sobota, 11 listopada 2023

WrocWalk - urodziny i opera bez upiora :)

11 listopad - Święto Niepodległości i moje urodziny. 
Jakiś czas temu ustaliliśmy że weźmiemy udział we WrocWalk i w ten sposób uczcimy oba święta :) Zapisaliśmy się, wybierając jedną z trzech tras - Trasę Tajemnic, zapłaciliśmy, odebraliśmy swoje bilety i pozostało nam czekać.
I tak nastała sobota, 11 listopada 2023 roku.
Ranek budzi nas błękitnym niebem. 
Wstajemy, kąpiel, kawa, śniadanie, prezenty, pakowanie plecaków i kiedy jesteśmy gotowi, wychodzimy z domu i idziemy w kierunku stacji kolejowej. Bilety mamy, Radek wczoraj kupił, więc od razu idziemy na peron, na którym stoi już pociąg. Wsiadamy do niego, zajmujemy wygodne miejsca, rozsiadamy się wygodnie i jedziemy radośni ku nowej przygodzie :)





Podróż do Wrocławia mija nam bardzo szybko. Ja odpowiadam na składane mi życzenia urodzinowe, Radek słucha książki, a w tak zwanym międzyczasie podziwiamy widoki migające nam za szybą pociągu.
Kiedy pociąg zatrzymuje się na stacji Wrocław Główny, ubieramy się, zakładamy plecaki i wysiadamy z niego na ostatnim peronie i idziemy tradycyjnie na "gwoździa"...hi, hi...a po pozytywnym załatwieniu tej potrzeby, ruszamy w kierunku ul. Świdnickiej. 

"WrocWalk to nie tylko zabawa, to prawdziwa przygoda! Całe miasto staje się planszą do gry, a uczestnicy mają okazję odkryć Wrocław na nowo. To doskonała okazja, by poznać ciekawe zakątki miasta, zobaczyć jego uroki i dowiedzieć się więcej o nietuzinkowej historii stolicy Dolnego Śląska. Wszystko to w duchu zabawy, niepodległości  i wspólnego spędzania czasu. Zapoznaj się z pigułką informacji o wydarzeniu.
Do dyspozycji uczestników będą trzy trasy – „Trasa Przebojowa”, „Trasa Tajemnic” i Trasa WROwerowa”. Na jednej z nich znajdziemy najpopularniejsze i najbardziej oblegane punkty z poprzednich odsłon “WrocWalka”, kolejna będzie pełna historii z okresu II wojny światowej, a ostatnia została starannie zaprojektowana z myślą o porywającej wyprawie jednośladem z wrocławskim sportem w tle.
1.Trasa Przebojowa: Teatr Capitol, Opera, Wieża matematyczna, Klasztor Bonifratrów, Muzeum Poczty Polskiej, Muzeum Pana Tadeusza, Ossolineum, Wyspa Słodowa.
2. Trasa Tajemnic : Hotel Monopol, Jatki, Ogród Ossolineum, Renoma, Katedra Marii Magdaleny, Panorama Racławicka, Wyspa Słodowa.
3. Trasa WROwerowa: Stadion Olimpijski, Hala Stulecia, Arena Tarczyński, Stadion przy ul. Oporowskiej, Skatepark, Welodrom, Wyspa Słodowa.
Odbiór pakietów:
Biuro Zawodów będzie funkcjonowało w Przejściu Dialog przy ul. Świdnickiej 19. Pakiety startowe należy odebrać 10 listopada w godzinach 12:00-20:00 lub w dniu imprezy tj. 11 listopada od godz. 8:00 do12:00.
Uczestnictwo:
Punkty, na których można zbierać pieczątki będą otwarte 11 listopada od godz. 10:00 do 16:00. Kolejność kolekcjonowania pieczątek jest dowolna. Podczas zabawy nie obowiązuje klasyfikacja, a czas ukończenia gry nie jest liczony. Meta tradycyjnie znajdzie się przy pręgierzu na wrocławskim rynku, a medal po zebraniu wszystkich pieczątek ze swojej trasy będzie można odebrać między godz.10:30 a 18:00.
W razie dodatkowych pytań zapraszamy do kontaktu:
Adres email: biuro.zawodow@mcs.wroc.pl

Docieramy do Przejścia Dialog przy ul. Świdnickiej 19, gdzie pokazując swoje bilety (kody QR w telefonach) odbieramy swoje pakiety startowe (płócienny worek w  formie plecaka, mapka, czapka i kotylion) i ruszamy zbierać pieczątki i oglądać obchody Święta Niepodległości :) I tak najpierw wędrujemy w kierunku Hotelu Monopol i Renomy, tu stemplujemy nasze mapki. Po dopełnieniu formalności idziemy w kierunku placu przy Narodowym Forum Muzyki. Kiedy docieramy na miejsce oglądamy przemarsz przeróżnych grup szkolnych, rekonstrukcyjnych i reprezentujących miasto.

"11 listopada obchodzimy 105. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Z tej okazji przez Wrocław, kolejny raz, przeszła Radosna Parada Niepodległości. Wrocławianie ruszyli z Placu Wolności do Centrum Historii Zajezdnia, by tam dalej świętować. Byłeś? Znajdź się na zdjęciach!
Radosna Parada Niepodległości, jak co roku, wyruszyła w bardzo licznym składzie. Na placu Wolności zgromadziło się około 2 tys. wrocławian i wrocławianek, by wspólnie świętować ten niezwykle ważny dla Polaków dzień.
Patrioci w każdym wieku wspólnie przyszli świętować rocznicę odzyskania niepodległości. Na placu Wolności znalazły się szkoły podstawowe i licea z Wrocławia, grupy rekonstrukcyjne oraz reprezentanci miasta. Nie zabrakło stałego elementu parady - Marszałka Piłsudskiego, który w tym roku ruszył na czele marszu, zaraz za zabytkowymi autobusami. Przed oficjalnym przemarszem w stronę Centrum Historii Zajezdnia na placu pod Forum Muzyki odbyły się pokazy grup tanecznych z flagami. W Zajezdni czekał także pokaz poloneza w wykonaniu seniorów i uczniów oraz rozstrzygnięcie konkursu na najlepiej przebraną szkołę.
Radosna Parada to najstarsza tego rodzaju impreza. Pojawiła się w 2002 jako konkurs na najlepszy strój patriotyczny. W kolejnych latach organizatorzy nieco zmienili formułę, postanawiając zapraszać wszystkich mieszkańców Wrocławia do wspólnej zabawy.
- Parada Niepodległości to piękne święto, podczas którego wspólnie świętujemy, wraz ze wszystkimi mieszkańcami Wrocławia. Chcemy pokazywać, że Polska jest silna razem, wtedy kiedy jesteśmy jednością - mówi Andrzej Jerie, Dyrektor Centrum Historii Zajezdnia.
Trasa marszu przebiegała przez ulice:, ul. Krupnicza, ul. Sądowa, plac Legionów, ul. Grabiszyńska,

Chwilę oglądamy pokazy na placu, ale po jakimś czasie ruszamy razem ze wszystkimi.













Po obejrzeniu przemarszu Mażoretek, zmierzających ku Centrum Historii Zajezdnia, stwierdzamy że wcale nie mamy dużo czasu. Zawracamy i idziemy w kierunku Opery. Tu o pełnej godzinie jest wejście do środka. 
Na miejscu jesteśmy kilkanaście minut wcześniej. Czekamy cierpliwie rozglądamy się dookoła, robimy zdjęcia i wchodzimy do środka.

"Historia Opery Wrocławskiej.
Tradycje operowe we Wrocławiu sięgają pierwszej połowy XVII stulecia. Już od roku 1627 miejscowy Ballhaus (Dom Zabaw) przy dzisiejszej ulicy Wita Stwosza, odwiedzały wędrowne zespoły, zapoznając publiczność z nowinkami teatralnymi i operowymi. Szczególne jednak znaczenie dla rozwoju tych tradycji miała dziewięcioletnia działalność (1725-34) kierowanej przez Antonio Bioniego i Daniela Treua włoskiej trupy operowej utrzymującej stały kontakt z teatrami w Bolonii i Wenecji oraz z samym Antonio Vivaldim. Ich siedziba, znajdująca się w okolicach dzisiejszego Placu Dominikańskiego, w 1727 roku otrzymała status teatru miejskiego. W 1755 roku, u zbiegu dzisiejszych ulic Oławskiej i Piotra Skargi, wybudowany został nowy teatr (Kalten Asche), który służył miastu do roku 1841. Okres rozkwitu tego teatru przypada na koniec XVIII wieku, kiedy to, jeszcze za życia Mozarta, wystawiono tu w 1787 roku Uprowadzenie z Seraju, a w ciągu kilku następnych lat Don Giovanniego (1792), Wesele Figara, Cosi fan tutte oraz Czarodziejski flet (1795). W grudniu tego samego roku placówka otrzymała oficjalną nazwę Teatru Królewskiego we Wrocławiu.
U progu XIX stulecia do rangi symbolu urasta fakt objęcia wrocławskiego teatru operowego (w latach 1804-1806) przez 18-letniego Carla Marię von Webera, twórcę niemieckiej opery romantycznej. W następnych latach daty wrocławskich premier niewiele odbiegały od pierwszych prezentacji wielu słynnych dzieł. Jedyną operę Beethovena - Fidelio, wystawiono we Wrocławiu już w 1816 roku, Cyrulika sewilskiego Rossiniego w 1821, w tym samym jeszcze roku (kilka miesięcy po premierze berlińskiej) Wolnego strzelca Webera.
Zwieńczeniem ambicji mieszkańców dynamicznie rozwijającego się miasta było otwarcie w 1841 roku nowego, okazałego gmachu teatru utrzymanego w klasycystycznym stylu według projektu Carla Ferdinanda Langhansa z niezwykle nowoczesną, jak na owe czasy, sceną i widownią na około 1600 miejsc. Poza przerwami spowodowanymi dwoma pożarami (w 1865 i 1871 roku) wrocławski teatr operowy prowadził regularną działalność do roku 1944, osiągając pozycję jednej z czołowych scen niemieckich. W okresie od 1852 do 1859 roku wystawiono we Wrocławiu Tannhäusera, Lohengrina, Rienziego oraz Tristana i Izoldę, a po roku 1875 całą Wagnerowską tetralogię, którą następnie wielokrotnie powtarzano na zakończenie sezonu. Dużym zainteresowaniem cieszyły się też dzieła Gounoda, Bizeta, Verdiego, Pucciniego czy Richarda Straussa. Znamienne, że we Wrocławiu odbyła się niemiecka prapremiera Borysa Godunowa Musorgskiego, a także światowa prapremiera opery Eros i Psyche Ludomira Różyckiego (1917).
Na scenie wrocławskiego teatru gościło wiele znakomitych głosów Europy, by wspomnieć choćby takie nazwiska, jak Karolina Seidler-Wranitzky, Henriette Sontag, Wilhelmine Schröder-Devrient, Jenny Lind, Desire Artot, Adelina Patti, Leo Slezak, czy Ludwik Barnay, spośród Polaków zaś - Antonina Miklaszewska-Campi, Marcelina Sembrich-Kochańska, Władysław Mierzwiński. Dyrygowali tu między innymi Carl Maria von Weber, Louis Spohr, Ferenc Liszt, Hans von Bülow, Richard Wagner, Leopold Damrosch, Richard Strauss, Bruno Walter, Wilhelm Furtwängler. Na scenie teatru koncertowali również tak sławni dziewiętnastowieczni wirtuozi, jak Niccolo Paganini, Clara Wieck, Karol Lipiński, Heinrich Ernst, Antoni Rubinstein, Ferenc Liszt, Henri Vieuxtemps, Henryk Wieniawski i Apolinary Kątski.
Powojenne dzieje polskiej sceny operowej we Wrocławiu rozpoczęło 8 września 1945 roku przedstawienie Halki Stanisława Moniuszki. Od tamtej pory odbyło się blisko 260 premier, wystawiono 175 dzieł, w tym 59 polskich. Spośród nich 28 to prapremiery, w tym tak głośne jak Bunt żaków Tadeusza Szeligowskiego i Manekiny Zbigniewa Rudzińskiego. Siedem z nich to dzieła skomponowane przez wrocławskich twórców: Jadwigę Szajnę-Lewandowską, Ryszarda Bukowskiego i Tadeusza Natansona. Również dzieła obce - 7 oper i 4 balety - miały swe pierwsze polskie wykonania na scenie wrocławskiej. Spośród 104 kompozytorów, których dzieła znalazły się dotychczas w repertuarze Opery Wrocławskiej, najliczniej reprezentowani byli Stanisław Moniuszko i Giuseppe Verdi. Największą popularnością wśród publiczności cieszyły się natomiast Halka, Straszny dwór oraz Tosca i Traviata.
Opera Wrocławska miała w swej powojennej historii okresy świetności, kiedy znajdowała się w centrum zainteresowania, stawiana zaś była w rzędzie najlepszych teatrów w Polsce. Zawsze wiązało się to z działalnością wybitnych realizatorów: dyrygentów, reżyserów, scenografów, choreografów, a także artystów śpiewaków, tancerzy i instrumentalistów. Na trwałe wpisała się w życie kulturalne miasta, regionu i Polski - dzięki odważnym eksperymentom, wystawianiu niesłusznie zapomnianych dzieł polskich i obcych twórców, prawykonaniom, a także wzbogacaniu działalności o formy parateatralne.
Obecny repertuar obejmuje przede wszystkim wielką klasykę operową , w szerokim przekroju historycznym i stylistycznym - od dzieł Mozarta (Czarodziejski flet, Cosi fan tutte, Wesele Figara), poprzez Rossiniego (Cyrulik sewilski), Verdiego (Nabucco, Traviata, Aida, Rigoletto, Falstaff), Musorgskiego (Borys Godunow), Bizeta (Carmen), Offenbacha (Opowieści Hoffmanna), Moniuszkę (Straszny dwór, Halka), Pucciniego (Cyganeria, Turandot), po Wagnera (Pierścień Nibelunga, Parsifal), a także klasykę baletową - Jezioro łabędzie i Dziadek do orzechów Czajkowskiego, Kopciuszek oraz Romeo i Julia Prokofiewa czy Don Kichot Minkusa.
Od roku 2008 Opera Wrocławska organizuje jedyny w Polsce Festiwal Opery Współczesnej, prezentując spektakle własne oraz produkcje teatrów gościnnych. W ostatnich latach wrocławski zespół przygotował m.in. takie tytuły, jak Król Roger oraz Hagith Karola Szymanowskiego, Raj utracony Krzysztofa Pendereckiego, Ester Prasquala, Legendy o Maryi Bohuslava Martinů (w koprodukcji z Operą Narodową w Pradze), Matka czarnoskrzydłych snów Hanny Kulenty, czy La libertà chiama la libertà Eugeniusza Knapika.
Stałym elementem repertuaru wrocławskiej sceny operowej są inscenizacje niekonwencjonalne, które częściowo były wymuszone przez trwający remont generalny historycznego gmachu i wynikającą stąd konieczność korzystania z nietypowych miejsc, co stało się niejednokrotnie sporym atutem i prawdziwą zaletą. Spektaklem takim była rozgrywająca się w plenerze Tosca - wrocławski spektakl roku 1998, Requiem Verdiego - nawiązujący do średniowiecznych misteriów spektakl zrealizowany w Katedrze św. Marii Magdaleny, La serva padrona Pergolesiego, Dyrektor teatru Mozarta - umiejscowiona w barokowej Auli Leopoldyńskiej, Wesele Figara Mozarta - wśród krużganków Muzeum Narodowego, czy też będąca wielkim sukcesem Gioconda wystawiana na wodach Odry.
Doroczne uwieńczenie sezonu stanowią od roku 1997 największe w Polsce superprodukcje operowe realizowane w Hali Stulecia lub też wystawiane w formie wielkich inscenizacji plenerowych dla wielotysięcznej widowni, wśród gigantycznych dekoracji, z udziałem gwiazd europejskich i światowych scen operowych, setek wykonawców, statystów i zwierząt. W roku 1997 i 2003 była to Aida, w 1998 i 2005 - Carmen, w 1999 i 2001 - Nabucco, w 2000 i 2003 - Trubadur, w 2001 i 2002 - Carmina burana, w 2001 i 2002 - Straszny dwór, w 2002 i 2004 - Skrzypek na dachu, w 2003 Gioconda oraz Złoto Renu, w 2004 - Walkiria, w 2005 - Zygfryd, w czerwcu 2006 - Zmierzch bogów oraz cała wagnerowska tetralogia Pierścień Nibelunga w październiku 2006, zaś w roku 2007 Borys Godunow.
W czerwcu 2007 roku, w ramach Letniego Festiwalu na Wodzie, Opera Wrocławska zrealizowała na Pergoli spektakl Gaetano Donizettiego Napój miłosny, rok później Otella na Wyspie Piasek, natomiast w roku 2010 – Turandot na Stadionie Olimpijskim. 
W kolejnych latach wystawione zostały: Kniaź Igor Aleksandra Borodina, Bal maskowy Giuseppe Verdiego, Skrzypek na dachu Josepha Steina, Jerry'ego Bocka i Sheldona Harnicka, Poławiacze pereł Georgesa Bizeta, Makbet i Rigoletto Giuseppe Verdiego. W 2015 na Pergoli przy Hali Stulecia wystawiony został Latający Holender Richarda Wagnera. Zwieńczeniem 70. jubileuszowego sezonu Opery Wrocławskiej było widowisko Hiszpańska noc z Carmen – Zarzuela Show na Stadionie Wrocław. Spektakl zorganizowany został w ramach programu Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Hiszpańska noc z Carmen – Zarzuela Show to międzynarodowy projekt artystyczny przygotowywany przez Operę Wrocławską od 2013 roku we współpracy z artystami i choreografami z Hiszpanii. Jego efektem było wielkie widowisko muzyczno-taneczne, w którym wzięło udział ponad 500 wykonawców, a uczestniczyło razem prawie 25 tysięcy widzów. Do dzieci i młodzieży szkolnej kierowany jest natomiast specjalny cykl spektakli o charakterze edukacyjnym pod nazwą Tajemnicze królestwo – opera dla dzieci. Zespół Opery Wrocławskiej regularnie gości na scenach teatrów w Niemczech (m.in. na Festiwalu w Xanten oraz Regensburgu), Luksemburgu, Holandii, Wielkiej Brytanii, Francji i na Cyprze."-tekst ze strony: https://www.opera.wroclaw.pl/1/o-operze.php

Będąc już w środku, czekamy razem z dość sporym tłumem. O pełnej godzinie wychodzi do nas Pan, który otwierając drzwi zaprasza nas do wnętrza budowli. Oprowadzający wita się z nami bardzo serdecznie, przedstawia i po krótkiej przemowie zaprasza na zwiedzanie. Ruszamy po schodach na piętro gdzie wchodzimy do foyer. Tu słuchamy o tym miejscu i oglądamy wszystko.

"Jedną z najbardziej reprezentatywnych sal wewnątrz budynku Opery Wrocławskiej jest sala kryształowa (foyer). Gościli w niej między innymi: Zygmunt Krauze czy Krzysztof Penderecki. Foyer ma powierzchnię 240 mkw. Z sufitu od 10 lat zwisają tu nowe, kryształowe żyrandole (łącznie 5), każdy o wadze 250 kilogramów!
Wnętrze gmachu opery, również poza foyer, zdobią liczne kryształowe lustra, których powierzchnia wynosi łącznie 200 metrów kwadratowych."-tekst ze strony: https://gazetawroclawska.pl/mroczne-podziemia-i-suto-zdobione-balkony-piekny-gmach-opery-wroclawskiej-skrywa-rewelacje-i-sekrety/ga/c1-15861901/zd/52590549




Z Sali Kryształowej przechodzimy na balkon. I tu podziwiamy część Wrocławia znajdującą się w obrębie Opery, a poza tym zadzieramy głowy do góry i oglądamy zachowany, drewniany, pięknie zdobiony sufit.

"Z foyer można wyjść na oddany do użytku w 1872 roku balkon z widokiem na ulice: Świdnicką i Teatralną. Osoby z czułym błędnikiem mogą się na nim poczuć niepewnie, gdyż nierówna konstrukcja podłogi ma formę niecek odprowadzających deszczówkę.
Balkon zdobi malowany drewniany sufit. Przez lata był zasłonięty banerami reklamowymi i przez to niewidoczny z chodnika. Dziś prezentuje się w pełnej krasie. Jest to jeden z nielicznych tak dobrze zachowanych sufitów drewnianych na Dolnym Śląsku. I jedyny w operze.
Podczas ostatniego remontu konserwator zabytków, zdzierając kolejne warstwy farby, w końcu dotarł do oryginalnego malowidła. Dzięki sufitowi wiemy, że oryginalna kolorystyka wnętrz opery to róż i łososiowy. Takie barwy właśnie prezentują się na ścianach wewnątrz budynku."-tekst ze strony: https://gazetawroclawska.pl/mroczne-podziemia-i-suto-zdobione-balkony-piekny-gmach-opery-wroclawskiej-skrywa-rewelacje-i-sekrety/ga/c1-15861901/zd/52590555









Po wysłuchaniu opowieści powoli opuszczamy balkon, przechodzimy przez foyer i wchodzimy na balkon z lożą reprezentacyjną. Rozsiadamy się wygodnie w fotelach i oglądając wszystko to co nas otacza, słuchamy opowieści naszego Przewodnika. Czujemy się jak w zaczarowanej krainie. Piękno, które nas otacza emanuje tajemniczą magią :)

"Sufit opery zdobią wizerunki kompozytorów. W centrum znajduje się portret Stanisława Moniuszki, ojca opery polskiej.
Roślinne zdobienia balkonów zostały wykonane ze szczerego złota. To około 2 kg 24-karatowego złota, którym można by pokryć powierzchnię boiska sportowego!"-tekst ze strony: https://gazetawroclawska.pl/mroczne-podziemia-i-suto-zdobione-balkony-piekny-gmach-opery-wroclawskiej-skrywa-rewelacje-i-sekrety/ga/c1-15861901/zd/52595213


Kiedy już nasycimy oczy pięknem nas otaczającym i wysłuchamy opowieści Pana Przewodnika, opuszczamy Lożę Reprezentacyjną i schodzimy na dół tylko po to by stanąć na scenie. Ustawiono już dekoracje do opery "Halki" Stanisława Moniuszki, która wieczorem ma swoją inaugurację. Powoli wędrujemy między scenografią i stajemy na scenie, którą od widowni oddziela żelazna, przeciwpożarowa kurtyna. 

"Żelazna kurtyna opery waży kilka ton. Można ją jednak opuścić ręcznie, bo wyhamowuje 2 metry nad sceną. Służy również za zabezpieczenie pożarowe. Jest w stanie uchronić przed ogniem znaczną część budynku. Na scenie opery we Wrocławiu są dwie takie kurtyny."-tekst ze strony: https://gazetawroclawska.pl/mroczne-podziemia-i-suto-zdobione-balkony-piekny-gmach-opery-wroclawskiej-skrywa-rewelacje-i-sekrety/ga/c1-15861901/zd/52590617

I kiedy tak stoimy na scenie i słuchamy opowieści Pana Oprowadzającego, okazuje się że dzięki zadaniu jednego pytania mamy okazję uczestniczyć w podnoszeniu przeciwpożarowej kurtyny. Zachwyceni oglądamy wszystko, robimy sporo zdjęć ciesząc się każdą chwilą spędzoną na scenie Opery :)





Po wysłuchaniu opowieści Pana i dość długiej sesji zdjęciowej na scenie, idziemy w głąb, za następną kurtynę, przenosząc się w ten sposób do świata przeróżnych scenografii. Oglądamy wszystko i słuchamy o tym że np. "po podniesieniu środkowej, żelaznej kurtyny scena ma ponad 640 metrów kwadratowych powierzchni. Z obejścia sceny na górnych poziomach widać system kotar i teł, łącznie 54 sztankiety. W większości są sterowane elektrycznie, choć część z nich jeszcze obsługuje się ręcznie, co przydaje się, gdy zabraknie prądu."-fragment tekstu ze strony: https://gazetawroclawska.pl/mroczne-podziemia-i-suto-zdobione-balkony-piekny-gmach-opery-wroclawskiej-skrywa-rewelacje-i-sekrety/ga/c1-15861901/zd/52590617

Tu też znajduje się scena obrotowa, służąca do szybkich zmian scenografii. Scena obrotowa może mieć: 10, 12 i 14 metrów. 







Kiedy już wysłuchamy Pana Przewodnika, zrobimy zdjęcia i obejrzymy wszystko, powoli przechodzimy przez scenografię baru i wychodzimy na korytarz wiodący w kierunku klatki schodowej. Nią schodzimy do piwnic Opery. Tu znajdują się kilometry korytarzy wentylacyjnych, dzięki którym Opera "oddycha". Docieramy również do podziemi, w których znajdują się maszyny poruszające sceną. Za pomocą podnośników pneumatycznych scena pokonuje wysokość dwóch pięter. Niektóre jej elementy nawet więcej. Dodatkowo jest możliwość regulacji sceny z orkiestrą i tu ciekawostka: system wentylacyjny działał tak, że kobiety grające w orkiestrze musiały się odpowiednio usadowić, bo inaczej podwiewało im suknie :)
Z podziemi Opery wracamy schodami na parter, gdzie Pan żegna się z nami, a my dziękujemy Mu brawami i opuszczamy Operę i ruszamy na swoją  trasę.









Przechodzimy przez wrocławski Rynek i niespiesznie wędrujemy w kierunku Panoramy Racławickiej. Zanim tam dojdziemy, postanawiamy przysiąść na ławce w parku by zjeść rogala Marcińskiego i wypić łyk grzanego wina. I kiedy tak sobie siedzimy na ławce, dostrzegamy znajomych Macieja i Marlenkę. Witamy się z Nimi serdecznie, przypinam Im kotyliony zrobione przeze mnie, rozmawiamy chwilę ciesząc się ze spotkania. Maciej z Marlenką idą dalej a my jeszcze jakiś czas rozkoszujemy się ciepłym napitkiem i słodkim rogalem :)
Po posileniu się, wstajemy z ławki i idziemy w kierunku Panoramy Racławickiej. Tu mamy punkt kontrolny, gdzie podbijamy swoje mapy i oczywiście spotykamy więcej naszych znajomych. Witamy się ze wszystkimi serdecznie, rozdaję przy okazji kotyliony, robimy sobie wspólne zdjęcia i rozmawiamy ciesząc się ze spotkania :)





Spod Panoramy Racławickiej idziemy w kierunku kolejnego punktu kontrolnego, znajduje się on w Ossolineum. Na miejsce docieramy kilkanaście minut przed pełną godziną. Stemplujemy swoje mapy i wchodzimy na dziedziniec. Mamy chwilę na rozejrzenie się dookoła, co też skwapliwie czynimy, a przy okazji dostrzegamy znajomych, z którymi witamy się serdecznie. I kiedy tak sobie rozmawiamy, podbiega do nas Pani i pyta:
-Skąd macie takie ładne kotyliony?
Odpowiadam:
-Sama zrobiłam, ale niestety nie mam już więcej.
-Szkoda, są piękne.-stwierdza Pani i odchodzi.
O pełnej godzinie, tuż przy popiersiu fundatora spotykamy się z Panią Przewodnik, która zaczyna niespiesznie opowiadać o tym miejscu.

"Zakład Narodowy im. Ossolińskich (ZNiO), Ossolineum – polski instytut naukowy i kulturalny we Wrocławiu.
Jest jednym z najważniejszych i najstarszych ośrodków kultury polskiej, o czym decydują przede wszystkim bogate zbiory biblioteczne, obejmujące ważne dla kultury polskiej starodruki (m.in. De revolutionibus... Mikołaja Kopernika z 1543 r. czy Pieśni Jana Kochanowskiego z 1586 r.) i rękopisy, w tym m.in. rękopis poematu Pan Tadeusz (1834) Adama Mickiewicza. W 2023 roku do Ossolineum trafiło dzieło barokowego artysty Alessandro Turchiego „Madonna z dzieciątkiem”. Obraz zaginął w czasie wojny, po latach odnalazł się w Japonii, skąd trafił do Wrocławia.
Siedziba Zakładu pierwotnie znajdowała się we Lwowie. Źródłem utrzymania były dochody z majątków ziemskich fundatora Józefa Maksymiliana Ossolińskiego, zarządzanych przez dożywotnich kuratorów. Po wysiedleniu Polaków ze Lwowa i odłączeniu miasta od Polski w 1945 Ossolineum, jako zakład wraz z ok. jedną trzecią jego zasobów, zostało przeniesione do Wrocławia.
Funkcjonuje jako fundacja narodowa ustanowiona ustawą o fundacji – Zakład Narodowy imienia Ossolińskich. Z mocy ustawy patronat nad Zakładem objął Prezydent RP, a bezpośredni nadzór pełni Rada Kuratorów, składająca się z trzynastu osób. 
Celem fundacji jest utrzymywanie Narodowej Biblioteki Ossolineum i pomnażanie jej zbiorów, zwłaszcza w zakresie humanistyki polskiej i słowiańskiej, ich opracowywanie i upowszechnianie, wspieranie i prowadzenie prac naukowo-badawczych, a także działalność wydawnicza. Zakład jest m.in. wydawcą serii „Biblioteka Narodowa”.
Działami ZNiO są: Biblioteka Ossolineum (1816), Muzeum Książąt Lubomirskich (1823), Wydawnictwo Ossolineum (1827), Muzeum „Pana Tadeusza”.
Zakład został ufundowany dla Narodu Polskiego w 1817 roku przez Józefa Maksymiliana Ossolińskiego, otwarty w 1827 roku we Lwowie. Do 1939 roku łączył w sobie bibliotekę, wydawnictwo i Muzeum Książąt Lubomirskich.
Od założenia aż do 1945 roku Zakład Narodowy im. Ossolińskich mieścił się w dawnym klasztorze i kościele ss. karmelitanek trzewiczkowych przy ul. Ossolińskich 2 we Lwowie. Po I rozbiorze Polski i kasacie wielu klasztorów przez cesarza Józefa II budynek klasztoru i kościoła był w stanie ruiny. Jego restauracja była dziełem m.in. Józefa Bema i Jerzego Głogowskiego – budowniczego, malarza i grafika, który do Lwowa przybył z Krakowa. Do Zakładu jako odrębną całość przyłączono w 1823 roku Muzeum ks. Lubomirskich, założone przez księcia Henryka Lubomirskiego.
Ossolineum w czasie istnienia ówczesnej Galicji pod zaborem austriackim skupiało polski ruch umysłowy i było jednym z najważniejszych ośrodków pracy nad budową kultury polskiej w czasie zaborów i narzuconej germanizacji. Przeszło w tym czasie okres prześladowań w postaci rewizji policyjnych oraz aresztowań zatrudnionych tam pracowników.
W myśl intencji założyciela stało się ono jednym z najważniejszych ośrodków badań nad dziejami i literaturą polską, tym bardziej że rozporządza jednym z największych księgozbiorów w Polsce, a także ogromnym zbiorem rękopisów i autografów, w tym rękopisów średniowiecznych i najstarszych druków.
Powstało Towarzystwo Przyjaciół Ossolineum, którego członkami byli Oswald Balzer, Józef Białynia Chołodecki, Bronisław Gubrynowicz, ks. Adam Gyurkovich, Henryk Kopia, Adam Kryński, August Łoziński.
Z Ossolineum wiążą się także mniejsze archiwa i księgozbiory: Jabłonowskich, Ponińskich, Pawlikowskich, Skarbków, Balzera, Sapiehów, Lubomirskich, Mniszków."-fragment tekstu ze strony: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zak%C5%82ad_Narodowy_im._Ossoli%C5%84skich

Słuchamy Pani Przewodnik i oglądamy zdjęcia pokazujące to miejsce w dawnych czasach. 
Po wysłuchaniu opowieści i obejrzeniu fotek, opuszczamy Ossolineum i ruszamy w kierunku Wyspy Słodowej.
"Wyspa Słodowa we Wrocławiu – niewielka wysepka na Odrze w obrębie wrocławskiego Starego Miasta oraz Śródmiejskiego Węzła Wodnego – Górnego, w sąsiedztwie mniejszych nieco od niej Wyspy Bielarskiej i Wyspy Młyńskiej. Jedną z atrakcji Wyspy Słodowej jest taras widokowy na dachu Concordia Design. Rozciąga się z niego widok charakterystyczne punkty miasta, m.in. Rynek, Gmach Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Halę Targową.
Wyspa Słodowa oddzielona jest od Wyspy Młyńskiej wąskim ciekiem – Upustem powodziowym Klary i połączona z nią małym Mostem Słodowym, a z Wyspą Bielarską – dwudziestometrowym Mostem św. Klary nad kanałem – Upustem Klary, pozostałością po znajdujących się kiedyś na obu jego końcach Młynach św. Klary. Pierwszy z tych młynów – własność zakonu klarysek – wybudowano w 1242, a drugi – franciszkanów św. Jakuba – w 1275. Po pewnym czasie ten drugi również stał się własnością zakonu św. Klary, stąd ich nazwa. Obie wyspy nazywane były pierwotnie Bielarska Tylna (Hinterbleiche) i Bielarska Przednia (Vorderbleiche, dzisiejsza Słodowa od funkcjonujących tam od XV wieku słodowni). Nazwa pochodziła od cechu bielarzy płótna, którzy działali w tej okolicy.
Teren wysp był własnością zakonu św. Klary od średniowiecza, kiedy pozostawały poza obrębem murów miejskich, poprzez osiemnastowieczną rozbudowę fortyfikacji na prawym brzegu Odry, aż do roku ok. 1807–1810, kiedy fortyfikacje rozebrano, a same wyspy przeszły na własność miasta. Wówczas również wybudowano żelazne mosty pomiędzy wyspami i rozpoczęto zabudowę mieszkalną wysp. Część Wyspy Słodowej pozostawała jednak aż do końca lat 30. niezabudowana, urządzano na niej m.in. sportowo-rekreacyjne schroniska dla młodzieży.
W I połowie wieku XX przeprowadzono przez Wyspę Słodową trasę łączącą oba brzegi Odry. W czasie oblężenia Wrocławia pod koniec II wojny światowej prawie cała zabudowa wyspy uległa zniszczeniu, zachowały się jedynie niektóre budynki, w tym oba wspomniane młyny.
Młyny św. Klary przetrwały do roku 1975, kiedy zostały wysadzone w powietrze przez saperów. Decyzja ówczesnego prezydenta miasta Wrocławia Mariana Czulińskiego o ich wyburzeniu 30 lat po zakończeniu wojny spotkała się z powszechną krytyką i protestami ludzi kultury, w tym m.in. Jerzego Waldorffa, architektów, urbanistów i konserwatorów zabytków, zwłaszcza że wcześniej rok ich zburzenia był w PRL ogłoszony „Rokiem Ochrony Zabytków”. 
Młyny, choć nie były w dobrym stanie technicznym, nie stanowiły istotnego zagrożenia, a po rekonstrukcji stanowić mogły cenny zabytek średniowiecznej architektury przemysłowej. Działki, na których stały młyny pozostają nadal (2005) słabo wykorzystane. 
Czuliński przypłacił tę decyzję utratą szans na stanowisko wojewody, do którego był przez nomenklaturę PZPR szykowany.
Przez prawie ćwierć wieku po zburzeniu młynów teren wysp pozostawał prawie całkowicie niezagospodarowany, na samej Wyspie Słodowej stała tylko jedna kamienica. Pod koniec XX wieku wyspy uporządkowano i wytyczono na nich nadodrzańskie trasy spacerowe. Wykorzystywana jest także jako miejsce publicznych imprez plenerowych i koncertów.
Wyspa Słodowa to również nazwa uliczki, łączącej samą Wyspę Słodową – poprzez Wyspę Młyńską – z przebiegającą po Mostach Młyńskich ulicą św. Jadwigi. Z tego też powodu jeden z wrocławskich hoteli – hotel Tumski (w latach sześćdziesiątych – internat i Technikum Spożywcze), posługuje się adresem Wyspa Słodowa 10, pomimo że sam mieści się w rzeczywistości na Wyspie Młyńskiej.
Wyspę Słodową, która połączona była do tej pory jedynie mostem św. Klary z Wyspą Bielarską i mostem Słodowym z Wyspą Młyńską połączono w 2003 z prawym brzegiem Odry na tyłach hotelu HP Park Plaza i byłego aresztu wojskowego trzecią przeprawą – pieszą kładką Słodową podwieszoną na charakterystycznych parabolicznych dźwigarach, a także z Wyspą Piasek czwartą przeprawą – pieszą kładką Piaskową.
Wyspa Słodowa od lat stanowi miejsce spotkań dla młodzieży akademickiej, a także jest przestrzenią dla różnorodnych aktywności kulturalnych - koncertów, warsztatów czy performance'ów. Od 1 sierpnia 2018 roku, uchwałą Rady Miejskiej, jest to miejsce wyłączone z zakazu spożycia alkoholu w miejscach publicznych.
Do dziś na Wyspie Słodowej znajduje się tylko jeden budynek - kamienica z XIX wieku przebudowana i rozbudowana w latach 2018-2021 na cele usługowe."-Wikipedia.

Docierając na Wyspę Słodową zaglądamy do rozstawionych namiotów i po odpowiedzeniu na pytania "zgarniamy gadżety":) Oczywiście stemplujemy nasze mapki i po dopełnieniu formalności ruszamy dalej. Przed nami Jatki :)






"Stare Jatki we Wrocławiu – historyczna nazwa wrocławskiej uliczki na Starym Mieście łącząca ul. Odrzańską z ul. Kiełbaśniczą. Ulica Malarska 1–24 i Jatki są wpisane do rejestru zabytków województwa dolnośląskiego.
Brama łukowa – wejście na Stare Jatki od ulicy Odrzańskiej
Pierwotnie Stare Jatki była uliczką utworzoną przez dwa rzędy sklepów rzeźniczych, powstałą w wyniku lokacyjnych przeobrażeń przestrzenno-prawnych dokonanych z woli księcia Bolesława Rogatki w 1242 roku. Władca wykupił karczmy od zakonników i przekazał je wójtowi, a następnie rada miejska wykupiła od niego prawa do prowadzenia jatek. Decyzja księcia w kolejnych latach wzbudziła protest u jego następców. Postanowili oni uchylić decyzję Rogatki, lecz wójt i mieszczanie na to nie pozwolili. Spór toczył się do 1261 roku i został rozwiązany na korzyść mieszczan. Od tego roku na jatki sprzedawano głównie mięso, a mieszkańcy tworzyli osobny cech. Dysponowali oni również 38 oborami przy ul. Rzeźniczej oraz własną rzeźnią nad Odrą. Zwieńczeniem regulacji prawnych w handlu było nadanie w 1272 roku prawa mili dla Wrocławia.
Nazwa „Stare Ławy Mięsne” w dokumentach pojawiła się po raz pierwszy dopiero w 1375 roku. W tym samym okresie istniał drugi ciąg kramów mięsnych, ulokowany między ulicami Łaciarską i Kotlarską, u wylotu na Nowy Targ we Wrocławiu. Ciąg ten nazwany był „Nowymi Jatkami” lub „Małymi Jatkami” i tworzył odrębny cech rzeźników. Pod koniec XIX wieku pierwotny rzeźniczy charakter ulicy zatracał się na rzecz nowych warsztatów rzemieślniczych i małych sklepików. Do 1843 roku jatki były własnością cechu rzeźników; w 1898 już tylko na połowie kramów handlowano mięsem. W 1939 swoje kramy miało już tylko dwóch rzeźników: Ernst Heide pod numerem 21 i mistrz masarski Gustav Moese pod numerem 24.
Ulica składała się z początkowo z 42 drewnianych, jednokondygnacyjnych budynków a od 1350 roku było ich 48; 24 kramy na każdej ze stron uliczki. W XVI wieku dwa kramy zostały połączone i od tego okresu notowano ich 47.  Parcele miały ok. 3 metrów szerokości i były głębokie na ok. 10 metrów. W XIV wieku drewniane budy zostały zastąpione murowanymi kamieniczkami z kramami zajmującymi przyziemie budynku. Uliczka z obu stron zamknięta była ostrołucznymi bramami. 
Pośrodku ulicy biegł, zachowany do czasów obecnych, kamienny rynsztok. Na przełomie XV i XVI wieku gospodarze Starych Jatek otrzymali pozwolenie na rozbudowę kramów; niskie budynki zyskały kolejne piętra; niektóre kamienice miały pięć kondygnacji. W kamienicy mieszkali głównie rzeźnicy, czeladnicy i służba. W tym okresie pomiędzy numerem 10 i 11 powstało wąskie przejście pomiędzy Jatkami a ulicą Malarską.
W XIX wieku została wyburzona południowa pierzeja, a w jej miejsce, w 1823 roku. wybudowano gmach Gimnazjum św. Elżbiety.
Podczas II wojny światowej Stare Jatki zostały częściowo zniszczone (ocalało 12 kamienic). W 1951 roku rozpoczęto odbudowę kamienic; prace rozpoczęto od kamienicy nr 24, do której przylegała łukowa brama wejściowa od ul. Odrzańskiej. Parter w kamienicach przeznaczono na małe sklepiki, a na wyższych kondygnacjach pomieszczenia połączono, tworząc mieszkania. Od strony ul. Malarskiej powstały klatki schodowe wspólne dla kilku kamienic. Jedynymi budynkami, które zachowały dawny układ i kształt pomieszczeń, drewniane stropy oraz kolorowe polichromie z motywem liści akantu, są kamienice pod nr 1 i 2. Dawniej mieściła się w nich siedziba cechu rzeźników, a obecnie jest siedzibą Okręgowego Wrocławskiego Związku Artystów Plastyków.
Pod koniec XX wieku Stare Jatki zajmowały pracownie i galerie artystyczne (pierwsza galeria została otworzona w 1992 roku) oraz pub muzyczny. W 1997 roku, ku pamięci dawnej roli Jatek, przy wejściu do uliczki ustawiono pomnik „Ku czci Zwierząt Rzeźnych”. 1 sierpnia 2005 na Jatkach postawiono jednego z wrocławskich krasnali – „Rzeźnika”. Później w Galerii „Domus” stanął „Krasnal z piłką”."-Wikipedia.

Po dotarciu do Jatek, najpierw robimy kilka zdjęć, a dopiero po nich podchodzimy do namiotu, gdzie znajduje się pieczątka. Stemplujemy nasze mapki, a po dopełnieniu formalności niespiesznie ruszamy dalej, zmierzając w kierunku Rynku. Zaczyna nam trochę burczeć w brzuchach, więc jest to oznaka pory na małe co nieco. Zanim jednak coś zjemy, idziemy odebrać nasze medale. Pokazujemy podstemplowane mapy, dostajemy piękne medale, witamy się z Marszałkiem i ruszamy by coś zjeść.
 Wchodzimy do przy rynkowej knajpki i po bardzo długim oczekiwaniu na obsługę, opuszczamy ją lekko zniesmaczeni :( i idziemy w kierunku Hotelu Monopol na spotkanie z Łukaszem Kazkiem.

















"Hotel Monopol we Wrocławiu przy ul. Heleny Modrzejewskiej – zabytkowy hotel we Wrocławiu otwarty w 1892 roku.
Hotel wybudowano w 1892 w stylu Art Nouveau na miejscu przykościelnego (kościoła św. Stanisława, św. Doroty i św. Wacława) cmentarza i klasztoru (w 1817 przekształconego na areszt, później przeniesiony w 1852 w sąsiedztwo sądu przy ul. Podwale). Plac po areszcie pod koniec XIX wieku kupili za 600 tys. marek wrocławscy Żydzi – bankier Wallenberg Pachaly i architekt Karl Grosser; postawili tu dom handlowy i hotel, w którym znajdowało się 69 pokoi, w tym 21 pokoi jednoosobowych, 46 dwuosobowych oraz 2 apartamenty. Najmniejsze pokoje miały około 10 m² powierzchni, apartamenty – do 36 m² i według standardów końca XIX wieku zaliczały się do luksusowych.
Dom handlowy usytuowany był na rogu ul. Świdnickiej i Modrzejewskiej (wejście główne do hotelu usytuowane jest przy Modrzejewskiej, dawniej Agnes Sorma Straße). Pod koniec II wojny światowej dom handlowy uległ znacznym uszkodzeniom tak, że odbudowano go dopiero w 1961 i przeznaczono na ekskluzywną kawiarnię; w kawiarni „Monopol” bywała klientela wywodząca się z warstw zamożniejszych i ze świata artystycznego (w bezpośrednim sąsiedztwie hotelu i kawiarni znajduje się m.in. Opera Wrocławska i Scena Kameralna Teatru Polskiego we Wrocławiu). Pod koniec XX wieku kawiarnię zamknięto i przywrócono tam funkcje handlowe.
Portyk z balkonem nad wejściem głównym do hotelu został dobudowany dopiero w 1937, specjalnie po to, by mógł z niego przemawiać Adolf Hitler (w 1958 na tym samym balkonie śpiewał także dla zgromadzonej przed hotelem publiczności Jan Kiepura). Część hotelowa kompleksu przetrwała wojnę bez znaczniejszych uszkodzeń.
Hotel, który po wojnie stał się własnością firmy „Orbis”, a także hotelowa restauracja często gościła osoby ze świata naukowego Wrocławia, a także artystów filmowców.
W hotelowych wnętrzach kręcono także kilka spośród znanych polskich filmów, m.in. „Popiół i diament” Andrzeja Wajdy z 1958 (w hotelu toczy się większość akcji filmu, wraz ze słynnymi scenami z podpalaniem kieliszków ze spirytusem i polonezem o poranku, które to miały miejsce w hotelowej restauracji), „Lalka” Hasa z 1968, „Konsul” Mirosława Borka z Fronczewskim w roli głównej z 1989, a także sceny z serialu „Stawka większa niż życie”.
Hotel został w 1984 wpisany do rejestru zabytków. W 2007 hotel został sprzedany, a nowy właściciel – Holding Liwa, przeprowadził generalny remont według projektu krakowskiego architekta Marcina Stępniewskiego-Janowskiego. Ponownie otwarty 18 kwietnia 2009; znajduje się w nim 121 pokoi, 4 sale konferencyjne i 2 restauracje, ma standard pięciu gwiazdek.
Hotel zyskał uznanie UEFA i został oficjalnie rekomendowany jako baza pobytowa dla drużyn biorących udział w Euro 2012; zamieszkała w nim reprezentacja Czech."-Wikipedia.

Przed Hotelem jesteśmy kilka minut przed czasem. Chwilę więc czekamy na Pana Łukasza. O pełnej godzinie wychodzi do nas i zaczyna opowiadać o tym miejscu i o Wrocławiu. Wszyscy w ciszy wysłuchują opowieści, którą Pan Łukasz snuje, a trzeba powiedzieć że potrafi opowiadać.....

Po wysłuchaniu opowieści o Hotelu Monopol i czasach wojennych, podchodzimy do Pana Łukasza prosząc o autograf, wspólnych zdjęć niestety nie robimy, bo musielibyśmy chyba godzinę stać w kolejce. Żegnamy się z Prowadzącym i ruszamy w kierunku stacji kolejowej. Kiedy docieramy na miejsce, stwierdzamy że mamy jeszcze czas na łyk piwa. Przedzieramy się przez tłum zgromadzony przed dworcem kolejowym. Mijamy zwykłych ludzi, "młodzież wszechpolską"-zamaskowaną i zakapturzoną, ludzi z flagami, kotylionami, ze śpiewem na ustach, umundurowaną policję, antyterrorystów i wszelkiej maści innych sił porządkowych. Jestem zaskoczona i z rozdziawioną buzią i oczami "jak pięć złotych z rybakiem" docieramy do naszej ulubionej knajpki. Rozsiadamy się wygodnie przy wolnym stoliku, zamawiamy dwa piwa i patrząc z oddali na to co się dzieje tuż obok, cieszymy się że mieszkamy w mniejszych, spokojniejszych miastach.....
Po wypiciu piwa idziemy na peron z którego ma odjechać nasz pociąg. Kiedy przyjeżdża, wsiadamy do niego, zajmujemy miejsca, rozsiadamy się wygodnie i szczęśliwi wracamy do domu, kończąc w ten sposób naszą kolejną wycieczkę :) 

Następna wędrówka już niebawem, więc do zobaczenia wkrótce :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie, życząc miłej lektury i zdrowia :)

Danusia i Radek :)