niedziela, 2 lipca 2017

Gdybyśmy machnęli ręką....

"Ścieżka w koronach drzew w czeskich Karkonoszach
W najbliższą niedzielę - 2 lipca, o godzinie 11:00, w okolicach miejscowości Janské Lázně - nastąpi uroczyste otwarcie Ścieżki w koronach drzew w czeskich Karkonoszach. Z tej okazji przygotowano całodzienny bardzo bogaty i ciekawy program kulturalno-rozrywkowy, dla dzieci i dorosłych. Wielkim wydarzeniem tej imprezy będzie występ wyjątkowego zespołu muzycznego The Tap Tap oraz młodej, znanej w Polsce i Czechach, piosenkarki – Ewy Farnej. W międzyczasie odbywać się będą wszelkiego rodzaju atrakcje jak np. Chodzenie na szczudłach lub show balonów. Dla dzieci przygotowane są dmuchawce, face show oraz animacyjny i interaktywny program.

Natomiast od godziny 10,00 odbędzie się organizowany przewóz osob na miejsce wydarzenia – praking centralny w Jańskich Łaźniach (dolna stacja kolejki linowej).

Program imprezy:
11:00 – Uroczyste przecięcie wstęgi i otwarcie Ścieżki
12:00 i 15:00 – Występ zespołu muzycznego The Tap Tap
16:00 – Występ Ewy Farnej
Program towarzyszący:
-​Dmuchawce Klauni
-Face Show
-Postać Karkonosza
​-Stacja fotograficzna
Ścieżka czynna będzie do godziny 19,00, ostatní wstęp na Ścieżkę: godzina 18,00.

Kontakt:
STEZKA KORUNAMI STROMŮ KRKONOŠE s.r.o.
Krkonošská, 542 25 Janské Lázně
info@stezkakrkonose.cz

Informacje, zdjęcia na podstawie strony www.stezkakrkonose.cz. Tam również więcej informacji i informacje o biletach.
www.stezkakrkonose.cz".-tekst ze strony http://www.karkonosze.pl/sciezka-w-koronach-drzew-25/a

I nam się zamarzyło być na otwarciu.
Wstajemy odpowiednio wcześnie,jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i ruszamy w kierunku stacji kolejowej.Razem z nami ma jechać Marlenka,umówiliśmy się z Nią już w zeszłym tygodniu.Bilety mamy,bo wczoraj kupiliśmy "Podróżuj z KD" i dzięki nim byliśmy w Dzierżoniowie,a dziś możemy jechać do Trutnova.Idziemy od razu na peron gdzie stoi już nasz szynobus,wsiadamy do niego i witamy się z Marlenką,która już jest w środku.Rozsiadamy się wygodnie i o 7:44 ruszamy ku nowej przygodzie.
Podróż do Trutnova umilamy sobie rozmowami,więc mija nam szybko i bezproblemowo.W Trutnovie przesiadamy się do "motoraczka" jadącego do Svobody nad Úpou.Wymyśleliśmy sobie,że wysiądziemy na stacji Trutnov Staré Město,pójdziemy do Kauflandu na zakupy,a o 10:45 pojedziemy autobusem do miejscowości Janské Lázně.Marlenka zgadza się na taki plan,wprowadzamy go w czyn."Motoraczkiem" dojeżdżamy do Trutnov Staré Město,stąd idziemy w kierunku Kauflandu,gdzie robimy zakupy,a po nich idziemy na przystanek autobusowy.Sprawdzamy rozkład,ale nie znajdujemy na nim naszego autobusu.Mimo to czekamy-mamy mało czasu by iść na następny.Zjadamy "viagrę",kupioną przez Radka i śmiejemy się że niebieskie ciastko doda nam sił i energii na cały dzień :) Kiedy zbliża się godzina przyjazdu autobusu,ten pojawia się w oddali,wstajemy z ławki i żadnemu z nas nie przyszło do głowy by machnąć ręką,autobus powolutko pojechał sobie dalej.Jesteśmy zaskoczeni,ale gdy pojawia się następny,to już macham ręką na niego i ten się zatrzymuje.Szkoda tylko że nie jedzie przez Janské Lázně :(
Cóż robić???
Postanawiamy pójść na nastepny przystanek i sprawdzić czy będziemy mieli jakiś transport.I cóż się okazuje?,to właśnie tu powinniśmy czekać na autobus....Ot gapy....
Nic to,przechodzimy na drugą stronę ulicy i wsiadamy do autobusu jadącego do Trutnova.Jednomyślnie stwierdzamy,że gdybyśmy machnęli ręką,to Kierowca by się zatrzymał...
Wysiadamy na dworcu autobusowym w Trutnovie,siadamy na ławce.Marlenka i ja grzecznie czekamy,a Radek poszedł do informacji turystycznej i kantoru,a my rozmowami umilamy sobie czas oczekiwania.Po jakimś czasie wrócił Radek i w trójkę czekamy....
W końcu spóźniony przyjeżdża nasz autobus,wsiadamy do niego,kupujemy bilety,zajmujemy miejsca i jedziemy do Janskych Lázni.










































Podróż szybko nam mija.Wysiadamy w miejscowości Janské Lázně,koło kolonády.Sprawdzamy rozkład jazdy autobusów,zabezpieczając sobie w ten sposób powrót.Idziemy zobaczyć rzeźbę Karkonosza i stajemy jak wryci,bo jej tu nie ma.
Co się z nią stało???
Nie wiemy,niestety....
Zawiedzeni brakiem Karkonosza,powoli ruszamy na szlak.Idziemy uliczkami miasteczka,kierując się ku kolejce gondolowej.Podziwiamy piękne budynki,rozmawiamy,robimy zdjęcia i z tłumem podobnych nam turystów docieramy do dolnej stacji kolejki gondolowej.Marlenka i Radek idą do informacji turystycznej,a ja czekam na Nich na zewnątrz i przyglądam się górującemu nad drzewami naszemu celowi.Kiedy formalności zostają dopełnione,razem wędrujemy dalej.Mijamy ostatnie zabudowania i z asfaltowej drogi wchodzimy na leśny dukt.
















































Wędrujemy leśną drogą,która pnie się delikatnie ku górze.Dość szybko docieramy do ogromnych pali i rozpostarych na nich drewnianych kładkach,to znak że jesteśmy u celu.Idziemy na koniec kolejki do kasy.Jest ona niesamowicie długa.No cóż,skoro chcemy wejść na "Ścieżkę w koronach drzew",to musimy swoje odstać.Spodziewaliśmy się tłumów,wszak dziś otwarcie.Radka zostawiamy w kolejce,a same idziemy na plac ze sceną,a tu się dzieje.Z kolorowych balonów powstają przeróżne postacie.Dookoła słychać śmiech i gwar.Na wielkim placu poustawiano kramy z różnościami.Można zjeść,napić się piwa,kupić koszulki,płyty i przeróżne pamiątki.Obchodzimy plac dookoła,zaglądamy gdzie się da,robię zdjęcia Karkonoszowi i schodzimy ku kasie.Rozsiadamy się na ławce pod drzewem i czekamy....a Radek stoi gdzieś tam w oddali....






















Po jakimś czasie,mówię Marlence że podejdę do Radka i wezmę od Niego plecak,a przy okazji sprawdzę jak daleko stoi.Idę więc kawałek.Nawet dość sporo już się zbliżył do kasy,ale wciąż jeszcze jest daleko...Zmieniam Radka-On idzie podstemplować kajety i przy okazji skorzystać z toalety,a ja stoję w kolejce.Po dość długim czasie wraca Radek,daje mi plecak i zostaje w kolejce,a ja z Jego plecakiem siadam na ławce obok Marlenki.A w tym czasie ze sceny dociera do nas muzyka i śpiew zespołu "The TapTap"-o tym zespole można przeczytać i posłuchać tu : http://www.thetaptap.cz/#!kapela
























I tak wsłuchując się w muzykę płynącą ze sceny dostrzegamy Radka,który jest już całkiem niedaleko.Co oznacza że już niebawem wkroczymy na "Ścieżkę w koronach drzew".Kiedy Radek jest już całkiem niedaleko nas,przywołuje mnie machaniem ręki.Podchodzę do Niego i dowiaduję się że dołączamy do większej grupy i razem z Nimi wejdziemy.
Okazuje się że grupa licząca ponad 15 osób z przewodnikiem płaci za wejście jednej osoby 180 koron (40 koron mniej),ciut zaoszczędzimy,ale i dzięki temu jesteśmy bliżej wejścia.Kiedy Pani udaje się znaleźć jeszcze kilku Polaków,którzy dołączyli do grupy,jesteśmy tuż przy kasie.Pan Przewodnik(grupa musi mieć Przewodnika),kupuje bilety,rozdaje je każdemu z osobna i pojedyńczo wchodzimy na ścieżkę.Nasza radość jest wielka-wcześniej weszliśmy,mniej zapłaciliśmy,mamy szansę na przejście całości bez gnania i zdążymy na czas wrócić do Trutnova.I jak tu się nie cieszyć???
Po skasowaniu biletów zostawiamy grupę i sami w trójkę idziemy drewnianymi,szerokimi kładkami.Co chwilę przystajemy by spojrzeć przez ustawione na poręczach lunety i schodzimy na ruchome ścieżki.Zatrzymujemy się przed tablicami pokazującymi las dawny i dzisiejszy.Ścieżka wije się między wysokimi drzewami,wiodąc nas ku korzeniom....






















































































































































Stajemy przed samym wejściem na wieżę widokową,która zaczyna się od korzeni drzew.Prosimy napotkanego Pana by nam zrobił zdjęcie i po kilku fotkach wchodzimy betonowym tunelem do wnętrza.Tu na ścianach znajdują się podświetlone i opisane tablice,przybliżające życie w korzeniach drzew.Robimy zdjęcia i przechodzimy dalej.Nie mamy czasu na stanie przy każdej opisanej tablicy-jest to straszne,gdy czas goni....i jest się uzależnionym od transportu publicznego :(


























































Po przejściu całego podziemnego świata,zaczynamy powoli wspinać się ku koronom drzew.Betonowym korzytarzem wychodzimy na drewnianą,szeroką kładkę.Nią zaczynamy się powolutku piąć w górę.Wędrujemy węc sopkojnie szeroką drewnianą kładką.Przystajemy co jakiś czas by zrobić zdjęcia i spojrzeć na krajobraz rozpościerający się dookoła.Im jesteśmy wyżej,tym jesteśmy bardziej zachwyceni.Ale kiedy docieramy na sam szczyt,nasza radość i zachwyt jest bezgraniczna :)
Stoimy,patrzymy,robimy zdjęcia i chłoniemy piękno całymi sobą :)


































































































































Stajemy na samym szczycie "Ścieżki w koronach drzew".Przyglądamy się widokom,robimy zdjęcia i radujemy się tym że tu jesteśmy właśnie dziś :)
Po bardzo długiej sesji zdjęciowej na szczycie,gdzie już nie możemy wyżej wejść,powoli zaczynamy schodzić.Wędrówka odbywa się tą samą drogą,którą weszliśmy.Dwanaście kładek wiedzie nas do wyjścia.Powoli,bez pośpiechu,robiąc zdjęcia i podziwiając widoki schodzimy ze "Ścieżki w koronach drzew".






































Przed godziną 16-tą znajdujemy się na kładce wiodącej ku wyjściu.Zatrzymujemy się,bo stąd mamy niezły widok na scenę,a zaraz powinna na niej pojawić się polsko-czeska artystka Ewa Farna.Stoimy i czekamy,spoglądając na scenę.....przez dłuższą chwilę nic,ale to dosłownie nic na niej się nie dzieje.Dopiero po jakimś czasie pojawiają się muzycy,ale "gwiazdy" nie widać.....
Mimo to czekamy....
 Gwiazdy mają kaprysy,więc 10-15 minut spóźnienia to żaden problem,ale kiedy robi się ponad 20 minut spóźnienia to już niestety jest problemem,szczególnie dla tych którzy muszą dotrzeć do Trutnova na ostatni pociąg do Polski.
Czekamy,ale kiedy mija 16:25 odpuszczamy sobie i zaczynamy schodzić do Janskych Lázni.Wczoraj byliśmy na koncercie Ani Dąbrowskiej w Jeleniej Górze,który miał się odbyć o godzie 20-tej i o tej godzinie się rozpoczął,więc jesteśmy strasznie zniesmaczeni dzisiejszym spóźnialstwem :(....ciśnie mi się wiele słów na usta,ale odpuszczę sobie....bo nawet nie ma porównania pomiędzy obydwiema "gwiazdami"....Jedna Nią jest,a druga nie bardzo....:(










Kiedy jesteśmy już niedaleko kolonady w miejcowości Janské Lázně,do naszych uszu dociera śpiew "naszej" pseudo gwiazdy.Gdybyśmy czekali na Nią,na pewno nie zdążylibyśmy na autobus.Przykre to stwierdzenie,ale niestety prawdziwe...
Wsiadamy do autobusu,który przyjechał punktualnie i jedziemy nim do Trutnova.
W tej chwili wolimy dmuchać na zimne...
Lepiej być wcześniej niż się spóźnić....cała prawda :)
Oczywiście w Trutnovie jesteśmy z dość sporym zapasem czasowym,więc idziemy najpierw zjeść "piekielną" česnecku i napić się piwa.Po posileniu się i wypiciu złotego trunku powoli kierujemy się ku centrum miasta.


































































Niespiesznie docieramy do Rynku w Trutnovie.Tuż za fontanną z rzeźbą Karkonosza,postawiono nietypową wieżę widokową.Zbiornik cysterny został powycinany,a do jego wnętrza wnętrza wstawiono kręte,ażurowe schody.Zostawiam plecak na dole i wchodzę na samą górę wieży widokowej.Spoglądam przez okienko na Rynek Trutnova i Góry rozpościerające się hen w oddali...Robię zdjęcia i podziwiam piękno krajobrazu :)
Zaczynam schodzić gdy słyszę,że ktoś idzie do góry....

































































































































Po bardzo długiej sesji zdjęciowej w Rynku,powoli idziemy w kierunku dworca kolejowego.Nad brzegiem Úpy dostrzegamy wiszące nad rzeką postacie,a tuż za nimi kolejna,powycinana cysterna znalazła swoje miejsce na nad brzegiem rzeki.Oczywiście robimy całe mnóstwo zdjęć i wchodzimy do wnętrza cysterny.Są tu stoliki i krzesełka,więc można bez problemu usiąść i zjeść małe co nieco.
Wykorzystujemy okazję i rozsiadamy się wygodnie przy stoliku.Posilamy się,odpoczywamy i delektujemy się małym co nieco,a po sesji zdjęciowej idziemy w kierunku stacji kolejowej.
































\



























































Na stacji kolejowej,wsiadamy do szynobusu,zajmujemy wygodne miejsca i wracamy do Polski,do domu.
Podróż mija nam bezproblemowo i szybko.
Tak kończy się nasza piekna wędrówka w koronach drzew.
Pora na następną wyprawę,a ta już niebawem :)
Do zobaczenia :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

2 komentarze:

  1. Danusiu bez Twoich foto -relacji byłoby nudno 😊Dziękuję i pozdrawiam serdecznie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu dziękuję za miłe słowa i że zaglądasz do nas :)
      Dzisiaj oglądałam zdjęcia z wycieczki rajdowej z 2010 roku do Kromlau i jesteś na nich tak jak i Ewa z Kamiennej Góry.Zerknij :)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń