sobota, 9 lipca 2016

Herrnhut :)

 Wycieczka autokarowa - 09.07.2016 r. XLVI Rajd na Raty PTTK Oddział „Sudety Zachodnie” Jelenia Góra
Herrnhut, Obercunnersdorf, Zittau
Wyjazd z Jeleniej Góry, ul. Teatralna, godz. 8.00
Powrót do Jeleniej Góry około godz. 20:00

Program wycieczki:

Trasa przejazdu: Jelenia Góra – Herrnhut – Obercunnersdorf – Zittau - Jelenia Góra

Herrnhut – miejscowość założona w XVIII w przez uchodźców religijnych – braci morawskich. Zwiedzimy tu Muzeum Etnograficzne prezentujące imponujące zbiory zebrane przez misjonarzy herrnhuckich na całym świecie (bumerangi aborygenów, przedmioty przywiezione przez żeglarza i odkrywcę Jamesa Cooka, stroje i narzędzia Indian południowoamerykańskich, łodzie i sanie Eskimosów i wiele innych). Obejrzymy również robiący duże wrażenie ogromny cmentarz, na którym wszystkie nagrobki są jednakowe. W warsztacie pokazowym zobaczymy jak produkowane są słynne gwiazdy herrnhuckie, od ponad 160 lat zdobiące w okresie adwentowym i bożonarodzeniowym mieszkania, kościoły i ulice.

Obercunnersdorf – jedna z najpiękniejszych miejscowości na Górnych Łużycach miejscowości uważana za stolicę domów przysłupowych, jest ich tutaj ponad 260, wszystkie starannie odrestaurowane, otoczone pięknymi ogrodami.

Zittau – piękne łużyckie miasto położone przy granicy z Polską, zachowało się niemal w niezmienionym kształcie dawne Stare Miasto wraz z cennymi zabytkami, które obejrzymy podczas krótkiego spaceru. Zobaczymy również w kościele św. Krzyża najcenniejszy obiekt – Wielką Zasłonę Wielkopostną, jedyne w swoim rodzaju arcydzieło sakralne. Sukna postne zakrywały w średniowieczu od środy Popielcowej do Wielkiego Tygodnia ołtarze kościołów. Zasłona żytawska o powierzchni 56 m² wykonana w 1472 roku przedstawia 90 obrazków ze Starego i Nowego Testamentu.

Koszt wycieczki: 70 zł
Świadczenia: autokar, obsługa przewodnicka, ubezpieczenie KL, NNW,na wstępy potrzeba 7 euro
Zapisy wraz z wpłatą przyjmowane są w Oddziale PTTK „Sudety Zachodnie”
Jelenia Góra ul. 1-go Maja 86, tel. 75 7525851, email: pttk@pttk-jg.pl.

Bardzo nas zainteresowała ta wycieczka,więc się zapisaliśmy.
Wstajemy odpowiednio  wcześnie,by bez pospiechu,na spokojnie się wyszykować.Śniadanie,kawa,pakowanie kanapek i picia do plecaków i kiedy jesteśmy gotowi,idziemy w kierunku Teatru.Na miejscu zbiórki jest już spora grupa dzisiejszych wycieczkowiczów.Wtamy się ze znajomymi,rozmawiamy i czekamy na autokar,a kiedy przyjeżdża,wsiadamy do niego,zajmujemy wygodne miejsca.Po sprawdzeniu obecności i oficjalnym powitaniu,powoli ruszamy ku dzisiejszej przygodzie.
























Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.W Herrnhut,autokar zatrzymuje się na parkingu niedaleko kościoła Braci Morawskich.Wysiadamy z niego i idziemy obejrzeć miasteczko.

"Herrnhut (górnołuż. Ochranow, pol. hist. Ochranów)- miasto w Niemczech, w kraju związkowym Saksonia, w powiecie Görlitz, na terenie Łużyc Górnych. Do 29 lutego 2012 należało do okręgu administracyjnego Drezno. Do 31 grudnia 2012 siedziba wspólnoty administracyjnej Herrnhut. Do 31 lipca 2008 miasto należało do powiatu Löbau-Zittau.
Założone 1722 na surowym korzeniu jako miejscowość azylowa dla uchodźców religijnych (bracia morawscy), których wsparł duchowo i materialnie hrabia Nikolaus von Zinzendorf - na terenie jego majątku powstała nowa wspólnota wyznaniowa, rygorystyczna moralnie, lecz wprowadzająca elementy dialogu ekumenicznego i dopuszczająca do uczestnictwa w nabożeństwach również chrześcijan innych wyznań. Wkrótce wspólnota z Herrnhut stała się znana na wszystkich kontynentach jako pierwsza protestancka wspólnota organizująca misje. Rozwój wspólnoty wspierał m.in. polski duchowny protestancki Daniel Ernest Jabłoński. Do 1763 miejscowość leżała w granicach unijnego państwa polsko-saskiego. Od 1806 w granicach Królestwa Saksonii połączonego w latach 1807-1815 unią z Księstwem Warszawskim. W 1871 została częścią Niemiec.
Miejscowość Herrnhut uzyskała prawa miejskie w 1929, obecnie liczy 3 453 mieszkańców (2009). Dziś to niewielkie miasto jest turystyczną atrakcją - posiada niepowtarzalną architekturę i układ urbanistyczny. Zostało zbudowane na planie krzyża greckiego, posiada zabytkowe budowle (zwłaszcza umieszczona centralnie tzw. Wielka Sala (Großer Saal), dla wspólnych zgromadzeń i nabożeństw), dwa muzea, archiwum, założenia parkowe i cmentarne. Szczególnie wielkie wrażenie robi ogromny cmentarz, zwany "Bożą Rolą" (Gottesacker), na którym wszystkie nagrobki wyglądają jednakowo - skromne płyty z piaskowca z imieniem, nazwiskiem, datami życia i cytatem z Biblii lub z kancjonału. Tylko nagrobki założyciela wspólnoty, hr. Zinzendorfa i jego najbliższej rodziny zostały (bez ich zgody) wyróżnione.
Wspólnota z Herrnhut istnieje w swojej macierzystej miejscowości do dziś i jest znana jako herrnhuci. Struktura wspólnot herrnhuckich była wykorzystywana jako wzór dla izraelskich kibuców.
1 stycznia 2011 do miasta przyłączono gminę Großhennersdorf, a dwa lata później gminę Berthelsdorf."-Wikipedia.

"Bracia morawscy, Ewangelicka Jednota Braterska, herrnhuci (cz. Jednota bratrská, niem. Evangelische Brüder-Unität, łac. Unitas Fratrum) – ewangelicka wspólnota kościelna ukształtowana w XVIII wieku w Niemczech, nawiązująca do doktryny i tradycji braci czeskich.
Geneza Kościoła braci morawskich sięga XVII wieku, gdy prześladowani w Czechach husyci, ewangelicy i anabaptyści zaczęli emigrować do krajów protestanckich Świętego Cesarstwa. Potomkowie tych wygnańców, którzy osiedlili się na Łużycach Górnych, założyli w latach 1722-1727 osadę Straż Pańska (Herrnhut). Dała ona początek wspólnocie religijnej utrzymującej doktrynalną więź z polską prowincją Jednoty Braci Czeskich.
Opiekę nad nową gminą od początku jej istnienia sprawował saksoński arystokrata Nikolaus von Zinzendorf. Później dołączył do niego Dawid Nitschmann, który został w 1735 roku ordynowany na biskupa przez Daniela Ernesta Jabłońskiego. W 1749 roku nowo powstały Kościół przyjął konfesję ewangelicko-augsburską. Został również uznany za niezależny od Kościoła państwowego zbór ewangelicki w Saksonii.
W niedługim czasie po powstaniu wspólnoty w Herrnhut, bracia morawscy rozpoczęli zakrojoną na szeroką skalę akcję misyjną w: Azji, Afryce i Ameryce Północnej. Byli prekursorami tego typu przedsięwzięć wśród kościołów protestanckich. W kontaktach z anglikańskimi pastorami w koloniach brytyjskich (między innymi z Janem Wesleyem) odegrali również pewną rolę w rozwoju metodyzmu.
W latach 60. XVIII wieku bracia morawscy byli bardzo aktywni wśród Niemców w Inflantach, a później w Rosji gdzie zakładali osady w delcie rzeki Wołgi i przyczynili się do rozwoju miasta Astrachania.
Największe sukcesy misyjne odnieśli jednak w Nowym Świecie. W XVIII wieku za sprawą ich działalności powstało wiele miast i osad w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Do dziś też największe skupisko i centrum tego Kościoła znajduje się w USA.
Na ziemiach polskich herrnhuci pojawili się na początku XIX wieku. Ich nieliczne autonomiczne gminy z czasem zanikły jednak i zostały włączone do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP.
Najbardziej żywotną i najlepiej rozwiniętą wspólnotą herrnhucką na obecnych ziemiach polskich była śląska gmina wyznaniowa braci morawskich we wsi Pawłowiczki. Powstała ona wraz z założeniem przysiółka Gnadenfeld w 1779 roku. Przetrwała do 1945 roku. Ostatni członkowie wspólnoty wyemigrowali po II wojnie światowej do Herrnhut oraz do Czechosłowacji.
Bracia morawscy uznają podstawowe zasady teologii reformacyjnej zawarte w luterańskim: sola gratia, solus Christus, sola scriptura. Pielęgnują pietystyczną pobożność i zwracają szczególną uwagę na działalność misyjną i diakonijną. Są silnie zaangażowani w ruch ekumeniczny. Herrnhuci wydają co roku przewodnik do studiowania Biblii, który tłumaczony na kilkadziesiąt języków jest używany przez różne kościoły protestanckie na świecie.
Organizacyjnie herrnhuci działają w ramach 17 autonomicznych prowincji. Co 7 lat odbywa się spotkanie (synod) przedstawicieli tych wspólnot mające na celu podejmowanie wiążących wszystkich braci morawskich decyzji doktrynalnych i regulujących życie religijne."-Wikipedia
























Zwiedzanie zaczynamy od kościoła Braci Morawskich.Wchodzimy więc do środka.Biel całego  wnętrza działa uspokajająco.Stoimy,rozglądamy się,robimy zdjęcia i opuszczamy świątynię.Na zewnątrz,słuchamy opowiadania Wiktora o miasteczku i o Braciach Morawskich.Po wysłuchaniu opowiadania,powolutku wędrujemy pustymi uliczkami miasteczka.Przyglądamy się budynkom,każdy ma tabliczkę z informacją o stylu w jakim został wybudowany,rokiem budowy itp...I tak oglądając,robiąc zdjęcia przy okazji,niespiesznie wędrujemy do naszego celu-Muzeum Etnograficznego.
































































































Kiedy już wszyscy dotrą do budynku,w którym mieści się Muzeum,wchodzimy do środka.Wiktor kupuje bilety i zaczynamy zwiedzanie.
Wchodzimy do pomieszczenia,które podzielono na kolorowe części.My zaczynamy oglądanie od niebieskiej-oczywiście każdy idzie obejrzeć coś innego i niekoniecznie po kolei....

"Dzieła sztuki" z podróży Cooka w Herrnhuckich Zbiorach.
Dzieła sztuki,pochadzące z podróży angielskiego kapitana i żeglarza,Jamesa Cooka,stanowią cenne zbiory Muzeum Etnologicznego w Herrnhut.Przedmioty te przywiezione z północno-zachodnich wybrzeży Ameryki Północnej,Hawajów,Wysp Towarzystwa,archipelagu Tonga i Nowej Zelandii należą do tych nielicznych,zachowanych do dziś obiektów,które pochodzą,jeszcze z okresu przed zdobyciem tych regionów świata przez Europejczyków.
James Cook (1728-1779) był jednym z największych odkrywców XVIII stulecia.Na zlecenie brytyjskiej admiralicji odbył on w latach 1768-1780 trzy podróże do Południowego i Północnego Pacyfiku.Trzecią podróżCook odbył poszukując drogi morskiej między Europą i Azją,tzw.Przejścia Północno-Zachodniego.Podczas tej podróży badał dodatkowo,w dużej mierze nieznane dotychczas,północno-zachodnie wybrzeże Ameryki.Z tej podróży jednak Cook nigdy już nie miał powrócić-zginął podczas konfliktu z ludnością tubylczą na Hawajach.
Do załogi Cooka podczas drugiej i trzeciej podróży należałpodporucznik marynarki,James Burney.Podczas podróży zamorskiej założył on obszerne zbiory,w skład których wchodziły przedmioty pochodzące z Nowej Zelandii,Tahiti,archpelagu Tonga i Hawajów oraz północno-zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej.
Beniamin La Trobe,członek londyjskiej Ewangelickiej Jednoty Braterskiej,bardzo interesował się wyprawami odkrywczymi Cooka.Jako przyjaciel rodziny Jamesa Burneya zorganizował przekazanie części przedmiotów przywiezionych przez Burneya do zbiorów Ewangelicjkiej Jednoty Braterskiej.W latach 1780-1782 odnotowano przybycie do gabinetu oryginałów Jenoty Braterskiej w mieście Barby (nad Łabą) 106 eksponatów.Po stratach wojennych podczas II wojny światowej zachowało się do naszych czasów 37 obiektów."-fragmet opisu wystawy w języku polskim.





























































































































































































































































Radek poszedł gdzieś do przodu,a ja spokojnie oglądam wszystkie eksponaty wystawione w szklanych gablotach.I cieszy mnie,że wszyscy gdzieś pognali,bo mogę bez pośpiechu podziwiać zbiory.I tak przechodzę od jednej do drugiej gabloty,przyglądam się zgromadzonym zbiorom,robię zdjęcia i podziwiam kolekcję.A jest co podziwiać,bo eksponaty tu zgromadzone są z różnych zakątków świata.
























































































Po obejrzeniu wszystkiego na parterze,powoli idę na piętro.Tu znajduje się ciąg dalszy misyjnej kolekcji.Przechadzam się bez pośpiechu,oglądam spokojnie wszystko,robię zdjęcia i zachwycam się pięknem zgromadzonych tu przedmiotów.








































































































































































































































































Po obejrzeniu pomieszczeń ze stałą ekspozycją,przechodzę do sali z czasową wystawą.W szklanych gablotach zgromadzono srebrną biżuterie,ubrania i przedmioty użytkowe.Wszystko piękne,trudno przejść obok bez pochylenia głowy.Niestety mało czasu.....Robię zdjęcia,oglądam i lekko rozczarowana-mało czasu-opuszczam budynek Muzeum.Mamy jeszcze sporo innych miejsc do odwiedzenia,więc i czas mamy ograniczony...


























Kiedy już wszyscy jesteśmy przed budynkiem Muzeum,powoli ruszamy dalej.Pustymi uliczkami miejscowości idziemy w kierunku cmentarza.













































"Cmentarz w Herrnhut został otwarty wraz z momentem pochówku tam dziecka – Hansa Beyera, 24 listopada 1730 roku. Od tego czasu mieszkańcy Herrnhut, którzy wcześniej chowani byli w Berthelsdorf, znajdowali swoje miejsce wiecznego spoczynku właśnie tu.
Po roku ogrodzono jeszcze mały wtedy teren pochówku wałem ziemnym. To odgrodzenie przekształcano w roku 1738 i 1741. Rok później zasadzono jeszcze dziś znane, charakterystycznie przycinane aleje lipowe. Około roku 1755 aleja lipowa została uzupełniona żywopłotem.
Członkowie wspólnoty są oddzielani ze względu na płeć. Rozróżnia sie na cmentarzu stronę braci i stronę sióstr. Brakuje grobów małżeńskich czy rodzinnych. Początkowo obowiązywał jeszcze silniejszy podział na poszczególne chóry, które były przyporządkowane do określonych ław w kościele.
Groby składają sie z płaskich kamieni ułożonych na powierzchni ziemi na trawniku. Napisy stworzone są w jednakowym stylu. Jednolite dla wszystkich nagrobki symbolizują równość przed Bogiem i w obliczu śmierci. Każda wspólnota braci morawskich powinna posiadać własny cmentarz. Dlatego też można dziś odnaleźć na całym świecie cmentarze podobne do tego w Herrnhut.
Obserwującemu cmentarz najbardziej rzucają sie w oczy uformowane w stylu barokowym aleje lipowe. Łączą one miejscowość Herrnhut z cmentarzem, który położony jest trochę poza miastem, u stop góry Hutberg. Łuk bramy (zbudowany w 1830 roku, odnowiony w 1997) otwiera aleję pełniącą jednocześnie funkcję środkowej osi widokowej, która dzieli założenie na część przeznaczoną dla sióstr i część dla braci. Lipy wraz z żywopłotem grabowym okalają poszczególne poletka cmentarza. Jako szczególny punkt widokowy służy altana postawiona na górze Hutberg (zbudowana w 1790 roku, odrestaurowana w 1909). Rozciąga sie z niej rozległy widok na otoczenie. Altana jest jedną z najstarszych tego typu budowli w Saksonii i jednocześnie służy jako znak rozpoznawczy dla Herrnhut. Cmentarz jest założeniem barokowym, które jednak pozbawione jest barokowego przepychu i urzeka prostotą oraz przejrzystością formy."-tekst ze strony http://www.gartenkulturpfad-neisse.org/pl/parki/herrnhut/charakter/

Wchodzimy na cmentarz bocznym wejściem,wędrujemy alejkami,kierując się ku górze Hutberg z altaną widokową.Niestety nie mamy klucza,więc nie wejdziemy na taras widokowy.Nie martwi nas to,bo i tak mamy stąd przepiękne widoki.Wystarczy tylko stanąć u podóża altany.Rozkoszujemy się widokami,robimy zdjęcia i czekamy aż wszyscy wejdą na górę.Chwilę to trwa,ale kiedy już jesteśmy w komplecie,postanawiamy ustawić się do zdjęcia grupowego.Siadamy więc na schodach i pozujemy :)


























































































Po zdjęciach grupowych,schodzimy na cmentarz.Spacerowym krokiem wędrujemy alejkami,przyglądając się jednakowym grobom,ułożonym w równych rzędach,bez ozdób,kwiatow itp...Jedynie nowe groby są otoczone bluszczem i mają posadzone niskie kwiaty.Wyróżniają się w ten sposób,ale nieznacznie.Spacer alejkami kończymy przy łuku bramy.Kiedy wszyscy już tu dotrą,powoli opuszczamy nekropolię.Wracamy spacerkiem do autobusu.






























Pora jechać dalej.Wsiadamy więc do autokaru i jedziemy do manufaktury obejrzeć jak wykonywane są gwiazdy adwentowe.

"Pierwsza gwiazda w klasie mtematyki.
Gdy rodziny wyjeżdżały na misje – dzieci zostawały w internacie. Po części po to, by umilić  im czas adwentu, a po części by rozbudzić w nich wyobraźnię przestrzenną P. H. Verbeek, nauczyciel szkoły, w XIX wieku, z tektury i papieru skleił pierwszą gwiazdę i powiesił ją w klasie do matematyki. Ozdoba tak się wszystkim spodobała, że zwyczaj majsterkowania gwiazd,byli uczniowie pielęgnowali w swoich domach. Tyle, że już nie musieli samodzielnie wycinać poszczególnych elementów. P. H. Verbeek ulepszał swoją konstrukcję, opatentował ją i w 1925 r. założył wytwórnię gwiazd. I do dziś 25 ramienna gwiazda, składająca się z 17 ostrosłupów czworokątnych i 8  trójkątnych łatwo się składa i rozkłada. Poszczególne ramiona większych gwiazd, szczególnie przeznaczonych do zawieszania na zewnątrz, montowane są współcześnie na wzmacniającym całą konstrukcję stelażu.
Ręcznie sklejane, jak przed laty.
Dziś w Herrnhut gwiazdy produkowane są w odnowionej sali manufaktury. Tak jak przed laty sklejane są ręcznie. Przez cały rok powstaje ok. 250 tysięcy gwiazd w ponad 60 wariantach. Można je kupić tuż obok stanowisk pracowitych pań – w sklepiku. Tyle, że tanie nie są. Kosztują od 7,50 euro (za sztukę) do 180 euro za sznur o długości 130 cm (do tej ceny trzeba jeszcze doliczyć kabel z żarówką i mały transformator). Przy manufakturze jest niewielka wystawa, upamiętniająca historię gwiazdy herrnhuckiej, a także kawiarenka z pyszna kawą."-fragment tekstu ze strony http://www.krajoznawcy.info.pl/historia-gwiazdy-hernnhuckiej-20350

Autokar zatrzymuje się na parkingu naprzeciwko herrnhuckiej manufaktury.Wysiadamy i powoli idziemy w kierunku budynku,gdzie wytwarzane są gwiazdy adwentowe.Po drodze zatrzymujemy się na krótkie sesje zdjęciowe,a po nich wchodzimy do manufaktury.Tu znajduje się sklepik,stanowiska pokazowe,kawiarenka i sala w której wyświetlany jest film.Właśnie sala jest zajęta,musimy zaczekać.Korzystamy więc z okazji i przyglądamy się jak składene są i montowane poszczególne elementy tworzące gwiazdę adwentową.Nie wolno robić zdjęć,szkoda...Musi nam wystaczyć to,co widzimy....Kiedy sala jest już pusta,część naszej grupy wchodzi do środka,a my czekamy dalej,umilając sobie czas oczekiwania przyglądaniem się jak powstają kolejne gwiazdy adwentowe.Gdy grupa wychodzi z sali,my wchodzimy do środka.Oglądamy film,ukazujący historię powstania gwiazdy i jak jest produkowana.Po obejrzeniu filmu,wychodzimy przed budynek i robimy zdjęcia.













































































Po dość długich sesjach zdjęciowych,wsiadamy do autobusu i kiedy jesteśmy już w komplecie,jedziemy dalej,do kolejnego dzisiejszego miejsca.
Przed nami Obercunnersdorf.

Danusia i Radek.









4 komentarze:

  1. Byłam, widziałam, zachwycałam się - warto było jechać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto było Olu :)
      Miejsce piękne :)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  2. O! Znowu wspaniała wycieczka w doborowym towarzystwie :) A ile tu ciekawych, egzotycznych eksponatów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja w tym Muzeum spędziłabym o wiele więcej czasu.Niezwykłe jest!!!

      Usuń