niedziela, 7 lutego 2016

Pivny Rezak z Zásady i Čerťák Harrachovski :)

Na dziś zaplanowaliśmy sobie wyjazd do Czech.
Nie spieszymy się zbytnio,bo miejsce,które chcemy odwiedzić,otwarte jest dopiero od 16-tej.
Późna pobudka,spokojnie zjadamy śniadanie i pijemy kawę.Bez pośpiechu pakujemy plecaki.Do samochodu zanosimy to co nam będzie dziś potrzebne,wsiadamy do niego i jedziemy najpierw na cmentarz.Porządkujemy grób,zapalamy znicze.Chwila modlitwy i zadumy,kilka łez płynie samoistnie po policzkach,a w sercach panuje smutek,który wciąż jest ogromny....

Po cmentarzu,wsiadamy do autka i w ciszy jedziemy ku granicy z Czechami.
W Harrachovie,najpierw odwiedzamy market-wymiana pustych butelek na pełne i małe zakupy.Po nich idziemy w kierunku Huty Szkła i browaru,bo tam powinniśmy kupić viztyki turystyczne.Zaglądamy do kapliczki św.Elżbiety.Jest zamknięta,mimo to przez otwór w drzwiach można obejrzeć jej wnętrze,a jest na co popatrzeć: ołtarz z weneckich luster,kryształowy żyrandol,przepiękne witraże w oknach.I jest jeszcze coś!!! Szklany dzwon na wieży,który w 1916 roku,w tutejszej hucie został odlany przez Juliusa Klingera.Dzwon ma wysokość 50 cm i waży 10 kg.My po zajrzeniu i kilku zdjęciach idziemy ku hucie i browarowi.

"Rozwój wytwarzania szkła w Karkonoszach nastąpił w II poł. XVI w., kiedy w zachodniej części gór zaczęli się osiedlać mistrzowie szklarscy z Saksonii. Górska kraina dostarczała temu rzemiosłu wszystkie podstawowe surowce. Należało do nich drzewo, używane do opału w piecach, wyrabiania narzędzi i urządzeń szklarskich, budowania siedzib dla ludzi, pozyskiwania potażu z popiołu drzewnego (podstawowego topnika). Innym surowcem była woda, wykorzystywana do napędu moździerzy i młynów. Kwarc był prażony i rozkruszany w moździerzach – w ten sposób zamieniano go na piasek. Potasowe, ewentualnie wapniowe surowce mineralne, używane były jako topniki.
Huta szkła w Novém Světě założona była w jilemnickiej posiadłości rodu Harrachów. Kontynuowała ona tradycje i produkcję huty w Rýžovišti, która została zamknięta. Pierwszym mistrzem szklarskim był Elias Müller. Przystosował on produkcję do wyrabiania barokowego kryształu – założył i zorganizował szlifiernię oraz zatrudnił grawerów, malarzy, pozłotników. Od roku 1764 firmę przejął w posiadanie ród hrabiowski. Produkowano przeważnie szkło użytkowe i wiszące kryształowe żyrandole. Półprodukty odprowadzano do zakładów rafineryjnych w północnych Czechach i na Śląsku.
Od przełomu XVIII i XIX w. produkcję w hutach zaczęto udoskonalać. W I poł. XIX w. w Harrachowie produkowano głównie szkło kryształowe, szkło dekorowane wtopionymi pastami ceramicznymi, masy szklane, zdobione barwnymi kompozycjami, wykorzystywane do wykonania szklanych tafli płaskich lub wklęsłych, kryształ ołowiowy, wykorzystany w produkcji szkieł optycznych, szkło nitkowane czy tzw. szkło mrożone o popękanej powierzchni. Obok luksusowych wyrobów (w stylu Biedermeier czy rokoko), poszukiwanych na europejskich i amerykańskich rynkach, nadal produkowano szkło użytkowe, szyby okienne, perełki i kolorowe laseczki do wyrabiania biżuterii oraz zawieszki na żyrandole. W połowie XIX w. huta zatrudniała ok. 250 pracowników. W II poł. XIX w. bezpośrednie ogrzewanie drzewem zastąpiło ogrzewanie regenerowane drzewem, a w końcu zaczęto stosować węgiel. Drewniane budynki wyparte zostały przez budowle kamienne. W latach 80. XIX w. w hucie zatrudniano 500 pracowników, którzy pracowali przy 3 piecach, w szlifierni – na 50 stanowiskach, w 10 warsztatach grawerskich, w 22 malarniach i w warsztacie, w którym szkło się pozłacało. Produkcja nastawiona była na stylowe, luksusowe szkło (w stylach historyzujących i secesyjnym) kosztem szkła okiennego i tafli szklanych.
Na początku XX w. produkowano szkło w stylu secesji, po I wojnie światowej – w stylu art deco. Nadal kontynuowano produkcję szlifowanego kryształu. Huta przetrwała kryzys lat 30. Po Umowie w Monachium (29 IX 1938 r.) rodzina Harrachów zmuszona była sprzedać ją Niemcowi z Rzeszy, Enderovi, a w roku 1946 przedsiębiorstwo poddano nacjonalizaci. Produkcję nastawiono głównie na eksportowe szkło na napoje. W 1993 r. zakład sprywatyzowano. Jego właścicielem została firma „Novosad i syn“. Produkuje się tu teraz przede wszystkim luksusowe szkło na napoje oraz przedmioty oświetleniowe. Jest jedyną funkcjonującą hutą szkła w Karkonoszach i najstarszą działającą hutą szkła na świecie.
Firma Huta Szkła i Mini Browar Novosad & syn, od 1993 r. prowadzi hutę szkła w Novém Světě (dzielnica Harrachova), założoną w latach 1711 – 1712. Zwiedzającym udostępniono obejrzenie całego cyklu produkcyjnego szkła, poczynając od jego ręcznej obróbki w funkcjonującej do dziś szlifierni, powstałej w 1895 r., zasilanej transmisjami i turbiną wodną. Szlifiernia ta jest zabytkiem techniki, wpisanym na listę zabytków UNESCO.
W domu mistrzów szklarskich, wybudowanym w 1737 r., mieści się Muzeum Szkła. Znajdziemy w nim wiele eksponatów, dokumentujących historię i współczesność huty szkła. Należą do nich stare fotografie, narzędzia używane do obróbki, a szczególnie zbiory, ukazujące rozwój produkcji harrachowskiego szkła pod względem technologicznym i zdobniczym. Na terenie huty znajduje się sklep ze szkłem, mini browar, restauracja i baseny do kąpieli w piwie."-tekst ze strony http://www.viafabrilis.eu/pl/places/harrachov_novosad

W poszukiwaniu vizytek,zaglądamy do sklepu ze szkłem,do restauracji-gdzie przy okazji można z góry przyjrzeć się pracy w hucie-nigdzie jednak nie znajdujemy naszych vizytek :( Postanawiamy więc kupić pivo w prodejni.Mamy do wyboru: Františka i Čerťáka.Oczywiście wybieramy tmavego Čerťáka.Na wieczór będzie idealne.Po zakupie,z odrobiną nadziei idziemy do Muzeum.I jak się okazuje,tu właśnie są poszukiwane przez nas vizytki.Kupujemy je,stemplujemy kajety,płacimy za wstęp do Muzeum-nie wolno robić zdjęć!!!!-i idziemy obejrzeć ekspozycję.Na dwóch piętrach,w szklanych gablotach zgromadzono przepiękne szkło z minionych epok.Jest tak cudne,że nie można oderwać wzroku i szkoda,że zdjęć nie można robić :( Niespiesznie oglądamy wszystko,delektując się pięknem stworzonym przez człowieka.Kiedy już obejrzeliśmy wszystko,opuszczamy Muzeum i powoli wracamy do autka.Pora jechać dalej.
























Przed nami Tanvald.Zostawiamy samochód na parkingu,robimy niewielkie zakupy w markecie,bierzemy aparaty i plecak i idziemy na spacer.Przed nami Terezinka.Pniemy się więc w górę.Ciężko się idzie w mokrym śniegu,bo pod nim kryje się lód.I tak,pierwsze dość ostre podejście w śniegu,udaje nam się pokonać i stajemy na chwilę na asfaltowej drodze.Tu znajduje się krzyżówka szlaków.My oczywiście w dalszym ciągu pniemy się czerwonym.Wije się on teraz wąską,wydeptaną ścieżką między drzewami,łagodnie pnąc się w górę.Spokojnie,bez pośpiechu docieramy do podnóża skał,na których znajduje się punkt widokowy Terezinka.Robimy sobie zdjęcia,a po nich idziemy dalej-wszak trzeba jeszcze wejść na górę,by spojrzeć na Tanvald z góry.
















































By stanąć na szczycie punktu widokowego,idziemy najpierw wąską ścieżką, docieramy nią do kamiennych schodów.Wchodzimy na skałę i mamy przed sobą kolejne schody,one doprowadzają nas na grzbiet skały.Kawałek brniemy w śniegu,docierając do kolejnych schodów.U ich podnóża znajduje się wymurowane,zakratowane pomieszczenie,w którym znajduje się uwięziona panienka.Zaglądamy do środka,przez kraty-pełno tu szklanych koralików,aż kolorowo jest od nich.Zostawiamy uwięzioną i wchodzimy kolejnymi schodami na punkt widokowy.Wieje!!! Zimo przez wiatr się zrobiło.Opatulamy się szczelniej i dopiero teraz rozglądamy się dookoła.Robimy zdjęcia i podziwiamy widoki.Mimo tego,że nie ma dziś idealnej pogody,to i tak panorama stąd rozpościerająca się,jest cudna :)
Kiedy już nasycimy oczy i aparaty krajobrazami,powoli zaczynamy schodzić.Droga powrotna do samochodu mija nam szybko i w doskonałych nastrojach.Kiedy docieramy do autka,wsiadamy do niego i jedziemy dalej.Przed nami Držkov.


































W Držkovie zostawiamy samochód na parkingu niedaleko kościoła,bierzemy plecak i aparaty i idziemy w kierunku miejscowości Zásada.Mamy sporo czasu,więc niespiesznie wędrujemy wzdłuż asfaltowej drogi.Pivovar jest otwarty od 16-tej,więc po cóż gnać??? Spokojnie robimy zdjęcia,oglądamy rozpościerające się dookoła krajobrazy,rozmawiamy i cieszymy się wspólnym wędrowaniem:)






















































Idąc uliczkami miejscowości,zastanawiamy się gdzie znajduje się pivovar.Radek widział zdjęcia,więc przynajmniej wie jak budynek wygląda.Mimo to pytamy napotkaną Panią i Ta tłumaczy nam jak mamy tam dojść.Dziękujemy za szczegółowe wytłumaczenie i idziemy według wskazówek.W oddali dostrzegamy kościół,więc lekko zbaczamy z obranej drogi.Kilka zdjęć i wracamy do głównej szosy i stajemy na wprost budynku pivovaru.Jestem zaskoczona,bo wyobrażałam go sobie inaczej.Świetlny szyld potwierdza,że jesteśmy na miejscu.Sesja zdjęciowa na zewnątrz dość długa i dopiero po niej,nieśmiało łapiemy za klamkę (nigdzie nie ma oznaczenia,że otwarte i od której....).Otwieram jedne drzwi,później drugie i jesteśmy w środku.Przed nami duża sala ze stołami,ławkami,barem i dwiema wielkimi kadziami.Kusi nas by zacząć od zdjęć,ale najpierw witamy się z Panią,chwilkę z Nią rozmawiamy,kupujemy piwo-dwa piwa-Rezek 13° polotmavý ALE i Rezek polotmavý ležák 12°,stemplujemy kajety i dopiero po tym wszystkim robimy zdjęcia.Sporo zdjęć.Radek ma radosne iskierki w oczach,a ja cieszę się Jego radością :) Po sesji zdjęciowej,opuszczamy browar i ruszamy w powrotną drogę.Znów idziemy wzdłuż szosy,kierując się do Držkova.Droga mija nam niesamowicie szybko,aż zaskoczeni tym jesteśmy.










































































Do Držkova towarzyszy nam cudowny zachód słońca.Niebo wybarwia się na cudowne kolory,nawet w oddali widoczne góry nabierają różowej barwy.
Docieramy do parkingu,wsiadamy do samochodu i ruszamy w drogę powrotną,do Polski.

Tak kończy się nasza wycieczka,pora już na kolejną,więc do zobaczenia już niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

5 komentarzy:

  1. Sympatyczne rowerzystki i dłuuuga wyprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Izuniu,a kreciki ??? Te to dopiero sympatyczne :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna fajna wędrówka, macie niesamowitą kondycję. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Olu :)
      Z tą kondycją to lekka przesada....
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń