kamiennych kroksztynach.Schody zewnętrzne z ciosów bazaltowych,wewnętrzne z granitu,stponice w kształcie trójkąta.Na 9 schodku (licząc od dołu),na podstopnicy wykuta data i inicjały:1906 W.L.
Budowla ma formę trzech nałożonych na siebie brył zbliżonych do walca(niski cokół,wydłużony,węższy korpus i szersze zwieńczenie,galeria widokowa).Obiekt jest trzykondygnacyjny,dostępny po prostych,jednobiegowych schodach.Ściany zewnętrzne z kamienia,nietynkowane;wewnętrzne otynkowane,tynkiem wapiennym.-tekst z tablicy informacyjnej.
Na taras widokowy prowadzi 42 schody-liczyłam :)
Wchodzimy więc do środka i na górę.Widoków z tarasu nie ma żadnych.Korony drzew zasłaniają wszystko,ale my cieszymy się,że dane nam było dotrzeć tu razem :)


































Po obejrzeniu widoków,których nie było,schodzimy z wieży i idziemy ścieżką do punktu widokowego.Tu robimy sobie zdjęcia i powoli schodzimy ścieżką prowadzącą do wejścia dawnego wyrobiska kamieniołomu.Zaglądając tam,stwierdzam,że u mnie w parku na Kamiennej Górze,jest podobne rumowisko skalne i słupy bazaltowe,ale o wiele większe i do tego jeszcze jest stawek.
Wracamy powoli do samochodu i wracamy do domu :)










Tak oto kończy się nasza dzisiejsza wędrówka,ścieżkami,schodami,drogami leśnymi po niewielkim fragmencie Parku Krajobrazowym Chełmy.Było pięknie,kwiatowo i bardzo wiosennie.
Do zobaczenia już niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)






2 komentarze:

  1. Wino z mniszka? Można prosić o przepis?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Składniki, przepis na wino z mniszka lekarskiego (5 l):
      3 l kwiatów mniszka lekarskiego,
      1-1,5 l cukru,
      1 cytryna,
      4,5 l wody,
      drożdże.
      Obierz cytrynę (odrzucając środkową warstwę białego miąższu). Włóż skórki i główki kwiatów do worka z gazy i gotuj je w wodzie przez 20 minut. Wyciągnij worek, pozwalając cieszy odcieknąć. W otrzymanym wywarze rozpuść cukier. Wlej do wiadra (nie może być metalowe) i gdy woda zrobi się letnia dodaj sok z cytryny. Pomieszaj drożdże z odrobiną cieczy z wiaderka i wlej je do niego. Zostaw na 3 dni do fermentacji, codziennie mieszając, a potem przelej do butli fermentacyjnej z rurką. Po zakończeniu fermentacji (około miesiąca), przelej do butelek.

      Powiem,że myśmy nie mieli drożdży i nasze wino nie doszło do skutku,ale moja znajoma praktycznie co rok robi i je sobie zachwal.My od kilku lat przegapiamy moment kiedy trzeba zerwać kwiaty.Podobnie jest z syropem z mniszka....ot życie.Jeśli uda Ci się zrobć wino,proszę pochwal się.Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń