wtorek, 3 października 2023

Trafiłam do Aresztu....

Stało się!!!
Mam wolne i ruszam obejrzeć były Areszt Śledczy w Lubaniu.
Kiedyś podczas rozmowy o zwiedzaniu zabytków, znajomy zaproponował mi wejście do byłego Aresztu Śledczego w Lubaniu. Pomyślałam że fajnie jest wejść do miejsca, które na co dzień było i jest zamknięte dla zwykłych mieszkańców miasta.



Lubański Areszt powstał w grudniu 1853 roku najpierw jako więzienie miejskie dla młodocianych przestępców. Później stał się więzieniem miejskim, a następnie Aresztem Śledczym. W czasie I wojny światowej, przez pewien okres czasu przetrzymywana w nim była między innymi żona Józefa Piłsudskiego, Aleksandra Szczerbińska. Podczas II wojny światowej w latach 1943-44 były tu więzione francuskie kobiety z ruchu oporu, aresztowane przez Niemców w Paryżu podczas akcji "Noc i Mgła".
Kiedy docieram do Aresztu, dzwonię do znajomego i mówię:
-Cześć, jestem już przy wejściu.
-Ok, już wychodzę-słyszę odpowiedź.
Witam się z moim znajomym i od razu idziemy do głównego wejścia do budynku dawnego Aresztu Śledczego. 
-Otworzę Ci drzwi, zapalę światło i możesz sobie chodzić wszędzie, wszystko oglądać i robić zdjęcia. Gdybyś czegoś potrzebowała, to dzwoń. 
-Dzięki-odpowiadam i niespiesznie ruszam zwiedzać.
-Zmykam do pracy. Pa.
-Ok, pa.
Zaczynam od piwnic.
Schodzę po schodach i jakoś dziwnie się czuję. Nie lubię zbytnio sama szwendać się po opuszczonych miejscach, wolałabym by ktoś chodził ze mną. No cóż, jak się nie ma co się lubi, lubi się to co się ma.










































Po obejrzeniu wszystkich pomieszczeń znajdujących się w piwnicach, gaszę światło i idę na pierwsze piętro.























Niespiesznie przechadzam się korytarzem z pootwieranymi drzwiami do cel. Zaglądam do większości z nich, powoli zmierzając do końca korytarza. Oczywiście przy okazji robię zdjęcia.
































Kiedy już obejrzę wszystko na pierwszym piętrze, wchodzę schodami na drugie piętro. I tu znów idę korytarzem, zaglądam do otwartych cel. Oglądam je i robię zdjęcia. Niektóre cele zaskakują mnie wielkością i pozostałym w nich wyposarzeniem. 















Po zrobieniu zdjęć idę schodami na strych, gdzie oczywiście też z ciekawości zaglądam. Kiedy już zaspokoję swoje wścibstwo, ruszam niespiesznie w dół, zatrzymując się na zrobienie kilku fotek.























Zatrzymuję się na parterze i ruszam korytarzem, zaglądam do otwartych cel i robię zdjęcia. Szukam jakichś rysunków, wydrapanych słów itp...Oczywiście znajduję kilka rysunków, focę je i wędruję dalej i dostrzegam że przy każdej celi na ścianie, oprócz numeru celi znajduje się rozmiar pomieszczenia. 
































Przechadzam się niespiesznie, robię zdjęcia, a po nich wychodzę na zewnątrz i dzwonię do mojego znajomego:
-Jestem już na zewnątrz.
-Ok, zaraz będę.
Czekam na Niego chwilę przed budynkiem Aresztu Śledczego.
-Chcesz wejść na wieżyczkę??
-Oczywiście że tak-odpowiadam.
-To chodź.
Idę w kierunku wieżyczki strażniczej. Znajomy ściąga kłódkę i mówi:
-Uważaj na siebie, schody są strome.
-Dobrze.
Wchodzę do niewielkiego pomieszczenia, przechodzę przez nie do drugiego i wchodzę po metalowych schodach na piętro. Tu znajdują się kolejne metalowe, strome schody. Wchodzę po nich na taras wieżyczki obserwacyjnej. Wędruję nim dookoła, oglądam wszystko i robię zdjęcia. Nigdzie nie ma już zasiek ani drutów kolczastych, wszystkie zostały ściągnięte i leżą na ziemi, czekając na wywóz.



























Kiedy już obejdę cały taras i zrobię zdjęcia, powolutku schodzę na dół. Rozmawiam chwilę ze swoim znajomym, dziękuję Mu za możliwość wejścia do Aresztu Śledczego, żegnam się z Nim i wychodzę na ulicę.



Focę wszystko to co się znajduje od ulicy i niespiesznym krokiem ruszam w kierunku centrum miasta.















Przechodzę ul.Spółdzielczą w kierunku Rynku. Tu robię kilka zdjęć Ratusza, stąd idę do ul.Szkolnej i nią wędruję w kierunku Placu Lompy, gdzie focę wieżę Trynitarską i dawną pierwszą Szkołę Łacińską w Lubaniu. Po zdjęciach postanawiam podejść do Straży Pożarnej i tam na placu nazbierać kasztanów.














Po nazbieraniu kasztanów, wracam do domu i idę do ogródka, gdzie kwitną cynie, dalie, róże i astry. Oczywiście zdjęcia robię i w ten sposób kończę swoją dzisiejszą wędrówkę do Aresztu Śledczego. 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i cieplutko, życząc zdrowia i miłej lektury :)

Danusia.


 

4 komentarze:

  1. A moj toto spedzil tam pare miesiecy jako kulak i wrog komunizmu w latach piedziesiatych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtych czasach takie miejsca były idealne...
      Mam nadzieję że Tato przeżył??
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Super wycieczka:) Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się że mogłam tam wejść przed przebudową...
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń