niedziela, 29 listopada 2015

"Trzy tysiące za Putina"-czyli ostatnia wędrówka z Rajdem na Raty w 2015 roku i jedna wieś,a dwa kościoły :)

"Wycieczka nr 43 - 29.11.2015 r.

Zarząd Oddziału PTTK „Sudety Zachodnie” wraz z redakcją „Nowin Jeleniogórskich” organizują w dniu 29 listopada wycieczkę nr 43. Wyjazd z dworca PKS w Jeleniej Górze autobusem o godz. 8.00 do Karpacza. Zbiórka uczestników o godz. 9.00 na przystanku Karpacz Wang, gdzie będzie oczekiwał turystów prowadzący wycieczkę Wiktor Gumprecht . Trasa długości 13 km prowadzi przez środkową częścią Pogórza Karkonoskiego do Kotliny Jeleniogórskiej. Z przystanku autobusowego w Karpaczu podchodzimy obok kościoła Wang na rozległe wzniesienie zwane Rówienką. Tu spotykamy szlak żółty, którym po przekroczeniu Drogi Chomontowej, mijając Wodospad Jodłówki schodzimy do położonych w Dolinie Pięciu Potoków Borowic. Dalej drogą leśną koło ośrodka wczasowego Łokietek dochodzimy do Jesionu Idy, okazałego ponad 100 – letniego drzewa nazwanego imieniem żony miejscowego leśniczego. Tu za znakami czarnymi skręcamy w prawo w Czerwoną Dolinę i po 1 km w lewo na drogę rowerową biegnącą powyżej zbiornika „Sosnówka”. W zagospodarowanym miejscu zatrzymujemy się na odpoczynek przy ognisku. Po przerwie schodzimy do Podgórzyna, oglądając po drodze duże urwisko skalne o nazwie Rozpadlisko. We wsi znajdują się dwa barokowe kościoły: parafialny Św. Trójcy wzniesiony na miejscu wcześniejszego gotyckiego i poewangelicki MB Częstochowskiej, po wojnie nieużytkowany, w latach 80-tych przywrócony funkcji sakralnej. O godz. 16.40 odjeżdżamy autobusem MZK nr 4 do Jeleniej Góry. Uczestnicy we własnym zakresie ubezpieczają się od następstw nieszczęśliwych wypadków, członkowie PTTK z opłaconą składką objęci są ubezpieczeniem zbiorowym."

Tydzień wcześniej planowaliśmy,że weźmiemy udział w dzisiejszej wędrówce z Rajdem na Raty.Niestety,nie zawsze jesteśmy w stanie zrealizować swoje plany i dziś właśnie tak jest :(
Radek wstaje wcześniej,bo idzie razem z Tatkiem do kościoła,a ja przykładam głowę do poduszki i odsypiam intensywny tydzień.Organizm lekko nadszarpnięty domaga się odpoczynku...Kiedy wstaję,jest już dość późno.Dzwonię do Macieja i pytam o której On wybiera się na Grodną?-okazuje się,że Maciej jest już w drodze na przystanek MZK,więc nie mamy żadnych szans,by Mu towarzyszyć w wędrówce :( Nie martwimy się tym zbytnio,bo coś tam sobie wymyślimy...
Śniadanie,kawa ze słusznym kawałkiem sernika i rozpatrywanie planów na dzisiejszy dzień.I tak,po przeanalizowaniu wielu opcji,postanawiamy jednak pojechać autobusem do Sosnówki,tam ewentualnie poczekać na Macieja i z Nim ruszyć na spotkanie z rajdowiczami.Pakujemy więc plecaki,żegnamy się z Tatkiem,tradycyjnie obiecując Mu,że w drodze powrotnej zadzwonimy i ruszamy.
Bez pośpiechu,wędrujemy uliczkami Jeleniej Góry,kierując się ku nowemu dworcowi autobusowemu.Kiedy tam docieramy,autobus już jest podstawiony.Wsiadamy,kupujemy bilety i jedziemy do Sosnówki.Podróż umilamy sobie rozmową i podziwianiem widoków.Umawiamy się z Maciejem telefonicznie,że poczekamy na Nich w Sosnówce,a stamtąd ruszymy już razem.












































































Droga mija nam szybko.Wysiadamy w Sosnówce przy kościele i idziemy go obejrzeć.Spoglądamy na rozpiskę odprawiania mszy i okazuje się,że akurat jeszcze powinna trwać,ale niczego nie słychać,więc z lekkim niedowierzaniem podchodzimy do drzwi,a one nagle się otwierają i z kościoła wychodzi Pan z dzieckiem.My korzystamy z okazji i wchodzimy do środka.

"Kościół parafialny pw.Matki Boskiej Ostrobramskiej w Sosnówce-Gmina Podgórzyn.
Kościół powstał w 1745 roku, jako świątynia ewangelicka. Była to prosta budowla o konstrukcji szkieletowej, założona na rzucie prostokąta z dwoma emporami. Rozbudowa kościoła o wschodnią zakrystię, nad którą umieszczono emporę organową nastąpiła w 1772 roku. W roku 1773 organmistrz Meinert z Wlenia wybudował nowe organy. W 1820 roku wybudowano wieżę. Informacja o malowaniu wnętrza pochodzi z 1845 roku. Świątynia jest budowlą halową,z kwadratową wieżą na osi, zwieńczoną hełmem z latarnią. W przyziemiu wieży znajduje się kamienny portal o łuku koszowym ze zwornikiem,z wyrytą datą 1819 i profilowanymi kapitelami u nasady łuku. Trzykondygnacyjne, drewniane empory opierają się na kolumnach. Zachowało
się stosunkowo bogate wyposażenie z czasów budowy kościoła, m.in. polichromowany ołtarz główny z XVIII wieku, połączony z prospektem organowym, kamienna chrzcielnica z drewnianą pokrywą, zespół drewnianych barokowych rzeźb,kamienne epitafia i nagrobki oraz XIX – wieczne świeczniki."-tekst ze strony http://www.zabytkiduchagor.pl/wp-content/uploads/2014/04/ZABYTKI-I-CIEKAWE-MIEJSCA-KRAINY-DUCHA-G%C3%93R-i-ich-przysosowanie-do-zwiedzania-przez-osoby-niepe%C5%82nosprawne.pdf

Stajemy w przedsionku,by nikomu nie przeszkadzać i czekamy na zakończenie mszy.Kiedy ta dobiega końca i wierni wyszli,my wchodzimy dalej.Chwilka modlitwy,zadumy,kilka zdjęć i wychodzimy na zewnątrz.Maciej jeszcze nie dzwonił,więc postanawiamy iść obejrzeć drugi kościół,znajdujący się po przeciwnej stronie ulicy.

Świątynia pod wezwaniem św. Marcina jest najprawdopodobniej najstarszym,wiejskim kościołem Kotliny Jeleniogórskiej.Budowla ta była wzmiankowana już w 1318 roku.Na jej fundamentach wzniesiono w latach 1796 - 97,późnobarokowy obiekt; ze starego pozostała tylko wieża,w której wisi dzwon o średnicy 93 cm z 1514 roku.Architektem był H.G.Rudolf z Opola.Jest to budowla salowa z wydzielonym,wielobocznym prezbiterium i kwadratową wieżą.Kościół nakrywa gontowy dach,sklepienie jest kolebkowe z lunetami.W dość skromnym wnętrzu świątyni na uwagę zasługuje ołtarz Świętej Anny Samotrzeciej z końca XVIII wieku,zdradzający pochodzenie z krzeszowskiego warsztatu Schroettera.Kościół nazywany jest cmentarnym,bowiem otacza go stary,obecnie też użytkowany cmentarz,na którym zachowało się kilka ciekawych płyt nagrobnych z XVIII wieku.Są one w większości zniszczone.Jednak część z nich jest wmurowana w mur okalający teren kościelno-cmentarny.W 1524 roku,miejscowa ludność,po przyjęciu nauk Lutra,przejęła świątynię katolicką.Ewangelicy użytkowali ją przez 130 lat.Po wojnie trzydziestoletniej,w 1654 roku,kościół św.Marcina został zwrócony katolikom.
Świątynia jest zamknięta,zaglądamy do wnętrza przez dziurkę od klucza i obchodzimy kościół dookoła,oglądając wszystko i robiąc zdjęcia.Spoglądamy przy okazji na Grodną,gdzie między nagimi drzewami widać mury sztucznych ruin Zamku Księcia Henryka.Stamtąd własnie idzie Maciej i "Dziewczęta".Po spacerze dookoła świątyni,słyszę jak w plecaku,mój telefon wibruje-wyłączanie dźwięków weszło mi w nawyk-odbieram więc telefon od Macieja i dowiaduję się,że właśnie widzi nas i dzięki temu nie musi pytać gdzie jesteśmy.Witamy się więc z Irenką,Marlenką,Ewą i Maciejem.Opuszczamy więc teren przykościeny i powoli ruszamy na szlak.Zimno jest okropnie,wiatr przeszywa nas do kości...br,br...









































































Radek potrafi naśladować:)

















































































Idziemy więc przez Sosnówkę,mijamy kościół pw.Matki Boskiej Ostrobramskiej i ostatnie zabudowania wsi,wchodzimy na leśną drogę.Podążamy nią,wspinając coraz wyżej i wyżej,docierając nią do "DW" Kukułka.Tu na chwilkę przystajemy-Maciej rozmawia przez telefon i dzięki temu dowiadujemy się,że rajdowicze są już na miejscu,a ognisko już płonie.


Idealnie wpasowała się !!!























































































































































































Spacer leśnymi drogami jest przyjemnością,więc każde z nas delektuje się nią,na swój sposób :)
I tak,niespiesznie docieramy do miejsca,gdzie dość spora grupa rajdowiczów raczy się już pieczonymi kiełbaskami z ogniska.
Witamy się ze znajomymi i w wolnym miejscu kładziemy nasze,przyniesione plecaki.Każdy wyjmuje z nich wiktuały.I tak,na wystruganych kijkach lądują kiełbaski i nasza,ukryta w folii aluminiowej,kiszka ziemniaczana.Ciekawi nas jak będzie nam i innym smakować? A poza tym mamy też sernik urodzinowy Radka-wszak w piątek miał swoje święto :)
Rozmawiamy,śmiejemy się,robimy zdjęcia i niezwykle miło spędzamy czas.Pieczone nad ogniskiem kiełbaski i nasza kiszka ziemniaczana,smakują rewelacyjnie.Gorąca herbata z termosu i małe co nieco,pomaga nam znieść nieprzyjemny,zimny i silny wiatr.I tak w miłym towarzystwie mija nam czas....i przychodzi pora na grupowe zdjęcia,a później gaszenie ogniska i powoli ruszamy w drogę powrotną....







































Tyle kijków,i który tu wybrać???

Ten jest idealny dla mnie!!!













Ciastko  na choinkę :)







Zlatany motyl...



]


















































































































































































Idziemy ku najbliższemu przystankowi autobusowemu.Oczywiście przystajemy co jakiś czas na krótką sesję zdjęciową i tak trafiamy na Pana i psa siedzących na murku.Pies jest śliczny,pytam więc,czy mogę zrobić zdjęcie? i cóż? nie ma żadnego problemu-"Jeśli pani chce,to niech pani robi zdjęcia.Ja też mogę na nich być.Putin jest moim przyjacielem,ma dziesięć miesięcy i cały czas mi towarzyszy."Robię więc zdjęcia,a Putin i jego Pan mi pozują.Po sesji,ruszamy powoli dalej i słyszę jeszcze jak Pan do mnie mówi:
"A wie Pani,że za Putina dawali mi trzy tysiące?Ale ja go nie sprzedałem,bo to mój przyjaciel."-no tak!-przyjaciół się nie sprzedaje!!!!.....
Pies i Jego Pan,zostali daleko w tyle,a my idziemy przez Podgórzyn,kierując się ku Cieplicom,bo najprędzej stamtąd uda się nam odjechać autobusem.Przechodzimy przez drogę szybkiego ruchu i wchodzimy między pola.Bez pośpiechu idziemy w kierunku Alei Dębowo-Klonowej-jest to pomnik przyrody ożywionej.Ponieważ po obu stronach alei rośnie 128 drzew,o obwodzie pni 76-415 cm.W skład alei wchodzą: 64 dęby szypułkowe,55 klonów pospolitych,5 dębów czerwonych,3 klony jawory i jedna lipa.Zatrzymujemy się na początku lub końcu alei-jak kto woli.Chwilka na zrobienie kilku zdjęć,spojrzenie na Góry i odpoczynek przy małym co nieco-wszak ławeczka jest po to,by siąść i odpocząć...
Kiedy już nabierzemy sił,powolutku idziemy aleją.Mijamy popadające w ruinę zabudowania gospodarcze znajdujące się na terenie Domu Dziecka "Dąbrówka".Idziemy drogą poprowadzoną wzdłuż wałów i wchodzimy między budynki mieszkalne.Uliczkami docieramy do przystanku MZK,tu czekamy chwilkę na nasz autobus.Kiedy podjeżdża,wsiadamy do niego i po kupieniu biletów w automacie,rozsiadamy się wygodnie na wolnych miejscach.Rozmawiamy,śmiejemy się i nagle dowiaduję się,od siedzącego obok Pana,że "krzyczę a nie mówię" i jeśli się nie uciszę,to Jemu głowa "pęknie".No cóż,zaczynam mówić szeptem,ledwie słyszalnym,ale i to przeszkadza,więc postanawiam wyjąć małe co nieco,by ukoić "ból głowy",ale akurat Pan zmienia swoje nastawienie do mnie i wysiada na najbliższym przystanku,życząc nam wszystkiego dobrego :)
My jedziemy jeszcze kawałek.Żegnamy się ze znajomymi i wysiadamy z autobusu na przystanku najbliżej domu.Jesteśmy radośni i lekko zmęczeni :)


































Czyżby najpierw hodowali,a później je smażyli???
















































































































I tak kończy się nasza dzisiejsza wędrówka,następna już niebawem-więc do zobaczenia :)


Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)


Danusia i Radek :)


Zdjęcia tu dodane są: Bolka,Macieja,Jarka,Radka i moje :)