sobota, 19 stycznia 2019

Trzy bałwany-czyli Mumlavský vodopád z Basią :)

Jestem podziębiona,ale mam wolny weekend,więc mimo to postanowiliśmy go odpowiednio wykorzystać,czyli ruszyć w śniegową krainę.Na dziś jesteśmy umówieni z Basią.W ubiegłą niedzielę miał być Mumlavský vodopád,ale nie udało nam się tam dojechać,więc dziś postanawiamy to nadrobić.
Wstajemy dość wcześnie.Na spokojnie jemy śniadanie,pijemy kawę i pakujemy plecaki.Kiedy jesteśmy gotowi ruszamy w kierunku stacji kolejowej,gdzie czeka już na nas Basia z biletami.Witamy się z Nią,chwilę rozmawiamy,a kiedy przyjeżdża nasz pociąg,wsiadamy do niego,zajmujemy wolne miejsca i ruszamy ku nowej przygodzie.Dziś zapowiada się piękna pogoda,więc nie dziwi tłum w pociągu.
Całą podróż do Szklarskiej Poręby Górnej przegadujemy,więc mija nam szybko i bezproblemowo.W Szklarskiej Porębie Górnej mamy przesiadkę na pociąg jadący do Liberca.Dziś stoi on już na peronie,więc sprawnie się przesiadamy.Zajmujemy sobie wygodne miejsca i jedziemy do Harrachova.Niewielki szynobus "pęka w szwach",tylu narciarzy i turystów do niego wsiada.Ogromna większość jedzie tylko do Jakuszyc,więc kiedy wysiadają robi się niesamowicie luźno.Przyglądamy się mijanym krajobrazom,robię kilka zdjęć przez szybę w drzwiach gdzie siedzi maszynista,rozmawiamy i w rewelacyjnych nastrojach docieramy do Harrachova,gdzie wysiadamy.Przechodzimy przez tory,mijamy budynek dworca i schodzimy w dół,zmierzając do przystanku autobusowego.Tu czeka busik,do którego wsiadamy,kupujemy bilety,rozsiadamy się wygodnie i jedziemy nim do dzielnicy Harrachova-Rýžoviště.Nie dojeżdżamy jednak do końca,bo na drodze zrobił się korek,wysiadamy więc z busika i idziemy kawałek.Kiedy docieramy do ostatniego przystanku,włączam w telefonie mapy cz. i wyznaczam trasę do wodospadu Mumlavy.Z mapy wychodzi że musimy zawrócić i dojść do miejsca gdzie wysiedliśmy,bo to stamtąd wiedzie żółty szlak,którym mamy iść.













Zanim jednak ruszymy na szlak,robimy sobie dłuższą sesję zdjęciową z Čertovou horou.Niesamowicie piękny widok kusi by przystanąć i chłonąć to piękno.Po zdjęciach,niespiesznie ruszamy w dół.Mija nas busik,którym przyjechaliśmy-dopiero jedzie do góry-trochę trwało zanim się droga odkorkowała.








Powoli docieramy do miejsca gdzie pojawia się żółty szlak.Schodzimy z głównej jezdni i kawałek idziemy drogą,a później skręcamy w wąską,wydeptaną w śniegu ścieżkę,delikatnie pnącą się ku górze,wprowadzając nas do lasu.




























Drzewa w lesie wyglądają niesamowicie.Każde jest pociapane śniegiem.Przystajemy co chwila by zrobić zdjęcia i nasycić oczy tym niecodziennym widokiem.W ubiegłą niedzielę widzieliśmy drzewa w pasy,a dziś są w centki.Natura jest niesamowita :)
Wedrujemy wąską,wijącą się między centkowanymi drzewami,wydeptaną w śniegu ścieżką bardzo powoli.Robimy zdjęcia i radujemy się tym niezwykłym widokiem :)


Śniegowa sówka :)





















Niespiesznym krokiem idziemy przez pocentkowany las i kiedy jesteśmy niedaleko naszego celu,moja prawa noga nagle zsuwa się ze ścieżki i wpada w głęboki ślad zostawiony przez kogoś.I stało się,moje kolano nagle zaczęło boleć.Wyciągam nogę z dziury i głośno syczę z bólu.Trwa to chwilę.Stawiam ostrożnie nogę i stwierdzam że nie jest źle,mogę iść.Podchodzimy do wodospadu od drugiej strony.Tyle razy tu byliśmy ale nie mieliśmy możliwości podejścia do wodospadu z prawej strony.W tym roku duża ilość śniegu to umożliwia.Podchodzimy pod sam wodospad i robimy tu sobie bardzo długą sesję zdjęciową.

Kilka naszych wizyt przy Mumlavskim vodopadzie można obejrzeć tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2012/11/mumlavski-wodospad-w-listopadzie.html
tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2018/01/mumlavsky-vodopad-czyli-o-tym-jak.html
tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2017/01/zmrozony-mumlavsky-vodopad.html
tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/01/szklane-drzewo.html



































































































Po zrobieniu mnóstwa zdjęć,przechodzimy kładką na drugą stronę wodospadu.Tu również mamy długą sesję zdjęciową.Dziesiejszy Mumlavský vodopád jest tak piękny że trudno się oprzeć by nie zrobić zdjęć.

"Mumlavský vodopád – rząd kaskad potoku Mumlava w środkowej części jego biegu, ok. 1,5 km na wschód od Harrachova, w Karkonoszach, w Czechach. Potok spływa po granitowych progach, z których najwyższy ma wys. ok. 10 m. W korycie rzeki woda i kamienie wytworzyły liczne kotły eworsyjne zwane Czarcimi Okami (cz. Čertova oka). Zimą wodospad często zamarza stając się lodospadem.
W pobliżu wodospadu znajduje się mostek na Mumlavie, taras widokowy oraz dwa bufety: U lišáka i Mumlavská bouda."-Wikipedia.

































Bałwan nr jeden :)

























Kiedy już nasycimy oczy i aparaty pięknem wodospadu,powolutku idziemy w kierunku Mumlavskiej boudy.Zanim jednak wejdziemy do środka,podchodzimy najpierw do ogromnego bałwana w czapce z kolorowego parasola.Przystajemy przy nim i robimy sobie zdjęcia,a po nich wchodzimy do niewielkiego sklepiku z pamiątkami,gdzie stemplujemy nasze kajety,a Basia kupuje sobie magnes o kształcie nietoperza.Po dopełnieniu formalności idziemy po schodach do góry i otwieramy drzwi Mumlavskiej boudy i wchodzimy do środka.Znajdujemy wolne miejsca przy stoliku,ściągamy kurtki i siadamy.Zamawiamy piwo i rozkoszujemy się jego smakiem odpoczywając i schnąc.Po wypiciu piwa,powolutku zaczynamy się zbierać do wyjścia.









Opuszczamy Mumlavską boudę i wychodzimy na zewnątrz.Ustalamy że pójdziemy do drugiego wodospadu.Przed nami Kamenický vodopád.Idziemy więc niespiesznie,mijają nas narciarze i piesi turyści,ale najbardziej zastanawiają nas ślady kotyp zostawione w śniegu.Zastanawiamy się cóż tak ciężkiego koń wiózł że się zapadał w śniegu.Wszystko się wyjaśnia po niedługim czasie kiedy dostrzegamy na wprost nas dwa konie ciągnące sanie z ludźmi.Schodzimy na pobocze,nie wchodząc na ślady narciarskie i tak przeczekujemy przejazd sani zaprzężonych w konie.Po ich przejeździe niespiesznie wędrujemy dalej.Radek z Basią są z przodu,ja idę o wiele wolniej,bo po siedzeniu w Mumlavskiej boudzie kolano boli mnie bardziej.Zatrzymujemy się przy wydeptanej w śniegu ścieżce odbijającej w prawo.Sprawdzam na mapie i stwierdzam że moglibyśmy nią sobie zrobić skrót do wodospadu,ale ja się na to nie piszę,kolano zaczyna mi dokuczać coraz bardziej :(
Radek decyduje że odpuszczamy sobie dziś Kamenický vodopad i wędrujemy powoli ku centrum Harrachova.












Bałwan nr dwa :)











Bałwan nr trzy :)

Do pociągu mamy sporo czasu,idziemy więc do marketu na niewielkie zakupy,a po nich na przystanek autobusowy.Tu sprawdzamy o której mamy busika jadącego do stacji kolejowej i okazuje się że możemy spokojnie iść do pivovaru coś zjeść i na piwo.Oczywiście robimy tak i po niedługim czasie siedzimy przy stoliku w browarze.Zamawiamy dwa duże ciemne piwa,jedno małe (ciemny lager Čerták) i trzy kulajdy.Odpoczywamy,posilamy się i rozkoszujemy smakiem piwa.Zaglądamy przy okazji do huty,podglądając jak pracownicy huty dmuchają szkło.




























Po zjedzeniu zupy i wypiciu piwa,robimy kilka zdjęć w środku restauracji,a po nich wychodzimy na zewnątrz i idziemy na przystanek,gdzie czekamy na busa jadącego w kierunku stacji kolejowej.Czas oczekiwania umilamy sobie rozmowami,więc dość szybko nam mija.Kiedy przyjeżdża opóźniony busik,wsiadamy do niego,kupujemy bilety,rozsiadamy się wygodnie i jedziemu w kierunku stacji kolejowej,gdzie wysiadamy i skrótem idziemy w kierunku peronu,na którym stoi już nasz pociąg.I kiedy człowiek się spieszy,to się diabeł cieszy-tak mówi ludowe powiedzenie-pędząc w kierunku szynobusa,ja zjeżdżam na tyłku ze śniegowej górki.Całe szczęście że moje bolące kolano przy tym nie ucierpiało.
























Mimo tego upadku,udaje nam się wsiąść do pociągu i odjechać nim do Polski.W Szklarskiej Porębie Górnej przesiadamy się na pociąg jadący do Wrocławia-wszystko sprawnie,aż dziw bierze że i u nas tak można.Podróż do Jeleniej Góry mija nam szybko i bezproblemowo.Umilamy ją sobie podziwianiem widoków i rozmowami.Nie umawiamy się z Basią na jutro,bo nie wiemy co z moim kolanem,które wciąż boli.
W Jeleniej Górze żegnamy się z Basią,kończąc w ten sposób cudowną wycieczkę.Następna już wkrótce,więc do zobaczenia niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

P.S.Zdjęcia tu dodane są Basi,Radka i moje.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz