niedziela, 4 października 2015

Leśne szkolenie rajdowiczów-czyli o mygle,mikoryzie i szkółce kontenerowej :)

"Wycieczka nr 34 - 04.10.2015 r.

Zarząd Oddziału PTTK „Sudety Zachodnie” wraz z redakcją „Nowin Jeleniogórskich” organizują w dniu 4 października wycieczkę nr 34. Wyjazd z dworca PKS autobusem o godz. 9.40 do Kostrzycy (kierunek Karpacz). Od przystanku autobusowego idziemy w stronę składowiska drzewa, gdzie będzie czekała na nas pani leśnik z Nadleśnictwa Śnieżka, wysokiej klasy specjalista, która podczas spaceru po lesie przybliży nam wiedzę o środowisku leśnym i jego życiu. Następnie dotrzemy do Leśnej Szkółki Kontenerowej, którą uruchomiono w 1992 r. jako pierwszą w Lasach Państwowych. W Szwecji zakupiono urządzenia oraz technologię produkcji sadzonek metodą kontenerową. Nazwa metody pochodzi od najmniejszego, ale najważniejszego elementu - z angielskiego, "container" - czyli specjalnego pojemnika, w którym hodowane są sadzonki. Zapoznamy się tu z procesem przygotowania roślin od zasiania do zasadzenia w lesie, zobaczymy mechaniczną siewnię, spróbujemy swoich sił przy sadzeniu sadzonki, którą później będziemy mogli zabrać do domu by przesadzić ją u siebie w ogródku. Następnie przejdziemy otwartą w tym roku nową ścieżką ekologiczną ze zróżnicowaną infrastrukturą, uzupełnioną elementami przyrodniczymi, pospacerujemy po „ścieżce bosych stóp”(po potłuczonym szkle i rozżarzonych węglach). Na koniec zrobimy konkurs krajoznawczy i pobiesiadujemy przy ognisku (należy zatem zabrać ze sobą odpowiedni prowiant). Po biesiadzie idziemy do Mysłakowic, skąd około godz. 17 odjeżdżamy autobusem PKS lub MZK do Jeleniej Góry. Wycieczkę prowadzi Krzysztof Tęcza ze Staniszowa. Uczestnicy we własnym zakresie ubezpieczają się od następstw nieszczęśliwych wypadków, członkowie PTTK z opłaconą składką objęci są ubezpieczeniem zbiorowym."

Bardzo nas zaciekawiła propozycja dzisiejszej wędrówki,więc postanowiliśmy wziąć w niej udział.
Radek sprawdził,że nie musimy iść na dworzec autobusowy,tylko wsiądziemy do tego samego autobusu prawie pod domem.Spokojnie zjadamy śniadanie,pijemy kawę i bez pośpiechu pakujemy plecaki.Kiedy jesteśmy gotowi,żegnamy się z Tatkiem Radka,obiecując,że zadzwonimy jak będziemy wracać.
Na przystanku jesteśmy przed czasem.Chwilę czekamy,rozglądamy się,rozmawiamy i dostrzegamy Pawła.Witamy się z Nim i kiedy autobus przyjeżdża,wsiadamy do niego,kupujemy bilety i witamy się ze sporą grupą rajdowiczów siedzących już w środku.
Na kolejnych przystankach wsiadają znajomi i tak w Kostrzycy z autobusu wysiada spora grupa rajdowiczów.Na przystanku czeka na nas Krzysztof i kilka innych osób.Krótkie powitanie i omówienie dzisiejszej wędrówki i powoli ruszamy na spotkanie z Panią Leśnik.




































Wędrujemy,rozmawiamy,robimy zdjęcia i niespiesznie docieramy do miejsca spotkania.Wielki plac z mnóstwem ściętych drzew ułożonych jedno,na drugim w stosy.Przy jednym z takich stosów czeka na nas pani leśnik Bogumiły z psem Łatką.Wita się z nami i zaczyna opowiadać o swojej pracy.I tak na przykład,dowiadujemy się,że owe stosy składowanego tu drewna to są mygły.

"Mygła – stos długiego drewna okrągłego ułożonego na legarach. Mygła pozwala lepiej wykorzystać powierzchnię składowania na składnicach i przy zrywce drewna z lasu."-Wikipedia.

Słuchamy z zaciekawieniem-bo któż z nas wie co to są Lasy Państwowe?Jak funkcjonują?Ile jest Nadleśnictw,a ile Leśnictw??? I na przykład po co wycinana się drzewa w lesie?I dlaczego są okorowane? Takich pytań jest mnóstwo,a pani Bogumiła z niezwykłą cierpliwością "odpowiada" na niezadane pytania,opowiadając o pracy,którą wykonuje :)A pies wiernie Jej towarzyszy.Podchodzi do każdego rajdowicza,podstawia pyszczek do głaskania,a kiedy już z każdym się przywitała-bo suczka-podbiegła do pani Leśnik,a Ta pomogła jej wskoczyć na samą górę mygły i teraz Łatka patrzy na swą Panią i na nas z góry,a my słuchamy o oznaczeniach na ściętych drzewach,o szkodnikach niszczących las itp...
Pani Bogumiła opowiada i opowiada,ale by nikogo nie zanudzić,przerywa swą opowieść w ciekawym momencie i zaprasza nas do lasu.


Ależ dużo tych wiadomości,i jak tu wszystko zanotować???



















































































Idziemy powoli asfaltową drogą-za co przeprosiła nas Pani Leśnik.Zatrzymujemy się tuż za skrzyżowaniem i tu Pani Bogumiła stanęła na pniaku i zaczęła opowiadać o lesie,o drzewach w nim rosnących,o runie leśnym,o symbiozie drzew z grzybami,o odnawianiu się lasu i o zagrożeniach...Mnóstwo jest tych wiadomości,nie sposób wszystko spamiętać...Stoimy,słuchamy,odpowiadamy na pytania,robimy zdjęcia,rozmawiamy i spoglądamy na las ciut inaczej....a później wszyscy idziemy między drzewa,by spojrzeć i dotknąć lasu :)




































Stajemy pomiędzy drzewami i wsłuchujemy się w opowieść Pani Bogumiły o mchach,paprociach i grzybach...czyli o wzajemnej współpracy i współżyciu :)

"Mikoryza, mykoryza (mycorrhiza) – jest to występujące powszechnie zjawisko, polegające na współżyciu korzeni lub nasion roślin naczyniowych z grzybami (dotyczy około 85% gatunków roślin wyższych z całego świata). Większość przypadków mikoryzy dotyczy relacji mutualistycznej, w nielicznych przypadkach zależność przesuwa się w kierunku wykorzystywania grzyba.
Symbioza mikorytyczna umożliwia grzybom, będącym organizmami heterotroficznymi, zaopatrzenie w związki organiczne, wytwarzane przez rośliny w procesie fotosyntezy. W zamian rośliny zaopatrywane są przez strzępki grzyba w związki mineralne, głównie fosforowe i azotowe, chociaż potwierdzono również poprawę zaopatrzenia roślin w mikroelementy takie jak cynk i miedź. Grzyby mikorytyczne wytwarzają także hormony roślinne: auksyny, gibereliny i cytokininy, które po wniknięciu do organizmu rośliny regulują jego wzrost i rozwój. Inne substancje o charakterze antybiotyków wydzielane są przez grzyby do gleby zmniejszając prawdopodobieństwo zakażenia rośliny patogenami obecnymi w podłożu. Wydzielane związki nie chronią rośliny jedynie przed wirusami i nicieniami. Stwierdza się również wzrost odporności roślin mikorytycznych na warunki stresowe. Podwyższona odporność dotyczy skrajnych temperatur, obecności substancji toksycznych w środowisko oraz niekorzystnego pH. Dla części gatunków powstanie mikoryzy jest koniecznym warunkiem rozwoju. Bez obecności grzybni nasiona roślin należących między innymi do storczykowatych i wrzosowatych nie są w stanie wykiełkować. Grzybnia może łączyć wiele roślin należących do jednego gatunku lub do różnych gatunków umożliwiając połączonym roślinom wymianę związków węgla, substancji regulatorowych, związków mineralnych oraz allelopatin. Struktury nazywane sieciami mikoryzowymi występują powszechnie w wielu ekosystemach.
Odkrycie mikoryzy było procesem wieloetapowym. W latach 1840-1880 pojawiło się wiele różnych obserwacji opisujących to zjawisko. Sformułowania zasady mikoryzy na podstawie eksperymentu dokonał w roku 1880 polski botanik, Franciszek Kamieński, który opisał ją w swojej pracy w 1881 roku. Nazwy mikoryza po raz pierwszy użył botanik niemiecki Albert Bernhard Frank w 1885 roku.
Początki mikoryzy sięgają ordowiku, gdy prymitywne rośliny zaczęły podbój lądów. W dewonie grzyby mikoryzowe towarzyszyły już lepiej rozwiniętym roślinom naczyniowym. Grzyby z gromady Glomeromycota pomogły roślinom skutecznie skolonizować środowisko lądowe.
Arbuskule zostały wykryte u aglaofitonu występującego na Ziemi ponad 400 milionów lat temu. Mikoryza arbuskularna jest dominującym typem mikoryzy u roślin lądowych i prawdopodobnie powstała jako pierwsza. Jej początki wydają się zbiegać zasiedlaniem lądów przez rośliny 450-500 mln lat temu. Ektomikoryza wyewoluowała z mikoryzy arbuskularnej wielokrotnie dla na drodze ewolucji równoległej. Po raz pierwszy ektomikoryza pojawiała się około 200 mln lat temu. Najmłodszym rodzajem jest mikoryza erikoidalna powstała około 100 mln lat temu. Badania molekularne wskazują, że ten typ mikoryzy charakterystyczny dla rodzin Ericaceae, Epacridaceae i Empetraceae pojawił się już 140 mln lat temu. Myko-heterotrofy i utrata stanu mikoryzy pojawiły się również w wyniku ewolucji równoległej wielokrotnie. Mikoryza arbutoidalna oraz storczykowa powstały z mikoryzy arbuskularnej w wyniku zmiany komponentu grzybowego z Glomeromycota na Basidiomycota.
Najbardziej rozpowszechniona jest endomikoryza określana jako arbuskularna (AM, AMF) lub pęcherzykowo-arbuskularna (VA, VAM). Ten typ mikoryzy jest stwierdzany u ponad 80% gatunków roślin lądowych. Mikoryzę arbuskularną tworzy 130 gatunków grzybów z gromady Glomeromycota. W endomikoryzie strzępki przenikają przez ściany komórkowe tkanek roślinnych i kontaktują się bezpośrednio z błoną komórkową. Strzępki wewnątrz komórki tworzą struktury w kształcie pęcherzyków albo arbuskule, rozgałęzione zgrubienia. Grzyby bez obecności gospodarza są niezdolne do zakończenia cyklu życiowego, pomimo tego że mogą kiełkować i rozpoczynają wzrost jednak jest on bardzo ograniczony bez kontaktu z korzeniami rośliny. Wzrost strzępek jest stymulowany przez strigolaktony, fitohormony wydzielane przez korzenie roślin.
Drugim rodzajem mikoryzy jest ektomikoryza. Zdolnych do tworzenia relacji tego typu jest około 10% rodzin roślin wyższych, głównie są to rośliny drzewiaste. W ektomikoryzie strzępki grzybni oplatają korzenie roślin tworząc tzw. opilśń (mufkę) i wnikają do wnętrza wypełniając przestwory międzykomórkowe, tworząc sieć Hartiga, dzięki czemu mogą przejąć dotychczasowe funkcje włośników, które w takim wypadku zanikają. Grzyby zdolne do tworzenia ektomikoryzy należą do Basidiomycota , Ascomycota i Zygomycota. Relacje typu ektomikoryza charakteryzują się znaczną specyficznością gatunkową, a niektóre gatunki grzybów są zdolne do utworzenia mikoryzy tylko z jednym gatunkiem rośliny. Jednak możliwe jest też tworzenie mikoryzy przez jedno drzewo nawet z 15 gatunkami grzybów jednocześnie. Znane są tysiące gatunków grzybów zdolnych do tworzenia ektomikoryzy a ich całkowitą liczbę szacuje się na 20-25 tys.
Trzecim rodzajem mikoryzy jest mikoryza erikoidalna (ERM, ER) nazywaną też ektendomikoryzą. Ten rodzaj mikoryzy jest ograniczony do roślin z rodziny Ericaceae. Strzępki w tym rodzaju mikoryzy jednocześnie wnikają do komórek roślinnych i tworzą na zewnątrz opilśń.
Rośliny z rodzaju Arbutus i Pyrola tworzą mikoryzę arbutolidalną z jednorzędową siecią Hartiga i skupiskami strzępek wewnątrz dużych komórek epidermy. Szczególnym typem jest mikoryza monotropoidalną tworzona przez pozbawione chlorofilu myko-heterotrofy. Zarówno mikoryza arbutolidalna, jak i monotropoidalna jest uznawana za kategorię ektomikoryzy.
Jako oddzielny rodzaj wyróżniana jest też mikoryza storczykowata. Szczególną cechą tej mikoryzy jest transfer węgla z grzyba do rośliny. Ze względu na liczbę gatunków Orchidaceae szacowaną na około 25 tys. mikoryza storczykowata jest drugim pod względem częstości rodzajem mikoryzy. Powszechne wśród storczykowatych jest występowanie myko-heterotrofów lub częściowych myko-heterotrofów, przynajmniej w początkowych fazach rozwoju. Typowe dla mikoryzy storczykowatej jest również saprofityczny sposób odżywiania grzybów wchodzących w relację symbiozy. Relacja charakteryzuje się szczególnie dużą specyficznością gatunków ją tworzących. Zwykle grzyby tworzące mikoryzę ze storczykowatymi należą do Basidiomycota, a tylko nieliczne do Ascomycota.
Przykłady mikoryzy:
Rozwój wielu gatunków roślin jest całkowicie zależny od obecności określonego gatunku grzyba, gdzie brak partnera grzybowego oznacza śmierć dla rośliny, ale i wiele znanych gatunków grzybów kapeluszowych dojrzewa tylko wtedy, gdy grzybnia ma dostęp do korzeni drzew dlatego przy tego rodzaju symbiozie mówimy o mutualizmie. Mikoryza jest powszechnym zjawiskiem w przypadku drzew leśnych, tu niektóre grzyby wykazują specjalizację w wyborze partnera, ograniczając się do określonego gatunku, np.:
-maślak zwyczajny i sosna zwyczajna (mikoryza nie występuje u sosen rosnących na glebach bogatych w składniki pokarmowe);
-grzyby z rodzaju koźlarz i brzoza;
-grzyby z rodzaju borowik i sosna, buk zwyczajny, dąb, czy grab.
-grzyby z rodzaju mleczaj rydz i świerk lub sosna
Jeżeli chodzi o rośliny, to np. nasiona storczykowatych kiełkują tylko w obecności grzybni. Obecność strzępek grzybni stwierdzono w nasionach wielu roślin, np. niecierpków i wrzosu.
Dowody molekularne wskazują, że symbioza z grzybami oraz z bakteriami brodawkowymi związana jest z obecnością tych samych genów. Rośliny bobowate zdolne są do pozyskiwania związków azotu od bakterii oraz związków fosforu od grzybów. W przypadku obu symbiontów kaskadę sygnału prowadzącą do syntezy białek niezbędnych do połączenia organizmów prawdopodobnie zapoczątkowuje ten sam receptor (RLK – ang. receptor-like kinanses). Znane mutanty pozbawione zdolności do łączenia z bakteriami są jednocześnie pozbawione możliwości połączenia z grzybami."-Wikipedia.
























Kiedy już wysłuchamy leśnej opowieści,powolutku wychodzimy na asfaltową,leśną drogę i nią idziemy w kierunku szkółki.

"Leśna Szkółka Kontenerowa.
Na terenie Nadleśnictwa Śnieżka wybudowano pierwszą w Lasach Państwowych nowoczesną szkółkę kontenerową. W 1992 roku zakupiono w Szwecji urządzenia oraz technologię produkcji sadzonek metodą kontenerową. Nazwa metody pochodzi od najmniejszego, ale najważniejszego elementu - z angielskiego, "container" - czyli specjalnego pojemnika, w którym hodowane są sadzonki. Kontener tworzą zblokowane doniczki. Poza kontenerami do produkcji materiału szkółkarskiego niezbędne jest odpowiednia infrastruktura, na którą składają się:
-hala produkcyjna, w której znajduje się linia do automatycznego napełniania kontenerów substratem i siewu,
-10 tuneli foliowych o wymiarach 50 x 9 m,
-7 wolnych pól o łącznej powierzchni dwóch hektarów
Początek hodowli sadzonek ma miejsce w hali produkcyjnej. Tutaj kontenery napełniane są w sposób mechaniczny substratem. Precyzyjny siewnik grawitacyjny wsiewa po jednym nasionku do każdej doniczki pojemnika. Następnie pojemniki są ustawiane w tunelu foliowym, gdzie nasiona kiełkują. Po sześciu tygodniach przebywania w tunelu młode sadzonki są przenoszone na otwartą przestrzeń, gdzie dalej intensywnie rosną do końca jesieni.
 Sadzonki produkowane są najczęściej w systemie jednorocznym. Szkółka Kontenerowa Kostrzyca produkuje średniorocznie około 3 milionów szt. sadzonek, z czego 3/4 to gatunki iglaste,1/4 liściaste. Wśród gat. iglastych największy udział ma sosna zwyczajna. Inne gat. to: modrzew europejski, świerk pospolity, daglezja zielona, sosna kosodrzewina,. Wśród gat. liściastych dominuje buk; pozostałe to: klon jawor, klon zwyczajny, olsza czarna, brzoza brodawkowata, lipa drobnolistna.
 Od 1999 roku szkółka kontenerowa produkuje również, w oparciu o polską technologię, sadzonki mikoryzowane grzybem Hebeloma crustuliniformae. Sadzonki mikoryzowane przeznaczone są przede wszystkim na potrzeby zalesień terenów użytkowanych rolniczo, odnowień na obszarach zdegradowanych, rekultywacji gruntów użytkowanych przez przemysł."-tekst ze strony http://www.kostrzyca.com.pl/index.php/2-lesna-szkolka-kontenerowa

Wchodzimy na ogrodzony i monitorowany teren i od razu mamy okazję spojrzeć na młodziutkie sadzonki drzewek.Kilka zdjęć i idziemy w kierunku wiaty,gdzie będziemy odpoczywać.




































Wiata jest przestronna i wygodna,ze stołami i ławami.Rozsiadamy się,wyjmujemy jedzenie,posilamy się,rozmawiamy i odpoczywamy.Przy ognisku smażą się kiełbaski,a zapach ich roznosi się dookoła.


































Po odpoczynku i posileniu się,idziemy obejrzeć szkółkę.Najpierw wędrujemy do hali produkcyjnej.
Tu Pani Bogumiła objaśniła nam cały proces wysiewu nasion i wytłumaczyła skąd wzięła się nazwa "szkółka kontenerowa".Słuchamy,oglądamy i robimy zdjęcia,a po nich idziemy między równiutkie rzędy sadzonek świerków,sosen,olsz i innych drzew i krzewów.Tu Pani Leśnik pokazuje nam różne rodzaje kontenerów do jakich zostały wysiane nasiona.Oj trudno spamiętać wszystkie nazwy-Krzysztof skrzętnie notuje w kajecie,więc Jego relacja będzie dokładniejsza...



































































































I tak słuchając,przechadzamy się pomiędzy młodziutkimi sadzonkami różnych drzew.Dochodzimy do zraszaczy,które uruchamia się nie tylko by podlać sadzonki.ale też w celu ich zabezpieczenia przed przymrozkiem.
Po zademonstrowaniu i wyjaśnieniu działania zraszaczy i kurtyny osłonowej,idziemy dalej ku tablicom informacyjnym.Przystajemy przy zegarze kwiatowym i tu poznajemy postać Karola Linneusza.

"Karol Linneusz-ur. 23 maja 1707, Raszult (Råshult), Szwecja
zm. 10 stycznia 1778, Hammarby (estate), Szwecja
Właściwie: Carl (Von) Linne, łac. Carolus Linneus. Szwedzki botanik i badacz, który jako pierwszy stworzył systematykę gatunków i ich nazw. Urodził się w południowej Szwecji, jako syn wikarego i miłośnika ogrodnictwa. Od małego kochał kwiaty, mając 8 lat nazywano go „małym botanikiem”. Już jako dziecko czytywał „Historię Zwierząt” Arystotelesa. W szkole klasycznej, do której uczęszczał, nie był dobrym uczniem. Jeden z jego nauczycieli twierdził nawet, że byłoby lepiej, gdyby został terminatorem u szewca. Wbrew nadziejom ojca, który spodziewał się, że zostanie duchownym, pod wpływem nauczyciela fizyki podjął w 1827 studia medyczne na uniwersytecie w Lund. Rok później przeniósł się na uniwersytet w Uppsali i tam otrzymał dyplom. Podczas studiów zajmował się nową hipotezą dotyczącą istnienia u roślin płci. W Uppsali poznał starego botanika Olofa Celsjusza, który miał duży wpływ na jego poglądy. W 1730 został mianowany lektorem botaniki, w tym też roku rozpoczął prace nad systemem klasyfikacji roślin ze względu na liczbę słupków i pręcików. 2 lata później przeprowadzał 5-miesięczne badania w Laponii dla Akademii Nauki w Uppsali, które rozszerzyły jego wiedzę oraz jako pierwsze zbudowały reputację wybitnego botanika. Odkrył tam ok. 100 gatunków. W latach 1733 i 1735 podobne podróże odbył po Europie. W 1735 osiadł w Holandii, gdzie w krótkim czasie uzyskał doktorat z medycyny, tym samym spełniając warunek rodziców Sary Lisy Moraea, którą pragnął poślubić. W 1736 odwiedził Anglię, gdzie poznał botanika i fizyka sir Hansa Sloane’a w Londynie i Johanna Jakuba Dilleniusa, pierwszego profesora botaniki na Oxfordzie. W Paryżu odwiedził trzech braci Jussieu, szanowanych botaników, z którymi zawarł bliską przyjaźń. Wkrótce potem ponownie przyjechał do Szwecji, gdzie w 1738 osiadł w Sztokholmie jako fizyk, w zawodzie, w którym osiągnął znaczące sukcesy. Prowadził też praktykę lekarską. W 1739 poślubił Sarę Moraea, córkę fizyka, kobietę despotyczną. Jego małżeństwo nie było szczęśliwe. W 1741 zaproponowano mu katedrę medycyny w Uppsali, rok później zamienił ją na katedrę botaniki, będące jego prawdziwym powołaniem. Jego wykłady z botaniki ściągały setki słuchaczy, skłoniły też wielu jego uczniów, m.in. Daniela Solandera, Carla Pera Thunberga i Andersa Dahla, do podjęcia wypraw w celu zebrania interesujących okazów roślin. Z kolei jego wyprawy w teren były wesołymi pochodami przy dźwiękach bębnów i rogów. Pod koniec dnia studenci zwykle zbierali się wokół jego domu, by wznieść okrzyk: „vivat sciente!, vivat Linnaeus!”. Jako nałogowy systematyzator roślin i królestwa zwierząt klasyfikował też minerały i napisał rozprawę na temat rodzajów epidemii znanych ówcześnie. Późne lata swego życia spędził na uczeniu i pracach nad kolejnymi dziełami. W 1755 odmówił przyjęcia zaproszenia od króla Hiszpanii. W 1761 został nagrodzony szwedzkim odpowiednikiem tytułu szlacheckiego, antydatowane na rok 1757. Od tego momentu tytułowany był Karlem Von Linne. W 1774 atak apopleksji bardzo osłabił jego organizm, zmarł 4 lata później, w wieku 71 lat. Jego kolekcję kupił po jego śmierci angielski przyrodnik sir James Smith. Londyńskie Towarzystwo Linneuszowe, założone przez Smitha w 1788, w 1828 zakupiło księgozbiór i kolekcje roślin od wdowy Smitha.
Dzieła Biologiczne
„SYSTEM NATURALNY” (Systema Naturae, 1735, pełne wydanie: 1758). Przełomowe dzieło w historii biologii. Bardzo krótka publikacja, którą następnie Linneusz przez 25 lat nieustannie korygował i rozwijał, zwiększając jej objętość z początkowych 15 stron do 1,300 w 1758. Jak pisał Daniel Boorstin Linneusz, wówczas młody człowiek, zarysował w pierwszym wydaniu książki w paru słowach „perspektywy dla dzieła swego życia, a także dla całej systematyki organizmów”. Autor przedstawił w niej zasady klasyfikacji trzech królestw: zwierząt, roślin i minerałów. W pracy tej zaliczył walenie i podobne im zwierzęta do ssaków oraz zwrócił uwagę na podobieństwo człowieka do małp. Podobieństwo to skłoniło go do nadania orangutanowi nazwy „homo troglodytes". Praca była pierwszą próbą systematyzacji świata roślinnego. System Linneusza opierał się przede wszystkim na tych częściach kwiatów, które zdawały się pozostać niezmienione podczas procesu ewolucji. Rośliny kwiatowe podzielił autor na klasy w zależności od liczby i ułożenia słupków oraz na rzędy w zależności od liczby pręcików. System ten, oparty wyłącznie na cechach płciowych, tylko w pewnym stopniu odzwierciedlał związki między roślinami. Choć sztuczny, jak ocenił sam Linneusz, system pozwalał badaczom i studentom szybko umieścić daną roślinę w konkretnej, nazwanej kategorii. Wszedł on w życie w okresie, kiedy bogactwo świata roślinnego przekroczyło możliwości bardziej swobodnych metod badawczych. Okazał się tak skuteczny w praktyce, że jego łatwość zastosowania okazała się największą przeszkodą w zastąpieniu go przez późniejsze, bardziej naturalne systemy. Dzieło pokazał Linneusz botanikowi Janowi Fredrikowi Gronoviusowi w rękopisie. Zachwycony Gronovius opublikował następnie tę pracę na własny koszt. Praca, choć napisana w niezwykle poetyckim stylu i niewolna od wpływów religijnych, należy niewątpliwie do myśli Oświecenia i wieku odkryć, wyróżnia się również klarownością. Ciekawostką jest fakt stosowania przez niego seksualnych metafor. Przyjął on sposób rozmnażania za decydującą cechę w klasyfikacji. Niektóre terminy zaczerpnął z greckiej lub łacińskiej terminologii seksualnej. Stosował je w poetycki lub (jak kto woli) morfologiczny sposób do określenia narządów rozmnażania roślin. Z tego powodu ksiądz Samuel Goodenough wypominał „prostacką lubieżność myśli Linneusza”, a Goethe sądził, że kobiety i dzieci nie powinny być narażone na zapoznanie się z tym aspektem jego poglądów.
„GATUNKI ROŚLIN” (Species Plantarum, 1753). Zastosowana w tym dziele nomenklatura binominalna, wymyślona przez Linneusza w 1749, jest jego trwałym wkładem w dziedzinę taksonomii. Polega ona na nadawaniu każdej roślinie nazwy rodzajowej i gatunkowej. Zgodnie z systemem Linneusza na przykład łubin biały nosi nazwę naukową „lupinus albus”, przy czym „lupinus” oznacza rodzaj, a „albus” – gatunek, do którego roślina ta należy. Wcześniej nazwy naukowe były polinominalne – stanowił je krótki łaciński opis najbardziej charakterystycznych cech. Takie połączenie nazwy i opisu nie było wygodne, za długie na nazwę, za krótkie na charakterystykę. Rozwiązanie zaproponowane przez Linneusza, rozdzielające obie te funkcje, jest podstawą stosowanej współcześnie nomenklatury biologicznej."-tekst ze strony http://encyklopediaksiazek.cba.pl/Wiki/index.php?title=Karol_Linneusz












Zegar kwiatowy w szkółce jest wciąż budowie.Nie wszystkie rośliny są przystosowane do panujących tu warunków klimatycznych,a poza tym susza panująca w tym roku poczyniła pewne szkody...mimo to już prezentuje się imponująco.
Po obejrzeniu i zapoznaniu się z kwiatowym zegarem,idziemy dalej.I tak kolejno,od jednej do następnej tablicy informacyjnej.Zapoznajemy się z ich treścią,a później kierujemy się do jednego z tuneli foliowych.























Obecnie tunele foliowe są puste,ale w jednym jest jeszcze sporo sadzonek.Przystajemy przy nich na chwilkę,a później ustawiamy się do zdjęć grupowych,których jest sporo,bo i aparatów było kilka...
Po sesji zdjęciowej,opuszczamy tunel foliowy i wracamy do wiaty odpoczynkowej.






















W wiacie jesteśmy tylko przez chwilkę,bo postanawiamy iść obejrzeć staw i przejść się po "Ścieżce Zmysłów".
Tuż przy "Ścieżce Zmysłów",postanawiam najpierw się po niej przejść.Ściągam plecak,oddaję aparat Radkowi,zdejmuję buty i skarpetki i boso ruszam na ścieżkę.Wędruję po kamykach,piasku,sianie,gałązkach dębowych,kasztanach,szyszkach,gałązkach świerkowych itd...
Każdy krok przynosi inne doznanie i muszę stwierdzić,że gdy zobaczyłam dość grubą warstwę szyszek,to miałam pewne obawy...i jak to mówią "strach ma wielkie oczy",tak było i ze mną.Szyszki okazały się nie takie straszne-wymasowały moje stopy dość dokładnie.Schodzę ze ścieżki,zakładam skarpetki i buty,odbieram aparat od Radka i razem idziemy nad staw.










Nad stawem mamy długą sesję zdjęciową,połączoną ze spacerem dookoła niego.Odpoczywamy i relaksujemy się,chłonąc piękno otaczającej nas przyrody i ciesząc się swoim towarzystwem :)
Po spacerze wracamy do wiaty odpoczynkowej.












































Zalabiryntowane :)

Zanim jednak dotrzemy do reszty rajdowiczów,Radek postanawia przejść się po "Ścieżce Zmysłów".Ściąga buty i skarpetki i wędruje samotnie po kasztanach,kamieniach,kostkach,gałęziach,szyszkach itp...a ja stoję i patrzę na Niego,robiąc przy okazji sporo zdjęć :)
Dopiero po przejściu całej ścieżki,założeniu skarpetek i butów przez Radka idziemy do wiaty odpoczynkowej.






















Kiedy jesteśmy już w wiacie,dostajemy od Pani Bogumiły odblaski i małe maskotki,a po tym wędrujemy za Panią Leśnik do tunelu foliowego,gdzie czekają na nas sadzonki derenia.Każdy z nas dostaje jedną i wsadza ją do doniczki.Taką roślinkę,własnoręcznie posadzoną,mamy zabrać do domu.
























Kiedy wszyscy już mają swoje małe drzewka,wracamy do wiaty po plecaki.Pakujemy się i żegnamy z Panią Bogumiłą,dziękując za ciepłe przyjęcie i cierpliwość.Radośni opuszczamy Leśną Szkółkę Kontenerową i asfaltową drogą idziemy do Mysłakowic.


























Zdjęcie z typu:
"Zrobi mi Pani zdjęcie?"
i zaskoczenie "To już? Tak szybko?"













"Zły pies to ten,który wyleguje się obok śmietnika."

















Wędrujemy w kierunku stacji kolejowej.Mijamy domy tyrolskie,które zostały tu zbudowane w latach 1838-1840.Oczywiście robię zdjęcia i ciekawie na nie spoglądam.Niektóre są odrestaurowane,inne nie,ale mimo to mają swój niepowtarzalny urok i ciekawą historię.

"Zachowane w dobrym stanie domy tyrolskie stanowią unikatowy i oryginalny typ architektury drewnianej. Budowa domów w osadzie Erdmannsdorf-Zillerthal rozpoczęła się od budowy tzw. „domu próbnego” w stylu zbliżonym do tyrolskiego, następnie po spaleniu, w jego miejscu postawiono „gospodę tyrolską” (obecnie „Restauracja pod kasztanami” ). Kolejne domy tyrolskie różniły się wielkością, pod względem formy były w zasadzie bardzo do siebie podobne. Wzorcowe gospodarstwo tyrolskie składało się z jednego jedno lub dwupiętrowego budynku (tzw. „Streckof”) na planie prostokąta, pokryte popularnym na Śląsku dachem grzbietowym. Budynek składał się z części mieszkalnej, stajni i stodoły, niektóre domy posiadały jeszcze rampę wokół górnego piętra stodoły. Część mieszkalna wykonana była z drewnianych bali, otoczona gankiem i zakończona głęboko opadającym dachem. Najbardziej charakterystyczne dla domów tyrolskich są drewniane balkony, wsparte na bogato zdobionych wspornikach. Balustrady balkonów są bogato profilowane, a w dekoracjach balkonów odminują motywy roślinne, np. w kształcie rozwiniętego kielicha tulipana lub lilii. Prostsze balustrady są zdobione ornamentem geometrycznym, złożonym z motywów serca, kwadratu, gwiazdy, czy trójliścia. Dół balustrady to najczęściej grzebień wycięty w jaskółczy ogon. Na uwagę zasługuje domu należącego niegdyś do cieśli Johannesa Lublassera, na którego balkonie po dziś dzień widnieje napis: w języku niemieckim „Błogosław Boże króla Wilhelma III”. Wyposażenie wnętrza domu tyrolskiego było najczęściej skromne, ale centralną cześć powierzchni mieszkalnej zawsze zajmował murowany piec.
W latach 1838-1840 wybudowano 56 domów tyrolskich w Mysłakowicach oraz pobliskiej Sosnówce. Na pamiątkę doliny w Austrii, którą Tyrolczycy musieli opuścić w 1837 roku, swoją nową osadę w Mysłakowicach nazwali Zillerthal."-tekst ze strony http://www.myslakowice.pl/index.php?option=com_content&view=category&id=12&layout=blog&Itemid=18












I tak,spacerowym krokiem,bez pośpiechu docieramy do dawnej stacji kolejowej.Tu czekamy na Tereskę,która nas zawozi do Jeleniej Góry.
Kończy się rajdowa wycieczka.Było ciekawie i pięknie.Pora na kolejną wędrówkę,więc do zobaczenia już niebawem :)


Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)


Danusia i Radek :)


Zdjęcia tu dodane są: Eli,Macieja,Jarka,Pawła,Bolka,Radka i moje :)


2 komentarze:

  1. Niezwykła wycieczka, czego tam nie było i sadzenie drzewek i ścieżka zmysłów. Od pewnego czasu chodzi mi po głowie taka ścieżka zmysłów na naszej posesji. Myślę, że to świetny pomysł, zarówno dla dzieciaków, jak i dorosłych :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł świetny i do wykonania,więc znając Ciebie ciutkę Anetko bez problemu go zrealizujesz.Co do wycieczki to nam się bardzo podobała.Było ciekawie i pięknie,a poza tym to za kilka lat będziemy robić dereniówkę z własnych dereni...hi,hi...
      Pozdrawiam cieplutko i życzę powrotu do zdrowia :)

      Usuń