piątek, 30 grudnia 2022

Lublin - sylwestrowo i głośno :)

Jakiś czas temu, chyba jeszcze w listopadzie uzgodniliśmy że skoro mam ostatni weekend roku wolny, to pojedziemy gdzieś dalej. I tak postanowiliśmy zobaczyć Lublin. Najpierw zajęłam się wyszukaniem noclegu. Termin stwarzał pewne trudności, ale dość wczesne szukanie dało rezultat. Skoro nocleg został załatwiony, to pozostało nam tylko kupić bilety i zarezerwować miejscówki. Radek spisał wszystkie połączenia z przesiadkami i razem, z prawie trzytygodniowym wyprzedzeniem powędrowaliśmy w kierunku stacji kolejowej, by w kasie kupić dla nas bilety. Podczas ich zakupu, okazało się że Pani w kasie podpowiedziała nam lepsze połączenie, sponad godzinnym czasem na przesiadkę w Warszawie Wschodniej. Dziękujemy Jej serdecznie i szczęśliwi, z zakupionymi biletami wracamy do domu. Teraz pozostało nam tylko utrzymać wszystko w tajemnicy, co niestety nie było łatwe. Najpierw zakończenie Rajdu na Raty i pytania o Nowy Rok, później spotkanie wigilijne i tu również pytania i zdziwienie że my nie będziemy organizować spotkania noworocznego. I w końcu musieliśmy się przyznać że w tym czasie nas "wywieje" na drugi kraniec Polski. 
Minęły Święta i nastał przedostatni dzień 2022 roku. Po pracy jadę Jeleniej Góry. Prawie równocześnie zjawiamy się w domu. Powitanie, obiad i zaczynamy pakować plecaki: kosmetyki, bielizna i rzeczy do przebrania, klapki i takie tam jeszcze. Kiedy plecaki są spakowane, a niewiele czasu zostało do wyjścia, Radek grzeje wino i przelewa do termosu, ja robię kanapki na drogę. Gdy zbliża się pora przyjazdu naszego pociągu, ubieramy się, wychodzimy z domu i idziemy w kierunku stacji kolejowej. Kiedy docieramy na miejsce, od razu wędrujemy na peron, gdzie chwilę czekamy na nasz transport, wysłuchując "wycia" kilkuletniego dziecka. Mamy ogromną nadzieję, że rodzinka z tym "wyjącym" chłopcem nie rozgości się w naszym przedziale. I kiedy przyjeżdża pociąg, a my wsiadamy do odpowiedniego wagonu i zajmujemy nasze wyznaczone miejsca, cieszymy się że  "rodzinka" rozgościła się w końcowej części wagonu. Szczęśliwi o 21:27 ruszamy ku nowej przygodzie :) 
Podróż do Wrocławia mija nam bezproblemowo i dość szybko, bo po zgaszeniu światła w przedziale zwyczajnie ją przesypiamy. We Wrocławiu do naszego przedziału wsiada para młodych ludzi. Zajmują miejsca tuż przy drzwiach i od razu chłopak każe otworzyć okno, bo stwierdza że w przedziale jest strasznie gorąco. Radek otwiera okno, ale gdy pociąg rusza, zamyka je, co wzbudza niezadowolenie u młodzieńca, który na znak niezadowolenia otwiera drzwi na korytarz. Mimo tego że zrobiło się dość głośno, oboje usypiamy. Budzi nas nagły rozbłysk światła. Zdezorientowani otwieramy zaspane oczy i spostrzegamy że chłopak włączył światło po to by móc sobie czytać książkę. Jasność trwa chwilę, bo nie wytrzymuję i proszę grzecznie o zgaszenie światła. Oczywiście zostaje ono zgaszone z ogromną dezaprobatą. Znów przysypiamy, jednak sen co jakiś czas przerywa wizyta Konduktora, albo "wycie" dziecka. Kiedy w końcu młoda dziewczyna ma dość słuchania "wycia", drzwi od przedziału zostają zamknięte. Cisza nas usypia na ciut dłuższy czas. Budzi nas wejście młodziutkiej dziewczyny z ogromną walizką, która ląduje na środku przedziału. Dziewczyna po jej "zaparkowaniu", rzuca plecak prawie na Radka i wychodzi do toalety, by po kilku minutach wrócić i przez kilkanaście następnych minut stać przed lustrem i oklepywać swoją twarz i szyję. Kiedy w końcu kończy znów przysypiamy, ale tym razem wszyscy. W Katowicach budzi nas Pani Konduktor, która sprawdza bilety, a zaraz po Niej Ochroniarze, którzy widząc wolne miejsce w przedziale pakują doń pasażerów stojących na korytarzu. Zanim pociąg ruszy dalej, zdarza się to kilka razy, ale nikt do naszego przedziału nie wsiada.
Nie da się w pociągu spać....
Kiedyś jednak było inaczej....
Po opuszczeniu Katowic, znów przysypiamy i tym razem na dłużej. Oczywiście budzi nas kolejny Konduktor sprawdzający bilety i Ochoniarz na siłę wciągający pasażerów do przedziałów. I tak jest do Warszawy Wschodniej. 






Kilka minut po godzinie 7-mej wysiadamy na stacji Warszawa Wschodnia. Oddychamy z ulgą i mimo kiepskiego spania uśmiechamy się do siebie. Wychodzimy z budynku stacji i słysząc śpiewy, stwierdzamy że podróż nie była taka zła. Mogło być "wyjące" dziecko, albo grupa młodych ludzi już świętujących Sylwestra. Krótki spacer i kilka zdjęć i wracamy do budynku dworcowego. Siadamy na ławce, wypijamy po kubeczku grzanego wina, rozmawiamy a gdy zbliża się godzina odjazdu naszego pociągu, wstajemy i idziemy w kierunku peronu. Wsiadamy do odpowiedniego wagonu, zajmujemy miejsca i rozsiadamy się wygodnie.










Dwie godziny jazdy mijają nam niesamowicie szybko i kilka minut przed godziną 10-tą wysiadamy z pociągu na stacji Lublin Główny. Wychodzimy z dworca i od razu dostrzegamy mural na ścianie, więc tam kierujemy swe kroki. Kilka zdjęć i ruszamy uliczkami miasta, zmierzając niespiesznie ku Staremu Miastu. 

"Początki osadnictwa na terenie miasta sięgają VI wieku, jednak miejskie początki Lublina należy wiązać z XI stuleciem i osiedlem o nazwie Czwartek (nazwa wzgórza pochodzi od odbywających się w czwartki jarmarków). Dzięki swojemu położeniu na peryferiach ówczesnego państwa polskiego i zorientowanej na wschód polityki książąt piastowskich, już na przełomie XII i XIII wieku osada zyskała na znaczeniu. To utorowało drogę wzajemnemu przenikaniu się wpływów kulturowych i kontaktów handlowych, które później rzutowały na oblicze i rozwój miasta.
Prawa miejskie na prawie magdeburskim Lublin uzyskał prawdopodobnie jeszcze za czasów Bolesława Wstydliwego około 1257 roku, jednak nie zachował się akt lokacyjny. Dopiero za panowania Władysława I Łokietka, 15 sierpnia 1317 roku po raz kolejny Lublin uzyskał prawa miejskie  Wówczas dokonano przestrzennej reorganizacji miasta. Od tamtej pory jego układ urbanistyczny zaczął odbiegać od typowego, szachownicowego układu urbanistycznego miast średniowiecznych. Przypuszcza się, że jest to następstwo włączenia w jego przestrzeń dawnej osady miejskiej.
Do połowy XIV wieku miasto było przede wszystkim przygranicznym centrum władzy państwowej i administracji kościelnej. Przełomowe znaczenie dla jego rozwoju miała unia polsko-litewska z 1385 roku zawarta w Krewie. Lublin wówczas znalazł się na styku trzech stref gospodarczych, a ponadto na szlaku łączącym stolice dwóch państw jagiellońskich – Krakowa i Wilna. Od tej pory Lublin stał się jednym z najświetniejszych ośrodków miejskich rozległego państwa polsko-litewskiego, położonym w jego geograficznym, gospodarczym i politycznym centrum.
Jednym z największych dokonań Jagiellonów było zawarcie 1 lipca 1569 roku w Lublinie unii polsko-litewskiej. Było to ważne wydarzenie na arenie międzynarodowej, wyznaczające kształt polityczny państwa aż po epokę rozbiorową. Podpisanie i zaprzysiężenie nastąpiło na Zamku Lubelskim. Unia łączyła Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie w jeden organizm państwowy – Rzeczpospolita Obojga Narodów, w której rządził jeden monarcha. Od tej pory wspólna była polityka zagraniczna i moneta, odrębne zaś skarb, administracja, sądownictwo i wojsko.
Przełomowe znaczenie dla rozwoju miasta miała unia polsko-litewska z 1385 roku. Lublin wówczas znalazł się na styku trzech stref gospodarczych, a ponadto na szlaku łączącym stolice dwóch państw jagiellońskich – Krakowa i Wilna. Od tej pory Lublin stał się jednym z najświetniejszych ośrodków miejskich rozległego państwa polsko-litewskiego, położony w jego geograficznym, gospodarczym i politycznym centrum.
Czasy zygmuntowskie to złoty wiek dla Lublina, który wówczas był jednym z największych ośrodków międzynarodowego handlu. Od 1448 roku aż do końca XVI wieku czas w mieście wyznaczały cztery wielkie jarmarki odbywające się w każdej porze roku. Przybywali na nie kupcy ruscy, ormiańscy, greccy, niemieccy, francuscy, niderlandzcy czy angielscy, ubarwiając lokalną mozaikę narodowościową i wyznaniową Lublina. Rozwój handlu i rzemiosła oraz duża liczba przybyszów spowodowały zmianę w strukturze demograficznej miasta.
Głównym miejscem jarmarków był początkowo Rynek, później zaś okolice Bramy Krakowskiej i kościoła dominikanów oraz  plac Rybny. Handlowano niemal wszystkim – począwszy od produktów żywnościowych przez wyroby skórzane, drewniane, narzędzia, akcesoria łowieckie po zwierzęta.
Pod koniec XVI wieku znaczenie jarmarków lubelskich zaczęło maleć, zaś XVII-wieczne wojny zakończyły złoty wiek Lublina. Obecnie podejmowane są próby powrotu do organizowania jarmarków. Od kilku lat na Starym Mieście odbywa się Jarmark św. Antoniego oraz Jarmark Jagielloński, które cieszą się coraz większym zainteresowaniem lublinian, jak i twórców ludowych.
Lublin położony jest na pograniczu kulturowym wschodniego i zachodniego chrześcijaństwa. Istniejące tu jeszcze we wczesnym średniowieczu szlaki handlowe sprawiły, że przez wieki miasto tworzyło barwną, wielokulturową i wieloreligijną mozaikę. Mieszkali tu Rusini, Żydzi, Niemcy, Turcy, Ormianie, a także Francuzi, Szkoci, Grecy, Holendrzy i Anglicy. Dużą rolę w kulturowym obrazie Lublina odegrali Włosi. Ich dokonania widoczne są do tej pory w wystroju architektonicznym niektórych kościołów okresu renesansu i baroku.
W XVI i XVII wieku miasto było głównym ośrodkiem  reformacji - działała tu jedna z ważniejszych gmin braci polskich. Na przełomie XIX i XX wieku, w okresie nasilonego rozwoju przemysłu, ich rola nabrała szczególnego znaczenia. Koniec wieku XVII i XVIII to okres, kiedy rozkwit przeżywa społeczność Rusinów. Zamieszkiwali oni te tereny już od średniowiecza, zaś w 1588 roku powstało w Lublinie bractwo cerkiewne. W okresie zaborów odsetek ludności prawosławnej zwiększył się.
Obok Polaków najliczniejszą grupą mieszkańców byli Żydzi. Pierwsze wzmianki o lubelskiej gminie żydowskiej pochodzą z drugiej połowy XV wieku. Już w XVI znaczeniem i zasobnością dorównywała niemal gminom krakowskiej i lwowskiej. Oprócz akademii talmudycznej i jednej z pierwszych na ziemiach polskich hebrajskich drukarni, od 1580 roku oficjalnie urzędował w Lublinie żydowski "Sejm Czterech Stron Świata". Okres II wojny światowej i likwidacja dzielnicy żydowskiej wraz z synagogami i kirkutami, sprawiły, że do dziś zachowała się jedynie część obiektów świadczących o codziennym życiu, kulturze i obyczajach Żydów.
Okres zaborów to jeden z cięższych okresów dla Lublina. Początek rządów austriackich i związane z nim kontrybucje i rekwizycje, przyniósł miastu znaczne zubożenie jego mieszkańców. W 1809 miasto zostało włączone do Księstwa Warszawskiego zaś w 1815 stało się częścią Królestwa Kongresowego w zaborze rosyjskim. Po powstaniu listopadowym miasto dotknęły represje, przemysł i handel podupadły, a cenzura skutecznie hamowała rozwój życia kulturalnego. Ożywienie przyniosły dopiero lata 60. W tym czasie miasto stało się ważnym ośrodkiem władzy Rządu Narodowego. 
W 1873 ludność miasta wynosiła 28,9 tys., a w 1897 wzrosła do 50,2 tys. W 1877 zbudowano pierwsze połączenie kolejowe oraz powstała dzielnica przemysłowo-handlowa. Nastąpiły także widoczne przeobrażenia w stosunkach społecznych – powstała warstwa zamożnej burżuazji. Formował się kształt urbanistyczny miasta – rosły dysproporcje między bogatym śródmieściem a dzielnicami położonymi na peryferiach. Lato 1915 roku przyniosło koniec rządów rosyjskich w mieście, jednak rabunkowa polityka władz austro-węgierskich odbiła się to na stanie gospodarczym i przemysłowym Lublina. W listopadzie 1918 roku właśnie w naszym mieście Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej Ignacego Daszyńskiego ogłosił swój manifest.
Niemcy wkroczyli do Lublina 18 września 1939 roku. Już w listopadzie rozpoczęły się pierwsze aresztowania, łapanki, wysiedlenia i egzekucje. Symbolem okupacji stało się więzienie na Zamku oraz siedziba gestapo "Pod Zegarem", zaś w roku 1941 rozpoczęto budowę wielkiego obozu koncentracyjnego na Majdanku. Zamieszkujących w Lublinie Żydów hitlerowcy zamknęli w getcie obejmującym znaczną część dzielnicy żydowskiej. W kwietniu 1942 roku zostali wywiezieni do obozów zagłady w Treblince, Sobiborze, Bełżcu i na Majdanek. Liczbę ofiar tego ostatniego szacuje się na około 360 tys., z czego 40% to ludność żydowska. Lubelskie "miasto żydowskie" zostało doszczętnie zniszczone.  Po jego istnieniu Obecnie zachowały się pojedyncze ślady.
Od początku wojny Lublin był ważnym ośrodkiem dla tworzenia się struktur ruchu oporu. W 1944 roku jednostki Armii Krajowej i Armii Ludowej wzięły udział w walkach z garnizonem niemieckim, a do miasta wkroczyły oddziały radzieckie. W sierpniu tego samego roku do Lublina przeniósł swoją siedzibę PKWN, Krajowa Rada Narodowa oraz sztab główny Wojska Polskiego. Oprócz przedstawicieli partii i stronnictw politycznych przebywali tu twórcy kultury, pisarze, uczeni. Przez kilka miesięcy Lublin był stolicą tzw. Polski Lubelskiej.
W październiku 1956 roku blisko 100 tysięcy mieszkańców miasta na wiecu opowiedziało się przeciw stalinizmowi. W dniach 2-6 czerwca 1966 odbyły się obchody Millenium w Lublinie. Na obchody przyjechał Prymas Polski ks. Kard. Stefan Wyszyński a podczas mszy na placu Katedralnym kazanie wygłosił ks. bp. Karol Wojtyła. W tym czasie został "aresztowany" obraz Matki Boskiej Częstochowskiej przez Służbę Bezpieczeństwa. W akcie buntu w otwartym samochodzie jeździły puste ramy, obwiązane drutem kolczastym, które odczytywano jako wymowny symbol komunizmu.
1 marca 1968 w związku z wydarzeniami na Uniwersytecie Warszawskim oraz innych uczelniach, odbył się wiec studencki przed Akademickim Centrum Kultury UMCS "Chatka Żaka" Pochód studentów, powstrzymywany przez MO i ORMO, ruszył w stronę gmachu Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Część uczestników wiecu zatrzymano - rozpoczęły się represje oraz wykreślenia z listy studentów.
W lipcu 1980 r. w Lublinie i Świdniku wybuchły pierwsze strajki robotnicze, które były zapowiedzią strajków na Wybrzeżu w sierpniu 1980 roku. Wydarzenia te doprowadziły do powstania Solidarności.
Ks. Kardynał Karol Wojtyła do momentu objęcia Stolicy Piotrowej był nie tylko metropolitą krakowskim, ale także doktorem nauk a później profesorem w katedrze Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jako Jan Paweł II odwiedził Lublin 9 czerwca 1987, w drugim dniu pielgrzymki do Polski,  – zwiedził Majdanek, Katedrę, KUL, gdzie poświęcił kamień węgielny pod budowę nowego Kolegium. Z mieszkańcami spotkał się w kościele pw. Św. Rodziny.
Prymas Tysiąclecia, kardynał Stefan Wyszyński był pierwszym po II wojnie światowej biskupem lubelskim. Tutaj w latach 1925-29 studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie uzyskał stopień doktorski. Będąc w latach 1946-1948 biskupem ordynariuszem diecezji lubelskiej  był także kanclerzem KUL-u. Stąd właśnie odszedł na stanowisko metropolity gnieźnieńsko-warszawskiego.
Tym dwóm postaciom poświęcony jest pomnik na dziedzińcu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Najważniejsze wydarzenia z historii Lublina.
Kalendarium historii miasta.
VI-VII w. - Kształtowanie się ośrodków osadniczych późniejszego Lublina na wzgórzach: Czwartek, Zamkowym, Staromiejskim, Grodzisku na Kalinowszczyźnie i Żmigród. Wg legendy pierwotny Kościół na Czwartku miał być zbudowany jeszcze w X wieku, na miejscu zburzonej świątyni pogańskiej.
poł. XII w. - Na Wzgórzu Zamkowym, obwarowanym drewniano-ziemnymi umocnieniami, rezydował kasztelan będący przełożonym grodu i dowódcą jego załogi wojskowej; do końca XIV wieku kasztelanie były najważniejszymi jednostkami administracyjnymi i wojskowymi w państwie.
1198 r. - Wzmiankowany jest archidiakon lubelski, co jest dowodem na to, iż Lublin był już wówczas siedzibą archidiakonatu – jednostki administracji kościelnej obejmującej kilkanaście do kilkudziesięciu parafii. W późniejszym okresie archidiakonaty podzielone zostały na dekanaty.
II poł. XIII w. - Wzniesienie najstarszej zachowanej murowanej budowli w Lublinie – późnoromańskiej wieży mieszkalno-obronnej na Wzgórzu Zamkowym. Nie jest znany fundator tej budowli, jej powstanie przypisywane jest Bolesławowi Wstydliwemu.
1253 r. - Wzmiankowani są przebywający w Lublinie Dominikanie. Obecność Dominikanów świadczy o rozwoju ośrodka miejskiego w Lublinie – zakonnicy ci utrzymujący się z jałmużny, których głównym zadaniem było głoszenie kazań, byli aktywni głównie w dużych ośrodkach miejskich. Znane średniowieczne przysłowie mówi: Bernardus valles, montes Benedictus amabat, Oppida Franciscus, celebres Dominicus urbes (Bernard doliny, Benedykt wzgórza ukochał, Franciszek miasteczka, a Dominik miasta) – Cystersi osiedlali się w dolinach, Benedyktyni na wzgórzach, Franciszkanie w małych miastach, Dominikanie w dużych ośrodkach miejskich. Dominikanie osiedli w Lublinie przy wzmiankowanym przez Długosza oratorium pw. Św. Krzyża. W XIV w. z fundacji króla Kazimierza Wielkiego wybudowany został murowany kościół. Klasztor budowany był etapami od XIII do XVII w.
1282 r. - Wg tradycji w tym roku miało miejsce ufundowanie gotyckiego kościoła parafialnego pw. św. Michała na Wzgórzu Staromiejskim, przez księcia krakowsko-sandomierskiego Leszka Czarnego, jako votum za zwycięstwo w bitwie nad Jaćwingami (lubelska legenda głosi, iż sam archanioł Michał kazał mu zwyciężyć Jaćwingów w 1282 r.). Kościół istniał do połowy XIX w. Na tzw. placu po Farze, na miejscu kościoła, na pocz. XXI w. uczytelniono jego plan budując niskie kamienne mury ponad reliktami fundamentów. Część wyposażenia została przeniesiona do innych lubelskich kościołów, m.in. w archikatedrze lubelskiej znajduje się gotycka chrzcielnica pochodząca z tego kościoła.
15 VIII 1317 r. - Książę krakowsko-sandomierski Władysław Łokietek wydał dokument lokacyjny na mocy którego lokację Lublina powierzono wójtowi Maciejowi z Opatowca. Dokument ten, zachowany do dziś, jest najstarszym źródłem pisanym dowodzącym funkcjonowania w Lublinie miasta na prawie magdeburskim.
1342-1370 r. - Król Kazimierz Wielki otacza miasto murami obronnymi z dwiema bramami (Krakowską i Grodzką), furtami i basztami, a także buduje murowany zamek - jego ślady zachowały się na Wzgórzu Zamkowym w postaci przyziemi tzw. Baszty Żydowskiej, funduje też gotycką kaplicę zamkową pw. Św. Trójcy.
1390 r. - Pierwsze wzmianki o istnieniu cerkwi prawosławnej. Brak pewnych danych jak świątynia ta wyglądała i gdzie się znajdowała. Istniejąca do dziś murowana cerkiew prawosławna została zbudowana w latach 1607-1633 i wyświęcona przez metropolitę kijowskiego Piotra Mohyłę. Obecnie jest siedzibą arcybiskupa prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej.
1412-1426 r. - Budowa kościoła pw. Wniebowzięcia NMP Zwycięskiej jako votum króla Władysława Jagiełły za zwycięstwo w bitwie pod Grunwaldem; kościół powierzono sprowadzonym do Lublina z Gdańska Brygidom i Brygidkom, ponieważ wstawiennictwu św. Brygidy król przypisywał swoje zwycięstwo. Świątynia usytuowana została przy jednym z dawnych głównych traktów handlowych: Kraków-Lublin-Wilno.
10 VIII 1418 r. - Ukończenie malowideł w kaplicy Św. Trójcy, ufundowanych przez króla Władysława Jagiełłę. Malowidła bizantyjsko-ruskie, wykonane przez zespół ruskich malarzy pod kierownictwem mistrza Andrzeja, wewnątrz kaplicy i architektura gotycka kaplicy łączą w sobie dwie tradycje chrześcijańskie wschodnią i zachodnią.
II poł. XV w. - Pierwsze wzmianki o obecności Żydów w Lublinie; od I poł. XVI w. Żydzi osiedlali się na północ i północny wschód od Zamku. W II poł. XVI w. gmina lubelska miała już swoje synagogi i uczelnię talmudyczną (jesziwę).
1474 r. - Król Kazimierz Jagiellończyk wyodrębnił z województwa sandomierskiego osobną jednostkę terytorialną - województwo lubelskie, ze stolicą w Lublinie; herbem województwa został wizerunek skaczącego jelenia z koroną na szyi na czerwonym polu.
1506 r. - Zawarcie umowy z rurmistrzem Janem na budowę wodociągów, które doprowadzały wodę z Bystrzycy do publicznych ujęć na Starym Mieście.
ok. 1560 r. - Rozwój masowego ruchu różnowierczego, Lublin stał się jednym z głównych ośrodków kalwinizmu i ruchu ariańskiego w ówczesnej Polsce.
1569 r. - Zawarcie unii polsko-litewskiej, zwanej Unią Lubelską, która powołała do życia Rzeczpospolitą Obojga Narodów; wydarzenie to przedstawił Jan Matejko na obrazie "Unia Lubelska", znajdującym się obecnie na lubelskim Zamku.
1575 r. - Jeden z wielkich pożarów Lublina, uwieczniony w opisie pióra lubelskiego rajcy, wybitnego poety polskiego renesansu, Sebastiana Klonowica; spaliły się m.in.: kamienice mieszczańskie, ratusz, mury obronne z basztami i bramami oraz kościoły i klasztory - odbudowa nadała miastu wygląd nowożytny.
1578 r. - Król Stefan Batory powołał do życia Trybunał Koronny w Lublinie, tj. najwyższą instancję sądową dla obszaru Małopolski, z siedzibą w ratuszu. Sesje trybunalskie trwały niekiedy nawet pół roku dlatego wielu możnych budowało na ówczesnych przedmieściach Lublina swoje pałace i dwory.
1584 r. - 12 sierpnia w Lublinie zmarł nagle Jan Kochanowski - wielki poeta renesansu, odwiedzający tu często swoich przyjaciół i bezpośredni obserwator zawarcia Unii Lubelskiej w 1569 r. Jan Kochanowski był też świadkiem złożenia hołdu lennego przez Albrechta II Fryderyka Hohenzollerna Zygmuntowi Augustowi w Lublinie w dniu 19 lipca 1569 r.
1655-57 r. - "Potop szwedzki", tj. okupacja Lublina i Rzeczpospolitej przez Szwedów pod wodzą Karola Gustawa; znaczne zniszczenie miasta.
1784 r. - Lubelscy ewangelicy otrzymali od króla Stanisława Augusta zgodę na budowę kościoła ewangelicko-augsburskiego (działającego do dzisiaj), szkoły i szpitala na Krakowskim Przedmieściu.
1795-1809 r. -Lublin znalazł się pod zaborem austriackim.
1805 r. -Papież Pius VII powołuje diecezję lubelską.
1809-1815 r. - Po wygranej wojnie francusko-austriackiej i udanej kampanii wojennej ks. Józefa Poniatowskiego Lublin został włączony do Księstwa Warszawskiego.
1815 r. - W wyniku postanowień Kongresu Wiedeńskiego miasto znalazło się w granicach autonomicznego Królestwa Polskiego, podporządkowanego carowi rosyjskiemu. Tzw. okres konstytucyjny Królestwa (do Powstania Listopadowego) był okresem rozwoju miasta. Zachowaną do dziś formę otrzymały wówczas charakterystyczne budowle lubelskie, takie jak neogotycki Zamek i Wieża Trynitarska.
1877 r. - Otwarcie linii kolejowej łączącej Lublin z Warszawą i Kowlem, co miało duże znaczenie dla rozwoju gospodarczego miasta.
1914 r. - Otwarcie Muzeum Lubelskiego, działającego do dzisiaj.
1918 r. - W nocy z 7 na 8 listopada powstał w Lublinie Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele; przez kilka dni - aż do utworzenia Rządu Polskiego w Warszawie -  Lublin był stolicą kraju.
XII 1918 r. - Powstanie z inicjatywy księdza Idziego Radziszewskiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, którego absolwentem był m.in. Prymas Tysiąclecia - Stefan Wyszyński, a wykładowcą Karol Wojtyła - późniejszy Papież Jan Paweł II.
1930 r. - Otwarcie żydowskiej Uczelni Mędrców Lublina (Jeszywas Chachmej Lublin) - nowoczesnej wyższej uczelni talmudycznej.
1939 r. -9 września miasto zostało zbombardowane przez lotnictwo hitlerowskie; podczas nalotu zginął m.in. Józef Czechowicz - wybitny polski poeta pochodzący z Lublina, autor "Poematu o mieście Lublinie"
1939 r. - 17 września wojska niemieckie zajęły miasto i okupowały go przez kilka lat; był to okres terroru, upadku życia kulturalnego i gospodarczego, a wielu lublinian straciło życie.
1941 r. - Na jesieni rozpoczęto budowę obozu koncentracyjnego Majdanek, w którym zginęło 78 tys. więźniów (według danych Państwowego Muzeum na Majdanku), w przeważającej części Żydów, Polaków i Rosjan.
1941 r. - Utworzenie przez Niemców getta - zamkniętej dzielnicy żydowskiej, zlikwidowanej przez nazistów hitlerowskich 18 kwietnia 1942 r. - wywieziona stąd ludność żydowska uległa zagładzie w obozach: Majdanek, Bełżec, Sobibór.
1944 r. -  22 lipca wycofujące się z miasta wojska niemieckie rozstrzelały około 300 więźniów na Zamku, a dwa dni później Lublin został opanowany przez wojska radzieckie i towarzyszące im oddziały polskie; miasto pełniło przez 164 dni rolę tymczasowej stolicy kraju; rozpoczął się okres terroru i prześladowań patriotycznie nastawionych Polaków przez komunistyczne władze sowieckie oraz polskie - był to początek tworzenia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (PRL) zdominowanej przez ZSRR.
1944 r. - Powołanie do życia Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej.
1980 r. - W lipcu w Świdniku, a następnie w Lublinie wybuchły strajki robotnicze, które były zapowiedzią ważnych przemian społeczno-politycznych w całej Polsce, m.in. powstania Solidarności i demokratyzacji kraju.
1987 r. - Podczas papieskiej pielgrzymki do Polski Jan Paweł II odwiedził Lublin, składając wizytę w byłym obozie koncentracyjnym na Majdanku i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a na polach dzielnicy Czuby Ojciec Święty odprawił Mszę Świętą z udziałem setek tysięcy wiernych."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/historia-miasta/#id_2
Przechodzimy przez Most Mariana Lutosławskiego, zatrzymując się tylko na zrobienie kilku zdjęć, a po nich idziemy dalej.

"Most Mariana Lutosławskiego – zabytkowy żelbetowy most na Bystrzycy noszący imię projektanta, Mariana Lutosławskiego, znajdujący się na przedłużeniu ul. Zamojskiej w Lublinie. Jest jednym z pierwszych żelbetowych mostów we wschodniej Polsce. Wpisany do rejestru zabytków pod numerem A/956 z 31.12.1987.
Most został zbudowany na trakcie bychawskim w celu połączenia przemysłowej części Lublina z centrum. Został zaplanowany w 1908 roku w miejscu istniejącego wówczas drewnianego mostu pochodzącego z 1824 roku. W 1908 roku zlecono wykonanie projektu nowego mostu na Bystrzycy inżynierowi Marianowi Lutosławskiemu. Architektem był Jan Heurich młodszy, projektant kaplicy w pałacu Zamojskich.
Most został wybudowany w ciągu roku i oddany do użytku 17 lipca 1909. Lutosławski zastosował metodę sprężonego betonu. Całkowita długość mostu wynosi 40 m, a szerokość 16,3 m. Pierwotnie nawierzchnia była wykonana z klinkieru, w 1917 roku została wymieniona na kostkę dębową, a w 1936–1937, w czasie kolejnego remontu, kostkę dębową wymieniono ponownie na klinkier. W latach 70. XX w. most został pokryty tymczasową warstwą żelbetową oraz asfaltem.
W wyniku eksploatacji jego stan uległ znaczącemu pogorszeniu. W latach 70. rozważano rozbiórkę mostu. W 1985 roku w jego sąsiedztwie został zbudowany nowy most, przejmujący ruch kołowy. W roku 2011 obiekt został poddany generalnemu remontowi z przywróceniem pierwotnego wyglądu. Przywrócono skrajne przęsła flankowane, z dwiema parami monumentalnych fial pseudogotyckich, na których zawieszono latarnie. Ponowne otwarcie mostu miało miejsce w lipcu 2013. Po rekonstrukcji jest dostępny do ruchu pieszego i rowerowego.
W 2012 Rada Miasta Lublin nadała mostowi nazwę „Most Mariana Lutosławskiego”."-Wikipedia.
Kolejnym miejscem gdzie się zatrzymujemy budynkach Browaru Perła. Tu mamy bardzo długą sesję zdjęciową.

"Browar nr 2
1844 - Opustoszałe i zdewastowane zabudowania po klasztorze OO. Reformatorów przy ul. Bernardyńskiej 15 przyciągają uwagę Karola Rudolfa Vettera (1810-1883), poznaniaka z urodzenia. Ma on już wyklarowaną wizję – w tym miejscu powstanie browar, który kiedyś będzie produkował piwo cieszące się uznaniem w całym regionie a może i w kraju, a nawet poza jego granicami. Kierowany intuicją przedsiębiorca wykupuje zniszczone budynki za jedyne 5000 zł i na stałe osiada w Lublinie.
1846 - Po przeprowadzeniu prac remontowych i adaptacyjnych Vetter ogłasza otwarcie browaru. Produkuje się tu piwo bawarskie, którego wytwarzanie oparte jest na nowej wówczas technologii fermentacyjnej (tzw. fermentacji dolnej). Jego zaletą jest trwałość i możliwość transportu, co umożliwia rozpoczęcie sprzedaży poza regionem. Browar rozwija się zatem w zdumiewającym tempie, a jego siłą napędową jest kierat na parę koni.
1881 - Popyt na piwo z browaru Vetterów cały czas rośnie, a zakład przechodzi modernizację i wciąż się rozbudowuje. Efektem zmian jest zainstalowanie maszyny parowej, co pozwala znacznie podnieść wolumen produkcji.
1883 - Karol Rudolf Vetter – założyciel browaru i twórca rodzinnej fortuny – umiera. Jego śmierć lubelska prasa opatrzyła takim oto nekrologiem: „Zmarły może służyć za godny do naśladowania wzór pracy i wytrwałości, przymiotów nader rzadkich u nas. Doszedłszy do znacznego majątku, pozostawił go krajowi i krajowcom dostarczył pracy”. Swoje dzieło - browar i destylarnię - pozostawia w rękach synów - Augusta Karola (1847-1907) oraz Juliusza Rudolfa (1854-1917). Obydwaj okazują się godnymi następcami swojego ojca - kontynuują jego działalność, a także inwestują w dalszy rozwój przedsiębiorstwa z pełnym zaangażowaniem.
1892 - Browar Vetterów jako pierwszy na Lubelszczyźnie zyskuje słodownię, gdzie produkowany jest słód jęczmienny do wyrobu piwa.
Browar nr 1
1907 – August Vetter umiera. Jego brat – właściciel browaru, destylatorni i słodowni – dba nie tylko o majątek swojego ojca, ale także jego śladem, prowadzi szeroką działalność charytatywną.
1912 - Przy ówczesnej ulicy Bychawskiej (dzisiaj Kunickiego) powstaje nowy lubelski browar, którego twórcą jest - pochodzący z jednej z najbogatszych rodzin żydowskich Lublina - Hersz Jojna Zylber.
Zakład przyjmuje nazwę „Browar Parowy Jeleń”, prawdopodobnie nawiązuje ona do herbu guberni lubelskiej – jelenia. Browar szybko zdobywa uznanie w regionie z uwagi na wykorzystanie najwyższej jakości surowca w procesie produkcji piwa, bowiem Lubelszczyzna już wtedy słynie z zasobów chmielu i jęczmienia.
1914-1945 - Browar dotkliwie odczuwa obie wojny. Najpierw wstrzymana zostaje produkcja, następnie w czasie II Wojny Światowej zakład przechodzi w ręce okupanta, a rodzina Zylberów trafia do getta.
Z życiem uchodzi jedynie syn Zylbera, który po wyzwoleniu przyjmuje nazwisko Stefan Jankowski i przez jakiś czas prowadzi browar.
1948 - Obydwa browary – Vetterów i Browar Parowy Jeleń – zostają upaństwowione. Wchodzą w skład Lubelskich Zakładów Piwowarsko-Słodowniczych.
1963 - Firma zostaje przemianowana na Lubelskie Zakłady Chmielarsko-Piwowarskie.
1974 - Przedsiębiorstwo ponownie zmienia nazwę. Tym razem na Zakłady Piwowarskie w Lublinie.
1993 - 1 stycznia Zakłady Piwowarskie zyskują status spółki akcyjnej.
2001 - W wyniku dynamicznego rozwoju firmy cała produkcja zostaje przeniesiona do nowoczesnego zakładu przy ul. Kunickiego.
2004 - Stary Browar przy ul. Bernardyńskiej zostaje zaadoptowany na biurowiec, gdzie mieści się siedziba Zarządu spółki
Przedsiębiorstwo zamienia nazwę na tę, która obowiązuje do dziś - Perła - Browary Lubelskie S.A."-tekst ze strony: https://perla.pl/browar-perla/historia-browaru/
"Obecnie Perła – Browary Lubelskie S.A. jest jednym z największych regionalnych  producentów piwa w Polsce. W skład firmy wchodzi: zakład produkcyjny zlokalizowany przy ul. Kunickiego 106 oraz siedziba Zarządu Spółki mieszcząca się w budynku historycznego Browaru przy Bernardyńskiej 15 w Lublinie.
W 2006 roku Perła – Browary Lubelskie S.A., jako jedne z pierwszych browarów, otrzymała certyfikat  ISO  22000. Uzyskanie akredytowanego certyfikatu w firmie Loyd’s Register Quality Assurance jest formalnym potwierdzeniem troski firmy o jakość swoich produktów. Wprowadzony system był rozwinięciem i udoskonaleniem funkcjonującego w Browarze od 2002 roku systemu HACCP.
Zgodnie z polityką jakości ustanowioną w firmie, podstawą działań jest dbałość na każdym etapie produkcji o zapewnienie konsumentom maksymalnie bezpiecznego produktu, spełniającego najwyższe z możliwych standardów. Uznanie dla oferowanych przez Perła – Browary Lubelskie S.A.  produktów  systematycznie wzrasta. Efektem tego jest ciągła rozbudowa kanałów dystrybucji i ekspansja na nowe rynki."-tekst ze strony: https://perla.pl/browar-perla/browar-dzisiaj/

Browarowe budynki i przestrzeń między nimi są przystrojone świątecznie, co cieszy nasze oczy i już wiemy, że przyjdziemy tu wieczorem by zobaczyć wszystko w świetle zapalonych światełek. po zdjęciach i zajrzeniu przez szyby do wnętrza browaru. I dzięki temu wiemy że jest możliwość zwiedzania podziemi browaru.

"Browar Perła przy ulicy Bernardyńskiej to zabytek lubelskiego przemysłu – zmodernizowany dawny klasztor i kościół Ojców Reformatów, w którym w latach 1846 – 2001 produkowano piwo. W 2014 roku chcąc tchnąć nowe życie w pomieszczenia poprodukcyjne, udostępniono do zwiedzania Podziemia Browaru Perła. Podróżując po ich zakamarkach można poznać bogatą historię tego miejsca, wydarzenia i postaci z nim związane oraz dowiedzieć się, jak przebiega proces produkcji i z jakich składników powstaje piwo. Doskonałym zwieńczeniem zwiedzania jest degustacja w wyjątkowej sali, będącej dawną leżakownią Browaru."-tekst ze strony: https://perla.pl/podziemiabrowaru/
















Kiedy już obejrzymy browarowe budynki, wychodzimy na zewnątrz i wędrując chodnikiem wzdłuż zabudowań browarowych docieramy do Apartamentów i do Perłowej Pijalni Piwa, która niestety jest jeszcze zamknięta. Żadnej kartki nie dostrzegam, więc jest nadzieja, że gdy będziemy wracać ze Starego Miasta to wstąpimy na piwo. Przechodzimy obok pięknie odnowionego budynku szkoły, mijamy kościół pobernardyński pw. Nawrócenia św. Pawła i zatrzymujemy się na ciut dłużej przy innej niż zwykle fontannie. Ma ona kształt wieży ciśnień. Okazuje się że w tym właśnie miejscu dawniej stała Wieża Ciśnień, a Wodociągi lubelskie chcąc uczcić 105 rocznicę ich powstania, postawiło odlaną z brązu miniaturkę dawnej Wieży Ciśnień.

"Wieża ciśnień na placu Wolności – nieistniejąca obecnie neogotycka wieża ciśnień na placu Wolności (dawniej Bernardyńskim) w Lublinie, wybudowana w latach 1897-1899, zniszczona w 1944 i ostatecznie rozebrana w 1946 roku. Początkowo miała stanąć na placu między kościołem powizytkowskim i gimnazjum lubelskim. Plany zmieniono, wieża stanęła na placu Bernardyńskim. Obok Bramy Krakowskiej i Wieży Trynitarskiej była przed II wojną światową jedną z najwyższych budowli w mieście. Wieża zamykała perspektywę ulicy Namiestnikowskiej, noszącej od 1928 roku imię prezydenta Gabriela Narutowicza. Od Krakowskiego Przedmieścia w kierunku wieży biegła wąska ulica Pijarska.
Pod koniec wieku XIX Lublin potrzebował nowego systemu wodociągowego, ponieważ stan sanitarny miasta wówczas był bardzo zły. W latach 1892 i 1894 nawiedziły Lublin epidemie cholery, ponadto wybuchające regularnie pożary, były trudne do opanowania z powodu niedostatecznej ilości wody.
Centralną częścią systemu miała zostać wieża ciśnień, a budową sieci zaopatrującej lublinian w wodę zajął się inżynier Adolf Weisblatt. Sama wieża ciśnień została wystawiona w latach 1897-1899 na ówczesnym placu Bernardyńskim, dzisiejszym placu Wolności. Oficjalne otwarcie miało miejsce 1 lipca 1899 roku.
Wieża została wybudowana w modnym wówczas stylu neogotyckim i przypominała nieco średniowieczne baszty obronne. Szczyt budynku zwieńczony był blankami, natomiast wewnątrz znajdował się zbiornik, który mógł pomieścić do 150 metrów sześciennych wody tłoczonej przez dwie pompy parowe. Wieża wykonana została z cegły maszynowej sprowadzonej z Wołynia. Na sieć zaprojektowaną przez Weisblata składały się studnie artezyjskie oraz system kanalizacyjny.
Do Weisblata należała koncesja na eksploatację miejskich wodociągów, więc lubelski inżynier zrobił na wieży i wodociągach niezły interes. Ostatecznie magistrat postanowił skomunalizować instalację wodną w mieście, za co do kieszeni Weisblata trafiło sowite odszkodowanie. Tymczasem z powodu budowy wieży ciśnień przy Alejach Racławickich, ta na placu Wolności straciła na znaczeniu.
Koniec istnienia wieży ciśnień, jak również całego kwartału między ulicą Pijarską, placem Wolności a Krakowskim Przedmieściem przyniósł lipiec 1944 roku. Na broniących się w Lublinie Niemców uderzyła sowiecka 2 Armia Pancerna z jednostkami 1 Armii Wojska Polskiego. W tym samym czasie do realizacji akcji Burza na Lubelszczyźnie przystąpiły także oddziały Armii Krajowej, dowodzone przez generała Kazimierza Tumidajskiego "Marcina".
W wyniku walk wieża ciśnień doszczętnie spłonęła, a na jej szczycie straszyła wielka wyrwa po pocisku. Budynek nie nadawał się do odbudowy, więc w 1946 roku wieża została rozebrana. Ponadto zniknęły domy, które stały w jej sąsiedztwie.
W 2003 roku w związku z przebudową placu Wolności postanowiono upamiętnić wieżę ciśnień – miejsce gdzie kiedyś stała zaznaczono ciemną kostką brukową. W 2004 roku Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji postanowiło wyłożyć pieniądze na nową fontannę na placu Wolności. Pośrodku misy wodotrysku stanął pomnik z brązu – miniatura dawnej wieży ciśnień."-Wikipedia.















Po dość długiej sesji zdjęciowej idziemy w kierunku Ratusza i centrum Starego Miasta. Wąska uliczka szybko doprowadza nas do szerokiego deptaku miejskiego, czyli ul. Krakowskie Przedmieście. Wzdłuż niej rozgościły się kamienice, kościół pw. Ducha Świętego i Nowy Ratusz. 

"Powstał na murach zespołu kościelno - klasztornego Karmelitów Bosych, wzniesionego w latach 1613-19. Po zniszczeniu przez wielki pożar w 1803 r. spalone gmachy przejęło miasto i w latach 1827-28 przebudowało ruiny na obecny gmach magistratu. W trakcie przebudowy zaadaptowano dla potrzeb urzędu nawę główną i zachodni rząd kaplic dawnego kościoła. Fasada została przekształcona w stylu klasycystycznym, otrzymała również czterokolumnowy portyk. Początkowo na parterze mieściła się kasa miejska, resursa kupiecka, biuro policji i areszt oraz archiwum miejskie, pierwsze piętro zajmowały biura magistratu oraz sala balowa. Na drugim piętrze urzędował i mieszkał prezydent miasta.
Podczas II wojny światowej (w 1939 i 1944 roku) budynek ratusza został zbombardowany, a potem spalony. Odbudowano go w latach 1947–1952 według projektu architekta Ignacego Kędzierskiego z zachowaniem dawnej architektury zewnętrznej. Wnętrze zaadaptowano do nowych potrzeb.
Obecnie jest siedzibą miejskich władz samorządowych, w tym Prezydenta Miasta Lublina."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/nowy-ratusz,8434,w.html

Kilka zdjęć i ruszamy w kierunku informacji turystycznej. Wszędzie było napisane, że dziś jest otwarta, więc gdy do niej docieramy, to śmiało chwytamy za klamkę i wchodzimy do środka. Witamy się zwyczajowym "dzień dobry" i rozglądamy się za dzwoneczkiem, folderkami, magnesami i innymi drobiazgami. Kiedy na półce z kubeczkami dostrzegam trzy rodzaje dzwoneczków, to wołam na pomoc Radka.
-Który?-pytam-Wszystkie są ładne i jak ja mam wybrać?-patrzę na Niego błagalnym wzrokiem.
-Hm..trudny wybór, ale wydaje mi się że masz już kilka o podobnym wzorze, więc może ten?-i wskazuje na dzwoneczek z kamionki z herbem miasta i zamkiem.
Kupujemy więc wybrany dzwoneczek, magnes dla Gabrysi, vizytki, stemplujemy wszystkie nasze kajety, bierzemy mapkę i foderki, żegnamy się z pracownikami informacji turystycznej i wychodzimy na zewnątrz, gdzie robimy kilka zdjęć z dzwoneczkiem i Onufrym-koziołkiem pilnującym Ratusza. Przechadzamy się niespiesznie, focimy wszystko dookoła i cieszymy się że jesteśmy tu razem :)







"Onufry. - „Złap koziołka za rogi, a nie będziesz ubogi” Data postawienia koziołka: 29 Styczeń 2022 rok.
Na cześć Lublina koziołka stawiamy imieniem Onufry Go nazywamy, Tyś nam grał hejnały i dzwoneczkiem witał, bądź w naszej pamięci i w niej nam rozkwitaj.
Onufry Koszarny urodził się w 1933 roku w Hucie Dzierążyńskiej niedaleko Tomaszowa Lubelskiego. Był wieloletnim miejskim trębaczem. Od 1991 roku Pan Onufry grał w południe hejnał Lublina, przy ważnych okazjach, świętach i na początek sesji Rady Miasta. Przez prawie 25 lat z uznaniem można było podziwiać  jego kunszt. Hejnalista cieszył się ogromnym szacunkiem i budził wielką sympatię wszystkich mieszkańców Lublina, przyjezdnych gości i turystów.
Niewątpliwa atrakcja to hejnał Lublina, który jest odgrywany przez hejnalistę miejskiego, codziennie w południe z balkonu Ratusza. Dodatkowa atrakcja tego miejsca to od 2022 roku stojący na schodach Ratusza koziołek Onufry, ufundowany przez Fundację Lubelskie Koziołki. Dzięki niemu możemy poznać bliżej historię Ratusza, a sam Koziołek Onufry to początek powstającego Historycznego Szlaku Koziołka Lubelskiego.
Budynek obecnego Ratusza powstał w wyniku przebudowy zespołu kościelno-klasztornego Ojców  Karmelitów, zniszczonego podczas pożaru w 1803 roku. Po pożarze zakonnicy przenieśli się do dawnego Klasztoru Karmelitanek Bosych przy ulicy Świętoduskiej. Zniszczone zabudowania odkupił Urząd Miejski z zamiarem ulokowania tu siedziby władz miejskich. Obecny gmach Ratusza zaprojektował Aleksander Groffe, który był generalnym budowniczym Królestwa Polskiego. Budowlę wzniesiono w latach 1827-1828. Ratusz otrzymał klasycystyczną szatę z okazałym czterokolumnowym portykiem. Podczas II wojny światowej budynek został częściowo zniszczony po nalotach niemieckich jakie miały miejsce we wrześniu 1939  oraz w 1944.
Niezwykle bohatersko zapisał się w historii Lublina Jan Gilas, woźny lubelskiego magistratu, który podczas niemieckiego nalotu we wrześniu 1939 roku wyniósł z Ratusza bombę, która nie wybuchła, a następnie dostał zawału serca i zmarł przed budynkiem, wciąż trzymając niewybuch w objęciach. Na jego cześć nazwano jedną z pobliskich ulic.
Kolejną ciekawostką z tego okresu jest fakt, że podczas bombardowań w 1944 w piwnicach Ratusza uwięzieni zostali ludzie, którzy z głodu zostali zmuszeni do kanibalizmu.
Ratusz odbudowano w latach 1947-1952 zgodnie z wcześniejszym wyglądem. Nad drzwiami wejściowymi oraz na szczycie budynku można dostrzec wizerunek koziołka – herb naszego miasta, natomiast na ścianie budynku wiszą tabliczki z nazwami miast partnerskich Lublina."-tekst ze strony: 

Po kilku zdjęciach z koziołkiem Onufrym, podchodzimy do choinki, gdzie znów mamy ciut dłuższą sesję zdjęciową. Oczywiście Radek idealnie wkomponowuje się jako anioł, więc zdjęć jest całkiem sporo, a radości i śmiechu przy okazji jeszcze więcej :) Dopiero po nich przechodzimy przez ulicę i idziemy w kierunku Bramy Krakowskiej.

"Brama Krakowska, jeden z symboli miasta, powstała w XIV w. wraz z murami miejskimi. Do bramy z obu jej stron – od północy i południa – przylegały mury obronne opasujące całe wzgórze staromiejskie. Przed bramą wykopano fosę, przez którą przerzucony był drewniany most. Nazwę zawdzięcza historycznemu szlakowi, który prowadził z Krakowa przez Lublin do Wilna. Była punktem obserwacyjnym dla straży ogniowej, grano z niej także hejnał miejski. Zamieszkiwał ją również zegarmistrz, obsługujący znajdujący się na niej zegar. Zasadniczy zrąb gotyckich murów zbudowany jest z cegły i kamienia, nadbudowa z zeszklonej cegły. Ośmioboczna, otynkowana wieża powstała w połowie XVI w. Budowlę nakrywa barokowy hełm z umieszczonym na jego szczycie monogramem SAR /Stanislaus Augustus Rex/ i datą 1782, pochodzący z okresu przebudowy dokonanej przez Dominika Merliniego. Na początku XIX wieku na fasadzie bramy od strony Starego Miasta umieszczono obraz Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej. Około 1820 roku magistrat wymurował w bramie cztery sklepiki. W 1823 roku podczas reperacji wykonanej pod nadzorem Jakuba Hempla zostało zlikwidowane stare wejście od strony rynku i zastąpione nowym.
Kolejne zmiany w budynku Bramy Krakowskiej nastąpiły w 1839 roku – wybito framugę, aby umieścić w niej obraz patrona Lublina, św. Antoniego oraz przekształcono elewację frontową przedbramia: wybito cztery otwory okienne, które umieszczono w płycinach zamkniętych neogotyckim łukiem. W latach 1844–1845 na wysokości ganków dla trębaczy urządzono żelazną galerię otaczającą dookoła wieżę. Galeria była także punktem widokowym dla straży ogniowej. W 1890 roku pobielono tynki i wyzłocono monogram królewski na szczycie.
Obecny wygląd bramy jest wynikiem prac konserwatorsko-budowlanych z lat 1959-64, kiedy to przywrócono jej historyczny wygląd, a wnętrze zaadaptowano na potrzeby Muzeum Historii Miasta Lublina."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/brama-krakowska,8396,w.html







Zanim przez nią przejdziemy, przystajemy by zrobić kilka fotek kamieniczkom, starej pompie wodnej i ozdobom świątecznym znajdującym się nieopodal Bramy Krakowskiej. Jednak gdy wchodzimy do Bramy Krakowskiej od razu zadzieramy głowy do góry i z rozdziawionymi ustami podziwiamy wiszący wieniec, ozdobiony słomianymi aniołkami, gwiazdkami, miniaturowymi jabłuszkami i papierowymi kulami. Jest to podłaźniczka.

"Podłaźniczka – polska i słowacka ozdoba świąteczna. Na ogół podłaźniczkę robiono z wierzchołka choinki odwróconego do góry nogami, który następnie zostawał przyozdabiany bibułą, cukierkami, jabłkami, orzechami, czy typowo polskimi światami (świat – tradycyjna ozdoba bożonarodzeniowa wykonana z opłatka, charakterystyczna tylko dla polskiej kultury ludowej.
Jest to przestrzenna ozdoba w postaci kuli lub bardziej skomplikowanej kompozycji składającej się z elementów (warstw) kulistych), lub ze słomy. Taką ozdobę wieszano następnie nad stołem wigilijnym, lub w kącie. Podłaźniczka miała zapewniać domownikom szczęście i dobrobyt. Podłaźniczka wywodzi się z tradycji podłazów.
W Serbii na taką gałązkę mówiono, šumka od položenjca, lub polaznikova šumka.
Zwyczaj podłaźniczki związany jest ze zwyczajem podłaźnika. Podłaźnikiem był pierwszy gość, gość obrzędowy, który odwiedzał dom w dzień Bożego Narodzenia. Przybycie do domu zdrowego, młodego, szczęśliwego gościa miało przysporzyć szczęście domownikom. Podłaźnik często przynosił ze sobą zielone gałązki, które w Polsce nazywane były właśnie podłaźniczkami. Podobny zwyczaj przynoszenia roślin zimozielonych przez podłaźnika istniał także w Słowacji i Bułgarii; u Łemków przynoszono do domu didoka, a w Bułgarii, oprócz gałązek, przynoszono także słomę.
Nazwa osoby obrzędowej została przeniesiona na przedmiot związany z tym obrzędem, proces ten jednak rzadko zachodził u Słowian południowych.
Na podłaźniczkę mówiono także polaźniczka, polaźnik, podłaźnik, podłaźnica, jutka, sad, sad rajski, boże drzewko, rajskie drzewko, wiecha, gaik.
W Polsce podłaźniczka znana była głównie na Podhalu i na terenie Beskidów. Podłaźniczkę wykonywano na różne sposoby, może nią być choinka[8], lub wierzchołek choinki odwrócony do góry nogami, gałązka drzewka iglastego, lub obręcz przetaka, do której przyczepiano zielone gałązki. Tak przygotowaną dekorację przywiązywano do belki stropowej, często bezpośrednio nad stołem wigilijnym, lub w świętym kącie. Podłaźniczka uznawana jest za pierwowzór współczesnej choinki w Polsce.
Podłaźniczka miała przynosić domownikom dobrobyt, zapewniać miała ochronę przed chorobami, urokami, a zwierzęta przed wilkami i pomorem.
Podłaźniczki były dodatkowo ozdabiane różnymi dekoracjami, na ogół były to ozdoby własnoręcznie zrobione przez domowników z bibuły, lub kolorowego papieru. Ozdabiano je także tzw. światami, które były łączonymi ze sobą kawałkami opłatka – z takiego opłatka tworzono różnego rodzaju kształty, np. krzyże, słońca, półksiężyce itp.; były one też często barwione. Wykonywano je w dzień wigilii, z czego wzięła się inna nazwa tej ozdoby: wilijki. Czasami świat zostawał samodzielną ozdobą, wtedy także wieszano je pod belką stropową. Podłaźniczki ponadto były ozdabiane także cukierkami, jabłkami, ciastkami, orzechami, czy złoconymi nasionami lnu, a po II wojnie światowej także bombkami. Podobną dekoracją sprzed pojawienia się współczesnej choinki był też słomiany pająk.
-Cobyście mieli wszystkiego dości, jak na połaźnicy ości.-
Na Słowacji także znano ozdobę nazywaną polazňička – była to słomiana kura (np. rejony górnego Spiszu, gdzie wieszano ją nad stołem wigilijnym), która pod względem symbolicznym odpowiadała zielonej podłaźniczce, drzewko świąteczne, lub gałązka drzewka iglastego przyniesiona przez podłaźnika. Nazywano tak także rytualny chleb bożonarodzeniowy. Na pograniczu słowacko-morawskim podłaźniczka była nazywana szczęściem, co wiąże się z polskim wierzeniem, że podłaźniczka przynosi szczęście."-Wikipedia.

Po dość długiej sesji zdjęciowej z podłaźniczką, wędrujemy dalej i tuż po opuszczeniu Bramy Krakowskiej zatrzymujemy się przy jej murach. Tu usadowił się koziołek Kazik.

"Kazik. „Koziołek nasz psotnik uderzył rogami – przekrzywił nam bramę i już prostej nie mamy”.
Kolejnym koziołkiem w Szlaku Lubelskich Koziołków jest Kazik. Znajdziemy go przy Bramie Krakowskiej. Kazik to imię pochodzące od Króla Kazimierza, za którego panowania został stworzony ten element fortyfikacji, jakim jest Brama Krakowska. Nasz koziołek ma dwa symbole: pierwszy to poziomica, symbolizująca odchylenie Bramy Krakowskiej o około 70 cm od pionu. Drugi, to klucz, który jest nawiązaniem do legendy o zegarmistrzu, Panu Lutowskim, przez którego zegar miejski wskazywał nieprawidłową godzinę.
Brama Krakowska w Lublinie zwana pierwotnie Wyższą, była bramą wjazdową. Nazwę swoją wywodzi od królewskiego traktu, na który prowadziła w stronę stolicy – Krakowa. Brama wchodziła w skład średniowiecznej linii obronnej miasta ufundowanej przez króla Kazimierza Wielkiego.
Jej budowa rozpoczęła się zaraz  po najeździe Tatarów w roku 1342. Była jednym z 24 elementów dział fortyfikacyjnych w murach obronnych, które umacniały wzgórze grodu otaczając je ze wszystkich stron. W I poł. XVI wieku murator Sebastian Włoch dobudował przed bramie zakończone krenelażem i narożnymi wieżyczkami.
Za czasów króla Stefana Batorego w 1576 r. na bramie umieszczono wspaniały zegar. Przed bramą od strony zachodniej znajdowała się sucha fosa a nad nią drewniany most. Opierając się na miedziorycie Brauna i Hogenberga – najbardziej znanego widoku Lublina z 1618 r. przed bramą znajdował się również reprezentacyjno – obronny, prostokątny barbakan, co potwierdzają również przeprowadzone w ostatnich latach badania archeologiczne. Na mocy przywileju królewskiego, nadanego w 1611 r. przez króla Zygmunta III Wazę, fosa została zasypana a pozyskany plac tzw. Korce, przeznaczony został na odbywające się w Lublinie jarmarki.
W ramach działania komisji “Dobrego Porządku” w roku 1782 przeprowadzono remont bramy z królewskich funduszy Stanisława Augusta Poniatowskiego. Świadczy o tym data umieszczona na wierzchołku budowli pod monogramem króla. Od 1979 roku Brama Krakowska jest siedzibą Muzeum Historii Miasta oraz jednym z najważniejszych obiektów zabytkowych Lublina sięgających XIV wieku. Do dzisiaj pełni funkcję reprezentacyjnego wejścia na teren Starego Miasta, będącego obecnie miejscem licznych kulturalnych wydarzeń. Z bramą związana jest legenda dotycząca umieszczonego na niej zegara i powiedzenie, które swego czasu było ponoć bardzo popularne w całej Polsce nawiązujące do nieprawidłowo odmierzanego czasu: 
“Wszędzie częstokroć mylą się zegarze, lecz te w Lublinie najpewniejsze łgarze”.
Jak głosi legenda, pieczę nad zegarem sprawował Pan Lutowski, który miał dwie pasje – zegary i gorzałkę, co iść w parze niestety nie chciało. Zdarzało mu się nie raz popsuć mechanizm i zegar wskazywał niewłaściwy czas. Nawet kiedy zegarmistrz czas żywota ziemskiego zakończył, zegar chodzić dobrze nie chciał. Wieść się szybko rozeszła, że to pewnie jego duch we wskazówkach miesza. Cóż, Lublinianie już do tego przywykli, wybryki bramowego ducha polubili, a czas w Lublinie jakby w swoim rytmie płynie."-tekst ze strony: https://lubelskiekoziolki.pl/szlak-koziolka-lubelskiego/kazik/
















Od Bramy Krakowskiej idziemy w kierunku Rynku Starego Miasta. Spoglądamy na piękne, aczkolwiek w większości nieodrestaurowane, stare kamienice, robimy zdjęcia i niespiesznie docieramy do Wieży Trynitarskiej.

"Okazała Wieża Trynitarska była kiedyś niepozorną furtą w zabudowaniach przylegającego do murów miejskich kolegium jezuickiego. Dopiero po przebudowie w 1819 r. według projektu Antonio Corazziego, 60-metrowa wieża zaczęła dumnie górować nad miastem. Obiekt otrzymał neogotycką szatę oraz ośmioboczną nadbudowę ze stożkowym dachem krytym blachą. Prace ukończono w 1827 roku. Od tego czasu wygląd wieży nie uległ większym przeobrażeniom mimo przeprowadzanych prac renowacyjnych. W okresie II wojny światowej, podczas bombardowania Lublina, został uszkodzony dach oraz okna wieży, a wnętrze zostało zdewastowane.
Ostatni remont, w latach 1975–1978, wykonano na potrzeby Muzeum Archidiecezjalnego, które ma swoją siedzibę w tym miejscu do dnia dzisiejszego.
Ze szczytu wieży spogląda blaszany kogucik, który według legendy przestrzegał mieszkańców Koziego Grodu przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Podobno do dziś czuwa nad miastem… Na jej ostatnim piętrze znajduje się taras widokowy, z którego można podziwiać panoramę Lublina. Aby się tam dostać trzeba pokonać aż 207 schodków.
W wieży Trynitarskiej mieści się Muzeum Archidiecezjalne Sztuki Religijnej."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/wieza-trynitarska,8412,w.html

Tuż nieopodal Wieży Trynitarskiej dostrzegamy Kamień Nieszczęścia. 

"Kamień Nieszczęścia, tego kamienia lepiej nie dotykać !!!
Przez lata Lublin dotykały pożary, zarazy i wiele innych nieszczęść. A wszystkiemu temu, lub przynajmniej części, winny był ponoć pewien kamień. A co ciekawe, znajduje się w mieście do dziś!
Jedną z osobliwości lubelskich jest kamień nieszczęścia, o którym krąży makabryczna legenda. Obecnie kamień ten – istny prześladowca ludzkości, spoczywa dalej na rogu cichej uliczki Jezuickiej i szczerzy do przechodniów szczerbę po katowskim toporze.
Pochodzi on podobno ze Sławinka pod Lublinem. Na początku XV-go wieku “urzędował” on na placu Bernardyńskim, dawnym placu Straceń, jako podstawa pod pień dębowy, ociekający krwią skazańców. Zdarzyło się raz, że kat ściął głowę niewinnego człowieka, z takim rozmachem, że pień rozłupał się na połowę, a topór wyszczerbił w kamieniu głęboki wyłom. Potem ktoś go przytoczył na plac przy ul. Rybnej. Pewnego dnia szła tędy kobieta z dwojakami, niosąc dobry obiad mężowi pracującemu przy budowie. W pobliżu kamienia potknęła się i upadła, rozbijając garnki na jego powierzchni. Zapach okraszonej zupy przynęcił kilka wałęsających się psów, które rzuciły się na żer, oblizały kamień skrupulatnie i wszystkie padły nieżywe. Widok martwych zwierząt wywołał niezwykłą sensację, a plac otrzymał nazwę Psiej Górki.
Z czasem przekonali się ludzie, że dotknięcie kamienia ręką lub bosą stopą wytwarza kontakt miedzy nim, a człowiekiem, sprowadzając nieszczęście. Złakomił się na kamień pewien piekarz i użył go do pieca budującej się piekarni. Wkrótce śmiałek spalił się w tym piecu, zamknięty przez własną żonę i adorującego ją czeladnika.
Zły kamień wrócił na Psią Górkę i oślepił murarza, który z zawziętością uderzył go młotem. Wkrótce na tym placu, sumptem Mikołaja Łosia z Grodkowa, przystąpiono do budowy kościoła Trynitarzy. Po wybudowaniu murów przyszło ludziom na myśl, aby wtoczyć kamień do kościoła i użyć go przy budowie ołtarza. Wkrótce okazało się, że pomimo wzniesienia budynku i dzwonnicy kościół nigdy nie zostanie skończony, bo brakło funduszów na dokończenie wnętrza. Mury kościoła w kilkadziesiąt lat później zakupił Pawęczkowski i usunąwszy kamień, przerobił gmach na pałac dla siebie, który dotąd stoi na Psiej Górce.
Po wybudowaniu Soboru prawosławnego na Placu Litewskim kamień nieszczęścia znalazł się obok niego i spowodował śmierć żołnierza, który spadł z dzwonnicy miażdżąc sobie czaszkę na powierzchni złośliwca. Władze rosyjskie obawiając się o całość Soboru w takim sąsiedztwie eksmitowały kamień za miasto. Przy budowie prochowni dostał się on jakimś sposobem do fundamentów. Ogólnie jest wiadomo, że w roku 1919 prochownia wyleciała w powietrze.
Dwadzieścia lat przeleżał kamień bez żadnych efektów. Na koniec znalazł się na rogu uliczki Jezuickiej, na wprost Trynitarskiej Bramy. Gdy przyszyła wojna lotnicy niemieccy latali nad Lublinem zrzucając bomby. I oto kamień znowu okazał swoje fatum, bo najwięcej ofiar w ludziach poniosła goszcząca go uliczka Jezuicka i Katedra, na którą spozierał przez wylot Bramy Trynitarskiej. Mimo, że eskadra zataczała duże koła, to bomby padały głównie w promieniu działania kamienia nieszczęścia.
Obecnie ten kamień ten – istny prześladowca ludzkości, spoczywa dalej na rogu cichej uliczki Jezuickiej i szczerzy do przechodniów szczerbę po katowskim toporze."-tekst ze strony: https://lublininfo.com/co-robic/legendy/kamien-nieszczescia/

Po sfoceniu Kamienia Nieszczęścia, wchodzimy do Wieży Trynitarskiej. Tu również wisi wieniec świąteczny-Podłaźniczka, ale ten jest zrobiony z papierowych ozdób. Kilka zdjęć i wracamy na Rynek Starego Miasta. 

"Rynek Starego Miasta został wytyczony prawie 700 lat temu, po nadaniu Lublinowi prawa miejskiego (15 sierpnia 1317 r.). W 1575 r. podczas pożaru znaczna część drewnianej zabudowy spłonęła, a w jej miejsce zaczęły powstawać wspaniałe murowane kamienice. Wiele z nich zachowało swoją zabytkową substancję oraz dekoracje sprzed wielu stuleci."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/rynek-starego-miasta,8404,w.html
Na środku Starego Rynku stoi budynek Trybunału Koronnego. Jest to Stary Ratusz. Okalają go zabytkowe, częściowo odnowione kamieniczki. Przechadzamy się niespiesznie, podziwiamy i oglądamy fotografując wszystko dookoła.

"Trybunał Koronny (Stary Ratusz).
Pośrodku staromiejskiego Rynku wznosi się gmach Trybunału Koronnego. Pierwotny budynek ratusza, o formie gotyckiej, został wzniesiony w XIV wieku i był drewniany. Posiadał dwie wieże oraz zewnętrzne schody, zajmował mniejszą powierzchnię niż obecnie istniejący obiekt. Po pożarze Lublina w 1389 roku pozostały z niego tylko zgliszcza. Kolejny budynek w tym miejscu był murowany w stylu gotyckim. Pierwsza przebudowa z I połowy XVI wieku nadała mu renesansowy wygląd – budynek został zwieńczony attyką, dobudowano schody zewnętrzne wiodące na pierwsze piętro. Po pożarze Lublina w 1575 roku nastąpiła kolejna przebudowa ratusza. Budynek odbudowany w stylu renesansowym miał nawiązywać do ratuszów w Sandomierzu i Tarnowie.
Od 1578 roku, decyzją króla Stefana Batorego, budynek pełnił funkcję Trybunału Koronnego. Do Lublina zjeżdżała szlachta z całej Małopolski, aby rozstrzygać sporne sprawy. Przekupstwo sędziów oraz niesprawiedliwe wyroki przesądziły o rozwiązaniu tej instytucji. 
Jednym z najsłynniejszych przykładów przekupstwa był tzw. Sąd diabelski, który miał ponoć miejsce w 1637 r. W latach 80. XVII wieku miała miejsce kolejna, tym razem barokowa przebudowa Trybunału. Nadbudowano drugie piętro oraz przebudowano wieżę. O jego barokowym wyglądzie świadczy obraz Pożar miasta Lublina znajdujący się w kościele oo. dominikanów. Budynek nie długo pozostawał w tej formie gdyż w latach 1781–1787 został przebudowany według projektu nadwornego architekta królewskiego Dominika Merliniego. Nadano mu wtedy klasycystyczny charakter, który nieco zmonumentalizował budowlę. Budynek został rozbudowany, niemal dwukrotnie poszerzony, wykończono także drugie piętro z przeznaczeniem dla sądów ziemskich.
Obecnie w budynku dawnego Trybunału Koronnego mieści się Pałac Ślubów, a w Wielkiej Sali odbywają się koncerty i spotkania. W podziemiach (dawnej piwnicy-winiarni i więzieniu) mieści się Lubelska Trasa Podziemna."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/trybunal-koronny-stary-ratusz,8411,w.html

"Kamienica Rynek 18 składa się z dwóch średniowiecznych budynków, które połą­czono funkcjonalnie, nadając im jednocześnie wspólną szeroką fasadę renesansową. W początkach XVII wieku należała do Aleksandra i Andrzeja Konopniców. W 1965 roku podczas prac konserwatorskich, prowadzonych przez architekta Edwarda Kotyłłę, po prawej stronie elewacji odkryto późnogotyckie wątki muru z początku XVI stulecia z renesansową kamieniarką okien. Wydobyto też znakomicie zachowane fragmenty manierystycznego portalu z pierwszych lat XVII stulecia, kiedy to kamienica należała do Konopniców. W drugiej części elewacji polichromię o re­nesansowym charakterze w 1954 roku wykonało małżeństwo Cybisów."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/kamienica-rynek-18,9909,w.html




"Kamienica Wieniawskich, Rynek 17.
Po raz pierwszy kamienica pojawiła się w źródłach pisanych w 1542 roku. Pierwszymi właścicielami Kamienicy nr 17 były rodziny Stanów i Cholewów. Na początku XVII stulecia kamienicę zwano Felklowską, od nazwiska doktora medycyny Wawrzyńca Felkiela. W następnym okre­sie należała do Żędzianów i Konopniców, a w wieku XVIII do ormiańskiej rodziny Muratowiczów.
W 1834 roku nieruchomość została ponownie sprzedana i nowym właścicielem został Tadeusz Wieniawski, ojciec kompozytorów Józefa oraz Henryka. Kilkadziesiąt lat później kamienica przeszła w posiadanie Franciszka Żyszkiewicza. W 1884 roku zapisał on budynek Towarzystwu Dobroczynności, które posiadało go aż do wybuchu II wojny światowej. W czasie nalotów kamienica została zrujnowana. Po wojnie przeszła w posiadanie Skarbu Państwa. Odbudowano ją dopiero w 1949 roku według projektu inż. Ignacego Kędzierskiego."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/kamienica-wieniawskich-rynek-17,8409,w.html


"Kamienica Muzyków, Rynek 16.
W 1524 roku kamienica przy Rynku pod nr 16 stanowiła własność Stanisława Meżyka. Ze względu na swą dekorację budowla ta zyskała nazwę kamienicy Muzyków. Zdobi ją fryz z postaciami grajków, a poś­więcona jest Janowi z Lublina, autorowi Tabulatury organowej - największego w Europie zbioru renesansowych pieśni kościelnych, tańców polskich i europejskich w instrumentacji organowej z XVI wieku. Na fasa­dzie budynku umieszczono również meda­lion Henryka Wieniawskiego."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/kamienica-muzykow-rynek-16,9905,w.html








"Kamienica Konopniców, Rynek 12.
Zanim kamienica stała się własnością rodu Konopniców, od którego otrzymała swoją nazwę, była w posiadaniu wielu rodzin. Uważana jest za najładniejszą lubelską kamienicę. Swój obecny wygląd kamienica zyskała, gdy została odremontowana po pożarze, który zniszczył większą część zabudowań Starego Miasta. Było to w roku 1575. Przebudowano ją wówczas w stylu manierystycznym. Kamienne zdobienia są kute w wapieniu. Przeważają w nich motywy roślinne, dostrzec można bajkowe głowy smoków. Nad oknami pierwszego piętra widnieją portrety Sebastiana Konopnicy i jego żony Katarzyny — właścicieli kamienicy, którym to zawdzięcza się wspaniałą, renesansową dekoracją rzeźbiarską fasady, wykonaną ok. 1610 r.  Górę budynku zdobi okazała attyka.
Przez długi czas kamienica była w kolorze szarym. Jednak kiedy w roku 2004 rozpoczęto jej remont, odkryta została jej pierwotna barwa. Postanowiono wrócić do tego koloru. Dzięki tej decyzji kamienicę Konopniców bardzo łatwo odróżnić od innych kamienic Rynku. Tylko ona ma tak żywy lazurowy kolor. Wyróżnia się nie tylko płaskorzeźbami, ale też barwą."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/kamienica-konopnicow-rynek-12,8406,w.html













"Kamienica Pod Lwami – zwana też Kamienicą Cholewińską, renesansowa kamienica w Lublinie, której właścicielem był pierwotnie Jerzy Organista. Jej gzyms zdobią trzy kute w kamieniu lwy.
Narożna kamienica Rynek 9 znajduje się we wschodniej pierzei rynku, zwanej stroną Konopniców. Właścicielem tego domu był Jerzy Organista. Za czasów rodziny Cholewińskich została około 1600 roku przebudowana w stylu renesansu, zwieńczona wspaniałą attyką ozdobioną trzema rzeźbionymi w wapieniu lwami z XVI wieku, jeden z nich jest prawdopodobnie autorstwa Santi Gucciego[2]. Kolejna przebudowa nastąpiła w XIX wieku, kiedy na licytacji nabył ją Józef Prus Potocki. W 1824 roku zlecił jej odnowę inż. Jakubowi Hemplowi, który nadał jej klasycystyczną, monumentalną fasadę od strony Rynku. Lwy zdemontowane z attyki, ustawiono na gzymsie parteru, stąd jej nazwa „Pod Lwami”. W okresie międzywojennym ówczesny właściciel Ludwik Księżycki użyczał części kamienicy m.in. Lubelskiemu Towarzystwu Miłośników Książki."-Wikipedia.

"Kamienica Lubomelskich, Rynek 8.
W miejscu, gdzie obecnie znajduje się kamienica Rynek 8, zabudowa istniała prawdopodobnie już pod koniec XIV lub na początku XV wieku. W źródle pisanym pojawiła się dopiero w roku 1522, jako budynek murowany znajdujący się w posiadaniu Jana Lubomelskiego, piastującego funkcję rajcy lubelskiego. Została przebudowana w 1540 roku, o czym mówi fragment zachowanego portalu z napisem Jan Lubom, datą i gmerkiem Zadora. Kamienica ma cenne walory zabytkowe. W pomieszczeniu dawnej winiarni zachowały się świeckie malowidła, powstałe po 1580 roku, ilustrujące wątki bachiczne. Postacie występujące w scenach i napisy świadczą o wysokim poziomie literacko-kulturalnym Lublina epoki odrodzenia.
W czasie II wojny światowej władze okupacyjne zainteresowały się kamienicą, głównie ze względu na znajdujące się w tzw. piwnicy pod Fortuną polichromie zawierające niemieckojęzyczny napis. Wówczas piwnice kamienicy Rynek 8 zostały poddane konserwacji. Po wojnie kamienica przeszła w posiadanie Skarbu Państwa, a w 1954 roku przeprowadzono remont elewacji.
 W latach 1959–1960 miały miejsce znacznie szerzej zakrojone prace renowacyjne kamienicy. W latach 1996–2000 przeprowadzono generalny remont obiektu, obejmujący między innymi konserwację elewacji oraz prace renowacyjne związane ze sklepieniem przykrywającym niegdyś pochodzące z XVI wieku polichromie.
Obecnie w kamienicy udostępniony jest obiekt turystyczny "Piwnica pod Fortuną"."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/kamienica-lubomelskich-rynek-8,8407,w.html

"Rynek 6 w Lublinie.
Kamienica Chociszewska – kamienica przy lubelskim Rynku z numerem 6, która rozpoczyna tak zwaną „stronę Lubomelskich” Starego Miasta. W 1524 roku jej właścicielem był rajca Adam Doydzwon, a następnie Barbara Skromowska. W kamienicy tej odkryto fragmenty późnogotyckich obramień okiennych. Po 1630 roku kamienica stała się własnością Chociszewskich, stąd jej nazwa – chociszewska."-Wikipedia.



"Kamienica Rynek 4 w Lublinie – zabytkowa trzypiętrowa, podpiwniczona kamienica na Starym Mieście w Lublinie. Wpisana do rejestru zabytków pod numerem A/488 z dnia 20.03.1971. Znajduje się w zwartym ciągu zabudowy Rynku Starego Miasta, pomiędzy zabytkowymi kamienicami numer 3 i numer 5. Budynek jest podpiwniczony. Fasada kamienicy swój obecny wygląd zawdzięcza przeprowadzonemu w 1954 roku generalnemu remontowi i polichromii pokazującej sceny z legendy o Czarciej Łapie. W 2011 roku kamienica została odnowiona.
Pierwsza wzmianka o istnieniu w tym miejscu budynku pochodzi z 1533 roku. Jej właścicielem był Mikołaj Wiszniowski. W roku 1537 część domu została odkupiona przez Macieja Stannifusora. Potem do roku 1574 była zamieszkiwana przez kilka rodzin i była murowana. W 1574 roku zakupił ją włoski kupiec Marcantonio de Caimis. Wkrótce po wielkim pożarze Lublina w 1575 roku budynek został zakupiony w posiadanie przez braci Daniela i Rudigiera Sacellich. W 1582 roku został przeprowadzony gruntowny remont i nadbudowa piętra. Spadkobiercy Rudigiera Sacellia posiadali kamienicę do 1615 roku, kiedy to jego córka sprzedała ją Marcinowi Walterowi i Karolowi Goldsmithowi. Wówczas to kamienica zaczęła być nazywana Walterowską. W późniejszych wiekach obiekt wielokrotnie zmieniał właścicieli. W XVIII w. została dobudowana oficyna. W 1887 roku dokonano kolejnego gruntownego remontu kamienicy, dobudowano wówczas III piętro. W 1884 roku kamienica została kupiona przez Żydów Hermana Borucka i Szarka Rozencweiga. W 1913 roku sprzedali oni obiekt Frydmanowi Szmulowi. Wkrótce współwłaścicielem został Józef Sulczyński. W 1938 roku został przeprowadzony gruntowny remont z usunięciem balkonów i ozdabiając III piętro dekoracją sgrafittową wykonaną przez Szczęsnego Felicjana Kowalskiego. W 1954 roku została przeprowadzona renowacja elewacji, w czasie której została ona przyozdobiona polichromią autorstwa S. Brodziaka i P. Wollenberga oraz cytatem z fraszki Świat po części przejrzany Daniela Bratkowskiego. W 1965 roku obiekt przeszedł w posiadanie Skarbu Państwa."-Wikipedia.








"Kamienica Klonowica, Rynek 2.
Kamienica pod numerem 2 nazwana została kamienicą Klonowica. W końcu XVI wieku była własnością teścia poety, Jana Wiślickiego. Tu zamieszkiwał rajca, bur­mistrz, poeta i pisarz lubelski Sebastian Fabian Klonowic, zwany Acernusem. Następnymi właścicielami kamienicy byli przedstawiciele rodziny Krokierów, z którymi przyjaźnił się bywający w Lublinie Jan Kochanowski. Wystawiano tu jego Odprawę posłów greckich. Zapewne też w tej to kamieni­cy poeta zakończył życie. W 1785 roku tę kamienicę i sąsiednią oraz kamienicę przy ulicy Olejnej zakupił lu­belski bankier i kupiec Dawid Heyzler. Zasłużony dla Lublina, na sejmie w ro­ku 1790 otrzymał szlachectwo wraz z herbem własnym Szyna. Nowy właściciel do­konał przebudowy kamienicy w duchu klasycystycznym. Budynek zyskał pięcioosiową, monumentalną fasadę, szeroką sień i arkadowy dziedziniec. Podczas kolejnego remontu kamienicę ozdobiono sgraffitową dekoracją, na której artysta malarz Jan Wodyński uwiecznił związanych z miastem — Sebastiana Klonowica, Jana Kocha­nowskiego, Wincentego Pola i Biernata z Lublina.
W latach osiemdziesiątych przeprowadzono remont generalny kamienicy, następnie w latach 2001 i 2006 dokonano renowacji elewacji budynku wraz z odnowieniem dekoracji sgraffitowej."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/kamienica-klonowica-rynek-2,8405,w.html

"Brama Rybna powstała prawdopodobnie w połowie XV wieku, łącząc dwie sąsiednie kamienice - przy Rynku 5 i Grodzkiej 2. Nie była elementem systemu obronnego miasta, lecz została nadbudowana w taki sposób, aby zamknąć swą arkadą ulicę Rybną, wiodącą do placu, na którym odbywał się handel rybny. Bramę przebudowano w dobie renesansu, dodając do niej attykę, która przetrwała do około 1862 roku. Zburzona, została ponownie zrekonstruowana w 1945 roku."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/brama-rybna,8463,w.html






Spacer po Starym Rynku trwa bardzo długo, bo jest tu co oglądać, podziwiać i focić. Każda kamienica ma swoją niesamowitą historię, a każda z odbiegających od Rynku ulic jest przyozdobiona gwiazdami. Oboje stwierdzamy że musi to cudnie wyglądać gdy jest ciemno, więc cieszymy się że dane nam będzie to dziś zobaczyć to na żywo :) I tak podziwiając wszystko co nas otacza, powolutku docieramy do miejsca gdzie kiedyś stał kościół parafialny pw. św. Michała Archanioła, zwany Farą.

"Plac Po Farze.
Nazwa placu pochodzi od pierwszego, zbudowanego w murach miasta kościoła parafialnego pw. św. Michała Archanioła, zwanego Farą. Według podań, w XIII w., wzniósł go Leszek Czarny w podzięce za zwycięstwo nad Jadźwingami. W XV w., od zachodu, dobudowano potężną wieżę widoczną z odległości 5 mil od Lublina. Ze względu na zły stan budynku, Farę rozebrano w 1857 r. na rozkaz  gubernatora lubelskiego Albertowa. Znaczną część wyposażenia kościoła przeniesiono do ówczesnej katedry, a dzisiejszej Archikatedry Lubelskiej. Makietę kościoła oraz rekonstrukcję jego fundamentów można obecnie oglądać na Placu po Farze. Jest to efekt prac rewitalizacyjnych prowadzonych na początku XXI w.
Warty uwagi jest także roztaczający się ze skraju placu Po Farze widok na wschodnią część Lublina, nad dolinę, gdzie spotykają się trzy rzeki: Bystrzyca, Czechówka i Czerniejówka. Na lewo wznosi się wzgórze Czwartek z kościołem pw. św. Mikołaja. Z tego miejsca widać też Zamek Lubelski z donżonem i kaplicą pw. Trójcy Świętej. Za Zamkiem rozciąga się dzielnica Kalinowszczyzna z kościołem pw. św. Agnieszki. Niżej, pod Zamkiem, widać kościół pw. św. Wojciecha, do którego prowadzi Zaułek Władysława Panasa."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/plac-po-farze,8402,w.html














Przechadzamy się niespiesznie wśród zrekonstruowanych fundamentów dawnej Fary, przystajemy na punkcie widokowym, podziwiamy rozpościerającą się stąd panoramę miasta i Zamek Lubelski. Robimy zdjęcia i wypijamy po kubeczku grzanego wina z termosu i powoli opuszczamy to miejsce, niespiesznie ruszając w kierunku Bramy Grodzkiej i Zamku Lubelskiego.





"Brama Grodzka dawniej strzegła przejścia w obronnych murach miejskich. Była także łącznikiem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, dlatego też nazywano ją często „Bramą Żydowska”. Pierwotnie miała formę czworoboku opatrzonego hełmem, z dobudowanym później przedbramiem (tak jak Brama Krakowska). Pod koniec XVIII w. na polecenie Komisji Dobrego Porządku (Boni Ordinis) została przebudowana w stylu klasycystycznym i pozbawiona cech obronnych. Przypominają o tym data MDCCLXXXV oraz monogram SAR (Stanislaus Augustus Rex – Stanisław August Król), umieszczone na bramie od strony Starego Miasta.
Po 1944 roku Brama była użytkowana przez Liceum Sztuk Plastycznych, następnie przez Lubelskie Studio Teatralne.
Obecnie, od 1992 roku w jej pomieszczeniach siedzibę ma Ośrodku Brama Grodzka - Teatr NN. Możemy tam zobaczyć makietę żydowskiej dzielnicy na Podzamczu, przedstawiającą jej wygląd przed II wojną."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/brama-grodzka,8395,w.html

Zanim przejdziemy przez Bramę Grodzką, podziwiamy kamieniczki usytuowane wzdłuż uliczki, przystajemy na zrobienie zdjęć, cieszymy się że możemy to wszystko razem oglądać :)
Przechodzimy przez Bramę Grodzką i stajemy na moście wiodącym do Zamku.




Spoglądamy na siebie i jednomyślnie stwierdzamy że przypomina nam Most Karola w Pradze. Wprawdzie nie ma on żadnych rzeźb, to jednak jakoś tak nam się skojarzyło. Chwilkę stoimy na nim, rozglądamy się dookoła, robimy zdjęcia, a po nich niespiesznie idziemy w kierunku Zamku.

"Zamek Lubelski.
Zlokalizowane u zbiegu Bystrzycy i Czechówki, otoczone rozlewiskami wzgórze było trudne do zdobycia. Walory naturalne zadecydowały, że prawdopodobnie już w VI w. powstała tu wczesnośredniowieczna osada o charakterze obronnym. Gotycki zamek został wzniesiony wzgórzu w I poł. XIV w. przez Kazimierza Wielkiego. W 1569 roku w murach zamku obradował sejm, na którym podpisano akt unii polsko-litewskiej – unię lubelską. W XVII wieku, w wyniku wojen, zamek uległ zniszczeniu i ostatecznie został rozebrany w XVIII w. Z dawnego zespołu zamkowego do dzisiaj zachowała się tylko XIII-wieczna romańska wieża zwana donżonem, gotycka kaplica pw. Świętej Trójcy oraz fragment gotyckiej baszty zwanej żydowską.
W latach 1824-1826, z inicjatywy S. Staszica i wg projektu S. Stompfa, wzniesiono na wzgórzu nową budowlę w stylu neogotyku angielskiego, przeznaczoną na więzienie kryminalne Królestwa Kongresowego. Funkcję więzienia zamek pełnił przez 128 lat. W latach 1831-1915 było tu więzienie carskie, głównie dla uczestników walk o niepodległość, m. in. powstańców styczniowych 1863 roku. W okresie 1918-1939 obok więźniów kryminalnych odbywali tu karę członkowie ruchu komunistycznego, działający przeciw państwu polskiemu.
Druga wojna światowa i okupacja to okres funkcjonowania więzienia hitlerowskiego, przez które przeszło 40.000 osób, głównie członków ruchu oporu. Duża część więzionych zginęła w egzekucjach i obozach śmierci. 22 lipca 1944 r., przed opuszczeniem Lublina, hitlerowcy dokonali masowego mordu 300 więźniów zamku.
Po wyzwoleniu spod okupacji hitlerowskiej, w sierpniu 1944 roku, zorganizowano na zamku polityczne więzienie karno-śledcze, podległe władzom sowieckim, a następnie Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego. W latach 1944-1954 więziono tu około 35 000 Polaków, przeciwstawiających się komunistycznemu zniewoleniu.
Po likwidacji więzienia w 1954 r. i przeprowadzeniu prac remontowych zamek przeznaczono na cele kultury. Od 1957 roku jest siedzibą główną Muzeum Lubelskiego, założonego w 1906 r.
Szczegółowe informacje dla zwiedzających i ceny biletów dostępne są na stronie internetowej Muzeum Narodowego w Lublinie. Obecnie ekspozycja muzealna na Zamku Lubelskim jest nieczynna do odwołania. Udostępnione zwiedzającym są: Kaplica Trójcy Świętej, Baszta Zamkowa (donżon) oraz oddziały muzeum w Lublinie i regionie."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/zamek-lubelski,8413,w.html







Wchodzimy na dziedziniec zamkowy. Dziś nie mamy w planach zwiedzania Muzeum, za mało czasu, w jeden dzień nie da się wszystkiego zobaczyć. Przechadzamy się po zamkowym dziedzińcu, oglądamy, robimy zdjęcia i cieszymy się swoi towarzystwem :) 
Po spacerze powoli opuszczamy Zamek Lubelski i ruszamy w kierunku Starego Miasta. Mamy nadzieję że Browar Grodzki będzie otwarty i może będziemy mogli napić się piwa???













Niestety Browar Grodzki jest zamknięty, robię przy nim zdjęcia Radkowi i idziemy dalej, powoli zmierzając ku Bazylice oo. Dominikanów pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika. 

"Bazylika oo. Dominikanów pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika.
Bazylika ta jest jednym z najcenniejszych obiektów sakralnych w Lublinie. Kościół i klasztor ufundował w 1342 r. król Kazimierz Wielki. W murach kościoła w 1569 r., po podpisaniu unii lubelskiej, odprawiono nabożeństwo dziękczynne, w którym uczestniczył król Zygmunt August. Świątynia już wtedy cieszyła się międzynarodową sławą za sprawą umieszczenia w niej relikwii Krzyża Świętego, jednych z największych na świecie. Z obecnością relikwii jest związanych wiele zadziwiających i cudownych wydarzeń. Według jednej z legend, procesja z relikwiarzem uratowała miasto od tragicznego pożaru w 1719 r. Niestety, w 1991 r. przechowywane w kościele przez stulecia relikwie zostały skradzione. Zespół klasztorny dominikanów w Lublinie jest zabytkiem, któremu przyznano Znak Dziedzictwa Europejskiego. Jest dostępny do zwiedzania prawie w całości, z galerią malarstwa, klasztorem i skarbcem klasztornym włącznie.
Bazylikę otacza jedenaście kaplic. W większości kaplic znajdują się ołtarze z II. połowy XVIII wieku z dynamicznymi, złoconymi, drewnianymi figurami będącymi znakomitym przykładem rzeźby lwowskiej. Z kolei nawę główną otaczają cztery (z sześciu istniejących pierwotnie) ołtarze – kaplice przyfilarowe.
Od południa do Bazyliki przylega kompleks klasztorny, z dwoma wirydarzami, z pochodzącą z wieku XIV częścią wschodnią, mieszczącą m.in. wspartą na jednym filarze "Salę Unii" – dawny refektarz klasztorny, rozbudowywany w wiekach XVI-XVIII.
W skarbcu kościelnym znajduje się owalny stół drewniany, na którym miano podpisać akt unii lubelskiej.
Zwiedzanie jest bezpłatne. Zachęcamy do złożenia dobrowolnej ofiary na potrzeby Klasztoru."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/bazylika-oo-dominikanow-pw-sw-stanislawa-biskupa-i-meczennika,8467,w.html
Zatrzymujemy się przy kościele, focimy miniaturkę świątyni, a po zdjęciach wchodzimy do środka. Akurat trwa msza, więc robię tylko jedno zdjęcie i wychodzimy na zewnątrz.





Wędrujemy pustymi uliczkami miasta, mijamy miejsce gdzie znajduje się "Fundacja Lubelskie Koziołki" i Teatr Stary.

"Teatr Stary w Lublinie.
Teatr Stary jest jednym z najstarszych budynków teatralnych w Polsce. Został wybudowany w 1822 roku przez Łukasza Rodakiewicza. Przez wiele lat mieściło się tu kino; odbywały się też pokazy walk zapaśniczych. W latach 80. XX wieku przestał być użytkowany i stopniowo ulegał zniszczeniu. W 2008 roku rozpoczęto prace remontowe, mające na celu przywrócenie budynku do stanu z czasów jego świetności. Teatr Stary wznowił działalność w 2012 roku.
Budynek jest usytuowany na rogu ulic Jezuickiej i Dominikańskiej. Fasadą zwrócony jest do ulicy Jezuickiej. Od reszty zabudowy oddziela go przejście zamknięte z zadaszoną bramką i półkolistym otworem przejazdowym.
Budynek teatralny, znany początkowo jako Teatr Zimowy, został wystawiony w latach 1821–1823, prawdopodobnie według projektu właściciela nieruchomości Łukasza Rodakiewicza. Po jego śmierci przeszedł na własność córki, Julii z Rodakiewiczów Makowskiej. Spłonął podczas pożaru w 1832 roku. W 1845 roku został wystawiony na licytację i zakupiony przez ks. Pawła Biernackiego. Był remontowany w latach 1853 i 1884, jednak po otwarciu teatru przy ulicy Narutowicza, powoli zaczął popadać w zaniedbanie, przechodząc ponownie w ręce Makowskich.
W 1899 roku odbył się tu pierwszy w Lublinie pokaz kinematografu, a od 1908 roku dzięki Romualdowi Makowskiemu działalność rozpoczęło kino Théâtre Optique Parisien, które działało do 1929 roku. W latach 30. aż do wybuchu II wojny światowej kino było prowadzone przez syna Romualda Makowskiego i działało pod wieloma nazwami: Rialto, Wiedza, Panteon i Adria. W okresie międzywojennym w budynku działało zarówno kino, jak i teatr (Teatr Panteon, Teatr Powszechny). Ponadto w teatrze wystawiały grupy żydowskie. W 1939 roku dwie bomby częściowo zniszczyły budynek.
W 1944 roku Niemcy uciekając z Lublina przez armią radziecką, grabili m.in. kina lubelskie, lecz Makowski zabarykadował się w swoim kinie, uniemożliwiając kradzież aparatury projekcyjnej. Po wojnie, aż do lat 80., w budynku funkcjonowało kino „Staromiejskie".
Od 1981 roku obiekt nie był użytkowany. W 1993 roku w zrujnowanym gmachu wybuchł pożar. W 2008 roku w budynku rozpoczęto prace renowacyjne. Teatr Stary wznowił działalność w 2012 roku.
Budynek w stylu klasycystycznym z oszczędną dekoracją architektoniczną w postaci ślepych arkad i prostokątnych płycin oraz dekoracjami sztukateryjnymi od ulicy Jezuickiej.
Architekt-Łukasz Rodakiewicz.
Pierwotnie budynek był podzielony na cztery piętra (parter, krzesła na I piętrze, balkon i galerię). Scenę oświetlano przy pomocy oświetlenia olejowego, później naftowego.
Obiekt zalicza się do najstarszych budynków teatralnych w Polsce. W teatrze przy ulicy Jezuickiej debiutował Ludwik Solski. W 1866 roku wystąpił słynny tragik murzyński Ira Aldrige. Występowali tu też znani aktorzy żydowscy: m.in. Rachela i Ida Kamińskie, Zygmund Turkow, Symche Natan, Aleksander Granach."-fragment tekstu ze strony: https://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/teatr-stary-w-lublinie/  
I tak docieramy do Wieży Trynitarskiej. Przechodzimy przez nią zatrzymując się na zrobienie kilku zdjęć i wychodzimy na Plac Katedralny. Tu znajduje się Archikatedra Lubelska. Oczywiście, gdy tylko docieramy do jej drzwi, wchodzimy do środka.




"Archikatedra Lubelska.
Kościół pod wezwaniem świętych Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty wybudowany został w latach 1586-1604, z myślą o przybyłym wówczas do Lublina zakonie jezuitów. Projektantem kościoła był jeden z braci zakonnych – Jan Maria Bernardoni, który częściowo wzorował się na rzymskiej siedzibie jezuitów – świątyni Il Gesu. W XVIII w. Józef Meyer udekorował wnętrze świątyni pięknymi malowidłami, przedstawiającymi sceny z pisma świętego. Świątynia jezuitów stała się katedrą w 1805 r., po utworzeniu diecezji lubelskiej. Po zniszczeniach, jakie przyniosła druga wojna światowa, katedra została odbudowana i w takiej postaci możemy ją podziwiać do chwili obecnej.
Warto wejść do środka, aby przyjrzeć się bliżej iluzjonistycznym polichromiom oraz wspaniałemu wyposażeniu świątyni. W prezbiterium znajduje się XVII w. ołtarz wykonany z czarnej gruszki libańskiej, obecnie w swoim oryginalnym hebanowym kolorze, znajdują się w nim złote rzeźby świętych. W prezbiterium wiszą również dwa barokowe obrazy, Ostatnia wieczerza i Uczta Heroda. W kaplicach bocznych oprócz fresków możemy zobaczyć figury świętych, między innymi Ignacego Loyoli, oraz obrazy.
W ołtarzu bocznym przy lewej nawie wisi obraz Matki Boskiej Płaczącej. 3 lipca 1949 roku obraz płakał krwawymi łzami, które zostały zebrane i umieszczone w jednym z kamieni w koronie Maryi.
Warto udać się także do Zakrystii Akustycznej wykonanej w latach 1752-1754. Wykorzystany w niej został efekt świadomego doboru kształtu krzywizny sklepienia, gdzie głosy odbijające się z jednego naroża trafiają do drugiego. Po zniszczeniu kaplicy podczas II wojny światowej, została ona dokładnie odtworzona ze swoimi właściwościami akustycznymi. Obecnie w Zakrystii Akustycznej oraz w sąsiednim skarbcu eksponowane są cenne zbiory przedmiotów liturgicznych. W obydwu pomieszczeniach znajdują się iluzjonistyczne freski Meiera, przedstawiające tryumf wiary nad herezją oraz jeźdźca Apokalipsy.
W Archikatedrze znajduje się wiele przedmiotów przeniesionych do niej w XIX w. z kościoła św. Michała. Oprócz Krzyża Trybunalskiego jest także chrzcielnica z XIV w., tablice epitafijne, m.in. Sebastiana Klonowica, czy monstrancje.
Otwarte dla zwiedzających są także krypty. Znajdują się tam groby zmarłych biskupów lubelskich. Można oglądać ich ubrania, portrety nagrobne, przedmioty, z którymi chowani byli zmarli. Wejście do krypt znajduje się we wnętrzu katedry."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/zabytki/archikatedra-lubelska,8415,w.html
W świątyni panuje cisza. Kilka osób przechadza się niespiesznie, podziwiając jej piękne wnętrze. My przysiadamy na krótką modlitwę w ławce, a dopiero po niej zaczynamy powoli oglądać wszystko, robiąc przy okazji sporo zdjęć.
Kiedy już nasycimy oczy i aparaty pięknym wnętrzem, opuszczamy świątynię i idziemy coś zjeść.







Wybór jest prosty. Nocleg mamy w Browarze Lublin, to i obiad zjemy w restauracji Browar Lublin, tak sobie wymyśliliśmy. Od Archikatedry wędrujemy prosto do owej restauracji. Kiedy stajemy przed drzwiami, okazuje się że jest otwarta, co nas ogromnie cieszy. Wchodzimy do środka, pytamy czy znajdzie się wolny stolik dla nas i kiedy słyszymy że tak, ściągamy plecaki, kurtki i rozsiadamy się wygodnie. Zamawiamy dwa zestawy degustacyjne i czekając na nie, zaglądamy do menu. Oboje wybieramy kotlet schabowy po lubelsku z frytkami, surówką colesław i sosem żurawinowym. Najpierw na naszym stole zostają postawione dwa zestawy degustacyjne. Próbujemy każdego rodzaju przyniesionego piwa i dzielimy się wrażeniami. W trakcie degustacji Pani Kelnerka przynosi nam zamówione jedzenie. Posilamy się niespiesznie, dopijając powoli piwo. 





Po posileniu się i wypiciu piwa, opuszczamy restaurację Browar Lublin i idziemy odszukać koziołka Stasia. Wędrujemy uliczkami miasta, zatrzymujemy się by sfocić murale, ciekawe instalacje artystyczne, przechodzimy obok Pałacu Książąt Czartoryskich i docieramy do Kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia NMP i klasztoru ss. Karmelitanek. Naprzeciwko niego znajduje się budynek najstarszego szpitala w mieście, gdzie właśnie zadomowił się koziołek Staś.

"Pałac Czartoryskich w Lublinie.
W północno-wschodniej części placu Litewskiego znajduje się pałac Czartoryskich. Został wzniesiony w II połowie XVII wieku według projektu Tylmana z Gameren. Jest to typowa barokowa budowla pałacowa.
Pałac Czartoryskich został wzniesiony w II połowie XVII wieku według projektu Tylmana z Gameren. Pierwszymi właścicielami obiektu byli Lubomirscy. Za inwestora uważa się Jerzego Sebastiana Lubomirskiego, po nim dwór przejął syn, Stanisław Herakliusz. Posiadłość przeszła w ręce Elżbiety z Lubomirskich Sieniawskiej, która w latach 1725–1728, przy współpracy z architektem Franciszkiem Mayerem z Moraw, przeprowadziła przebudowę obiektu. Z listów miedzy nimi wynika, że architekt pracował przy ryzalicie frontowym pałacu mieszczącym klatkę schodową i główne wejście. Opracował także zewnętrzne elewacje, nawiązując do aktualnych tendencji w architekturze, poprzez wprowadzenie zaokrąglonych narożników ujętych w pseudopilastry. Wykonał także wiele prac we wnętrzu – między innymi wybudował kręcone schody i wyremontował wielkie schody drewniane. Mimo przeprowadzenia gruntownego remontu Sieniawscy w pałacu nie zamieszkali, a opiekę nad posiadłością zlecili rezydentom.
W 1731 roku pałac przeszedł w ręce Czartoryskich poprzez małżeństwo Marii Zofii Sieniawskiej primo voto Dönhoffowej z Augustem Aleksandrem Czartoryskim, wojewodą ruskim. Związani z Puławami Czartoryscy nie mieszkali w Lublinie, traktowali posiadłość jako jeden z wielu pałaców, powierzając go opiece kolejnym rezydentom. Spisany przez nich w 1738 roku inwentarz stanowił cenne źródło informacji o pałacu i jego otoczeniu. Dzięki niemu wiemy, że główny wjazd do posiadłości był usytuowany od południa (od ulicy Krakowskie Przedmieście). Wśród najbliższych zabudowań otaczających pałac wymieniono karczmę, drewnianą komórkę, budynek kuchenny z wielkim kominem, dwie wozownie i dużą stajnię. Wspomniano także o ogrodzie i piętrowych arkadowych krużgankach, otwartych w fasadzie i mieszczących klatkę schodową na I piętro.
Ostatnimi właścicielami z rodu byli Adam Kazimierz i Izabella z Flemmingów Czartoryscy, którzy w 1812 roku sprzedali pałac wraz z posesją sięgającą do Krakowskiego Przedmieścia Marcinowi Łodzi-Kobylińskiemu. W następnych latach pałac i zabudowania, pozostające w rękach Kobylińskich, były dzierżawione przez fabrykę tabaki i tytoniu. Z zapisków z lat trzydziestych XIX wieku wynika, że mimo przemysłowej eksploatacji budynku przez fabrykę, pałac nadal wyglądał imponująco.
W 1860 roku posesję nabył warszawski bankier, Leopold Kronenberg, w celu dalszego prowadzenia fabryki. Jednak sześć lat później fabrykę zlikwidowano, a pałac przejęli nowi właściciele. Odtąd zmieniali się oni niemal co kilka lat, a taka sytuacja nie sprzyjała utrzymaniu budynku w dobrym stanie.
Niekorzystne zmiany zaczęły też następować w najbliższym sąsiedztwie, poczynając od połowy XIX wieku, kiedy majątek został podzielony na działki budowlane i wokół zaczęły powstawać nowe obiekty znacznie ograniczające dostęp do pałacu. W 1867 roku został wybudowany rozległy budynek hotelu Europejskiego, który zetknął się z alkierzem południowym i całkowicie zasłonił widok na pałac od Krakowskiego Przedmieścia. Od strony północnej, na rogu ulic Radziwiłłowskiej i Poczętkowskiej (dziś Staszica) wystawiono w 1911 roku wrotkowisko „Lubelski Skating-Ring”. Zaledwie rok później w miejscu wrotkowiska otwarto kinematograf Oaza na 240 osób. W tym też czasie odbudowano pałac, w którym umieszczono biura i zarząd kina. Po I wojnie światowej kino rozbudowano na tysiąc miejsc, wchłaniając część parteru alkierza północnego. W tym czasie zmieniono nazwę kina na Corso.
W czasie II wojny światowej pałac został poważnie uszkodzony. W 1939 roku w obiekt trafiła bomba, a w 1944 roku został zaprószony ogień przez uciekających Niemców. Na szczęście pożar nie wpłynął na układ wnętrz.
Rok później, w 1945 roku, rozebrano spalone mury przylegające do pałacu, plac uporządkowano i rozpoczęto odbudowę na postawie projektu architekta Czesława Dorii-Dernałowicza, w wyniku której przywrócono pierwotny układ wnętrz, wprowadzono instalacje i podwyższono dachy. W odnowionym obiekcie urządzono Dom Turysty PTTK, co przyczyniło się do znacznej eksploatacji budynku.
W 1973 roku pałac stał się siedzibą Lubelskiego Towarzystwa Naukowego. Po wykonaniu kapitalnego remontu budynku przywrócono mu jego reprezentacyjny charakter. Ze szczególną starannością urządzono wnętrza pałacu, zaprojektowane i wykonane przez przedsiębiorstwo budowlano-konserwatorskie PP PKZ o/Lublin.
Początkowo pałac Lubomirskich; w latach 1731–1812 w rękach rodziny Czartoryskich. W kolejnych latach własność Marcina Łodzi-Kobylińskiego, Leona Kronenberga, Wiktorii Michelisowej. Obecnie siedziba Lubelskiego Towarzystwa Naukowego."-tekst ze strony: https://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/palac-czartoryskich-w-lublinie/








Pałac Książąt Czartoryskich.

"Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP i klasztor ss. Karmelitanek.
Budowę klasztoru karmelitanek bosych wraz z kościołem pw. Niepokalanego Poczęcia NMP rozpoczęto w 1646 r., lecz wkrótce ją przerwano. Świątynia została ukończona dopiero w 1721 r. według projektu G. Spazzia i F.A. Mayera, nadwornych architektów Elżbiety Sieniawskiej. Jest to kościół nieorientowany, wzniesiony na planie krzyża greckiego. Posiada typową dla renesansu lubelskiego bezwieżową fasadę z poziomymi i pionowymi podziałami oraz sterczynami po bokach. W wyposażeniu uwagę zwraca barokowy ołtarz główny oraz ołtarze boczne – św. Józefa i św. Wincentego, wykonane w 1720 r. przez warszawskiego rzeźbiarza Bernatowicza. Ciekawymi elementami wnętrza świątyni są dwie XVIII-wieczne ambony oraz rozwieszone na ścianach pochodzące z Flandrii XVII-wieczne kurdybany.
Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP i klasztor ss. Karmelitanek
W 1807 roku do nowego budynku przeniesiono karmelitanki bose z klasztoru przy kościele św. Józefa. Po restauracji klasztoru w 1826 roku, do zabudowań karmelitanek sprowadzono szarytki, które zaadaptowały klasztor na szpital i założyły przytułek dla sierot. Po kasacie zakonu w 1864 roku w klasztorze pozostało sześć sióstr. Szarytki pracowały w szpitalu jeszcze po II wojnie światowej. Dziś zamieszkują część dawnego klasztoru, w większości nadal mieszczącego szpital kliniczny."-tekst ze strony: https://lublin.eu/turystyka/poznaj-lublin/miejsca-kultu-chrzescijanskiego/kosciol-pw-niepokalanego-poczecia-nmp-i-klasztor-ss-karmelitanek,8424,w.html

Najstarszy szpital w Lublinie.

"„Oto koziołek Staś ze Staszica oraz najstarsza lubelska lecznica”.
Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 1 w Lublinie.
Początkowo ulica nazywała się Poczętkowska (przez pewien czas niesłusznie zwana Początkowską) od klasztoru i kościoła pw. Poczęcia MB karmelitanek bosych zwanych poczętkami. Nazwa ta pojawia się już na planach z II połowy XVIII wieku i tylko wyjątkowo na planie z ok. 1825 roku zwie się ulicą „za Kryminałem”. Obecną nazwę ulica otrzymała w roku 1928.
Jest to trasa dawnego ciągu komunikacyjnego na terenie Przedmieścia Krakowskiego i jak wykazały badania archeologiczne, droga ta prowadziła niegdyś w wąwozie. Prawdopodobnie po pożarze w 1557 roku, na dzisiejszą ulicę Staszica rozszerzono wały obronne. Stąd też powstał w 1560 roku początek drugiej linii obronnej. Linia ta biegła przez wielki bastion na skraju nadrzecznej skarpy rzeki Czechówki, gdzie stanął w połowie XVII wieku klasztor sióstr karmelitanek (tzw. poczętek) ze szpitalem. Stąd linia obrony biegła ulicą Staszica, przechodząc na tyłach działek ulicy Kapucyńskiej, w kierunku południowym ku zespołowi klasztornemu pobrygidkowskiemu (MB Zwycięskiej). Dzięki tym murom system obronny Lublina oparł się o skarpy terenowe rzek Bystrzycy i Czechówki, wykorzystując przy tym naturalne ukształtowanie terenu.
Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo ważną częścią swej działalności uczyniło opiekę nad osobami biednymi, starszymi, chorymi oraz opuszczonymi dziećmi. Siostry zostały sprowadzone do Lublina w 1730 roku do Kościoła św. Wojciecha, do którego przylegał Szpital św. Łazarza, następnie po blisko stu latach, władze miasta przeniosły fundację wraz ze „szpitalem szarytek” do klasztoru Sióstr Karmelitanek Bosych Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Poczętkowskiej (obecnie Staszica). Pierwsze łóżka szpitalne powstały tu najprawdopodobniej w 1834 roku. Opiekę nad chorymi sprawowały Siostry Miłosierdzia “Św. Wincentego á Paulo” zwane przez ludność “Szarytkami”. Na przełomie XIX i XX wieku powstała w Szpitalu aseptyczna sala operacyjna, spełniająca wszystkie ówczesne wymogi. W 1907 roku zamontowano pierwszy aparat RTG i powstała pracownia rentgenodiagnostyki.
W 1926 roku Szpital uzyskał Statut, w myśl postanowień którego otrzymał nazwę “Szpital Św. Wincentego á Paulo w Lublinie”. W 1927 roku powstał nowy 3 piętrowy pawilon na około 100 łóżek z przeznaczeniem na oddział położniczy i ginekologii operacyjnej z nowoczesną salą porodową i drugą aseptyczna salą operacyjną. Powstała parowa kuchnia szpitalna oraz pralnia mechaniczna. W okresie okupacji Szpital podlegał administracji i zarządowi niemieckiemu.
W listopadzie 1944 roku na bazie oddziałów szpitalnych utworzono pierwsze kliniki i od tego momentu kształcone tu były kolejne pokolenia medyków. Pierwszymi klinikami powstałymi przy ul. Staszica były: Klinika Chorób Wewnętrznych i Chirurgii. W maju 1950 roku przekazano w całości w skład Państwowego Szpitala Klinicznego nr 1 Szpital Św. Józefa. W 1954 roku władze miasta przekazały budynek przy ul. Chmielnej 1 dla potrzeb Kliniki Okulistyki, do Szpitala przyłączono również obiekty Szpitala Dzieciątka Jezus im. Vetterów, który funkcjonował przy ul. Staszica 11. Państwowy Szpital Kliniczny nr 1 stał się wówczas ogromną jednostką lecznictwa specjalistycznego. W latach 1995/97 kliniki dziecięce zostały przeniesione do Dziecięcego Szpitala Klinicznego. Od 1 stycznia 1999 roku Szpital funkcjonuje pod nazwą: Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny Nr 1.
Dziś w SPSK Nr 1 w Lublinie funkcjonuje 17 klinik oraz wiele innych jednostek medycznych i administracyjnych, które mieszczą się w kilkudziesięciu budynkach zlokalizowanych w większości w ścisłym centrum miasta przy ul. Staszica 11 i 16, ale także na ul. Radziwiłłowskiej, Chmielnej, Głuskiej i Langiewicza. Szpital zatrudnia ponad 2 tys. pracowników. Od 2016 roku realizowany jest Program wieloletni pn. „Przebudowa i rozbudowa Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 1 Uniwersytetu Medycznego w Lublinie”, w ramach którego zrealizowano już etapy prac przy ul. Radziwiłłowskiej i Głuskiej, wkrótce ukończony zostanie największy i najnowocześniejszy obiekt Szpitala przy ul. Staszica 16."-tekst ze strony: https://lubelskiekoziolki.pl/stasio/
Kiedy docieramy do koziołka, focimy go, a po sesji zdjęciowej ruszamy w kierunku naszego noclegu.



Zestaw na sylwestrową noc....




I znów wędrujemy uliczkami miasta, ale tym razem idziemy tak jak przyszliśmy od stacji. Po drodze zatrzymujemy się na krótkie zakupy, a po nich zmierzamy już do naszego hotelu. Kiedy jesteśmy na miejscu, meldujemy się, Pani wręcza nam klucz od naszego pokoju, instruuje nas jak mamy tam dotrzeć-pokój mieści się w drugim budynku-przy okazji ostrzega że w nocy będzie bardzo głośna impreza i informuje nas od której godziny będzie podane śniadanie. Dziękujemy za informacje, życzymy Pani wszystkiego dobrego i idziemy do naszego pokoju. Po drodze oczywiście mamy sesję zdjęciową z samochodem "Pogotowie Piwne" i budynkiem Browaru.





Kiedy docieramy do pokoju, ściągamy plecaki, kurtki, buty i oboje stwierdzamy że potrzebny nam odpoczynek. Robię kilka zdjęć pokoju i łazienki, kąpiemy się, nastawiamy budziki w telefonach na budzenie za dwie godziny i idziemy spać. 







Dwie godziny minęły niesamowicie szybko, ale przyniosły zamierzony rezultat. Odpoczęliśmy i to jest najważniejsze. Przestały nas boleć stopy. Ubieramy się, bierzemy do plecaka dwa kubeczki i szampana i wychodzimy z pokoju. I znów wędrujemy ulicami Lublina. Miasto rozświetlają ozdoby świąteczne, jest cicho i pusto. Dopiero kiedy docieramy do Starego Miasta wszystko się zmienia. Tu na licach robi się gwarno i wesoło, chociaż jeszcze nie ma tłumów. Przechadzamy się niespiesznie, podziwiamy iluminacje świetlne, robimy zdjęcia i cieszymy się że jesteśmy tu razem :)


























Szwendamy się uliczkami Starego Miasta, zaglądamy w miejsca, których nie widzieliśmy w dzień. Focimy wszystko i postanawiamy wejść gdzieś do knajpki i przysiąść na jakiś czas, skoro mamy przywitać Nowy Rok na świeżym powietrzu. Zdajemy sobie sprawę że dziś ciężko będzie znaleźć gdzieś miejsce, ale mimo to próbujemy i zaglądamy do mijanych knajpek i w ten sposób wchodzimy do Pubu Stacyjka. 
-Dobry wieczór-witamy się po otwarciu drzwi.
-Dobry wieczór-odpowiada nam miły Pan.
-Czy znajdzie się miejsce dla dwóch szwendających osób??-pytam.
-Oczywiście że tak, zapraszam-słyszymy w odpowiedzi.
-Oferuję tylko napoje, gdyż kuchnia już jest nieczynna.
-To nic, nam wystarczy piwo i chwilę posiedzieć w ciepłym, zanim pójdziemy witać Nowy Rok-odpowiada Radek.
Zamawia dwa piwa i oboje siadamy przy stoliku. Rozglądamy się  ciekawie po wnętrzu i oboje jednomyślnie stwierdzamy że spodobałoby się tu Marianowi. 
Miło spędzamy tu jedne z ostatnich godzin roku 2022, ale kiedy zbliża się godzina 23-cia, żegnamy przemiłych gospodarzy, życząc Im i wszystkim zgromadzonym "Szczęśliwego Nowego Roku" i wychodzimy na zewnątrz.
Wędrujemy rozświetlonymi uliczkami miasta, podziwiamy świąteczne iluminacje, robimy zdjęcia i tuż przed północą ruszamy w kierunku Placu Po Farze.





















Kiedy docieramy na miejsce, naszym oczom ukazał się zgromadzony tu tłum. Znajdujemy sobie miejsce, skąd widać Zamek i rozświetlone miasto. O północy Radek otwiera szampana, polewa do kubeczków, wypijamy go, składamy sobie wzajemnie życzenia i podziwiamy fajerwerki rozbłyskujące na niebie. Przy okazji robimy kilka zdjęć, wiedząc że nie będą dobrej jakości, ale łudząc się że coś tam jednak wyjdzie. Wypijamy do końca szampana i ruszamy w kierunku naszego noclegu. Na pozostałościach po Farze, dostrzegamy Pana w czarnej pelerynie z białym krzyżem maltańskim. Podchodzimy do Niego, witamy się, życzymy Szczęśliwego Nowego Roku, robimy kilka zdjęć i idziemy już do hotelu.






Kiedy docieramy na miejsce, w hotelu trwa bal sylwestrowy i trzeba powiedzieć że jest bardzo głośno, ale wystarczyło zamknąć drzwi od korytarza i drzwi od pokoju i już było ciszej. Poza tym zmęczenie robi swoje, więc zasypiamy nie wiedzieć kiedy. 
Dobranoc i do zobaczenia rano :)

Niech się spełnią noworoczne życzenia: te łatwe i trudne do spełnienia. Niech się spełnią te duże i te małe, te mówione głośno lub wcale. Niech się spełnią wszystkie one krok po kroku, tego życzymy w Nowym Roku.


Ranek budzi nas ciszą panującą dookoła. Budziki rozdzwoniły się dość wcześnie. Kąpiel, kawa i idziemy na śniadanie. 
Oczywiście jesteśmy pierwsi i jako jedyni o tej godzinie jemy śniadanie. Trochę zależy nam na czasie, więc zaraz po śniadaniu, wracamy do pokoju, pakujemy się i opuszczamy go. Oddajemy klucze w recepcji, rozmawiamy chwilę z Panią, a po krótkiej pogawędce wychodzimy z hotelu i ruszamy w miasto.












Wędrujemy trochę inaczej niż wczoraj. Idziemy wzdłuż ruchliwej szosy. Spoglądamy na miejsca, gdzie wczoraj byliśmy z innej perspektywy, od dołu. 











Przechodzimy obok Soboru Przemienienia Pańskiego, katedry prawosławnej i tuż za nią skręcamy w lewo, zmierzając ku naszemu celowi. Mijamy po drodze jeden z  murali, do których idziemy. Dwa kolejne znajdują się kawałek dalej, na ulicy Lubartowskiej. By je sfocić wchodzimy na podwórko i dzięki temu mamy więcej murali do sfotografowania.



















Po dość długiej sesji zdjęciowej na muralowym podwórku, opuszczamy je i wędrujemy w kierunku Starego Miasta, zatrzymując się by zrobić kolejne zdjęcia.


















Pałac Lubomirskich.

Pałac Książąt Czartoryskich.

Przechodzimy obok Pałacu Książąt Czartoryskich i Pałacu Lubomirskich.

"Pałac Lubomirskich w Lublinie.
Na placu Litewskim, pomiędzy pałacami Czartoryskich oraz Gubernialnym, znajduje się pałac Lubomirskich. Historią sięga XVI wieku, wygląd obecny zawdzięcza przebudowie z 1829 roku. Wnętrza zachowały pozostałości bogatego wystroju. Dziś mieści się tu Wydział Politologii UMCS.
Pałac Lubomirskich, mylnie zwany pałacem Poradziwiłłowskim, sąsiaduje z pałacem Czartoryskich. W XVI wieku stojący tutaj dwór należał do rodziny Firlejów. Najprawdopodobniej był to dwór renesansowy o charakterze obronnym. Z rąk Firlejów przeszedł do rodziny Ostrogskich, a w 1683 roku, za sprawą małżeństwa Teofili Ludwiki Ostrogskiej z Józefem Karolem Lubomirskim, w ręce Lubomirskich.
Pod koniec XVII wieku pałac został przebudowany w stylu barokowej rezydencji. W pracach uczestniczył Tylman z Gameren, architekt Stanisława Herakliusza Lubomirskiego.
Była to budowla jednopiętrowa, z wysokim dachem, z lukarnami i narożnymi alkierzami od północy. W 1722 roku właścicielem został Karol Sanguszko, który wraz z żoną, Marią Anną z Lubomirskich, na stałe przebywał w rezydencji w Lubartowie. Zaniedbany pałac lubelski popadał powoli w ruinę. W czasie konfederacji barskiej uległ spaleniu.
W latach osiemdziesiątych XVIII stulecia pałac należał już do Szeptyckich i coraz bardziej chylił się ku upadkowi. Zniszczony budynek w 1801 roku kupił burmistrz, Beniamin Finke, i przekazał go na własność rządowi. W 1810 roku budynek otrzymał prowizoryczny dach, po czym służył jako pomieszczenie do przechowywania słomy.
W 1822 roku decyzją gen. Józefa Zajączka, namiestnika Królestwa Polskiego, pałac przeznaczono na siedzibę Komisji Województwa Lubelskiego. Projekt odbudowy wykonał Jan Stompf. Budynek otrzymał jeszcze jedno piętro, wzniesiono też boczne pawilony, które nadały całej budowli charakter neoklasycystyczny.
Po pożarze w 1829 roku pałac został ponownie odbudowany. Głównym architektem czuwającym na przebudową był Henryk Marconi. Budynkowi nadano charakter neorenesansowy z elementami empire w środkowym ryzalicie. Zlikwidowano także drugie piętro, przywracając w ten sposób dawne proporcje budowli. Boczne skrzydła połączono z korpusem pałacu, a barokowe alkierze przebudowano w wysokie wieże. W takim charakterze pozostaje do dzisiaj. W 1918 roku budynek przejęło wojsko. Po II wojnie światowej pałac przekazano Uniwersytetowi Marii Curie-Skłodowskiej."-tekst ze strony: https://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/palac-lubomirskich-w-lublinie/

Zatrzymujemy się na ciut dłużej w parku. Radkowi szalenie spodobały się koziołki-huśtawki, dzięki nim mamy tu dość długą sesję zdjęciową, ale radości jeszcze więcej :) Po nacieszeniu się huśtawkami, idziemy dalej, do kolejnego murala.

Pałac Rządu Gubernialnego w Lublinie






Wędrujemy uliczkami miasta, zmierzając w kierunku ulicy Jasnej 3. Tu znajduje się nowy mural autorstwa Vladimira Manzhosana – ukraińskiego artysty tworzącego pod pseudonimem Waone. Mural tematyką nawiązuje do bieżących wydarzeń na Ukrainie. Powstał w ramach projektu "#MakeEuropeBloom: the Time is Now!", który zwraca uwagę na znaczenie konferencji trwającej od wiosny 2021 r. do wiosny 2022 r. w sprawie przyszłości Europy.
Natomiast na sąsiedniej ścianie jest mural w Jidysz, Lublin ul. Jasna 3/ Ewangelicka 1.
Na spękanej fasadzie znajdziemy tekst piosenki w języku jidysz: Gdzie jest ta ulica? Gdzie jest ten dom? Wiadomo, że nie ma już ani ulicy, ani domu, ani dziewczyny z piosenki. W 1939 roku lubelska gmina żydowska liczyła 42 tysiące mieszkańców, w roku 2007 dwudziestu.
Focimy obydwa murale i ruszamy na poszukiwanie kolejnego. 






Jednak gdy okazuje się że zostaje nam coraz mniej czasu, odpuszczamy i szybkim krokiem idziemy w kierunku stacji kolejowej. Powiem że ten szybki krok doprowadza mnie do totalnej zadyszki i kaszlu, nie wspomnę o tym, że pod nosem mruczę "wiedziałam że tak będzie" i jeszcze inne, mało przyzwoite zdania....
Jednak kiedy docieramy do stacji kolejowej z zapasem czasowym, odsapuję i już na spokojnie idziemy na peron, z którego ma odjechać nasz pociąg. Oczywiście gdy wchodzimy na peron, pociąg już jest. Wsiadamy do niego, zajmujemy nasze miejsca, rozsiadamy się wygodnie i szczęśliwi ruszamy w drogę powrotną, żegnając się z Lublinem, miastem które nas zauroczyło :)
Podczas sprawdzania biletów, mówimy Panu Konduktorowi:
-Mamy przesiadkę we Wrocławiu i tylko jedenaście minut by się przesiąść, więc gdyby pociąg nabrał opóźnienia....
-Proszę się nie martwić, jedziemy planowo, a poza tym, kiedy zmieni się kadra konduktorska, proszę zgłosić przesiadkę.
-Dziękujemy.
W większości podróż przesypiamy, ale przy kolejnym sprawdzaniu biletów, mówimy Pani Konduktor o przesiadce.
-No tak. We Wrocławiu przesiadacie państwo na Mehofera, który jedzie z Krakowa i we Wrocławiu się rozłącza. Część, która jedzie do zielonej Góry, wyjazd ma wcześniej, a Wasza część później, więc spokojnie dacie radę się przesiąść.
-Ale gdyby....-usiłujemy coś powiedzieć.
-Dam znać-odpowiada Pani i idzie dalej sprawdzać bilety.
Uspokojeni znów przysypiamy. Do Wrocławia wjeżdżamy punktualnie, ale żeby nasz pociąg mógł wjechać na stację, musi przepuścić trzy inne i z jedenastu minut na przesiadkę, zrobiło się pięć. Mimo to udaje nam się przesiąść i szczęśliwi rozsiadamy się na swoich miejscach. Podróż do Jeleniej Góry mija nam bezproblemowo i szybko :)




W Jeleniej Górze wysiadamy z pociągu i idziemy w kierunku domu, kończąc w ten sposób ostatnią wycieczkę roku 2022 i pierwszą w roku 2023. Kolejna już niebawem, więc do zobaczenia wkrótce :) 

Pozdrawiamy serdecznie i cieplutko, życząc zdrowia i miłej lektury :)

Danusia i Radek :)