sobota, 6 stycznia 2018

V Spotkanie Trzech Króli na Śledzikowej Polanie :)

"Dzień dobry :)

"Dopiero witaliśmy Nowy Rok a już nadszedł czas aby przywitać 3 Króli na Polanie Śledzikowej . Zbieramy się koło przejścia podziemnego na ul. Obrońców Pokoju w sobotę o godz. 10.30 i czekamy kilka minut na ewentualnych spóźnialskich po czym wyruszamy na znaną nam polankę . Tam zapewne zapłonie ognisko . Mimo iż zima nie jest na razie mroźna można zabrać termosy z herbatą a gdyby ktoś chciał przynieść jakieś inne płyny chłodząco rozgrzewające to proponuje się aby pojemność 0,2 preferować .

Miejmy nadzieję że pogoda będzie nam sprzyjać ."

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia :)

Danusia."

Zaproszenie do znajomych zostało wysłane drogą mejlową kilka dni wcześniej.
I nastała sobota.

Wstajemy odpowiednio wcześnie,na spokojnie jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i niespiesznie ruszamy na miejsce spotkania.Kiedy tam docieramy,jesteśmy pierwsi.Czekamy i zastanawiamy się kto dziś przyjdzie.Od kilku lat w Święto Trzech Króli spotykamy się na Śledzikowej Polanie i co roku jest inaczej,a jak było w ubiegłych latach można zobaczyć tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2014/01/trzech-kroli-na-sledzikowej-polanie.html
tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/01/ii-spotkanie-trzech-kroli-na.html
tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2016/01/iii-spotkanie-trzech-kroli-na_6.html
i tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2017/01/iv-spotkanie-trzech-kroli-na.html








Po kilku minutach dostrzegamy znajome postacie,zmierzające w naszym kierunku.I tak dociera do nas Marlenka,Ela,Krzysztof,Ewa,Jola z Janeczką,Jadzia,Heniu,Sofijka,Gabrysia z Romanem i Majka z Wiktorem.I jest nas całkiem spora grupka.
Kiedy już jesteśmy w komplecie,powoli ruszamy w kierunku Śledzikowej Polany.
Ustalamy po drodze że pójdziemy drogą,a nie przez pola.Chcemy w ten sposób uniknąć błota.
Wędrujemy leśnymi drogami,przyglądamy się nagim drzewom,rozmawiamy,robimy zdjęcia i powolutku docieramy do Śledzikowej Polany,a tam już płonie ognisko i gwarno pod wiatą.Okazuje się że Lwowiacy też dziś tu świętują.Oni zajęli jeden stół,to nam został drugi.Kładziemy serwetki,wyjmujemy z plecaków przyniesione wiktuały,a stół zapełnia się pysznościami.Rozmawiamy,śmiejemy się,robimy zdjęcia i zaczynamy biesiadę.Kosztujemy przyniesionych specjałów,smażymy kiełbaski nad ogniskiem i wrzucamy ziemniaki do żaru :)
Marlenka zrobiła wszystkim niespodziankę-upiekła mini babeczki,a do jednej włożyła żurawinę.Kto ją znajdzie ten dostanie koronę :)
Zjadamy więc babeczki i kto ma żurawinkę???-Heniu !!!!
























I w ten sposób mamy Króla.Heniu dostaje koronę,ma ona być u Niego do następnego roku,a w Święto Trzech Króli może przejdzie w inne ręce ??? No cóż czas pokaże.
Biesiadujemy,rozmawiamy,śmiejemy się,robimy grupowe zdjęcia i powoli zaczynamy się z niektórymi żegnać.Jadzia z Sofijką wracają już do domu,a my jeszcze przysiadamy na ławkach i biesiadujemy ciesząc się ze spotkania :)




















W miłym towarzystwie czas szybko płynie,więc i biesiadowania nadszeł koniec.Zbieramy wszystko do plecaków,sprzątamy po sobie,gasimy ognisko i ruszamy w drogę powrotną.Kiedy jesteśmy na krzyżówce dróg,Krzysztof proponuje spacer na Gapy.Kto chce skręca w lewo,a kto nie skręca w prawo.I tak w lewo poszło osiem osób.Wędrujemy sobie niespiesznie,rozmawiamy i docieramy na punkt widokowy Trafalgar.Tu zatrzymujemy się na ciut dłużej.Podziwiamy widoki,które się stąd rozpościerają,rozmawiamy i robimy zdjęcia.














Po nasyceniu pieknem oczu i aparatów,schodzimy w dół,ku ścieżce wiodącej wzdłuż Bobru.Kiedy na niej stajemy,Marlenka rezygnuje i skręca w prawo-wraca do domu.My natomiast wędrujemy ku Perle Zachodu.Gdy docieramy do schroniska,pada pytanie: "Wchodzimy?",odpowiedź jest jedna "Nie,bo jak wejdziemy to się rozsiądziemy i na Gapy już nie pójdziemy."
Zostawiamy więc Perłę Zachodu z tyłu i schodzimy betonowymi schodami w dół do kładki nad Jeziorem Modrym.Przechodzimy nią na drugi brzeg.Idziemy kawałek wzdłuż jeziora,a kiedy odnajdujemy wydeptaną ścieżkę wspinającą się ku górze,wkraczamy na nią.Pniemy się aż do leśniej drogi,tu już jest płasko,więc nabieramy oddechu.Chwila odsapu i idziemy dalej.Przechodzimy obok drewnianej kapliczki,postawionej na pamiątkę tragicznej śmierci młodego drwala,mijamy mnóstwo powalonych drzew,miejscami mamy możliwość spojrzeć na drugi brzeg-widać stąd Trafalgar-punkt widokowy na którym niedawno byliśmy.Idziemy leśną drogą,rozmawiamy i robimy zdjęcia,a droga wiedzie nas ku dawnemu poligonowi wojskowemu.Tu znajduje się Złoty Widok.Wystarczy przystanąć na chwilę i spojrzeć na Karkonosze rozciągające się przed nami i już wiadomo skąd nazwa tego miejsca.
Krzysztof skręcił w leśną drogę.Czeka na nas.Kiedy docieramy do skrzyżowania dróg i dostrzegamy czekającego Krzysztofa,od razu odradzamy Mu wędrowanie na Gapy,tłumacząc że zaraz zacznie się ściemniać,a nikt z nas nie ma latarek,więc lepiej będzie zacząć powoli wracać do domu.


































Idziemy drogą w dół,zmierzając ku torom.Niebo powoli zaczyna się wybarwiać na landrynkowy kolor.Spoglądamy na Karkonosze,robię kilka zdjęć,wędrujemy wzdłuż torów zmierzając ku domowi.
Rozstajemy się z Heniem,Elą,Romanem i Krzysztofem.Z Gabrysią żegnamy się w Rynku koło jeleniogórskiej choinki,a my we dwójkę wracamy do domku.










I tak kończy się nasze biesiadne Święto Trzech Króli.Spacer był cudny,spotkanie ze znajomymi miłe,więc pora na kolejne,a te już wkrótce.
Do zobaczenia :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusiai Radek :)

P.S.
Zdjęcia tu dodane są eli,Radka i moje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz