środa, 5 lipca 2023

Jak Odrzykoń stał się Kamieńcem :)

Jakiś czas temu, podczas rozmowy w domu, wyszło że mój Tato bardzo chce pojechać na Podkarpacie, do swojej Siostry. Wydedukowałam że od siódmego lipca będę miała weekend wolny, więc pozostało mi teraz tylko dogadać się z Dziewczynami z pracy i wygospodarować jeszcze dwa dni wolne. I się udało :) Mariola przyjdzie za mnie w piątek, a Beatka zamieni się ze mną dniami. Ja przyjdę za Nią w poniedziałek, a Ona za mnie w środę. Sprawdzam połączenia, spisuję sobie wszystko na kartce i przedstawiam plan Tacie.
-W środę rano jedziemy, w niedzielę wracamy, zgadzasz się ??-pytam Taty.
-Oczywiście że tak-słyszę odpowiedź.
Tłumaczę jak ma to wyglądać:
-Piątego lipca wsiadamy do pociągu o 5:20 i jedziemy nim do Wrocławia, tu mamy przesiadkę i ciut ponad godzinę czasu by na spokojnie przejść z peronu na peron, a później wsiąść do pociągu. O 8:46 odjeżdżamy "Siemiradzkim" z Wrocławia i kilka minut po 13-tej jesteśmy w Dębicy. Stąd oczywiście odjeżdżamy autobusem do Brzostku. Zgadzasz się ?
-Tak.
-Super, to ja w niedzielę kupuję bilety.
-Tylko nie dzwonimy do nikogo, dobrze?? Będzie niespodzianka-mówi Tato, a ja sobie myślę inaczej. Takie niespodzianki mogą okazać się przykre, bo można np."pocałować klamkę". Postanawiam więc zadzwonić do Doroty.
Skoro wszystko zostało ustalone, pora wprowadzić plany w czyny :)
W  czwartek, w piątek próbuję się dodzwonić do Doroty, ale moje próby spełzają na niczym. Zwyczajnie nie odbiera telefonu. Próbuję dzwonić do Agnieszki i Cioci, ale efekt jest taki sam.

W końcu w sobotę kiedy znów dzwonię do Doroty, w telefonie słyszę wściekłe: -Halo??
-No w końcu odebrałaś-mówię szybko-Danusia z Lubania, Twoja kuzynka do Ciebie wydzwania i wydzwania.
-Cześć, a ja myślałam że znów jakaś fotowoltaika, albo coś podobnego dzwoni.
-Dorotko, dzwonię bo nie lubię niespodzianek, a mój Tato wymyślił sobie że zrobi wam niespodziankę i w środę razem ze mną się u Was zjawi. 
-Dzięki za wiadomość, czekamy zatem na Was.
-Do zobaczenia.-mówię i się rozłączam.
Kiedy wracam do domu, oczywiście Tacie nic nie mówię o tej rozmowie. Chce mieć niespodziankę, to będzie miał :)
W ostatnią czerwcową niedzielę kupuję bilety na wyjazd :)
I nastała lipcowa środa. Spakowani, wychodzimy z domu ze sporym zapasem czasowym. Niespiesznie idziemy w kierunku dworca kolejowego. Kiedy docieramy na miejsce, nasz pociąg już stoi na peronie. Wsiadamy do niego, zajmujemy wygodne miejsca i o 5:20 ruszamy ku naszej przygodzie.






Podróż do Wrocławia mija nam bezproblemowo i dość szybko. Kiedy pociąg dociera do stacji końcowej, wysiadamy z niego i powoli przechodzimy na inny peron. Mamy zapas czasowy - specjalnie tak wybierałam połączenia, by się nie spieszyć. Siadamy na drewnianych siedzeniach imitujących ławki i czekamy.
-Zjesz coś Tato?-pytam.
-Nie.-słyszę odpowiedź.
-To może coś się napijesz?
-Nie.
Nie może tak być,-myślę i nie poddaję się, zadając kolejne pytanie.
-Może jednak coś zjesz?
-A co?
-Rogalika z czekoladą, a może z nadzieniem orzechowym?
Chwila ciszy i słyszę odpowiedź:
-Może być orzechowe nadzienie.
Podaję rogalika Tacie i cieszę się że dał się namówić na zjedzenie czegokolwiek. Zdaję sobie sprawę z tego że dla Niego to stres olbrzymi, ale skoro ma jechać ze mną tak daleko, to musi jeść i pić. Gdy Nasz pociąg zostaje podstawiony, powoli, zbieramy swoje rzeczy i ruszamy w kierunku przedziału nr 5. Kiedy tak idziemy, podchodzi do nas Pan Konduktor i pyta:
-Państwo z nami jadą do Przemyśla?
-Tak i nie-odpowiadam-jedziemy tym pociągiem, ale do Dębicy.
-Który wagon?
-Piąty.
-Idziemy więc powoli.- Pan  Konduktor prowadzi Tatę i mnie do wagonu nr 5, pomagając nam bezpiecznie wsiąść do niego i zająć swoje miejsca. Kiedy już wygodnie siedzimy, a ja zrobię kilka zdjęć, pociąg rusza. Jedziemy. Rozmawiamy, ja mówię gdzie jesteśmy, a Tato opowiada o mijanych miejscowościach. Zna je, wszak w wielu z nich pracował, a i często przez nie przejeżdżał. I kiedy tak prowadzimy pogawędki, do naszych uszu dociera miałczenie. 
-Kot z nami jedzie - mówi Tato
-Na to wygląda -odpowiadam. 
Kot miałczy coraz bardziej błagalnym tonem i po jakimś czasie jego Pani, wyjmuje go z klatki, zakłada mu smycz i zaczyna prowadzać go po korytarzu wagonu. Kot najpierw idzie ostrożnie, ale z czasem oswaja się i z podniesionym ogonem, z gracją sobie wędruje. 
-Ładny ten kot-mówię Tacie.
-I w końcu przestał miałczeć-słyszę odpowiedź.
-Zjesz coś?-pytam Tatę, któryś już raz podczas podróży
Po jakimś czasie ledwo udaje mi się Go namówić i w końcu zjada kromkę chleba i rogala ze słodkim nadzieniem. Niczego jednak nie pije i to mnie martwi. Jednak na upartość nie ma rady.  tak mija nam kilka godzin podróży. Kiedy jesteśmy w Tarnowie, przychodzi Pani Konduktor sprawdzać bilety. Proszę Ją przy okazji by nam pomogła w Dębicy wysiąść z pociągu. I kiedy docieramy do stacji Dębica, Pani Konduktor "czaruje" słowami mego Tatę i powolutku z Nim wysiada na peron. Oczywiście od razu obgadują kolejne spotkanie, ale niestety terminy się nie zgadzają :(, a kot pojechał dalej, żałośnie miałcząc....bo znów trafił do zamkniętego kuferka.....
Dziękujemy Pani serdecznie i powoli ruszamy w kierunku wyjścia z dworca kolejowego. Kiedy jesteśmy na schodach, dzwoni mój telefon:
-Halo, gdzie jesteście?
-Właśnie wysiedliśmy na stacji w Dębicy-odpowiadam swojej Kuzynce.
-Ok. Jak będziesz wiedziała o której macie autobus i czy w ogóle macie jakiś transport to daj mi znać.
-Dobrze, dam znać-odpowiadam.




-Kto dzwonił?-pyta Tato.
-Radek-szybko odpowiadam, by nie wyczuł kłamstwa.
Ze stacji kolejowej idziemy w kierunku dworca autobusowego. Jest w tym samym miejscu co był w 2015 roku i można by rzec że prawie nic tu się nie zmieniło....a jednak się zmieniło. Jest o wiele mniej autobusów, niż było wtedy, a dworzec wygląda okropnie. Daleko mu do naszych "galeryjnych" dworców, ale  pewnie za dwa, może trzy lata się to zmieni i tu powstanie galeria handlowa z niewielkim dworcem autobusowym. Zostawiam Tatę z bagażami na ławce i idę kupić dla nas lody. Oczywiście jest to wybieg, bo przede wszystkim chcę zadzwonić do mojej Kuzynki, co też czynię i mówię Jej że mamy autobus do Brzostku o 14:15, a na miejscu będziemy kilka minut po 15-tej. Kiedy kończę rozmawiać z Dorotą, kupuję dwa małe, mieszane lody włoskie i idę do Taty. Spokojnie je zjadamy, skracając sobie w ten sposób czas oczekiwania na nasz transport. Kiedy przyjechał autobus jadący do Bączałki, ustawiamy się z boku, pozwalając w ten sposób innym pasażerom wejść do wnętrza pojazdu. Gdy już wszyscy weszli, wchodzimy i my. Tato siada na wolnym miejscu, a ja kupuję u Kierowcy bilety, po ich zakupie siadam obok Taty i jedziemy dalej. Opowiadam Tacie przez jakie miejsce przejeżdżamy, więc podróż do Brzostku mija nam szybko i bezproblemowo. 






Kiedy autobus zatrzymuje się na przystanku w Brzostku, powoli wysiadamy z niego, żegnamy się z Panem Kierowcą, dziękując Mu przy okazji za bezpieczną jazdę. Robię kilka zdjęć i rozglądając się dookoła dostrzegam moją Kuzynkę Agnieszkę, zmierzającą w naszym kierunku. Witamy się z Nią serdecznie, Tato jest zaskoczony, ale wyjaśniamy Mu że wszyscy dowiedzieli się o naszym przyjeździe z mojej relacji na facebooku. Malutkie kłamstwo, dzięki któremu mógł ktoś po nas wyjechać. 
Idziemy w trójkę do samochodu, wsiadamy do niego i jedziemy dalej. Po kilku minutach jazdy, autko zatrzymuje się przed domem Cioci, wysiadamy z niego i witamy się ze wszystkimi. Wyjmuję bagaże i zanoszę je do domu. 



Przebieramy się, myjemy się, idziemy do Doroty, gdzie już przygotowany jest obiad. Siadamy do stołu, posilamy się, rozmawiamy i cieszymy się ze spotkania. Tato niewiele je, co mnie martwi. Pytam więc o to czy brał dziś tabletki. I cóż się okazuje?, nie brał. Zła jestem na siebie, bo Go nie przypilnowałam, ale co się stało, już się nie odstanie. Przynoszę Mu lekarstwa, które bierze i już do wieczora spędzamy czas na rozmowach, a gdy nastanie ciemność opuszczamy dom Doroty i idziemy do domu Cioci i Agnieszki. Jemy kolację, myjemy się i kładziemy się spać. 
Tak kończy się pierwszy dzień naszego wyjazdu.
Dobranoc i do jutra :)



Ranek budzi mnie błękitnym niebem i słoneczkiem zaglądającym przez okno do pokoju. Wychodzę na balkon, robię kilka zdjęć i przez chwilę podziwiam czaplę lecącą w kierunku dawnego dworu. Piszę do Radka, słucham książki i dopiero kiedy słyszę krzątanie w kuchni wychodzę z pokoju. Mycie, śniadanie, mierzenie ciśnienia, które u Taty jest wysokie. I jak je unormować? Oboje mamy takie same tabletki, tylko że ja mam ciut większą dawkę. Daję Mu swoją tabletkę i wychodzimy na zewnątrz. Siadamy na ławce, pijemy kawę - oczywiście nie wszyscy - rozmawiamy, przechadzam się i robię zdjęcia kwiatom, kurom i kogutom, trochę grzebię w internecie i stwierdzam że mogę pojechać do Tarnowa, ale musi mnie ktoś zawieźć do Brzostku. Pytam więc Agnieszki:
-Zawieziesz mnie do Brzostku?
-A o której?
-Bus odjeżdża o 11:58.
-Ok, zawiozę Cię.
-Super, dzięki Agnieszko :)
Skoro zostało już uzgodnione idę się przebrać i spakować plecak. Zapowiadają deszcz, pytam więc Kuzynki czy pożyczy mi parasolkę? 
-Ależ oczywiście, weź którą chcesz.
Biorę małą, składaną i chowam ją do plecaka. 
Kilka minut przed 12-tą, wsiadam do samochodu Agnieszki i jadę z Nią do Brzostku.







































Agnieszka zostawia mnie na parkingu w centrum miasteczka. Przechodzę przez ulicę, robię kilka zdjęć i staję na przystanku z którego powinnam odjechać do Tarnowa. Czekam dłuższą chwilę, ale po kilku minutach spóźnienia na przystanku zatrzymuje się "Barbara". Drzwi busa otwierają się, wsiadam do niego, kupuję bilet, siadam na wolnym miejscu i jadę do Tarnowa. Podróż mija mi szybko i kiedy Pan Kierowca zatrzymuje się na przystanku, patrzy na mnie i mówi:
-W Tarnowie mamy tylko tutaj przystanek, więc musi Pani wysiąść, ja jadę już w kierunku Krakowa.
-Dziękuję, do widzenia.-żegnam się i wysiadam z busa.
Spoglądam na zawieszony rozkład jazdy autobusów miejskich i spoglądając na mapę w telefonie i ulice, na których się zatrzymuje, stwierdzam że najbliżej Rynku przejeżdża autobus nr 9 i za kilka minut akurat ma podjechać. Czekam więc cierpliwie i obmyślam plan. Kiedy przyjeżdża mój transport, wsiadamy do niego, kupuję bilet i Pani Kierowcy (bilet kupowany w autobusie jest droższy o ponad złotówkę, niż w automacie-tylko gdzie znaleźć automat gdy się jest pierwszy raz w tym mieście?), siadam na wolnym miejscu i jadę kilka przystanków. Wysiadam nieopodal Teatru im. Ludwika Solskiego. Trochę się kręcę, bo moja nawigacja nie może się odpowiednio ustawić, a poza tym trudno tu znaleźć jakieś normalne przejście przez ulicę. Kiedy w końcu obieram odpowiedni kierunek, po niedługim spacerze docieram do ul. Wałowej. Tu znajduję aptekę, wchodzę do niej i kupuję ciśnieniomierz mówiący i szczęśliwa ruszam obejrzeć Rynek tarnowski.
"Dzieje Tarnowa.
Ślady ludzkiej działalności sięgają tutaj końca epoki lodowcowej, kiedy to pojawili się w okolicach dzisiejszego miasta łowcy reniferów. Lecz na stałe ludzie osiedlali się dopiero wówczas, gdy polodowcowa tundra powoli przemieniała się w gęstą puszczę, dającą schronienie i pożywienie. W granicach administracyjnych obecnego miasta archeolodzy zlokalizowali sześć stanowisk mezolitycznych z okresu między 8300 a 4500 lat p.n.e.
Kolejne ślady działalności człowieka są młodsze o kilka tysiącleci. W samym centrum Tarnowa, na terenie posesji Rynek 5 (siedziba Tarnowskiego Centrum Kultury), znaleziono grób jamowy z fragmentami przepalonych kości, gliniane naczynie (popielnicę) i żelazny przedmiot, zaś w pobliżu ratusza pozostałości urny z grobu ciałopalnego. Ustalono, że znaleziska te pochodzą z pierwszego okresu żelaza, zwanego halsztackim, czyli z lat ok. 700-400 p.n.e., kiedy tzw. kultura łużycka przeżywała na ziemiach polskich swój największy rozkwit. Jednak do jakiej grupy językowej ludów indoeuropejskich należała ludność kultury łużyckiej, niestety nie wiadomo. Pewne jest tylko to, że nie byli to Prasłowianie. Być może był to lud (czy raczej grupy ludności) zwane w źródłach antycznych Wenetami, których śladów pobytu w nazewnictwie jezior, gór, rzek, miejscowości, językoznawcy doszukali się prawie w całej Europie.
Na przełomie V i IV w. p.n.e. z południowego zachodu przybywa na dzisiejsze ziemie polskie lud Celtów. Niedawno tarnowscy archeolodzy z Muzeum Okręgowego, odkryli niedaleko Tarnowa w miejscowości Łętowice, cmentarzysko celtyckie. W okresie od I-IV w. n.e., w okresie wpływów rzymskich, na całym obszarze Małopolski kwitnie kultura przeworska. Być może nosicielami tej kultury jest mieszana ludność germańsko-celtycka (Wandalowie i Lugiowie). Ślady osad tej ludności znaleziono w Tarnowcu, Wierzchosławicach, Wojniczu. Ostatnio archeolodzy A. Szpunar i J. Okoński przebadali ślady osady kultury przeworskiej, położonej w widłach rzek Białej i Wątoku na terenie miasta. Odkryto tam między innymi ślady wiekowej konstrukcji kamiennej, która - jak się przypuszcza stanowiła część dużej wędzarni. Byłby to trzeci tego typu obiekt odkryty na ziemiach polskich, pochodzący z tej epoki.
Zanik kultury przeworskiej na przełomie IV i V w. n.e. wiąże się z najazdem Hunów i wędrówką ludów w Europie. Starożytny świat chylił się ku upadkowi. Rodziło się średniowiecze. Nowa epoka w dziejach Europy. Pojawiały się nowe ludy i państwa, m. in. Słowianie i państwa Wiślan i Polan.
W połowie IX w. na zboczu Góry św. Marcina został wybudowany gród, prawdopodobnie przez ludność plemienia Wiślan. Przed paru laty w wyniku intensywnych prac wykopaliskowych tarnowskich archeologów A. Cetery i J. Okońskiego, odkryte zostało jedno z największych w Polsce grodzisk wczesnośredniowiecznych, zajmujące powierzchnię 9,6 hektara. Wokół grodziska archeolodzy natrafili na ślady osad, mniej więcej z tego samego okresu czasu. Gród funkcjonował również po włączeniu Wiślan do państwa Polan, czyli u schyłku X w. Zniszczony został prawdopodobnie w latach 30-tych XI w., podczas powstania ludowego (lub najazdu Czechów - ?). Być może, że w połowie XI w. powstała nad rzeką Białą, na terenie dzisiejszego Tarnowca, osada nosząca dość popularną w całej Słowiańszczyźnie, nazwę Tarnów. Była własnością monarszą, a na przełomie XI i XII w. została nadana przez "królową" Judytę klasztorowi benedyktynów w Tyńcu k. Krakowa. Fakt ten potwierdza dokument papieskiego legata, kardynała Idziego z Toucy, który przebywał w Polsce zapewne w 1124 r. Nie zachowany w oryginale, lecz w późnych zniekształconych odpisach, dokument ma błędną datację (rok 1105 zamiast 1124). Jest to pierwsze źródło pisane, w którym znajduje się wzmianka o osadzie Tarnów. Druga wzmianka o Tarnowie pochodzi dopiero z roku 1308 (lub 1309). W wykazie cudów załączonych do "Żywotu błogosławionej Kingi" wymieniona jest kobieta o imieniu Marta, która miała pochodzić z ówczesnej wsi Tarnów, należącej do komesa Rafała. Jest to również pierwsza znana z imienia mieszkanka Tarnowa. Zaś komes Rafał byłby pierwszym nazwanym po imieniu tarnowianinem. Wówczas to zapewne teren dzisiejszego miasta (nie mylić z osadą o nazwie Tarnów na Górze św. Marcina) należał do rycerskiego rodu herbu Rawicz (wyobrażenie panny na niedźwiedziu na tarczy). 
W roku 1327 Spycimir herbu Leliwa (złoty półksiężyc i sześcioramienna gwiazda w polu błękitnym) na drodze kupna i zamiany z rycerzem Leonardem (zapewne herbu Rawicz) nabył wieś, zwaną później Tarnów Wielki i na jej obszarze, być może w szczerym polu, na tzw. surowym korzeniu, założył swoje prywatne miasto w 3 lata później. Zachował się do dziś, przechowywany w Bibliotece XX. Czartoryskich w Krakowie dokument lokacyjny miasta Tarnowa. W dniu 7 marca 1330 r., król Polski Władysław Łokietek daje przywilej zezwalający lokować miasto Tarnów na prawie teutońskim (niemieckim). Mieszczanie tarnowscy mieli się posługiwać takimi samymi prawami jak mieszczanie w królewskim Krakowie.
W tym samym roku, Spycimir Leliwita wojewoda i kasztelan krakowski, druga osoba po królu w państwie, ukończył budowę zamku na północnym zboczu Góry św. Marcina.
Resztki ruin, tej ongiś wspaniałej budowli, przetrwały do dziś. Ród Leliwitów dbał o rozwój i świetność miasta. Jedna z gałęzi rodu, panów na Tarnowie, od XV w. nazywa się Tarnowskimi. Dziedzice miasta sprzyjają rozwojowi handlu i rzemiosła poprzez wydawanie odpowiednich przywilei dla kupców i rzemieślników. Od początku lokacji w mieście osiedlają się polonizujący się Niemcy, przenoszący się tutaj z Krakowa i Nowego Sącza. W 1445 r. znajdujemy w źródłach wzmianki o tarnowskim Żydzie Kalefie, który przybył tutaj ze Lwowa i handlował jedwabiem. W XVI w. osiadła w Tarnowie liczna kolonia Szkotów. Rodziny Nikielsonów, Dunów, Huysonów obracały znacznymi kapitałami i utrzymywały stosunki handlowe prawie z całą Europą. Powstają też w mieście z ich inicjatywy pierwsze banki i spółki handlowe.
Największy rozkwit miasta łączy się jednak z osobą Jana Tarnowskiego (1488-1561), hetmana wielkiego koronnego. Ten znakomity wódz, polityk, pisarz i gospodarz, prawdziwy człowiek Renesansu, korespondujący z Erazmem z Rotterdamu, w latach 1554-1560 wydał instrukcje, wpisane do ksiąg miejskich odnośnie sprawowania urzędów w mieście, jego obrony przed nieprzyjacielem, zachowania się ludności w czasie pożaru, organizacji cechowego rzemiosła. W XVI w. miasto liczy ok. 1200 mieszkańców i 200 domów w obrębie murów miejskich (dzisiejsza starówka).
Miasto zostało opasane wałami i murami już w połowie XV w., rozbudowanymi za hetmana Jana Tarnowskiego w pierwszej ćwierci XVI w. Od 1467 r. działały w Tarnowie kanalizacja i drewniane wodociągi, doprowadzające wodę do studzien - cystern w Rynku. W mieście jest w XVI w. szkoła, synagoga, a pod koniec prawdopodobnie zbór kalwiński. Rzemiosła zorganizowane są w kilkunastu cechach (30 rzemiosł w 7-12 cechach). Kościół parafialny, wzniesiony zapewne tuż po lokacji miasta w 1400 r. został podniesiony staraniem dziedziców do godności kolegiaty.
Po śmierci hetmana Jana Tarnowskiego 16 maja 1561 r. włoski rzeźbiarz Jan Maria Mosca z Padwy (stąd zwany Padovano) zaczął rzeźbić w tarnowskiej kolegiacie jeden z najpiękniejszych i największych w Europie(13,8 metrów) pomników nagrobnych doby Renesansu. Pomnik ten stojący w prezbiterium kościoła z wyrzeźbionymi naturalnej wielkości figurami hetmana i jego syna Jana Krzysztofa Tarnowskiego został ukończony w 1573 r. Jan Maria Padovano zaprojektował też bryłę renesansowego ratusza w Tarnowie i kierował jego przebudową w latach 60-tych XVI w. W 28 wnękach (blendach) attyki ratusza znajdowały się wówczas namalowane na rynku portrety Tarnowskich od Spycimira do Jana Krzysztofa Tarnowskiego, zm. w 1567 r., ostatniego męskiego przedstawiciela tej linii rodu.
W 1570 r. Tarnów przeszedł, drogą małżeństwa córki hetmana Tarnowskiego Zofii, w posiadanie książąt Ostrogskich (po jej śmierci). Po śmierci zaś męża Zofii, księcia Konstantego Ostrogskiego w 1588 r., miasto wraz z okolicą (tzw. hrabstwo tarnowskie) przechodzi w ręce kilku właścicieli. Liczne pożary i epidemie (tzw. wówczas zarazy) niszczą dobrobyt ludności i substancję materialną miasta. W październiku 1655 r. Tarnów rabują Szwedzi podczas tzw. "potopu". Jeśli w XVI w. miasto liczyło około 2 tys. mieszkańców, to po najeździe szwedzkim zaledwie 768.
Podniesienie z upadku miasto zawdzięcza kolejnym dziedzicom, książętom Sanguszkom, którzy w 1723 r. przejęli je w posiadanie po Lubomirskich. Rzeczpospolita jednak zmierzała do upadku, do czego przyczynili się walnie jej sąsiedzi. Od 1772 r. czyli od I rozbioru, Tarnów znalazł się pod zaborem austriackim, w tzw. Galicji. Paradoksalnie jednak, ale właśnie władze zaborcze przyczyniły się do rozwoju miasta. Sprzyjało temu przejęcie go z rąk prywatnych i zlokalizowanie tutaj siedziby cyrkułu (jednostki administracyjnej w randze powiatu), a od 1785 r. biskupstwa.
W dniu 14 marca 1794 r. w Tarnowie urodził się Józef Bem, późniejszy generał, bohater walk o niepodległość Polski (w powstaniu listopadowym 1830-31) i Węgier podczas Wiosny Ludów w lat. 1848-1849. W latach trzydziestych i czterdziestych XIX w. Tarnów był ośrodkiem licznych konspiracji niepodległościowych. Jednak wybuch powstania krakowskiego w 1846 r. w Tarnowie i całym cyrkule tarnowskim przerodził się w krwawą antyniepodległościową chłopską rewoltę, zwaną rabacją. Zajścia te - jak się przypuszcza - były zainspirowane przez austriacką lokalną administrację, przy cichym poparciu władz gubernialnych we Lwowie. W drugiej połowie XIX w. nastąpił gwałtowny rozwój miasta. W 1852 r. Tarnów zostaje połączony linią kolejową z Krakowem. W 1870 r. miasto liczy 21 779 mieszkańców i jest trzecim co do wielkości w Galicji po Lwowie i Krakowie. W 1878 r. w Tarnowie wprowadzono oświetlenie gazowe. W trzy lata później ukazał się pierwszy numer stałej gazety, tygodnik "Pogoń". Zaczynają pojawiać się stałe placówki kulturalne w mieście. W 1888 r. ks. Józef Bąba założył pierwsze na ziemiach polskich Muzeum Diecezjalne, gromadzące zabytki sztuki sakralnej.
Rok 1910, tzw. "rok inwestycji", przyniósł Tarnowowi nowoczesne wodociągi, elektrownię i nowy gmach dworca kolejowego. W sierpniu 1914 r. z Tarnowa wyruszają na pola walki Polskie Drużyny Strzeleckie, Strzelec i Sokół. Ogółem co piąty legionista pochodził z Tarnowa i najbliższych okolic. Jednak 10 listopada 1914 r. wkraczają do Tarnowa wojska rosyjskie i pozostają tutaj do 6 maja 1915 r. Podczas operacji tarnowsko-gorlickiej w początku maja 1915 r. miasto jest ostrzeliwane przez ciężką artylerię austriacką. Kilka budynków w mieście i perony dworca kolejowego uległy zniszczeniu. Wojna jednak zmierza ku końcowi. Tarnów jako pierwsze miasto w Polsce zrzuca jarzmo niewoli po 146. latach niewoli w nocy z 30 na 31 października 1918 r. Podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. premierem Rządu Obrony Narodowej jest Wincenty Witos z podtarnowskiej wsi Wierzchosławice, a gubernatorem wojskowym Warszawy w lipcu i sierpniu został na własną prośbę mianowany urodzony w Tarnowie w 1864 r. gen. Franciszek Latinik. W początku 1927 r. rozpoczęta została budowa Państwowej Fabryki Związków Azotowych we wsi Świerczków k. Tarnowa, od 1929 r. noszącej nazwę Mościce, włączonej do Tarnowa. Ta jedna z największych inwestycji przemysłowych Polski międzywojennej przyczyniła się znacznie do rozwoju miasta, które stawało się miastem przemysłowym. Tuż przed wybuchem wojny Tarnów liczy prawie 40 tys. mieszkańców. Połowę ludności stanowią obywatele pochodzenia żydowskiego, mający ok. 30 synagog i domów modlitwy, cmentarz funkcjonujący od XVI w., szkoły, kluby sportowe, stowarzyszenia kulturalne.
W dniu 28 sierpnia 1939 r. na tarnowskim dworcu kolejowym wybuchła bomba zegarowa, pozostawiona w przechowalni bagażu przez niemieckiego sabotażystę. Wydarzenie to poprzedziło wybuch II wojny światowej w dniu 1 września 1939 r. Już w 1940 r. w dniu 14 czerwca, spod żydowskiej łaźni wyruszył pierwszy transport więźniów do tworzonego przez Niemców obozu zagłady w KL Auschwitz (Oświęcimiu). Tarnowscy więźniowie w liczbie 728, stali się pierwszymi ofiarami tego obozu zagłady. W początku września 1943 r. nastąpiła zagłada tarnowskiego getta. Zostało wymordowanych wówczas ok. 20 tys. Żydów. Przez cały czas hitlerowskiej okupacji istnieje w mieście i okolicy ruch oporu organizowany pod auspicjami rządu londyńskiego i Armii Krajowej. Jego działania nasiliły się jesienią 1944 r. w ramach akcji "Burza". Batalion "Barbara" 16. pułku piechoty AK stoczył wówczas szereg potyczek i dwudniowy bój pod Jamną z Niemcami. Wyzwolenie spod hitlerowskiej okupacji nastąpiło 18 stycznia 1945 r. Powoli zaczęły się odradzać placówki kultury zlikwidowane podczas wojny przez okupanta. W 1945 r. powstało Muzeum Ziemi Tarnowskiej na bazie istniejącego od 1927 r. Muzeum Miejskiego.
W okresie "polskiego października" zaczęły w Tarnowie powstawać antykomunistyczne Komitety Rewolucyjne. Tarnów miasto rodzinne gen. Bema zaczął wysyłać transporty z krwią i żywnością na Węgry, gdzie wojska radzieckie tłumiły zryw niepodległościowy.
W 1957 r. powstał w Tarnowie Państwowy Teatr Ziemi Krakowskiej im. Ludwika Solskiego. W latach 1975-1997 Tarnów był stolicą województwa. Miasto zaczęło się rozbudowywać - powstały nowe osiedla: Jasna, Rzędzin, Falklandy. Od 1990 r. miasto ma demokratyczny samorząd, pochodzący z wyborów - w tym czasie został przeprowadzony generalny remont ulicy Wałowej - który stał się deptakiem. Nowy wygląd zyskał także Rynek, który zapełnił się kawiarniami i pubami. Obecnie Tarnów jako miasto powiatowe wkracza w kolejny etap budowania swej tożsamości.

Wędrując w kierunku Rynku, na rogu budynku dostrzegam  rzeźbę, zatrzymuję się przy niej, robię zdjęcia i idę dalej.

"Pomnik Romana Brandstaettera. Miejsce: róg ul. Wałowej i ul. Rybnej. Data odsłonięcia: 10 czerwca 2008 r. Autor projektu: Jacek Kucaba, tarnowski rzeźbiarz
Związek z Tarnowem: Roman Brandstaetter – wybitny znawca Pisma Świętego urodził się 3 stycznia 1906 w Tarnowie w żydowskiej rodzinie inteligenckiej, a zmarł 28 września 1987 w Poznaniu. Przeszedł na katolicyzm przyjmując chrzest w 1946 roku w Rzymie. Pomnik to dwumetrowa rzeźba tarnowianina – pisarza, poety, dramaturga, tłumacza – oparta o róg kamienicy. Brandstaetter ubrany w beret, paląc fajkę zza okularów przygląda się przechodniom.
Podobno dotknięcie fajki poety bądź ptaka siedzącego obok przynosi szczęście."-tekst ze strony: https://www.it.tarnow.pl/atrakcje/tarnow/zabytki-i-atrakcje/tarnowskie-pomniki-rzezby-instalacje/



Od pomnika Romana Brandstaettera, docieram do Bimy, pozostałości po dawnej Synagodze.

" Pozostałość najstarszej tarnowskiej synagogi - Bima czyli almemor, stanowiła centralną część, miejsce do odprawiania obrzędów religijnych i czytania Tory - "Pięcioksięgu" Mojżesza, służące także jako mównica.Synagoga murowana, której pozostałość stanowi bima, powstała w miejscu starszej, drewnanej, wzniesionej w 1582 r., kiedy wewnątrz murów miejskich osiedlona była nieduża jeszcze ilość Żydów. Wzmiankowana w 1631 i 1637 r. była już zapewne obiektem murowanym, wzniesionym przypuszczalnie ok. 1630 r. lub w latach 30. XVII w. - wcześniejsza drewniana, spłonęła prawdopodobnie w którymś z pożarów miasta (1622,1632 r.?).
Usytuowana na zapleczu działek siedliskowych ul. Żydowskiej, o manierystyczno-barokowych cechach stylowych architektury, reprezentowała typ synagogi centralnej, charakterystyczny dla bóżnic wschodnich obszarów Rzeczypospolitej. Założona na kwadratowym planie, o dziewięciopolowym sklepieniu, które w centralnym polu wspierała bima tzw. kaplicowa, z zewnątrz nakrywał ją dach pogrążony, z wysoką attyką. W 1661 r., w oparciu o zezwolenie władz kościelnych na budowę, była zapewne odbudowana (po pożarze?) lub rozbudowana. W 1663 r. spłonęła w wielkim pożarze miasto i jeszcze w dwa lata później bp. Andrzej Trzebicki zabraniał jej odbudowy.
Odbudowana została dopiero w 1670 r. po potwierdzeniu przez właściciela miasta ks. Aleksandra Janusza Ostrogskiego przywilejów Żydom, łącznie z prawem do bóżnicy. W XVIII w., w związku z osiedlaniem się coraz większej ilości Żydów we wschodniej części miasta, uległa rozbudowie. Przed 1796 r. dobudowano do niej dwa nieduże obiekty: jeden przy elewacji zachodniej (zapewne przedsionek), drugi przy północnej. W 1814 r. uszkodzona została w pożarze miasta - zniszczeniu uległy obie przybudówki, a także istniejąca wcześniej w rejonie ob. placu Rybnego zabudowa zasłaniająca elewację zachodnią, w tym usytuowana tam łaźnia żydowska, po której teren Żydzi odstąpili miastu dla powiększenia placu w 1902 r.
Po pożarze synagoga została częściowo przebudowana i rozbudowana w okresie pomiędzy 1815 a 1848 r. Budynek synagogi wydłużono wówczas w kierunku zachodnim a od strony południowej dostosowano do niego tylne ściany dwóch kamienic od ul. Żydowskiej, stanowiące prawdopodobnie część zespołu synagogalnego ( z mieszkaniem rabina, łaźnią rytualną, itp.). W 1878 r. nastąpił remont i odnowienie wnętrz. W latach 80. XIX w. synagoga została rozbudowana o szeroką, piętrową część frontową utrzynaną w stylu neoromańs kim, w przyziemiu której od strony południowej usytuowano salę kobiet. Zapewne równolegle przebudowano dach i attykę nad starszą częścią. Na pocz. XX w. od strony ul. Żydowskiej, przed częściowo odsłoniętą elewacją południową synagogi, powstało ozdobne, żelazne ogrodzenie, a w 1929 r. przy tej elewacji nieduży, drewniany przedsionek w wejściu do sali kobiet. W 1929 r. stan techniczny budynku był zły, spowodowany osiadaniem północno-zachodniego narożnika piętrowej części frontowej, w 1935 r. stwierdzono już spękanie elewacji zachodniej i północnej połączone z przerwaniem gurtów nadokiennych. W dniu 8 XI 1939 r. synagoga została spalona przez Niemców, a jej mury w późniejszym czasie wysadzone w powietrze od dołu i rozebrane. Przed zniszczeniem posiadała bogate wyposażenie wnętrza, m.in. dwa srebrne lichtarze prawdopodobnie z pocz. XVI w. i miedzianą, polichromowaną szafę renesansową - wszystkie elementy wystroju i wyposażenia uległy zniszczeniu bądź zostały rozgrabione.
Bima zachowała się jako trwała ruina. Murowana, w formie baldachimu o 4 kolumnach, ze sklepieniem nawiązującym do formy kopuły manierystycznej, z resztkami wczesnobarokowej dekoracji stiukowej. 
Zadaszenie i kompozycja otoczenia wyk. w 1987 r. przez krakowskie PKZ, w posadzce wewnątrz ogrodzenia osadzona płyta upamiętniająca synagogę w jęz. hebrajskim, polskim i angielskim, fund Ronald S. Lauder. "Pogoń" z 16 grudnia 1881 r. przyniosła informację, jak widzieli Starą Synagogę chrześcijanie: "Dzisiaj oglądaliśmy nowo sprawiony ołtarz w starej synagodze w żydowskiej ulicy. Zbudowany on jest w stylu właściwym tylko Izraelitom. Jest niby gotyką a wszystkie szczyty kończą się ciężkimi barocco, chociaż całość przedstawia się dobrze, a osobliwie schowek na torę. Synagoga ta jest bardzo stara, posiadają bowiem Izraelici nasi na jej erekcję jeszcze od Władysława IV, który starannie przechowują, a który podamy kiedyś do wiadomości publicznej. Nie możemy przemilczeć, że teraźniejszy przełożony zboru bardzo wiele dokłada starań około porządnego utrzymania tego domu chwały bożej, za co mu p. Nuta (tarnowski cadyk) składa podziękowanie w ten sposób , iż głosi, że on tę synagogę sprofanował odnowieniem. My z naszej strony oświadczamy, że wolimy znaleźć się w salonie aniżeli w stajni"."-tekst ze strony: https://tarnow.pl/Turystyka-i-sport/Zapraszamy-do-Tarnowa/Wybrane-tarnowskie-zabytki/Obiekty-zabytkowe-w-Starym-Miescie/Bima-Synagogi-Starej

Focę Bimę, oglądam ją dookoła i niespiesznie ruszam dalej, powoli zbliżając się do Rynku.







"Rynek w Tarnowie – rynek miejski znajdujący się w centrum Starego Miasta w Tarnowie. Wytyczony został w czasie lokacji miasta w 1330 roku, zgodnie z zasadami średniowiecznej urbanistyki. Obecną zabudowę Rynku stanowią kamienice mieszczańskie, powstałe w okresie od XVI do XIX wieku. Centralną część placu zajmuje renesansowy ratusz.
Tarnowski Rynek, o powierzchni 66 arów, zlokalizowany jest w centrum Starego Miasta na lekko opadającym, w stronę południową, wzgórzu. Północno-zachodni narożnik Rynku sąsiaduje z placem Katedralnym; z zachodu, od strony placu Kazimierza Wielkiego, do Rynku prowadzą także pasaż Tertila oraz ul. Krótka. Do południowo-zachodniego narożnika, od strony południowej, prowadzą Wielkie Schody. Od strony południowo-wschodniej od Rynku odchodzą ulice: Wekslarska i Zakątna, a od strony północno-wschodniej ulice: Żydowska i Piekarska.
Dwa budynki władz miasta Tarnowa (ratusz po prawej z wieżą) zbudowane po 1494 r. Pomiędzy nimi więzienie.
Rynek wytyczono podczas lokacji miasta w 1330 roku, na planie prostokąta o bokach ok. 89,4 m i 74,5 m. Został ulokowany na lekko opadającym terenie, co ułatwiało odprowadzanie wody deszczowej. Wokół rynku wytyczono działki siedliskowe, przy dłuższych bokach po dziewięć, przy krótszych bokach po pięć. Rynek był głównym miejscem, w którym toczyło się życie publiczne, jak i codzienne miasta. Rynek jako plac targowy zastawiony był kramami i jatkami, wokół placu powstała drewniana zabudowa. Na rynku odbywały się cotygodniowe targi, a od 1670 roku także trwające tydzień lub dłużej jarmarki, które organizowano kilka razy w roku. Początkowo nawierzchnia placu była nieutwardzona, w narożnikach południowo-zachodnim i północno-wschodnim znajdowały się studnie, od XV wieku zasilane były wodą z miejskiego wodociągu.
W XV wieku na rynku zaczęto wznosić, w części lub całości murowane, parterowe domy. Pożary miasta w XV wieku zniszczyły zabudowę handlową placu i znaczną część zabudowy pierzei. Podczas odbudowy domów przesunięto linię zabudowy w głąb placu. Odbudowany rynek zyskał całkowicie nowe oblicze, na środku wzniesiono murowany ratusz, a nowe domy w XVI wieku przekształciły się w okazałe renesansowe piętrowe kamienice z podcieniami. Za czasów hetmana Jana Amora Tarnowskiego przebudowano ratusz, później do ratusza dobudowano budynek wagi miejskiej.
W 1663 roku pożar pogrążonego w kryzysie miasta zniszczył ratusz i zabudowę przyrynkową. Ratusz szybko odbudowano, ale odbudowa kamienic następowała powoli, a budynki przeważnie były skromniejsze od wcześniejszych. W XVIII wieku miasto popadło w głęboki kryzys, dodatkowo zabudowę niszczyły groźne pożary. W 1735 roku spłonęło całe miasto. Według przeprowadzonej w 1738 roku lustracji cztery przyrynkowe działki były niezabudowane, a siedem domów było opuszczonych przez właścicieli. Niedługo potem wybuchły kolejne dwa pożary, które zniszczyły znaczną część zabudowy rynku.
Dopiero w II połowie XVIII wieku następuje powolna odbudowa przyrynkowych kamienic, kryzys gospodarczy spowodował jednak zmianę charakteru zabudowy. Dawne renesansowe kamienice podcieniowe w większości odbudowano jako skromniejsze domy czynszowe, w stylu późnobarokowym i klasycystycznym. W pierzei południowej całkowicie wyburzono podcienie, w krótszych pierzejach podcienie zamurowano. Podcienia zachowały się tylko w trzech kamienicach pierzei północnej. W wyniku scaleń i podziałów ulegały zmianie granice działek. Najbardziej reprezentacyjnym przyrynkowym budynkiem stała się rezydencja Sanguszków, dwupiętrowy klasycystyczny pałac miejski. Pożary w 1792, 1813 i 1814 roku znów zrujnowały zabudowę pierzei i ratusz. Podczas odbudowy część kamienic uzyskała nowy układ wnętrz i nowe elewacje, część podwyższono o drugie piętro. Przyspieszył proces przejmowania przyrynkowych domów przez Żydów, przed wybuchem I wojny światowej większość kamienic była już ich własnością.
W ciągu XIX wieku i na początku XX wieku stan zabudowy ulegał poprawie, remontowane i przebudowywane kamienice uzyskiwały nowe elewacje w duchu modnego historyzmu. W latach 1889–92 ponownie przeprowadzono gruntowny remont (połączony z przebudową) ratusza. W latach 1909–10, po wybudowaniu nowego wodociągu, studnie na rynku zostały zamknięte. Prawdopodobnie od XVIII wieku  część nawierzchni rynku była brukowana. 
W latach 1887–88 cała nawierzchnia zyskała nowy bruk z kamieni rzecznych, a wzdłuż wszystkich pierzei ułożono chodnik. W okresie międzywojennym w zabudowie rynku nie zaszły poważniejsze zmiany. W latach 20. XX wieku rynek został skanalizowany. W 1931 roku, po przeniesieniu biur magistratu, budynek ratusza przekazano muzeum. W 1934 roku układ urbanistyczny śródmieścia Tarnowa wraz z Rynkiem został wpisany do rejestru zabytków.
W czasie okupacji niemieckiej z przyrynkowych kamienic wysiedlono wszystkich Żydów. W dniach 11–19 czerwca 1942 roku na rynku i okolicznych ulicach hitlerowcy zamordowali ok. 3000 Żydów z tarnowskiego getta. W 1942 roku wymieniono nawierzchnię placu, bruk z otoczaków zastąpiono trylinką. Po II wojnie światowej rynek zaczął tracić charakter placu handlowego. W latach 60. XX wieku zamierzano przeprowadzić szeroki program konserwatorski całej zabudowy rynku. Choć programu nie zrealizowano do końca, to jednak część kamienic i ratusz odzyskały dawny charakter, zrekonstruowano również dwie studnie. W latach 1996–1998 nawierzchnię rynku wyremontowano, wyłączoną z ruchu samochodowego część placu wyłożono granitowymi płytami, a sąsiedztwo ratusza brukiem z otoczaków.
Na przestrzeni wieków dzieje rynku były ściśle związane z historią miasta. W okresie świetności miasta rynek rozkwitał, w czasach upadku lub zastoju w rozwoju popadał w ruinę.
Rynek pozostał reprezentacyjną przestrzenią miasta. Zabudowa jest częścią układu urbanistycznego śródmieścia wpisanego do rejestru zabytków. W centralnej części placu wznosi się zabytkowy ratusz. Kamienice wokół placu wybudowano w okresie od XVI do XIX wieku. Najcenniejsze kamienice z podcieniami, zbudowane w stylu renesansowym, zachowały się w północnej pierzei. 
W ratuszu i przyrynkowych kamienicach swoją siedzibę ma m.in. muzeum, centrum informacji turystycznej, centrum kultury, działa hotel, lokale gastronomiczne i handlowe. Na Rynku organizowane są imprezy kulturalne. Codziennie, o godzinie dwunastej, z wieży ratuszowej rozlega się dźwięk tarnowskiego hejnału, skomponowanego przez Stanisława Rzepeckiego.
W maju 2019 rozpoczął się remont nawierzchni.
Pierwszy gotycki ratusz wzniesiono, w centrum tarnowskiego Rynku, w drugiej połowie XIV wieku. Obecny ratusz, który jest przykładem architektury manierystycznej wyrastającej z renesansu, powstawał w wyniku stopniowej przebudowy od XV do XVI wieku. Jest to prostokątna piętrowa budowla z wieżą z nadwieszonym na kroksztynach gankiem. Wieżę nakryto ostrym dachem, nad nim umieszczono blaszany herb rodu Sanguszków – Pogoń Litewska. Fasadę budynku wieńczy attyka, jej grzebień zdobią kamienne maszkarony i sterczyny. W ratuszu znajduje się oddział Muzeum Okręgowego w Tarnowie.
Pierzeja zachodnia.
Zwarta zabudowa pomiędzy placem Katedralnym na północy, a ulicą Krótką na południu. Pierzeję tworzy ciąg frontowych elewacji czterech kamienic z XV-XVI wieku, później przebudowanych. Numeracja domów od 2 do 5 w kierunku południowym.
  -Kamienica pod św. Florianem (Rynek 2 / pl. Katedralny 8) – dwupiętrowa kamienica w północno-zachodnim narożniku Rynku, z figurą św. Floriana na elewacji frontowej. W części parteru zachowało się sklepienie z dekoracją malarską z XVI wieku. Piętrową kamienicę z podcieniem zbudowano na piwnicach starszego budynku w XVI wieku. W XVIII wieku kamienicę częściowo przebudowano, podcień włączono do parteru. Przed 1837 rokiem zlikwidowano barokowy portal, a elewację frontową ozdobiono figurą św. Floriana. W 1929 roku, po nadbudowie drugiego piętra, kamienica zyskała obecną formę.
  -Kamienica Rosowska (Rynek 3) – dwupiętrowa kamienica z arkadowym podcieniem. Murowaną kamienicę z podpiwniczonym podcieniem na miejscu wcześniejszego drewnianego domu wzniesiono w XVI wieku. W późniejszych wiekach kamienicę kilka razy przebudowywano, m.in. zlikwidowano podcień, nadbudowano a później wyburzono drugie piętro. W latach 1968–70 kamienica zyskała obecną formę, podczas gruntowego remontu otwarto podcienie i odbudowano drugie piętro. Od 2013 roku kamienica jest siedzibą Muzeum Okręgowego. W 2007 roku została wpisana do rejestru zabytków województwa małopolskiego.
   -Kamienica Nikielsonowska (Rynek 4) – dwupiętrowa podpiwniczona kamienica z neorenesansowa elewacją. Oficyny z tyłu budynku tworzą pasaż handlowy (pasaż Tertila) z wylotem na plac Kazimierza Wielkiego. Najstarszą, datowaną na XV wiek, częścią kamienicy są piwnice. W II połowie XVI wieku wybudowano murowaną kamienicę z podcieniem. Kamienica, która była własnością rodziny Nikielsonów, tarnowskich Szkotów, po pożarach w 1735 i 1743 roku uległa zawaleniu. W 1747 roku posesja stała się własnością książąt Sanguszków. W 2. połowie XVIII wieku kamienicę odbudowano jako dwupiętrowy szerokofrontowy dom w stylu klasycystycznym. Później budynek przejął rząd austriacki, w latach 1796–1826 mieściła się tu siedziba sądu szlacheckiego (Forum Romanum). W 1826 roku kamienica przeszła na własność biskupów tarnowskich, została przebudowana i do 1912 pełniła funkcję pałacu biskupiego. Straciła tę okołokościelną funkcję po wymianie na nieruchomość przy ul. Mościckiego. Późniejszy właściciel, burmistrz Tadeusz Tertil, przebudował budynek na kamienicę czynszową z parterem wykorzystywanym na działalność handlową. W 1913 roku Tadeusz Tertil połączył oficyny kamienicy z nowym budynkiem przy placu Kazimierza Wielkiego tworząc pasaż handlowy. W 2004 roku kamienicę wpisano do rejestru zabytków województwa małopolskiego. 30 października 2018 roku przy wejściu do pasażu odsłonięty został pomnik Tadeusza Tertila. Autorem pomnika jest Arkadiusz Latos. Od 2022 roku kamienica jest siedzibą Pasażu Odkryć, tarnowskiego centrum nauki i techniki.
  -Kamienica Ratajewiczowska (Rynek 5) – jednopiętrowa kamienica, wzniesiona w południowo-zachodnim narożniku Rynku, boczną elewacją zwrócona do ulicy Krótkiej. W kamienicy, uważanej za najstarszą w Tarnowie, zachowały się m.in. sklepienia piwnic z przełomu XIV i XV wieku i gotycki kamienny portal przy wejściu do piwnic. Elewacja frontowa posiada neorenesansowe elementy dekoracji architektonicznej. Podpiwniczony dom, cofnięty o jeden trakt w stosunku do obecnej linii zabudowy, wymurowano przypuszczalnie ok. 1400 roku. Na przełomie XV i XVI wieku dobudowano z przodu podcień o ostrołukowych arkadach. W XVII wieku kamienicę rozbudowano. W 1663 i 1735 roku kamienicę niszczył pożar. Podczas odbudowy zamurowano podcień a elewację zwieńczono barokowo-klasycystyczny szczytem. W 1915 roku kamienicę uszkodził ostrzał artyleryjski, podczas remontu konstrukcja dachu została zmieniona. Ostatni remont konserwatorski kamienicy miał miejsce w latach 1980–92. Budynek zaadaptowano wtedy na siedzibę Tarnowskiego Centrum Kultury.
Pierzeja południowa.
Zwarta zabudowa pomiędzy Wielkimi Schodami z zachodu, a ulicą Zakątną na wschodzie. Pierzeję tworzy ciąg elewacji frontowych siedmiu kamienic. Numeracja domów od 6 do 12 w kierunku wschodnim.
  -Kamienica Rynek 6 – narożna piętrowa kamienica w południowo-zachodnim narożniku Rynku, boczną elewacją zwrócona do Wielkich Schodów. W budynku zachowały się m.in. piwnice ze sklepionymi komorami z XVI wieku. Neorenesansowa elewacja frontowa, została ukształtowana w XIX wieku. W 2009 roku w kamienicy wybuchł pożar, w którym zginęły dwie osoby, w 2017 roku rozpoczął się jej remont.
  -Kamienica Rynek 7 – piętrowa kamienica z neorenesansową elewacją ukształtowaną na początku XX wieku. W budynku mieści się siedziba Tarnowskiego Centrum Informacji.
Kamienica Rynek 8 – dwupiętrowa kamienica z neorenesansową elewacją z oryginalną bramą płycinową. W budynku zachowały się m.in. piwnice ze sklepionymi komorami z XV i XVI wieku. Kamienica powstała ze scalenia dwóch budynków z XV i XVI wieku. W 1814 roku budynek zniszczył pożar miasta. Kamienicę odbudowano przed 1830 rokiem, w trakcie remontu dobudowano drugie piętro i przekształcono fasadę. Obecna elewacja ukształtowała się ok. 1896 roku podczas kolejnej przebudowy. W latach 60. XX wieku roku przeprowadzono remont elewacji oraz wnętrza kamienicy. Obiekt został wpisany do rejestru zabytków w 1996 roku.
  -Kamienica Rynek 9 – dwupiętrowa kamienica z barokowo-klasycystyczna elewacją zwieńczoną wysoka attyką. Murowany dom, prawdopodobnie piętrowy, zbudowano w drugiej połowie XVIII w miejscu rozebranej wcześniejszej zabudowy. Przed 1796 rokiem, w ramach odbudowy po pożarze, dom został rozbudowany. Nadbudowano drugie piętro, a elewację zwieńczono attyką. W 1814 roku kamienicę uszkodził pożar, podczas odbudowy częściowo zostały przebudowane wnętrza budynku. W latach 20. XX wieku, w czasie kolejnej przebudowy wnętrz i dachu, zlikwidowano attykę. W latach 1977–79 podczas remontu konserwatorskiego zrekonstruowano poprzednią barokowo-klasycystyczną elewację. Na elewacji znajduje się, odsłonięta w 2015 roku, tablica pamiątkowa poświęcona Romanowi Dzieślewskiemu, nestorowi polskiej elektryki. W kamienicy mieszczą się m.in. siedziby tarnowskich redakcji Radia Kraków i TVP Kraków. Kamienicę w 1993 roku wpisano do rejestru zabytków.
 -Dom Technika (Rynek 10) – dwupiętrowa kamienica z elewacją w stylu klasycystycznym, ukształtowaną w czasie przebudowy w latach 1931–32. W budynku zachowały się m.in. piwnice ze sklepionymi komorami, w najstarszej części z XVII wieku. W kamienicy mieści się siedziba terenowej jednostki organizacyjnej Naczelnej Organizacji Technicznej. W 1995 roku kamienicę wpisano do rejestru zabytków województwa małopolskiego.
 -Kamienica Rynek 11 – dwupiętrowa podpiwniczona kamienica z elewacją ukształtowaną w I połowie XIX wieku. Prawdopodobnie pierwszy murowany dom powstał w XV wieku. Po pożarach miasta budynek był kilka razy odbudowywany i przebudowywany, w XVIII wieku zlikwidowano podcień, a po 1830 roku nadbudowano drugie piętro. W kamienicy zachowały się m.in. piwnice ze sklepionymi komorami z XV–XVI oraz XIX wieku.
 -Kamienica Rynek 12 – dwupiętrowa kamienica w południowo-wschodnim narożniku Rynku, boczną elewacją zwróconą do ulicy Zakątnej. W budynku zachowały się m.in. sklepione komory piwnic z XVI wieku. Historia kamienicy sięga najprawdopodobniej XVI wieku. Na przestrzeni wieków była kilka razy przebudowywana, najczęściej po pożarach. Formę zbliżoną do dzisiejszej zyskała w I połowie XIX wieku, kiedy nadbudowano drugie piętro. Kamienica w 1995 roku została wpisana do rejestru zabytków województwa małopolskiego.
Pierzeja wschodnia:
Zwarta zabudowa pomiędzy ulicą Wekslarską na południu a ulicą Żydowską na północy. Pierzeję tworzy ciąg frontowych elewacji pięciu kamienic z XVI wieku, przebudowanych w późniejszych wiekach. Wszystkie kamienice pierzei wschodniej wpisano do rejestru zabytków. Numeracja domów od 13 do 17 w kierunku północnym.
 -Kamienica Sakowiczowska (Rynek 13 / Wekslarska 2) – dwupiętrowa kamienica z arkadowym podcieniem usytuowana w południowo-wschodnim narożniku Rynku; elewacją frontową, o charakterze neorenesansowym, zwrócona do placu rynkowego, boczną do ulicy Wekslarskiej. Pierwszy podpiwniczony dom wzniesiono tu przed końcem XV wieku, w XVI wieku dom rozbudowano o podpiwniczony podcień, który domurowano do elewacji frontowej. W 1743 pożar uszkodził dach i jedną z izb. Najpóźniej do 1796 kamienicę przebudowano, zamurowano podcień, a elewację zwieńczono attyką. Przed 1888 kamienicę podwyższono o drugie piętro i połączono z oficyną. W latach 1960–62, podczas remontu kamienicy, odtworzono podcień i wykonano dekorację malarską elewacji. W 1998 kamienicę wpisano do rejestru zabytków województwa małopolskiego.
 -Kamienica Rynek 14 – dwupiętrowa podpiwniczona kamienica z przeszklonymi arkadami podcieni. W XVI wieku istniejący wcześniej dom gruntownie przebudowano, dostawiono podpiwniczony podcień i nadbudowano piętro. Spalona podczas pożaru miasta w 1735 kamienica została odbudowana i przebudowana między 1743 a 1796. Podczas tej przebudowy zlikwidowano podcień. W 1866 budynek podwyższono o drugie piętro. W latach 1960–62 odtworzono podcień i wcześniejszy układ wnętrza. W latach 1767–87 w kamienicy mieściła się pierwsza w Tarnowie stacja poczty królewskiej, o czym przypomina tablica pamiątkowa zamontowana na elewacji. Obecnie w kamienicy mieści się restauracja i hotel. W 1998 kamienicę wraz z oficynami wpisano do rejestru zabytków.
 -Kamienica Rynek 15 – dwupiętrowa kamienica z eklektyczną elewacją ukształtowaną na przełomie XIX i XX wieku. Podpiwniczony dom, najprawdopodobniej z podcieniem, wzniesiono w XVI wieku. W 1743 budynek zniszczył pożar, przed 1796 kamienica została odbudowana już bez podcienia. Drugie piętro nadbudowano na przełomie XIX i XX wieku. W 1923 na pierwszym piętrze dobudowano balkon. Podczas remontu w latach sześćdziesiątych XX w. zbito tynki na elewacji frontowej. Kamienicę z oficynami w 1996 roku wpisano do rejestru zabytków województwa małopolskiego.
 -Kamienica Rynek 16 – dwupiętrowa podpiwniczona kamienica z elewacją barokowo-klasycystyczną. Wzniesiony lub rozbudowany w XVI wieku dom zniszczył pożar miasta w 1734. Kamienicę, już bez podcienia, odbudowano najpóźniej do 1796. W latach 60. XX wieku elewację i wnętrze kamienicy poddano remontowi konserwatorskiemu, przywracając stan z XVIII wieku. W 1993 kamienicę wpisano do rejestru zabytków województwa małopolskiego.
 -Kamienica Rynek 17 – narożna dwupiętrowa kamienica z elewacją neorenesansową, boczną elewacją zwrócona do ulicy Żydowskiej. W 1743 szesnastowieczną kamienicę strawił pożar, została odbudowana przed 1796. W 1884 budynek gruntownie przebudowano, ścięto narożnik budynku i dobudowano drugie piętro, a elewacji nadano formę neorenesansową. W 1993 kamienicę wpisano do rejestru zabytków województwa małopolskiego.
Pierzeja północna:
Zwarta zabudowa pomiędzy placem Katedralnym na zachodzie, a ulicą Piekarską na wschodzie. Pierzeję tworzy ciąg frontowych elewacji siedmiu przyrynkowych kamienic. Są wśród nich renesansowe kamienice z podcieniami wysuniętymi poza linię zabudowy. Numeracja domów od 18 do 24 w kierunku zachodnim.
 -Kamienica Szynklerowska (Rynek 18) – kamienica usytuowana w północno-wschodnim narożniku Rynku, dłuższą elewacją zwrócona jest do ulicy Piekarskiej. Budynek został przebudowany przed 1796 rokiem, wcześniejszą murowaną kamienicę z podcieniem zniszczył pożar w 1735 roku. Kamienicę połączono z oficyną tworząc wydłużony budynek sięgający do ulicy Kapitulnej. W XIX wieku nadbudowano drugie piętro, elewację od strony wschodniej wzmocniono przyporami. W budynku zachowały się piwnice z XVI-XIX wieku. Podczas ostatniego remontu wnętrza kamienic Rynek 18 i 19 zostały połączone.
 -Kamienica Rynek 19 – dwuczłonowa kamienica mieszczańska z podcieniem w części zachodniej. Elewacja dwuczłonowa to efekt przebudowy i scalenia w 1913 roku dwóch kamienic, pierwotnie zbudowanych najprawdopodobniej w XVI wieku, później przebudowanych w XVIII wieku. Część zachodnia z podcieniem i elewacją zwieńczoną attyką utrzymana jest w stylu renesansowym, attykę odtworzono w latach 1946–47. W kamienicy zachowały się piwnice z XVI wieku. Podcień we wschodniej części zlikwidowano w XVIII wieku. Podczas ostatniego remontu wnętrza kamienic Rynek 18 i 19 zostały połączone. Budynek został wpisany do rejestru zabytków województwa małopolskiego w 1947 roku.
 -Kamienice Rynek 20-21 – dwie kamienice mieszczańskie, wybudowane w XVI wieku w stylu renesansowym. Wnętrza kamienic połączono w 1780 roku, adaptując je na kwaterę generała Richarda d’Altona, który z ramienia Austrii zajął miasto po I rozbiorze Polski. Są to budynki jednopiętrowe z dwuprzęsłowymi podcieniami wysuniętymi przed lokacyjną linię zabudowy. Elewację frontową obu kamienic wieńczą zrekonstruowane w latach 1946–47 attyki. Dekorację malarską elewacji kamienicy nr 20 wykonał Alojzy Stanisław Majcher, grafik i malarz (w 1943 r. aresztowany i rozstrzelany przez Niemców, za udział w ruchu oporu). Kamienica Rynek 21 była nazywana kamienicą Kaszewiczowską. Od 1949 do 2013 roku budynki były siedzibą główną Muzeum Okręgowego, w 2020 roku stały się siedzibą jego nowego oddziału – Muzeum Historii Tarnowa i Regionu. W podcieniach kamienicy Rynek 21 znajduje się tablica upamiętniająca Jana Głuszaka „Dagaramę”, tarnowskiego architekta-wizjonera. Kamienice zostały wpisane do rejestru zabytków w latach trzydziestych ubiegłego wieku.
 -Kamienica Rynek 22 – piętrowa kamienica z oficyną. Budynek ma  trójosiowy układ wnętrza, jego elewację wykonano w górnej części z nieotynkowanej cegły. Kamienica odbudowana w XVIII wieku jako dom parterowy bez pocienia, w miejscu wcześniejszej – zniszczonej przez pożar w 1735 roku. W 1. połowie XIX wieku budynek rozbudowano do obecnego stanu. Kamienicę wraz z oficyną w 2005 roku wpisano do rejestru zabytków województwa małopolskiego.
 -Kamienica Rynek 23 – piętrowa podpiwniczona kamienica wybudowana na zwężonej działce. W XVIII wieku stał tu parterowy dom, który zniszczył pożar. W tym samym wieku spaloną kamienicę odbudowano, a w 1. połowie XIX wieku rozbudowano do obecnej postaci.
 -Dom Kapituły (pl. Katedralny 1/ Rynek 24) – narożna kamienica, usytuowana węższą częścią elewacji do Rynku, szerszą do placu Katedralnego. Budynek powstał z połączenia i przebudowy dwóch starszych domów w XIX wieku. W 1892 roku kamienicę, która wcześniej stała się własnością kapituły katedralnej, gruntownie przebudowano. Nadbudowano wtedy drugie piętro; elewację frontową, o neobarokowym charakterze, zwrócono do placu Katedralnego. W budynku, w lokalu od strony Rynku, mieściła się apteka „Pod Aniołem", nad wejściem zachowała się rzeźba anioła z XIX wieku. W 2010 roku obiekt wpisano do rejestru zabytków województwa małopolskiego."-Wikipedia.
Obchodzę tarnowski Rynek dookoła, robię zdjęcia i oglądam okalające Rynek stare kamienice, odnajduję punkt informacji turystycznej, wchodzę do środka, kupuję dzwoneczek i magnesy, stempluję swój kajet i wychodzę na zewnątrz. Tu robię zdjęcie dzwoneczka z Ratuszem i wchodzę do Browaru tarnowskiego. Zamawiam Tyskie z tanka i siadam na zewnątrz pod parasolem. Pada deszcz, a ja delektując się piwem wysyłam zdjęcia Radkowi i sprawdzam jak mogę wrócić do Brzostku. Jestem w szoku, bo jakbym kombinowała, to zawsze jest jakieś przejście z szukaniem przystanku. Mamy XXI wiek i kompletnie żadnego skomunikowania z miejscowościami ościennymi. Dzwonię do Agnieszki i pytam:
-Agnieszko, jeśli dojadę do Dębicy pociągiem, to dasz radę po mnie przyjechać? 
-Dam radę,-słyszę odpowiedź-ale to nie masz czym wrócić z Tarnowa??
-Nie mam. Nic stąd nie jedzie w tamtym kierunku. Masakra jakaś.
-Ok. Przyjadę po Ciebie.-słyszę w telefonie i się rozłączamy.
Spokojnie piję swoje piwo, robię zdjęcia i cieszę się, bo przestało padać. Odnoszę swoją szklankę, wychodzę na zewnątrz i powoli, robiąc zdjęcia wędruję dookoła Rynku. Dzwoni mój telefon.
-Słucham??
-Danusia, masz busa o 15:30, który odjeżdża z ul.krakowskiej do Pilzna, stamtąd mogę Cię odebrać. Trafisz??
-Trafię-odpowiadam i powoli ruszam w kierunku ulicy krakowskiej. 





















Mijam po drodze pomnik Adama Mickiewicza, usytuowany przy Placu Kazimierza Wielkiego. zatrzymuję się by go sfocić, a po zdjęciach idę dalej.

"Pomnik Adama Mickiewicza w Tarnowie usytuowany jest na placu Kazimierza Wielkiego przy ulicy Katedralnej.
Pomnik postanowiono ufundować z okazji 100-lecia urodzin wieszcza. 9 maja 1898 powstał komitet pod przewodnictwem Bronisława Brzeskiego, tarnowskiego notariusza i weterana powstania styczniowego, mający zebrać potrzebne środki finansowe i wybrać projekt pomnika. W kwietniu 1900 roku zaakceptowano projekt Tadeusza Błotnickiego, zobowiązując artystę do zakończenia pracy do końca października. Uroczystego odsłonięcia pomnika dokonano 26 listopada 1900 w 45. rocznicę śmierci poety.
Pomnik ma formę popiersia o wysokości 1,1 m na cokole wykonanym z czerwonego granitu tremboweskiego o wysokości 3,4 m., ozdobionym lirą – symbolem poetów. Otoczony jest ozdobnymi słupkami metalowymi, połączonymi łańcuchem oraz dwoma kandelabrami. Pomnik przetrwał II wojnę światową, gdyż władzom okupacyjnym po usunięciu polskich symboli wmówiono iż przedstawia on Goethego.
W marcu 1968 protestowano pod pomnikiem przeciwko cenzurze oraz zdjęciu „Dziadów” z desek Teatru Narodowego."-Wikipedia.

Z ulicy Katedralnej wchodzę na ulicę Krakowską i powoli nią wędruję.

"Ulica Krakowska – jedna z głównych ulic Tarnowa, droga wylotowa w stronę Krakowa. Rozpoczyna się na obrzeżach Starego Miasta i biegnie na południowy zachód aż do granicy miasta, jej przedłużenie stanowi droga krajowa nr 94 w stronę Krakowa.
Na odcinku od skrzyżowania z ul. Batorego do skrzyżowania z ul. Nowy Świat (ok. 200 m) ulica Krakowska jest jednokierunkowa (w kierunku Starówki). Część ulicy od początku do skrzyżowania z ul. Bema znajduje się w strefie zamieszkania.
Wytyczona została w latach 1784−85 przez inż. Jana Grossa jako część trasy ze Śląska do Lwowa, tzw. „szosy śląskiej". Przez wiele lat stanowiła główny ciąg komunikacyjny miasta oraz centrum życia społecznego i gospodarczego. W XIX wieku, w okresie gwałtownego rozwoju miasta, przy ul. Krakowskiej lokowano najważniejsze urzędy i instytucje. W latach 1911−1942 ulicą przebiegała linia tramwajowa zlikwidowana przez okupacyjne władze niemieckie. Przed oddaniem do użytku obwodnicy Tarnowa w 1997 roku ulica Krakowska, na odcinku od zachodniej granicy miasta do skrzyżowania z ulicą Narutowicza, pokrywała się z przecinającą wówczas miasto drogą krajową nr 4.
W 1917 roku ulicę przemianowano na Aleję Niepodległości, nazwa ta nie przyjęła się. W okresie okupacji niemieckiej nosiła nazwę Adolf Hitler Strasse.
Przy ul. Krakowskiej zlokalizowane są następujące historyczne obiekty:
-kamienica mieszkalna z oficynami (ul. Krakowska 2), wybudowana w drugiej połowie XIX wieku, wpisana do rejestru zabytków 9 grudnia 1977 (nr rej.: A-135);
-kamienica mieszkalna z dwiema oficynami (ul. Krakowska 8), wybudowana w drugiej połowie XIX wieku, wpisana do rejestru zabytków 3 października 1994 (nr rej.: A-380);
-dom z budynkiem restauracji (ul. Krakowska 9), wzniesiony w latach 1904−1906 wraz z gmachem hotelu "Bristol" (ul. Nowy Świat 3); obiekty wpisano do rejestru zabytków 7 maja 1998 (nr rej.: A-415);
-zespół dworku − obecnie Muzeum Etnograficzne w Tarnowie (ul. Krakowska 10), wzniesiony na przełomie XVIII i XIX wieku, wpisany do rejestru zabytków 17 sierpnia 1980 (nr rej.: A-221), obejmujący: murowano-drewniany budynek dworku, drewniany spichlerz i ogród.
-kościół św. Rodziny wraz z plebanią (ul. Krakowska 41), wybudowany w latach 1904−1906, wpisany do rejestru zabytków 19 października 1988 (nr rej.: A-319)."-Wikipedia.

Przechodzę obok czerwonego tramwaju, w którym mieści się Cafe Tramwaj. Obchodzę go dookoła, oglądam go i  robię zdjęcia, a po nich idę dalej.







Co jakiś czas zatrzymuję się by zrobić zdjęcie którejś kamienicy, a trzeba przyznać że starych i ładnych jest tu całkiem sporo. Przystaję przed dworkiem, w którym mieści się Muzeum Etnograficzne.

"Dworek Podmiejski – Muzeum Etnograficzne.
Początki dworu przy ul. Krakowskiej 10 w Tarnowie są nieznane. Dwór wraz z przyległym doń spichlerzem figuruje na mapie Franza von Grottgera już w roku 1796. Jego powstanie można więc datować na koniec XVIII wieku, zaś spichlerz jest prawdopodobnie znacznie starszy. Dwór i spichlerz wykazują cechy prowincjonalnej architektury barokowej. Niegdyś poza granicami miasta, dziś w samym jego centrum, stanowią malowniczy element wśród ekletycznej zabudowy ulicy Krakowskiej.
Pierwotnie dwór był podmiejskim zajazdem lub dworem mieszkalnym otoczonym folwarkiem.
Jeszcze do niedawna był nazywany przez starszych mieszkańców Tarnowa “Onitschówką”. Nazwa pochodzi od nazwiska właścicieli Onitsch. Dwór zakupiony został ok. połowy XIX wieku przez Wincentego Onitscha lub, co jest bardziej prawdopodobne, przez jego syna Władysława Onitscha w drugiej połowie XIX wieku.
W pierwszych latach dwudziestego stulecia Waleria Onitschowa i córki sprzedają miastu całą realność z zastrzeżeniem przeznaczenia parceli na Teatr Miejski a “(…) rada miejska na posiedzeniu 10 października tegoż roku [1907] uchwaliła lokalizację teatru na gruncie realności nabytej od p. Onytschowej i sp. przy ul. Krakowskiej (…)”. Projektantem gmachu teatru był wybitny architekt Jan Zawiejski.
Plany budowy teatru z powodu braku pieniędzy szybko upadły a dalsze dzieje Onitschówki znane są tylko skrótowo. Aniela Piszowa w monografii „600 lecie Tarnowa” pisze, że „w roku 1874 założyła w realności parterowej Onytschów przy ulicy Krakowskiej Zofia Słowikówna pierwszą szkółkę systemu Froebla dla dzieci (…). Dopiero w listopadzie 1909 zorganizowała absolwentka państwowego kursu froeblowskiego Janina Gryglaszewska w tych samych ubikacjach „Onytschówki” ogródek froeblowski”. 
Froeblówka działała w „Onitschówce” do połowy lat 20. XX wieku. Były również plany przekształcenia dworku w Muzeum Miejskie, co nawet zaznaczono na planie miasta z roku 1927. Plany te zrealizowano dopiero po blisko pół wieku, a „Onitschówka” przez wiele lat służyła jako czynszowy dom mieszkalny.
Zupełnie zrujnowany budynek wyremontowany został w latach 80. XX wieku. Obecnie mieści się tam Muzeum Etnograficzne, Oddział Muzeum Okręgowego w Tarnowie w którym znajduje się jedyna stała ekspozycja dotycząca historii i kultury Romów oraz organizowane są niezwykle ciekawe czasowe ekspozycje etnograficzne."-tekst ze strony: https://www.it.tarnow.pl/object/dworek-podmiejski-muzeum-etnograficzne/

Szkoda że nie mam czasu by zajrzeć do Muzeum. Zła trochę jestem na siebie, bo trzeba było wstać wcześniej i przyjechać do Tarnowa z samego rana....
Niestety, nic już nie poradzę. Idę dalej....
Moje oczy przykuwa kolorowy słoń. Przechodzę więc na drugą stronę ulicy i podchodzę do słonia.

"Rzeźba „Słoń”
Miejsce: ul. Krakowska 11, przed CH “KRAKUS”, Autor projektu: Jacek Kucaba, tarnowski rzeźbiarz
Data odsłonięcia: 2001 r.
Słoń został wyrzeźbiony podczas wakacji pod tarnowskim Pałacem Młodzieży w 2001 r. Tegoż samego roku rzeźba została przetransportowana i umieszczona przed CH “KRAKUS” u zbiegu ulic: Krakowska, Nowy Świat i Mościckiego. Początkowo biała, w 2003 r. została wymalowana przez dzieci. Coraz częściej staje się “meeting point-em” tarnowskiej młodzieży."-tekst ze strony: https://www.it.tarnow.pl/atrakcje/tarnow/zabytki-i-atrakcje/tarnowskie-pomniki-rzezby-instalacje/#




Po zrobieniu zdjęć rzeźbie słonia, wędruję dalej ulicą Krakowską i niespodziewanie zatrzymuję się przed drewnianą bramą. Jest to Brama Seklerska.

"Brama Seklerska.
Miejsce: pl. Petofiego, przy ul. Krakowskiej
Data odsłonięcia: 26 maja 2001 r.
Związek z Tarnowem: Brama Seklerska im. Józefa Bema i Sandora Petöfiego jest darem węgierskiej Fundacji Irott Szó i miasta Sepsiszentgyőrgy dla miasta Tarnowa. Jest to druga, obok Starego Sącza taka brama w Polsce. Dzień jej przekazania (26.05.2001 r.) wiąże się ze 170 rocznicą bitwy pod Ostrołęką – jednej z bitew powstania listopadowego, w której walczył Józef Bem.
Wyrażenie Sekler (siculi) oznacza lud, naród i jednocześnie misję strzeżenia granic południowo-wschodnich Królestwa Węgierskiego. Seklerzy zamieszkują tereny wysunięte najbardziej na wschód w zagłębieniu Karpat. Ich rola jest bardzo istotna dla historii i życia intelektualnego Węgrów. Średniowieczny samorząd Seklerów i demokracja wojskowa była odrębnym zjawiskiem i na próżno by szukać tożsamych organizacji w feudalnej Europie. Do XIV wieku pojęcie Seklerzy – siculitas – było traktowane na równi z pojęciem szlachta. Historia nowożytna jest niczym innym jak ciągiem różnego rodzaju walk o prawa. Rzeźbione bramy seklerskie stanowią ucieleśnienie osobliwej ludowej świadomości. Wyrabiano je przeważnie z różnych rodzajów drzewa dębowego dobrej jakości, rzadziej z drzewa sosnowego. 
Bramy w swojej strukturze konstrukcyjnej noszą cechy techniki budowlanej, europejskiego ciesielstwa, podczas gdy układy ornamentów, rzeźbionych motywów kwiatów, wąsów i różnych symboli są odbiciami innego świata i mają źródło w rzeczywistości sprzed podboju owego terytorium przez przybyłych ze wschodu Madziarów.
Spośród budowanych przed wiekami na wielkich obszarach Europy bram najładniejsze, konstrukcyjnie najbardziej imponujące okazy w największej liczbie zachowały się w Siedmiogrodzie. Niestety, w Europie zniknęła nawet pamięć o nich. Tradycyjna gościnność Seklerów nie pozwala zamykać bramy. Stoi ona otworem przed szczęśliwymi i nieszczęśliwymi jak otwarte, filantropijne serca Seklerów. To chcą wyrażać wyryte na łukach bram napisy: “Pokój wchodzącym, błogosławieństwo wychodzącym“."-tekst ze strony: https://www.it.tarnow.pl/atrakcje/tarnow/zabytki-i-atrakcje/tarnowskie-pomniki-rzezby-instalacje/#

Fotografuję Bramę, a po zdjęciach przechodzę przez nią i wchodzę na plac dookoła którego poustawiano drewniane pomniki, są to kopijniki. 10 kopijników ustawionych w okrąg upamiętnia bitwy stoczone przez gen. Józefa Bema.

"Kopijniki między Bramą Seklerską a pomnikiem S. Petofiego.
Miejsce: “węgierski zakątek Tarnowa” – skwer Petofiego przy ul. Krakowskiej.
Data odsłonięcia: 10 czerwca 2006 r. (pamięci Forgona Mihalego) oraz 14 czerwca 2008 r. (pamięci Norberta Lippóczego)
Kopijnik to polska nazwa nagrobka słupowego (węg. Kopjafá) czyli drewnianej stelli, stawianej zwyczajowo na grobach węgierskich wojowników ku pamięci ich bohaterskich czynów. Kilka kopijników stanęło w Polsce m.in. w Jarosławiu, Zwierzyńcu. W Tarnowie w 2006 roku postawiony został kopijnik poświęcony pamięci Forgona Mihalego – węgierskiego prawnika, historyka i żołnierza, który w wyniku ran odniesionych podczas uwalniania twierdzy Przemyśl w 1914 r., przewieziony do Tarnowa zmarł i tu został pochowany.
W 2008 r. postawiono kolejny tarnowski kopijnik ku pamięci Norberta Lippóczego – Węgra, który przed wojną przybył do Tarnowa, aby kierować faktorią rodzinnej wytwórni win tokajskich i pozostał tu do końca życia. W pamięci mieszkańców miasta zapisał się, jako aktywny społecznik, miłośnik historii, sztuki i wyrafinowany kolekcjoner. Jemu tez należy przypisać zasługę zacieśniania związków polsko–węgierskich. Kopijnik wzbogaci szczególny, węgierski zakątek w centrum Tarnowa, którego centralną częścią jest pomnik z popiersiem Sandora Petofiego (poety i adiutanta gen. Józefa Bema), kopijniki wcześniej postawione oraz tzw. Brama Seklerska, swoista pamiątka przyjaźni Węgrów i Polaków."-tekst ze strony: https://www.it.tarnow.pl/atrakcje/tarnow/zabytki-i-atrakcje/tarnowskie-pomniki-rzezby-instalacje/

Przechodzę przez skwer, zatrzymuję się na zrobienie zdjęć i docieram do pomnika Sandora Petőfiego. Focę go i opuszczam skwer wychodząc przez Bramę Seklerską na ulicę Krakowską.

"Pomnik Sandora Petőfiego.
Miejsce: skwer Petőfiego przy ul. Krakowskiej
Projekt i realizacja: popiersie – węgierski artysta Gustaw Pálfy, kompozycja pomnika – Andrzej Trybulski 
Data odsłonięcia: 5 czerwca 1986 r., ufundowany przez Węgrów jako dar dla Tarnowa
Związek z Tarnowem: Sandor Petőfi (1823-1849) był adiutantem tarnowianina gen. Józefa Bema podczas rewolucji węgierskiej 1848-49. Brązowe popiersie poety ustawione na murowanym, oblicowanym granitem postumencie na tle betonowej kompozycji przestrzennej, w otoczeniu zieleni skweru, na który wprowadza od ul. Krakowskiej Brama Seklerska (jedna z trzech w Polsce, druga w Starym Sączu, a trzecia tuż pod Tarnowem – w Koszycach Wielkich). Brama Seklerska została ustawiona w maju 2001 r. przez Seklerów (cieśli z Węgier)."-tekst ze strony: https://www.it.tarnow.pl/atrakcje/tarnow/zabytki-i-atrakcje/tarnowskie-pomniki-rzezby-instalacje/







Przechodzę na drugą stronę ulicy i po przejściu niewielkiego odcinka zatrzymuję się przed pomnikiem Andrzeja Juliusza Małkowskiego, twórcy polskiego skautingu, wszak było się harcerzem :)

"19 września 2008 r. podczas Zlotu ZHP Chorągwi Krakowskiej w Tarnowie odsłonięto pierwszy w Polsce pomnik Andrzeja Małkowskiego, twórcy polskiego skautingu i harcerstwa, który stanął z inicjatywy tarnowskich harcerzy na skwerze Andrzeja Małkowskiego przy ulicy Krakowskiej.
Pomnik został wykonany przez Michała Porębę według własnego projektu. Ma formę popiersia, z lilią skautową i napisem „Czuwaj!” umieszczonym na betonowym cokole. W cokół ten wmurowano „tubę czasu” wypełnioną pamiątkami, dokumentami i czasopismami harcerskimi oraz prasą codzienną. Nieopodal pomnika ustawiono trzy drewniane totemy symbolizujące trzy segmenty ruchu harcerskiego: zuchów, harcerzy i instruktorów, oraz tablicę informacyjną z biogramem Andrzeja Małkowskiego."-tekst ze strony: https://www.mmtarnow.com/2013/06/pomnik-andrzeja-makowskiego.html

"Andrzej Juliusz Małkowski (ur. 31 października 1888 w Trębkach, zm. 16 stycznia 1919 w Zatoce Mesyńskiej) – twórca polskiego skautingu, instruktor i teoretyk harcerstwa, działacz polskich organizacji młodzieżowych i niepodległościowych.
Urodził się w rodzinie ziemiańskiej o tradycjach patriotycznych i żołnierskich. Uczył się w Warszawie, Tarnowie, Krakowie i Lwowie, gdzie w 1906 w VI Szkole Realnej uzyskał świadectwo dojrzałości. Był współzałożycielem abstynenckiej organizacji uczniów krakowskich „Młodzież”. W 1908 rozpoczął studia na Wydziale Budowy Maszyn Politechniki Lwowskiej. W kwietniu 1910 przeniósł się na Uniwersytet Lwowski, którego nie ukończył. Był członkiem Zarządu Głównego „Eleuterii” – federacji związków abstynenckich. Należał do „Eleusis”, „Zarzewia”, „Sokoła”.
W listopadzie 1909 jako elew Polskiego Związku Wojskowego, później przekształconego w Armię Polską za dwukrotne spóźnienie na zajęcia otrzymał jako karę polecenie przetłumaczenia podręcznika twórcy skautingu Roberta Baden-Powella pt. „Scouting for Boys” („Skauting dla chłopców”). Po zapoznaniu się z jego treścią Małkowski stał się entuzjastą i propagatorem skautingu na ziemiach polskich. Wówczas zlecono mu organizowanie młodzieży gimnazjalnej w Oddziałach Ćwiczebnych, później przekształconych w Drużyny Skautowe.
W czasie pierwszego kursu skautowego w okresie od 20 marca do 21 maja 1911 omawiał poszczególne rozdziały przygotowywanego przez siebie podręcznika. W okresie od kwietnia do lipca 1911 ukazywała się arkuszami jego praca „Scouting jako system wychowania młodzieży” – pierwsza polska książka o skautingu. Małkowski wszedł w skład pierwszej Komendy Skautowej, następnie Naczelnej Komendy Skautowej we Lwowie. W październiku 1911 rozpoczął wydawanie „Skauta”, który wkrótce zdobył niezwykłą poczytność. Małkowski traktował skauting jako nowy styl życia i metodę odrodzenia młodzieży. W marcu 1912 wyjechał do Londynu w celu zebrania materiału do nowego wydania swej książki. Po powrocie został odsunięty od pracy w „Skaucie” i Naczelnej Komendzie Skautowej. W 1913 zorganizował wycieczkę skautową na III Wszechbrytyjski Zlot Skautów w Birmingham w Anglii. Za zasługi Małkowski otrzymał od Roberta Baden Powella skautowy medal „Za zasługi”.
W czerwcu 1913 przeniósł się do Zakopanego, gdzie wziął ślub z Olgą Drahonowską. Rozwijał tam ożywioną działalność, tworząc silny, niezależny ośrodek harcerski. Wraz z wybuchem wojny wstąpił na krótko do Legionów Polskich. Brał udział w pierwszych walkach, lecz zależność tych formacji od zaborcy austriackiego spowodowała jego wystąpienie. W wyniku próby utworzenia niepodległej Rzeczypospolitej Podhalańskiej musiał opuścić Zakopane. 
Udał się do Anglii, a potem do Stanów Zjednoczonych, gdzie zakładał polskie drużyny skautowe wśród emigrantów. Od września 1915 do września 1916 pełnił funkcję skautmistrza związkowego w Związku Sokołów Polskich w Ameryce. Próbował zorganizować z „Sokołów” Legion Polski do walki z Niemcami. Wobec braku poparcia ze strony władz związku przybył do Kanady, gdzie w grudniu 1916 r. wstąpił do wojska. W styczniu 1917 roku wraz z grupą „Sokołów” został przyjęty do Wojskowej Szkoły Piechoty, którą ukończył w kwietniu tego samego roku. Następnie służył w armii kanadyjskiej, walczył na froncie we Francji. W listopadzie 1918 został przeniesiony do armii gen. Józefa Hallera. Wysłany w misji wojskowej do polskich oddziałów w Odessie pod dowództwem generała Lucjana Żeligowskiego. Francuski, 4300-tonowy statek "Chaouia", na którym druh Małkowski płynął na Morze Czarne, zatonął na minie nocą z 15 na 16 stycznia 1919 w Cieśninie Mesyńskiej, na pozycji 38° 18'N, 15° 41'E, płynąc z Marsylii do Batumi; katastrofa pociągnęła za sobą 476 ofiar. Minę postawił 3 października 1918 roku niemiecki okręt podwodny SM UC-53 (d-ca Erich Gerth).
Po tragicznej śmierci Małkowskiego jego żona Olga Drahonowska-Małkowska nadal propagowała ideę skautingu w Wielkiej Brytanii i w Polsce. W emigracyjnym harcerstwie działał też ich jedyny syn Lutyk Małkowski, a potem wnuczka Krystyna (oboje mieszkający na stałe w Wielkiej Brytanii).
Uchwałą z 7 lutego 2008 Senat RP zdecydował o ustanowieniu roku 2008 Rokiem Andrzeja i Olgi Małkowskich. Z tej okazji Poczta Polska wydała m.in. okolicznościową kartkę pocztową.
11 listopada 2018 został pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego z okazji Narodowych Obchodów Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości.
Miejsca i obiekty upamiętniające:
-Bielsko-Biała: ulica Andrzeja Małkowskiego (wjeżdża się w nią od ulicy Młodzieżowej)
-Gostynin: ulica Andrzeja Małkowskiego
-Kraków: tablica na budynku przy ul. Grabowskiego 4, gdzie w latach 1905-1906 mieszkał Andrzej Małkowski
      -tablica w V Liceum im. A Witkowskiego w Krakowie, ul. Studencka 12, gdzie Andrzej Małkowski uczęszczał w latach 1903-1905
      -ulica Andrzeja Małkowskiego
      -popiersie Andrzeja Małkowskiego w parku im. Henryka Jordana w Krakowie według projektu Macieja Zychowicza (odsłonięte 27 sierpnia 2011 przy okazji Zlotu ZHR z okazji 100-lecia powstania harcerstwa w Polsce) w ramach projektu „słynni Polacy XX w.” (V.5)
-Lwów: tablica w katedrze łacińskiej odsłonięta i poświęcona w 1991 z okazji 80-lecia powstania pierwszych drużyn skautowych
-Odrzykoń: tablica pamiątkowa na dziedzińcu zamkowym
-Ostrów Wielkopolski ulica Olgi i Andrzeja Małkowskich
-Ostrzeszów ulica Olgi i Andrzeja Małkowskich
-Rzeszów: tablica pamiątkowa na ścianie teatru im. Wandy Siemaszkowej
       -15 czerwca 2002 odbyła się uroczystość nadania imienia Olgi i Andrzeja Małkowskich Chorągwi Podkarpackiej ZHP.
-Sanok: tablica pamiątkowa na elewacji siedziby TG „Sokół” i drzewo pamiątkowe platan w parku miejskim im. Adama Mickiewicza
-Stalowa Wola: rondo im. Olgi i Andrzeja Małkowskich
-Szczecin: ulica Andrzeja Małkowskiego
-Świnoujście: skwer im. dh. Olgi i Andrzeja Małkowskich
-Tarnobrzeg: rondo im. Olgi i Andrzeja Małkowskich (2012r.)
-Tarnów: pomnik Andrzeja Małkowskiego przy zbiegu ulic Krakowskiej, Bema i Bandrowskiego, w pobliżu domu, w którym mieszkał w 1901-1902, odsłonięty w 2008.
Trębki: pomnik Andrzeja Małkowskiego przy skrzyżowaniu dróg Gąbin-Kutno i Gostynin-Żychlin (odsłonięty w 1988)
    -tablica pamiątkowa w kościele parafialnym św. Stanisława Kostki (odsłonięta i poświęcona w 1988)
      -medalion i napis na ścianie budynku starego dworu, gdzie urodził się Andrzej Małkowski (odsłonięte w 1991)
      -tablica pamiątkowa na budynku Szkoły Podstawowej im. Andrzeja Małkowskiego (odsłonięta w 1991)
Warszawa: tablica na ścianie Młodzieżowego Domu Kultury przy ul. Łazienkowskiej 7 (dawnego „Domu Harcerza”, odsłonięta w 1986)
   -skwer im. Olgi i Andrzeja Małkowskich – skwer na Mokotowie, między ul. Puławską, Okolską i skarpą warszawską, na skwerze głaz pamiątkowy z repliką tablicy z ul. Łazienkowskiej (odsłoniętą w 1988)
Wrocław: ulice Olgi Drahonowskiej i Andrzeja Małkowskiego w dzielnicy Krzyki
  -Tablica Pamiątkowa przy siedzibie Komendy Chorągwi Dolnośląskiej ZHP przy ul. Nowej 6 we Wrocławiu
Zakopane: pomnik Olgi i Andrzeja Małkowskich na Nowym Cmentarzu (odsłonięty w 1981) autorstwa Henryka Burzeca
   -Muzeum Harcerskie im. Olgi i Andrzeja Małkowskich w Zakopanem."-Wikipedia.

Od pomnika Andrzeja Małkowskiego do mojego przystanku jest blisko, według mapy.cz. Tylko że obok siebie są trzy wiaty przystankowe....Sprawdzam więc każdą z nich i odnajduję tę, w której jest tabliczka z rozkładem jazdy busów "Ludbus". Po upewnieniu się , że stąd odjeżdża mój bus, siadam na ławce i cierpliwie czekam. Trochę jestem zła na siebie, bo mogłam sobie sprawdzić wszystko dużo wcześniej i dzięki temu mieć więcej czasu na Tarnów....ech życie....
Siedząc tak na ławce spoglądam na drugą stronę ulicy i robię kilka zdjęć świątyni. Jest to kościół pw. św. Rodziny.
"Tarnów, kościół św. Rodziny, misjonarzy
Lokalizacja: Tarnów, ul. Krakowska 41 (50.008927, 20.976223)
Budowa: 1904-1906
Architekt: Jan Sas-Zubrzycki
Styl: neogotyk
Kościół św. Rodziny w Tarnowie zbudowany został w latach 1904-1906 na terenie ofiarowanym przez Konstancję Sanguszkową, dzięki ofiarności wiernych z Diecezji Tarnowskiej oraz Polaków z Ameryki i Prus. Autorem projektu był Jan Sas-Zubrzycki a pracami kierował Augustyn Tarkowski, budowniczy tarnowski. Konsekracji dokonał w 1908 r. bp tarnowski Leon Wałęga. Do 1939 r. kościół służył jako garnizonowy. W 1944 r. został uszkodzony w wyniku działań wojennych, następnie odremontowany.
Neogotycki. Murowany z cegły, z użyciem kamienia. Korpus trójnawowy, bazylikowy z transeptem. Prezbiterium zamknięte trójbocznie, przy nim kaplica Matki Boskiej Różańcowej i zakrystia ze skarbcem na piętrze, zamknięte trójbocznie. Przęsło w skrzyżowaniu transeptu ośmioboczne, jego ramiona prostokątne, przy nich płytkie kaplice, zamknięte trójbocznie oraz przedsionki; środkowe przęsła naw bocznych występują nieco na zewnątrz trójbocznie. Wnętrze rozczłonkowane blendami a w nawie głównej ostrołukowymi triforiami. Nawy boczne otwarte do głównej ostrołukowymi arkadami wspartymi na filarach. Sklepienia w prezbiterium i nawach krzyżowe, w ramionach transeptu sześciopolowe? (piastowskie) a w transepcie i kaplicy MB Różańcowej gwiaździste. Fasada południowa ujęta w dwie wysokie wieże, czworoboczne, na wysokości korpusu przechodzące w ośmioboczne, podzielone gzymsami na kondygnacje o nie równych wysokościach i nakryte ostrosłupowymi hełmami o ośmiobocznej podstawie, otoczonymi wieńcem ośmiu narożnych wieżyczek. Po bokach wież kwadratowe wieżyczki schodowe. Między wieżami ostrołukowe okno wypełnione maswerkiem, zwieńczone schodkowym szczytem. W dolnej części fasady trzy portale nakryte schodkowymi szczytami; portal główny dwuwejściowy, zamknięty w kształcie trójliścia, w nim mozaika przedstawiająca św. Rodzinę adorowaną przez aniołów wykonana wg proj. rzeźbiarza Anatola Drwala z Tarnowa przez ceramika Bolesława Książka z Łysej Góry. Cały kościół opięty szkarpami i obwiedziony fryzem arkadkowym umieszczonym pod gzymsem. Dachy nad prezbiterium i nawą główną dwuspadowe; nad transeptem ośmiopolowy, przechodzący w wieloboczną sygnaturkę z latarnią; nad nawami bocznymi pulpitowe, z wyjątkiem przęseł środkowych, nad którymi dachy namiotowe. Okna w transepcie i prezbiterium ostrołukowe ozdobione maswerkami.
Polichromia wnętrza figuralna i ornamentalna wykonana w roku 1934, została odnawiana i uzupełniona w 1954 r. przez Jakuba Beresia. Witraże w oknach transeptu, naw bocznych i kaplicy projektu Stefana Matejki wykonano w 1907 r. w zakładzie Gabriela Żeleńskiego z Krakowa. Wyposażenie jest w większości jednolite, neogotyckie z lat 1907-11. W prezbiterium ołtarz główny, neogotycki z 1907 r., wykonany w zakładzie Ferdynanda Stuflessera w Tyrolu. W polu głównym rzeźba św. Rodziny a po bokach figury śś. Leona papieża i Stanisława bpa, w zwieńczeniu Trójca św. w tzw. typie Tronu Łaski, na mensie Ostatnia Wieczerza. Stalle neogotyckie z lat 1909-1910. Na belce tęczowej krucyfiks neogotycki z około 1910 r. Ołtarze boczne, neogotyckie, cztery w transepcie: 1. Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Józefa, wykonany w 1907 r. w zakładzie Stuflessera, z rzeźbą św. Józefa w polu głównym i płaskorzeźbionymi scenami z jego życia po bokach; 2. Ołtarz Matki Bożej Niepokalanej z 1911 r., wykonany przez Stycznia, z rzeźbą Matki Boskiej (oba zach. Ramię); 3. Męki Pańskiej, z 1907 r., z zakładu Stuflessera, z rzeźbami grupy Ukrzyżowania; 4. Ołtarz Serca Pana Jezusa,  z 1911 r., wykonany przez Stycznia, z rzeźbą Chrystusa (oba wsch. Ramię); 5. św. Antoniego w nawie zach.; 6. św. Wincentego a Paulo, wykonany z marmuru w 1913 r., z rzeźbioną postacią świętego. Chrzcielnica umieszczona w szafce ściennej, nad którą neogotycka płaskorzeźba przedstawiająca chrzest Chrystusa w Jordanie z 1907, wykonana w firmie Stuflessera. Ławy i konfesjonały neogotyckie z lat 1909-1910. Organy 25-głosowe wybudowane przez Kazimierza Żebrowskiego z Krakowa w roku 1911, przebudowane w 1962 r. przez Tadeusza Rajkowskiego z Włocławka. Niewielkie organy znajdują się też w kaplicy MB Różańcowej, powstały w 1888 r. w firmie Rieger-Jaegerndorf a następnie zostały zakupione od tarnowskiego Towarzystwa Muzycznego i około 1910 r. były odnawiane w pracowni Żebrowskiego. 
Rzeźby: 1. Krucyfiks neogotycki z około 1910 r. w przedsionku; 2. św. Juda Tadeusz, wykonana przez Bogdanę i Anatola Drwalów; 3. św. Maksymilian Kolbe. W kaplicy MB Różańcowej ołtarz neogotycki z 1907 r., wykonany w zakładzie Stuflessera, w polu środkowym rzeźba Matki Boskiej z Dzieciątkiem, w obramieniu płaskorzeźby Tajemnic Różańcowych. Epitafium ks. Stanisława Tyczkowskiego, pierwszego proboszcza parafii (zm. 1924). Tablice pamiątkowe poświęcone pamięci:  1. Pamięci Żołnierzy Legionów Polskich 1914-1918; 2.  ppłk Stanisława Sowiźrał-Sobolewicza, komendanta SZP-ZWZ w Tarnowie (zm. 1942); 3. Żołnierzy Batalionu Barbara 16 PP Armii Krajowej; 4. Polaków zesłanych na Sybir w latach 1767-1956, sygn. R. Małek, wystawione staraniem Związku Sybiraków w Tarnowie w 1997 r.; 5. Tarnowskiej Solidarności. Na wieży trzy dzwony odlane w 1926 r."-tekst ze strony: https://tarnowskiekoscioly.net/index.php/koscioly/11-tarnow-kosciol-sw-rodziny-misjonarzy

Żałuję że nie mam czasu by przejść na drugą stronę ulicy i obejrzeć wnętrze kościoła. 
Kiedy podjeżdża mój bus, wsiadam do niego, kupuję bilet, rozsiadam się wygodnie i zmierzam nim do Pilzna. Piszę smsa do Agnieszki że jadę i że w Pilźnie się zobaczymy. 
Podróż mija mi szybko i bezproblemowo. Po kilkudziesięciu minutach jazdy wysiadam na dworcu autobusowym w Pilźnie. Sprawdzam rozkład jazdy autobusów i dzwonię do Agnieszki:
-Mam stąd autobus do Brzostku.
-To co?, my jesteśmy koło Pilzna. Idź do Rynku, zrób kilka zdjęć i tam się spotkamy.-mówi moja Kuzynka.




Idę więc w kierunku Rynku. 

"Pilzno.
Pierwsza wzmianka o Pilźnie sięga czasów, gdy jako wieś zorganizowana na prawie niemieckim została podarowana klasztorowi tynieckiemu.
Pilzno stało się miastem dnia 3 października 1354 roku, kiedy to Król Kazimierz Wielki wydał przywilej zezwalający Dobiesławowi - rycerzowi z Ziemi Sandomierskiej na lokalizację miasta na prawach niemieckich. Tym sposobem prastara osada znalazła się w gronie miast królewskich. W centrum osady targowej wytyczony został rynek i wybiegające z jego naroży ulice, dodatkowo miasto zostało odpowiednio zabezpieczone wałami.
Pilzno było często odwiedzane przez królów i książęta, którzy obdarzali je licznymi przywilejami. Końcem XIV wieku miasto stało się wraz z Tarnowem siedzibą powiatu sądowego, a w 1465 roku samodzielnego powiatu skarbowego i administracyjnego. Status miasta królewskiego, opieka króla Władysława Jagiełły, a także korzystna lokalizacja przy szlaku handlowym z Krakowa na Ruś i drodze z Krakowa na Węgry,  sprzyjały szybkiemu rozwojowi rzemiosła i handlu.
Równolegle z rozkwitem miasto nawiedzały pożary, tatarskie najazdy i zarazy. Jednak za każdym razem miasto dość szybko leczyło rany i powoli się odradzało. Pilzno stało się ważnym ośrodkiem administracyjnym i sądowniczym. W mieście odbywały się roczniki tj. sądy powiatowe, a także jarmarki i targi. Prowadzenie handlu przez pilźnian sięgało poza granice kraju, a w szczególności na Słowację, Węgry i Ruś. Jeszcze w XVI w. Pilzno było handlowym partnerem dla takich miast jak Kraków, Wrocław, Lwów. W 1772 roku nastąpił pierwszy rozbiór Polski po którym południowa część kraju znalazła się w granicach monarchii austro - węgierskiej. W nowym podziale administracyjnym Pilzno w roku 1773 stało się na krótko siedzibą utworzonego przez austriackie władze zaborcze cyrkułu, obejmującego aż dziewięć powiatów. Po dwóch latach miasto straciło swoją pozycję na rzecz Tarnowa.
Wbrew nadziejom pilźnian, jakie pojawiły się po odzyskaniu przez Polskę  niepodległości, lata 1918 - 1939 stały się czasem stagnacji. 
W ramach przeprowadzonej w 1931 roku reformy administracji państwowej zlikwidowano powiat pilźnieński, włączając go do powiatu ropczyckiego, a od 1934 r. do powiatu dębickiego. Stagnacja pogłębiona w latach okupacji niemieckiej, kiedy to miasto straciło niemal jedną trzecią mieszkańców trwała jeszcze kolejnych kilkadziesiąt lat. Dopiero w ostatnim ćwierćwieczu XX wieku sytuacja zaczęła zmieniać się na lepsze. Powstały nowe obiekty oświaty, służby zdrowia i kultury, a także zakłady produkcyjne, usługowe, sklepy i hurtownie. W 2014 r. Pilzno obchodziło jubileusz 660 - lecia nadania praw miejskich. 
Na terenie gminy w sierpniu 1944 roku operowały trzy duże zgrupowania Armii Krajowej. Były to: II i III Zgrupowanie Armii Krajowej Obwodu Dębica, odtwarzające 5. Pułk Strzelców Konnych Armii Krajowej oraz I Batalion „Barbara” 16. Pułku Piechoty Armii Krajowej Inspektoratu Tarnów.
W Podlesiu Machowskim 6 sierpnia 1944 roku doszło do koncentracji oddziałów Batalionu „Barbara”. W okresie trzymiesięcznych walk batalion stoczył dziesiątki walk, m.in. w rejonie Jamnej, Rzepiennika Strzyżewskiego i Dąbrów.
Z kolei w Gołęczynie kwaterował sztab III Zgrupowania Armii Krajowej Obwodu Dębica, który 20 sierpnia 1944 roku stoczył zacięty bój z niemiecką ekspedycją karną. W bezpośredniej walce poległo 7 żołnierzy AK, 4 zostało rannych, a 10 dostało się do niewoli. Spośród nich 6 zginęło w niemieckich obozach i więzieniach.
Również na terenie gminy Pilzno, na leśnej polanie Kałużówka w granicach sołectwa Połomia, doszło do największej bitwy żołnierzy Armii Krajowej z oddziałami niemieckimi w całym Okręgu Krakowskim AK w okresie akcji „Burza”. 23 i 24 sierpnia II Zgrupowanie Obwodu Dębica stoczyło zaciętą walkę z niemieckimi oddziałami frontowymi. Dwudniowy bój zakończył się wycofaniem żołnierzy Wehrmachtu. Żołnierze, którzy znaleźli się odtąd w okrążeniu do późnej jesieni ukrywali się w kompleksie leśnym w rejonie Jaworza Górnego.
Miejsca ważniejszych walk i wydarzeń związanych z Armią Krajową znajdują się na Szlaku Partyzanckim II Zgrupowania AK Obwodu Dębica."-tekst ze strony: http://pilzno.um.gov.pl/node/21








Przechodzę przez Rynek, focę kolumnę Maryjną i dostrzegam wieżę kościoła, o którego istnieniu nie miałam pojęcia. Tym bardziej że dziś jestem pierwszy raz w Pilźnie jako turystka. Do tej pory tylko przejeżdżałam przez to miasteczko.

"Kościół św. Katarzyny i Barbary zbudowano z cegły i kamienia. Orientowany, pierwotnie gotycki, uległ przekształceniom w epoce baroku, a po przebudowach z XIX w. zyskał neoromański wystrój elewacji. Jest to świątynia jednonawowa, z dwoma kaplicami przy nawie. Prezbiterium (o szerokości prawie takiej samej jak nawa) jest zamknięte trójbocznie; od północy przylega do niego zakrystia. Do korpusu od północy dostawiono skonstruowaną na rzucie kwadratu (w najwyższej kondygnacji ośmioboczną) wieżę, a od zachodu – przedsionek (kruchtę).
W latach 2010–2011 i w 2014 r. prowadzono prace konserwatorskie ścian fundamentowych, odkryto wówczas zróżnicowanie historyczne i technologiczne murów świątyni. Najstarszą częścią jest wzniesione z nieregularnych bloków kamienia, noszące gotyckie cechy (ostrołukowe okna w ścianie południowej, skarpy) prezbiterium, które wzniesiono prawdopodobnie na początku XV w. Jeszcze w XV w. dobudowano do niego nieznacznie szerszą nawę. Wydłużone kaplice dostawiono do niej później, w XVI lub XVII w., o czym świadczą pozostałości okna zamkniętego łukiem pełnym oraz oculusy – podparcie ścian kaplic skarpami Nawrocki uznaje za anachronizm. Zarówno kaplice, jak i nawa zostały wzniesione z kamienia i cegły (przy użyciu zaprawy wapiennej).
Początkowo ściany świątyni były nieotynkowane, zostały pokryte z zewnątrz barwionymi tynkami cementowo-wapiennymi, a od wewnątrz – tynkami wapiennymi. Szczyt fasady zwieńczono arkadowym gzymsem i zaakcentowano oculusem. Wszystkie elewacje zdobią gzymsy podokapowe i obramienia otworów drzwiowych i okiennych.
Prezbiterium, nawa oraz kaplice zostały nakryte sklepieniami kolebkowymi z lunetami, zakrystia jest sklepiona kolebkowo. Posadzki zostały po 1866 r. wyłożone płytkami ceramicznymi. Polichromia została wykonana w 1866 r. przez Jakuba Gucwę, przedstawia m.in. sceny ze Starego Testamentu; była odnawiana w latach 1951–1952 przez Stanisławę Bieńkowską. 
W kaplicy północnej polichromię wykonał prof. Zdzisław Gedliczka, a w kaplicy południowej - Stanisław Westwalewicz, w 1948 r. (przedstawia sceny z życia św. Józefa)
Otwory okienne kościoła mają zróżnicowany kształt: są zamknięte ostrołukowo, półkoliście i odcinkowo.
Dachy kościoła są kryte blachą. Korpus budowli nakryto dachem dwuspadowym, wieżę wieńczy ostrosłupowy hełm.
Powierzchnia użytkowa obiektu wynosi ok. 400 m², kubatura liczy ok. 3000 m³.
Najstarszym elementem zachowanego wyposażenia kościoła jest późnorenesansowy ołtarz główny z początku XVII w., przekształcony prawdopodobnie dwukrotnie, w XVIII i XIX w. Został on konsekrowany, według daty umieszczonej na portatylu, w 1607 r. Nawrocki przypuszcza, że zastąpił on retabulum gotyckie, które spłonęło w pożarze z 1595 r. – nie ma jednak źródeł, które potwierdzałyby jego istnienie. Drewniany ołtarz ma ok. 8,5 m wysokości i 6 m szerokości, jest pokryty polichromią, wypełnia apsydę świątyni. Jest dwukondygnacyjny; w środkowej arkadzie pierwszej kondygnacji umieszczono krucyfiks datowany na XVII lub XVIII w. oraz figury Matki Bożej i św. Jana datowane na XVII w., wykonane przez innego artystę. Powyżej figur umieszczono obraz karmelity, Ludwika Zielińskiego, przedstawiający śś. Katarzynę i Barbarę, namalowany w 1870 r. W arkadach bocznych drugiej kondygnacji znajdują się figury św. Augustyna oraz św. Tomasza z Villanuevy. Ponad nimi znajdują się figury św. Mikołaja z Tolentino oraz niezidentyfikowanego biskupa, augustianina. W szczycie umieszczono popiersie Boga Ojca w szacie liturgicznej.
Oprócz niego, według stanu z 1995 r., w kościele znajdują się:
-dwa późnobarokowe ołtarze boczne, ustawione przy tęczy, lewy z XVIII-wiecznym obrazem Przemienienia Pańskiego, prawy z obrazami św. Teresy z 1952 r. (namalowany przez Sabinę Kozłowską) oraz św. Marii Magdaleny de’ Pazzi z XVIII w.;
-późnorenesansowy, XVII-wieczny ołtarz w kaplicy północnej z obrazem Matki Bożej Pocieszenia z ok. 1655 r. i figurami św. św. Wojciecha i Stanisława;
-barokowy XVIII-wieczny ołtarz znajdujący się w kaplicy południowej, z obrazem św. Józefa z Dzieciątkiem oraz figurami św. św. Wojciecha i Stanisława;
-neorokokowe, XIX-wieczne konfesjonały i ambona;
-empora z organami wykonanymi w 1826 r.;
-XVIII-wieczne rzeźby: Chrystus Zmartwychwstały, rokokowa oraz Chrystus upadający pod krzyżem, barokowo-ludowa;
-feretrony w rokokowych ramach z drugiej połowy XVIII w.;
-klasycystyczna monstrancja z 1842 r.;
-trzy dzwony kościelne – dwa odlane w XVII w., jeden z 1930 r.
W oratorium klasztoru, według stanu na 1995 r., znajdują się późnorenesansowy obraz św. Anny Samotrzeciej oraz witraż przedstawiający modlących się zakonników, wykonany w 1938 r. przez R. Ryniewicza wg projektu Jerzego Baranowskiego."-Wikipedia.

Po obejrzeniu świątyni z zewnątrz, wracam do Rynku i nie dostrzegając moich Kuzynek idę w kierunku drugiego kościoła.

"Kościół parafialny pw. św. Jana Chrzciciela.
Pilzneński kościół parafialny pomimo licznych przebudów dobrze zachował gotycką bryłę.
Świątynia ta jest także wybitnym akcentem w panoramie miasta.
Brak informacji nt. dokładnej daty budowy kościoła. Zapewne nastąpiło to po 1354 r., tj. po lokacji miasta. Z pierwszej znanej informacji, z 1400 r., dowiadujemy się o pożarze kościoła. Kościół został przebudowany ok. 1482 r. (prawdopodobnie po splądrowaniu i spaleniu miasta w 1474 r. podczas najazdu na Małopolskę króla węgierskiego Macieja Korwina). Przypuszcza się, że kościół rozbudowano wówczas o nawy boczne oraz wzniesiono wieżę. Niewykluczone, że przebudowa ta nastąpiła po 1536 r., w którym kościół spłonął ponownie. W pocz. XVIII w. wnętrze kościoła zostało zbarokizowane (nowe sklepienia w nawie głównej, prezbiterium i zakrystii), a wieża podwyższona. Kolejna przebudowa, która miała wpływ na formę obiektu nastąpiła po pożarze w 1877 r., podczas którego spalił się dach nad nawą i wieżą. Przebudowano wówczas wieżę, którą przekryto zachowanym do dzisiaj iglicowym hełmem. W 1972 r. rozpoczęto generalny remont świątyni (więźba dachowa, zmiana pokrycia z dachówki na blachę miedzianą, konserwacja polichromii i ołtarzy).
Kościół usytuowany jest ok. 40 m na pn. od rynku miasta, na obszernym placu przy ul. Petrycego, wychodzącej z rynku w kierunku pn. Plac przykościelny położony jest pośród zwartej zabudowy miejskiej. Od pn.-wsch. teren opada wysoką, stromą skarpą w kierunku potoku Dulcza. Kościół jest orientowany.
Kościół gotycki, bazylikowy, trójnawowy (po licznych przebudowach - pierwotnie zap. halowy, dwunawowy, w typie zbliżonym do ekspiacyjnych fundacji kazimierzowskich), złożony z trójprzęsłowego prezbiterium zamkniętego trójbocznie oraz znacznie od niego szerszej, czteroprzęsłowej nawy głównej na rzucie prostokąta. Do prezbiterium od pn. przylega duża prostokątna zakrystia, a od pd. niewielka prostokątna kruchta. Do nawy głównej przylegają nawy boczne, powstałe w wyniku rozbudowy kościoła. Nawa boczna pd., tej samej długości co nawa główna, podzielona jest na cztery przęsła. Do drugiego od zach. przęsła przylega przedsionek. Nawa boczna pn. jest krótsza od nawy głównej od zach. o jedno przęsło. Od zach. do nawy przylega węższa od niej wieża na planie zbliżonym do kwadratu.
Ceglana bryła kościoła zestawiona jest z surowych, prostych form geometrycznych, wyraźnie wyodrębnionych, o dużej różnicy wysokości poszczególnych członów, narastających stopniowo od najniższego prezbiterium, poprzez znacznie wyższą nawę główną po zdecydowanie dominującą potężną, pięciokondygnacyjną wieżę nakrytą strzelistym hełmem iglicowym. Nawę i prezbiterium kryją wysokie, odrębne dachy dwuspadowe; nad nawami bocznymi, zakrystią i kruchtą dachy pulpitowe. Poszczególne człony budowli opięte są masywnymi skarpami jedno i dwuuskokowymi. W nawach bocznych od wsch. i zach. proste, zębate szczyty. Kościół wymurowany został z cegły (z zastosowaniem wątku polskiego, w znacznych partiach z dekoracją zendrówką we wzory krzyżowe) oraz kamienia (w dolnych partiach naw bocznych, strefie cokołowej, obramieniach okiennych i gzymsach kapnikowych). Nawa, prezbiterium i zakrystia przekryte zostały wtórnymi sklepieniami kolebkowymi z lunetami. W nawach bocznych znajdują się żebrowe sklepienia gwiaździste. W prezbiterium, nawach bocznych i wieży zachowały się ostrołukowe otwory okienne. W nawie głównej są wtórne okna zamknięte łukiem odcinkowym. Wszystkie dachy pokryte są blachą miedzianą.
Wnętrze prezbiterium wydzielone jest od nawy głównej ścianą tęczową o półkolistym wykroju arkady. Nawy boczne otwarte są do nawy głównej ostrołukowymi arkadami wspartymi na filarach. Ściany wnętrza rozczłonkowane zostały pilastrami. Pierwsze od zach. przęsło nawy zajmuje chór muzyczny o pełnym parapecie, wsparty na dwóch kolumnach. We wnętrzu zachowała się polichromia figuralno-ornamentalna z 1908 r. autorstwa Karola Maszkowskiego. Zachowane wyposażenie głównie barokowe (ołtarz w nawie pd. i ołtarze i nawie pn. i głównej, ambona z pocz. XVIII w.) i neogotyckie (ołtarz gł. z 1887 r., i boczne przy tęczy z 1893 r., chrzcielnica z 1898 r., stalle).
Dostęp do obiektu częściowo ograniczony. Możliwość zwiedzania po wcześniejszym kontakcie telefonicznym."-tekst ze strony: 

Oglądam świątynię dookoła, zaglądam do przedsionka, robię zdjęcia i wracam do Rynku.








Przechodzę obok pomnika żołnierzy organizacji niepodległościowych. Zatrzymuję się i go focę i dopiero po zdjęciach przechodzę na centralną część Rynku. Tu spotykam moje dwie Kuzynki z Agnieszką i Kacprem. Podchodzę do ich, chwilę przypatrujemy się zabawie Kacpra, rozmawiamy ustalając przy okazji dokąd teraz pojedziemy. 
-Byłaś w Jodłowej?
-Nie, nie byłam-odpowiadam.
-No to tam pojedziemy.
Idziemy do zaparkowanego auta, wsiadamy do niego i ruszamy w kierunku Jodłowej.





Dwudziestu kilku minutowa jazda mija nam szybko. Parkujemy na wielkim placu nieopodal nowego kościoła, wysiadamy z autka i idziemy w kierunku drewnianego kościółka. Jest to świątynia z XVII wieku. 

"Kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Jodłowej − zabytkowy drewniany kościół z XVII wieku, znajdujący się w centrum wsi Jodłowa. Obiekt na trasie szlaku architektury drewnianej województwa podkarpackiego (trasa VIII).
Kościół św. Stanisława został wybudowany w latach 1670 − 1679 na miejscu poprzedniego kościoła parafialnego, zniszczonego przez pożar w 1656 roku. Konsekrował go w 1683 roku Mikołaj Oborski, biskup sufragan krakowski. W latach 20. i 30. XX wieku kościół został rozbudowany przez przedłużenie nawy oraz zamianę stropów płaskich w nawie głównej i prezbiterium przez sklepienia pozorne.
Jest to barokowa, trójnawowa, orientowana świątynia konstrukcji zrębowej, zbudowana z drewna modrzewiowego i jodłowego na podmurówce z kamienia. Budynek przykryty jest dachem dwuspadowym krytym blachą z barokową wieżyczką sygnaturki. Prezbiterium kościoła jest zamknięte trójbocznie. Nawa główna jest oddzielona od naw bocznych zamkniętymi półkoliście arkadami. Wnętrze kościoła pokryte jest polichromią figuralną i ornamentalną z 1932 roku, autorstwa Józefa Dutkiewicza. Ołtarz główny i ołtarze w nawach bocznych kościoła reprezentują styl barokowy. Ponadto w wyposażeniu znajdują się dwa klasycystyczne ołtarze boczne, rokokowa ambona w kształcie łodzi i kamienna renesansowa chrzcielnica z XVII wieku.
Kościół św. Stanisława stanowił od 1900 roku ośrodek kultu Dzieciątka Jezus, którego figurka (kopia figury z kościoła karmelitów w Pradze) była umieszczona w ołtarzu głównym. W 2008 roku figurka została przeniesiona do nowo wybudowanego Sanktuarium Dzieciątka Jezus. Od roku 2011 w ołtarzu głównym znajduje się obraz "św. Mikołaj" z 1528 roku. Renowacją i konserwacją obrazu zajmowała się Barbara Czajkowska-Palusińska.
Obok kościoła znajduje się wolno stojąca klasycystyczna dzwonnica z przełomu XVIII i XIX wieku z trzema dzwonami. Cały kompleks, wraz z otaczającym go ogrodzeniem z bramkami i kaplicami oraz cmentarzem, został 3 listopada 1971 roku wpisany do rejestru zabytków pod numerem A-151. Rosnący wokół kościoła starodrzew lipowy ma status pomnika przyrody."-Wikipedia.








Razem z Dorotą obchodzimy kościół dookoła, oglądamy go, zaglądamy do środka, robię zdjęcia, a po nich wychodzimy na ulicę. Stąd idziemy w kierunku nowej świątyni. Focę ją z zewnątrz, a po zdjęciach wchodzimy do środka. Siadamy w ławkach na chwilę modlitwy i zadumy. 

"Sanktuarium Dzieciątka Jezus w Jodłowej.
Jodłowa to wieś położona w malowniczej dolinie rzeki Jodłówki, we wschodniej części Pogórza Ciężkowickiego, około 30 km na południowy wschód od Tarnowa. Podanie głosi, że  założycielem osady był książę Bolesław Wstydliwy, który miał wysłać tu sześciu kmieci w celu osiedlenia się nad rzeką Jodłówką. Za panowania króla Kazimierza Wielkiego Jodłowa otrzymała prawa miejskie (utraciła je w 1933 roku) oraz prawo odbywania targów.
W XVII wieku słynęła z wyrobów tkackich i garncarskich, a także z organizowania dużych jarmarków. Dzisiaj Jodłowa słynie z jedynego w Polsce sanktuarium Dzieciątka Jezus. Znajduje się ono w drewnianym kościele św. Stanisława Biskupa i Męczennika. W nim od ponad stu lat odbiera cześć figurka Bożej Dzieciny – kopia Praskiego Dzieciątka Jezus.
Figurka w jodłowskim sanktuarium przedstawia dziecko w wieku około trzech lat, w postawie stojącej. Prawa ręka Dzieciątka, z wyciągniętymi dwoma paluszkami, jest podniesiona w geście błogosławieństwa, natomiast w lewej trzyma Ono jabłko królewskie symbolizujące świat. Ubrane jest w białą tunikę oraz płaszcz sięgający stóp. Na głowie Dzieciątka znajduje się drogocenna korona wysadzana 14 rubinami, 5 szmaragdami, 5 szafirami oraz brylantem. W zależności od okresu liturgicznego figurkę ubiera się w jedną z kilkunastu „sukienek”. Wysokość wykonanej z gipsu i woskowanej figurki wynosi 45,25 cm, a łącznie z gipsową podstawą 50 cm.
Początki sanktuarium w Jodłowej sięgają przełomu XIX i XX wieku. Nabożeństwo do Dzieciątka Jezus zapoczątkował tu proboszcz Ignacy Zięba, który wiosną 1899 r. zobaczył u swojego seminaryjnego kolegi, księdza prałata Józefa Wiejowskiego (później kanclerza Kurii Przemyskiej) małą metalową kapliczkę z figurką Dzieciątka Jezus – kopią praskiego Jezulatka. Od tego momentu czynił usilne starania o uzyskanie podobnej kapliczki. Otrzymał ją, dzięki rekomendacji prałata Wiejowskiego, od sióstr karmelitek bosych z Przemyśla. Wiadomością tą podzielił się ze swoimi parafianami, zalecając im kult do Bożej Dzieciny. „Parafianie jakbytylko na to czekali” – zapisał we wstępie do księgi Łaski Dzieciątka Jezus w Jodłowej, zaczęli zamawiać podobne figurki i odprawiać nabożeństwo do Dzieciątka Jezus. Dlatego w połowie 1900 roku ks. Zięba sprowadził większą figurę, którą wystawił w małej kapliczce w bocznym ołtarzu Najświętszego Serca Pana Jezusa. Podczas wizytacji kanonicznej 3 lipca 1908 roku bp Karol Józef Fischer koronował figurkę. „Cześć ta odtąd się wzmogła do tego stopnia – zapisał ks. Zięba we wspomnianej księdze łask – że nie ma w parafii mojej domu, w którym by nie czczono tej Najświętszej Dzieciny jako łaskawego ulubieńca i pieszczotkę naszą (…) a nikt stąd w drogę, a szczególnie do Ameryki się nie puści, żeby nie wziąć z sobą takiej kapliczki i koronki”. W latach 1904–1916 w księdze zanotowano 72 zeznania o doznanych łaskach. Pomimo ciężkich lat okupacji hitlerowskiej kult Dzieciątka Jezus przetrwał, chociaż w księdze łask nie dokonywano żadnych wpisów.
Znaczne ożywienie kultu Dzieciątka Jezus nastąpiło po 1956 roku dzięki staraniom ks. Jana Mleczki (proboszcza parafii Jodłowa w latach 1955–1990). Od tego czasu w kościele zaczęto odprawiać specjalne nabożeństwo zwane Drogą Betlejemską, składające się z dwunastu tajemnic. Obecnie jest ono odprawiane na dziewięć dni przed Bożym Narodzeniem do uroczystości Objawienia Pańskiego. W 1959 roku ks. Mleczko zamówił do kościoła chorągiew procesyjną Dzieciątka Jezus, a w 1963 roku zaczął imiennie kontynuować zapisy w księdze łask.
W 1964 roku biskup tarnowski Michał Blecharczyk wydał polecenie, aby figurę przenieść z ciasnej kapliczki na specjalnie wykonany tron. W Wigilię Bożego Narodzenia 1971 roku bp Jerzy Ablewicz, ordynariusz diecezji tarnowskiej, zapoczątkował w sanktuarium odpust ku czci Dzieciątka Jezus. Wówczas także przeniósł figurę z ołtarza bocznego do głównego. Uroczystość ta została uznana za erygowanie sanktuarium Dzieciątka Jezus.
Odpust ku czci Dzieciątka Jezus w jodłowskim sanktuarium trwa trzy dni. Rozpoczyna się uroczystą Pasterką, której przewodniczy tradycyjnie jeden z biskupów tarnowskich. Na odpust przyjeżdżają wierni z wielu parafii diecezji oraz pielgrzymi indywidualni. W ubiegłym roku przybyła pielgrzymka autobusowa ze Śląska oraz z Głubczyc.
Mieszkańcy Jodłowej darzą „swoje” Dzieciątko wielkim kultem. Do stóp Bożej Dzieciny zanoszą prośby o pogodę w okresie żniw, zdrowie i inne potrzebne łaski. Nie ma w jodłowskiej parafii domu, w którym by nie wisiał wizerunek Dzieciątka Jezus. Do dzisiaj zachował się także zwyczaj błogosławienia nowożeńców przez rodziców słowami: „Niech cudowne Dzieciątko Jodłowskie wam błogosławi i wami się opiekuje”.
Obecny proboszcz parafii i kustosz sanktuarium, ksiądz kanonik Franciszek Cieśla, wspaniale kontynuuje dzieło swoich poprzedników. Z jego inicjatywy, przy wielkiej ofiarności parafian i rodaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych, w maju 1997 roku rozpoczęto budowę nowego kościoła – sanktuarium Dzieciątka Jezus. Podczas wizytacji kanonicznej w kwietniu 1997 roku bp Jan Styrna poświęcił plac pod nowy kościół, a miesiąc później ruszyły pierwsze prace budowlane.
Najważniejszym wydarzeniem w życiu sanktuarium w ostatnich latach była oprócz peregrynacji obrazu Nawiedzenia Jasnogórskiej Królowej Polski uroczystość wmurowania kamienia węgielnego poświęconego w Krośnie 10 czerwca 1997 roku przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Jest nim cząstka skały z groty pod Bazyliką Bożego Narodzenia w Betlejem. Wmurowania dokonał 15 września 2001 roku bp Wiktor Skworc. - Franciszek Mróz."-tekst ze strony: https://sanktuaria.maps24.eu/item/sanktuarium-dzieciatka-jezus-jodlowej/

Po krótkiej modlitwie, chwili zadumy i zrobieniu kilku zdjęć wychodzimy na zewnątrz, wsiadamy do samochodu i ruszamy w kierunku domu. 
Droga mija nam szybko i bezproblemowo. 
Gdy jesteśmy na miejscu, wysiadamy z samochodu i idziemy do domu na obiad, a po nim chwila odpoczynku na łonie natury w rodzinnym gronie :)
I tak na rozmowach, przy grillu mija nam wieczór :)
Kiedy nastaje ciemność idziemy spać :)
Tak kończy się nasz drugi dzień na Podkarpaciu :)

Dobranoc wszystkim :)

Do zobaczenia jutro :)

Danusia :)












I tak nastał piątkowy ranek. 
Słoneczko budzi mnie zaglądając do pokoju przez okna. Nie wstaję od razu, dłuższą chwilę rozkoszuję się rześkim powietrzem siedząc na balkonie. Piszę smsa do Radka i dopiero kiedy słyszę kroki i głosy na korytarzu, wychodzę z pokoju.
Kawa, śniadanie i wychodzimy na zewnątrz, rozsiadając się wygodnie na krzesłach przy stole. 
Wczoraj Agnieszka zadzwoniła do Bokowej i umówiła na dziś na 15-16-tą mojego Tatę z Ciocią na wizytę u Ich Kuzyna. Mamy więc czas do 15-tej. Wykorzystujemy go na zrobienie zakupów, kilku zdjęć i odpoczynek w cieniu.

























Piwa dla Radka :)

I tak leniwie mija nam czas :)
Po obiedzie i powrocie dwóch Agnieszek (mojej Kuzynki i córki mojej drugiej Kuzynki) z pracy, powoli zbieramy się do drogi. Wsiadamy do samochodu i jedziemy do wsi Bukowa. Kilka minut jazdy i samochód Agnieszki wjeżdża na podwórko Kuzyna mojego Taty. Czesław-Kuzyn mojego Taty a mój Wujek, czeka już na nas na podwórku. Witamy się serdecznie, chwilkę rozmawiamy, robimy kilka wspólnych zdjęć i zostawiamy Tatę z Ciocią u Ich Kuzyna, a my wsiadamy do autka i jedziemy na wycieczkę.
-Byłaś w Odrzykoniu??-pyta mnie Dorota.
-Nie-odpowiadam.
-No to jedziemy obejrzeć Zamek w Odrzykoniu.
I tak wszystko zostało postanowione. Nazwa Odrzykoń nic mi nie mówi, ale kiedy zaczynają pojawiać się drogowskazy kierujące na Zamek Kamieniec, coś zaczyna mi w głowie świtać.
-Czy to jest Zamek Aleksandra Fredry?-pytam.
-Tak-odpowiadają mi Kuzynki.
-To ja tu byłam w zeszłym roku.-odpowiadam-ale z przyjemnością jeszcze raz zawitam :) Ja ten Zamek znam pod inną nazwą, Zamek Kamieniec. Do tego wjeżdżaliśmy na górę od Korczyny, więc nazwa Odrzykoń mi nic nie mówiła-tłumaczę swoje zaćmienie umysłu.
Dziewczyny śmieją się ze mnie, a ja razem z nimi :)




I w takich wesołych nastrojach, mimo zagrzania auta wjeżdżamy na parking usytułowany u podnóża Zamku. Pierwsze co robi Agnieszka po opuszczeniu samochodu, to otwiera klapę i sprawdza stan silnika. Dłuższą chwilę czekamy przy samochodzie aż zacznie stygnąć, a kiedy to następuje, Agnieszka zamyka klapę i we trzy ruszamy ku kasie , gdzie kupujemy bilety wstępu i ruszamy obejrzeć Zamek Hrabiego Aleksandra Fredry :)

"Zamek Kamieniec – zachowane ruiny gotyckiej XIV-wiecznej, rozbudowanej w stylu renesansowym w XVI wieku budowli na pograniczu Korczyny i Odrzykonia, w powiecie krośnieńskim, w województwie podkarpackim, w Polsce.
Pierwszy zapis o zamku w Korczynie pochodzi z 1348 roku. W dokumencie lokacyjnym wsi Osobnica koło Jasła wzmiankowany jest Mikołaj z Babic „burgrabia de Camyenecz”.
W 1396 roku za zasługi w obronie Wilna zamek otrzymał rycerz Klemens z Moskorzewa herbu Pilawa, który zbudował wtedy zamek górny i przedzamcze wschodnie, zamienione później na zamek średni.
W 1397 roku Klemens Kamieniecki ufundował zamkową kaplicę. W 1399 roku gościł na zamku króla Władysława Jagiełłę, który dokonał objazdu południowych stron Polski. W 1402 roku na prośbę Klemensa bp. przemyski Maciej Janina podwyższył uposażenie dla kapelana na zamku kamienieckim. Msze w kaplicy zamkowej odprawiał św. Jan z Dukli w czasach, gdy był gwardianem w Krośnie (świadczy o tym umowa z właścicielami zamku). 
W 1407 roku rodzina Moskarzewskich zaczęła używać nazwiska Kamienieccy dla podkreślenia, iż zamek jest gniazdem rodowym. W 1408 roku Marcin Kamieniecki (syn Klemensa z Moskarzewa) odziedziczył wszystkie dobra wraz z zamkiem w Korczynie. W 1475 roku zamek w Odrzykoniu był atakowany przez wojska węgierskie Macieja Korwina. Wnuk Klemensa, Henryk Andreas Kamieniecki (kasztelan sanocki do 1487), odziedziczywszy zamek w 1448 roku, rozbudował go w kierunku wschodnim.
Potem właścicielem jego był syn Henryka – Mikołaj Kamieniecki (zm. 1515) – mąż Katarzyny Pieniążkównej – pierwszy w Polsce dożywotni hetman wielki koronny – od 1505 roku, starosta krakowski i sanocki, który w 1509 roku odniósł zwycięstwo nad Wołochami hospodara Bohdana Ślepego pod Suczawą, zaś w 1512 roku rozgromił Tatarów pod Łopusznem i Wiśniowcem. Cieszył się wielkim zaufaniem Zygmunta Starego, co potwierdza fakt powierzenia mu w 1515 roku tymczasowej władzy w kraju, podczas wizyty króla w Wiedniu.
W zamku kamienieckim 12 marca 1528 roku hetman polny koronny Marcin Kamieniecki podejmował wygnanego z Węgier króla Jana Zapolyę. Wysyłał on z zamku Kamieniec listy zapraszające polskich magnatów na sejmik do Tarnowa, na którym liczył otrzymać poparcie w walce o tron i uzyskał głosy ich samych oraz Sulejmana I.
Od 1528 roku Kamieniec wyższy był w zastawie u Bonerów za 2000 florenów.
Klemens Kamieniecki – do 1530 roku kasztelan sanocki – według umowy na Wawelu sprzedał w 1530 roku swoją, niższą, wschodnią część Kamieńca Sewerynowi Bonerowi – bankierowi królowej Bony Sforzy. Boner ufundował na terenie posiadanej części zamku kaplicę, którą poświęcił biskup przemyski – Stanisław Tarło. Seweryn Boner kasztelan biecki, kalwinista, w 1543 roku postawił na nowo zamek niższy i tak Bonerowie zostali właścicielami zamku niższego do 1593 roku. Seweryn Boner gościł tu Fausta Socyna - twórcę socynianizmu i doktryny religijnej Braci Polskich.
Z córką Bonerów Zofią Boner (zm. 1563), ożenił się Jan Firlej herbu Lewart, marszałek wielki koronny (1521–1574), wojewoda krakowski, lubelski i bełski, sekretarz królewski. W posagu otrzymał część zamku. W 1575 roku miał ten zamek w zastawie Andrzej Bolassa.
Od 1599 do 1601 roku część zamku należała do Stadnickich, a potem nabyli ją Skotniccy. W 1606 roku część Kamieńca należała do Jana Skotnickiego. W tym roku przed sądem w Krośnie toczył się proces między Piotrem Firlejem mężem Jadwigi Firlej, a Janem Skotnickim, o prawo do korzystania ze studni zamkowej, a potem o wycięcie drzew.
Jan Skotnicki nie tylko odbudował kaplicę, którą poświęcił w 1621 roku biskup przemyski Jan Wężyk, ale naprawił mur i odremontował zamek. Jednak w zemście za dokuczanie, przebudował dach w taki sposób, że odprowadzał Firlejom na ich dziedziniec wody deszczowe. Stało się to przyczyną długiego sporu Skotnickich i Firlejów uwiecznionego w Zemście Aleksandra Fredry, a Jan Skotnicki jest w niej Rejentem Milczkiem. W komedii tej Firlej napadł na jego robotników naprawiających mury górnego zamku i zniszczył przy okazji rynny. Skotnicki pozwał go przed sąd i wygrał sprawę, ale kres ich długoletnim zatargom, położył dopiero ślub zawarty w 1638 roku przez wojewodzica Mikołaja Firleja (Wacława), z kasztelanką Zofią Skotnicką (Klarą).
Właściciel Kamieńca Jan Firlej (kasztelan sanocki), po wkroczeniu do Polski wojsk Jerzego II Rakoczego 16 marca 1657 roku, zajął się organizacją obrony zamku. Zmobilizował sąsiadów: Jakuba Kalińskiego, Leoniewskiego, Kułaczkowskiego, Stroińskiego i wielu innych, w celu obrony Kamieńca. „Obrońcy dysponowali 1 śmigownicą, 10 hakownicami, znaczną ilością kul muszkietowych i zapasem prochu strzelniczego, dwoma zbrojami i pięcioma szyszakami”, jednak zamku nie udało się obronić i został on bardzo zniszczony. Ale mieszkańcom udało się lochami uciec z oblężenia. Za ocalenie życia Zofia Skotnicka – żona Jakuba Kalińskiego, podczaszego sanockiego - ufundowała w 1658 roku w kościele w Odrzykoniu prebendę Bractwa Najświętszego Imienia Jezus.
Po potopie szwedzkim zamek został częściowo odbudowany, ale tylko we wnętrzu, a jego kolejnymi mieszkańcami byli Mniszchowie i Bogatkowie. Kaplicę odbudowano znacznie później, ale już wizytatorzy z ramienia biskupa Szembeka podają jej opis w 1721 roku, ale w 1745 roku podczas wizyty biskupa Wacława Sierakowskiego była opuszczona i w ruinie.
Po 1730 roku rezydencję odziedziczyła rodzina Scypionów, następnie właścicielami byli Braniccy herbu Gryf, m.in. hetman wielki koronny Jan Klemens Branicki. Za sprawą małżeństwa Magdaleny Scypionówny z Rochem Michałem Jabłonowskim (1712–1780) – starostą wiślickim, właścicielami zamku stali się Jabłonowscy, którzy wspierali konfederację barską i przez długi czas, w chylącym się ku ruinie zamku odrzykońskim stacjonowały oddziały konfederatów. Syn Rocha, Józef Jabłonowski starosta korsuński, który odziedziczył po ojcu zamek Odrzykoń i Korczynę w 1796 roku, gdy wielka wichura zerwała dach z zamku górnego, wyprowadził się do dworku w Krościenku Wyżnym. Za jego zgodą, jako właściciela, w latach 1807–1809 przystąpiono do rozbiórki muru otaczającego dziedziniec wschodni. Syn jego hr. Leon Jabłonowski (zm. 1844) odziedziczył Odrzykoń i przyległe miejscowości: Bratkówkę, Krościenko, Czarnorzeki, Krasną.
8 lipca 1828 roku, Aleksander Fredro wziął ślub z Zofią z Jabłonowskich Skarbkową w Korczynie, w kościele pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła. Małżonka wniosła mu w posagu, klucz korczyński, z połową starego zamku w Odrzykoniu i A. Fredro stał się spadkobiercą zamczyska, będącego już wówczas w ruinie. Studiując dokumenty związane z historią otrzymanego majątku, Fredro natrafił na akta procesowe właścicieli zamku odrzykońskiego z pierwszej połowy XVII wieku: Piotra Firleja i Jana Skotnickiego. Na podstawie dziejów tego 30-letniego sporu napisał komedię Zemstę.
W 1801 roku część zamek przejęli Potoccy, a w połowie XIX wieku znowu został on podzielony. Zachodnia część zamku (z zamkiem górnym) była w posiadaniu rodu Starowieyskich herbu Biberstein, wschodnia z zamkiem średnim – Szeptyckich. W 1831 roku, po powstaniu listopadowym, w ruinach zamieszkał obłąkany Jan Machnik z Dukli, który był pierwowzorem literackim bohatera powieści Król zamczyska Seweryna Goszczyńskiego. W 1863 roku właściciel zamku górnego – Stanisław Starowieyski wydał w zamku ostatnie przyjęcie.
Architekt Napoleon Nawarski wykonał pomiary architektoniczne, na podstawie których w 1885 roku stworzono projekt konserwacji zamku, podjęte w 1906 roku.
W 1894 roku odsłonięto na górnym zamku pomnik Tadeusza Kościuszki, ufundowany przez społeczność Odrzykonia w setną rocznicę Insurekcji kościuszkowskiej.
W czasie I wojny światowej, w maju 1915 roku, walki o pozycje wokół zamku toczył składający się głównie z Polaków austriacki 57. Pułk Piechoty.
W maju 2000 roku jednostka Wojska Polskiego w Rzeszowie przyjęła imię hetmana wielkiego koronnego Mikołaja Kamienieckiego. Na uroczystość wręczenia sztandaru przyjechało 12 potomków właścicieli zamku – Kamienieckich.
6 września 2013 roku na Zamku w Odrzykoniu w przededniu akcji Narodowego Czytania utworów Aleksandra Fredry spotkali się m.in. prezydent Polski Bronisław Komorowski, wojewoda podkarpacki Małgorzata Chomycz, posłanka Elżbieta Łukacijewska, archeolog Jerzy Ginalski.
Gotycka budowla została wzniesiona na skale, na wysokości 452 m n.p.m. Jej nieregularna forma była wynikiem ukształtowania terenu, na którym została zbudowana. Za czasów Kazimierza Wielkiego był to typowy graniczny zamek obronny. Obecnie ta część, z której pozostał ostrołukowy portal i wschodnia ściana z wnęką, nosi nazwę „wysoki” („wyższy”) lub „odrzykoński”. Jego zadaniem była obrona traktu handlowego z Polski na Węgry przez Przełęcz Dukielską.
 Zamek niższy („korczyński”) to efekt rozbudowy w kierunku wschodnim z 1448 roku. W tym samym czasie kończono budowę prostokątnej baszty i fosy okalającej całe zamczysko. Pomieszczenia w wieży przeznaczono na zbrojownię i więzienie. Powstały dziedziniec nazywany przedzamczem korczyńskim oddzielony był od zamku wysokiego murem granicznym (w związku z podziałem majątku). Wspólną dla obu części była kaplica i studnia. Rozbudowa zamku wzbogaciła go o zabudowania w stylu renesansowym.
Obecnie lepiej zachowana jest część wschodnia i tam znajduje się wejście na teren dawnego zamczyska. Widoczne są pozostałości budynków mieszkalnych i kaplicy. W tej części zabytku mieści się małe muzeum urządzone przez pasjonata zamku i kolekcjonera Andrzeja Kołdera. Wśród eksponatów są militaria z dawnego arsenału zamkowego i pamiątki po kolejnych właścicielach, a także XIV-wieczny herb z drzwi zamkowych.
Legenda o karlicy Kasi:
Pochodząca ze stanu szlacheckiego karlica Kasia była dwórką wojewodziny Barbary Kamienieckiej, która często gościła na dworze królowej Bony. Kasia spodobała się władczyni i po pewnym czasie zamieszkała na Wawelu, gdyż Bona – wzorem innych władców europejskich – chciała mieć w swoim orszaku grupę karłów. Po kilku latach Kasia poślubiła karła Kornelka. Później para ta została podarowana cesarzowi Karolowi V, lubiącemu otaczać się miniaturowymi dworzanami. Tak więc Kasia zamieszkała wraz z Kornelkiem w Hiszpanii, w monarszej rezydencji w Granadzie. Tęskniła jednak za Odrzykoniem i kazała przyrzec mężowi, że po śmierci złoży jej ciało w rodzinnych stronach. Wkrótce też, dręczona nostalgią, zmarła. W tym właśnie czasie dawna jej pani Barbara Kamieniecka przebywała w odrzykońskim zamku, nic nie wiedząc o śmierci ulubienicy. W pewnym momencie, wieczorem, zobaczyła Kasię siedzącą na swoim dawnym miejscu przed kominkiem w zamkowej komnacie. Gdy wielce zdziwiona podeszła kilka kroków w jej stronę, zjawa nagle zniknęła. Od tamtej pory często ponoć widywano o zachodzie słońca ducha karlicy na murach i dziedzińcu zamku. Zjawa była odziana w długą zieloną suknię renesansowego kroju. Czasem słyszano również jej wesoły śmiech."-Wikipedia.
Spacerowym krokiem wędrujemy wśród murów zamkowych, oglądamy wszystko, rozmawiamy, śmiejemy się i robimy zdjęcia :) 
Po obejrzeniu Zamku, powoli opuszczamy go i wędrujemy w kierunku parkingu. Zanim jednak wsiądziemy do samochodu, zaglądamy jeszcze do kościółka pw. św. Józefa Sebastiana Pelczara na Podzamczu, a po kilku zdjęciach idziemy w kierunku parkingu, gdzie stoi samochód. Wsiadamy do niego i ruszamy.
-Byłaś w Stępinie??
-Nie-odpowiadam.
-No to jedziemy zobaczyć Schron Hitlera.
Sprawdzam w telefonie do której schron jest otwarty i stwierdzam:
-Za kilka minut zamykają.
-Trudno, obejrzymy go z zewnątrz-mówi Agnieszka.








Siedzę tu gdzie siadał Hrabia Fredro :)

Skoro Ty możesz tu siedzieć,
to ja też sobie przysiądę :)











Do Stępiny docieramy po kilkudziesięciu minutach, zostawiamy samochód na pustym parkingu i idziemy w kierunku betonowego monstrum.

"Schron kolejowy w Stępinie.
Blisko 400 metrów długości, 12 m wysokości i potężne ściany, których grubość w niektórych miejscach przekracza 3 m. Schronu kolejowego w Stępinie nie sposób przeoczyć, tym bardziej że w pobliżu znajdują się jeszcze inne, mniejsze budowle o przeznaczeniu militarnym.
Na granicy wsi Stępiny i Cieszyny (okolice Frysztaka) znajduje się niezwykły obiekt. To w nim, w sierpniu 1941 roku, spotkali się wódz III Rzeszy Adolf Hitler i włoski dyktator Benito Mussolini. O czym rozmawiali, do dziś owiane jest mgłą tajemnicy. Wiadomo jedynie, że w naziemnym tunelu schronowym byli całkowicie bezpieczni.
Zawdzięczali to nie tylko grubym ścianom, ale także specjalnej budowie schronu. Jego kształt jest bowiem łukowaty, co miało chronić przed bezpośrednim i celnym atakiem z powietrza, natomiast zbudowane także na bazie łuku ściany sprzyjać miały poślizgowi trafiających w nie bomb lotniczych. Ponadto, wedle zapewnień konstruktorów, ściany wytrzymywać miały kilkukrotne trafienie w to samo miejsce pocisku artyleryjskiego o wadze 500 kg. Budowla, poprzez system śluz i hermetycznie zamykanych wrót, zapewniała także ochronę przed atakiem chemicznym czy biologicznym. Wewnątrz schronu znajdowało się wiele innych pomieszczeń technicznych, magazynowych i schronowych dla załogi i obsługi pociągu. Przez cały okres wojny obiekt utrzymywano w stałej gotowości na przyjęcie pociągu sztabowego lub innego pociągu specjalnego.
Ogółem na terenie kompleksu schronowego znajduje się dziś siedem obiektów z kilkudziesięciu zbudowanych w latach 1940-41. Poza samym tunelem, jest tu także połączona z nim podziemnym przejściem równie znakomicie chroniona maszynownia oraz pięć dużo mniejszych schronów bierno-bojowych. Na terenie kompleksu Niemcy umieścili również trawiaste lądowisko dla samolotów.
Po wojnie schronami z oczywistych względów zajęło się wojsko, jednak w latach 60-tych ubiegłego wieku przekazało je we władanie Narodowemu Bankowi Polskiemu. Tunel schronowy miał służyć jako składnica mennicy państwowej, a także, w razie realnego zagrożenia, miał być miejscem ukrycia dokumentów czy depozytów. Do takiego użycia nigdy jednak nie doszło i obiekt został zamieniony na… pieczarkarnię. Ta funkcjonowała do lat 90-tych XX wieku. W roku 2000 schron znalazł się we władaniu Gminy Frysztak i dziś jest udostępniany zwiedzającym."-tekst ze strony: https://podkarpackie.eu/turystyka/schron-kolejowy-w-stepinie/
Jeśli ktoś chce więcej wiedzieć o schronie kolejowym w Stępinie niech zajrzy tu: http://www.schronkolejowy.pl/p/blog-page_14.html
Po zrobieniu zdjęć i krótkim spacerze, wsiadamy do autka i jedziemy w kierunku Woli Brzosteckiej. 
-Nie poznasz domu Dziadka - mówią Dziewczyny.
I to prawda, bo kiedy podjeżdżamy do miejsca, gdzie kiedyś mieszkał nasz Dziadek, moim oczom ukazał się inny widok, niż pamiętam. 
Świat się z mienia, więc to co nas otacza ulega zmianom i trzeba przyznać że tu te zmiany wyszły na lepsze. Dom jest nie do poznania.....
Nie robię zdjęć, więc jedziemy dalej.
-Pojedziemy teraz do Dobrkowa, tam jest drewniany kościół, a Ty takie lubisz.
-To jedźmy .
I tak z Woli Brzosteckiej jedziemy do Dobrkowa.













Kiedy jesteśmy na miejscu, wysiadamy z samochodu i idziemy w kierunku kościoła. Oczywiście jest zamknięty. Obchodzimy go dookoła, robię kilka zdjęć i wracamy do zaparkowanego autka. Wsiadamy do niego i jedziemy zobaczyć kolejny drewniany kościół.

"Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Dobrkowie − zabytkowy, murowano-drewniany kościół parafialny we wsi Dobrków w województwie podkarpackim.
Parafia w Dobrkowie powstała w 2. połowie XIV wieku z fundacji ówczesnych właścicieli wsi, Borysława i Andrzeja herbu Topór. W połowie XVI wieku, po przyjęciu przez kolejnych dziedziców, Koniecpolskich herbu Pobóg, arianizmu, na miejscu dotychczasowego, drewnianego kościoła stanął murowany zbór braci polskich, uposażony przez Jana Koniecpolskiego.
Po śmierci Mikołaja Koniecpolskiego w 1587 roku jego żona Katarzyna z Czyżowskich i synowie, którzy przeszli na katolicyzm, przekształcili budynek zboru w kościół parafialny. Do murowanej części, która została przeznaczona na prezbiterium, dobudowano w XVII wieku drewnianą nawę i zakrystię (istnieją także świadectwa o istnieniu drewnianej części kościoła już w 1595 roku) a w kolejnym stuleciu wieżę od strony zachodniej i boczne kaplice.
Remont kościoła, połączony z podwyższeniem wieży i pokryciem dachu blachą, przeprowadzono w 1913 roku. Kolejny, podczas którego zbudowano nową wieżę, zachowując kształt poprzedniej, w latach 1957−1958.
Kościół, wraz z przykościelnym cmentarzem, został 27 listopada 1979 roku wpisany do rejestru zabytków pod numerem A-196.
Kościół parafialny w Dobrkowie jest murowano-drewnianą świątynią o renesansowym, zbudowanym z kamienia i cegły, zamkniętym ścianą prostą prezbiterium i drewnianej nawie konstrukcji zrębowej z dwiema bocznymi kaplicami i wieżą konstrukcji słupowej, mieszczącą w przyziemiu kruchtę. Do prezbiterium przylega zakrystia, nad którą znajduje się dawna loża kolatorska. Wieża nakryta jest ostrosłupowym hełmem nawiązującym do kształtu dachu wieży kościoła parafialnego w pobliskim Pilźnie. Prezbiterium i nawę nakrywa wspólny dwuspadowy dach o jednej kalenicy, kaplice dachy namiotowe a zakrystię pulpitowy.
Prezbiterium nakryte jest stropem płaskim, nawa stropem płaskim z zaskrzynieniami a kruchta pod wieżą stropem kasetonowym. W zakrystii i dawnej loży kolatorskiej znajdują się sklepienia krzyżowe. Wnętrze nawy pokryte jest secesyjną polichromią ornamentalną i figuralną pochodzącą z przełomu XIX i XX wieku. 
Polichromię ornamentalną w prezbiterium malował w 1926 roku Adolf Haj, który dokonał również renowacji malowideł w nawie, zaś polichromię na stropie pod wieżą, z motywami maryjnymi, w 1958 roku Stanisław Westwalewicz.
W polu głównym rokokowego ołtarza głównego z 2. połowy XVIII wieku znajduje się obraz Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny autorstwa Walerego Eljasza-Radzikowskiego. Ponadto w kościele znajdują się dwa późnobarokowe ołtarze w kaplicach bocznych z XVIII wieku (w ołtarzu w kaplicy północnej umieszczona jest również późnobarokowa Grupa Ukrzyżowania) i dwa neobarokowe ołtarze boczne przy tęczy, późnobarokowa ambona i klasycystyczna chrzcielnica. W łuk tęczowy wprawiony jest barokowy krucyfiks.
Chór muzyczny z parapetem o falistej linii z wolutami i rocaillami pochodzi z XVIII wieku."-Wikipedia.

Kościół Chrystusa Króla w Łękach Górnych

Jedziemy kilkanaście minut i zatrzymujemy się na niewielkim parkingu nieopodal drewnianej świątyni. Wysiadamy z samochodu i ruszamy w kierunku kościoła.

"Kościół św. Bartłomieja Apostoła w Łękach Górnych.
Parafia w Łękach funkcjonowała od 1373 roku, od czwartej ćwierci XIV wieku musiał więc we wsi znajdować się pierwszy kościół. Kolejny, późnogotycki kościół parafialny św. Bartłomieja zbudowany został około 1484 roku, a w 1487 roku przeprowadzono jego konsekrację. W tym czasie miejscowość była własnością Zakliki Małogórskiego herbu Dwóch Piór. W 1595 roku miała w niej przy kościele funkcjonować szkoła, a od 1608 roku szpital dla ubogich. W okresie wczesnonowożytnym kościół był rozbudowywany: w XVII wieku dodano murowaną zakrystię, a w XVIII wieku dostawiono  wieżę. Gruntowny remont kościoła przeprowadzono w 1924 i 1932 roku. Po II wojnie światowej zabytek odnowiono w 1966 roku. Wykonano wówczas między innymi nową polichromię wnętrza.
Kościół powstał jako budowla jednonawowa, wykonana z drewna modrzewiowego, wzniesiona w konstrukcji zrębowej na podwalinie wiązanej w węgłach na zamek, z  oszalowanymi następnie ścianami. Bryłę utworzono z prostokątnej w planie nawy oraz z węższego, zamkniętego trójbocznie prezbiterium na wschodzie. Prawdopodobnie już w chwili budowy po północnej stronie prezbiterium znajdowała się drewniana zakrystia.
Konstrukcja wieńcowa (zrębowa) w kościele św. Bartłomieja (podobnie jak w innych XV-wiecznych kościołach z rejonu Małopolski) kształtowana była w charakterystyczny sposób, nieznacznie zwężając się ku górze poszczególnych wieńców, co w efekcie dawało widoczne, zwłaszcza w górnych partiach zrębu, pochylenie zewnętrznego lica ku wnętrzu budowli. Sposób łączenia wieńców w narożach był zróżnicowany, ale połączeniom tym towarzyszył zawsze tzw. kryty czop, czyli element usztywniający dodatkowo samo wiązanie. Był to podstawowy czynnik wyróżniający wczesnośredniowieczną, prymitywną konstrukcję od stosowanej przez zawodowych cieśli z okresu dojrzałego gotyku.
W kościele zastosowano system więźbowo – zaskrzynieniowy, w którym rozstaw poszczególnych kozłów krokwiowych dostosowany został do szerokości prezbiterium, w ten sposób, że spodnie belki więzara wsparte były w prezbiterium na najwyższym wieńcu ścian. Z tego powodu szersza nawa nie dawała oparcia więźbie, co wymuszało przedłużenie górnych partii ścian prezbiterium na nawę, aż do ściany zachodniej kościoła. W ten sposób na przedłużonych belkach ścian prezbiterium uzyskano oparcie dla więźby nad nawą. Wewnątrz kościoła boczne, szersze od prezbiterium części nawy robiły wrażenie jakby były przykryte obniżonym stropem, wyglądającym jak zawieszona skrzynia.
Więźbę dachową kościoła utworzono w systemie storczykowym, dwujętkowym, ze storczykiem w co drugim wiązarze zawieszonym na jednej parze zastrzałów i dwóch jętkach. Storczyki osadzono na podwalinie oraz wzmocniono długimi zastrzałami o formie krzyży św. Andrzeja. W systemie konstrukcyjnym więźby dachowej znaczną rolę odgrywały też zaczepy, czyli elementy zabezpieczające przed zsunięciem się konstrukcji więzów krokwiowych. Były to pionowe bierwiona zakończone czopem przytrzymywanym drewnianym kołkiem przechodzącym na wskroś przez belkę i czop. Wnętrze nawy wsparto na sześciu słupach i nakryto stropami płaskimi.
Prezbiterium i szersza nawa zachowały do dziś swój pierwotny gotycki charakter, lecz od zachodu znajduje się obecnie XVIII-wieczna, barokowa wieża, a od północy nowożytna, murowana zakrystia. W kościele zachowały się dwa gotyckie portale ostrołukowe z końca XV wieku (południowy w nawie oraz w prezbiterium wiodący do zakrystii), ale niestety w 1932 roku usunięty został portal z datą budowy kościoła. Na belkach więźby dachowej przetrwały ciesielskie znaki montażowe. Wystrój i wyposażenie kościoła jest nowożytne, polichromie współczesne."-tekst ze strony: https://medievalheritage.eu/pl/strona-glowna/zabytki/polska/leki-gorne/

I tak jak wcześniej, oglądamy świątynię z zewnątrz, bo oczywiście jest zamknięta. Robię przy okazji kilka zdjęć, a po nich wracamy do autka, wsiadamy do niego i ruszamy dalej. Przed nami kolejny "drewniaczek" :) Moje Kuzynki są niesamowite :)









Z Łęk Górnych po kilku minutach jazdy, parkujemy samochód przy kościele św.Marcina w Zwierniku. Wysiadamy szybko z autka, bo dostrzegamy że świątynia jest otwarta. Trzeba korzystać z okazji, bo nie wiadomo kiedy taka się znów trafi. Wchodzimy do kościoła, siadamy w ławkach, chwila modlitwy i zadumy, a po nich zaczynamy się rozglądać dookoła. Widać że świątynia przechodzi remont-odnawianie malowideł ściennych - czyli dzięki temu kościół się wietrzy.

"Kościół św. Marcina w Zwierniku – rzymskokatolicki kościół parafialny pw. św. Marcina Biskupa, wybudowany w 1664 w Padwi Narodowej, a przeniesiony w latach 1885-91 do Zwiernika.
Drewniany kościół w Zwierniku, który powstał około 1470 uległ zniszczeniu w 1880 w wyniku pożaru. Planowano budowę nowej świątyni, podjęto jednak decyzję o przeniesieniu do Zwiernika drewnianego kościoła z 1664 z Padwi Narodowej. Prace związane z realizacją przedsięwzięcia trwały w latach 1885-91. Powstała budowla miała odmienną bryłę niż oryginał. Kościół remontowano w 1910, 1965 i 1982. W latach 1994-96 dostawiono do korpusu od strony zachodniej wieżę projektu Juliana Klimka z Krakowa.
Jest to budowla drewniana konstrukcji zrębowej z węgłami wiązanymi w jaskółczy ogon, na kamiennej podmurówce, trójdzielna, orientowana. Do trójbocznie zamkniętego prezbiterium z zakrystią od północy, przylega szersza nawa z niedużą kruchtą do południa, a do niej wieża z kruchtą w przyziemiu. Wieża konstrukcji słupowej zwieńczona jest cebulastym hełmem z latarnią. Blaszane dachy dwuspadowe z umieszczoną nad nawą czworoboczną wieżyczką na sygnaturkę. Ściany pionowo oszalowane deskami z listwowaniem.
Wnętrze nakryte stropem płaskim. Na suficie i ścianach polichromia figuralna i ornamentalna w stylu secesyjnym autorstwa Stanisława Gucwy z 1910. W przejściach drewniane portale uszakowe z XVII w. Wyposażenie: w prezbiterium wielopłaszczyznowy ołtarz główny z połowy XVIII w. z Grupą Ukrzyżowania w polu środkowym; w nawie dwa ołtarze boczne: prawy z łaskami słynącym obrazem Św. Anna Samotrzeć z XVII w. pochodzący z dawnego dworskiego kościoła św. Anny i lewy neogotycki, ofiarowany do kościoła w 1889 z katedry tarnowskiej z obrazem Adoracja Najświętszej Marii Panny z początku XIX w.; barokowa chrzcielnica z 1708; eklektyczna ambona. W sanktuarium ciekawy obraz św. Bogumiła z dzikiem.
Teren kościoła otoczony ogrodzeniem z betonowych elementów. Od strony zachodniej w ogrodzeniu niewielka murowana dzwonnica parawanowa dwuarkadowa z XIX w. z trzema dzwonami. Jeden z pochodzący z 1701 z reliefami Ukrzyżowania i MB z dzieciątkiem fundacji proboszcza zwiernickiego i dwa pozostałe odlane w 1929."-Wikipedia.


























Po obejrzeniu wnętrza świątyni, zrobieniu zdjęć, wychodzimy na zewnątrz i obchodzimy kościół dookoła. Po drugiej stronie ulicy dostrzegam na słupku muszlę jakubową. Podchodzę tam i proszę by mi zrobiono z nią zdjęcie. 
Śmieję się że szlak św.Jakuba znajdzie Ciebie wszędzie....






Po dość długiej sesji zdjęciowej w Zwierniku, wsiadamy do samochodu i ruszamy w kierunku domu. Przejeżdżamy przez Przeczycę, mijając Sanktuarium Matki Bożej Wniebowziętej. Będąc na wakacjach u Dziadka, 15 sierpnia zawsze się szło do Przeczycy na odpust, gdzie na straganach królowały cukierki, wata cukrowa i pistolety na kapiszony....
Ech wspomnień czar....
Do domu wracamy o zachodzie słońca, kolacja i słuchanie opowiadania Taty i Cioci wrażeń z wizyty u Kuzyna. 
Kiedy zrobiło się ciemno i dość późno idziemy spać, kończąc w ten sposób niesamowity dzień :)

Dobranoc wszystkim :)

Do zobaczenia jutro :)

Danusia :)
Sobotni ranek budzi mnie słońcem zaglądającym prze okno. Nie wstaję od razu, najpierw piszę z Radkiem, sprawdzam pocztę i dopiero gdy słyszę że w kuchni się ktoś krząta, wychodzę z pokoju. Śniadanie, kawa, rozmowa z Tatą, Ciocią, Dorotą i Andrzejem o tym co będziemy dziś robić. Obie Agnieszki są w pracy, więc jeśli chcemy się gdzieś ruszyć to musimy umówić się z Michałem - mężem Małej Agnieszki, córki Doroty. 
Idę więc do Michała.
-Michał zawieziesz nas do Brzostku?-pytam.
-Oczywiście że tak, ale za jakieś pół godziny, dobrze??
-Oki-odpowiadam i idę powiedzieć Tacie że jedziemy do Brzostku na cmentarz.






I tak, kiedy Michał jest gotowy by jechać, wsiadamy do samochodu i ruszamy do Brzostku. Wysiadamy nieopodal kościoła, umawiając się z Michałem na drogę ę powrotną (ma być upalnie, więc nie mogę pozwolić by Tato wracał na piechotę do domu), wymieniamy się więc numerami telefonu by być w kontakcie. 
Kiedy Michał odjechał, my idziemy do pobliskiego sklepu by kupić znicze, a po ich zakupie idziemy w kierunku cmentarza. Ostatni raz byłam tu w 2015 roku, więc trochę czasu minęło i nie wiem czy uda mi się znaleźć wszystkie groby. 







Cmentarz jest w przebudowie, więc wszędzie walają się elementy budowlane (kostka brukowa, piach, żwir, stary asfalt itp...). Prowadzę Tatę środkiem alejki i zostawiam Go tam, by samej wejść między groby. Zapalam znicze u Cioci i Wujka. Mijamy kaplicę i ruszamy w dół. I znów zostawiam Tatę na środku alejki, a sama wchodzę między groby i odnajduję jedną mogiłę stworzoną z dwóch grobów. Zapalam znicze i wracam do Taty. 
-Idę teraz poszukać grobu Wujka Cześka i Józka - mówię do Taty.
I tak wędruję od grobu do grobu, robię zdjęcia mogił, których wcześniej nie widziałam a są stare. Po takim spacerze wracam do Taty i stwierdzam że niestety ale nie pamiętam gdzie Wujek jest pochowany. 
-Nie wiem co się stało, ale nie mogę znaleźć grobu Wujka, na pogrzebie Józka nie byłam więc nawet nie próbuję szukać grobu-mówię do Taty, a myślę sobie że zadzwonię do Doroty i się zapytam. Nie robię jednak tego bo mój Ojciec mnie zaskakuje mówiąc:
-Muszę do toalety.
-Dobrze, wychodzimy więc z cmentarza-odpowiadam, myśląc że to tylko sikunda. 
Prawda jednak jest inna i muszę odpuścić wędrowanie po nekropolii. Dzwonię do Michała i dopiero po drugiej próbie się dodzwaniam do Niego.
-Michał musisz po nas przyjechać natychmiast, mamy awarię, wytłumaczę Ci gdy przyjedziesz.
-A gdzie jesteście??
-Z drugiej strony cmentarza.
-Ok, zaraz będę.
Czekamy więc na Michała w ogromnym napięciu.
Michał przyjechał bardzo szybko po nas i dzięki temu nic złego się nie stało, więc cieszymy się ogromnie :)
Katastrofa została zatrzymana !!!!








Po tym spacerze, odpuszczamy sobie jakiekolwiek wycieczki. Siadamy w cieniu, rozkoszujemy się zimnym piwem, jemy obiad, rozmawiamy i czekamy na chłód, który ma przynieść popołudnie i wieczór.















Kiedy obie Agnieszki wracają z pracy, rozpalamy grilla i zaczynamy biesiadę, ciesząc się każdą chwilą spędzoną z rodziną :) Kto wie kiedy znów się potkamy ??
I tak mija nam wieczór, a zmrok wygania nas do łóżek :)
Dobranoc wszystkim :)
Jutro znów się spotkamy :)
Danusia :)


Niedzielny ranek budzi mnie słoneczkiem zaglądającym przez okna do pokoju.
Zanim wstanę, piszę z Radkiem smsy. Dawno nie spędzaliśmy osobno weekendu, tęsknię...
Kiedy słyszę ruch w kuchni, wychodzę z pokoju, zaglądam do Taty, rozmawiam z Nim chwilę, idę się myć i wracam do kuchni zrobić śniadanie i kawę. Na spokojnie jemy poranny posiłek, pijemy kawę, rozmawiamy i powoli zaczynamy się pakować. Tato wymyślił sobie że Dorota da mu szczepki hortensji, a ja mam tego dopilnować. Idę więc z moją Kuzynką do Jej olbrzymiego ogrodu i grzecznie zbieram obcięte gałązki, różnych gatunków hortensji. Po spacerze, pakuję wszystko do plecaka tak by dojechały bezpiecznie do Lubania.







Umówiłam się z Agnieszką że wyjedziemy gdzieś tak przed jedenastą. Na spokojnie, więc kiedy zbliża się godzina wyjazdu, pakujemy bagaże do samochodu, robię dwa wspólne zdjęcia, żegnamy się z Ciocią, Dorotą, Michałem, Agnieszką i Kacprem, wsiadamy do samochodu i jedziemy do Dębicy. 



Droga mija nam szybko, więc w Dębicy mamy trochę czasu. Siadamy w wiacie i czekamy na pociąg, a kiedy przyjeżdża, żegnamy się z Agnieszką i Andrzejem, dziękując Im za gościnę i wsiadamy do naszego wagonu. Odnajdujemy nasze miejsca (niestety wypraszamy przy okazji innych pasażerów siedzących na nich), rozsiadamy się wygodnie i ruszamy w drogę powrotną.
Podróż do Wrocławia mija nam bezproblemowo i bez spóźnienia. 










We Wrocławiu mamy prawie godzinę na przesiadkę, więc bez pospiechu przechodzimy z peronu na peron. Zjadamy rogale i musy i pilnujemy innym pasażerom bagaży. Kiedy przyjeżdża nasz pociąg, wsiadamy do niego rozglądając się za wolnym miejscem. Staję przed czwórką przeznaczoną dla niepełnosprawnych, zajętą przez pasażerów i mówię:
-Przepraszam, ale potrzebujemy dwa miejsca.
-Proszę iść dalej, tam są wolne miejsca - słyszę odpowiedź.
-Przepraszam ale to są miejsca dla niepełnosprawnych a ze mną jest osoba niewidoma.
I to wystarczyło by pasażerowie się przenieśli na wolne miejsca w głębi pociągu.
Podróż do Lubania mija nam dość szybko, bo umilamy ją sobie rozmowami. Opowiadam Tacie przez jakie miejsca przejeżdżamy, a On do opowiada swoje wspomnienia z wielu miejsc, przez które przejeżdżamy. 
Kiedy pociąg zatrzymuje się na stacji w Lubaniu, wysiadamy z niego - i tu niespodzianka, bo pasażerowie, którzy musieli się przesiąść, czekają na nas na peronie by nam pomóc - dziękujemy Im, wysiadamy i idziemy do domu, kończąc w ten sposób kilka dni prawie urlopu :)
Tak kończy się wyprawa na Podkarpacie :)
Kolejna wycieczka już niebawem, więc do zobaczenia wkrótce :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie, życzę zdrowia i miłej lektury :)

Danusia :)