wtorek, 3 maja 2016

Luzacki Luž :)

I znów jestem przeziębiona :(
To już trzeci raz w tym roku...
Strasznie ciężko mi wstać-mówię Radkowi,że chyba zostanę w domu,niech sam jedzie.Jakoś jednak się zbieram i powoli zaczynam się szykować.Kanapki zrobiłam wczoraj,więc tylko obieram owoce i pakuję wszystko do plecaka.Śniadanie,kawa i powoli idziemy w kierunku umówionego miejsca spotkania.Przed nami idzie dwóch Panów w mundurach Straży Miejskiej.My skrótem Ich wyprzedzamy i kiedy docieramy do parkingu przy stadionie,Oni dopiero się pokazują na horyzoncie.Mamy jeszcze chwilę do przyjazdu Jarka,więc ściągamy plecaki i kładziemy je na chodniku i tak jak się spodziewaliśmy,dwaj Panowie w mundurach,kiedy nas dostrzegli,od razu skierowali swoje kroki w naszą stronę.I bez "dzień dobry",zaczęły się pytania:
-Państwo to tu czekają na jakiś samochód?
Odpowiadamy-Tak.
-Może na któryś z tych tu zaparkowanych?
-Nie.
I tyle...Panowie zajęli się zaglądaniem przez szyby do wnętrz aut tu zaparkowanych,a my jeszcze chwilkę czekamy na Jarka i kiedy przyjeżdża,wsiadamy do samochodu i jedziemy po Edytę.Odbieramy Ją spod domu,teraz już ruszamy ku naszemu dzisiejszemu celowi.


















Złoty Pociąg odnaleziony !!!

\





Na dzisiejszą wędrówkę wybraliśmy Jonsdorf.Jedziemy więc do Niemiec.By skrócić sobie drogę,przekraczamy granicę w Czerniawie i jedziemy przez Czechy do granicy z Polską,a później przez Polskę ku granicy z Niemcami.Przejeżdżamy przez Zittau i teraz już kierujemy się do Jonsdorfu.Przejeżdżamy przez ten urokliwy kurort.Podziwiamy przez szyby,przepiękne domy przysłupowe i dojeżdżamy do parkingu,gdzie zostawiamy samochód.W parkomacie wykupujemy postój na 24 godziny,za 4 euro-tak jest dla nas najbezpieczniej-chodzi o czas,który dzięki temu mamy na łażenie.
Bierzemy plecaki,aparaty i wszystko to co nam będzie potrzebne i ruszamy na szlak.Przed nami Nonnenfelsen.
Ja z Radkiem byłam tu w 2013 roku,o czym przypomniał nam Jarek.Cała nasza tamta wyprawa jest opisana tu: http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2013/07/jonsdorf-wspomnien-czar-i-podwojny.html






















Mijamy ferratę i szykującą się do wspinaczki parę Polaków.Przyglądam się Im chwilkę,robię zdjęcia i idę dalej.Na krzyżówce dróg,stwierdzam,że skoro mamy iść też na Lausche,to nie muszę iść na górę,a zwyczajnie mogę tu na dole zaczekać,bo stąd też można tam dojść.Oczywiście ten pomysł nie przeszedł,więc pnę się powoli po schodach w górę.Edyta,Jarek i Radek idą dość szybkim tempem,więc zostawili mnie daleko w tyle.Nic to! Mam spokój,mogę robić do woli zdjęcia i bez pośpiechu iść sobie sama.I tak docieram na szczyt Nonnenfesen.Tu jeszcze jest Radek,więc robimy sobie kilka zdjęć i podziwiamy widoki.Po sesji zdjęciowej powoli schodzimy.

"Nonnenfelsen 537 m

Nonnenfelsen to skalny masyw wznoszący się ponad 100 metrów ponad doliną potoku Pochebach. Mnogość ścieżek turystycznych w tym rejonie sprawia, że jest to bardzo popularny cel krótkich wycieczek z pobliskiego Jonsdorfu. Szlak prowadzi wśród piaskowcowych utworów, które przyjmują nierealne kształty i tworzą ciasne korytarze otoczone przez kilkudziesięciometrowe ściany.
Jednym z najciekawszych miejsc jest z pewnością droga wspinaczkowa Nonnensteig. Ma ona 350 metrów długości i jest uważana za trudną. Niemniej jednak jest ubezpieczona stalowymi linami i jest to bodajże jedyna ferrata w Sudetach. Została utworzona w 1994 roku. Mimo początkowego łatwego fragmentu, później staje się dość trudna i należy posiadać ze sobą zestaw asekuracyjny, taki jakiego używa się na ferratach w Alpach, czy Dolomitach.
Poza tym na Nonnenfelsen, wkomponowana w skały, znajduje się popularna restauracja "Bergbaude Nonnenfelsen", w której można zjeść obiad, napić się piwa i kupić mapy okolic. Przy restauracji jest punkt widokowy na doline Pochebachu i na okoliczne wzniesienia. Doskonale stąd jest również widoczny Luž."- teks ze strony
 http://archiwum.naszesudety.pl/index.php/forum/files/artykuly/files/bannery/profturisport2%5B1%5D.swf?p=artykulyShow&iArtykul=128






































































































Idziemy inną drogą,tą obok "krokodyla"-oczywiście mamy z tą skałą sesję zdjęciową,po której powoli idziemy dalej.Docieramy do schodów,które wiodą nas ku szerokiej,szutrowej drodze.Nią już wędrujemy do Waltersdorfu.








































Zatrzymujemy się u podnóża Lausche,tuż przy gospodzie Wache,na przełęczy granicznej.Krótka sesja zdjęciowa na granicy Niemiecko-Czeskiej i chwila zastanowienia którą drogą pójść???
Po naradzie,decydujemy się iść najpierw do Chaty Luž.
Idziemy dość szeroką drogą,delikatnie wspinającą się coraz wyżej i wyżej,aż docieramy do Osady Myslivny.Ta niewielka osada została założona dla robotników leśnych w pobliżu leśniczówki.Po recesji w drugiej połowie XX wieku,charakter osady zmienił się w popularny kurort letniskowy,a domki robotników przerobiono na pensjonaty.Dawny dom leśniczego jest obecnie schroniskiem górskim zwanym "Chata Luž",które posiada 49 miejsc noclegowych i stylową restaurację.
My zanim dojdziemy do owej chaty,przystajemy praktycznie przy każdym domku.Niezwykłe piękno tych budyneczków przyciąga wzrok.Robimy sporo zdjęć i powolutku docieramy do schroniska.Wchodzimy do środka,kupujemy vizytki,piwo i kofolę,stemplujemy wszystkie kajety i wychodzimy na zewnątrz.Rozsiadamy się wygodnie przy stole i delektujemy się piwem-Jarek oczywiście kofolą :) Kierowcy niestety tak mają....




















































































































Po wypiciu piwa,odnosimy szklanki i poduszki,zbieramy plecaki i ruszamy na szlak.Przed nami Luž.
Najpierw idziemy leśną drogą,delikatnie pnącą się ku górze i tak docieramy do krzyżówki szlaków.Kilka zdjęć niedaleko studni i zaczynają się serpentyny.Droga zamienia się w szeroką,kamienistą,korzeniową ścieżkę,która wije się serpentynami ku szczytowi.I znów Edyta,Jarek i Radek wydarli do przodu-gdzie Oni tak gnają??? Zamiast iść spokojnie,to pędzą jakby Ich kto gonił....Ja tam idę powoli,męczy mnie katar i kaszel,pot leci po twarzy,ale nie narzekam,mam sporo czasu na zdjęcia i podziwianie otaczającej mnie przyrody.Drzewa wzdłuż ścieżki są dziwnie powyginane,przez co niezwykle się prezentują :) I tak niespiesznie,na luzaku docieram na szczyt.Zdecydowanie podejście od czeskiej strony jest luzackie !!!!
























































"Luž (niem. Lausche, 793 m n.p.m.) – najwyższy szczyt w Górach Łużyckich w Sudetach Zachodnich, na granicy Czech i Niemiec.
Góra jest dawną kopułą wulkaniczną, zbudowaną z fonolitu, o wyrazistym kopulastym kształcie i stromych zboczach. Na płaskim szczycie, częściowo porośniętym lasem mieszanym, znajduje się wieża telekomunikacyjna, turystyczne miejsce odpoczynku i ruiny po gospodzie. Zbocza szczytu porośnięte są lasem mieszanym. Szczyt jest dobrym punktem widokowym, z którego rozciąga się pełna panorama na okoliczne szczyty i doliny Gór Łużyckich.
Na południowo-wschodnim zboczu góry po czeskiej stronie powyżej miejscowości Horní Světlá znajduje się ośrodek narciarski – trzy trasy narciarskie z wyciągami. Wyciąg, stok narciarski oraz skocznia, znajdują się także po niemieckiej stronie powyżej miejscowości Waltersdorf.
Na szczycie góry w 1823 w roku Niemiec Karl Friedrich Mathäus zbudował małą gospodę, do której później dobudowano wieżę widokową. Na początku 1946 roku całość obiektów spłonęła i do chwili obecnej nie została odbudowana.
W przeszłości przez szczyt przebiegała granica pomiędzy Czechami i Łużycami. Po dawnej granicy pozostały kamienie graniczne z napisami.
Na szczyt prowadzi serpentynami ścieżka oraz szlak turystyczny czerwony.
Na szczycie znajduje punkt widokowy z widokiem okrężnym od Gór Łużyckich przez Czeskie Średniogórze aż po, Góry Izerskie i wierzchołki Karkonoszy, na północy na Łużyce Górne i miasta w Niemczech.
W odległości kilku kilometrów od szczytu znajdowało się turystyczne przejście graniczne z Niemcami."-Wikipedia.

Po obejrzeniu widoków i sesji zdjęciowej,wpisujemy się do pamiątkowej książki i rozsiadamy się wygodnie przy stole.Pora na jedzonko :)
Po posileniu się,powoli schodzimy z Lausche.Mijamy schody wiodące do piwnic po dawnej gospodzie i idziemy w dół,wzdłuż muru.Kiedy ten się kończy,schodzimy na wąską ścieżkę,która wiedzie na niewielkie wzniesienie z ławeczką na szczycie.Radkowi tak się marzyło usiąść na tej ławeczce,a ktoś z góry,żeby Mu zrobił zdjęcie.Nie wiedział jednak jak tam dojść.Myślał nawet o bardzo ekstremalnym zejściu.....całe szczęście,że tego nie zrobił.....zdjęcia wprawdzie nie takiego,o jakim marzył,ale przy ławeczce był !!!
Po kilku zdjęciach,wracamy tą samą ścieżką do drogi,którą będziemy schodzić do Waltersdorfu.












































































Przy gospodzie Wache,stwierdzamy,że musimy wrócić tą samą drogą.Idziemy więc w kierunku Nonnenfelsen.Docieramy do schodów,które omijają Ścianę Zakonnic.Schodzimy nimi do krzyżówki szlaków.Musimy znaleźć ten,którym dotrzemy do Skalnego Miasta,bo to tam teraz idziemy.






















Docieramy do Krkavčí Kameny,tu spoglądamy na mapę,chwilka zastanowienia i ruszamy.Wybieramy czerwony szlak w kierunku Mühlsteinbrüche,pokrywa się on po części ze ścieżką edukacyjną koloru zielonego.I znów zostaję w tyle-słaba jestem jak diabli,a Oni gnają do przodu jakby Ich kto gonił....
Idę więc sobie spokojnym tempem i tak pot leci mi po twarzy i plecach,nos mnie boli od kataru,gardło od kaszlu,a na dodatek jeszcze łydka daje mi się we znaki.Staram się jednak nie myśleć o tym,robię zdjęcia i rozglądam się dookoła.I w pewnym miejscu,po przejściu sporego kawałka w samotności,dostrzegam całą trójkę jak stoją i czekają na mnie.Jarek stwierdził głośno,że to tylko dzięki Niemu tu czekają na mnie.I co??? Mam dość.Źle się czuję,rozbiera mnie totalnie.Idę jednak powoli,a przeze mnie wszyscy również zwolnili tempo.Postanawiam sobie w duchu,że przy najbliższej okazji,gdy tylko dostrzegę kierunek parkingu,to zwyczajnie sobie tam pójdę,zostawiając Ich niech pędzą przed siebie dalej.




































No cóż,mimo takiego postanowienia muszę iść dalej.Kiedy dostrzegam schody i oznaczenie,że tu znajdują się "Duże i Małe Organy",wcale nie chce mi się tam iść.Radek stoi i czeka,aż wejdę,zmuszając mnie wzrokiem.No i poszłam.Niesamowicie piękne są te twory skalne.Obchodzę je dookoła,podziwiam widoki,robię kilka zdjęć i schodzę.Radek jest zły na mnie-widać to po Nim,ale nic na to nie poradzę.Rozbiera mnie coraz bardziej....


































Lew :)

Nosorożec i bernardyn :)









Przechodzimy obok skały przypominającej lwa,takiego trochę dziwnego,ale jednak lwa.Na kolejnej skale usadowił się nosorożec i przysnął bernardyn.Kilka zdjęć i wędrujemy dalej,docierając do Czarnego Kamieniołomu-Czarnej Dziury,jak jest przetłumaczone.Schodzimy schodami prawie na dno Czarnego Kamieniołomu.Oglądamy wszystko,robimy zdjęcia,Jarek z Radkiem stają przed zamkniętą bramą i smutnie patrzą w głąb kamieniołomu.Można go zwiedzać,ale niestety nie dziś.Przechodzimy korytarzem wyciętym między wysokimi skałami idąc dalej ścieżką dydaktyczną kierując się ku kuźni kopalnianej.




















































Zatrzymujemy się przy niewielkim budyneczku.Jarek z Edytą zeszli na ścieżkę wiodącą w lewo,a ja zaglądam przez szybę do wnętrza budynku.Kilka zdjęć i razem z Radkiem idziemy ścieżką w prawo,do miejsca gdzie znajdują się malutkie buteleczki tzw.sznapsy.Kiedy tam docieramy,Radek ma zawiedzioną minę,nie wiem dlaczego,ale po chwili dowiaduję się,że kiedy tu był ostatnio,to sznapsików było tu całe mnóstwo,a dziś jest zaledwie dwadzieścia kilka....No cóż,pewnie ktoś stare wyrzucił,a nowych nikt nie przyniósł.
Krótka sesja zdjęciowa i wracamy do krzyżówki szlaków przy kuźni.Nigdzie nie widać Edyty i Jarka,więc zastanawiamy się w którą stronę poszli.Po chwili zastanowienia,decydujemy się pójść na punkt widokowy-Carolafelsen.Przystajemy u podnóża i nasłuchujemy.Radek słyszy głosy Edyty i Jarka-są na górze.Idziemy więc schodami na punkt widokowy.Mijamy się z Edytą i Jarkiem-Oni schodzą,a my stajemy na skałach.
















































Podziwiamy widoki,robimy zdjęcia i schodzimy po wykutych w skale schodach.Wracamy do kuźni.Tu czekają na nas Edyta z Jarkiem-posilają się,więc i my zjadamy małe co nieco-ja właściwie piję gorącą herbatę,wciąż mi się chce pić...Siedząc tak chwilę,postanowiliśmy napisać liścik dla Wiktora-wszak już niedługo będzie tędy szła grupa rajdowiczów.Kartka,długopis i kilka słów od nas zostaje zapakowane do woreczka foliowego.Zanosimy wiadomość do Schnapslager,przyczepiamy do buteleczki i ruszamy dalej.Przed nami jeszcze kawałek wędrowania.


































Oglądamy z góry Kamieniołom Piwniczny i schodzimy do Białego Kamieniołomu.Tu w szafce w skale znajdujemy bałwana,który całkiem dobrze się trzyma jak na tę porę roku.Przechodzimy dnem kamieniołomu kierując ku Niedźwiedziej Dziurze-najstarszego kamieniołomu.
































































Sesja zdjęciowa w ostatnim kamieniołomie i powoli zbliżamy do kurortu.Pokonujemy jeszcze trochę schodów,robiąc przy okazji zdjęcia i oglądając wszystko to co nas otacza.






































Opuszczamy skały i las je otaczający.Żegnamy Skalne Miasto wchodząc do kurortu,między przepiękne domy.Idziemy drogą asfaltową kierując się ku parkingowi.Przechodzimy obok ratusza i kiedy Radek powiedział,że po drugiej stronie,w parku można obejrzeć w wolierach ptaki,idziemy tam.














































Kiedy już nacieszymy oczy i aparaty pięknymi ptakami,opuszczamy park.Zaglądamy do punktu informacji turystycznej,oglądamy cudne domy przysłupowe i niespiesznie docieramy do samochodu.Tu chwila na sikundę i gorącą herbatę-wypiłam wszystką-naszą,Jarka i Edyty.Pakujemy wszystko do bagażnika,sadowimy się wygodnie w aucie i ruszamy w drogę powrotną.






















Przesypiam praktycznie całą drogę,jestem zmęczona i rozbita.

Kończy się nasza wędrówka,pora więc na kolejną,która już niebawem.Do zobaczenia :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)


P.S.Linki do filmów są tu:

https://picasaweb.google.com/104452894196676741932/6281138997648061729?authkey=Gv1sRgCK6E96KL1pX9LQ#6281150033085845346

https://picasaweb.google.com/104452894196676741932/6281138997648061729?authkey=Gv1sRgCK6E96KL1pX9LQ#6281161576105489218

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz