niedziela, 13 stycznia 2019

Z ABS-em u Królowej Zimy na Wysokim Kamieniu :)

Wczoraj Radek wędrował po Górach Izerskich z Basią,a ja byłam w pracy i zamarzyło mi się wyjście w Góry-takie białe,pełne śniegu,piękne Góry.I dostałam SMS-a od Sylwi z zapytaniem czy idziemy gdzieś w niedzielę i czy Ją weźmiemy ze sobą ? Od razu pomyślałam że tak i moje marzenie o białych,pięknych i pełnych śniegu Górach zaczęło być bardzo realne.Napisałam więc SMS-a do Radka że Sylwia chce się z nami jutro wybrać,więc trzeba ustalić dokąd byśmy pojechali.I tak po kilku minutach SMS-em zwrotnym dostałam wiadomość że pojedziemy do Harrachova na Mumlavský vodopád-wprawdzie mi marzyły się Góry,ale nie marudzę,bo Radek wie że dokucza mi kolano,więc wybrał opcję spokojniejszą.SMS-ami ustalamy szczegóły i umawiamy się na jutro.
Wieczorem napisała jeszcze Basia że też z nami pojedzie,więc będzie nas czworo.
I tak nastała niedziela.
Ranek budzi nas deszczem,nie martwi nas to.Wstajemy w miarę wcześnie by na spokojnie zjeść śniadanie i wypić kawę.Robimy kanapki,pakujemy plecaki,dorzucając do nich raczki-bo kto wie jakie warunki pogodowe nas mogą dziś spotkać-lepiej nosić,niż się prosić !!!
Kiedy jesteśmy gotowi i zamierzamy wyjść z domu,zadzwoniła Basia,mówiąc że jest już na stacji,kupiła bilet i czeka na nas.Super-oboje się cieszymy,bo spędzimy dzień z dwiema ulubionymi dziewczynami :) Idziemy więc w kierunku stacji kolejowej.Kiedy tam docieramy,wzrokiem szukamy Basi.Odnajdujemy Ją na peronie,podchodzimy do Niej,witamy się,rozmawiamy i czekamy na Sylwię i pociąg.Oczywiście najpierw dociera do nas Sylwia.Witamy się z Nią,rozmawiamy i cieszymy się z dzisiejszej wspólnej wędrówki,a kiedy przyjeżdża nasz pociąg,wsiadamy do niego i ruszamy ku nowej przygodzie.
Podróż do Szklarskiej Poręby Górnej mija nam szybko i bezproblemowo.,ale to normalne gdy umilana jest rozmowami.
Wysiadamy na dworcu w Szklarskiej Porębie Górnej i od razu idziemy w kierunku peronu z którego ma odjechać nasz pociąg jadący do Czech.Zatrzymujemy się jednak kiedy słyszymy komunikat z megafonu: "Uwaga Podróżni,pociąg jadący do Liberca z godziny 9:26 z powodu zasypanych torów jest odwołany,bez komunikacji zastępczej." Patrzymy zdezorientowani na siebie,ale kiedy słyszymy ten sam komunikat po raz drugi,wiemy już że powinniśmy zmienić plany.Basia nie daje za wygraną.Kusi nas wejściem do bistro i poczekaniem na kolejny pociąg.Idziemy więc do bistro i praktycznie od razu wychodzimy,długa kolejka i brak miejsc skutecznie nas zniechęciły.Głośno zastanawiamy się co dalej robić.Może pójdziemy do Schroniska pod Łabskim Szczytem?-proponuję.-A może Wysoki Kamień?? Trudno jest podjąć decyzję gdy kilka osób ma inne zdanie.W końcu postanawiamy iść na Wysoki Kamień.










Opuszczamy stację kolejową i niespiesznie ruszamy na szlak.Najpierw kawałek wędrujemy wzdłuż ulicy,po chwili skręcamy w lewo i idziemy drogą pnącą się ku górze,w las.Im jesteśmy wyżej,tym więcej mamy śniegu dookoła.Wkraczamy na wydeptaną,wąską ścieżkę wijącą się między ośnieżonymi drzewami.Prawdziwa kraina śniegu-bajka.Co chwilkę przystaję,podziwiam oblepione białym puchem gałązki,robię zdjęcia i chłonę to piękno całą sobą i tradycyjnie zostaję daleko z tyłu.














































Niespiesznie przechodzimy przez Hutniczą Górkę,mijamy apartamentowca i docieramy do jezdni.Nią idziemy kawałeczek,skręcamy w prawo i znów zaczynamy się piąć w górę.Wydeptana w śniegu ścieżka wije się między polami.Zawsze gdy tu docieramy,to oglądamy się za siebie by spojrzeć na przepiękny widok na Karkonosze.Dziś niestety niczego nie widać.Ciężkie,szare chmury skutecznie przysłaniają wszystko.






















Opuszczamy zaśnieżone pola i wchodzimy w leśną drogę.Dziś jest to wąska,wydeptana w śniegu ścieżka.Od razu na jej początku się zatrzymujemy z Sylwią.Widok uginających się pod ciężarem śniegu drzew zachwyca nas.Wysokie,strzeliste świerki ubrane są w białe śniegowe czapy.Ich Gałęzie zwieszają się ku ziemi,oblepione grubą warstwą bieli.Wszytko tworzy magiczny,śniegowy tunel.Cudność !!! I jak tu przejść obok bez zatrzymania??? Zwyczajnie się nie da.
Sylwia i ja radujemy się tym pięknem,chłonąc je całymi sobą.Radek jest ciut przed nami i też co chwila zatrzymuje się by zrobić zdjęcia i nacieszyć oczy.Basia natomiast poszła do przodu,ale gdy pojawia się w polu naszego wzroku,dostrzegamy że też robi zdjęcia i z zachwtem patrzy na piękno zimy :)
































































































































































































Wędrujemy niespiesznie,nasłuchujemy trzasków łamiących się pod ciężarem śniegu gałęzi.Po drodze przechodzimy przez powalone drzewa,robimy zdjęcia i chłoniemy piękno,które nas otacza.



















































































I tak niespiesznie docieramy do podnóża Wysokiego Kamienia.Stajemy z szeroko otwartymi oczami z zachwytu.Wieża widokowa bieluteńka od szadzi,gdyby nie okna,to pewnie byśmy jej nawet nie zauważyli w tej bieli.Robimy zdjęcia i powolutku pniemy się wyżej,zmierzając niespiesznie do schroniska.














































































Im jesteśmy bliżej szczytu,tym zaczyna mocniej wiać wiatr,dzięki czemu temu robi się coraz zimniej.Zakładam rękawiczki i mocniej naciągam dwa kaptury na głowę,przytrzymując je by silniejszy podmuch wiatru nie ściągnął ich z głowy.Stawiając kroki w głębokich śladach,powolutku zmierzamy do schroniska.


















































Przez wykopane w śniegu przejście docieramy do budynku schroniska.Wchodzimy do środka,sciągamy plecaki i kurtki,zamawiamy gorącą czekoladę i rozsiadamy się przy stole.łapiemy oddech,posilamy się i odpoczywamy.Cieszymy się z wycieczki,chociaż w planie miało być inaczej.







































Po odpoczynku,wypiciu gorącej czekolady i posileniu się,powoli opuszczamy Schronisko Wysoki Kamień.Na zewnątrz robimy sobie kilka grupowych zdjęć,co przy silnym wietrze wcale nie jest łatwe.Po nich niespiesznie ruszamy w drogę powrotną.





















































































Droga w dół mimo mnóstwa powalonych drzew,mija nam niesamowicie szybko.Ścieżka jest mocniej wydeptana i ciut szersza niż gdy szliśmy do góry,a drzew i gałęzi na niej leży bardzo wiele.Kiedy docieramy do krzyżówki dróg,Radek,Basia i Sylwia widzą jak łamiący się świerk,swą siłą upadku zwala z nóg narciarkę.Całe szczęście że drzewo złamało się w połowie,bo gdyby przewróciło się całe,to narciarka pewnie by zginęła pod jego ciężarem.Ja tylko mam okazję zobaczyć jak narciarka się podnosi,no cóż takie są uroki chodzenia na końcu.










Kiedy docieramy do ulicy,zatrzymujemy się przy próbującym wyjechać z zaśnieżonej jezdni samochodzie.Bez namysłu pomagamy wypchnąć auto z rozjechanego śniegu.Mimo wielu prób,udaje nam się tylko kawałek ów samochód wypchnąć.W sukurs przychodzi nam młody mężczyzna jadący na quadzie z pługiem.Podczepia linę i powolutku wyciąga samochód na jezdnię.Kierowca dziękuje nam za pomoc,a my żegnamy się i idziemy w kierunku stacji kolejowej w Szklarskiej Porębie Górnej.
Na miejsce docieramy z dość dużym zapasem czasowym.W pierwszym momencie chcemy iść na kawę do bistro,ale kolejka i tłum skutecznie nas odstrasza,więc zostajemy na poczekalni,ogrzewanej poczekani co trzeba zauważyć,bo niewiele takich jest na kolei.Mimo to ludzie nie potrafią tego docenić,bo wchodząc do budynku lub wychodząc z niego,zostawiają otwarte drzwi,co mnie na przykład strasznie wnerwia i co chwila zamykam drzwi,mówiąc przy okazji że zacznę zbierać pieniądze za każde zamknięcie.Kiedy tak czekamy na nasz pociąg,z megafonu słyszymy komunikat,że pociąg z Liberca jest opóźniony 20 minut,a opóźnienie może ulec zmianie.Nam bardziej zależy by nie był opóźniony pociąg z Wrocławia,bo chce się już nam do domu.I cóż się okazuje? Nasz pociąg przyjeżdża o czasie.Wsiadamy do niego,rozsiadamy się wygodnie i punktualnie odjeżdżamy ze Szklarskiej Poręby Górnej.Do Piechowic jedziemy bezproblemowo,tu do pociągu wsiada dwóch Policjantów.Podchodzą do pary pasażerów,coś tam mówią-za daleko jesteśmy,więc nie wiemy o co chodzi-trwa to dłuższą chwilę,więc pociąg łapie spóźnienie,małe ale jednak.Kiedy Policjanci wysiadają,a pociąg rusza,my się cieszymy że jedziemy i mamy nadzieję że dojedziemy do Jeleniej Góry już bez żadnych problemów.
Podróż umilamy sobie rozmowami,więc mija nam szybko.W Jeleniej Górze żegnamy się z Sylwią i Basią,dziękując Im za dzisiejszą wędrówkę.
Tak kończy się kolejna wycieczka,następna już wkrótce,więc do zobaczenia niebawem :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

P.S.Zdjęcia tu dodane są Basi,Sylwi,Radka i moje :)



Aby obejrzeć film,kliknij tutaj

4 komentarze:

  1. Wspaniała relacja, wspaniałe zdjęcia, piękna zima na zdjęciach i dla Was w realu, niech żyje wspaniała pasja i młodość. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam napatrzeć się na te zimowe obrazy. Coś wspaniałego i pomyśleć, że to tak nie daleko od Jelonki, która zamarła w jesiennej aurze. Gratuluję wytrwałości w zdobywaniu kolejnych "ekstremalnych miejsc". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie mówiłam,zima jest całkiem blisko Olu i nie trzeba iść na Śnieżkę by się o tym przekonać :)
      Pozdrawiam serdecznie Olu :)

      Usuń