niedziela, 6 marca 2016

"Tylko guziki nieugięte przetrwały śmierć świadkowie zbrodni z głębin wychodzą na powierzchnię jedyny pomnik na ich grobie są aby świadczyć Bóg policzy i ulituje się nad nimi lecz jak zmartwychstać mają ciałem kiedy są lepką cząstką ziemi...."-Rogoźnica.

Dość późno wstajemy,więc jesteśmy bez konkretnych planów.Jemy śniadanie,pijemy kawę i zastanawiamy się dokąd dziś ruszymy.Radek sprawdza w internecie opcje wycieczki i po pewnym czasie pyta mnie:
-Danusiu byłaś w Rogoźnicy,w Muzeum Gross-Rosen ???
-Nie byłam.
-Ja też nie byłem,więc może tam pojedziemy??? Można by zadzwonić do Zosi,może pojechałaby z nami??? Zadzwonisz Danusiu???
-Oczywiście że zadzwonię.
Telefonuję do Sofijki,ale niestety nie odbiera.Pewnie Jej nie ma w domu.
Pakujemy plecaki,bierzemy aparaty,wsiadamy do samochodu i ruszamy ku nowej przygodzie.Podróż mija nam bezproblemowo.Zatrzymujemy się na chwilkę w Strzegomiu.Idziemy do punktu informacji turystycznej po brakujące vizytki i pieczątki.Po dopełnieniu formalności,wsiadamy do autka i jedziemy już do Rogoźnicy.




Przejeżdżamy przez wieś i wjeżdżamy na duży parking-kiedyś tu znajdowały się koszary SS. Zostawiamy samochód i idziemy do budynku,który dostrzegamy z prawej strony.To główny budynek ekspozycyjny.Tu w części parterowej mieściło się kasyno SS.Wchodzimy do środka.Podchodzimy do Pani siedzącej przy stoliku,płacimy za parking i obejrzenie filmu,a po dopełnieniu formalności pytamy o zwiedzanie.Dowiadujemy się,że możemy skorzystać ze zwiedzania z Przewodnikiem za darmo,jeśli stawimy się o godzinie 13-tej w holu.Oczywiście oboje stwierdzamy,że warto skorzystać z takiej możliwości.Do 13-tej mamy trochę czasu więc idziemy obejrzeć główną wystawę.
O Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy można przeczytać tu: https://www.gross-rosen.eu/






















"Konzentrationslager Groß-Rosen (uproszczona pisownia: Gross-Rosen) – niemiecki obóz koncentracyjny, istniejący w latach 1940–1945, nieopodal wsi Rogoźnica (nazwa powojenna) w dzisiejszej Polsce, będący na czele ponad setki obozów pracy założonych na Śląsku, na terenie Czech i Niemiec.
Groß-Rosen został założony latem 1940 roku. Pierwszy transport więźniów dotarł 2 sierpnia 1940. Do 1 maja 1941 obóz funkcjonował jako filia KL Sachsenhausen, następnie uzyskał status samodzielnego obozu koncentracyjnego.
Komendantami obozu Groß-Rosen byli:
-Arthur Rödl (1940–1942)
-Wilhelm Gideon (1942–1943)
-Johannes Hassebroek (1943–1945)
W latach 1941–1942 KL Groß-Rosen był niewielkim obozem pracy, którego więźniowie byli wykorzystywani przy wydobywaniu granitu z pobliskiego kamieniołomu. Z pracy więźniów korzystało również kilka firm niemieckich, wśród nich Siemens und Halske oraz Blaupunkt.
Na terenie obozu istniały odgrodzone części, m.in. obóz kobiecy. Jeńców radzieckich mordowano po przywiezieniu, ok. 2500 z nich zostało zamordowanych na przełomie 1941 i 1942 roku.
W 1944 roku KL Groß-Rosen stanął na czele potężnego imperium podobozów, na które składało się ponad sto placówek bardzo zróżnicowanych pod względem pełnionej funkcji. W tym okresie również Gross-Rosen było miejscem przerzutu dziesiątek tysięcy więźniów z obozów ewakuowanych na wschodzie, przy zbliżającym się froncie. Marsz śmierci wyruszył z Gross-Rosen w lutym 1945 roku, obóz został wyzwolony przez Armię Czerwoną 14 lutego 1945.
Jesienią 1943 roku został założony na terenie Groß-Rosen tzw. wychowawczy obóz pracy, jako placówka wrocławskiego Gestapo. Byli doń kierowani głównie ludzie młodzi, za rozmaite przewinienia, dla reedukacji przez pracę. Obóz funkcjonował do końca, a liczbę osób, które przez niego przeszły szacuje się na ponad 120 000.
W wyniku decyzji o tzw. „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”, czyli zagładzie Żydów cała seria obozów pracy wykorzystujących więźniów żydowskich na obszarze Dolnego Śląska i okręgu Kraj Sudetów została podporządkowana w 1944 komendanturze Gross-Rosen. Powstał wówczas jeden z największych konglomeratów obozów pracy, skupiających obozy w około stu lokalizacjach, o bardzo zróżnicowanej strukturze, typie działalności, stopniu podporządkowania obozowi-matce.
Wśród nich wymienić należy cały zespół obozów związanych z kompleksem jednej z największych wojennych budowli III Rzeszy, znanej pod kryptonimem „Riese”, znajdującej się w Górach Sowich. Budowa ta była objęta całkowitą tajemnicą, toteż w większości zatrudniono przy niej więźniów żydowskich – przeznaczonych do wymordowania. Wobec nikłych źródeł i dokumentów do dziś historycy nie są zgodni, co do przeznaczenia kompleksu „Riese”, w tym olbrzymich tuneli i korytarzy drążonych w skałach. Najważniejsze tezy mówią o nowej kwaterze Hitlera lub o olbrzymiej fabryce tajnej broni V-2.
Filie obozu znajdowały się w następujących lokalizacjach:
Na terenie obecnych Czech:Bernarcice, Bílá Voda(cz.), Brněnec, Chrastava, Hořejší Vrchlabí(cz.), Jirzecin pod Jedlową, Králíky, Meziměstí, Rychnov u Jablonce nad Nisou, Rýnovice(cz.) cz. Jabłońca n. Nysą, Trutnov Starè Město, Trutnov Libeč(cz.), Trutnov Pořičí(cz.), Smržovka, Žacléř
Na terenie obecnych Niemiec:Budziszyn, Brandhofen(niem.) k. Hoyerswerdy, Großkoschen(niem.) w Senftenberg, Kamieniec, Klein Radisch(niem.), Kunnerwitz(niem.), Niederoderwitz k. Żytawy, Niska, Rennersdorf(niem.) k. Löbau, Biała Woda (Niemcy), Żytawa
Na terenie obecnej Polski:Bielawa, Bolesławiec, Bolków, Brzeg Dolny, Bukołowo, Bukowiec, Brzeg Pępice, Cieplice Śląskie, Dzierżoniów, Giebułtów, Gorzanów, Gruszeczka, Gubin, Iłowa, Jasień, Jelenia Góra, Kamienna Góra, Krzystkowice, Książ, Lubawka, Marciszów, Mieroszów, Miłoszów, Miłoszyce, Milęcice, Mysłakowice, Niemcza, Nowa Sól, Osła, Owińska, Pieszyce, Przybyszów, Przylep, Ruszów, Skarbków cz. Mirska, Sława, Strzegom Grabina, Ścinawka Średnia, Świebodzice, Trzebień, Wałbrzych, Wierzchowice, Wizów, Wrocław, Wrocław Leśnica, Wrocław Psie Pole, Zakrze, Zgorzelec, Zielona Góra
Na obszarze Gór Sowich:Głuszyca, Głuszyca Górna, Jedlinka, Jugowice Górne, Kolce, Ludwikowice Kł., Olszyniec, Osówka, Soboń, Sokolec, Sowina, Włodarz, Zimna Woda
Do najliczniejszych grup więźniów obozu pod względem etnicznym należeli Żydzi, Polacy oraz Rosjanie. Aż do końca 1941 roku do Gross-Rosen kierowani byli wyłącznie więźniowie z innych obozów koncentracyjnych, dopiero potem także bezpośrednio z placówek policyjnych. Więźniowie, zwłaszcza w pierwszym okresie przed rozbudową systemu podobozów, w większości byli narodowości polskiej. Od końca 1941 roku do podobozów kierowano również tysiące sowieckich jeńców wojennych – trudno dziś ustalić ich liczbę. W Gross-Rosen i jego podobozach znaleźli się również członkowie ruchu oporu z Francji i innych krajów zachodniej Europy (w sumie 3250 osób, z czego około 2000 w Gross-Rosen), aresztowani w ramach akcji o kryptonimie „Nacht und Nebel” (pol.: Noc i mgła) oraz Świadkowie Jehow
Praca przy kamieniołomie była bardzo ciężka. Więźniowie przez 12 godzin na dobę wynosili bloki granitu ważące kilkadziesiąt kilogramów. Każde uchybienie było okazją do zakatowania więźnia nawet na śmierć. Głodowe racje żywnościowe (ok. 1000 kilokalorii), brak opieki lekarskiej oraz terror oprawców powodowały dużą śmiertelność. KL Gross-Rosen był postrzegany jako jeden z najcięższych obozów.
W latach 1941–1942 odsetek Żydów był w Gross-Rosen stosunkowo niewielki i nieustannie spadał, na co miała wpływ zarówno niewielka liczba Żydów kierowanych do Gross-Rosen, jak i akcja masowej „eutanazji”, która dotknęła 80% więźniów żydowskich w obozie głównym. W roku 1942 37 ostatnich Żydów zostało skierowanych z Gross-Rosen do Auschwitz. Wówczas w obozie pozostali prawie wyłącznie więźniowie polityczni, inteligencja, członkowie ruchu oporu i inne nieżydowskie kategorie więźniów. Ponownie przywożeni od października 1943 Żydzi byli kierowani do rozbudowujących się wówczas podobozów, w których stanowili pokaźny odsetek więźniów. W 1944 roku wiele transportów żydowskich przyjeżdżało do Gross-Rosen, a z reguły bezpośrednio do jego filii, z Auschwitz (m.in. transporty Żydów węgierskich) oraz z likwidowanych gett, z łódzkim na czele.
Więźniowie ginęli w obozie z wyczerpania pracą, z chorób, z wycieńczenia i wygłodzenia. Byli mordowani za uchybienia wobec regulaminu. Większość Żydów i jeńców sowieckich traktowana była wyjątkowo okrutnie. Szczególnie tragicznym momentem był luty 1945 roku i morderczy marsz śmierci ewakuujący więźniów. Przez obóz przeszło 125 tys. więźniów, z czego 40 tys. zmarło.
Nigdy nie odbył się osobny proces prawny osądzający winy niemieckiego personelu zarządzającego obozem KL Gross-Rosen. Wszyscy skazani byli sądzeni indywidualnie lub zostali skazani za zbrodnie popełnione w innych obozach koncentracyjnych. Wielu zbrodniarzy z Groß-Rosen nigdy nie zostało osądzonych za swoje zbrodnie.
-Karl Gallasch – najokrutniejszy z esesmanów w obozie, codziennie zabijał ok. 5 osób – skazany na karę śmierci powiesił się 19 maja 1947 w więziennej celi we Wrocławiu.
-Wilhelm Gideon – po wojnie został skazany za zbrodnie wojenne na 10 lat więzienia.
-Friedrich Entress – naczelny lekarz SS w KL Groß-Rosen. Wykonywał więźniom zastrzyki z fenolu – sądzony za zbrodnie w Mauthausen skazany na karę śmierci i stracony.
-Johannes Hassebroek – ostatni komendant obozu. W 1948 r. skazany przez brytyjski Trybunał Wojskowy na karę śmierci za zbrodnie popełnione w obozach koncentracyjnych. W styczniu 1950 karę zamieniono mu jednak na 15 lat więzienia, a już we wrześniu 1954 wypuszczono go na wolność. Zmarł w 1977 w Westerstede.
-Willibald Jobst – jeden z lekarzy SS. Skazany na karę śmierci w pierwszym procesie załogi Mauthausen przed amerykańskim Trybunałem Wojskowym. Wyrok wykonano przez powieszenie w więzieniu Landsberg.
-Albert Lütkemeyer – osądzony przez brytyjski Trybunał Wojskowy w Hamburgu za zbrodnie w Neuengamme. Skazany na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano w więzieniu Hameln w czerwcu 1947.
-Arthur Rödl – pierwszy komendant obozu koncentracyjnego Groß-Rosen. Popełnił samobójstwo w 1945.
-Heinz Thilo – lekarz SS. Popełnił samobójstwo w 1945.
-Anton Thumann – jeden z największych sadystów w obozach. Odpowiadał jedynie za zbrodnie popełnione w Neuengamme. Trybunał wydał na Thumanna wyrok śmierci, który został wykonany przez powieszenie w październiku 1946 w więzieniu Hameln.
Po wojnie przez ok. 2 lata na terenie KL Groß-Rosen funkcjonowało tajne więzienie NKWD, którego dzieje nie zostały jeszcze należycie przebadane. Utrudniło to w dużym stopniu zachowanie archiwaliów i resztek materialnych po hitlerowskim obozie. Z tego też względu, mimo wielu prób środowisk więźniarskich nie było możliwe założenie muzeum przez dziesiątki lat po wojnie. Z zabudowań obozowych zachowały się dwa budynki, trochę drugorzędnych ruin i podmurówki baraków. Kamieniołom był dalej eksploatowany.
W roku 1983 zostało powołane do życia Państwowe Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy – Wałbrzychu, które zabezpieczyło nieliczne pozostałe eksponaty i archiwalia, oraz rozpoczęło prace badawcze nad rekonstrukcją dziejów obozu. Udało się ustalić tożsamość ponad połowy więźniów oraz opracować naukowo część podobozów. Organem założycielskim Państwowego Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy – Wałbrzychu było Ministerstwo Kultury i Sztuki.
W wyniku reformy samorządowej i likwidacji województwa wałbrzyskiego w 1999 roku, muzeum przeszło pod władanie sejmiku wojewódzkiego dolnośląskiego, co odbiło się negatywnie na jego finansach i ograniczyło tempo badań. Państwowe Muzeum Gross-Rosen od 1983 roku korzystało z pomieszczeń Zamku Książ w Wałbrzychu. W 1987 roku muzeum dzierżawiło barak przy ul. Starachowickiej 9a w Wałbrzychu. W 1998 roku Państwowe Muzeum Gross-Rosen i Archiwum oraz Pracownie Naukowo-Badawcze zostały przeniesione do dzielnicy Konradów w Wałbrzychu przy ulicy Szarych Szeregów 9. Dzięki pomocy zagranicznej fundacji udało się w 2004 roku wykupić z rąk prywatnego przedsiębiorcy historyczny kamieniołom, którego teren został odchwaszczony, ogrodzony i przygotowany dla zwiedzających. W dniu 22 września 2005 roku miało miejsce uroczyste przekazanie kamieniołomu w stan posiadania muzeum."-Wikipedia.


















































































Po obejrzeniu niewielkiej części wystawy,wracamy do holu.Oprócz nas jest tu jeszcze dwoje młodych ludzi.Chwilkę czekamy-jesteśmy ciut przed czasem.O 13-tej podchodzi do nas Pani,przedstawia się i zaprasza do wędrówki po Obozie Koncentracyjnym.Wychodzimy z budynku,zapinamy się,zakładamy kaptury-jest zimno i wieje mroźny wiatr.Idziemy za Panią Przewodnik głowną obozową drogą,przechodzimy przez bramę i zatrzymujemy się na chwilkę przed pomnikiem.Pani Przewodnik opowiada nam historię powstania miejsca,w którym akurat się znajdujemy.Kilka zdjęć i niespiesznie wędrujemy dalej.Główna Droga Obozowa wiedzie nas między fundametami bloków więźniarskich.Pani Oprowadzająca cały czas opowiada nam o Obozie Koncentracyjnym,o morderczej pracy więźniów,o obozowym życiu,o warunkach jakie tu panowały.Ciarki chodzą nam po plecach,a włosy stają dęba kiedy tego słuchamy.Okrutny to był czas.
Kiedy tak wędrujemy Główną Drogą Obozową przypomina mi się jak ogromne wrażenie zrobiła na mnie wizyta w Obozie Koncentracyjnym w Dachau.
Niespiesznie idziemy za Panią Przewodnik,słuchamy Jej opowieści i robimy zdjęcia.
Brama Głowna wykonana została przez więźniów z miejscowego granitu.
Oddano ją do użytku wiosną 1944r., kiedy to zastąpiła starą, w formie drewnianego szlabanu.
Bramę zlokalizowaną na wysokości bloku nr 1.
Na górze, nad nową bramą wejściową znajdowało się pomieszczenie służbowe
dla Postenführera (dyżurnego dowódcy warty), a w przylegających
 do niej drewnianych barakach Blockführerstube) pomieszczenia dla dowódców bloków).
 Bramę „zdobił” perfidny napis „Arbeit macht frei” – praca czyni wolnym.
W jej pobliżu stała orkiestra obozowa, grająca skoczne marsze,
gdy bramę mijały kolumny wycieńczonych więźniów,
nierzadko dźwigających współtowarzyszy zakatowanych na śmierć podczas pracy.
 Z czasem bryła tego budynku stała się symbolem obozu Gross – Rosen.



























Zasłuchani,z ciarkami chodzącymi po plecach docieramy do Baraku Francuskiego.Pani otwiera drzwi i zaprasza nas do środka.

"Blok 9/10 wybudowany w 1943r., różnił się od reszty baraków mieszkalnych. Składał się z murowanej sutereny (blok 10) oraz z drewnianej, przewidzianej na 600 osób, części parterowej (blok 9). Początkowo w obydwu tych pomieszczeniach lokowano na kwarantannie nowo przybyły transporty, tzw. zugangi. W październiku 1944r., gdy do KL Gross – Rosen zaczęły się napływać transporty więźniów akcji „Nach und Nebel” (Noc  i Mgła), w bloku nr 9 umieszczono Francuzów i Belgów z tych transportów. Dlatego więźniowie nazwali go „blokiem francuskim”. W zachowanej do dziś suterenie znajduje się zrekonstruowana izba więźniarska (sztuba)."-tekst ze strony: http://www.schondorf.pl/wyprawy/kl-gross-rosen-kamienne-pieklo/

Oglądamy wszystko i robimy zdjęcia w milczeniu.














Zegar słoneczny.







Po obejrzeniu wnętrza Baraku Francuskiego,wychodzimy na zewnątrz i podchodzimy do kolczastego ogrodzenia.Spoglądamy na teren za nim.To jest tzw.Część Oświęcimska.

"W drugiej połowie 1944 r., na gruntach kościelnych przylegających do obozu, rozpoczęto stawianie nowych, dwukondygnacyjnych, murowanych bloków. Część tę nazwano „oświęcimską”, ponieważ pierwotnie baraki te przewidziane były dla więźniów ewakuowanych z obozu w Oświęcimiu (KL Auschwitz). Od „starej” części obozu oddzielony był on drucianą siatką. Z zaplanowanych 30 baraków, do końca istnienia KL Gross – Rosen wybudowano w stanie surowym (bez okien, drzwi, podłóg i ogrzewania) 20 z nich. Na przełomie 1944 i 1945 r. umieszczano tam więźniów ewakuowanych z różnych obozów."-tekst ze strony: http://www.schondorf.pl/wyprawy/kl-gross-rosen-kamienne-pieklo/

Obecnie nie można tam wejść,wciąż trwają prace archeologiczne,a poza tym teren nie został adaptowany do zwiedzania.
Słuchamy o tej części Obozu,a po wysłuchaniu historii tegoż miejsca przechodzimy do kolejnego Baraku.
















Pani Przewodnik otwiera przed nami drzwi do "Tkalni".

"Komando Weberei-Tkalnia "Weberei & Flechterei" w lecie 1943 r. w specjalnie wybudowanym dużym bloku, przy końcu Lagerstrasse (głównej ulicy obozowej), powstało komando tzw. tkaczy. Z przywożonych spoza obozu surowców wtórnych wyplatano wojskowe pasy, sznury, torby itp. Komando to rozrastało się z i czasem zaczęło zatrudniać do 300 więźniów. Komando to przewidziane było, jako miejsce pracy dla więźniów powracających do zdrowia, kalekich i skrajnie wycieńczonych życiem w obozie. Wszyscy zatrudnieni tam więźniowie mieszkali w bloku 7. Pracowali na dwie dwunastogodzinne zmiany, pod nadzorem kapo, niemieckiego więźnia kryminalnego Reinholda, którego potem zastąpił Polak Soja."-tekst z tablicy informacyjnej.

Wchodzimy do środka.W szklanych gablotach wytawiono zabytki archeologiczne,pochodzące z prac konserwatorsko-budowlanych,prowadzonych na terenie Obozu.W wyniku prowadzonych tu prac pozyskano ponad 600 zabytków,z czego około 300 pokazano na wystawie.Dodatkowo prezentowane tu przedmioty uzupełniono fragmentami wspomnień i relacji więźniów,przybliżający obozowy dzień.
Niespiesznie wędrujemy od gabloty do gabloty,oglądamy,czytamy i robimy zdjęcia.Jest tego sporo i niesamowite wywiera wrażenie.Kiedy dostrzegam w gablocie guziki,na myśl przychodzi mi wiersz Zbigniewa Herberta.
"Guziki
Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie

są aby świadczyć Bóg policzy
i ulituje się nad nimi
lecz jak zmartwychstać mają ciałem
kiedy są lepką cząstką ziemi

przeleciał ptak przepływa obłok
upada liść kiełkuje ślaz
i cisza jest na wysokościach
i dymi mgłą katyński las

tylko guziki nieugięte
potężny głos zamilkłych chórów
tylko guziki nieugięte
guziki z płaszczy i mundurów "
I taki wiersz odnajduję nieopodal.






























































































































Po dość długim czasie spędzonym na oglądaniu wystawy,wychodzimy na zewnątrz.Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem zgromadzonych tu eksponatów i fragmentów opowiadań więźniów.Na dworze owiewa nas lodowaty wiatr,który sprawia że ciarki przechodzą nam po plecach....brrrr...
Pani Przewodnik prowadzi nas do Baraku nr 7.Jest to zrekonstruowany barak więźniarski,przeznaczony dla 350 osób.Podzielony na dwie izby (sztuby).W takim baraku,przy normalnym stanie osobowym na jednego więźnia przypadało 1,5 m².Jednak takie baraki były przepełnione dwu a nawet trzykrotnie.Powolutku oglądamy wszystko,słuchamy opowiadania Pani i robimy zdjęcia,przechodząc niespiesznie do kolejnego pomieszczenia.Niezwykłe jest to Muzeum.Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem.Rysunki,zachowane sprzęty,unikalne zdjęcia i archeologiczne znaleziska posiadają niezwykłą siłę,sprawiającą że my,pokolenie żyjące już po II Wojnie Światowej jesteśmy przerażeni jej okrucieństwem.


























































Po przejściu i obejrzeniu zrekonstruowanych dwóch sztub,wchodzimy do pomieszczenia gdzie znajduje się wystawa czasowa "Kamienne Świadectwo".

"Wystawa opowiada o losach mieszkańców Białostocczyzny, którzy w maju 1944 r. stali się ofiarami wywózek do nazistowskich obozów koncentracyjnych. Wielu z nich trafiło bezpośrednio do KL Gross-Rosen. Ekspozycja dokumentuje te tragiczne wydarzenia poprzez bogaty materiał archiwalny – dokumenty, listy, fotografie i wykazy ocalonych oraz liczne relacje i wspomnienia byłych więźniów.
Wystawa o walorze edukacyjnym, ma na celu pielęgnowanie pamięci o wydarzeniach z czasów II wojny światowej, jej świadkach i ofiarach nazizmu.
Dzięki uprzejmości Dyrekcji Muzeum Podlaskiego w Białymstoku, wystawa czasowa „Kamienne świadectwo”, od 5. września 2015 roku przechodzi na własność Muzeum Gross-Rosen. Ekspozycję w dalszym ciągu można oglądać w zrekonstruowanym baraku nr 7.
"-tekst ze strony: https://www.gross-rosen.eu/muzeum/wystawy-czasowe/

Przechadzamy się niespiesznie,przystając na dłuższą chwilę przed planszami ze zdjęciami,wspomnieniami i opisami ludzi związanymi z Obozem.Oglądamy na ekranach relacje świadków historii tegoż miejsca i spędzamy tu mnóstwo czasu.














































Po opuszczeniu Baraku nr 7,żegnamy się z Panią Przewodnik,dziękując Jej za spędzony z nami czas i przekazaną nam wiedzę.
Powoli idziemy w kierunku Pomnika-Mauzoleum.

"11 września 1947 r. powstał Komitet Ochrony Gross-Rosen, a 2 listopada tegoż samego roku wmurowano kamień węgielny pod pomnik-mauzoleum, który powstał według projektu Adama Prockiego. Odsłonięcia dokonano jesienią 1953 r., w mauzoleum umieszczono prochy więźniów. W 1963 r. zdjęto z kamiennego cokołu stojącą tam pierwotnie postać z brązu. W 1985 r. dobudowano do pomnika-mauzoleum dwa skrzydła i umieszczono w nich ziemię pobraną z terenów byłych podobozów KL Gross-Rosen."-fragmet tekstu ze strony: http://www.szlakikulturowe.dolnyslask.pl/o-szlakach/szlak-sanktuariow-i-osrodkow-pielgrzymkowych/opis-atrakcji-towarzyszacych/rogoznica-oboz-gross-rosen/

Zatrzymujemy się przy nim,odczytujemy tekst z przytwierdzonych do Pomnika tablic i niespiesznie wędrujemy dalej.Przechodzimy obok Miejsca Straceń z kamiennymi płytami i uschniętym drzewem i docieramy do miejsca gdzie było krematorium-duże krematorium.

"W połowie 1941 r. uruchomiono w obozie małe, ruchome krematorium polowe, mogące skremować 10 ciał na dobę. Szybko okazało się ono niewystarczające. W październiku 1941 r. komendantura obozu zmuszona była ponownie skorzystać z usług krematorium komunalnego w Legnicy. Sytuacja ta skłoniła SS do podjęcia decyzji o budowie w obozie nowego krematorium, które w styczniu 1943 r. rozpoczęło pracę. To duże 3 – piecowe krematorium działało aż do ewakuacji obozu głównego. Spopielano w nim zwłoki więźniów zmarłych zarówno w obozie głównym, jak i w obozach filialnych. Budynek dużego krematorium został zburzony przez wycofującą się z terenu obozu załogę SS."-tekst ze strony: http://www.schondorf.pl/wyprawy/kl-gross-rosen-kamienne-pieklo/














Wraz z uruchomieniem dużego krematorium,
w jego najbliższym sąsiedztwie powstało miejsce straceń.
 Zbocze północnej skarby zostało wzmocnione rzędem pali wbitych w ziemię,
przy których dokonywano egzekucji przez rozstrzelanie.
Tego typu egzekucje nie miały charakteru publicznego.
W miejscu tym rozstrzeliwano zarówno więźniów obozu,
jak i przywożonych specjalnie na egzekucję jeńców wojennych,
żołnierzy Wehrmachtu oraz osoby cywilne.
W tym miejscu odbywały się też często egzekucje przez podanie trucizny.
 „Wszystkie ofiary musiały się rozebrać w baraku w pobliżu krematorium.
W następnym pomieszczeniu skazańcy musieli kłaść się na pryczę,
gdzie lekarz obozowy dawał im zastrzyk z cyjanku w serce.
Więzień umierał w ciągu kilku sekund.”















































Lodowaty wiatr smaga nasze policzki,a my mimo zimna,bez pośpiechu przechadzamy się po terenie Obozu Koncentracyjnego zaglądając do miejsc które ocalały.Oglądamy kuchnię więźniarską,a po jej obejrzeniu,niespiesznie wedrujemy w kierunku Kamieniołomu.
















Zanim dotrzemy do Kamieniołomu,wchodzimy do Bramy Głównej,gdzie oglądamy wystawę "Zaginione Człowieczeństwo",a dopiero po niej wędrujemy kamiennymi schodami w górę,zbiżając się z każdym krokiem do Kamieniołomu,gdzie więźniowie Obozu ciężko pracując tracili życie.






















W siatkę ogrodzenia Kamieniołomu wetknięto kartki z modlitwami i podziękowaniami,a dodatkowo uzupełniono je kwiatami.Niezwykły to widok,wzruszający i piękny.




























Po obejrzeniu Kamieniołomu,wracamy do budynku dawnej kantyny SS.Tu oglądamy resztę ekspozycji muzealnej,czekając na film,a po jego obejrzeniu,wsiadamy do samochodu i opuszczamy teren Obozu Koncentracyjnego Gross-Rosen w Rogoźnicy.




























































































We wsi zatrzymujemy się na chwilkę nieopodal kościoła.Mamy nadzieję że uda nam się zajrzeć do środka.Wysiadamy z auta i idziemy w jego kierunku.Niestety,świątynia jest zamknięta.No cóż,nie można mieć wszystkiego-robimy kilka zdjęć,wsiadamy do samochodu i ruszamy w drogę powrotną-do domu.










Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.
Tak oto kończy się nasza niezwykła podróż,pora na kolejną,więc do zobaczenia niebawem :)


Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz