niedziela, 24 maja 2015

Grzybów nie ma,za to rosną nowe wieże widokowe :)

Dzień zapowiada się ładny,ale zanim ruszymy,na błękitne niebo nadciągają chmury.Mimo to,postanawiamy nie zmieniać naszych planów.
Śniadanie,kawa,pakowanie plecaków,przekomarzanie się z Tatkiem i kiedy wszystko jest już ustalone,ruszamy.
Jedziemy inną niż zazwyczaj drogą-trwa XXIII Międzynarodowy Wyścig Kolarski "Bałtyk-Karkonosze Tour".I kiedy dojeżdżamy do Mieroszowa,dostrzegam na wzniesieniu drewnianą wieżę widokową.Pokazuję ją Radkowi,pytając czy coś o niej wie??? Radek stwierdza,że jest zaskoczony,że mamy jakąś nową wieżę widokową,ale to jest powód do radości,bo zaczyna się coś dobrego dziać.Postanawiamy,że w drodze powrotnej pójdziemy ją zobaczyć i ewentualnie wejść na nią.W Golińsku przekraczamy granicę i w Meziměstí skręcamy w lewo i jedziemy do Ruprechtic.Przejeżdżamy obok kościoła św.Jakuba i jedziemy na niewielki parking,tuż przy wjeździe do lasu i na szlak wiodący na Ruprechtický Špičák.










Szlak najpierw wiedzie szeroką szutrowo-asfaltową drogą.Mija nas na niej dość sporo wędrowców schodzących już do Ruprechtic.Dochodzimy nią do skrzyżowania szlaków.Tu nasz szlak zmienia się w wąską,leśną ścieżkę,pnącą się coraz mocniej w górę.Idziemy nią sami,ciesząc się swoim towarzystwem :) Im jesteśmy wyżej,tym piękniejsze widoki rozpościerają się za nami.Oglądam się więc za siebie,podziwiam i robię zdjęcia,a dopiero po tym idę dalej.Cudne widoki,to swoista nagroda za trud wspinaczki :)


































Kiedy wychodzimy z lasu na praktycznie otwartą przestrzeń,od razu dostrzegamy w oddali szkielet wieży widokowej.Kamienista droga wiedzie nas ku niej i kiedy jesteśmy już na szczycie,postanawiamy najpierw odpocząć,napić się i posilić,a dopiero później wejść na wieżę widokową.
Tuż przy zadaszonym stoliku,spotykamy Pana,którego prosimy by zrobił nam zdjęcia.W rewanżu odwdzięczamy się tym samym.Po odpoczynku i sesji zdjęciowej wchodzimy na wieżę.Liczymy schody,ale oboje mylimy się i stwierdzamy,że policzymy je schodząc.Stajemy na tarasie widokowym,podziwiamy cudną panoramę i robimy zdjęcia.
"Ruprechticki Szpiczak (czes. Ruprechtický Špičák, 880 m n.p.m.) — szczyt w Czechach w Sudetach Środkowych, w Górach Kamiennych.
Wzniesienie położone jest w zachodniej części pasma Gór Suchych, na południe od Przełęczy pod Granicznikiem, po obu stronach granicy, jednak obszarowo w większej części na terytorium Czech, gdzie znajduje się jego kulminacja. Północno-wschodnim zboczem, 10 m poniżej szczytu przechodzi granica państwowa. Góra w kształcie stożka, o stromych zboczach z wyraźnie zaznaczonym wierzchołkiem położonym po czeskiej stronie. Wzniesienie jest najwyższym szczytem czeskiej części pasma Gór Suchych (czes. Javoři hory), także najwyższą górą w powiecie Náchod.
Jest to góra zbudowana ze skał wylewnych, należących do północnego skrzydła niecki śródsudeckiej.
Wzniesienie w całości porasta las świerkowy regla dolnego.
Poniżej granicy państwowej północno-wschodnie zbocze góry po polskiej stronie obejmuje obszar Parku Krajobrazowego Sudetów Wałbrzyskich, południowo-zachodnie zbocze po czeskiej stronie położone jest w granicach czeskiego parku krajobrazowego Broumovsko (czes. Chráněna krajinná oblast Broumovsko, CHKO Broumovsko).
Na szczycie znajduje się stalowa wieża telekomunikacyjna z ogólnie dostępnym tarasem widokowym, zbudowana w 2002 roku."-Wikipedia.
Kiedy już nasycimy oczy i aparaty widokami,schodzimy z wieży i nie liczymy schodów-zwyczajnie zapomnieliśmy o tym...








































































Po zejściu z wieży,przechadzamy się jeszcze po szczycie,oglądając widoki i robiąc zdjęcia i dopiero po sesji zdjęciowej zaczynamy schodzić tą samą trasą co weszliśmy na szczyt.






Wygłoba szczawiówka :)













Przecież my mamy iść tam!!!!













Powoli,przystając co jakiś czas by zrobić jakieś zdjęcie,docieramy do samochodu.Jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni.Wsiadamy do autka i jedziemy,kierując się ku granicy.Zanim jednak wrócimy do Polski,zatrzymujemy się przy kościele św.Jakuba Starszego w Ruprechticach.
"Kościół św. Jakuba Starszego znajduje się w miejscu dawniejszego drewnianego kościółka, wzmiankowanego po raz pierwszy w roku 1386. Budowę nowej świątyni, według zachowanych źródeł, rozpoczęto przez ułożenie kamienia węgielnego 18 sierpnia 1720 r. Autorem projektu prawdopodobnie był Krzysztof Dientzenhofer, a prace budowlane prowadził jego syn Kilian Ignacy. W kwietniu 1723 r. kościół wyświęcono.
O budowach wiejskich kościołów jednoosobowo decydował opat, w tym przypadku Otmar Zinke, jednak koszty były także częściowo po stronie miejscowych proboszczów, w większości z dochodów parafii i datków od wiernych. Dlatego takie kościoły były prostsze i z uboższym wyposażeniem. W przypadku kościoła w Ruprechticach jest to budowla jednonawowa na rzucie rozciągniętego ośmioboku, z oknami w centralnym punkcie boków. W 1998 r. ołtarz wzbogacono o nowy obraz św. Jakuba Starszego, autorstwa Vjaceslava Iljašenko. Kościół posadowiony jest na wzgórzu w północnej części wsi, w centrum cmentarza. Formę bramy przy wejściu na teren cmentarza spełnia renesansowa, dwupiętrowa dzwonnica z II poł. XVI w. Większość dzwonów zarekwirowano w czasie pierwszej wojny światowej. Obok kościoła znajduje się budynek parafii z umieszczonym nad wejściem herbem opactwa brzewnowsko-broumovskiego. Dawniej do parafii w Ruprechticach wcześniej należały wsie Hynčice i Jetřichov."-tekst ze strony:  http://www.klasterbroumov.cz/pl/broumovska-skupina-kostelu
Autko parkujemy przy murze okalającym cmentarz i kościół,wysiadamy.Zabieramy tylko aparaty i idziemy obejrzeć świątynię.Zdajemy sobie sprawę,że jest zamknięta,ale liczymy na to,że będzie można do niej zajrzeć przez kraty.Tak też jest-wnętrze kościoła się wietrzy.Drzwi są otwarte,ale wstępu do środka broni krata.Dzięki niej można zajrzeć do wnętrza-co też czynimy,robiąc przy okazji sporo zdjęć :)


















































































Po sesji zdjęciowej idziemy na krótki spacer dookoła kościoła.Wchodzimy do dzwonnicy,która obecnie służy jako brama wejściowa.Wychodzimy nią poza mur przykościelny.Nie wsiadamy jednak od razu do autka,Przechadzamy się jeszcze wokół świątyni,robiąc przy tym mnóstwo zdjęć i zaglądając wszędzie tam,gdzie można.I dopiero po takim spacerze i sesji zdjęciowej wsiadamy do samochodu i jedziemy ku granicy.






















































Droga mija nam szybko i bezproblemowo.Zatrzymujemy się w Mieroszowie.Zjeżdżamy z głównej drogi na niewielki,dziki parking-tu zostawiamy samochód.Bierzemy aparaty i plecak z kancelarią i idziemy wydeptaną wąską ścieżką,pnącą się dość ostro w górę przez łąkę.Im jesteśmy wyżej,tym wyraźniej widać wieżę.Ciekawi nas czy jest otwarta i dzięki tej ciekawości idziemy szybciej.
No cóż,podchodząc bliżej,nasza ciekawość zostaje zaspokojona-wieża jest na ukończeniu.Jeszcze jest zamknięta.Obchodzimy ją dookoła,robimy zdjęcia i cieszymy się,że już wkrótce będziemy mogli podziwiać z niej widoki :)
Schodzimy do samochodu tą samą wąską ścieżką.

































Odjeżdżamy z Mieroszowa zadowoleni.Jeszcze nie dzwonimy do Tatki,bo po drodze chcemy jeszcze zobaczyć Stół Sędziowski.W Kochanowie skręcamy w prawo,tak jak wskazuje drogowskaz i.......????....błądzimy!!!! Nigdzie nie ma żadnego odnośnika jak jechać.Nic,kompletnie nic!!!!
Wracamy więc do głównej drogi w Kochanowie i tu pytam starszą Kobietę o Stół Sędziowski.Pani tłumaczy nam jak tam trafić i dzięki Jej wskazówkom udaje nam się dotrzeć do tego miejsca bez problemu.Auto zostawiamy na poboczu polnej drogi,bierzemy aparaty i ruszamy w kierunku brzózek rosnących na skraju lasu,gdzie dostrzegamy pomarańczowe ogrodzenie.Kiedy podchodzimy bliżej,okazuje się,że są to dwa ogrodzenia.Pierwsze,zewnętrze otacza teren,po którym można swobodnie chodzić.Natomiast,drugie,szczelnie otacza kamienny pomnik dawnego prawa-czyli Stół Sędziowski.Oglądamy go tak,jakby "zaglądając do studni".Robimy zdjęcia,na których niezwykle malowniczo prezentuje się płot....Wiadomo,trzeba chronić unikatowe zabytki,ale aż z taką przesadą??? Skoro wszystko tak pięknie ogrodzono,to dlaczego nikt nie postarał się o nową tablicę z informacją o tym miejscu (stara tablica stoi oparta o brzozę)???,a poza tym warto byłoby też w normalny sposób ustawić drogowskazy....
"Stół Sędziowski-unikalny obiekt,nie tylko w skali kraju,ale także Europy.Jedyny na Dolnym Śląsku,nieomal kompletnie zachowany pomnik średniowiecznego prawa "zestaw mebli sądowych".Służył sędziom sądów wiejskich,a także kościelnych.Sprawy sądowe rozpatrywane były publicznie pod gołym niebem i nierzadko kończyły się surowymi wyrokami.Kochanowski Stół Sądowy stanowi cenny zabytek.Przetrwał do naszych czasów głównie za sprawą materiału,z którego został wykonany-z kamienia."-tekst z tablicy opartej o brzozę.
Po obejrzeniu tegoż zabytku i zrobieniu zdjęć,wracamy do samochodu i jedziemy już do domu.Na Przełęczy Kowarskiej stajemy.Droga jest zamknięta z powodu trwającego XXIII Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego "Bałtyk-Karkonosze Tour".Zapomnieliśmy o nim....ale też liczyliśmy na to,że kolarze tędy jechali....
Stoimy dość długo,czekając aż droga będzie przejezdna.Kidy już przejadą ostatni kolarze i samochody obsługi,policja przywraca normalny ruch na drodze.Wracamy !!!!
Kończy się nasz piękny i niezwykły wędrówkowy dzień,pora więc na kolejny,który już niebawem :)

Do zobaczenia :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz