Na dziś wymyśliliśmy sobie wejście na szczyt zaliczany do Włóczykija Sudeckiego.Już dawno kombinowaliśmy jak w jego pobliże dojechać pociągami i autobusami,ale zawsze było to związane z ogromnym ryzykiem,że będziemy mieć mało czasu,a teraz mamy możliwość pojechania tam samochodem,więc postanowiliśmy wykorzystać ten fakt.
Dość późno wstajemy,śniadanie,kawa,kanapki i pakowanie plecaków i kiedy jesteśmy gotowi,wsiadamy do autka i ruszamy ku naszej nowej przygodzie.
Podróż umilamy sobie rozmowami,więc mija nam szybko.Zostawiamy autko na niewielkim parkingu przy sklepie,bierzemy aparaty i ruszamy w kierunku kościoła.
"Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny w Kiełczynie należy obecnie do najmniej znanych miejsc pielgrzymkowych na Dolnym Śląsku.
Ma ono jednak długą i bogatą historię.
Kiełczyn, jak wskazuje jego łacińska nazwa „Colcim”, był słowiańską osadą. Być może jej nazwa brzmiała „Kolce” i nawiązywała do położenia w gęstym lesie, który porastał ongiś ziemię dzierżoniowską. Kościół wybudowany w latach 1230-1240, najprawdopodobniej był świątynią drewnianą, zaś obecna budowla, składająca się z prezbiterium, nawy głównej i wieży, pochodzi z XV i XVI w. Według podania i tradycji, kościół w Kiełczynie powstał dzięki księciu świdnicko-jaworskiemu, zwanemu Bolko I Surowy. Książę, według legendy, chciał wybudować kościół w sąsiedniej Książnicy, jednak zebrane na budowę materiały jakaś tajemnicza siła przenosiła trzykrotnie na miejsce obecnie istniejącego kościoła w Kiełczynie. Uznano więc, że sama Najświętsza Maryja Panna wybrała to miejsce na swoje sanktuarium.
Piękna, gotycka Madonna w Kiełczynie doznawała czci wiernych już w XV w., a kult Jej był na tyle rozwinięty i znany, że przetrwała w kościele kiełczyńskim czasy, gdy objęli go luteranie. W 1654 r. sanktuarium Matki Bożej Łaskawej powróciło do katolików, jednak było ono w opłakanym stanie. Wieś należała w tym czasie do Gabrieli von Hund, wyznania luterańskiego. Kościół kiełczyński został na nowo poświęcony, a jego wyposażenie stanowiły: 1dzwon, 1 cynowy kielich, 2 cynowe świeczniki, 1 ornat, 1 obrus i 5 talarów gotówki. To ubóstwo spowodowane było wojną trzydziestoletnią. Pola należące do parafii kiełczyńskiej były zarośnięte, sama plebania i szkoła w ruinie, zaś mieszkańcy wsi w przeważnej części byli luteranami. Przybywały jednak do Matki Najświętszej pielgrzymki z Górnego Śląska i z Hrabstwa Kłodzkiego, a co ciekawsze z Polski. Tak więc w sanktuarium w co drugą niedzielę zaczęto odprawiać nabożeństwa w języku polskim. Kościół kiełczyński objął początkowo kapłan diecezjalny, jednak po dwóch latach wielkiego ubóstwa zrezygnował i wrócił do swej dawnej parafii, zaś sanktuarium przejęli benedyktyni, którzy po półtora roku oddali je świdnickim dominikanom. W tym czasie wskutek pożaru kościół spłonął, jedynie Cudowna Figura została nieuszkodzona. Odbudowy kościoła podjęli się franciszkanie ze Świdnicy, a pierwszym proboszczem był gwardian Gabriel Dolezal.
Franciszkanie ze Świdnicy z trudem odbudowali plebanię, częściowo i kościół, co kosztowało klasztor 500 guldenów. Proboszcz franciszkański założył na nowo księgi parafialne, sprowadził też za 300 guldenów komisję państwową w celu założenia tzw. urbarium, czyli ustalenia praw posiadania i obowiązków właścicieli całości, a więc kościoła, plebanii i pól. W 1680 r. sanktuarium przejął kapłan diecezjalny, wielki proboszcz Krzysztof Ferdynand Krischta. Przez pół wieku z powodzeniem pełnił posługę duszpasterską w Kiełczynie, gruntownie odnowił kościół, wyposażył go i zintegrował parafian, a w latach 1690-1694 wybudował do dziś istniejącą plebanię. Jego następca hrabia Almesloe zasłynął jako opiekun biedaków i chorych. Ks. Almesloe został później biskupem pomocniczym. Jego portret oraz ks. Krischty znajdują się na plebanii kiełczyńskiej.
Wzrastający ruch pielgrzymkowy spowodował składanie wotów przed Cudowną Figurą, co 22 grudnia 1718 r. skusiło złodzieja i świętokradcę do próby obrabowania sanktuarium. Świętokradca został jednak złapany na gorącym uczynku i skazany na śmierć.
W 1936 r. kościół kiełczyński został gruntowanie odnowiony, przywrócono mu dawną urodę, przyciągającą tak pielgrzymów, jak i turystów.
Położony na wzgórzu kościół kiełczyński pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny zasłynął dzięki cudownej figurze Matki Bożej z Dzieciątkiem, zwanej też Matką Bożą Łaskawą. Sanktuarium przetrwało do 1945 r., choć nie cieszyło się taką sławą i popularnością, jak to w Bardzie Śląskim czy w Wambierzycach.
Podobnie jak w 1718 r. tak i obecnie, przed kilku laty, znalazł się złodziej-świętokradca, który ukradł cudowną figurę Matki Bożej z sanktuarium w Kiełczynie. Figury niestety nie odnaleziono. Sporządzono jedynie bardzo udaną kopię. Twarz Madonny urzeka urodą, promieniuje dobrocią i spokojem."tekst ze strony: http://niedziela.pl/artykul/41917/nd/U-Matki-Bozej-Laskawej-w-Kielczynie
Do świątyni docieramy dość szybko.Oczywiście kościół jest zamknięty,ale przez kraty mamy możliwość zajrzeć do wnętrza.Jesteśmy za wcześnie,msza rozpoczyna się o 12-tej.Nie martwi nas to,bo w planie mamy zdobycie Szczytnej-szczytu potrzebnego do Włóczykija Sudeckiego.Po kilka zdjęciach w kościele,wychodzimy na zewnątrz i ruszamy na Wzgórza Kiełczyńskie.Postanowiliśmy pójść ścieżką dydaktyczną,a nie żółtym szlakiem.
"Wzgórza Kiełczyńskie – wzgórza w południowo-zachodniej Polsce na Przedgórzu Sudeckim w województwie dolnośląskim. Zgodnie z podziałem fizycznogeograficznym (według Kondrackiego i Walczaka) jest to mikroregion należący do mezoregionu Masyw Ślęży.
Wzgórza położone są na obszarze Ślężańskiego Parku Krajobrazowego, około 10 km na południowy wschód od Świdnicy, w południowo-zachodniej części Masywu Ślęży, między Przełęczą Jędrzejowicką na wschodzie a miejscowością Krzczonów na zachodzie. Zbocza południowe opadają w stronę Kotliny Dzierżoniowskiej.
Wzgórza odchodzą niewielkim odgałęzieniem od Raduni w kierunku zachodnim, stanowią podjednostkę Masywu Ślęży. Jest to około pięciokilometrowe pasmo niewysokich wzgórz, stanowiące zachodnie ramię Masywu Ślęży, ciągnące się od Przełęczy Jędrzejowickiej w kierunku zachodnim. W zachodniej części formy pasma stają się łagodniejsze. Wzgórza ze względu na stromość zboczy nabrały charakteru pasma górskiego. Szczyty nie przekraczają wysokości 470 metrów n.p.m., wszystkie położone są w części grzbietowej. Grzbiet wzgórz biegnie równoleżnikowo, wznosi się z niego kilka bezimiennych wzniesień (346, 338, 346,3 i 395 m n.p.m.) oraz najwyższy szczyt pasma Szczytna o wysokości 466 m n.p.m., za którym grzbiet wyraźnie opada w kierunku wschodnim do Przełęczy Jędrzejowickiej (277 m n.p.m.).
Wzgórza zajmują północno-wschodni fragment niecki śródsudeckiej, na oderwanym i wypiętrzonym fragmencie formacji skalnej Masywu Czeskiego. Obszar ten powstał w czasie najstarszych ruchów górotwórczych i nie podlegał zmianom w czasie późniejszych fałdowań. Ostateczny wygląd wzgórza otrzymały w okresie epoki lodowcowej, kiedy to lądolód skandynawski przykrył wzgórza, a następnie naniósł w doliny grubą warstwę osadów. Wzgórza zbudowane są ze skał metamorficznych, powstałych z przeobrażenia skał ultrazasadowych, tworzą go serpentynity z żyłkami magnezytu, kwarcu, chalcedonu i opalu, a sporadycznie występuje tu także nefryt, półszlachetna odmiana serpentynitu. Łagodniejsze stoki wzgórz pokryte są formami poglacjalnymi i utworami młodszymi, przeważnie czwartorzędowymi. W utworach czwartorzędowych występują plejstoceńskie, utwory lessopodobne, plejstoceńskie piaski i żwiry lodowcowe oraz gliny zwałowe. W kilku miejscach w części szczytowej wzgórz pojawiają się formy skalne w postaci wychodni serpentynitów, zwykle przybierające postać wydłużonych grzbietów.
Wzgórza charakteryzują się mało urozmaiconą rzeźbą terenu o płaskich wierzchołkach wzniesień i dość stromym nachyleniu zboczy południowych i północnych, całe pasmo ma kształt wrzeciona i stanowi jedną całość. Wzgórza mają charakterystyczną strukturę dla grzbietów i wzgórz wyspowych. Naturalne odsłonięcia skalne są stosunkowo częste i ograniczają się jedynie do partii szczytowej. Najwyższą wysokość wzgórza osiągają we wschodniej części. Na obszarze wzgórz występują grupy skalne oraz pojedyncze skały.
Krajobraz jest urozmaicony i posiada znaczące walory krajobrazowe. Cały obszar pasma jest górzysty. Pasmo przedstawia krajobraz niskich gór, z wyraźnie zaznaczonymi wzniesieniami. Szczyty są kopulaste, w całości zalesione z wyraźnym podkreśleniem zboczy. Cały obszar wzgórz porośnięty lasem mieszanym, niewielką część obszaru na niżej położonych zboczach zajmują łąki i pola uprawne. Krajobraz naturalny z enklawami krajobrazu pierwotnego. Pierwotny niskogórski charakter krajobrazu w większości został zachowany.
Klimat podgórski typowy dla większości obszaru Masywu Ślęży, gdzie mieszają się cechy klimatu oceanicznego kontynentalnego i górskiego. Jest to klimat ciepły, łagodny o umiarkowanej wilgotności. Przeważają wiatry nawiązujące do regionalnej cyrkulacji atmosferycznej, z przewagą kierunku zachodniego, o średnich prędkościach 3–3,5 m/s. W rejonie grzbietu prędkości wiatru wzrastają do 3,5–5 m/s. Średnioroczna temperatura powietrza wynosi wynosi 8 °C. Najniższe temperatury notuje się w styczniu, najwyższe w lipcu. Średnioroczne opady wynoszą około 580–700 mm, maksymalne opady notuje się w lipcu, minimalne w styczniu. Czas zalegania pokrywy śnieżnej wynosi od 50 do 60 dni. Wilgotność powietrza jest umiarkowana i sprzyja wegetacji roślin. Okres wegetacyjny wynosi około 220 dni i jest jednym z dłuższych w Polsce.
Klimat i budowa geologiczna sprawiają, że świat roślinny wzgórz odznacza się różnorodnością, występuje tu wiele gatunków górskich. Stoki masywu niemal w całości pokrywa las mieszany. Wzgórza zamieszkuje głównie fauna leśna, bogata w gatunki górskie.
Wzgórza należą do zlewiska Morza Bałtyckiego, położone są w dorzeczu Odry. Największą rzeką zbierającą wody ze wzgórz jest Piława odwadniająca swoimi dopływami południowe zbocza i Czarna Woda odwadniająca północne zbocza.
W najbliższej okolicy wzgórz położone są miejscowości: Książnica, Kiełczyn, Jędrzejowice, Gogołów, Wirki i Wiry.
Zbudowane z serpentynitów wzgórza w przeszłości stanowiły teren intensywnego wydobycia serpentynitu i towarzyszących mu minerałów. Na zboczach pozostało wiele śladów po dawnych łomach. Obecnie duża kopalnia magnezytu, który towarzyszy serpentynitowi, znajduje się między Wirkami a Wirami po północnej stronie pasma; maja znaczenie dla gospodarki leśnej.
U południowego podnóża Wzgórz, w Kiełczynie poniżej leśniczówki znajduje się głaz ku pamięci działacza Towarzystwa Gór Sowich (niem. EGV – Eulengebirgsverein), doktora Winklera z Dzierżoniowa, który był projektodawcą budowy drewnianej wieży na Wielkiej Sowie i propagatorem turystyki na terenie Wzgórz Kiełczyńskich. Głaz ufundowała Federacja Towarzystw Górskich przy Sowie EGV, tablicę odsłonięto 10 października 1909 roku. Głaz do niedawna był uszkodzony i przewrócony. Odnowiono go w 2006 roku przy okazji odrestaurowania pomnika poległych w I wojnie światowej mieszkańców okolicznych miejscowości.
Herb Kiełczyna nawiązuje do Wzgórz Kiełczyńskich, które w herbie przedstawione są jako zielone trójwzgórze.
Na Wzgórzach Kiełczyńskich w latach 30. XX wieku uprawiano sport szybowcowy.
Z granitu i serpentynitu ze Wzgórz Kiełczyńskich w przeszłości wyrabiano prymitywne narzędzia i broń.
Głaz ku pamięci dr Winklera powstał, z przepołowionego głazu narzutowego, czerwonego granitu skandynawskiego, znalezionego na Wzgórzach Kiełczyńskich. Druga część głazu została ustawiona 19 września 1909 roku koło Kamionek, w miejscu nagłej śmierci Richarda Tamma.
Wzgórza stanowią najbogatsze stanowisko zanokcicy serpentynowej (Asplenium adulterinum) w Polsce, które występują na ścianach nieczynnych kamieniołomów w zachodniej części pasma.
Partią szczytową wzgórz prowadzi szlak turystyczny żółty – prowadzący ze Świdnicy na Ślężę, przez Gogołów, Przełęcz Tąpadła.
Z podnóży roztaczają się dalekie panoramy, z południowej strony na Góry Sowie, a z północnej Masyw Ślęży."-Wikipedia.
Tuż za murami przykościelnymi,odnajdujemy przystanek nr 2 ścieżki dydaktycznej.Jest tu opisany kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny.
"PRZYSTANEK 2.
Położony na stoku kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny jest widoczną z daleka dominantą krajobrazową. Powstał prawdopodobnie na początku XIII w. W XVI w. miała miejsce rozbudowa, a w 1638 r. świątynia została zniszczona. Odbudowano ją 20 lat później. W XIX w. kościół został przebudowany. Jest to jednonawowa budowla z wieżą zwieńczoną półkolistą attyką
i stożkowym hełmem. Nawa przekryta jest stropem, a prezbiterium – sklepieniem krzyżowym.
Spośród wyposażenia na uwagę zasługują drewniane polichromowane ołtarz
i ambona oraz kamienna chrzcielnica, wszystkie z XVIII w. Najcenniejsza jest jednak, będąca przedmiotem kultu, figura Matki Bożej z Dzieciątkiem. Przy kościele stoi kamienny krzyż z XIX w, a na przykościelnym XVI-wiecznym cmentarzu – kaplica
z 1812 r. W pobliżu znajduje się także plebania, pochodząca z przełomu XVIII i XIX w."-tekst ze strony: http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Po krótkim i niezbyt wysokim podejściu,zatrzymujemy się przy pomniku poległych w I Wojnie Światowej m.in. mieszkańców Kiełczyna,autorstwa
P.Schulza.Jest to przystanek nr 3.Tu mamy dość długą sesję zdjęciową.
"PRZYSTANEK 3.
W pobliżu leśniczówki znajduje się głaz narzutowy – pomnik dr Karla Winklera
z Dzierżoniowa, propagatora turystyki
w obrębie Wzgórz Kiełczyńskich. Monument wykonano z połowy głazu narzutowego - bloku czerwonego granitu skandynawskiego, pochodzącego ze Wzgórz Kiełczyńskich. Głaz ufundowała Federacja Towarzystw Górskich przy Sowie (Verband der Gebirgsvereine an der Eule - EGV) a jego odsłonięcie nastąpiło 10 X 1909 r.
Nieopodal zlokalizowany jest pomnik poległych w I Wojnie Światowej m.in. mieszkańców Kiełczyna, autorstwa
P. Schulza. Ma on formę kamiennego lwa leżącego na lufie armatniej. Rzeźba posadowiona jest na dużym cokole wykonanym z kamiennych bloków. Na przedniej i bocznych ścianach postumentu tablice inskrypcyjne."-tekst ze strony:
http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Po niesamowicie dlugiej sesji zdjęciowej przy pomniku poległych w I wojnie światowej,powolutku ruszamy ścieżką dydaktyczną dalej,zmierzając ku naszemu dzisiejszemu celowi.Idziemy pięknym lasem,pachnie dookoła jesienią.Drzewa pięknie są ustrojone żółtymi,rudymi i czerwonymi liśćmi.Spłowiałe źdźbła traw dopełniają kolorytu całości.Mówię Radkowi że jesień jest najbardziej kolorową porą roku i nigdy nie jest taka sama.
Idziemy niespiesznie leśnym duktem,rozkoszując się jesiennym pięknem,które nas otacza i cieszymy się swoim towarzystwem :)
I tak przechodzimy obok przystanku nr 4 i nr 5.
"PRZYSTANEK 4.
Wzgórza Kiełczyńskie niemal w całości porastają lasy, głównie młode drzewostany gospodarcze z przewagą sosny, brzozy, rzadko dębu. Wśród nich występują niewielkie powierzchnie kwaśnych dąbrów, z elementami dąbrów ciepłolubnych.
Kwaśne dąbrowy śródlądowe są budowane przez dąb bezszypułkowy, rzadko przez dąb szypułkowy, z domieszką buka zwyczajnego, brzozy brodawkowatej oraz sosny zwyczajnej.
Wśród licznych gatunków flory stwierdzono konwalię majową, bluszcz pospolity, a także zanokcicę serpentynową, których stanowiska zostały objęte ochroną w postaci użytku ekologicznego.
PRZYSTANEK 5.
Na całej długości trasy możemy spotkać różnego kształtu kopce mrówek rudnic. Gniazdują
w dużych kopcach zbudowanych z resztek roślinnych. W pobliżu mrowiska zbiegają się marszruty - szlaki pokarmowe mrówek robotnic. Znoszą one do mrowiska różne drobne bezkręgowce. Duże mrowisko mrówki rudnicy eliminuje ze swego otoczenia nawet około miliona sztuk innych, najczęściej szkodliwych owadów w ciągu sezonu. Społeczeństwo mrówek składa się z matki produkującej jaja, robotnic i okresowo uskrzydlonych samic
i samców. Matka znosząca od 30 do 300 jaj dziennie jest dokarmiana przez robotnice, dbające równocześnie o larwy i jaja. Matka może żyć do 15 lat, pozostałe mrówki tzw. "personel" jest krótkowieczny.
Mrówki mają licznych drapieżców. Są to dzięcioły wykonujące tunele w kopcach, ale mrowiska niszczą także dziki, lisy i kuny."-tekst ze strony: http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Wędrujemy leśną drogą,rozmawiamy,robimy zdjęcia i chłoniemy piękno,które nas otacza.Kiedy zaczynamy się piąć w górę,naszą uwagę przykuwa ścieżka-jej środek jest wyżłobiony przez płynącą wodę.Niezwykle wygląda ta ścieżka.Jakby ziemia pękła,bo bruzda wymyta przez płynącą z góry wodę,głęboko wymyła grunt.
Tu mamy chwilę na ciut dłuższą sesję zdjęciową i wykorzystujemy ją dogłębnie,a po niej powolutku wędrujemy dalej w górę,oczywiście co chwila przystając i robiąc zdjęcia.
Niespiesznie docieramy do tablic informacyjnych nr 6 i 7.Niestety 7-demka jest roztrzaskana na kawałeczki,ale sprawdzą była natura,a nie człowiek.Wiatr powalił drzewo,które upadając roztrzaskało tablicę informacyją :( Tak też bywa...
"PRZYSTANEK 6.
Na terenie parku krajobrazowego można obserwować objęte ochroną ścisłą następujące gatunki zwierząt:
NOCEK DUŻY
Na obszarze Wzgórz Kiełczyńskich stwierdzono między 100 a 200 osobników tego gatunku. Nocek duży to największy z nietoperzy występujący na terenie Polski. Jego przedramię sięga długości 54-68 mm, jasnobrązowe uszy są dość długie i szerokie a ich przednia krawędź łukowato wygięta do tyłu. Pyszczek jest krótki o barwie cielistej. Futerko szarobrązowe (młodych szarawe), krótkie i gęste. Nietoperze emitują sygnały echolokacyjne typu FM, słyszalne na częstotliwości 27-35 kHz, z odległości do 20m, jako kliknięcia. Nocek duży lata dość wolno i nisko - do 10m nad ziemią. Żywi się owadami, głównie chrząszczami. Najstarszy stwierdzony wiek nocka to 37 lat i 1 miesiąc.
DZIĘCIOŁ DUŻY
Samiec wyróżnia się czerwoną plamą na potylicy. Dzięcioły te posiadają ostry i mocny dziób, wielki lepki język do chwytania leśnych owadów. Ich lot jest falisty. Dzioba używają do kucia w pniach drzewa (zwykle obumarłego)
i drążenia w nich dziupli niezbędnych im do gniazdowania przez wiele lat. Gniazdo znajduje się zwykle na wysokości ponad 3m nad ziemią. Dzięcioł duży żywi się owadami wykutymi z drzewa, zimową porą głównie nasionami sosny, modrzewia, brzozy i świerka. Dzięcioł jest miłośnikiem karmników głównie przez pozostawiony pokarm: tłuszcz, ziarna zbóż, orzeszki ziemne, orzechy laskowe oraz włoskie.
PADALEC ZWYCZAJNY
Jest to beznoga jaszczurka przypominająca małego węża. Ciało padalca jest gładkie, walcowate, pokryte drobnymi łuskami, bez przewężenia szyjnego, głowa mała, ogon zakończony małym, kolczastym wyrostkiem. Ubarwienie przeważnie brunatne, szare lub srebrzystopopielate. W ciągu dnia ukrywa się w spróchniałych pniach drzew, wykrotach, zwałach kamieni oraz ściółce leśnej. Żywi się ślimakami, dżdżownicami, owadami i ich larwami. Spośród wszystkich naszych gadów jest najmniej wrażliwy na chłód. Zimuje od października do kwietnia. Dożywa 50 lat lub więcej. W obronie może odrzucić ogon.
KURHANNIK
Sylwetka przypomina dużego myszołowa; wyróżnia się cynamonowo-czerwonym ogonem, widocznym także
w locie. Gniazdo zakłada przeważnie w ścianach wąwozów skalanych, przecinających stepy, czasem w grotach, wśród krzewów, rzadko na drzewach. Chętnie zajmuje opuszczone gniazda kruków, ale sam też buduje. Na skutek suszy w stepie południowo-wschodniej Europy i Azji kurchanniki wyruszają na wędrówkę w poszukiwaniu wody
i zieleni. Nie są jednak typowymi ptakami wędrownymi. Żywi się upolowanymi drobnymi, polnymi i stepowymi gryzoniami. Do Polski zalatuje sporadycznie.
PRZYSTANEK 7.
Runo leśne – najniższa, przyziemna warstwa roślin i grzybów w lesie, przykrywająca jego dno. W skład runa wchodzą: krzewinki, rośliny zielne, mszaki oraz nalot drzew i krzewów, a także niskie krzewy. Runo Wzgórz Kiełczyńskich, bogate jest w dużą ilość np.: paproci, jeżyn, turzyc oraz wiele innych gatunków bylin i traw. Praktycznie cała powierzchnia runa Wzgórz pokryta jest roślinnością. Jedynie przy gęstych zadrzewieniach roślin nagozalążkowych, brak światła, uniemożliwił rozrost dla niskich roślin. W gęstwinie roślin runa leśnego można znaleźć różnego rodzaju grzyby jadalne np.: Podgrzybek zajączek (Xerocomus subtomentosus), Podgrzybek złotawy (Xerocomus chrysenteron) oraz trujące dla człowieka np. Muchomor czerwony (Amanita muscaria)."-tekst ze strony:
http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Wędrujemy malowniczą ścieżką,rozmawiamy,w oddali słyszymy dzwony bijące w kościele.Idziemy dróżką wijącą się między drzewami,szeleścimy suchymi liśćmi,ale kiedy zaczynamy schodzić w dół,zaczynamy się martwić.Nie dotarliśmy jeszcze na szczyt,więc nasze obawy zaczynają być uzasadnione.
Wszystko zaczyna się wyjaśniać.kiedy w oddali,na drzewie,oprócz znaków zielonych ścieżki przyrodniczej,dostrzegamy żółty szlak turystyczny pnący się w górę.Skręcamy w prawo i zaczynamy iść wyżej i wyżej.Mijamy powalone przez wiatr drzewa,kopce mrowisk,dziwne pniaki "uśmiechające" się do nas,przystajemy i robimy zdjęcia i niespiesznie docieramy do kamiennych schodów.
Wchodzimy po kamiennych schodach.Oczywiście tylko część ich jest dość dobrze zachowana.Im wyżej jesteśmy,tym kamiennych stopni jest mniej.Skutecznie zastępują je korzenie drzew i kamienie.Kiedy podejście się kończy,wkraczamy na wąską,wydeptaną,leśną ścieżkę.Wędrujemy nią,zmierzając ku szczytowi Szczytnej.
Zatrzymujemy się przy kopczyku ułożonym z kamieni.Tuż obok stoi tablica informacyjna,a na dwóch drzewach umieszczono tabliczki informacyjne że to jest szczyt Szczytna.
"PRZYSTANEK 8.
Szczytna 466 m. n.p.m. to najwyższy szczyt pasma Wzgórz Kiełczyńskich, którego grzbiet wyraźnie opada w kierunku wschodnim do Przełęczy Jędrzejowickiej 277 m. n.p.m. Na wierzchołek Szczytnej możemy również dojść żółtym szlakiem turystycznym, którego trasa wiedzie z Sobótki do Świdnicy przez górę Ślężę, Przełęcz Tąpadła, Kiełczyn oraz Krzczonów."-tekst ze strony:
http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Najpierw podchodzimy do tablicy informacyjnej,czytamy.a po zapoznaniu się z treścią,zaczynamy sesję zdjęciową.Spokojnie,bez pośpiechu fotografujemy wszystko dookoła,cieszymy się pięknem złotej jesieni i swoim towarzystwem :)
Po zrobieniu mnóstwa zdjęć,powolutku ruszamy w drogę powrotną.Wędrujemy więc do kamiennych schodów i nimi schodzimy ze Szczytnej.Postanowiliśmy do Kiełczyna iść żółtym szlakiem.I tak kawałek wędrujemy tak jak przyszliśmy,razem z zielonymi oznaczeniami ścieżki przyrodniczej.Po jakimś czasie zostawiamy ją po lewej stronie,a my schodzimy żółtym szlakiem,zmierzając nim do wsi.
Niespiesznie wędrujemy ścieżką wijącą się między rudymi paprociami,docieramy nią do drogi leśnej usłanej rudo-złotymi liśćmi,tworząc pod nogami gruby,szleszczący dywan.Przepiękny to widok i niesamowita frajda iść taką drogą.I znów stwierdzam,że jesień jest najbardziej kolorową porą roku.Cieszy oczy i duszę i pachnie cudnie :) I tak znów dołączamy do ścieżki dydaktycznej z przystankiem nr 15,a po niedługim czasie nr 16,a stąd już mamy blisko do kościoła.
"PRZYSTANEK 15.
Okrytozalążkowe, okrytonasienne (Angiospermae), typ królestwa roślin, liczący ok. 300 tys. gatunków drzew, krzewów i bylin, będący najliczniejszą grupą w świecie roślin. Okrytozalążkowe dzieli się na dwie klasy: dwuliścienne i jednoliścienne.
Cechą charakterystyczną okrytozalążkowych jest zamknięcie zalążków w zalążni słupka powstałego ze zrośnięcia jednego lub kilku owocolistków. Po zapłodnieniu z zalążków rozwijają się nasiona, a z zalążni owocnia okrywająca nasiona stąd nazwa okrytonasienne.
PRZYSTANEK 16.
Kod obszaru
PLH020021
Forma ochrony w ramach sieci Natura 2000:
specjalny obszar ochrony siedlisk (Dyrektywa Siedliskowa)
Opis przyrodniczy:
Wzgórza Kiełczyńskie zbudowane są ze skał metamorficznych, głównie serpentynitów, które w partiach szczytowych całego grzbietu tworzą efektowne wychodnie skalne. Lokalnie towarzyszący serpentynitowi minerał magnezyt (MgCO3) był wydobywany w kopalni znajdującej się pomiędzy Wirkami a Wirami po północnej stronie pasma. Najwyższy punkt wzgórz tworzy skalisty wierzchołek góry Szczytna (466 m n.p.m.). Im bardziej na zachód, zbocza wzgórz stają się łagodniejsze. Ze względu na usytuowanie Wzgórz Kiełczyńskich na przedpolu Sudetów, z wielu miejsc roztaczają się dalekie panoramy, z jednej strony na Góry Sowie, z drugiej zaś na Masyw Ślęży.
Niemal w całości stoki i szczyty Wzgórz Kiełczyńskich pokryte są zbiorowiskami leśnymi. Jedynie lokalnie, na niewielkich powierzchniach u podnóży stoków, występują pola uprawne, łąki, czy też charakterystyczne dla regionu, obecnie zanikające sady. Wzgórza Kiełczyńskie to jedno z najbogatszych w Polsce siedlisk zanokcicy serpentynowej (Asplenium adulterinum), a także innych rzadkich w skali kraju gatunków paproci, związanych ze specyficznym podłożem skał serpentynitowych. Przedmiotem ochrony są także siedliska muraw kserotermicznych, które wykształcają się głównie w postaci niewielkich fragmentów na nasłonecznionych powierzchniach kamieniołomów serpentynitu. Ponadto, obszar pełni ważną rolę żerowiska nocka dużego (Myotis myotis), którego jedna z największych na Dolnym Śląsku kolonii rozrodczych znajduje się w okolicach Kiełczyna."-tekst ze strony: http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Kiedy docieramy do świątyni,najpierw dostrzegamy samochody na parkingu,a później do naszych uszu docierają dźwięki trwającej mszy.Obchodzimy kościół dookoła.robimy zdjęcia na zewnątrz i wędrujemy w kierunku pakingu gdzie stoi nasze autko.Z tablicy informacyjnej ustawionej przy drodze,dowiadujemy się że w Kiełczynie jest pałac i krzyż pokutny.Postanawiamy więc podjechać i zobaczyć,więc kiedy wsiadamy do samochodu i ruszamy w kierunku pałacu.
I jak to u nas bywa,zamiast dotrzeć do pałacu w Kiełczynie,docieramy do pałacu w Tuszynie.Wjeżdżamy na teren przypałacowy,zostawiamy autko na parkingu,wysiadamy z niego i idziemy w kierunku budynku.Obecnie mieści się tu szkoła podstawowa,więc zdajemy sobie sprawę,że nie wejdziemy do środka,ale z racji tego,że dziś są wybory,mamy nikłą nadzieję na zajrzenie do pałacowych wnętrz.
Kiedy podchodzimy do drzwi wejściowych i zaglądamy przez okienka do holu,stwierdzamy że komisja wyborcza usadowiła się właśnie tu,na parterze,na wejściu do budynku.Nie będziemy więc przeszkadzać i wycofujemy się,i idziemy na krótki spacer alejkami parkowymi.
"Rys historyczny i stan obecny:
Miejscowość pojawiła się w źródłach z 1369 roku pod nazwą Heinrichsdorff. W 1626 roku dobra rycerskie w Tuszynie należały do Hansa von dem Heide. W rękach jego potomków miejscowość pozostawała przez ponad stulecie. W 1740 roku w Tuszynie wzmiankowano radcę von dem Heide. Od 1769 roku posiadłość należała do rodziny von Schweinitz. W 1785 roku właścicielką majątku w Tuszynie była Dorothea Elisabeth z domu von Schweinitz. W miejscowości wzmiankowano pałac, folwark, ewangelicki kościół, probostwo, szkołę, 20 gospodarstw kmiecych, 15 zagrodniczych, 16 chałupniczych i 350 mieszkańców. W 1830 roku majątek w Tuszynie należał do landratowej von Prittwitz und Gaffron, z domu von Seidlitz. Według opisu miejscowości znajdował się w niej pałac z parkiem, folwark, 70 domów, ewangelicki kościół, ewangelicka szkoła, browar. Tuszyn liczył 513 mieszkańców, w tym 107 katolików. W 1845 roku właścicielem dóbr był landrat von Prittwitz und Gaffron. W Tuszynie wzmiankowano 71 domów, pałac z ogrodem, folwark, ewangelicki kościół, ewangelicką szkołę, browar i gorzelnię. Wioskę zamieszkiwały 584 osoby, w tym 121 wyznania katolickiego. Na folwarku hodowano m.in. 935 owiec merynosów i 285 sztuk bydła. W 1856 roku majątek w Tuszynie należał do byłego starosty i starszego ziemskiego von Prittwitz-Gaffron. Źródło z 1857 roku wzmiankuje w miejscowości Moritza von Prittwitz und Gaffron, zwanego (gennant) von Kreckwitz, natomiast księgi adresowe z lat 1858-1905 starszego ziemskiego Conrada von Prittwitz und Gaffron, gennant von Kreckwitz. Być może chodzi o ta samą osobę. W 1886 roku dobra w Tuszynie liczyły 164ha, w tym 152ha pól uprawnych, 8ha łąk, 1ha stawów, 3ha dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. Na folwarku hodowano 8 koni, 7 krów i 4 świnie. Conrad von Prittwitz und Gaffron, zwany von Kreckwitz posiadał również włości w pobliskiej Jaźwinie Górnej. W 1909 roku właścicielem majątków w Tuszynie i Jaźwinie Górnej był Leonhard von Prittwitz und Gaffron, zwany von Kreckwitz. Funkcję generalnego pełnomocnika pełniła Pani Hedwig von Prittwitz und Gaffron. Posiadłość w Tuszynie liczyła 167,3ha, w tym 150,6ha pól uprawnych, 8,5ha łąk, 1,3ha pastwisk, 3,9ha parku i ogrodu, 3ha dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. W gospodarstwie działał browar. Leonhard von Prittwitz und Gaffron, gennant von Kreckwitz zmarł pomiędzy 1912 a 1917 rokiem. W 1917 roku majorat Tuszyn (Hennersdorf) i dobra w Jaźwinie należały już do jego spadkobierców. W 1921 roku właścicielem wymienionych wyżej włości był małoletni Ernst Wilhelm von Prittwitz und Gaffron, gennant von Kreckwitz, nad którym pieczę sprawował opiekun prawny kapitan Günther von Prittwitz und Gaffron. W 1926 roku majątki w Tuszynie i Jaźwinie Górnej w dalszym ciągu należały do Ernsta Wilhelma von Prittwitz und Gaffron, gennant von Kreckwitz. Właściciel mieszkał w rezydencji w Goli Dzierżoniowskiej (Guhlau). Pałac w Tuszynie dzierżawił major von Lieres und Wilkau. Otaczające rezydencję włości miały powierzchnię 167,3ha, w tym 150,6ha pól uprawnych, 8,5ha łąk, 1,3ha pastwisk, 0,6ha stawów, 6,3ha parku, ogrodu, dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. W 1930 roku dobra w Jaźwinie wraz z majoratem Tuszyn posiadał Hubertus von Prittwitz und Gaffron auf Hennersdorf (zamieszkały w rezydencji w Tuszynie). Funkcję jego generalnych pełnomocników pełnili notariusz dr Hoheifel z Wrocławia i syndyk Hans Spika z Nysy. Majątek w Tuszynie liczył 167,3ha, a jego administratorem był Karl Hornik. Księga adresowa z 1937 roku jako właściciela dóbr wymienia ponownie Hubertusa von Prittwitz und Gaffron. W latach trzydziestych XX wieku powierzchnia posiadłości w Tuszynie spadła do 87,5ha, w tym 76,5ha pól uprawnych, 3,1ha łąk, 1,8ha parku, 0,9ha ogrodu, 5,2ha dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. Po zakończeniu drugiej wojny światowej wraz z innymi śląskimi majątkami rodziny von Prittwitz und Gaffron została przejęta przez państwo polskie. Losy majątku w Tuszynie po 1945 roku nie są znane. Pałac przekazano w zarząd Urzędowi Gminy w Dzierżoniowie. W latach 1957-1960 w rezydencji przeprowadzono remont. W 1977 roku zabytku mieściły się: Gminy Ośrodek Kultury, sklep GS oraz lokale mieszkalne. W następnej dekadzie budynek był tylko częściowo użytkowany. W latach 1988-1992 przeprowadzono remont generalny. Kolejny remont z adaptacją na cele oświatowe miał miejsce w 2005 roku. Odtąd pałac pozostaje siedzibą Szkoły Podstawowej. W związku z pełnioną funkcją możliwości zwiedzania zabytku są ograniczone. Na północ od pałacu rozciąga się park (położny również na terenie szkoły). Na południe od rezydencji dawniej położony był folwark, z którego do dziś przetrwały nieliczne zabudowania.
Pałac.
Pierwotnie jednoskrzydłowa rezydencja została wzniesiona w 1609 roku. W 1715 roku do pałacu dostawiono dwa skrzydła boczne. Prace budowlane w siedzibie rodu Prittwitz und Gaffron prowadzono w 1935 roku. Pałac murowany, potynkowany, założony na planie litery „C”, pierwotnie dwukondygnacyjny, obecnie z trzecią kondygnacją urządzoną na poddaszu, nakryty dachami łamanymi. Fasada (elewacja południowo-zachodnia) siedmioosiowa, z centralnym głównym wejściem ozdobionym portalem kolumnowym dźwigającym trójkątny przyczółek z kartuszami herbowymi i datą 1715. Elewacje o podziałach ramowych, z wydatnym gzymsem wieńczącym, lizenami, gzymsem między kondygnacjami oraz oknami w opaskach uszatych. Korpus trzytraktowy, z centralną obszerną sienią, nakrytą sklepieniem kolebkowym z lunetami.
Zabytki w Tuszynie
Do rejestru zabytków w Tuszynie wpisano kościół ewangelicki, obecnie rzymsko-katolicki, filialny p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa, z lat 1900-1902 (nr rej.: A/1952/985/WŁ z 22.02.1984r.); zespół pałacowy, XVIII-XIX w.: pałac (nr rej.: 348/769 z 1.10.1960r. oraz A/4587/1368 z 13.08.1965r.), park (nr rej.: A/4586/754/WŁ z 8.11.1980r.). Ponadto w ewidencji zabytków znalazły się m.in.: mur z bramą w zespole pałacowym, pawilon ogrodowy w zespole pałacowym oraz brama w parku.
Informacje praktyczne i dojazd.
Niestety dojazd komunikacją publiczną do Tuszyna nie jest możliwy. Podróżującym samochodem proponuję jechać z Gliwic autostradą A4 w kierunku Wrocławia do węzła Brzezimierz, następnie DK396 do Strzelina i dalej DK39 do Łagiewnik. W Łagiewnikach należy skierować się na trasę nr 384 (ul. Jedności Narodowej), z której w miejscowości Mniowice trzeba skręcić w prawo w lokalną drogę prowadzącą do Jaźwiny przez Janczowice. Na skrzyżowaniu na zachodnim krańcu Jaźwiny należy skręcić w lewo w drogę do Tuszyna. Zespół pałacowy znajduje się w północnej części wioski, na zachód od głównej ulicy (droga Kiełczyn – Dzierżoniów). Odległość: w jedną stronę z Gliwic około 185km, z Wrocławia nieco ponad 50km. Samochód można zaparkować w jednej z bocznych ulic w pobliżu szkoły."-tekst ze strony:https://www.palaceslaska.pl/index.php/indeks-alfabetyczny/t/2060-tuszyn
Po spacerze,wracamy do samochodu i jedziemy w kierunku Kiełczyna.Zatrzymujemy się na chwilę przy pałacu.Niestety budynek dawnego pałacu w Kiełczynie jest w opłakanym stanie.Część okien jest zabita deskami i drzwi wejściowe do budynku też.
"Rys historyczny i stan obecny wsi Kiełczyn:
Miejscowość wzmiankowana w 1239 roku jako Colcim. W źródle z 1364 roku wymieniona pod nazwą Kelczchin. Być może w średniowieczu na jednym ze wzgórz otaczających Kiełczyn znajdował się zamek. W 1392 roku właścicielami osady byli członkowie rodu Sachenkirche. W połowie XVII wieku Kiełczyn należał do rodziny von Hund, m.in. w 1665 roku zmarła i została pochowana w miejscowej świątyni Anna Maria Hund. Następnie w 1740 roku w wiosce wzmiankowano starostę von Schindla. W rękach jego potomków majątek pozostał w kolejnych dekadach. Od 1779 roku Kiełczyn posiadali przedstawiciele rodu von Witten. W 1830 roku właścicielem majątku był kupiec Scharff. W Kiełczynie wzmiankowano 44 domy, pałac, dwa folwarki, kościół katolicki, gorzelnię, młyn, 363 mieszkańców, w tym 156 ewangelików. W 1845 roku dobra rycerskie pozostawały w rękach rodziny Scharff. Według opisu miejscowości znajdował się w niej pałac, dwa folwarki, 53 domy, katolicki kościół parafialny, młyn, gorzelnia i browar. Kiełczyn liczył 432 mieszkańców, w tym 210 ewangelików. Na folwarkach hodowano m.in. 900 sztuk owiec merynosów. W 1856 roku włości w Kiełczynie posiadał już Pan Jänsch. Około 1858 roku majątek nabył Karl von Löbbecke. Według księgi adresowej z 1886 roku dobra rycerskie w Kiełczynie w dalszym ciągu pozostawały pod rządami Karla von Löbbecke. Posiadłość liczyła 312ha, w tym 197ha pól uprawnych, 10ha łąk, 97ha lasów, 8ha dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. Na folwarku hodowano 33 konie, 100 sztuk bydła rogatego, w tym 78 krów. Przed 1894 rokiem majątek otrzymał w spadku Hugo von Löbbecke (zm.1901r.) z Żelazna (Nieder Eisersdorf) koło Kłodzka. Po śmierci Hugona von Löbbecke włości w Żelaznie i Kiełczynie odziedziczył Siegfried von Löbbecke. W 1905 roku dobra liczyły 386ha, w tym 197ha pól uprawnych, 10ha łąk, 171ha lasów, 8ha dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. Zajmował się nimi generalny pełnomocnik nadinspektor Lange. Siegfried von Löbbecke utworzył majorat Żelazno (Majoratsherrschaft Eisersdorf), obejmujący w powiecie dzierżoniowskim majątki w Jędrzejowicach (Endersdorf), Kiełczyn i Tuszyn (Hennersdorf) o powierzchni łącznej 609ha. Pozostał jego właścicielem przynajmniej do 1930 roku. W 1930 roku dobra w Kiełczynie dzierżawił Fritz Günther von Tschirschky und Bögendorff in Költschen (zamieszkały w pałacu w Kiełczynie). Posiadłość liczyła 389ha, w tym 198ha pól uprawnych, 10ha łąk, 170ha lasów, 4ha ogrodu, 7ha dróg i podwórzy gospodarczych. Zatrudniano inspektora i leśniczego. Działała mleczarnia dzierżawiona przez firmę z Dzierżoniowa. W 1937 roku dobra rycerskie Kiełczyn z majątkiem Tuszyn (Lehngut Hennersdorf) należały do Pani Marii Elizabeth von Tschirschky und Bögendorff, z domu von Löbbecke. Generalnym pełnomocnikiem był Mortimer von Tschirschky z Kobylej Głowy w powiecie ząbkowickim (in Kobelau, Kreis Frankenstein). Folwarkiem kierował inspektor Blanke. Powierzchnia włości wynosiła 265,4ha, w tym 215ha pól uprawnych, 7,5ha łąk, 15ha pastwisk, 1ha stawów, 4ha lasów, 1ha parku, 3ha ogrodu, 19ha dróg, podwórzy i innych użytków. Po zakończeniu drugiej wojny światowej majątek przejęło państwo polskie. Pałac został wyremontowany w 1975 roku. Dwa lata później w budynku wzmiankowano klub młodzieżowy, klub „Ruchu” i bibliotekę. Zapewne część pomieszczeń pełniła funkcje mieszkalne. Kolejny remont zabytku miał miejsce w 1993 roku. Obecnie część budynku jest zamieszkała, niektóre pomieszczenia nie są użytkowane. Mieszkańców zabytku nie stać na profesjonalny remont. Niestety nie mogą oni liczyć ani na wsparcie samorządu, ani służb konserwatorskich. Przyszłość pałacu w Kiełczynie jest bardzo niepewna. Możliwe, że jak to już miało miejsce w wielu podobnych przypadkach za kilka lat mieszkańcy zostaną wykwaterowani do innych lokali, a budynek popadnie w ruinę.
Pałac
Początki rezydencji sięgają połowy XVII wieku kiedy to wioska należała do rodu von Hund. Około 1730 roku pałac został przebudowany. Kolejne przekształcenia miały miejsce na zlecenie Karla von Löbbecke w latach 1860-1870. Budynek murowany z cegły, potynkowany, założony na planie prostokąta, trzykondygnacyjny, nakryty łamanym dachem czterospadowym. Fasada (elewacja wschodnia) dziesięcioosiowa, z przebudowanym, pierwotnie zapewne centralnym głównym wejściem. Główne wejście przypuszczalnie poprzedzał podcień podtrzymujący balkon. Druga dłuższa elewacja (zachodnia) oryginalnie również dziesięcioosiowa, obecnie z większością okien zamurowanych. Elewacje w znacznym stopniu uproszczone, zachowały wydatny gzyms wieńczący, proste opaski wykonane w tynku wokół niektórych okien, a także część gzymsów nadokiennych. Co interesujące obecnie rozpadające gzymsy nadokienne pokazują swoją konstrukcję. Zostały wykonane z drewna i obłożone tynkiem. Układ wnętrz dwutraktowy, z centralną obszerną sienią, w przedłużeniu której klatka schodowa, doświetlona przez okna w elewacji zachodniej.
Na północ od rezydencji pozostałości zaniedbanego i zdewastowanego parku, z ośmiobocznym pawilonem, włączonym w ciąg nowszych zabudowań. Od wschodu do pałacu przylega dawny dziedziniec gospodarczy, który w drugiej połowie XX wieku zatracił swój oryginalny charakter. Do dziś przetrwała jedynie część otaczających go zabudowań gospodarczych.
Zabytki w Kiełczynie
Do rejestru zabytków w Kiełczynie wpisano kościół p.w. Narodzenia NMP, XIV/XV w. (nr rej.: A/1710/802 z 1.12.1960r.); plebanię (nr 44) z XVII w. (nr rej.: A/1711/987/WŁ z 22.02.1984r.); zespół pałacowy: pałac, XVII/XVIII w. (nr rej.: A/4244/767 z 30.09.1960r.), park z poł. XIX w. (nr rej.: A/4243/834/WŁ z 18.09.1981r.), altanę ośmioboczną w parku, XIX w. (nr rej.: j. w.). Ponadto w ewidencji zabytków znalazły się m.in. obora i stodoła w zespole pałacowym.
Informacje praktyczne i dojazd
Niestety dojazd komunikacją publiczną do Kiełczyna nie jest możliwy. Podróżującym samochodem proponuję jechać z Gliwic autostradą A4 w kierunku Wrocławia do węzła Brzezimierz, następnie DK396 do Strzelina i dalej DK39 do Łagiewnik. W Łagiewnikach należy skierować się na trasę nr 384 (ul. Jedności Narodowej), z której w miejscowości Mniowie trzeba skręcić w prawo w lokalną drogę prowadzącą do Kiełczyna przez Janczowice, Jaźwinę. Zespół pałacowy znajduje się w południowej części wioski, na wschód od drogi do Dzierżoniowa. Odległość: w jedną stronę z Gliwic niecałe 190km, z Wrocławia nieco ponad 50km. Samochód można zaparkować na niewielkim placu w bezpośrednim sąsiedztwie pałacu."-tekst ze strony: https://www.palaceslaska.pl/index.php/indeks-alfabetyczny/k/2050-kielczyn
Kiedy obejrzymy pałac w Kiełczynie z zewnątrz i nie odnadujemy krzyża pokutnego-według mapki powinien znajdować się przed pałacem-a w rzeczywistości znajduje się po drugiej stronie drogi,pod płotem prywatnej posesji.....wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej.
Przed nami Krzyżowa.
Zawsze chcieliśmy tu dotrzeć,ale jak do tej pory było nam nie po drodze....
Ot życie....
Do Krzyżowej docieramy bez problemów.Wjeżdżamy na bezpłatny parking,gdzie zostawiamy samochód i niespiesznym krokiem zmierzamy ku budynkowi pałacu.
"Krzyżowa-Powiat świdnicki, gmina Świdnica
(nazwa niemiecka: Kreisau, Kreis Schweindnitz)
Pierwsza wzmianka o miejscowości: początki dziejów miejscowości sięgają XIII w. W 1335 r. po raz pierwszy wzmiankowany był kościół w Krzyżowej.
Właściciele majątku: w XIV w. między innymi Kilian von Haugwitz i Heinze von Liebetal, w piętnastym stuleciu rodziny von Seidlitz i von Naschwitz. W kolejnym stuleciu ponownie członkowie rodu von Seidlitz oraz Reibnitzowie, m.in. Mikołaj von Reibnitz, małżonek Barbary von Mühlberg (zm. 1548 r.) i Piotr von Reibnitz z Krzyżowej, który w 1568 r. ożenił się z Barbarą, córką Jerzego von Peterswald, właściciela Piławy Średniej. Następnie majątek należał do rodzin von Peterswalde, von Rothkirch, von Zeidlitz (od około 1690 r.), von Dresky (od lat 70` XVIII w.). W 1867 r. Helmut Karol Bernard von Moltke (1800-1891), generał i szef sztabu wojsk niemieckich odkupił od wdowy po N. von Dresky, z domu Müller Krzyżową, Grodziszcze Dolne i Wieruszów. Trzy lata później otrzymał tytuł hrabiego, a w 1889 r. do posiadanych majątków dokupił Wojnarowice i utworzył z nich fideikomis. Helmut von Moltke nie posiadał dzieci, dlatego też jego posiadłości odziedziczył bratanek Wilhelm Józef Bernard Fryderyk Adolf (1845-1905), syn Adolfa Erdmanna Bernarda Jerzego von Moltke. Kolejnym właścicielem fideikomisu był najstarszy syn Wilhelma, Helmut Adolf Edo Ludwik Wilhelm hrabia von Moltke (ur. 1876 r.). Majątek rodziny von Moltke nie należał do dużych, cały majorat liczył 476 ha, z czego dobra w Krzyżowej 189 ha. Ostatni przedstawiciel tej gałęzi rodu, Helmut James von Moltke, syn Helmuta Adolfa, zarządzał posiadłością od 1929 r. Z wykształcenia był prawnikiem, w czasie drugiej wojny światowej działał w niemieckim kontrwywiadzie. Należał do przeciwników narodowego socjalizmu, założył organizację opozycyjną, zwaną „Kręgiem z Krzyżowej”. Został aresztowany przez gestapo w styczniu 1944 r., osądzony przez tzw. trybunał ludowy, stracony 23 stycznia 1945 r. Po drugiej wojnie światowej majątek rodziny von Moltke znacjonalizowano i przekazano w zarząd Państwowemu Gospodarstwu Rolnemu. Z biegiem lat pałac i reszta posiadłości zostały doprowadzone do ruiny. Losy rezydencji odmieniły się w 1989 r. 12 listopada tegoż roku w Krzyżowej odbyła się tzw. msza pojednania, w której uczestniczyli premier Polski Tadeusz Mazowiecki i kanclerz Niemiec Helmut Kohl. Rezultatem tego spotkania było powołanie fundacji Krzyżowa. W latach 1992-1998 odbudowano pałac wraz z folwarkiem. W dawnych budynkach gospodarczych urządzono pokoje hotelowe, sale konferencyjne, salę sportową oraz restaurację.
Pałac:
Pierwszą rezydencję wzniesiono w Krzyżowej w XVII w. Obecny pałac ufundowała rodzina von Zeidlitz w pierwszym ćwierćwieczu osiemnastego stulecia. Projektantem barokowego budynku był prawdopodobnie Felix Anton Hammerschmidt ze Świdnicy. Pałac przeszedł kolejne przebudowy w XIX i początkach XX w. Doprowadzony do ruiny po 1945 r., został odbudowany w latach 90` ubiegłego wieku. Budynek murowany z cegły, potynkowany, wzniesiony na planie prostokąta, na wysokich piwnicach, dwukondygnacjowy, z zagospodarowanym poddaszem, nakryty dachem mansardowym, z nowszymi lukarnami, wykonanym z dachówki. Fasada (elewacja pd.-zach., od strony dziedzińca folwarcznego), dziesięcioosiowa, z centralnym pozornym ryzalitem, zaakcentowanym wydatną wystawką, mieszczącym główne wejście, ozdobione późnobarokowym kamiennym portalem, poprzedzone schodami. W elewacjach bocznych wydatne ryzality. W elewacji tylnej kolejne dwa ryzality i ganek filarowy, podtrzymujący niewielki balkon. Elewacje o podziałach ramowych, z wydatnym gzymsem wieńczącym i boniowanymi lizenami w narożach. Okna w prostych obramowaniach. Neobarokowe detale pochodzą z początku XX w. oraz ostatniej odbudowy pałacu. Układ wnętrz dwutraktowy, z centralnie usytuowaną sienią, w przedłużeniu której reprezentacyjna klatka schodowa, ozdobiona malowidłami batalistycznymi wykonanymi w 1900 r. przez Lipinsky`ego. Przed pałacem prostokątny dziedziniec gospodarczy, wokół którego zachowane budynki: stróżówka, pralnia, wozownia, dom ogrodnika, stajnia, spichlerz, stodoła i obora. W pobliżu bramy prowadzącej na teren folwarku kamienny kościół. Za pałacem rozciąga się rozległy park krajobrazowy.
Zabytki w Krzyżowej:
Do rejestru zabytków w Krzyżowej wpisano: kościół filialny p.w. św. Michała Archanioła (12.05.1966 r., nr rej.: 1680), cmentarz ewangelicki rodziny von Moltke (28.07.1983 r., nr rej.: 936/WŁ), zespół pałacowy: pałac (31.12.1982 r., nr rej.: 915/WŁ), park (28.03.1986 r., nr rej.: 1168/WŁ), folwark (20.12.1989 r., nr rej.: 1281/WŁ).
Informacje praktyczne i dojazd.
Niestety do miejscowości praktycznie nie da się dojechać komunikacją publiczną. W sąsiednim Grodziszczu zatrzymuje się aż jeden PKS kursujący między Świdnicą a Dzierżoniowem. Podróżującym samochodem proponuję jechać z Gliwic autostradą A4 w kierunku Wrocławia do węzła Przylesie, następnie DK 396 do Strzelina, DK 39 do Łagiewnik i DK 384 do Dzierżoniowa. Z Dzierżoniowa najlepiej wyjechać DK 382 w stronę Świdnicy, w miejscowości Grodziszcze z tej ostatniej trasy należy skręcić w lewo w lokalną drogę do Krzyżowej. Odległość: w jedną stronę około 190 km. Samochód można zaparkować blisko pałacu."-tekst ze strony: https://www.palaceslaska.pl/index.php/indeks-alfabetyczny/k/756-krzyzowa
Wchodzimy na wielki plac otoczony dawnymi zabudowaniami gospodarczymi.Idziemy w kierunku pałacu.Przystajemy przed nim i robimy zdjęcia.
Po sesji zdjęciowej przed budynkiem pałacu,idziemy na krótki spacer,a po nim wchodzimy na teren gdzie znajduje się wystawa "Odwaga i pojednanie".
"„Odwaga i pojednanie” w Krzyżowej – wystawa plenerowa Muzeum Historii Polski.
„Odwaga i pojednanie” to tytuł stałej wystawy plenerowej w Krzyżowej k. Świdnicy przygotowanej przez Muzeum Historii Polski we współpracy z Fundacją „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego. 20 listopada ekspozycję uroczyście otworzyły Premier Ewa Kopacz oraz Kanclerz Angela Merkel.
Wystawa powstała z okazji 25. rocznicy Mszy Pojednania, która odbyła się 12 listopada 1989 r. na terenie byłego majątku rodziny von Moltke w Krzyżowej. Przekazany sobie podczas Mszy Pojednania znak pokoju – przez Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego niekomunistycznego premiera Polski oraz Helmuta Kohla, kanclerza wchodzących na drogę zjednoczenia Niemiec – stał się symbolicznym zamknięciem najtragiczniejszego rozdziału w historii stosunków polsko-niemieckich.
Wystawa ma charakter plenerowy i znajduje się na terenie odnowionego zespołu pałacowego w Krzyżowej, siedziby Fundacji „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego. Ma formę labiryntu zakończonego amfiteatralną przestrzenią z symbolicznym stołem na środku. Obrazy prowadzą nas przez dzieje relacji polsko-niemieckich od 1 września 1939 r. do 12 listopada 1989 r.
Pierwszy etap to horror II wojny światowej, niemieckie zbrodnie na Polakach i krzywdy, jakich doznała w wyniku wojny ludność niemiecka. Następnie wystawa pokazuje czas wrogości w stosunkach polsko-niemieckich, trwający do połowy lat 60.
Druga część to dzieje pojednania. Przełom związany był z inicjatywami chrześcijańskimi w Polsce i w Niemczech, w tym przede wszystkim z listem biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. Tu mowa jest m.in. o Bensberger Kreis, o Akcji Znaków Pokuty i o dialogu prowadzonym przez środowiska Znak i Klub Inteligencji Katolickiej. Następnie poruszony jest temat normalizacji stosunków polsko-niemieckich i współpracy środowisk opozycyjnych Polski i NRD w latach 70. i 80., o roli Solidarności i niemieckiej pomocy w stanie wojennym.
W trzeciej części prezentowane są portrety wybitnych postaci, które miały szczególne znaczenie w procesie pojednania polsko-niemieckiego (abp Bolesław Kominek, Tadeusz Mazowiecki, Stanisław Stomma, teolog i twórca Znaków Pokuty Günter Särchen oraz opozycjonista z NRD Ludwik Mehlhorn).
Czwarta część to amfiteatralna przestrzeń, gdzie na zewnętrznej ścianie przedstawione są wydarzenia 1989 r., a na wewnętrznej obraz Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Helmuta Kohla z Mszy Pojednania 12 listopada 1989 r. oraz wydarzenia, które nastąpiły później, w tym przemówienie Władysława Bartoszewskiego, jako polskiego ministra spraw zagranicznych w Bundestagu. Na ścianach mamy tu również szereg haseł i tytułów odnoszących się do wyzwań i problemów, jakie napotykamy dzisiaj w stosunkach polsko-niemieckich. Tu jest miejsce na dyskusję o trudnej przeszłości i perspektywach na przyszłość polsko-niemieckich relacji i naszego miejsca w Europie.
Wszystkie części ekspozycji złożone są z blaszanych elementów (pokrytej rdzą stali), na które naniesione są obrazy i graffiti. We wnękach ekspozycji znajdują się zdjęcia i opisy wystawy, czołówki gazet (np. artykuły prasy partyjnej ostro krytykujące list polskich biskupów do biskupów niemieckich w 1965 r.), plakaty polityczne i schemat organizacyjny Polskiego Państwa Podziemnego. Ważnym elementem ekspozycji są liczne cytaty z wypowiedzi znanych osób."-fragment tekstu ze strony: http://muzhp.pl/pl/c/1427/odwaga-i-pojednanie-w-krzyzowej-wystawa-plenerowa-muzeum-historii-polski
Wędrujemy niespiesznie niesamowitym labiryntem.Przystajemy co chwilkę,czytamy,oglądamy i robimy zdjęcia.
Kiedy już wszystko obejrzymy i sfotografujemy,powoli opuszczamy wystawę i idziemy ku pałacowi.Tu robimy sobie razem kilka zdjęć i powolutku ruszamy w kierunku recepcji i restauracji.W recepcji pytamy o pieczątkę,a kiedy podstemplujemy wszystkie nasze kajety,przechodzimy do restauracji.Tu zaglądamy za czymś słodkim do zjedzenia,ale kiedy nic nam nie podpasowuje,opuszczamy restaurację i wychodzimy na zewnątrz i powolnym krokiem ruszamy w kierunku zaparkowanego autka.
Wsiadamy do samochodu i ruszamy ku kolejnemu dzisiejszemu celowi.Przed nami Świdnica.
Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.Zostawiamy autko na parkingu i idziemy niespiesznie w kierunku centrum.
W Świdnicy byliśmy kilka razy,ale i tak nie wszystko mieliśmy okazję zobaczyć.Dziś chcemy odwiedzić Muzeum Dawnego Kupiectwa.
"Świdnica jest miastem o ponad 750-letniej tradycji. Widać to na każdym kroku – średniowieczny układ urbanistyczny Rynku, piękne kamienice reprezentujące mieszaninę stylów i atmosfera dawnego kupieckiego miasta dają o sobie znać na każdym kroku. Dzisiejsze oblicze Świdnicy kształtowało się przez wieki, dlatego trudno byłoby znaleźć drugie takie miejsce „z duszą”.
Korzystne warunki naturalne i dogodne położenie sprawiły, że okolice Świdnicy zostały zasiedlone już w neolicie (4500-1800 lat p.n.e). W okresie wczesnego średniowiecza rejon ten był zamieszkiwany przez słowiańskie plemię Ślężan. Ok. 990 r. Śląsk został zajęty przez księcia Polan Mieszka I i przyłączony do Polski.
Lata 990-1392.Okres Piastowski.
Świdnicę po raz pierwszy nazwano miastem (civitas) w dokumencie z 1267 r. Nie znany jest dokument lokacyjny, ale przypuszcza się, że Świdnica została miastem ok. 1250 r. W tym okresie Świdnica należała do Księstwa Wrocławskiego. Właśnie wrocławski książę Henryk IV, zwany Prawym, nadał miastu dwa przywileje, które pozwoliły na burzliwy jego rozwój. Było to prawo szrotu (1278 r.) i prawo mili (1285 r.) Po bezpotomnej śmierci Henryka IV Świdnica wraz z częścią Księstwa Wrocławskiego przypada w 1290 r. Bolkowi I Surowemu, który podniósł miasto do rangi stolicy księstwa. Książę ten stał się protoplastą dynastii Piastów świdnickich. Na początku XIV w. miasto posiadało już mury obronne z sześcioma bramami, kościół parafialny i dwa klasztory. W 1285 r. w Świdnicy funkcjonował cech piekarzy, tkaczy, garncarzy, szewców, kuśnierzy i krawców. W 1308 r., siedem lat po śmierci ojca, pełnię władzy przejął najstarszy syn Bolka I, Bernard. Mając jednak dwóch braci, zmuszony był podzielić księstwo na trzy części. Ponownie ziemie częściowo zjednoczył i z czasem znacznie powiększył jego syn Bolko II Mały, panujący w latach 1326-1368. Pod koniec swoich rządów był najpotężniejszym władcą na Śląsku, a ziemie Księstwa Świdnicko-Jaworskiego rozciągały się od Dzierżoniowa i Niemczy aż po Łużyce. W 1353 r. Bolko II zawarł z królem Czech Karolem Luksemburgiem układ sukcesyjny, w którego rezultacie Księstwo Świdnicko - Jaworskie po śmierci w 1392 r. wdowy po Bolku II – Agnieszki przeszło pod panowanie czeskie. Niemal równo stuletni okres panowania Piastów świdnickich był dla miasta okresem burzliwego rozwoju. Świdnica szeroko słynęła z produkcji doskonałego piwa, sukna i noży. Miastem rządziła rada miejska, na czele której stał burmistrz. Nie zawsze jednak wszystko szło pomyślnie – tok życia zaburzany był wielkimi klęskami żywiołowymi (w pożarze w 1313 r. miało spłonąć całe miasto z wyjątkiem dwóch kościołów) oraz niepokojami społecznymi i wojnami. Mimo wszelkich nieszczęść miasto rozwijało się i zwiększało swoje znaczenie. Pod koniec XIV w. liczyło ok. 6.000 mieszkańców.
Lata 1392-1740.Okres Czeski i Austryjacki.
Zmiana przynależności państwowej nie miała wpływu na gospodarkę. Nadal kwitło rzemiosło i handel. W 1429 r. Świdnicę próbowali zdobyć husyci, jednak mieszczanie nie dopuścili do opanowania przez nich miasta. Pod koniec XV w. Śląsk dostał się przejściowo pod panowanie króla węgierskiego Macieja Korwina. W 1471 r. w mieście działało aż 50 cechów, zrzeszających wielu rzemieślników o różnych specjalnościach. Prawie trzysta domów posiadało prawo warzenia piwa. Funkcjonowało kilka młynów zbożowych i od końca XV w. jeden papierniczy. W Świdnicy odbywały się wielkie, znane nie tylko na Śląsku, targi bydłem i chmielem. Po bitwie w 1526 r. pod Mohaczem, gdzie w walce z Turkami zginął król Czech i Węgier Ludwik Jagiellończyk, cały Śląsk przeszedł pod panowanie domu Habsburgów. Śląsk nadal jednak pozostał krajem Korony Czeskiej. W pierwszym stuleciu rządów Habsburgów zaszły duże zmiany w życiu społecznym. Reformacja spowodowała, że większość mieszkańców przeszła na wyznanie ewangelickie. Spowodowało to przejęcie przez nich większości kościołów, w tym również kościoła parafialnego. W kolejnym stuleciu wybuchła wojna trzydziestoletnia (1618-1648). W jej efekcie cały Śląsk uległ niemal całkowitemu spustoszeniu. Świdnica, po wielokrotnych oblężeniach, pożarach i przemarszach wojsk została kompletnie zrujnowana. W 1633 r. w wyniku zarazy zmarło w mieście 17 tys. osób. W roku zakończenia wojny w Świdnicy było 118 mocno uszkodzonych domów zamieszkałych przez ok. dwieście osób. Jeszcze w trakcie wojny władze cesarskie zainicjowały szeroko zakrojoną akcję rekatolicyzacji mieszkańców, w której niepoślednią rolę grały brutalne działania prawne i administracyjne. Zniszczenia wojny trzydziestoletniej spowodowały załamanie gospodarki miasta. Mimo postępującej odbudowy Świdnica nigdy już nie odzyskała tak wysokiej rangi, jaką miała wcześniej.
Lata 1740-1945.Okres Pruski i Niemiecki.
Rozpoczął się wojną między Austrią i Prusami. W wyniku pięcioletnich działań prawie cały Śląsk wcielony został do państwa pruskiego. Już wkrótce decyzją króla Fryderyka II powstała twierdza świdnicka (wg projektu generała Corneliusa de Walrave). W latach 1748-1754 przebudowano dotychczasowe fortyfikacje i stworzono nową zewnętrzną linię umocnień składającą się m.in. z pięciu fortów i czterech redut. W latach wojny siedmioletniej (1756-1763) wrogie armie czterokrotnie oblegały miasto, za każdym razem je zdobywając. „Zaowocowało” to zniszczeniem ponad dwustu domów i uszkodzeniem prawie czterystu. Po zakończeniu działań znaczne środki wydatkowano na wzmocnienie twierdzy. Wszystko to wpłynęło na zahamowanie rozwoju miasta. Dopiero reformy gospodarcze okresu wojen napoleońskich spowodowały pewne ożywienie. Pierwsze manufaktury powstawały już pod koniec XVIII w., jednak dopiero skasowanie twierdzy w 1866 r. wpłynęło znacząco na rozwój przemysłu. Powstało wiele małych zakładów przemysłowych. Już w 1844 r. do miasta doprowadzono linię kolejową z Jaworzyny Śl., później do Dzierżoniowa (1855 r.) i Wrocławia (1898 r.). Równocześnie zbudowano komunalne zakłady usługowe: gazownię (1863 r.), nową wieżę ciśnień (1876 r.) i elektrownię (1907 r.). Miarą rozwoju jest wzrost liczby ludności – z ok. 15 tys. w 1852 r. do ponad 28 tys. w 1900 r.
Od 1945 r.
Już wkrótce po zakończeniu działań wojennych do miasta przybyła polska grupa operacyjna. W imieniu władz dokonała ona przejęcia i inwentaryzacji majątku poniemieckiego oraz rozpoczęła organizowanie lokalnej administracji. Ludność niemiecka została wysiedlona, a na jej miejsce napłynęli osadnicy polscy (przeważnie z terenów Małopolski oraz z kresów wschodnich). Samo miasto nie poniosło większych strat w wyniku wojny, co ułatwiło późniejsze jego zagospodarowanie. Uruchamiano zakłady przemysłowe, otwierano szkoły i organizowano życie kulturalne. W okresie powojennym znacznie rozbudowano przemysł świdnicki, wybudowano nowe, duże osiedla mieszkaniowe. Dnia 1 stycznia 1999 roku Świdnica stała się stolicą powiatu. W roku 2001 najcenniejszy świdnicki zabytek – Kościół Pokoju pw. św. Trójcy, został uznany za Światowe Dziedzictwo Kultury i znalazł się na prestiżowej Liście UNESCO. Rok 2004 przyniósł miastu utworzenie Diecezji Świdnickiej. Decyzją Ojca Świętego Jana Pawła II, pierwszym Biskupem Świdnickim został Ks. Prof. Ignacy Dec. W tym samym roku nastąpił ważny impuls w rozwoju gospodarczym miasta. W Świdnicy utworzono Podstrefę Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Invest-Park. Od tego czasu w Świdnicy zainwestowało już 12 przedsiębiorstw, m.in. Colgate – Palmolive Manufacturing Poland Sp. z o. o. i Electrolux Poland Sp. z o. o. Ostatnim wydarzeniem o historycznym znaczeniu dla miasta jest odbudowa wieży świdnickiego ratusza, która zawaliła się w roku 1967. Prace rozpoczęto w 2010 r., a ukończono w 2012 r."-tekst ze strony: http://um.swidnica.pl/pages/pl/turystyka/historia-swidnicy.php
Zanim jednak dotrzemy do Muzeum,wędrujemy uliczkami miasta,zadzieramy głowy do góry,fotografujemy detale architektoniczne,przyglądamy się pięknym kamienicom i niespiesznie docieramy do Ratusza.Tu właśnie mieści się Muzeum Dawnego Kupiectwa,a tuż przy wejściu,na ławeczce przysiadła sławna Pani astronom Maria Cunitz.
"Życie i dzieło astronom Marii Kunic (Cunitii) 1610-1664
Życie i rodzina Marii Cunitii
Maria Kunic (Cunitia, Kunicia, Cunitz, Kunitz) ur. 29 maja 1610 w Świdnicy, zm. 22 sierpnia 1664 w Byczynie. Córka Marii Schultz i doktora medycyny i filozofii Henryka Kunitza (Cunitiusa), który był legniczaninem. Studiował we Wrocławiu, Rostoku i Frankfurcie nad Odrą. Przebywał także w Uraniborgu, gdzie wraz z astronomem Tycho Brahe dokonywał obserwacji astronomicznych. W 1607 przyjął posadę lekarza miejskiego w Świdnicy i zamieszkał w kamienicy Rynek 8 "Pod Złotym Chłopkiem". Zmarł w Legnicy w 1629.
O życiu Marii dowiadujemy się z Historioli Eliasa von Löwen. W jej rodzinie opowiadano, że przyszłą astronomkę nie obchodziły lalki ani hałaśliwe dziecięce zabawki. Z własnej chęci bardzo wcześnie zapragnęła poznać litery i pod koniec piątego roku życia umiała już biegle czytać. Na jej prośbę rodzice zgodzili się, aby była obecna na lekcjach pobieranych w domu przez brata. Od siódmego roku życia przysłuchiwała się więc lekcjom gramatyki łacińskiej i katechizmu. Ośmioletnią Marię zaczęto wdrażać do spraw gospodarstwa domowego i prac ręcznych. Ale dawała sobie z nimi radę tak dobrze, że zostający jej wolny czas mogła poświęcać na lekturę i kształcenie się w języku łacińskim pod kierunkiem "niemych nauczycieli, czyli książek". Trzy lata później, z woli rodziców pobierać zaczęła lekcje muzyki instrumentalnej i śpiewu, a z własnej inicjatywy opanowała przy okazji umiejętność zamiany zapisu nutowego na tabulatorowy i odwrotnie. Na wiek lat dwunastu przypadły z kolei początki jej prób malarskich. Dzięki samokształceniu opanowała obok języka niemieckiego i łaciny, także język francuski, polski, włoski, hebrajski i grekę. Interesowała się astronomią oraz kształciła w poezji, malarstwie, muzyce, a także matematyce, medycynie i historii.
W 1623 wyszła za mąż za prawnika Dawida Gertsmanna. Z okazji tych zaślubin wiersz napisał Daniel Czepko. Gerstmann zmarł podczas zarazy w 1626. Potem Maria poznała Eliasa von Löwen, który był uznanym matematykiem. Połączyły ich wspólne zainteresowania naukowe i małżeństwo (1630). Dzięki Eliasowi Cunitia zajęła się najważniejszym problemem ówczesnej astronomii, jakim była zapoczątkowana przez Kopernika debata nad budową Wszechświata. Wspólnie z dachu kamienicy "Pod Złotym Chłopkiem" dokonali obserwacji planet Wenus i Jupitera.
Stąd też wzięły się złośliwe uwagi współczesnych. U jednego z biografów Kunic, J. E. Scheibla, znajdujemy miejscowe, śląskie podanie ludowe, w którym utrwaliła się postać astronomki, jako kobiety dziwnej, która noc spędzała na oglądaniu gwiazd, a dnie w łóżku, śpiąc i zaniedbując gospodarstwo domowe.
Wojna trzydziestoletnia i prześladowania religijne zmusiły Marię i Eliasa do opuszczenia Świdnicy (ok. 1636), do której już nie powrócili. Wyjechali prawdopodobnie do Byczyny, a potem wyemigrowali do spokojnej wtedy Polski i trafili do wioski Łubnice, niedaleko klasztoru cystersek w Ołoboku (Wielkopolska). Znaleźli tam, jako protestancka rodzina, schronienie u kseni Zofii Łubieńskiej.
Około 1648 zamieszkali w rodzinnym mieście Eliasa, w Byczynie, gdzie w 1650 Cunitia ukończyła i wydała drukiem w Oleśnicy swe tablice astronomiczne Urania propitia. W 1655 wybuchł tragiczny w skutkach pożar Byczyny. Pozbawił ich całego dobytku i warsztatu naukowego, i w rezultacie sparaliżował dalsze poczynania. Maria owdowiała w 1661 i zaprzestała działalności naukowej.
Astronomka Maria Kunic była najbardziej znaną w Europie kobietą-naukowcem od czasów Hypatii z Aleksandrii. Ze względu na jej wielkie dokonania nazwano ją Śląską Pallas. Wielkość Marii oraz wpływ jej dzieła na rozwój astronomii europejskiej są współcześnie mało znane. Jednak aż do początków XX wieku jej nazwisko zajmowało poczesne miejsce we wszystkich leksykonach naukowych. Mimo, że Kunic nie dokonała istotnego przełomu w rozumieniu budowy wszechświata, jej dzieło przyczyniło się do szybkiego rozpowszechnienia się wiedzy o odkrytych przez Keplera prawach ruchu planet. Na jej cześć jeden z nielicznych kraterów uderzeniowych na Wenus nazwano Cunitia.
Dzieło Marii Cunitii – Urania propitia.
Maria Cunitia i Elias á Leonibus prowadząc wspólne badania astronomiczne i porównując tablice Keplera, m.in. z Tabulas DANICAS Longomontani Christiana Longomontana, doszli do wniosku, iż najlepszymi tablicami na owe czasy były Tabulae RUDOLPHI Jana Keplera. Równocześnie stwierdzili jednak, że wymagają one nie tylko naniesienia pewnych poprawek, ale i uproszczenia. Cunitia powtórnie opracowała tablice astronomiczne Keplera, naniosła na nie poprawki, dokonała uzupełnień i uprościła je, dzięki wykorzystaniu metody pomijającej użycie logarytmów. Tak też powstało dzieło życia Marii Cunitii, Urania propitia (Łaskawa lub Życzliwa Urania), czyli astronomia przybliżona czytelnikowi, uczyniona zrozumiałą. Ukończona w Byczynie i wydana własnym sumptem w Oleśnicy w 1650, stała się udoskonaleniem tablic rudolfińskich i przyniosła Cunitii europejską sławę. Urania propitia zawierała nowe tablice astronomiczne, nowe efemerydy oraz w bardziej jasny i prosty sposób rozwiązywała, korygując wcześniejsze obliczenia, "problem Keplera", który zagęszczał maksymalnie sfery w trójwymiarowej przestrzeni. Łacińskie i niemieckojęzyczne opracowanie podzielone na 23 rozdziały i obliczone przez Marię na nowo tablice astronomiczne tworzą okazały, podwójny tom in folio, liczący łącznie ponad 500 stron.
Intencje Cunitii okazały się w pełni owocne, gdyż astronomii keplerowskiej uczono nie tyle z dzieł Keplera, co właśnie z jej dzieła. Dzięki temu Urania propitia stała się ważną pozycją w zakresie formułowania niemieckiego języka naukowego.
O epistolografii Marii Cunitii.
W korespondencji uczonych, odgrywającej tak ważną rolę w życiu naukowym w XVII w., Cunitia pojawia się po raz pierwszy w liście Jana Heweliusza do Marin Mersenne’a. W niecałe półtora roku później doszło do nawiązania korespondencji miedzy Eliasem von Löwen i jego uczoną małżonką a Heweliuszem. Z lat 1648-1654 zachowały się wymienione między nimi dwadzieścia dwa listy, w tym siedem Eliasa, pięć Marii oraz dziesięć odpowiedzi, pisanych równolegle do obojga małżonków lub do jednego z nich. Maria i Elias prowadzili także korespondencję z francuskim astronomem Ismaëlem Boulliau, Janem Herbiniusem, uczonym rodem z Byczyny, Janem Albrechtem Portnerem z Ratyzbony, Piotrem Des Noyersem, sekretarzem polskiej królowej Ludwiki Marii, żony Jana Kazimierza. Na wystawie zaprezentowano kopie następujących listów:
- list Marii Cunitii do Jana Heweliusza (Łubnice, 28 lutego 1648), w którym Cunitia dziękowała gorąco za okazaną przychylność, życzyła powodzenia w dalszym prowadzeniu prac, polecając gdańskiego astronoma opiece „Najwyższego Rządcy i Sternika Ruchów”.
- list Jana Heweliusza do Marii Cunitii (Gdańsk, 14 września 1648), w którym Heweliusz zwracał się do Cunitii o ocenę, choćby i najostrzejszą, wydanej rok wcześniej Selenographii. List pełen wyszukanej kurtuazji wyraża zdumienie, że oto mimo tylu nieszczęść wojennych, rozkwitają jednak sztuki wyzwolone, a w tym matematyka, do tego uprawiane nie tylko przez mężczyzn, ale i przez reprezentantki płci żeńskiej.
- list Eliasa á Leonibus do Jana Heweliusza (Byczyna, 24 stycznia 1650), w którym Elias wyraża swój podziw dla Selenographii. Wychwalając uzdolnienia gdańskiego astronoma Elias podzielił je na trzy zakresy – intelektu, pamięci i wyobraźni. Wskazuje jednak i błędy (fig. G).
- list Eliasa á Leonibus i Marii Cunitii do Jana Heweliusza (Byczyna, 2 grudnia 1651) zawiera biografię Cunitii w napisanej przez Eliasa Historiola Cunitiae meae eiusque studiorum.
- list Jana Heweliusza do Ismaëla Boulliau (Gdańsk, 14 września 1651), w którym Heweliusz poleca Boulliau przesłany egzemplarz Uranii propitii.
- list Ismaëla Boulliau do Marii Cunitii i Eliasa á Leonibus (Paryż, 25 kwietnia 1652). Pierwsza część listu jest wielkim hymnem pochwalnym na cześć dzieła Cunitii, jej wiedzy oraz uczonych kobiet w ogóle. Druga część poświęcona jest omówieniu konkretnych problemów dotyczących Uranii. Boulliau aprobuje fakt, że za podstawę wzięła autorka Tablice Rudolfińskie Keplera. Metodę jej obliczeń zaćmień Słońca uznaje za nieco łatwiejszą od tej, którą on stosuje, natomiast ustalanie szerokości położenia planet, za daleko łatwiejszą. Niech się zatem nie dziwi jego żalowi z tego powodu, że go tak prześcignęła. Zapewnia, że jeżeli dojdzie do ponownego wydania jego tablic, to wybierze jej metodę.
Na podstawie:
Karolina.Targosz, Sawantki w Polsce w XVII w. Aspiracje intelektualne kobiet ze środowisk dworskich, Warszawa 1997; Ingrid Guentherodt, Augenschein und Finsternisse: zur Sprache von Maria Cunitia (1604? – 1664), „Acta Universitatis Carolinae, Mathematica et Physica”, vol. 46, Praga 2005, s. 15 -28.
Kalendarium:
29 V 1610 – w Świdnicy przyszła na świat Maria, najstarsza córka lekarza miejskiego Heinricha Cunitza i Marii z domu von Scholtz (Schultz).
23 IX 1623 – ślub Dawida Gertsmanna i Marii Cunitii. Gertsmann był prawnikiem. Zmarł w okresie zarazy 18 X 1626.
23 – 25 VIII 1626 – pobyt Albrechta von Wallensteina w domu rodzinnym Cunitii.
5 VIII 1629 – zmarł w Legnicy ojciec Marii Heinrich Cunitz, wypędzony ze Świdnicy po zajęciu miasta przez dragonów Liechtensteina.
2 poł. 1629/1630 – Cunitia poślubiła lekarza, astronoma i astrologa Eliasa Krätschmaira von Löwen (á Leonibus), z którym związała się wcześniej z powodu wspólnych zainteresowań naukowych. Ze związku z Eliasem Maria miała trzech synów: Eliasa Theodora, Antona Heinricha i Franza Ludwiga.
ok. 1630 (1636) – Maria i Elias, jako protestancka rodzina z powodu nasilających się prześladowań religijnych związanych z kontrreformacją, a także pustoszącej Śląsk wojny trzydziestoletniej opuścili Świdnicę i wyjechali prawdopodobnie do Byczyny. Rodzeństwo Marii – Anna Rosina, Anton Maximilian i Helena pozostało w Świdnicy i konwertowało na religię katolicką.
1636 (1642) – Maria i Elias przekroczyli granicę Rzeczypospolitej i zamieszkali w Łubnicach, wiosce należącej do cystersek z Ołoboku. Dzięki udzielonemu azylowi przez ksienię Zofię Łubieńską mogli prowadzić badania naukowe. Tutaj powstało dzieło życia Marii, jej tablice.
28 II 1648 – Cunitia i Elias nawiązali kilkuletnią korespondencją z Janem Heweliuszem, astronomem z Gdańska. Po zakończeniu wojny trzydziestoletniej powrócili do Byczyny.
1650 – wydanie w Oleśnicy własnym sumptem przez Marię Cunitię tablic dedykowanych cesarzowi Ferdynandowi III Urania propitia, które poprawiły słynne Tablice Rudolfińskie Johanna Keplera.
25 V 1655 – katastrofalny pożar Byczyny zniszczył dorobek naukowy Marii i Eliasa. Zniszczył także medykamenty i instrumenty do ich wytwarzania, co uniemożliwiło sprawianie leków. Leczenie i aptekarstwo było źródłem ich utrzymania.
27 IV 1661 – zmarł w Byczynie Elias von Löwen, mąż Marii Cunitii.
22 VIII 1664 – w Byczynie zmarła Maria Cunitia."-tekst ze strony: http://muzeum-kupiectwa.pl/index.php?page=zycie-dzielo-astronom-marii-kunic-cunitii-1610-1664
Po sesji zdjęciowej z Marią Cunitz,wchodzimy do Muzeum.
"Muzeum Dawnego Kupiectwa powstało w 1967 w ratuszu, w nawiązaniu do tradycji kupieckiej miasta. Prezentujące eksponaty związane z historią kupiectwa: wagi, odważniki oraz aranżacje dawnego sklepu kolonialnego, apteki, domu wagi i urzędu miar.. W gotyckiej Sali Rajców znajdują się cenne malowidła z XVI w. przedstawiające Sąd nad jawnogrzesznicą, Sąd Ostateczny i Ukrzyżowanie. Zobaczyć tu można również makietę XVII- wiecznej Świdnicy oraz wiele interesujących eksponatów, związanych z przeszłością miasta."-tekst ze strony: http://um.swidnica.pl/pages/pl/turystyka/atrakcje-turystyczne/zabytki.php
Kupujemy bilety,vizytki turystyczne,stemplujemy wszystkie kajety i rozpoczynamy zwiedzanie.
"Przewodnik po Muzeum.
PARTER: 1. Hol – 2. Apteka – 3. Sklep kolonialny – 4. Ekspozycja metrologiczna – 5. Aranżacja stacji benzynowej – 6. Ekspozycja kupiecka – 7. Kasy sklepowe i kalkulatory – 8. Kramy bogatych kramarzy – 9. Ekspozycja piwowarska.
Świdnickie muzeum powstało w 1967 roku. Jest to jedyne tego rodzaju muzeum w Polsce, które szeroko zajmuje się tematem handlu w dawnych czasach i posiada tak wiele eksponatów z nim związanych. Samo miasto powstało przecież na skrzyżowaniu dwóch szlaków handlowych. Pierwszy z nich, starszy wiódł tzw. drogą podsudecką na Wschód. Kolejny, o początkowo lokalnym charakterze, wiódł z Wrocławia do Czech. Istnienie ich zadecydowało o niebanalnej randze miasta w wymianie handlowej i sprawiło dogodne warunki do odbywania wielu jarmarków.
Hol muzeum jest zarazem częścią historycznego świdnickiego ratusza. Można tu zobaczyć niewielką ekspozycję dotyczącą świdnickich Żydów w średniowieczu. Są na niej macewy pochodzące z cmentarza żydowskiego zwanego kirkutem. Najstarsza z nich pochodzi z 1289 roku, zaś pozostałe z XIV wieku. Skomplikowane dzieje tej świdnickiej społeczności pogmatwały się jeszcze bardziej w połowie XV wieku. Podzieliła ona swój los wraz z innymi Żydami mieszkającymi wówczas na Śląsku. Na fali zamieszek antyżydowskich wygnano Żydów ze Świdnicy. W 1457 roku król Władysław Pogrobowiec zabronił im osiedlać się w mieście „na wieczne czasy”. Sceny profanowania hostii przez Żydów, palenie ich na stosie i ogłoszenie treści samego dokumentu królewskiego możemy oglądać w holu na fotografii obrazu, który znajduje się w świdnickiej katedrze.
Oprócz tego możemy zobaczyć kamienną głowę wmurowaną w północną ścianę holu. Według legendy jest to rzeźba głowy świdnickiego rajcy Piotra Zehli, który dopuścił się kradzieży pieniędzy ze skarbca miejskiego. Posługiwał się on wytresowaną przez siebie kawką, która miała latać, z kamienicy Rynek 8, do skarbca znajdującego się w wieży ratuszowej i przynosić stamtąd po jednej złotej monecie. Pozostali rajcy zorientowali się w końcu kto jest sprawcą kradzieży i ukarali Piotra. Został on skazany na śmierć głodową na wieży ratuszowej. Kiedy znaleziono go po 10 dniach martwego postanowiono wykonać kamienny posąg rajcy i umieścić go na kamiennej balustradzie wieży, tak aby potomni pamiętali o popełnionym przez niego przestępstwie. W roku 1642 silny wicher miał zrzucić z wieży rzeźbę, która spadając uległa rozbiciu. Zachowaną głowę wmurowano w ścianę holu.
Stąd kierujemy się dalej w stronę aranżacji apteki z przełomu XIX i XX wieku. Piękne witryny mieszczące przeróżne butelki na medykamenty kryją, poza szklanymi naczyniami aptecznymi, zapewne jeszcze niejedną tajemnicę. Przy dużym stole pracował aptekarz. Precyzyjnie odmierzał, ważył i mieszał dokładnie substancje na leki. Posiadał również wiele zebranych przez siebie ziół, których lecznicza moc była znana od bardzo, bardzo dawna. Według niewiarygodnych przekazów świdniczanie posiadali już aptekę około roku 1264. Jednak pierwsza pewna wzmianka o aptece pochodzi z roku 1330. Wówczas to mieszczanie mogli szukać skutecznej pomocy w razie niestrawności, czy gorączki. Wiedzieć trzeba bowiem, że opieka medyczna była w Świdnicy na bardzo wysokim wówczas poziomie i w samej historii miasta wsławiło się kilku znanych lekarzy. Jednym z nich był Albert Neisser uznawany za twórcę dermatologii. To właśnie jego popiersie znajduje się w położonym naprzeciwko apteki saloniku aptecznym. Pomieszczenie takie było przeznaczone dla klientów, którzy przychodzili zaopatrzyć się w leki. Mogli oni w miłej atmosferze zaczekać na realizację recept.
Z saloniku aptecznego przechodzimy do kolejnego pomieszczenia, które niegdyś stanowiło fragment średniowiecznych sukiennic. W tej sali możemy oglądać aranżację dawnej karczmy z początku XX wieku. Wyeksponowano w niej butelki wykonane z różnych odmian szkła oraz kamionki i porcelany. Pochodzą one najczęściej z XIX i początku XX wieku. Znajdują się wśród nich m.in. bogato zdobione opakowania cenionych w okresie międzywojennym firm: Baczewski i Mikolasch ze Lwowa, Kasprowicz z Gniezna i Hartwig Kantorowicz z Poznania. W tym samym pomieszczeniu znajduje się również aranżacja sklepu kolonialnego z początku XX wieku. Wyeksponowano w nim szyldy z reklamami firm, które istnieją na rynku do dnia dzisiejszego np.: Persil, Maggi, Eduscho, czy Dr. Oetker. W sklepie możemy podziwiać również popielniczki, wydawnictwa reklamowe, opakowania kamionkowe i blaszane pudełka na tytoń, herbatę, kawę, papierosy oraz wyroby cukiernicze Wedla z Warszawy, czy Piaseckiego z Krakowa.
W kolejnej sali przedstawiono aranżację targu, jaki odbywał się od średniowiecza w Świdnicy. Liczni kupcy przybywali tu z różnych stron ziem polskich oraz innych krajów. Przywozili towary na zadaszonych wozach. Towar, zgodnie z prawem skupu i składu, po przemierzeniu przy użyciu obowiązującej miary, docierał na lokalny rynek. Statuty miejskie określały rodzaje towarów dopuszczonych do sprzedaży oraz wysokość opłat pobieranych na rzecz miasta za ważenie towarów. Większe miasta wznosiły dla dokonywania tych czynności osobny budynek, zwany Domem Wagi, którą zarządzał ważnik, mający do pomocy pisarza oraz potrażnych, czyli tragarzy. Znajdowały się tutaj niekiedy wzorce innych miar, np. objętości – korca, długości – pręta, łokcia i stopy. W oparciu o nie dokonywano legalizacji miar używanych w obrocie handlowym. Tak było w Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku, Świdnicy i Nysie. Świdnicka aranżacja Domu Wagi jest jedyną w Polsce. Do najcenniejszych zabytków na niej się znajdujących zalicza się szesnastowieczna ważnica miejska z Bolkowa, kamienne odważniki oraz siedemnastowieczny kapelusz prawa rynkowego (Markrechtshut) z Głogowa.
Następcą Domu Wagi w zakresie uwierzytelniania i kontroli miar był Urząd Miar. Na tej aranżacji znajdujemy wagi i odważniki, łokcie, średnicomierze, miary nasypne i nalewne, a także narzędzia miernicze do cechowania, wzorcowania i legalizacji narzędzi użytkowych. Do najcenniejszych wag należą wagi targowe oraz jedyna zachowana na świecie waga systemu Rademacher & Gruedelbach.
Wśród odważników wyjątkowy zbiór stanowią odważniki składane oraz dalekowschodnie odważniki figuralne, opiumowe. Do bardzo rzadkich zabytków należą łokcie wzorcowane w miarach śląskich, pruskich, nowopolskich oraz metrycznych. Wśród miar nasypnych, zbożowych eksponowane są korce wrocławskie i świdnickie. Wyjątkową ozdobą kolekcji jest waga do wzorcowania odważników użytkowych londyńskiej firmy Oertling, prawdziwy wagowy Rolls – Royce.
W muzeum mają Państwo okazję obejrzeć aranżację Stacji Paliw sprzed II wojny światowej. Stacje paliw jeszcze przed wiekiem należały do rzadkości. Nikt nie przypuszczał, że samochód skonstruowany pod koniec XIX w., tak bardzo się rozpowszechni. Początkowo paliwo nabywano przede wszystkim w składach aptecznych i u kupców kolonialnych, gdzie można było kupić benzynę z beczki i konewką wlać do kanistra. Amerykanin Sylvanus F. Bowser wynalazł i opatentował w 1898 roku dystrybutor paliwa. Dzięki temu urządzeniu, które bardzo szybko się rozpowszechniło, wypompowywano paliwo z dużego zbiornika bezpośrednio do kanistra samochodu. Pierwsze stacje w postaci wiat były skupiskiem dystrybutorów, często różnych firm. Później pojawiły się stacje firmowe z wyraźnie oznakowanym i rozdzielonym wjazdem i wyjazdem, niewielkim budynkiem do obsługi klienteli, wyspą z dystrybutorami i na filarach wzniesionym dachem. Na wystawie, na tle stacji, wybudowanej ok. 1938 roku przy obecnej ulicy Krakowskiej we Wrocławiu, znajdują się dystrybutory DAPG, późniejszego Standard Oil, potem ESSO, Schwelmertankanlage z Zakładu Wyrobów Stalowych Müller & Co oraz dystrybutor do olejów silnikowych firmy Shell. Można również zobaczyć fotografię salonu samochodowego W. Illmanna, który funkcjonował w Świdnicy już w 1923 roku oraz reklamę świdnickiej firmy G. Bohna, produkującej karoserie samochodowe.
W następnej sali znajdują się tzw. realia kupieckie, czyli przedmioty stanowiące wyposażenie sklepów. Są wśród nich np. maszyny liczące – sumatory, arytmometry, drukowane rachunki z logiem, np. firmy Philips, tabliczki służące do rachowania oraz kasetki na pieniądze.
Warto zwrócić uwagę na zbiór wag monetarnych. Przy transakcjach gotówkowych z powodu fałszerstw, czy też bardziej powszechnego okrajania monet srebrnych lub złotych, posługiwano się zestawem pomiarowym, zwanym popularnie wagą monetarną. W zestawie znajdowały się, obok wagi, odważniki monetarne, będące równoważnikami monet, np.: pistola, luidora, dukata węgierskiego.
Znajduje się tu również bogata kolekcja ołowianych plomb kupieckich, które wprawdzie pochodzą z Gdańska, ale są przykładem, który wskazuje jak niegdyś zabezpieczano towary przed ingerencją osób niepożądanych.
W kantorze można obejrzeć zbiór kalkulatorów mechanicznych, służących do wykonywania podstawowych działań arytmetycznych, firm Addiator-Duplex, Produx i Omega. Kalkulator mechaniczny typu arytmograf wynaleziony przez L. Tronceta w 1888 roku był produkowany przez wiele firm i używany do lat osiemdziesiątych XX wieku. W tym samym pomieszczeniu znajduje się wystawa kas sklepowych firm National i Anker z początku XX wieku i okresu międzywojennego.
Dalsze zwiedzanie kontynuujemy udając się w prawo. Mają Państwo niepowtarzalną okazję aby przebywać w „starej uliczce targowej” do której śmiało można porównać owe kramy bogatych kramarzy. Niegdyś z pewnością było tu niezmiernie gwarno. Do kramów przywożono i sprzedawano w nich liczne towary. Pojawiało się również wielu klientów, chcących kupić tkaniny, biżuterię i inne luksusowe artykuły. Powstanie kramów bogatych kramarzy w Świdnicy zawdzięczamy przede wszystkim księciu Bolkowi I, który w 1291 roku zezwolił mieszczanom na budowę 32 murowanych kramów. Kramarze mogli w nich sprzedawać sukno na łokcie i towary nie przekraczające wagi jednego kamienia tj. ok. 12 kg. W kramach handlowano głównie wszelkimi materiałami: atłasem, taftą i adamaszkiem, a także tasiemkami pasmanteryjnymi oraz wyrobami jubilerskimi. Szybki rozwój miasta spowodował, że wszelkiego rodzaju bud handlowych wokół ratusza przybywało, przybywało i przybywało… . Świdnicki rynek był dla kupców szczególnie ważny, gdyż odbywały się na nim liczne targi, które pozwalały bogacić się mieszkańcom miasta. Przybywali na nie kupcy z najodleglejszych stron. A to przywożono śledzie, a to sprzedawano kosztowne materiały z najodleglejszych krajów Europy, wosk na świece rodzimej produkcji i wiele, wiele innych potrzebnych świdniczanom artykułów. Wystarczy obejrzeć zabytki archeologiczne, pochodzące z wrocławskich wykopalisk, umieszczone w reliktach dawnych kramach. Są tu i nożyce, i korkowe podeszwy na obuwie, kopyto szewskie oraz guziki, igły, grzebienie zrobione z kości zwierzęcych. Mamy też coś z biżuterii, a mianowicie pierścionek, który należał zapewne do jakiejś damy, a także klamry od pasa noszone przez jakiegoś średniowiecznego gentelmana.
Wchodząc do kolejnej sali mają Państwo okazję się przekonać o tym, co w dużej mierze zadecydowało o potędze handlowej średniowiecznej Świdnicy. Było to nic innego jak miejscowe piwo. Rozsławiło ono miasto w Europie do tego stopnia, że inni władcy śląscy niechętnie patrzyli na straty finansowe jakie ponosili ich piwowarowie warzący, rzecz jasna, gorsze od naszego piwo. Właśnie z tego powodu w latach 1380 – 1382 tzw. wojna piwna. Do Wrocławia, do którego zakazano sprowadzania piwa świdnickiego, dotarł pewnego dnia transport z beczkami świeżego trunku, który książę legnicki Ruprecht wysłał w prezencie swemu bratu - dziekanowi wrocławskiej kapituły katedralnej. W wyniku zakazu, niezadowolone z takiego obrotu spraw, władze kościelne obłożyły Wrocław interdyktem. Wracając jednak do tematu samego piwa warto zwrócić uwagę na sposób w jaki warzono ten trunek w średniowieczu. W ogromnych kadziach zalewano ziarna zboża. Następnie powstały słód suszono na specjalnej suszarni. Później mielono słód na śrutę, która po zalaniu wodą tworzyła zacier. Po odfiltrowaniu zacieru otrzymywano tzw. brzeczkę. Gotowaną ją następnie w miedzianych kotłach. Pięknie wyklarowany trunek rozlewano do różnej wielkości beczek. Wywożono piwo świdnickiej do tak odległych miast jak np. włoska Piza. Nie pozbawiano jednak mieszkańców innych miast możliwości spożywania tego drogocennego trunku. Szeroko rozsławione piwnice świdnickie szynkujące nasz trunek znajdowały się we Wrocławiu, Toruniu, Krakowie, Pradze i Heidelbergu. Zaciekawi Państwo z pewnością fakt, że wrocławska piwnica świdnicka funkcjonuje do dnia dzisiejszego.
Obok, w nieco mniejszej sali, możemy podziwiać dawne naczynia, które zapewne służyły do spożywania szlachetnego świdnickiego napoju. Są tu garnki gliniane, a także późnośredniowieczny puchar szklany – niezmierna rzadkość. W głębi sali znajduje się aranżacja XVIII wiecznej izby karczemnej. Oprócz tego, że można w niej było napić się piwa i posilić, znajdowano też rozrywkę w grze w kości, czy karty. Często towarzyszyło temu palenie przez mężczyzn fajek.
Kolejnym etapem będzie zwiedzanie sal znajdujących się na piętrze. Po drodze, na półpiętrze, można zobaczyć reprodukcję obrazu przedstawiającego miasto w końcu XVII w. Nad Świdnicą góruje Matka Boska – opiekunka Świdnicy. U dołu obrazu znajduje się napis: Cum Tuum praesidium confugimus Sancta Dei Genitricis – pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko. Oryginał tego pięknego malowidła znajduje się w świdnickiej katedrze."-tekst ze strony: http://muzeum-kupiectwa.pl/index.php?page=muzeum
Powolutku wędrujemy przez sale usytuowane na parterze.Oglądamy wszystko,robimy zdjęcia i zachwycamy się detalami.Oprócz nas dwojga,są tu jeszcze dwie osoby zwiedzające.Niewiele jak na takie Muzeum....
Po niesamowicie długim czasie spędzonym w salach na parterze Muzeum,powolutku idziemy na pierwsze piętro.
"PIERWSZE PIĘTRO: 1. Sala Rajców – 2. Galeria obrazów – 3. Salonik.
Na piętrze starego, średniowiecznego ratusza w jego najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniu, znajduje się ekspozycja poświęcona historii Świdnicy. Wiedzie do niej późnogotycki portal, który z obu stron posiada inicjały oznaczające Jezusa Chrystusa (IHS, XPS). W nadprożu portalu znajduje się łacińska inskrypcja, która głosi: felix civitas, quae tempore pacis timet bella – „szczęśliwe miasto, które w czasie pokoju obawia się wojen”. Ponadto w portalu widoczne są gmerki, czyli znaki pozostawione przez jego twórców. Późnogotycką Salę Rajców, przekrytą dwuprzęsłowymi sklepieniami krzyżowo-żebrowymi, zdobią polichromie z około 1537 roku. Przedstawiają one następujące sceny biblijne: Sąd nad Jawnogrzesznicą, Sąd Ostateczny i Ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa.
Na środku sali umieszczono makietę przedstawiającą Świdnicę XVII wieku. Makieta została zbudowana na podstawie widoków miasta z tego okresu. Widać na niej potrójny system murów obronnych otaczających miasto oraz liczne bramy wiodące do jego wnętrza. Poprzez zabytki ruchome zgromadzone w Sali Rajców ukazano w sposób przekrojowy dzieje miasta i jego okolic. Z rzemiosłem cechowym Świdnicy wiążą się tłoki pieczętne, reprezentacyjne cynowe naczynia i statuty cechowe, itp. Jednym z najcenniejszych znalezisk archeologicznych z terenów Świdnicy jest wielka zapinka, tzw. fibula licząca około 3000 lat. Mierzy ona aż 36,5 cm i jest największą zapinką znalezioną dotychczas na Śląsku. Dalej, w wykuszu Sali Rajców można oglądać gotycką, drewnianą rzeźbę św. Jana Chrzciciela. Sam wykusz został wybudowany po pożarze miasta w 1716 roku i znajdował się w nim ołtarz kaplicy ratuszowej pw. NMP. Odprawiano tu msze jeszcze do 1853 roku. Interesująca jest barokowa krata oddzielająca wykusz od reszty sali.
Nie pominięto również stosunkowo najmłodszych dziejów Świdnicy, XIX i XX wieku, uzupełniając ekspozycję urokliwymi fotografiami i pocztówkami z epoki. W przylegającym do Sali Rajców aneksie urządzono niewielkie mauzoleum Piastów świdnickich, którego główną ozdobę stanowią kopie rzeźbionych płyt tumbowych z przedstawieniami założyciela księstwa świdnickiego – Bolka I oraz jego wnuka – Bolka II. Obaj wspomniani książęta w rzeczywistości zostali pochowani w Krzeszowie – opactwie cysterskim, które założył Bolko I. W tej salce wyeksponowano również kamienne nadproże okna z zamku świdnickiego oraz mapę Księstwa Świdnickiego i całego Śląska z XVII wieku. Ponadto w zrekonstruowanym oknie umieszczono witraż z herbem Księstwa Świdnicko – Jaworskiego.
Z Sali Rajców przechodzimy do galerii obrazów. Nad wiodącym do niej wejściu znajduje się herb Johanna Joachima Michaela von Sinzendorfa, który jest fundatorem kolumny Św. Trójcy znajdującej się na świdnickim Rynku. Był on w końcu XVII w. starostą Księstwa Świdnicko – Jaworskiego. Wewnątrz galerii obrazów umieszczono dzieła świdnickich artystów, absolwentów renomowanych uczelni plastycznych: Tadeusza Gadomskiego, który był uczniem Jana Matejki, Romana Łysakowskiego, Antoniego Brade, Mariana Ruszkiewicza, Kamili Karst, Andrzeja Andrzejewskiego oraz Marka Kosiby.
Kolejną i ostatnią salą muzeum jest salonik. Umieszczono w nim piękne, niezwykle cenne, barokowe meble oraz replikę stołu i krzeseł wykonanych w stylu XIX – wiecznych mebli angielskich. Wystój malarski saloniku zaprojektowano zgodnie z duchem epoki baroku. W centralnym miejscu sklepienia tej sali znajduje się czteropolowy herb miasta nadany mu przez Władysława Pogrobowca w 1452 roku. Na ścianie salonu zawieszono barokowy obraz przedstawiający ostatniego starosty Księstwa Świdnicko-Jaworskiego – Hansa Antona von Schaffgotscha. Świdnicki blok śródrynkowy na przestrzeni wieków padał ofiarą licznych pożarów. Ówczesną barokową fasadę ratusza zawdzięczamy odbudowie miasta po wielkim pożarze z 1716 roku. Tym samym zakończyliśmy zwiedzanie Muzeum Dawnego Kupiectwa. Serdecznie zapraszamy do zwiedzenia Muzeum.
Tekst: Agnieszka Dudzińska."-tekst ze strony: http://muzeum-kupiectwa.pl/index.php?page=muzeum
Schody wiodą nas do pięknie odnowionego holu,służącego również jako sala wykładowa i projekcyjna.Stąd przechodzimy do Sali Rajców i zatracamy się w oglądaniu zgomadzonych tu eksponatów i niesamowicie pięknych freskach.
Po obejrzeniu wszystkiego w Muzeum Dawnego Kupiectwa i zrobieniu mnóstwa zdjęć,opuszczamy budynek Ratusza zadowoleni i szczęśliwi.Zanim wrócimy do samochodu,postanawiamy przejść się jeszcze uliczkami Świdnicy.Dzień jest tak piękny,że idziemy najpierw na lody do lodziarni w Rynku.Kupujemy sobie po dwie gałki i niespiesznie rozkoszujemy się ich smakiem.Trzeba powiedzieć że są pyszne :)
Przechadzamy się powoli,robimy zdjęcia,oglądamy wszystko co nas otacza i cieszymy się że znów tu jesteśmy razem :)
Po krótkim spacerze z rozkosznymi smakami na językach i głowami w górze,ruszamy w kierunku auta.
-A dziki Radeczku?,nie odwiedzimy ich?-pytam.
-Ależ jak moglibyśmy ich nie odwiedzić Danusiu.Zaraz do nich dotrzemy.-odpowiada Radek.
I tak się też dzieje.Dość szybko docieramy do pomnika Dzików i tu mamy długą sesję zdjęciową,oj długą.
"Na skwerze przy ulicy Franciszkańskiej w Świdnicy stoi pomnik dzików. Rzeźba przedstawia dorosłego dzika o wysokości około metra, pięć małych dzików oraz skrzynię. Rzeźba o wymiarach 160x406 cm waży ponad tonę. Całość została odlana z brązu przez artystę rzeźbiarza Grzegorza Łagowskiego według pomysłu Aleksandra Mazija.
W herbie Świdnicy znajduje się dzik stąd pomysł na rzeźby tych zwierząt na terenie miasta.
W czerwcu 2013 roku pod skwerem wmontowano kryptę ze Skrzynią Pamięci Świdniczan. W skrzyni, która zostanie otwarta za 100 lat znajdują się pamiątki ze współczesnej Świdnicy. Do tej pory dziki będą pilnować skrzyni. Pomnik rodziny dzików został ustawiony 24 kwietnia 2014 roku."-tekst ze strony: http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/41795,swidnica-pomnik-dzikow-i-skrzynia-pamieci-swidniczan.html
Kiedy już nasycimy oczy i aparaty rodzinką dzików,idziemy w kierunku parkingu na którym stoi nasz samochód.Wsiadamy do niego i ruszamy w drogę powrotną do domu.
Tak kończy się nasza dzisiejsza wycieczka,pora więc na kolejną,a ta już wkrótce.
Do zobaczenia :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie,życząc miłej lektury :)
Danusia i Radek :)
Dość późno wstajemy,śniadanie,kawa,kanapki i pakowanie plecaków i kiedy jesteśmy gotowi,wsiadamy do autka i ruszamy ku naszej nowej przygodzie.
Podróż umilamy sobie rozmowami,więc mija nam szybko.Zostawiamy autko na niewielkim parkingu przy sklepie,bierzemy aparaty i ruszamy w kierunku kościoła.
"Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny w Kiełczynie należy obecnie do najmniej znanych miejsc pielgrzymkowych na Dolnym Śląsku.
Ma ono jednak długą i bogatą historię.
Kiełczyn, jak wskazuje jego łacińska nazwa „Colcim”, był słowiańską osadą. Być może jej nazwa brzmiała „Kolce” i nawiązywała do położenia w gęstym lesie, który porastał ongiś ziemię dzierżoniowską. Kościół wybudowany w latach 1230-1240, najprawdopodobniej był świątynią drewnianą, zaś obecna budowla, składająca się z prezbiterium, nawy głównej i wieży, pochodzi z XV i XVI w. Według podania i tradycji, kościół w Kiełczynie powstał dzięki księciu świdnicko-jaworskiemu, zwanemu Bolko I Surowy. Książę, według legendy, chciał wybudować kościół w sąsiedniej Książnicy, jednak zebrane na budowę materiały jakaś tajemnicza siła przenosiła trzykrotnie na miejsce obecnie istniejącego kościoła w Kiełczynie. Uznano więc, że sama Najświętsza Maryja Panna wybrała to miejsce na swoje sanktuarium.
Piękna, gotycka Madonna w Kiełczynie doznawała czci wiernych już w XV w., a kult Jej był na tyle rozwinięty i znany, że przetrwała w kościele kiełczyńskim czasy, gdy objęli go luteranie. W 1654 r. sanktuarium Matki Bożej Łaskawej powróciło do katolików, jednak było ono w opłakanym stanie. Wieś należała w tym czasie do Gabrieli von Hund, wyznania luterańskiego. Kościół kiełczyński został na nowo poświęcony, a jego wyposażenie stanowiły: 1dzwon, 1 cynowy kielich, 2 cynowe świeczniki, 1 ornat, 1 obrus i 5 talarów gotówki. To ubóstwo spowodowane było wojną trzydziestoletnią. Pola należące do parafii kiełczyńskiej były zarośnięte, sama plebania i szkoła w ruinie, zaś mieszkańcy wsi w przeważnej części byli luteranami. Przybywały jednak do Matki Najświętszej pielgrzymki z Górnego Śląska i z Hrabstwa Kłodzkiego, a co ciekawsze z Polski. Tak więc w sanktuarium w co drugą niedzielę zaczęto odprawiać nabożeństwa w języku polskim. Kościół kiełczyński objął początkowo kapłan diecezjalny, jednak po dwóch latach wielkiego ubóstwa zrezygnował i wrócił do swej dawnej parafii, zaś sanktuarium przejęli benedyktyni, którzy po półtora roku oddali je świdnickim dominikanom. W tym czasie wskutek pożaru kościół spłonął, jedynie Cudowna Figura została nieuszkodzona. Odbudowy kościoła podjęli się franciszkanie ze Świdnicy, a pierwszym proboszczem był gwardian Gabriel Dolezal.
Franciszkanie ze Świdnicy z trudem odbudowali plebanię, częściowo i kościół, co kosztowało klasztor 500 guldenów. Proboszcz franciszkański założył na nowo księgi parafialne, sprowadził też za 300 guldenów komisję państwową w celu założenia tzw. urbarium, czyli ustalenia praw posiadania i obowiązków właścicieli całości, a więc kościoła, plebanii i pól. W 1680 r. sanktuarium przejął kapłan diecezjalny, wielki proboszcz Krzysztof Ferdynand Krischta. Przez pół wieku z powodzeniem pełnił posługę duszpasterską w Kiełczynie, gruntownie odnowił kościół, wyposażył go i zintegrował parafian, a w latach 1690-1694 wybudował do dziś istniejącą plebanię. Jego następca hrabia Almesloe zasłynął jako opiekun biedaków i chorych. Ks. Almesloe został później biskupem pomocniczym. Jego portret oraz ks. Krischty znajdują się na plebanii kiełczyńskiej.
Wzrastający ruch pielgrzymkowy spowodował składanie wotów przed Cudowną Figurą, co 22 grudnia 1718 r. skusiło złodzieja i świętokradcę do próby obrabowania sanktuarium. Świętokradca został jednak złapany na gorącym uczynku i skazany na śmierć.
W 1936 r. kościół kiełczyński został gruntowanie odnowiony, przywrócono mu dawną urodę, przyciągającą tak pielgrzymów, jak i turystów.
Położony na wzgórzu kościół kiełczyński pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny zasłynął dzięki cudownej figurze Matki Bożej z Dzieciątkiem, zwanej też Matką Bożą Łaskawą. Sanktuarium przetrwało do 1945 r., choć nie cieszyło się taką sławą i popularnością, jak to w Bardzie Śląskim czy w Wambierzycach.
Podobnie jak w 1718 r. tak i obecnie, przed kilku laty, znalazł się złodziej-świętokradca, który ukradł cudowną figurę Matki Bożej z sanktuarium w Kiełczynie. Figury niestety nie odnaleziono. Sporządzono jedynie bardzo udaną kopię. Twarz Madonny urzeka urodą, promieniuje dobrocią i spokojem."tekst ze strony: http://niedziela.pl/artykul/41917/nd/U-Matki-Bozej-Laskawej-w-Kielczynie
Do świątyni docieramy dość szybko.Oczywiście kościół jest zamknięty,ale przez kraty mamy możliwość zajrzeć do wnętrza.Jesteśmy za wcześnie,msza rozpoczyna się o 12-tej.Nie martwi nas to,bo w planie mamy zdobycie Szczytnej-szczytu potrzebnego do Włóczykija Sudeckiego.Po kilka zdjęciach w kościele,wychodzimy na zewnątrz i ruszamy na Wzgórza Kiełczyńskie.Postanowiliśmy pójść ścieżką dydaktyczną,a nie żółtym szlakiem.
"Wzgórza Kiełczyńskie – wzgórza w południowo-zachodniej Polsce na Przedgórzu Sudeckim w województwie dolnośląskim. Zgodnie z podziałem fizycznogeograficznym (według Kondrackiego i Walczaka) jest to mikroregion należący do mezoregionu Masyw Ślęży.
Wzgórza położone są na obszarze Ślężańskiego Parku Krajobrazowego, około 10 km na południowy wschód od Świdnicy, w południowo-zachodniej części Masywu Ślęży, między Przełęczą Jędrzejowicką na wschodzie a miejscowością Krzczonów na zachodzie. Zbocza południowe opadają w stronę Kotliny Dzierżoniowskiej.
Wzgórza odchodzą niewielkim odgałęzieniem od Raduni w kierunku zachodnim, stanowią podjednostkę Masywu Ślęży. Jest to około pięciokilometrowe pasmo niewysokich wzgórz, stanowiące zachodnie ramię Masywu Ślęży, ciągnące się od Przełęczy Jędrzejowickiej w kierunku zachodnim. W zachodniej części formy pasma stają się łagodniejsze. Wzgórza ze względu na stromość zboczy nabrały charakteru pasma górskiego. Szczyty nie przekraczają wysokości 470 metrów n.p.m., wszystkie położone są w części grzbietowej. Grzbiet wzgórz biegnie równoleżnikowo, wznosi się z niego kilka bezimiennych wzniesień (346, 338, 346,3 i 395 m n.p.m.) oraz najwyższy szczyt pasma Szczytna o wysokości 466 m n.p.m., za którym grzbiet wyraźnie opada w kierunku wschodnim do Przełęczy Jędrzejowickiej (277 m n.p.m.).
Wzgórza zajmują północno-wschodni fragment niecki śródsudeckiej, na oderwanym i wypiętrzonym fragmencie formacji skalnej Masywu Czeskiego. Obszar ten powstał w czasie najstarszych ruchów górotwórczych i nie podlegał zmianom w czasie późniejszych fałdowań. Ostateczny wygląd wzgórza otrzymały w okresie epoki lodowcowej, kiedy to lądolód skandynawski przykrył wzgórza, a następnie naniósł w doliny grubą warstwę osadów. Wzgórza zbudowane są ze skał metamorficznych, powstałych z przeobrażenia skał ultrazasadowych, tworzą go serpentynity z żyłkami magnezytu, kwarcu, chalcedonu i opalu, a sporadycznie występuje tu także nefryt, półszlachetna odmiana serpentynitu. Łagodniejsze stoki wzgórz pokryte są formami poglacjalnymi i utworami młodszymi, przeważnie czwartorzędowymi. W utworach czwartorzędowych występują plejstoceńskie, utwory lessopodobne, plejstoceńskie piaski i żwiry lodowcowe oraz gliny zwałowe. W kilku miejscach w części szczytowej wzgórz pojawiają się formy skalne w postaci wychodni serpentynitów, zwykle przybierające postać wydłużonych grzbietów.
Wzgórza charakteryzują się mało urozmaiconą rzeźbą terenu o płaskich wierzchołkach wzniesień i dość stromym nachyleniu zboczy południowych i północnych, całe pasmo ma kształt wrzeciona i stanowi jedną całość. Wzgórza mają charakterystyczną strukturę dla grzbietów i wzgórz wyspowych. Naturalne odsłonięcia skalne są stosunkowo częste i ograniczają się jedynie do partii szczytowej. Najwyższą wysokość wzgórza osiągają we wschodniej części. Na obszarze wzgórz występują grupy skalne oraz pojedyncze skały.
Krajobraz jest urozmaicony i posiada znaczące walory krajobrazowe. Cały obszar pasma jest górzysty. Pasmo przedstawia krajobraz niskich gór, z wyraźnie zaznaczonymi wzniesieniami. Szczyty są kopulaste, w całości zalesione z wyraźnym podkreśleniem zboczy. Cały obszar wzgórz porośnięty lasem mieszanym, niewielką część obszaru na niżej położonych zboczach zajmują łąki i pola uprawne. Krajobraz naturalny z enklawami krajobrazu pierwotnego. Pierwotny niskogórski charakter krajobrazu w większości został zachowany.
Klimat podgórski typowy dla większości obszaru Masywu Ślęży, gdzie mieszają się cechy klimatu oceanicznego kontynentalnego i górskiego. Jest to klimat ciepły, łagodny o umiarkowanej wilgotności. Przeważają wiatry nawiązujące do regionalnej cyrkulacji atmosferycznej, z przewagą kierunku zachodniego, o średnich prędkościach 3–3,5 m/s. W rejonie grzbietu prędkości wiatru wzrastają do 3,5–5 m/s. Średnioroczna temperatura powietrza wynosi wynosi 8 °C. Najniższe temperatury notuje się w styczniu, najwyższe w lipcu. Średnioroczne opady wynoszą około 580–700 mm, maksymalne opady notuje się w lipcu, minimalne w styczniu. Czas zalegania pokrywy śnieżnej wynosi od 50 do 60 dni. Wilgotność powietrza jest umiarkowana i sprzyja wegetacji roślin. Okres wegetacyjny wynosi około 220 dni i jest jednym z dłuższych w Polsce.
Klimat i budowa geologiczna sprawiają, że świat roślinny wzgórz odznacza się różnorodnością, występuje tu wiele gatunków górskich. Stoki masywu niemal w całości pokrywa las mieszany. Wzgórza zamieszkuje głównie fauna leśna, bogata w gatunki górskie.
Wzgórza należą do zlewiska Morza Bałtyckiego, położone są w dorzeczu Odry. Największą rzeką zbierającą wody ze wzgórz jest Piława odwadniająca swoimi dopływami południowe zbocza i Czarna Woda odwadniająca północne zbocza.
W najbliższej okolicy wzgórz położone są miejscowości: Książnica, Kiełczyn, Jędrzejowice, Gogołów, Wirki i Wiry.
Zbudowane z serpentynitów wzgórza w przeszłości stanowiły teren intensywnego wydobycia serpentynitu i towarzyszących mu minerałów. Na zboczach pozostało wiele śladów po dawnych łomach. Obecnie duża kopalnia magnezytu, który towarzyszy serpentynitowi, znajduje się między Wirkami a Wirami po północnej stronie pasma; maja znaczenie dla gospodarki leśnej.
U południowego podnóża Wzgórz, w Kiełczynie poniżej leśniczówki znajduje się głaz ku pamięci działacza Towarzystwa Gór Sowich (niem. EGV – Eulengebirgsverein), doktora Winklera z Dzierżoniowa, który był projektodawcą budowy drewnianej wieży na Wielkiej Sowie i propagatorem turystyki na terenie Wzgórz Kiełczyńskich. Głaz ufundowała Federacja Towarzystw Górskich przy Sowie EGV, tablicę odsłonięto 10 października 1909 roku. Głaz do niedawna był uszkodzony i przewrócony. Odnowiono go w 2006 roku przy okazji odrestaurowania pomnika poległych w I wojnie światowej mieszkańców okolicznych miejscowości.
Herb Kiełczyna nawiązuje do Wzgórz Kiełczyńskich, które w herbie przedstawione są jako zielone trójwzgórze.
Na Wzgórzach Kiełczyńskich w latach 30. XX wieku uprawiano sport szybowcowy.
Z granitu i serpentynitu ze Wzgórz Kiełczyńskich w przeszłości wyrabiano prymitywne narzędzia i broń.
Głaz ku pamięci dr Winklera powstał, z przepołowionego głazu narzutowego, czerwonego granitu skandynawskiego, znalezionego na Wzgórzach Kiełczyńskich. Druga część głazu została ustawiona 19 września 1909 roku koło Kamionek, w miejscu nagłej śmierci Richarda Tamma.
Wzgórza stanowią najbogatsze stanowisko zanokcicy serpentynowej (Asplenium adulterinum) w Polsce, które występują na ścianach nieczynnych kamieniołomów w zachodniej części pasma.
Partią szczytową wzgórz prowadzi szlak turystyczny żółty – prowadzący ze Świdnicy na Ślężę, przez Gogołów, Przełęcz Tąpadła.
Z podnóży roztaczają się dalekie panoramy, z południowej strony na Góry Sowie, a z północnej Masyw Ślęży."-Wikipedia.
Tuż za murami przykościelnymi,odnajdujemy przystanek nr 2 ścieżki dydaktycznej.Jest tu opisany kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny.
"PRZYSTANEK 2.
Położony na stoku kościół pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny jest widoczną z daleka dominantą krajobrazową. Powstał prawdopodobnie na początku XIII w. W XVI w. miała miejsce rozbudowa, a w 1638 r. świątynia została zniszczona. Odbudowano ją 20 lat później. W XIX w. kościół został przebudowany. Jest to jednonawowa budowla z wieżą zwieńczoną półkolistą attyką
i stożkowym hełmem. Nawa przekryta jest stropem, a prezbiterium – sklepieniem krzyżowym.
Spośród wyposażenia na uwagę zasługują drewniane polichromowane ołtarz
i ambona oraz kamienna chrzcielnica, wszystkie z XVIII w. Najcenniejsza jest jednak, będąca przedmiotem kultu, figura Matki Bożej z Dzieciątkiem. Przy kościele stoi kamienny krzyż z XIX w, a na przykościelnym XVI-wiecznym cmentarzu – kaplica
z 1812 r. W pobliżu znajduje się także plebania, pochodząca z przełomu XVIII i XIX w."-tekst ze strony: http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Po krótkim i niezbyt wysokim podejściu,zatrzymujemy się przy pomniku poległych w I Wojnie Światowej m.in. mieszkańców Kiełczyna,autorstwa
P.Schulza.Jest to przystanek nr 3.Tu mamy dość długą sesję zdjęciową.
"PRZYSTANEK 3.
W pobliżu leśniczówki znajduje się głaz narzutowy – pomnik dr Karla Winklera
z Dzierżoniowa, propagatora turystyki
w obrębie Wzgórz Kiełczyńskich. Monument wykonano z połowy głazu narzutowego - bloku czerwonego granitu skandynawskiego, pochodzącego ze Wzgórz Kiełczyńskich. Głaz ufundowała Federacja Towarzystw Górskich przy Sowie (Verband der Gebirgsvereine an der Eule - EGV) a jego odsłonięcie nastąpiło 10 X 1909 r.
Nieopodal zlokalizowany jest pomnik poległych w I Wojnie Światowej m.in. mieszkańców Kiełczyna, autorstwa
P. Schulza. Ma on formę kamiennego lwa leżącego na lufie armatniej. Rzeźba posadowiona jest na dużym cokole wykonanym z kamiennych bloków. Na przedniej i bocznych ścianach postumentu tablice inskrypcyjne."-tekst ze strony:
http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Po niesamowicie dlugiej sesji zdjęciowej przy pomniku poległych w I wojnie światowej,powolutku ruszamy ścieżką dydaktyczną dalej,zmierzając ku naszemu dzisiejszemu celowi.Idziemy pięknym lasem,pachnie dookoła jesienią.Drzewa pięknie są ustrojone żółtymi,rudymi i czerwonymi liśćmi.Spłowiałe źdźbła traw dopełniają kolorytu całości.Mówię Radkowi że jesień jest najbardziej kolorową porą roku i nigdy nie jest taka sama.
Idziemy niespiesznie leśnym duktem,rozkoszując się jesiennym pięknem,które nas otacza i cieszymy się swoim towarzystwem :)
I tak przechodzimy obok przystanku nr 4 i nr 5.
"PRZYSTANEK 4.
Wzgórza Kiełczyńskie niemal w całości porastają lasy, głównie młode drzewostany gospodarcze z przewagą sosny, brzozy, rzadko dębu. Wśród nich występują niewielkie powierzchnie kwaśnych dąbrów, z elementami dąbrów ciepłolubnych.
Kwaśne dąbrowy śródlądowe są budowane przez dąb bezszypułkowy, rzadko przez dąb szypułkowy, z domieszką buka zwyczajnego, brzozy brodawkowatej oraz sosny zwyczajnej.
Wśród licznych gatunków flory stwierdzono konwalię majową, bluszcz pospolity, a także zanokcicę serpentynową, których stanowiska zostały objęte ochroną w postaci użytku ekologicznego.
PRZYSTANEK 5.
Na całej długości trasy możemy spotkać różnego kształtu kopce mrówek rudnic. Gniazdują
w dużych kopcach zbudowanych z resztek roślinnych. W pobliżu mrowiska zbiegają się marszruty - szlaki pokarmowe mrówek robotnic. Znoszą one do mrowiska różne drobne bezkręgowce. Duże mrowisko mrówki rudnicy eliminuje ze swego otoczenia nawet około miliona sztuk innych, najczęściej szkodliwych owadów w ciągu sezonu. Społeczeństwo mrówek składa się z matki produkującej jaja, robotnic i okresowo uskrzydlonych samic
i samców. Matka znosząca od 30 do 300 jaj dziennie jest dokarmiana przez robotnice, dbające równocześnie o larwy i jaja. Matka może żyć do 15 lat, pozostałe mrówki tzw. "personel" jest krótkowieczny.
Mrówki mają licznych drapieżców. Są to dzięcioły wykonujące tunele w kopcach, ale mrowiska niszczą także dziki, lisy i kuny."-tekst ze strony: http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Wędrujemy leśną drogą,rozmawiamy,robimy zdjęcia i chłoniemy piękno,które nas otacza.Kiedy zaczynamy się piąć w górę,naszą uwagę przykuwa ścieżka-jej środek jest wyżłobiony przez płynącą wodę.Niezwykle wygląda ta ścieżka.Jakby ziemia pękła,bo bruzda wymyta przez płynącą z góry wodę,głęboko wymyła grunt.
Tu mamy chwilę na ciut dłuższą sesję zdjęciową i wykorzystujemy ją dogłębnie,a po niej powolutku wędrujemy dalej w górę,oczywiście co chwila przystając i robiąc zdjęcia.
Niespiesznie docieramy do tablic informacyjnych nr 6 i 7.Niestety 7-demka jest roztrzaskana na kawałeczki,ale sprawdzą była natura,a nie człowiek.Wiatr powalił drzewo,które upadając roztrzaskało tablicę informacyją :( Tak też bywa...
"PRZYSTANEK 6.
Na terenie parku krajobrazowego można obserwować objęte ochroną ścisłą następujące gatunki zwierząt:
NOCEK DUŻY
Na obszarze Wzgórz Kiełczyńskich stwierdzono między 100 a 200 osobników tego gatunku. Nocek duży to największy z nietoperzy występujący na terenie Polski. Jego przedramię sięga długości 54-68 mm, jasnobrązowe uszy są dość długie i szerokie a ich przednia krawędź łukowato wygięta do tyłu. Pyszczek jest krótki o barwie cielistej. Futerko szarobrązowe (młodych szarawe), krótkie i gęste. Nietoperze emitują sygnały echolokacyjne typu FM, słyszalne na częstotliwości 27-35 kHz, z odległości do 20m, jako kliknięcia. Nocek duży lata dość wolno i nisko - do 10m nad ziemią. Żywi się owadami, głównie chrząszczami. Najstarszy stwierdzony wiek nocka to 37 lat i 1 miesiąc.
DZIĘCIOŁ DUŻY
Samiec wyróżnia się czerwoną plamą na potylicy. Dzięcioły te posiadają ostry i mocny dziób, wielki lepki język do chwytania leśnych owadów. Ich lot jest falisty. Dzioba używają do kucia w pniach drzewa (zwykle obumarłego)
i drążenia w nich dziupli niezbędnych im do gniazdowania przez wiele lat. Gniazdo znajduje się zwykle na wysokości ponad 3m nad ziemią. Dzięcioł duży żywi się owadami wykutymi z drzewa, zimową porą głównie nasionami sosny, modrzewia, brzozy i świerka. Dzięcioł jest miłośnikiem karmników głównie przez pozostawiony pokarm: tłuszcz, ziarna zbóż, orzeszki ziemne, orzechy laskowe oraz włoskie.
PADALEC ZWYCZAJNY
Jest to beznoga jaszczurka przypominająca małego węża. Ciało padalca jest gładkie, walcowate, pokryte drobnymi łuskami, bez przewężenia szyjnego, głowa mała, ogon zakończony małym, kolczastym wyrostkiem. Ubarwienie przeważnie brunatne, szare lub srebrzystopopielate. W ciągu dnia ukrywa się w spróchniałych pniach drzew, wykrotach, zwałach kamieni oraz ściółce leśnej. Żywi się ślimakami, dżdżownicami, owadami i ich larwami. Spośród wszystkich naszych gadów jest najmniej wrażliwy na chłód. Zimuje od października do kwietnia. Dożywa 50 lat lub więcej. W obronie może odrzucić ogon.
KURHANNIK
Sylwetka przypomina dużego myszołowa; wyróżnia się cynamonowo-czerwonym ogonem, widocznym także
w locie. Gniazdo zakłada przeważnie w ścianach wąwozów skalanych, przecinających stepy, czasem w grotach, wśród krzewów, rzadko na drzewach. Chętnie zajmuje opuszczone gniazda kruków, ale sam też buduje. Na skutek suszy w stepie południowo-wschodniej Europy i Azji kurchanniki wyruszają na wędrówkę w poszukiwaniu wody
i zieleni. Nie są jednak typowymi ptakami wędrownymi. Żywi się upolowanymi drobnymi, polnymi i stepowymi gryzoniami. Do Polski zalatuje sporadycznie.
PRZYSTANEK 7.
Runo leśne – najniższa, przyziemna warstwa roślin i grzybów w lesie, przykrywająca jego dno. W skład runa wchodzą: krzewinki, rośliny zielne, mszaki oraz nalot drzew i krzewów, a także niskie krzewy. Runo Wzgórz Kiełczyńskich, bogate jest w dużą ilość np.: paproci, jeżyn, turzyc oraz wiele innych gatunków bylin i traw. Praktycznie cała powierzchnia runa Wzgórz pokryta jest roślinnością. Jedynie przy gęstych zadrzewieniach roślin nagozalążkowych, brak światła, uniemożliwił rozrost dla niskich roślin. W gęstwinie roślin runa leśnego można znaleźć różnego rodzaju grzyby jadalne np.: Podgrzybek zajączek (Xerocomus subtomentosus), Podgrzybek złotawy (Xerocomus chrysenteron) oraz trujące dla człowieka np. Muchomor czerwony (Amanita muscaria)."-tekst ze strony:
http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Wędrujemy malowniczą ścieżką,rozmawiamy,w oddali słyszymy dzwony bijące w kościele.Idziemy dróżką wijącą się między drzewami,szeleścimy suchymi liśćmi,ale kiedy zaczynamy schodzić w dół,zaczynamy się martwić.Nie dotarliśmy jeszcze na szczyt,więc nasze obawy zaczynają być uzasadnione.
Wszystko zaczyna się wyjaśniać.kiedy w oddali,na drzewie,oprócz znaków zielonych ścieżki przyrodniczej,dostrzegamy żółty szlak turystyczny pnący się w górę.Skręcamy w prawo i zaczynamy iść wyżej i wyżej.Mijamy powalone przez wiatr drzewa,kopce mrowisk,dziwne pniaki "uśmiechające" się do nas,przystajemy i robimy zdjęcia i niespiesznie docieramy do kamiennych schodów.
Wchodzimy po kamiennych schodach.Oczywiście tylko część ich jest dość dobrze zachowana.Im wyżej jesteśmy,tym kamiennych stopni jest mniej.Skutecznie zastępują je korzenie drzew i kamienie.Kiedy podejście się kończy,wkraczamy na wąską,wydeptaną,leśną ścieżkę.Wędrujemy nią,zmierzając ku szczytowi Szczytnej.
Zatrzymujemy się przy kopczyku ułożonym z kamieni.Tuż obok stoi tablica informacyjna,a na dwóch drzewach umieszczono tabliczki informacyjne że to jest szczyt Szczytna.
"PRZYSTANEK 8.
Szczytna 466 m. n.p.m. to najwyższy szczyt pasma Wzgórz Kiełczyńskich, którego grzbiet wyraźnie opada w kierunku wschodnim do Przełęczy Jędrzejowickiej 277 m. n.p.m. Na wierzchołek Szczytnej możemy również dojść żółtym szlakiem turystycznym, którego trasa wiedzie z Sobótki do Świdnicy przez górę Ślężę, Przełęcz Tąpadła, Kiełczyn oraz Krzczonów."-tekst ze strony:
http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Najpierw podchodzimy do tablicy informacyjnej,czytamy.a po zapoznaniu się z treścią,zaczynamy sesję zdjęciową.Spokojnie,bez pośpiechu fotografujemy wszystko dookoła,cieszymy się pięknem złotej jesieni i swoim towarzystwem :)
Po zrobieniu mnóstwa zdjęć,powolutku ruszamy w drogę powrotną.Wędrujemy więc do kamiennych schodów i nimi schodzimy ze Szczytnej.Postanowiliśmy do Kiełczyna iść żółtym szlakiem.I tak kawałek wędrujemy tak jak przyszliśmy,razem z zielonymi oznaczeniami ścieżki przyrodniczej.Po jakimś czasie zostawiamy ją po lewej stronie,a my schodzimy żółtym szlakiem,zmierzając nim do wsi.
Niespiesznie wędrujemy ścieżką wijącą się między rudymi paprociami,docieramy nią do drogi leśnej usłanej rudo-złotymi liśćmi,tworząc pod nogami gruby,szleszczący dywan.Przepiękny to widok i niesamowita frajda iść taką drogą.I znów stwierdzam,że jesień jest najbardziej kolorową porą roku.Cieszy oczy i duszę i pachnie cudnie :) I tak znów dołączamy do ścieżki dydaktycznej z przystankiem nr 15,a po niedługim czasie nr 16,a stąd już mamy blisko do kościoła.
"PRZYSTANEK 15.
Okrytozalążkowe, okrytonasienne (Angiospermae), typ królestwa roślin, liczący ok. 300 tys. gatunków drzew, krzewów i bylin, będący najliczniejszą grupą w świecie roślin. Okrytozalążkowe dzieli się na dwie klasy: dwuliścienne i jednoliścienne.
Cechą charakterystyczną okrytozalążkowych jest zamknięcie zalążków w zalążni słupka powstałego ze zrośnięcia jednego lub kilku owocolistków. Po zapłodnieniu z zalążków rozwijają się nasiona, a z zalążni owocnia okrywająca nasiona stąd nazwa okrytonasienne.
PRZYSTANEK 16.
Kod obszaru
PLH020021
Forma ochrony w ramach sieci Natura 2000:
specjalny obszar ochrony siedlisk (Dyrektywa Siedliskowa)
Opis przyrodniczy:
Wzgórza Kiełczyńskie zbudowane są ze skał metamorficznych, głównie serpentynitów, które w partiach szczytowych całego grzbietu tworzą efektowne wychodnie skalne. Lokalnie towarzyszący serpentynitowi minerał magnezyt (MgCO3) był wydobywany w kopalni znajdującej się pomiędzy Wirkami a Wirami po północnej stronie pasma. Najwyższy punkt wzgórz tworzy skalisty wierzchołek góry Szczytna (466 m n.p.m.). Im bardziej na zachód, zbocza wzgórz stają się łagodniejsze. Ze względu na usytuowanie Wzgórz Kiełczyńskich na przedpolu Sudetów, z wielu miejsc roztaczają się dalekie panoramy, z jednej strony na Góry Sowie, z drugiej zaś na Masyw Ślęży.
Niemal w całości stoki i szczyty Wzgórz Kiełczyńskich pokryte są zbiorowiskami leśnymi. Jedynie lokalnie, na niewielkich powierzchniach u podnóży stoków, występują pola uprawne, łąki, czy też charakterystyczne dla regionu, obecnie zanikające sady. Wzgórza Kiełczyńskie to jedno z najbogatszych w Polsce siedlisk zanokcicy serpentynowej (Asplenium adulterinum), a także innych rzadkich w skali kraju gatunków paproci, związanych ze specyficznym podłożem skał serpentynitowych. Przedmiotem ochrony są także siedliska muraw kserotermicznych, które wykształcają się głównie w postaci niewielkich fragmentów na nasłonecznionych powierzchniach kamieniołomów serpentynitu. Ponadto, obszar pełni ważną rolę żerowiska nocka dużego (Myotis myotis), którego jedna z największych na Dolnym Śląsku kolonii rozrodczych znajduje się w okolicach Kiełczyna."-tekst ze strony: http://www.dzpk.pl/pl/parki-krajobrazowe/95-slezanski-park-krajobrazowy/491-sciezka-dydaktyczna-wzgorza-kielczynskie.html
Kiedy docieramy do świątyni,najpierw dostrzegamy samochody na parkingu,a później do naszych uszu docierają dźwięki trwającej mszy.Obchodzimy kościół dookoła.robimy zdjęcia na zewnątrz i wędrujemy w kierunku pakingu gdzie stoi nasze autko.Z tablicy informacyjnej ustawionej przy drodze,dowiadujemy się że w Kiełczynie jest pałac i krzyż pokutny.Postanawiamy więc podjechać i zobaczyć,więc kiedy wsiadamy do samochodu i ruszamy w kierunku pałacu.
I jak to u nas bywa,zamiast dotrzeć do pałacu w Kiełczynie,docieramy do pałacu w Tuszynie.Wjeżdżamy na teren przypałacowy,zostawiamy autko na parkingu,wysiadamy z niego i idziemy w kierunku budynku.Obecnie mieści się tu szkoła podstawowa,więc zdajemy sobie sprawę,że nie wejdziemy do środka,ale z racji tego,że dziś są wybory,mamy nikłą nadzieję na zajrzenie do pałacowych wnętrz.
Kiedy podchodzimy do drzwi wejściowych i zaglądamy przez okienka do holu,stwierdzamy że komisja wyborcza usadowiła się właśnie tu,na parterze,na wejściu do budynku.Nie będziemy więc przeszkadzać i wycofujemy się,i idziemy na krótki spacer alejkami parkowymi.
"Rys historyczny i stan obecny:
Miejscowość pojawiła się w źródłach z 1369 roku pod nazwą Heinrichsdorff. W 1626 roku dobra rycerskie w Tuszynie należały do Hansa von dem Heide. W rękach jego potomków miejscowość pozostawała przez ponad stulecie. W 1740 roku w Tuszynie wzmiankowano radcę von dem Heide. Od 1769 roku posiadłość należała do rodziny von Schweinitz. W 1785 roku właścicielką majątku w Tuszynie była Dorothea Elisabeth z domu von Schweinitz. W miejscowości wzmiankowano pałac, folwark, ewangelicki kościół, probostwo, szkołę, 20 gospodarstw kmiecych, 15 zagrodniczych, 16 chałupniczych i 350 mieszkańców. W 1830 roku majątek w Tuszynie należał do landratowej von Prittwitz und Gaffron, z domu von Seidlitz. Według opisu miejscowości znajdował się w niej pałac z parkiem, folwark, 70 domów, ewangelicki kościół, ewangelicka szkoła, browar. Tuszyn liczył 513 mieszkańców, w tym 107 katolików. W 1845 roku właścicielem dóbr był landrat von Prittwitz und Gaffron. W Tuszynie wzmiankowano 71 domów, pałac z ogrodem, folwark, ewangelicki kościół, ewangelicką szkołę, browar i gorzelnię. Wioskę zamieszkiwały 584 osoby, w tym 121 wyznania katolickiego. Na folwarku hodowano m.in. 935 owiec merynosów i 285 sztuk bydła. W 1856 roku majątek w Tuszynie należał do byłego starosty i starszego ziemskiego von Prittwitz-Gaffron. Źródło z 1857 roku wzmiankuje w miejscowości Moritza von Prittwitz und Gaffron, zwanego (gennant) von Kreckwitz, natomiast księgi adresowe z lat 1858-1905 starszego ziemskiego Conrada von Prittwitz und Gaffron, gennant von Kreckwitz. Być może chodzi o ta samą osobę. W 1886 roku dobra w Tuszynie liczyły 164ha, w tym 152ha pól uprawnych, 8ha łąk, 1ha stawów, 3ha dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. Na folwarku hodowano 8 koni, 7 krów i 4 świnie. Conrad von Prittwitz und Gaffron, zwany von Kreckwitz posiadał również włości w pobliskiej Jaźwinie Górnej. W 1909 roku właścicielem majątków w Tuszynie i Jaźwinie Górnej był Leonhard von Prittwitz und Gaffron, zwany von Kreckwitz. Funkcję generalnego pełnomocnika pełniła Pani Hedwig von Prittwitz und Gaffron. Posiadłość w Tuszynie liczyła 167,3ha, w tym 150,6ha pól uprawnych, 8,5ha łąk, 1,3ha pastwisk, 3,9ha parku i ogrodu, 3ha dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. W gospodarstwie działał browar. Leonhard von Prittwitz und Gaffron, gennant von Kreckwitz zmarł pomiędzy 1912 a 1917 rokiem. W 1917 roku majorat Tuszyn (Hennersdorf) i dobra w Jaźwinie należały już do jego spadkobierców. W 1921 roku właścicielem wymienionych wyżej włości był małoletni Ernst Wilhelm von Prittwitz und Gaffron, gennant von Kreckwitz, nad którym pieczę sprawował opiekun prawny kapitan Günther von Prittwitz und Gaffron. W 1926 roku majątki w Tuszynie i Jaźwinie Górnej w dalszym ciągu należały do Ernsta Wilhelma von Prittwitz und Gaffron, gennant von Kreckwitz. Właściciel mieszkał w rezydencji w Goli Dzierżoniowskiej (Guhlau). Pałac w Tuszynie dzierżawił major von Lieres und Wilkau. Otaczające rezydencję włości miały powierzchnię 167,3ha, w tym 150,6ha pól uprawnych, 8,5ha łąk, 1,3ha pastwisk, 0,6ha stawów, 6,3ha parku, ogrodu, dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. W 1930 roku dobra w Jaźwinie wraz z majoratem Tuszyn posiadał Hubertus von Prittwitz und Gaffron auf Hennersdorf (zamieszkały w rezydencji w Tuszynie). Funkcję jego generalnych pełnomocników pełnili notariusz dr Hoheifel z Wrocławia i syndyk Hans Spika z Nysy. Majątek w Tuszynie liczył 167,3ha, a jego administratorem był Karl Hornik. Księga adresowa z 1937 roku jako właściciela dóbr wymienia ponownie Hubertusa von Prittwitz und Gaffron. W latach trzydziestych XX wieku powierzchnia posiadłości w Tuszynie spadła do 87,5ha, w tym 76,5ha pól uprawnych, 3,1ha łąk, 1,8ha parku, 0,9ha ogrodu, 5,2ha dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. Po zakończeniu drugiej wojny światowej wraz z innymi śląskimi majątkami rodziny von Prittwitz und Gaffron została przejęta przez państwo polskie. Losy majątku w Tuszynie po 1945 roku nie są znane. Pałac przekazano w zarząd Urzędowi Gminy w Dzierżoniowie. W latach 1957-1960 w rezydencji przeprowadzono remont. W 1977 roku zabytku mieściły się: Gminy Ośrodek Kultury, sklep GS oraz lokale mieszkalne. W następnej dekadzie budynek był tylko częściowo użytkowany. W latach 1988-1992 przeprowadzono remont generalny. Kolejny remont z adaptacją na cele oświatowe miał miejsce w 2005 roku. Odtąd pałac pozostaje siedzibą Szkoły Podstawowej. W związku z pełnioną funkcją możliwości zwiedzania zabytku są ograniczone. Na północ od pałacu rozciąga się park (położny również na terenie szkoły). Na południe od rezydencji dawniej położony był folwark, z którego do dziś przetrwały nieliczne zabudowania.
Pałac.
Pierwotnie jednoskrzydłowa rezydencja została wzniesiona w 1609 roku. W 1715 roku do pałacu dostawiono dwa skrzydła boczne. Prace budowlane w siedzibie rodu Prittwitz und Gaffron prowadzono w 1935 roku. Pałac murowany, potynkowany, założony na planie litery „C”, pierwotnie dwukondygnacyjny, obecnie z trzecią kondygnacją urządzoną na poddaszu, nakryty dachami łamanymi. Fasada (elewacja południowo-zachodnia) siedmioosiowa, z centralnym głównym wejściem ozdobionym portalem kolumnowym dźwigającym trójkątny przyczółek z kartuszami herbowymi i datą 1715. Elewacje o podziałach ramowych, z wydatnym gzymsem wieńczącym, lizenami, gzymsem między kondygnacjami oraz oknami w opaskach uszatych. Korpus trzytraktowy, z centralną obszerną sienią, nakrytą sklepieniem kolebkowym z lunetami.
Zabytki w Tuszynie
Do rejestru zabytków w Tuszynie wpisano kościół ewangelicki, obecnie rzymsko-katolicki, filialny p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa, z lat 1900-1902 (nr rej.: A/1952/985/WŁ z 22.02.1984r.); zespół pałacowy, XVIII-XIX w.: pałac (nr rej.: 348/769 z 1.10.1960r. oraz A/4587/1368 z 13.08.1965r.), park (nr rej.: A/4586/754/WŁ z 8.11.1980r.). Ponadto w ewidencji zabytków znalazły się m.in.: mur z bramą w zespole pałacowym, pawilon ogrodowy w zespole pałacowym oraz brama w parku.
Informacje praktyczne i dojazd.
Niestety dojazd komunikacją publiczną do Tuszyna nie jest możliwy. Podróżującym samochodem proponuję jechać z Gliwic autostradą A4 w kierunku Wrocławia do węzła Brzezimierz, następnie DK396 do Strzelina i dalej DK39 do Łagiewnik. W Łagiewnikach należy skierować się na trasę nr 384 (ul. Jedności Narodowej), z której w miejscowości Mniowice trzeba skręcić w prawo w lokalną drogę prowadzącą do Jaźwiny przez Janczowice. Na skrzyżowaniu na zachodnim krańcu Jaźwiny należy skręcić w lewo w drogę do Tuszyna. Zespół pałacowy znajduje się w północnej części wioski, na zachód od głównej ulicy (droga Kiełczyn – Dzierżoniów). Odległość: w jedną stronę z Gliwic około 185km, z Wrocławia nieco ponad 50km. Samochód można zaparkować w jednej z bocznych ulic w pobliżu szkoły."-tekst ze strony:https://www.palaceslaska.pl/index.php/indeks-alfabetyczny/t/2060-tuszyn
Po spacerze,wracamy do samochodu i jedziemy w kierunku Kiełczyna.Zatrzymujemy się na chwilę przy pałacu.Niestety budynek dawnego pałacu w Kiełczynie jest w opłakanym stanie.Część okien jest zabita deskami i drzwi wejściowe do budynku też.
"Rys historyczny i stan obecny wsi Kiełczyn:
Miejscowość wzmiankowana w 1239 roku jako Colcim. W źródle z 1364 roku wymieniona pod nazwą Kelczchin. Być może w średniowieczu na jednym ze wzgórz otaczających Kiełczyn znajdował się zamek. W 1392 roku właścicielami osady byli członkowie rodu Sachenkirche. W połowie XVII wieku Kiełczyn należał do rodziny von Hund, m.in. w 1665 roku zmarła i została pochowana w miejscowej świątyni Anna Maria Hund. Następnie w 1740 roku w wiosce wzmiankowano starostę von Schindla. W rękach jego potomków majątek pozostał w kolejnych dekadach. Od 1779 roku Kiełczyn posiadali przedstawiciele rodu von Witten. W 1830 roku właścicielem majątku był kupiec Scharff. W Kiełczynie wzmiankowano 44 domy, pałac, dwa folwarki, kościół katolicki, gorzelnię, młyn, 363 mieszkańców, w tym 156 ewangelików. W 1845 roku dobra rycerskie pozostawały w rękach rodziny Scharff. Według opisu miejscowości znajdował się w niej pałac, dwa folwarki, 53 domy, katolicki kościół parafialny, młyn, gorzelnia i browar. Kiełczyn liczył 432 mieszkańców, w tym 210 ewangelików. Na folwarkach hodowano m.in. 900 sztuk owiec merynosów. W 1856 roku włości w Kiełczynie posiadał już Pan Jänsch. Około 1858 roku majątek nabył Karl von Löbbecke. Według księgi adresowej z 1886 roku dobra rycerskie w Kiełczynie w dalszym ciągu pozostawały pod rządami Karla von Löbbecke. Posiadłość liczyła 312ha, w tym 197ha pól uprawnych, 10ha łąk, 97ha lasów, 8ha dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. Na folwarku hodowano 33 konie, 100 sztuk bydła rogatego, w tym 78 krów. Przed 1894 rokiem majątek otrzymał w spadku Hugo von Löbbecke (zm.1901r.) z Żelazna (Nieder Eisersdorf) koło Kłodzka. Po śmierci Hugona von Löbbecke włości w Żelaznie i Kiełczynie odziedziczył Siegfried von Löbbecke. W 1905 roku dobra liczyły 386ha, w tym 197ha pól uprawnych, 10ha łąk, 171ha lasów, 8ha dróg, podwórzy gospodarczych i innych użytków. Zajmował się nimi generalny pełnomocnik nadinspektor Lange. Siegfried von Löbbecke utworzył majorat Żelazno (Majoratsherrschaft Eisersdorf), obejmujący w powiecie dzierżoniowskim majątki w Jędrzejowicach (Endersdorf), Kiełczyn i Tuszyn (Hennersdorf) o powierzchni łącznej 609ha. Pozostał jego właścicielem przynajmniej do 1930 roku. W 1930 roku dobra w Kiełczynie dzierżawił Fritz Günther von Tschirschky und Bögendorff in Költschen (zamieszkały w pałacu w Kiełczynie). Posiadłość liczyła 389ha, w tym 198ha pól uprawnych, 10ha łąk, 170ha lasów, 4ha ogrodu, 7ha dróg i podwórzy gospodarczych. Zatrudniano inspektora i leśniczego. Działała mleczarnia dzierżawiona przez firmę z Dzierżoniowa. W 1937 roku dobra rycerskie Kiełczyn z majątkiem Tuszyn (Lehngut Hennersdorf) należały do Pani Marii Elizabeth von Tschirschky und Bögendorff, z domu von Löbbecke. Generalnym pełnomocnikiem był Mortimer von Tschirschky z Kobylej Głowy w powiecie ząbkowickim (in Kobelau, Kreis Frankenstein). Folwarkiem kierował inspektor Blanke. Powierzchnia włości wynosiła 265,4ha, w tym 215ha pól uprawnych, 7,5ha łąk, 15ha pastwisk, 1ha stawów, 4ha lasów, 1ha parku, 3ha ogrodu, 19ha dróg, podwórzy i innych użytków. Po zakończeniu drugiej wojny światowej majątek przejęło państwo polskie. Pałac został wyremontowany w 1975 roku. Dwa lata później w budynku wzmiankowano klub młodzieżowy, klub „Ruchu” i bibliotekę. Zapewne część pomieszczeń pełniła funkcje mieszkalne. Kolejny remont zabytku miał miejsce w 1993 roku. Obecnie część budynku jest zamieszkała, niektóre pomieszczenia nie są użytkowane. Mieszkańców zabytku nie stać na profesjonalny remont. Niestety nie mogą oni liczyć ani na wsparcie samorządu, ani służb konserwatorskich. Przyszłość pałacu w Kiełczynie jest bardzo niepewna. Możliwe, że jak to już miało miejsce w wielu podobnych przypadkach za kilka lat mieszkańcy zostaną wykwaterowani do innych lokali, a budynek popadnie w ruinę.
Pałac
Początki rezydencji sięgają połowy XVII wieku kiedy to wioska należała do rodu von Hund. Około 1730 roku pałac został przebudowany. Kolejne przekształcenia miały miejsce na zlecenie Karla von Löbbecke w latach 1860-1870. Budynek murowany z cegły, potynkowany, założony na planie prostokąta, trzykondygnacyjny, nakryty łamanym dachem czterospadowym. Fasada (elewacja wschodnia) dziesięcioosiowa, z przebudowanym, pierwotnie zapewne centralnym głównym wejściem. Główne wejście przypuszczalnie poprzedzał podcień podtrzymujący balkon. Druga dłuższa elewacja (zachodnia) oryginalnie również dziesięcioosiowa, obecnie z większością okien zamurowanych. Elewacje w znacznym stopniu uproszczone, zachowały wydatny gzyms wieńczący, proste opaski wykonane w tynku wokół niektórych okien, a także część gzymsów nadokiennych. Co interesujące obecnie rozpadające gzymsy nadokienne pokazują swoją konstrukcję. Zostały wykonane z drewna i obłożone tynkiem. Układ wnętrz dwutraktowy, z centralną obszerną sienią, w przedłużeniu której klatka schodowa, doświetlona przez okna w elewacji zachodniej.
Na północ od rezydencji pozostałości zaniedbanego i zdewastowanego parku, z ośmiobocznym pawilonem, włączonym w ciąg nowszych zabudowań. Od wschodu do pałacu przylega dawny dziedziniec gospodarczy, który w drugiej połowie XX wieku zatracił swój oryginalny charakter. Do dziś przetrwała jedynie część otaczających go zabudowań gospodarczych.
Zabytki w Kiełczynie
Do rejestru zabytków w Kiełczynie wpisano kościół p.w. Narodzenia NMP, XIV/XV w. (nr rej.: A/1710/802 z 1.12.1960r.); plebanię (nr 44) z XVII w. (nr rej.: A/1711/987/WŁ z 22.02.1984r.); zespół pałacowy: pałac, XVII/XVIII w. (nr rej.: A/4244/767 z 30.09.1960r.), park z poł. XIX w. (nr rej.: A/4243/834/WŁ z 18.09.1981r.), altanę ośmioboczną w parku, XIX w. (nr rej.: j. w.). Ponadto w ewidencji zabytków znalazły się m.in. obora i stodoła w zespole pałacowym.
Informacje praktyczne i dojazd
Niestety dojazd komunikacją publiczną do Kiełczyna nie jest możliwy. Podróżującym samochodem proponuję jechać z Gliwic autostradą A4 w kierunku Wrocławia do węzła Brzezimierz, następnie DK396 do Strzelina i dalej DK39 do Łagiewnik. W Łagiewnikach należy skierować się na trasę nr 384 (ul. Jedności Narodowej), z której w miejscowości Mniowie trzeba skręcić w prawo w lokalną drogę prowadzącą do Kiełczyna przez Janczowice, Jaźwinę. Zespół pałacowy znajduje się w południowej części wioski, na wschód od drogi do Dzierżoniowa. Odległość: w jedną stronę z Gliwic niecałe 190km, z Wrocławia nieco ponad 50km. Samochód można zaparkować na niewielkim placu w bezpośrednim sąsiedztwie pałacu."-tekst ze strony: https://www.palaceslaska.pl/index.php/indeks-alfabetyczny/k/2050-kielczyn
Kiedy obejrzymy pałac w Kiełczynie z zewnątrz i nie odnadujemy krzyża pokutnego-według mapki powinien znajdować się przed pałacem-a w rzeczywistości znajduje się po drugiej stronie drogi,pod płotem prywatnej posesji.....wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej.
Przed nami Krzyżowa.
Zawsze chcieliśmy tu dotrzeć,ale jak do tej pory było nam nie po drodze....
Ot życie....
Do Krzyżowej docieramy bez problemów.Wjeżdżamy na bezpłatny parking,gdzie zostawiamy samochód i niespiesznym krokiem zmierzamy ku budynkowi pałacu.
"Krzyżowa-Powiat świdnicki, gmina Świdnica
(nazwa niemiecka: Kreisau, Kreis Schweindnitz)
Pierwsza wzmianka o miejscowości: początki dziejów miejscowości sięgają XIII w. W 1335 r. po raz pierwszy wzmiankowany był kościół w Krzyżowej.
Właściciele majątku: w XIV w. między innymi Kilian von Haugwitz i Heinze von Liebetal, w piętnastym stuleciu rodziny von Seidlitz i von Naschwitz. W kolejnym stuleciu ponownie członkowie rodu von Seidlitz oraz Reibnitzowie, m.in. Mikołaj von Reibnitz, małżonek Barbary von Mühlberg (zm. 1548 r.) i Piotr von Reibnitz z Krzyżowej, który w 1568 r. ożenił się z Barbarą, córką Jerzego von Peterswald, właściciela Piławy Średniej. Następnie majątek należał do rodzin von Peterswalde, von Rothkirch, von Zeidlitz (od około 1690 r.), von Dresky (od lat 70` XVIII w.). W 1867 r. Helmut Karol Bernard von Moltke (1800-1891), generał i szef sztabu wojsk niemieckich odkupił od wdowy po N. von Dresky, z domu Müller Krzyżową, Grodziszcze Dolne i Wieruszów. Trzy lata później otrzymał tytuł hrabiego, a w 1889 r. do posiadanych majątków dokupił Wojnarowice i utworzył z nich fideikomis. Helmut von Moltke nie posiadał dzieci, dlatego też jego posiadłości odziedziczył bratanek Wilhelm Józef Bernard Fryderyk Adolf (1845-1905), syn Adolfa Erdmanna Bernarda Jerzego von Moltke. Kolejnym właścicielem fideikomisu był najstarszy syn Wilhelma, Helmut Adolf Edo Ludwik Wilhelm hrabia von Moltke (ur. 1876 r.). Majątek rodziny von Moltke nie należał do dużych, cały majorat liczył 476 ha, z czego dobra w Krzyżowej 189 ha. Ostatni przedstawiciel tej gałęzi rodu, Helmut James von Moltke, syn Helmuta Adolfa, zarządzał posiadłością od 1929 r. Z wykształcenia był prawnikiem, w czasie drugiej wojny światowej działał w niemieckim kontrwywiadzie. Należał do przeciwników narodowego socjalizmu, założył organizację opozycyjną, zwaną „Kręgiem z Krzyżowej”. Został aresztowany przez gestapo w styczniu 1944 r., osądzony przez tzw. trybunał ludowy, stracony 23 stycznia 1945 r. Po drugiej wojnie światowej majątek rodziny von Moltke znacjonalizowano i przekazano w zarząd Państwowemu Gospodarstwu Rolnemu. Z biegiem lat pałac i reszta posiadłości zostały doprowadzone do ruiny. Losy rezydencji odmieniły się w 1989 r. 12 listopada tegoż roku w Krzyżowej odbyła się tzw. msza pojednania, w której uczestniczyli premier Polski Tadeusz Mazowiecki i kanclerz Niemiec Helmut Kohl. Rezultatem tego spotkania było powołanie fundacji Krzyżowa. W latach 1992-1998 odbudowano pałac wraz z folwarkiem. W dawnych budynkach gospodarczych urządzono pokoje hotelowe, sale konferencyjne, salę sportową oraz restaurację.
Pałac:
Pierwszą rezydencję wzniesiono w Krzyżowej w XVII w. Obecny pałac ufundowała rodzina von Zeidlitz w pierwszym ćwierćwieczu osiemnastego stulecia. Projektantem barokowego budynku był prawdopodobnie Felix Anton Hammerschmidt ze Świdnicy. Pałac przeszedł kolejne przebudowy w XIX i początkach XX w. Doprowadzony do ruiny po 1945 r., został odbudowany w latach 90` ubiegłego wieku. Budynek murowany z cegły, potynkowany, wzniesiony na planie prostokąta, na wysokich piwnicach, dwukondygnacjowy, z zagospodarowanym poddaszem, nakryty dachem mansardowym, z nowszymi lukarnami, wykonanym z dachówki. Fasada (elewacja pd.-zach., od strony dziedzińca folwarcznego), dziesięcioosiowa, z centralnym pozornym ryzalitem, zaakcentowanym wydatną wystawką, mieszczącym główne wejście, ozdobione późnobarokowym kamiennym portalem, poprzedzone schodami. W elewacjach bocznych wydatne ryzality. W elewacji tylnej kolejne dwa ryzality i ganek filarowy, podtrzymujący niewielki balkon. Elewacje o podziałach ramowych, z wydatnym gzymsem wieńczącym i boniowanymi lizenami w narożach. Okna w prostych obramowaniach. Neobarokowe detale pochodzą z początku XX w. oraz ostatniej odbudowy pałacu. Układ wnętrz dwutraktowy, z centralnie usytuowaną sienią, w przedłużeniu której reprezentacyjna klatka schodowa, ozdobiona malowidłami batalistycznymi wykonanymi w 1900 r. przez Lipinsky`ego. Przed pałacem prostokątny dziedziniec gospodarczy, wokół którego zachowane budynki: stróżówka, pralnia, wozownia, dom ogrodnika, stajnia, spichlerz, stodoła i obora. W pobliżu bramy prowadzącej na teren folwarku kamienny kościół. Za pałacem rozciąga się rozległy park krajobrazowy.
Zabytki w Krzyżowej:
Do rejestru zabytków w Krzyżowej wpisano: kościół filialny p.w. św. Michała Archanioła (12.05.1966 r., nr rej.: 1680), cmentarz ewangelicki rodziny von Moltke (28.07.1983 r., nr rej.: 936/WŁ), zespół pałacowy: pałac (31.12.1982 r., nr rej.: 915/WŁ), park (28.03.1986 r., nr rej.: 1168/WŁ), folwark (20.12.1989 r., nr rej.: 1281/WŁ).
Informacje praktyczne i dojazd.
Niestety do miejscowości praktycznie nie da się dojechać komunikacją publiczną. W sąsiednim Grodziszczu zatrzymuje się aż jeden PKS kursujący między Świdnicą a Dzierżoniowem. Podróżującym samochodem proponuję jechać z Gliwic autostradą A4 w kierunku Wrocławia do węzła Przylesie, następnie DK 396 do Strzelina, DK 39 do Łagiewnik i DK 384 do Dzierżoniowa. Z Dzierżoniowa najlepiej wyjechać DK 382 w stronę Świdnicy, w miejscowości Grodziszcze z tej ostatniej trasy należy skręcić w lewo w lokalną drogę do Krzyżowej. Odległość: w jedną stronę około 190 km. Samochód można zaparkować blisko pałacu."-tekst ze strony: https://www.palaceslaska.pl/index.php/indeks-alfabetyczny/k/756-krzyzowa
Wchodzimy na wielki plac otoczony dawnymi zabudowaniami gospodarczymi.Idziemy w kierunku pałacu.Przystajemy przed nim i robimy zdjęcia.
Po sesji zdjęciowej przed budynkiem pałacu,idziemy na krótki spacer,a po nim wchodzimy na teren gdzie znajduje się wystawa "Odwaga i pojednanie".
"„Odwaga i pojednanie” w Krzyżowej – wystawa plenerowa Muzeum Historii Polski.
„Odwaga i pojednanie” to tytuł stałej wystawy plenerowej w Krzyżowej k. Świdnicy przygotowanej przez Muzeum Historii Polski we współpracy z Fundacją „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego. 20 listopada ekspozycję uroczyście otworzyły Premier Ewa Kopacz oraz Kanclerz Angela Merkel.
Wystawa powstała z okazji 25. rocznicy Mszy Pojednania, która odbyła się 12 listopada 1989 r. na terenie byłego majątku rodziny von Moltke w Krzyżowej. Przekazany sobie podczas Mszy Pojednania znak pokoju – przez Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego niekomunistycznego premiera Polski oraz Helmuta Kohla, kanclerza wchodzących na drogę zjednoczenia Niemiec – stał się symbolicznym zamknięciem najtragiczniejszego rozdziału w historii stosunków polsko-niemieckich.
Wystawa ma charakter plenerowy i znajduje się na terenie odnowionego zespołu pałacowego w Krzyżowej, siedziby Fundacji „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego. Ma formę labiryntu zakończonego amfiteatralną przestrzenią z symbolicznym stołem na środku. Obrazy prowadzą nas przez dzieje relacji polsko-niemieckich od 1 września 1939 r. do 12 listopada 1989 r.
Pierwszy etap to horror II wojny światowej, niemieckie zbrodnie na Polakach i krzywdy, jakich doznała w wyniku wojny ludność niemiecka. Następnie wystawa pokazuje czas wrogości w stosunkach polsko-niemieckich, trwający do połowy lat 60.
Druga część to dzieje pojednania. Przełom związany był z inicjatywami chrześcijańskimi w Polsce i w Niemczech, w tym przede wszystkim z listem biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. Tu mowa jest m.in. o Bensberger Kreis, o Akcji Znaków Pokuty i o dialogu prowadzonym przez środowiska Znak i Klub Inteligencji Katolickiej. Następnie poruszony jest temat normalizacji stosunków polsko-niemieckich i współpracy środowisk opozycyjnych Polski i NRD w latach 70. i 80., o roli Solidarności i niemieckiej pomocy w stanie wojennym.
W trzeciej części prezentowane są portrety wybitnych postaci, które miały szczególne znaczenie w procesie pojednania polsko-niemieckiego (abp Bolesław Kominek, Tadeusz Mazowiecki, Stanisław Stomma, teolog i twórca Znaków Pokuty Günter Särchen oraz opozycjonista z NRD Ludwik Mehlhorn).
Czwarta część to amfiteatralna przestrzeń, gdzie na zewnętrznej ścianie przedstawione są wydarzenia 1989 r., a na wewnętrznej obraz Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Helmuta Kohla z Mszy Pojednania 12 listopada 1989 r. oraz wydarzenia, które nastąpiły później, w tym przemówienie Władysława Bartoszewskiego, jako polskiego ministra spraw zagranicznych w Bundestagu. Na ścianach mamy tu również szereg haseł i tytułów odnoszących się do wyzwań i problemów, jakie napotykamy dzisiaj w stosunkach polsko-niemieckich. Tu jest miejsce na dyskusję o trudnej przeszłości i perspektywach na przyszłość polsko-niemieckich relacji i naszego miejsca w Europie.
Wszystkie części ekspozycji złożone są z blaszanych elementów (pokrytej rdzą stali), na które naniesione są obrazy i graffiti. We wnękach ekspozycji znajdują się zdjęcia i opisy wystawy, czołówki gazet (np. artykuły prasy partyjnej ostro krytykujące list polskich biskupów do biskupów niemieckich w 1965 r.), plakaty polityczne i schemat organizacyjny Polskiego Państwa Podziemnego. Ważnym elementem ekspozycji są liczne cytaty z wypowiedzi znanych osób."-fragment tekstu ze strony: http://muzhp.pl/pl/c/1427/odwaga-i-pojednanie-w-krzyzowej-wystawa-plenerowa-muzeum-historii-polski
Wędrujemy niespiesznie niesamowitym labiryntem.Przystajemy co chwilkę,czytamy,oglądamy i robimy zdjęcia.
Kiedy już wszystko obejrzymy i sfotografujemy,powoli opuszczamy wystawę i idziemy ku pałacowi.Tu robimy sobie razem kilka zdjęć i powolutku ruszamy w kierunku recepcji i restauracji.W recepcji pytamy o pieczątkę,a kiedy podstemplujemy wszystkie nasze kajety,przechodzimy do restauracji.Tu zaglądamy za czymś słodkim do zjedzenia,ale kiedy nic nam nie podpasowuje,opuszczamy restaurację i wychodzimy na zewnątrz i powolnym krokiem ruszamy w kierunku zaparkowanego autka.
Wsiadamy do samochodu i ruszamy ku kolejnemu dzisiejszemu celowi.Przed nami Świdnica.
Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.Zostawiamy autko na parkingu i idziemy niespiesznie w kierunku centrum.
W Świdnicy byliśmy kilka razy,ale i tak nie wszystko mieliśmy okazję zobaczyć.Dziś chcemy odwiedzić Muzeum Dawnego Kupiectwa.
"Świdnica jest miastem o ponad 750-letniej tradycji. Widać to na każdym kroku – średniowieczny układ urbanistyczny Rynku, piękne kamienice reprezentujące mieszaninę stylów i atmosfera dawnego kupieckiego miasta dają o sobie znać na każdym kroku. Dzisiejsze oblicze Świdnicy kształtowało się przez wieki, dlatego trudno byłoby znaleźć drugie takie miejsce „z duszą”.
Korzystne warunki naturalne i dogodne położenie sprawiły, że okolice Świdnicy zostały zasiedlone już w neolicie (4500-1800 lat p.n.e). W okresie wczesnego średniowiecza rejon ten był zamieszkiwany przez słowiańskie plemię Ślężan. Ok. 990 r. Śląsk został zajęty przez księcia Polan Mieszka I i przyłączony do Polski.
Lata 990-1392.Okres Piastowski.
Świdnicę po raz pierwszy nazwano miastem (civitas) w dokumencie z 1267 r. Nie znany jest dokument lokacyjny, ale przypuszcza się, że Świdnica została miastem ok. 1250 r. W tym okresie Świdnica należała do Księstwa Wrocławskiego. Właśnie wrocławski książę Henryk IV, zwany Prawym, nadał miastu dwa przywileje, które pozwoliły na burzliwy jego rozwój. Było to prawo szrotu (1278 r.) i prawo mili (1285 r.) Po bezpotomnej śmierci Henryka IV Świdnica wraz z częścią Księstwa Wrocławskiego przypada w 1290 r. Bolkowi I Surowemu, który podniósł miasto do rangi stolicy księstwa. Książę ten stał się protoplastą dynastii Piastów świdnickich. Na początku XIV w. miasto posiadało już mury obronne z sześcioma bramami, kościół parafialny i dwa klasztory. W 1285 r. w Świdnicy funkcjonował cech piekarzy, tkaczy, garncarzy, szewców, kuśnierzy i krawców. W 1308 r., siedem lat po śmierci ojca, pełnię władzy przejął najstarszy syn Bolka I, Bernard. Mając jednak dwóch braci, zmuszony był podzielić księstwo na trzy części. Ponownie ziemie częściowo zjednoczył i z czasem znacznie powiększył jego syn Bolko II Mały, panujący w latach 1326-1368. Pod koniec swoich rządów był najpotężniejszym władcą na Śląsku, a ziemie Księstwa Świdnicko-Jaworskiego rozciągały się od Dzierżoniowa i Niemczy aż po Łużyce. W 1353 r. Bolko II zawarł z królem Czech Karolem Luksemburgiem układ sukcesyjny, w którego rezultacie Księstwo Świdnicko - Jaworskie po śmierci w 1392 r. wdowy po Bolku II – Agnieszki przeszło pod panowanie czeskie. Niemal równo stuletni okres panowania Piastów świdnickich był dla miasta okresem burzliwego rozwoju. Świdnica szeroko słynęła z produkcji doskonałego piwa, sukna i noży. Miastem rządziła rada miejska, na czele której stał burmistrz. Nie zawsze jednak wszystko szło pomyślnie – tok życia zaburzany był wielkimi klęskami żywiołowymi (w pożarze w 1313 r. miało spłonąć całe miasto z wyjątkiem dwóch kościołów) oraz niepokojami społecznymi i wojnami. Mimo wszelkich nieszczęść miasto rozwijało się i zwiększało swoje znaczenie. Pod koniec XIV w. liczyło ok. 6.000 mieszkańców.
Lata 1392-1740.Okres Czeski i Austryjacki.
Zmiana przynależności państwowej nie miała wpływu na gospodarkę. Nadal kwitło rzemiosło i handel. W 1429 r. Świdnicę próbowali zdobyć husyci, jednak mieszczanie nie dopuścili do opanowania przez nich miasta. Pod koniec XV w. Śląsk dostał się przejściowo pod panowanie króla węgierskiego Macieja Korwina. W 1471 r. w mieście działało aż 50 cechów, zrzeszających wielu rzemieślników o różnych specjalnościach. Prawie trzysta domów posiadało prawo warzenia piwa. Funkcjonowało kilka młynów zbożowych i od końca XV w. jeden papierniczy. W Świdnicy odbywały się wielkie, znane nie tylko na Śląsku, targi bydłem i chmielem. Po bitwie w 1526 r. pod Mohaczem, gdzie w walce z Turkami zginął król Czech i Węgier Ludwik Jagiellończyk, cały Śląsk przeszedł pod panowanie domu Habsburgów. Śląsk nadal jednak pozostał krajem Korony Czeskiej. W pierwszym stuleciu rządów Habsburgów zaszły duże zmiany w życiu społecznym. Reformacja spowodowała, że większość mieszkańców przeszła na wyznanie ewangelickie. Spowodowało to przejęcie przez nich większości kościołów, w tym również kościoła parafialnego. W kolejnym stuleciu wybuchła wojna trzydziestoletnia (1618-1648). W jej efekcie cały Śląsk uległ niemal całkowitemu spustoszeniu. Świdnica, po wielokrotnych oblężeniach, pożarach i przemarszach wojsk została kompletnie zrujnowana. W 1633 r. w wyniku zarazy zmarło w mieście 17 tys. osób. W roku zakończenia wojny w Świdnicy było 118 mocno uszkodzonych domów zamieszkałych przez ok. dwieście osób. Jeszcze w trakcie wojny władze cesarskie zainicjowały szeroko zakrojoną akcję rekatolicyzacji mieszkańców, w której niepoślednią rolę grały brutalne działania prawne i administracyjne. Zniszczenia wojny trzydziestoletniej spowodowały załamanie gospodarki miasta. Mimo postępującej odbudowy Świdnica nigdy już nie odzyskała tak wysokiej rangi, jaką miała wcześniej.
Lata 1740-1945.Okres Pruski i Niemiecki.
Rozpoczął się wojną między Austrią i Prusami. W wyniku pięcioletnich działań prawie cały Śląsk wcielony został do państwa pruskiego. Już wkrótce decyzją króla Fryderyka II powstała twierdza świdnicka (wg projektu generała Corneliusa de Walrave). W latach 1748-1754 przebudowano dotychczasowe fortyfikacje i stworzono nową zewnętrzną linię umocnień składającą się m.in. z pięciu fortów i czterech redut. W latach wojny siedmioletniej (1756-1763) wrogie armie czterokrotnie oblegały miasto, za każdym razem je zdobywając. „Zaowocowało” to zniszczeniem ponad dwustu domów i uszkodzeniem prawie czterystu. Po zakończeniu działań znaczne środki wydatkowano na wzmocnienie twierdzy. Wszystko to wpłynęło na zahamowanie rozwoju miasta. Dopiero reformy gospodarcze okresu wojen napoleońskich spowodowały pewne ożywienie. Pierwsze manufaktury powstawały już pod koniec XVIII w., jednak dopiero skasowanie twierdzy w 1866 r. wpłynęło znacząco na rozwój przemysłu. Powstało wiele małych zakładów przemysłowych. Już w 1844 r. do miasta doprowadzono linię kolejową z Jaworzyny Śl., później do Dzierżoniowa (1855 r.) i Wrocławia (1898 r.). Równocześnie zbudowano komunalne zakłady usługowe: gazownię (1863 r.), nową wieżę ciśnień (1876 r.) i elektrownię (1907 r.). Miarą rozwoju jest wzrost liczby ludności – z ok. 15 tys. w 1852 r. do ponad 28 tys. w 1900 r.
Od 1945 r.
Już wkrótce po zakończeniu działań wojennych do miasta przybyła polska grupa operacyjna. W imieniu władz dokonała ona przejęcia i inwentaryzacji majątku poniemieckiego oraz rozpoczęła organizowanie lokalnej administracji. Ludność niemiecka została wysiedlona, a na jej miejsce napłynęli osadnicy polscy (przeważnie z terenów Małopolski oraz z kresów wschodnich). Samo miasto nie poniosło większych strat w wyniku wojny, co ułatwiło późniejsze jego zagospodarowanie. Uruchamiano zakłady przemysłowe, otwierano szkoły i organizowano życie kulturalne. W okresie powojennym znacznie rozbudowano przemysł świdnicki, wybudowano nowe, duże osiedla mieszkaniowe. Dnia 1 stycznia 1999 roku Świdnica stała się stolicą powiatu. W roku 2001 najcenniejszy świdnicki zabytek – Kościół Pokoju pw. św. Trójcy, został uznany za Światowe Dziedzictwo Kultury i znalazł się na prestiżowej Liście UNESCO. Rok 2004 przyniósł miastu utworzenie Diecezji Świdnickiej. Decyzją Ojca Świętego Jana Pawła II, pierwszym Biskupem Świdnickim został Ks. Prof. Ignacy Dec. W tym samym roku nastąpił ważny impuls w rozwoju gospodarczym miasta. W Świdnicy utworzono Podstrefę Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Invest-Park. Od tego czasu w Świdnicy zainwestowało już 12 przedsiębiorstw, m.in. Colgate – Palmolive Manufacturing Poland Sp. z o. o. i Electrolux Poland Sp. z o. o. Ostatnim wydarzeniem o historycznym znaczeniu dla miasta jest odbudowa wieży świdnickiego ratusza, która zawaliła się w roku 1967. Prace rozpoczęto w 2010 r., a ukończono w 2012 r."-tekst ze strony: http://um.swidnica.pl/pages/pl/turystyka/historia-swidnicy.php
Zanim jednak dotrzemy do Muzeum,wędrujemy uliczkami miasta,zadzieramy głowy do góry,fotografujemy detale architektoniczne,przyglądamy się pięknym kamienicom i niespiesznie docieramy do Ratusza.Tu właśnie mieści się Muzeum Dawnego Kupiectwa,a tuż przy wejściu,na ławeczce przysiadła sławna Pani astronom Maria Cunitz.
Życie i rodzina Marii Cunitii
Maria Kunic (Cunitia, Kunicia, Cunitz, Kunitz) ur. 29 maja 1610 w Świdnicy, zm. 22 sierpnia 1664 w Byczynie. Córka Marii Schultz i doktora medycyny i filozofii Henryka Kunitza (Cunitiusa), który był legniczaninem. Studiował we Wrocławiu, Rostoku i Frankfurcie nad Odrą. Przebywał także w Uraniborgu, gdzie wraz z astronomem Tycho Brahe dokonywał obserwacji astronomicznych. W 1607 przyjął posadę lekarza miejskiego w Świdnicy i zamieszkał w kamienicy Rynek 8 "Pod Złotym Chłopkiem". Zmarł w Legnicy w 1629.
O życiu Marii dowiadujemy się z Historioli Eliasa von Löwen. W jej rodzinie opowiadano, że przyszłą astronomkę nie obchodziły lalki ani hałaśliwe dziecięce zabawki. Z własnej chęci bardzo wcześnie zapragnęła poznać litery i pod koniec piątego roku życia umiała już biegle czytać. Na jej prośbę rodzice zgodzili się, aby była obecna na lekcjach pobieranych w domu przez brata. Od siódmego roku życia przysłuchiwała się więc lekcjom gramatyki łacińskiej i katechizmu. Ośmioletnią Marię zaczęto wdrażać do spraw gospodarstwa domowego i prac ręcznych. Ale dawała sobie z nimi radę tak dobrze, że zostający jej wolny czas mogła poświęcać na lekturę i kształcenie się w języku łacińskim pod kierunkiem "niemych nauczycieli, czyli książek". Trzy lata później, z woli rodziców pobierać zaczęła lekcje muzyki instrumentalnej i śpiewu, a z własnej inicjatywy opanowała przy okazji umiejętność zamiany zapisu nutowego na tabulatorowy i odwrotnie. Na wiek lat dwunastu przypadły z kolei początki jej prób malarskich. Dzięki samokształceniu opanowała obok języka niemieckiego i łaciny, także język francuski, polski, włoski, hebrajski i grekę. Interesowała się astronomią oraz kształciła w poezji, malarstwie, muzyce, a także matematyce, medycynie i historii.
W 1623 wyszła za mąż za prawnika Dawida Gertsmanna. Z okazji tych zaślubin wiersz napisał Daniel Czepko. Gerstmann zmarł podczas zarazy w 1626. Potem Maria poznała Eliasa von Löwen, który był uznanym matematykiem. Połączyły ich wspólne zainteresowania naukowe i małżeństwo (1630). Dzięki Eliasowi Cunitia zajęła się najważniejszym problemem ówczesnej astronomii, jakim była zapoczątkowana przez Kopernika debata nad budową Wszechświata. Wspólnie z dachu kamienicy "Pod Złotym Chłopkiem" dokonali obserwacji planet Wenus i Jupitera.
Stąd też wzięły się złośliwe uwagi współczesnych. U jednego z biografów Kunic, J. E. Scheibla, znajdujemy miejscowe, śląskie podanie ludowe, w którym utrwaliła się postać astronomki, jako kobiety dziwnej, która noc spędzała na oglądaniu gwiazd, a dnie w łóżku, śpiąc i zaniedbując gospodarstwo domowe.
Wojna trzydziestoletnia i prześladowania religijne zmusiły Marię i Eliasa do opuszczenia Świdnicy (ok. 1636), do której już nie powrócili. Wyjechali prawdopodobnie do Byczyny, a potem wyemigrowali do spokojnej wtedy Polski i trafili do wioski Łubnice, niedaleko klasztoru cystersek w Ołoboku (Wielkopolska). Znaleźli tam, jako protestancka rodzina, schronienie u kseni Zofii Łubieńskiej.
Około 1648 zamieszkali w rodzinnym mieście Eliasa, w Byczynie, gdzie w 1650 Cunitia ukończyła i wydała drukiem w Oleśnicy swe tablice astronomiczne Urania propitia. W 1655 wybuchł tragiczny w skutkach pożar Byczyny. Pozbawił ich całego dobytku i warsztatu naukowego, i w rezultacie sparaliżował dalsze poczynania. Maria owdowiała w 1661 i zaprzestała działalności naukowej.
Astronomka Maria Kunic była najbardziej znaną w Europie kobietą-naukowcem od czasów Hypatii z Aleksandrii. Ze względu na jej wielkie dokonania nazwano ją Śląską Pallas. Wielkość Marii oraz wpływ jej dzieła na rozwój astronomii europejskiej są współcześnie mało znane. Jednak aż do początków XX wieku jej nazwisko zajmowało poczesne miejsce we wszystkich leksykonach naukowych. Mimo, że Kunic nie dokonała istotnego przełomu w rozumieniu budowy wszechświata, jej dzieło przyczyniło się do szybkiego rozpowszechnienia się wiedzy o odkrytych przez Keplera prawach ruchu planet. Na jej cześć jeden z nielicznych kraterów uderzeniowych na Wenus nazwano Cunitia.
Dzieło Marii Cunitii – Urania propitia.
Maria Cunitia i Elias á Leonibus prowadząc wspólne badania astronomiczne i porównując tablice Keplera, m.in. z Tabulas DANICAS Longomontani Christiana Longomontana, doszli do wniosku, iż najlepszymi tablicami na owe czasy były Tabulae RUDOLPHI Jana Keplera. Równocześnie stwierdzili jednak, że wymagają one nie tylko naniesienia pewnych poprawek, ale i uproszczenia. Cunitia powtórnie opracowała tablice astronomiczne Keplera, naniosła na nie poprawki, dokonała uzupełnień i uprościła je, dzięki wykorzystaniu metody pomijającej użycie logarytmów. Tak też powstało dzieło życia Marii Cunitii, Urania propitia (Łaskawa lub Życzliwa Urania), czyli astronomia przybliżona czytelnikowi, uczyniona zrozumiałą. Ukończona w Byczynie i wydana własnym sumptem w Oleśnicy w 1650, stała się udoskonaleniem tablic rudolfińskich i przyniosła Cunitii europejską sławę. Urania propitia zawierała nowe tablice astronomiczne, nowe efemerydy oraz w bardziej jasny i prosty sposób rozwiązywała, korygując wcześniejsze obliczenia, "problem Keplera", który zagęszczał maksymalnie sfery w trójwymiarowej przestrzeni. Łacińskie i niemieckojęzyczne opracowanie podzielone na 23 rozdziały i obliczone przez Marię na nowo tablice astronomiczne tworzą okazały, podwójny tom in folio, liczący łącznie ponad 500 stron.
Intencje Cunitii okazały się w pełni owocne, gdyż astronomii keplerowskiej uczono nie tyle z dzieł Keplera, co właśnie z jej dzieła. Dzięki temu Urania propitia stała się ważną pozycją w zakresie formułowania niemieckiego języka naukowego.
O epistolografii Marii Cunitii.
W korespondencji uczonych, odgrywającej tak ważną rolę w życiu naukowym w XVII w., Cunitia pojawia się po raz pierwszy w liście Jana Heweliusza do Marin Mersenne’a. W niecałe półtora roku później doszło do nawiązania korespondencji miedzy Eliasem von Löwen i jego uczoną małżonką a Heweliuszem. Z lat 1648-1654 zachowały się wymienione między nimi dwadzieścia dwa listy, w tym siedem Eliasa, pięć Marii oraz dziesięć odpowiedzi, pisanych równolegle do obojga małżonków lub do jednego z nich. Maria i Elias prowadzili także korespondencję z francuskim astronomem Ismaëlem Boulliau, Janem Herbiniusem, uczonym rodem z Byczyny, Janem Albrechtem Portnerem z Ratyzbony, Piotrem Des Noyersem, sekretarzem polskiej królowej Ludwiki Marii, żony Jana Kazimierza. Na wystawie zaprezentowano kopie następujących listów:
- list Marii Cunitii do Jana Heweliusza (Łubnice, 28 lutego 1648), w którym Cunitia dziękowała gorąco za okazaną przychylność, życzyła powodzenia w dalszym prowadzeniu prac, polecając gdańskiego astronoma opiece „Najwyższego Rządcy i Sternika Ruchów”.
- list Jana Heweliusza do Marii Cunitii (Gdańsk, 14 września 1648), w którym Heweliusz zwracał się do Cunitii o ocenę, choćby i najostrzejszą, wydanej rok wcześniej Selenographii. List pełen wyszukanej kurtuazji wyraża zdumienie, że oto mimo tylu nieszczęść wojennych, rozkwitają jednak sztuki wyzwolone, a w tym matematyka, do tego uprawiane nie tylko przez mężczyzn, ale i przez reprezentantki płci żeńskiej.
- list Eliasa á Leonibus do Jana Heweliusza (Byczyna, 24 stycznia 1650), w którym Elias wyraża swój podziw dla Selenographii. Wychwalając uzdolnienia gdańskiego astronoma Elias podzielił je na trzy zakresy – intelektu, pamięci i wyobraźni. Wskazuje jednak i błędy (fig. G).
- list Eliasa á Leonibus i Marii Cunitii do Jana Heweliusza (Byczyna, 2 grudnia 1651) zawiera biografię Cunitii w napisanej przez Eliasa Historiola Cunitiae meae eiusque studiorum.
- list Jana Heweliusza do Ismaëla Boulliau (Gdańsk, 14 września 1651), w którym Heweliusz poleca Boulliau przesłany egzemplarz Uranii propitii.
- list Ismaëla Boulliau do Marii Cunitii i Eliasa á Leonibus (Paryż, 25 kwietnia 1652). Pierwsza część listu jest wielkim hymnem pochwalnym na cześć dzieła Cunitii, jej wiedzy oraz uczonych kobiet w ogóle. Druga część poświęcona jest omówieniu konkretnych problemów dotyczących Uranii. Boulliau aprobuje fakt, że za podstawę wzięła autorka Tablice Rudolfińskie Keplera. Metodę jej obliczeń zaćmień Słońca uznaje za nieco łatwiejszą od tej, którą on stosuje, natomiast ustalanie szerokości położenia planet, za daleko łatwiejszą. Niech się zatem nie dziwi jego żalowi z tego powodu, że go tak prześcignęła. Zapewnia, że jeżeli dojdzie do ponownego wydania jego tablic, to wybierze jej metodę.
Na podstawie:
Karolina.Targosz, Sawantki w Polsce w XVII w. Aspiracje intelektualne kobiet ze środowisk dworskich, Warszawa 1997; Ingrid Guentherodt, Augenschein und Finsternisse: zur Sprache von Maria Cunitia (1604? – 1664), „Acta Universitatis Carolinae, Mathematica et Physica”, vol. 46, Praga 2005, s. 15 -28.
Kalendarium:
29 V 1610 – w Świdnicy przyszła na świat Maria, najstarsza córka lekarza miejskiego Heinricha Cunitza i Marii z domu von Scholtz (Schultz).
23 IX 1623 – ślub Dawida Gertsmanna i Marii Cunitii. Gertsmann był prawnikiem. Zmarł w okresie zarazy 18 X 1626.
23 – 25 VIII 1626 – pobyt Albrechta von Wallensteina w domu rodzinnym Cunitii.
5 VIII 1629 – zmarł w Legnicy ojciec Marii Heinrich Cunitz, wypędzony ze Świdnicy po zajęciu miasta przez dragonów Liechtensteina.
2 poł. 1629/1630 – Cunitia poślubiła lekarza, astronoma i astrologa Eliasa Krätschmaira von Löwen (á Leonibus), z którym związała się wcześniej z powodu wspólnych zainteresowań naukowych. Ze związku z Eliasem Maria miała trzech synów: Eliasa Theodora, Antona Heinricha i Franza Ludwiga.
ok. 1630 (1636) – Maria i Elias, jako protestancka rodzina z powodu nasilających się prześladowań religijnych związanych z kontrreformacją, a także pustoszącej Śląsk wojny trzydziestoletniej opuścili Świdnicę i wyjechali prawdopodobnie do Byczyny. Rodzeństwo Marii – Anna Rosina, Anton Maximilian i Helena pozostało w Świdnicy i konwertowało na religię katolicką.
1636 (1642) – Maria i Elias przekroczyli granicę Rzeczypospolitej i zamieszkali w Łubnicach, wiosce należącej do cystersek z Ołoboku. Dzięki udzielonemu azylowi przez ksienię Zofię Łubieńską mogli prowadzić badania naukowe. Tutaj powstało dzieło życia Marii, jej tablice.
28 II 1648 – Cunitia i Elias nawiązali kilkuletnią korespondencją z Janem Heweliuszem, astronomem z Gdańska. Po zakończeniu wojny trzydziestoletniej powrócili do Byczyny.
1650 – wydanie w Oleśnicy własnym sumptem przez Marię Cunitię tablic dedykowanych cesarzowi Ferdynandowi III Urania propitia, które poprawiły słynne Tablice Rudolfińskie Johanna Keplera.
25 V 1655 – katastrofalny pożar Byczyny zniszczył dorobek naukowy Marii i Eliasa. Zniszczył także medykamenty i instrumenty do ich wytwarzania, co uniemożliwiło sprawianie leków. Leczenie i aptekarstwo było źródłem ich utrzymania.
27 IV 1661 – zmarł w Byczynie Elias von Löwen, mąż Marii Cunitii.
22 VIII 1664 – w Byczynie zmarła Maria Cunitia."-tekst ze strony: http://muzeum-kupiectwa.pl/index.php?page=zycie-dzielo-astronom-marii-kunic-cunitii-1610-1664
Po sesji zdjęciowej z Marią Cunitz,wchodzimy do Muzeum.
"Muzeum Dawnego Kupiectwa powstało w 1967 w ratuszu, w nawiązaniu do tradycji kupieckiej miasta. Prezentujące eksponaty związane z historią kupiectwa: wagi, odważniki oraz aranżacje dawnego sklepu kolonialnego, apteki, domu wagi i urzędu miar.. W gotyckiej Sali Rajców znajdują się cenne malowidła z XVI w. przedstawiające Sąd nad jawnogrzesznicą, Sąd Ostateczny i Ukrzyżowanie. Zobaczyć tu można również makietę XVII- wiecznej Świdnicy oraz wiele interesujących eksponatów, związanych z przeszłością miasta."-tekst ze strony: http://um.swidnica.pl/pages/pl/turystyka/atrakcje-turystyczne/zabytki.php
Kupujemy bilety,vizytki turystyczne,stemplujemy wszystkie kajety i rozpoczynamy zwiedzanie.
"Przewodnik po Muzeum.
PARTER: 1. Hol – 2. Apteka – 3. Sklep kolonialny – 4. Ekspozycja metrologiczna – 5. Aranżacja stacji benzynowej – 6. Ekspozycja kupiecka – 7. Kasy sklepowe i kalkulatory – 8. Kramy bogatych kramarzy – 9. Ekspozycja piwowarska.
Świdnickie muzeum powstało w 1967 roku. Jest to jedyne tego rodzaju muzeum w Polsce, które szeroko zajmuje się tematem handlu w dawnych czasach i posiada tak wiele eksponatów z nim związanych. Samo miasto powstało przecież na skrzyżowaniu dwóch szlaków handlowych. Pierwszy z nich, starszy wiódł tzw. drogą podsudecką na Wschód. Kolejny, o początkowo lokalnym charakterze, wiódł z Wrocławia do Czech. Istnienie ich zadecydowało o niebanalnej randze miasta w wymianie handlowej i sprawiło dogodne warunki do odbywania wielu jarmarków.
Hol muzeum jest zarazem częścią historycznego świdnickiego ratusza. Można tu zobaczyć niewielką ekspozycję dotyczącą świdnickich Żydów w średniowieczu. Są na niej macewy pochodzące z cmentarza żydowskiego zwanego kirkutem. Najstarsza z nich pochodzi z 1289 roku, zaś pozostałe z XIV wieku. Skomplikowane dzieje tej świdnickiej społeczności pogmatwały się jeszcze bardziej w połowie XV wieku. Podzieliła ona swój los wraz z innymi Żydami mieszkającymi wówczas na Śląsku. Na fali zamieszek antyżydowskich wygnano Żydów ze Świdnicy. W 1457 roku król Władysław Pogrobowiec zabronił im osiedlać się w mieście „na wieczne czasy”. Sceny profanowania hostii przez Żydów, palenie ich na stosie i ogłoszenie treści samego dokumentu królewskiego możemy oglądać w holu na fotografii obrazu, który znajduje się w świdnickiej katedrze.
Oprócz tego możemy zobaczyć kamienną głowę wmurowaną w północną ścianę holu. Według legendy jest to rzeźba głowy świdnickiego rajcy Piotra Zehli, który dopuścił się kradzieży pieniędzy ze skarbca miejskiego. Posługiwał się on wytresowaną przez siebie kawką, która miała latać, z kamienicy Rynek 8, do skarbca znajdującego się w wieży ratuszowej i przynosić stamtąd po jednej złotej monecie. Pozostali rajcy zorientowali się w końcu kto jest sprawcą kradzieży i ukarali Piotra. Został on skazany na śmierć głodową na wieży ratuszowej. Kiedy znaleziono go po 10 dniach martwego postanowiono wykonać kamienny posąg rajcy i umieścić go na kamiennej balustradzie wieży, tak aby potomni pamiętali o popełnionym przez niego przestępstwie. W roku 1642 silny wicher miał zrzucić z wieży rzeźbę, która spadając uległa rozbiciu. Zachowaną głowę wmurowano w ścianę holu.
Stąd kierujemy się dalej w stronę aranżacji apteki z przełomu XIX i XX wieku. Piękne witryny mieszczące przeróżne butelki na medykamenty kryją, poza szklanymi naczyniami aptecznymi, zapewne jeszcze niejedną tajemnicę. Przy dużym stole pracował aptekarz. Precyzyjnie odmierzał, ważył i mieszał dokładnie substancje na leki. Posiadał również wiele zebranych przez siebie ziół, których lecznicza moc była znana od bardzo, bardzo dawna. Według niewiarygodnych przekazów świdniczanie posiadali już aptekę około roku 1264. Jednak pierwsza pewna wzmianka o aptece pochodzi z roku 1330. Wówczas to mieszczanie mogli szukać skutecznej pomocy w razie niestrawności, czy gorączki. Wiedzieć trzeba bowiem, że opieka medyczna była w Świdnicy na bardzo wysokim wówczas poziomie i w samej historii miasta wsławiło się kilku znanych lekarzy. Jednym z nich był Albert Neisser uznawany za twórcę dermatologii. To właśnie jego popiersie znajduje się w położonym naprzeciwko apteki saloniku aptecznym. Pomieszczenie takie było przeznaczone dla klientów, którzy przychodzili zaopatrzyć się w leki. Mogli oni w miłej atmosferze zaczekać na realizację recept.
Z saloniku aptecznego przechodzimy do kolejnego pomieszczenia, które niegdyś stanowiło fragment średniowiecznych sukiennic. W tej sali możemy oglądać aranżację dawnej karczmy z początku XX wieku. Wyeksponowano w niej butelki wykonane z różnych odmian szkła oraz kamionki i porcelany. Pochodzą one najczęściej z XIX i początku XX wieku. Znajdują się wśród nich m.in. bogato zdobione opakowania cenionych w okresie międzywojennym firm: Baczewski i Mikolasch ze Lwowa, Kasprowicz z Gniezna i Hartwig Kantorowicz z Poznania. W tym samym pomieszczeniu znajduje się również aranżacja sklepu kolonialnego z początku XX wieku. Wyeksponowano w nim szyldy z reklamami firm, które istnieją na rynku do dnia dzisiejszego np.: Persil, Maggi, Eduscho, czy Dr. Oetker. W sklepie możemy podziwiać również popielniczki, wydawnictwa reklamowe, opakowania kamionkowe i blaszane pudełka na tytoń, herbatę, kawę, papierosy oraz wyroby cukiernicze Wedla z Warszawy, czy Piaseckiego z Krakowa.
W kolejnej sali przedstawiono aranżację targu, jaki odbywał się od średniowiecza w Świdnicy. Liczni kupcy przybywali tu z różnych stron ziem polskich oraz innych krajów. Przywozili towary na zadaszonych wozach. Towar, zgodnie z prawem skupu i składu, po przemierzeniu przy użyciu obowiązującej miary, docierał na lokalny rynek. Statuty miejskie określały rodzaje towarów dopuszczonych do sprzedaży oraz wysokość opłat pobieranych na rzecz miasta za ważenie towarów. Większe miasta wznosiły dla dokonywania tych czynności osobny budynek, zwany Domem Wagi, którą zarządzał ważnik, mający do pomocy pisarza oraz potrażnych, czyli tragarzy. Znajdowały się tutaj niekiedy wzorce innych miar, np. objętości – korca, długości – pręta, łokcia i stopy. W oparciu o nie dokonywano legalizacji miar używanych w obrocie handlowym. Tak było w Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku, Świdnicy i Nysie. Świdnicka aranżacja Domu Wagi jest jedyną w Polsce. Do najcenniejszych zabytków na niej się znajdujących zalicza się szesnastowieczna ważnica miejska z Bolkowa, kamienne odważniki oraz siedemnastowieczny kapelusz prawa rynkowego (Markrechtshut) z Głogowa.
Następcą Domu Wagi w zakresie uwierzytelniania i kontroli miar był Urząd Miar. Na tej aranżacji znajdujemy wagi i odważniki, łokcie, średnicomierze, miary nasypne i nalewne, a także narzędzia miernicze do cechowania, wzorcowania i legalizacji narzędzi użytkowych. Do najcenniejszych wag należą wagi targowe oraz jedyna zachowana na świecie waga systemu Rademacher & Gruedelbach.
Wśród odważników wyjątkowy zbiór stanowią odważniki składane oraz dalekowschodnie odważniki figuralne, opiumowe. Do bardzo rzadkich zabytków należą łokcie wzorcowane w miarach śląskich, pruskich, nowopolskich oraz metrycznych. Wśród miar nasypnych, zbożowych eksponowane są korce wrocławskie i świdnickie. Wyjątkową ozdobą kolekcji jest waga do wzorcowania odważników użytkowych londyńskiej firmy Oertling, prawdziwy wagowy Rolls – Royce.
W muzeum mają Państwo okazję obejrzeć aranżację Stacji Paliw sprzed II wojny światowej. Stacje paliw jeszcze przed wiekiem należały do rzadkości. Nikt nie przypuszczał, że samochód skonstruowany pod koniec XIX w., tak bardzo się rozpowszechni. Początkowo paliwo nabywano przede wszystkim w składach aptecznych i u kupców kolonialnych, gdzie można było kupić benzynę z beczki i konewką wlać do kanistra. Amerykanin Sylvanus F. Bowser wynalazł i opatentował w 1898 roku dystrybutor paliwa. Dzięki temu urządzeniu, które bardzo szybko się rozpowszechniło, wypompowywano paliwo z dużego zbiornika bezpośrednio do kanistra samochodu. Pierwsze stacje w postaci wiat były skupiskiem dystrybutorów, często różnych firm. Później pojawiły się stacje firmowe z wyraźnie oznakowanym i rozdzielonym wjazdem i wyjazdem, niewielkim budynkiem do obsługi klienteli, wyspą z dystrybutorami i na filarach wzniesionym dachem. Na wystawie, na tle stacji, wybudowanej ok. 1938 roku przy obecnej ulicy Krakowskiej we Wrocławiu, znajdują się dystrybutory DAPG, późniejszego Standard Oil, potem ESSO, Schwelmertankanlage z Zakładu Wyrobów Stalowych Müller & Co oraz dystrybutor do olejów silnikowych firmy Shell. Można również zobaczyć fotografię salonu samochodowego W. Illmanna, który funkcjonował w Świdnicy już w 1923 roku oraz reklamę świdnickiej firmy G. Bohna, produkującej karoserie samochodowe.
W następnej sali znajdują się tzw. realia kupieckie, czyli przedmioty stanowiące wyposażenie sklepów. Są wśród nich np. maszyny liczące – sumatory, arytmometry, drukowane rachunki z logiem, np. firmy Philips, tabliczki służące do rachowania oraz kasetki na pieniądze.
Warto zwrócić uwagę na zbiór wag monetarnych. Przy transakcjach gotówkowych z powodu fałszerstw, czy też bardziej powszechnego okrajania monet srebrnych lub złotych, posługiwano się zestawem pomiarowym, zwanym popularnie wagą monetarną. W zestawie znajdowały się, obok wagi, odważniki monetarne, będące równoważnikami monet, np.: pistola, luidora, dukata węgierskiego.
Znajduje się tu również bogata kolekcja ołowianych plomb kupieckich, które wprawdzie pochodzą z Gdańska, ale są przykładem, który wskazuje jak niegdyś zabezpieczano towary przed ingerencją osób niepożądanych.
W kantorze można obejrzeć zbiór kalkulatorów mechanicznych, służących do wykonywania podstawowych działań arytmetycznych, firm Addiator-Duplex, Produx i Omega. Kalkulator mechaniczny typu arytmograf wynaleziony przez L. Tronceta w 1888 roku był produkowany przez wiele firm i używany do lat osiemdziesiątych XX wieku. W tym samym pomieszczeniu znajduje się wystawa kas sklepowych firm National i Anker z początku XX wieku i okresu międzywojennego.
Dalsze zwiedzanie kontynuujemy udając się w prawo. Mają Państwo niepowtarzalną okazję aby przebywać w „starej uliczce targowej” do której śmiało można porównać owe kramy bogatych kramarzy. Niegdyś z pewnością było tu niezmiernie gwarno. Do kramów przywożono i sprzedawano w nich liczne towary. Pojawiało się również wielu klientów, chcących kupić tkaniny, biżuterię i inne luksusowe artykuły. Powstanie kramów bogatych kramarzy w Świdnicy zawdzięczamy przede wszystkim księciu Bolkowi I, który w 1291 roku zezwolił mieszczanom na budowę 32 murowanych kramów. Kramarze mogli w nich sprzedawać sukno na łokcie i towary nie przekraczające wagi jednego kamienia tj. ok. 12 kg. W kramach handlowano głównie wszelkimi materiałami: atłasem, taftą i adamaszkiem, a także tasiemkami pasmanteryjnymi oraz wyrobami jubilerskimi. Szybki rozwój miasta spowodował, że wszelkiego rodzaju bud handlowych wokół ratusza przybywało, przybywało i przybywało… . Świdnicki rynek był dla kupców szczególnie ważny, gdyż odbywały się na nim liczne targi, które pozwalały bogacić się mieszkańcom miasta. Przybywali na nie kupcy z najodleglejszych stron. A to przywożono śledzie, a to sprzedawano kosztowne materiały z najodleglejszych krajów Europy, wosk na świece rodzimej produkcji i wiele, wiele innych potrzebnych świdniczanom artykułów. Wystarczy obejrzeć zabytki archeologiczne, pochodzące z wrocławskich wykopalisk, umieszczone w reliktach dawnych kramach. Są tu i nożyce, i korkowe podeszwy na obuwie, kopyto szewskie oraz guziki, igły, grzebienie zrobione z kości zwierzęcych. Mamy też coś z biżuterii, a mianowicie pierścionek, który należał zapewne do jakiejś damy, a także klamry od pasa noszone przez jakiegoś średniowiecznego gentelmana.
Wchodząc do kolejnej sali mają Państwo okazję się przekonać o tym, co w dużej mierze zadecydowało o potędze handlowej średniowiecznej Świdnicy. Było to nic innego jak miejscowe piwo. Rozsławiło ono miasto w Europie do tego stopnia, że inni władcy śląscy niechętnie patrzyli na straty finansowe jakie ponosili ich piwowarowie warzący, rzecz jasna, gorsze od naszego piwo. Właśnie z tego powodu w latach 1380 – 1382 tzw. wojna piwna. Do Wrocławia, do którego zakazano sprowadzania piwa świdnickiego, dotarł pewnego dnia transport z beczkami świeżego trunku, który książę legnicki Ruprecht wysłał w prezencie swemu bratu - dziekanowi wrocławskiej kapituły katedralnej. W wyniku zakazu, niezadowolone z takiego obrotu spraw, władze kościelne obłożyły Wrocław interdyktem. Wracając jednak do tematu samego piwa warto zwrócić uwagę na sposób w jaki warzono ten trunek w średniowieczu. W ogromnych kadziach zalewano ziarna zboża. Następnie powstały słód suszono na specjalnej suszarni. Później mielono słód na śrutę, która po zalaniu wodą tworzyła zacier. Po odfiltrowaniu zacieru otrzymywano tzw. brzeczkę. Gotowaną ją następnie w miedzianych kotłach. Pięknie wyklarowany trunek rozlewano do różnej wielkości beczek. Wywożono piwo świdnickiej do tak odległych miast jak np. włoska Piza. Nie pozbawiano jednak mieszkańców innych miast możliwości spożywania tego drogocennego trunku. Szeroko rozsławione piwnice świdnickie szynkujące nasz trunek znajdowały się we Wrocławiu, Toruniu, Krakowie, Pradze i Heidelbergu. Zaciekawi Państwo z pewnością fakt, że wrocławska piwnica świdnicka funkcjonuje do dnia dzisiejszego.
Obok, w nieco mniejszej sali, możemy podziwiać dawne naczynia, które zapewne służyły do spożywania szlachetnego świdnickiego napoju. Są tu garnki gliniane, a także późnośredniowieczny puchar szklany – niezmierna rzadkość. W głębi sali znajduje się aranżacja XVIII wiecznej izby karczemnej. Oprócz tego, że można w niej było napić się piwa i posilić, znajdowano też rozrywkę w grze w kości, czy karty. Często towarzyszyło temu palenie przez mężczyzn fajek.
Kolejnym etapem będzie zwiedzanie sal znajdujących się na piętrze. Po drodze, na półpiętrze, można zobaczyć reprodukcję obrazu przedstawiającego miasto w końcu XVII w. Nad Świdnicą góruje Matka Boska – opiekunka Świdnicy. U dołu obrazu znajduje się napis: Cum Tuum praesidium confugimus Sancta Dei Genitricis – pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko. Oryginał tego pięknego malowidła znajduje się w świdnickiej katedrze."-tekst ze strony: http://muzeum-kupiectwa.pl/index.php?page=muzeum
Powolutku wędrujemy przez sale usytuowane na parterze.Oglądamy wszystko,robimy zdjęcia i zachwycamy się detalami.Oprócz nas dwojga,są tu jeszcze dwie osoby zwiedzające.Niewiele jak na takie Muzeum....
Po niesamowicie długim czasie spędzonym w salach na parterze Muzeum,powolutku idziemy na pierwsze piętro.
"PIERWSZE PIĘTRO: 1. Sala Rajców – 2. Galeria obrazów – 3. Salonik.
Na piętrze starego, średniowiecznego ratusza w jego najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniu, znajduje się ekspozycja poświęcona historii Świdnicy. Wiedzie do niej późnogotycki portal, który z obu stron posiada inicjały oznaczające Jezusa Chrystusa (IHS, XPS). W nadprożu portalu znajduje się łacińska inskrypcja, która głosi: felix civitas, quae tempore pacis timet bella – „szczęśliwe miasto, które w czasie pokoju obawia się wojen”. Ponadto w portalu widoczne są gmerki, czyli znaki pozostawione przez jego twórców. Późnogotycką Salę Rajców, przekrytą dwuprzęsłowymi sklepieniami krzyżowo-żebrowymi, zdobią polichromie z około 1537 roku. Przedstawiają one następujące sceny biblijne: Sąd nad Jawnogrzesznicą, Sąd Ostateczny i Ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa.
Na środku sali umieszczono makietę przedstawiającą Świdnicę XVII wieku. Makieta została zbudowana na podstawie widoków miasta z tego okresu. Widać na niej potrójny system murów obronnych otaczających miasto oraz liczne bramy wiodące do jego wnętrza. Poprzez zabytki ruchome zgromadzone w Sali Rajców ukazano w sposób przekrojowy dzieje miasta i jego okolic. Z rzemiosłem cechowym Świdnicy wiążą się tłoki pieczętne, reprezentacyjne cynowe naczynia i statuty cechowe, itp. Jednym z najcenniejszych znalezisk archeologicznych z terenów Świdnicy jest wielka zapinka, tzw. fibula licząca około 3000 lat. Mierzy ona aż 36,5 cm i jest największą zapinką znalezioną dotychczas na Śląsku. Dalej, w wykuszu Sali Rajców można oglądać gotycką, drewnianą rzeźbę św. Jana Chrzciciela. Sam wykusz został wybudowany po pożarze miasta w 1716 roku i znajdował się w nim ołtarz kaplicy ratuszowej pw. NMP. Odprawiano tu msze jeszcze do 1853 roku. Interesująca jest barokowa krata oddzielająca wykusz od reszty sali.
Nie pominięto również stosunkowo najmłodszych dziejów Świdnicy, XIX i XX wieku, uzupełniając ekspozycję urokliwymi fotografiami i pocztówkami z epoki. W przylegającym do Sali Rajców aneksie urządzono niewielkie mauzoleum Piastów świdnickich, którego główną ozdobę stanowią kopie rzeźbionych płyt tumbowych z przedstawieniami założyciela księstwa świdnickiego – Bolka I oraz jego wnuka – Bolka II. Obaj wspomniani książęta w rzeczywistości zostali pochowani w Krzeszowie – opactwie cysterskim, które założył Bolko I. W tej salce wyeksponowano również kamienne nadproże okna z zamku świdnickiego oraz mapę Księstwa Świdnickiego i całego Śląska z XVII wieku. Ponadto w zrekonstruowanym oknie umieszczono witraż z herbem Księstwa Świdnicko – Jaworskiego.
Z Sali Rajców przechodzimy do galerii obrazów. Nad wiodącym do niej wejściu znajduje się herb Johanna Joachima Michaela von Sinzendorfa, który jest fundatorem kolumny Św. Trójcy znajdującej się na świdnickim Rynku. Był on w końcu XVII w. starostą Księstwa Świdnicko – Jaworskiego. Wewnątrz galerii obrazów umieszczono dzieła świdnickich artystów, absolwentów renomowanych uczelni plastycznych: Tadeusza Gadomskiego, który był uczniem Jana Matejki, Romana Łysakowskiego, Antoniego Brade, Mariana Ruszkiewicza, Kamili Karst, Andrzeja Andrzejewskiego oraz Marka Kosiby.
Kolejną i ostatnią salą muzeum jest salonik. Umieszczono w nim piękne, niezwykle cenne, barokowe meble oraz replikę stołu i krzeseł wykonanych w stylu XIX – wiecznych mebli angielskich. Wystój malarski saloniku zaprojektowano zgodnie z duchem epoki baroku. W centralnym miejscu sklepienia tej sali znajduje się czteropolowy herb miasta nadany mu przez Władysława Pogrobowca w 1452 roku. Na ścianie salonu zawieszono barokowy obraz przedstawiający ostatniego starosty Księstwa Świdnicko-Jaworskiego – Hansa Antona von Schaffgotscha. Świdnicki blok śródrynkowy na przestrzeni wieków padał ofiarą licznych pożarów. Ówczesną barokową fasadę ratusza zawdzięczamy odbudowie miasta po wielkim pożarze z 1716 roku. Tym samym zakończyliśmy zwiedzanie Muzeum Dawnego Kupiectwa. Serdecznie zapraszamy do zwiedzenia Muzeum.
Tekst: Agnieszka Dudzińska."-tekst ze strony: http://muzeum-kupiectwa.pl/index.php?page=muzeum
Schody wiodą nas do pięknie odnowionego holu,służącego również jako sala wykładowa i projekcyjna.Stąd przechodzimy do Sali Rajców i zatracamy się w oglądaniu zgomadzonych tu eksponatów i niesamowicie pięknych freskach.
Po obejrzeniu wszystkiego w Muzeum Dawnego Kupiectwa i zrobieniu mnóstwa zdjęć,opuszczamy budynek Ratusza zadowoleni i szczęśliwi.Zanim wrócimy do samochodu,postanawiamy przejść się jeszcze uliczkami Świdnicy.Dzień jest tak piękny,że idziemy najpierw na lody do lodziarni w Rynku.Kupujemy sobie po dwie gałki i niespiesznie rozkoszujemy się ich smakiem.Trzeba powiedzieć że są pyszne :)
Przechadzamy się powoli,robimy zdjęcia,oglądamy wszystko co nas otacza i cieszymy się że znów tu jesteśmy razem :)
Po krótkim spacerze z rozkosznymi smakami na językach i głowami w górze,ruszamy w kierunku auta.
-A dziki Radeczku?,nie odwiedzimy ich?-pytam.
-Ależ jak moglibyśmy ich nie odwiedzić Danusiu.Zaraz do nich dotrzemy.-odpowiada Radek.
I tak się też dzieje.Dość szybko docieramy do pomnika Dzików i tu mamy długą sesję zdjęciową,oj długą.
"Na skwerze przy ulicy Franciszkańskiej w Świdnicy stoi pomnik dzików. Rzeźba przedstawia dorosłego dzika o wysokości około metra, pięć małych dzików oraz skrzynię. Rzeźba o wymiarach 160x406 cm waży ponad tonę. Całość została odlana z brązu przez artystę rzeźbiarza Grzegorza Łagowskiego według pomysłu Aleksandra Mazija.
W herbie Świdnicy znajduje się dzik stąd pomysł na rzeźby tych zwierząt na terenie miasta.
W czerwcu 2013 roku pod skwerem wmontowano kryptę ze Skrzynią Pamięci Świdniczan. W skrzyni, która zostanie otwarta za 100 lat znajdują się pamiątki ze współczesnej Świdnicy. Do tej pory dziki będą pilnować skrzyni. Pomnik rodziny dzików został ustawiony 24 kwietnia 2014 roku."-tekst ze strony: http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/41795,swidnica-pomnik-dzikow-i-skrzynia-pamieci-swidniczan.html
Kiedy już nasycimy oczy i aparaty rodzinką dzików,idziemy w kierunku parkingu na którym stoi nasz samochód.Wsiadamy do niego i ruszamy w drogę powrotną do domu.
Tak kończy się nasza dzisiejsza wycieczka,pora więc na kolejną,a ta już wkrótce.
Do zobaczenia :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie,życząc miłej lektury :)
Danusia i Radek :)
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękujemy i pozdrawiamy :)
Usuń2022r pałac w kiełczynie został wyremontowany ocalał warto przyjechać i zobaczyć
OdpowiedzUsuńSuper wiadomość, dzięki :)
UsuńJest powód by wrócić :)
Dzięki, pozdrawiamy serdecznie :)