czwartek, 31 sierpnia 2017

Kaszuby-Wdzydze Kiszewskie, Żukowo, Kartuzy, Sianowo, Chmielno, Złota Góra, Kościerzyna, Wdzydze Kiszewskie-dzień czwarty :)

" XLVII Rajd na Raty wycieczka autokarowa 28.08-02.09.2017 r. - "Kaszuby".
Organizator: Oddział PTTK „Sudety Zachodnie” w Jeleniej Górze.
Opracowanie trasy, obsługa przewodnicka: Wiktor Gumprecht.

W czasie wycieczki odwiedzimy interesujące, godne poznania miejsca na Kaszubach i po drodze. O ich randze świadczy umieszczenie na Liście UNESCO (Toruń) i Pomników Historii – zabytków o szczególnym znaczeniu dla naszej kultury ustanawianych rozporządzeniem Prezydenta RP (2 zespoły); aż 14 z nich znajduje się w „Kanonie Krajoznawczym Polski” – wykazie najciekawszych w skali kraju obiektów krajoznawczych. Walorem „Szwajcarii Kaszubskiej” są zapierające dech krajobrazy: liczne malownicze jeziora oraz zalesione wzgórza z wciśniętymi pomiędzy, niewielkimi miejscowościami, pozostające na długo w pamięci. Noclegi wraz z wyżywieniem zarezerwowane zostały w Domu Pielgrzyma „Arka” w Licheniu (1) i w Stanicy Wodnej PTTK we Wdzydzach Kiszewskich (4).

31.08.2017 r. – czwartek
przejazd: Wdzydze Kiszewskie – Żukowo – Kartuzy – Chmielno – Sianowo - Wdzydze Kiszewskie
Żukowo – miasto nazywane jest kolebką haftu kaszubskiego, przez ponad 600 lat był tu klasztor norbertanek, częścią dawnego zespołu klasztornego jest XIII-wieczny kościół będący perełką architektoniczną Kaszub, zwiedzamy również Muzeum Parafialne , w którym oprócz eksponatów liturgicznych można obejrzeć wystawę haftów kaszubskich.
Kartuzy – zbudowany w XIV wieku kościół p.w. Wniebowzięcia NMP był kościołem klasztornym sprowadzonych z Pragi kartuzów, wzrok przyciąga jego dach przypominający wieko trumny, we wnętrzu znajduje się środkowa część niezwykle cennego tryptyku z 1444 roku, obok zachował się refektarz i jeden z eremów (domek zakonnika). Godne uwagi jest również Muzeum Kaszubskie z cennymi zbiorami etnograficznymi.
Chmielno – zwiedzimy tu prowadzony od dziesięciu pokoleń przez rodzinę Neclów, znany w Polsce i na świecie warsztat garncarski, zobaczymy jak na kole garncarskim powstają dzbany i jak misterną pracą jest malowanie kubków w „neclowskie” wzory.
Sianowo – we wsi znajduje Sanktuarium Królowej Kaszub, najważniejsze sanktuarium maryjne w regionie nazywane Kaszubska Częstochową, przedmiotem kultu jest niewielka lipowa figurka Madonny z dzieciątkiem z XV wieku."

Dzień budzi nas słoneczkiem przeglądającym się w wodach jezior i błękitnym niebem,Wstajemy odpowiednio wcześnie,by na spokojnie wykąpać się i pójść na śniadanie do "Tawerny".
Po posileniu się idziemy do domku po potrzebne nam na dzisiejszy wyjazd rzeczy i wędrujemy do autobusu.Kiedy już jesteśmy w komplecie ruszamy ku kolejnym miejscom,które będziemy odkrywać.
Przed nami Żukowo.




Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.W Żukowie jesteśmy ciut przed czasem.Autokar zatrzymuje się na parkingu tuż przy kościele klasztornym,wysiadamy z niego i na zewnątrz czekamy na Panią Przewodnik.Przechadzamy się i zaglądamy gdzie się da i niestety dostrzegamy klepsydry dwóch osób z godzinami pokrywającymi się z naszą porą zwiedzania.Dociera do nas,że do świątyni nie wejdziemy i to samo mówi nam Pani Przewodnik,która wita się z nami serdecznie i przeprasza za zaistniałą sytuację.Na śmierć nie ma rady....

"Historia Żukowa jako osady jest bardzo długa, a jej początki osnute są mgiełką wątpliwości. Nazwa wsi występuje w podaniach historycznych pod różnymi postaciami: Sucon, Suchow, Suchovia, Succow, Suhaw, Sukow, Sucowe, Żucovia, Szukow, Żukowo, Żukovia, Żuckau. Prawdopodobnie już w X w. przy ujściu rzeki Słupiny do Raduni, istniała osada. Pierwszą historyczną wzmiankę zawierała bulla papieża Innocentego III z 12 sierpnia 1201 r., w której mowa jest o kościele św. Jakuba w Żukowie. Proboszcz żukowski ks. Jan Stenzel w wydanej w 1891r. Monografii klasztoru żukowskiego utrzymuje, że na wieży kościoła pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela była metalowa chorągiewka z umieszczoną datą 1031 r., którą uważa za rok jego wybudowania. Żukowo, położone jest 19 km na południowy zachód od Gdańska, 27 km od Gdyni i 12 km od Kartuz. W początkowym okresie rozbudowało się głównie w dolinie rzeki Raduni, w pobliżu wypływu Stołpy, w ostat­nim zaś czasie - na oddzielające się stromym zboczem od dna doliny wysoczyźnie. Wraz z bliższą okolicą położone jest na wysokości od do 190 m n.p.m., a więc znaczenie niżej od okolic Wieżycy i Kartuz, lecz wyżej od drogi wiodącej do Gdańska. Żukowo obejmuje część terenu występującego pod nazwą Pojezierza Kaszubskiego i na tym obszarze jest największym osiedlem nad rzeką Radunią. Już od XIII w. powiązane było z całą ziemią kaszubską stosunkami gospodarczymi i społecznymi.
Pierwszym dokumentem dotyczącym Żukowa nad Radunią jest akt fundacyjny Mściwoja Spokojnego z 1209 r. nadający norbertankom żukowskim cztery wsie: Sucovia (Żukowo), Sulislave (Sulisławy), Barchino (Borklino), i Mislicyn (Myślicyn). W tym czasie Żukowo było wsią opolną, tzn. społecznością panów i kmieci, których organizacja społeczna miała charakter związków rodowych, łączących szereg osad w opole. Dopiero później rozbudowało się Żukowo w większą osadę, której organizacja była oparta na nowym prawie niemieckim.
Historia Żukowa nierozerwalnie związana jest z klasztorem norbertanek. Zakon powstał w 1121 r. w Rheims, a w Polsce pierwszy klasztor został założony przez Piotra Własta wojewodę wrocławskiego w 1126 r. pod Kaliszem. Budowa klasztoru w Żukowie miała miejsce w latach 1212-1214r. i po tym roku przybywają tu pierwsze norbertanki. Norbertanki żukowskie pochodziły głównie z rodzin kaszubskich. Klasztor miał charakter czysto polski, prowadził szkołę dla córek szlachty kaszubskiej, które uczyły się robótek ręcznych, haftu, pisania, czytania, szycia i życia z głęboką wiarą. W drugiej połowie XIV i na początku XV w. klasztor żukowski przechodzi głęboki kryzys. Dopiero z chwilą przyłączenia Pomorza Gdańskiego do Polski norbertanki uzyskały większą swobodę działania. Klasztor istniał do połowy XIX w. Kasacji dokonał 20 listopada 1834 r. amtamann Stein z Kartuz. Ostatnia siostra, 81-letnia Agnieszka Bojanowska, zmarła w 1862 r. W rok później część zabudowań klasztornych sprzedano, a nowy właściciel przebudował je, niszcząc w ten sposób zabytkowy obiekt starego klasztoru
Zabytki, które warto zobaczyć:
-kuźnia Laskowskich w Borkowie, ul. Gdańska- własność prywatna
-kościół św. apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Chwaszczynie, kościół otwarty przed i po mszy św.
-neogotyckie zabudowania folwarku w Łapinie, Łapino Górne zjazd z głównej drogi do Kolbud (obecnie budynek handlowy)
-kościół parafialny pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Niestępowie, centrum wsi, przy drodze do Sulmina, kościół otwarty przed i po mszy św.
-XIX-wieczny dworek rodziny Hoene w Pępowie, ul. Gdańska (obecnie budynek szkoły podstawowej)
-Zabytkowy Kościółek Św. Jana Ewangelisty, przy głównej drodze w Przyjaźni, kościół otwarty przed i po mszy św.
-kratownicowy most na Raduni w Rutkach, okolice elektrowni wodnej w Rutkach
-kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Żukowie- barokowe wnętrze, obrazy z XVII wieku, zwiedzanie do uzgodnienia w parafii lub z przewodnikiem, kościół otwarty przed i po mszy św.
-barokowa kaplica św. Nepomucena z 1754 r., Żukowo, ul. 3 Maja, - cmentarz parafialny
-dawny kościół parafialny św. Jana, ul. Klasztorna w Żukowie, kościół otwarty przed i po mszy św.
-młyn zbożowy nad Słupinką, Żukowo, ul. Parkowa, do niedawna jedyny działający „na okrągło" młyn w okolicy Żukowa. Młyn pracował w ruchu ciągłym, mógł wyprodukować do 18 ton mąki, produkcja odbywa się w tradycyjny sposób. Obecnie młyn jest własnością prywatną.
-młyn zbożowy nad Radunią, ul. 3 Maja Żukowo, wybudowały go w końcu XIII wieku norbertanki
-most kolejowy tzw. magistrali węglowej „Herby- Gdynia". Wybudowany przez Francuzów w 1927 r. uszkodzony w 1945r.,odbudowany przez Szwedów w 1946 r. (filary z granitu szwedzkiego) - ul. Parkowa, Żukowo."-tekst ze strony:  http://pomorskie.eu/zukowo

Skoro nie wchodzimy do świątyni,obchodzimy ją i bocznym wejściem udajemy się do Muzeum Haftu.Po cichutku,by nie przeszkadzać w trwającej mszy pogrzebowej-schody wiodą obok chóru--docieramy do drzwi,za którymi mieszczą się pomieszczenia muzealne.Wchodzimy do pierwszego.






Kiedy drzwi się za nami zamykają,stajemy w niewielkim pomieszczeniu.Dookoła pozawieszano bluzki,serwety,serwetki,obrusy,kolszule itp. z wyhaftowanymi wzorami kaszubskimi.Oglądamy wszystko i słuchamy Pani Przewodnik,która opowiada o powstaniu haftu kaszubskiego i jego przeistaczaniu się.Rozkłada przed nami zeszyty ze wzorami różnych szkół haftu kaszubskiego.W nich dopiero dostrzegamy różnice,dzięki którym można rozpoznać skąd dany haft pochodzi.

"Haft kaszubski (kasz. – kaszëbsczi wësziwk) – gatunek i technika kompozycyjno-wzornicza sztuki użytkowej regionu Kaszub w Polsce. Elementem łączącym różne podgatunki regionalne haftu jest kompozycja kolorystyczna oparta na siedmiu podstawowych kolorach. Motywy zdobnicze haftu (kwiaty i owady) zastosowano również w ceramice kaszubskiej i specyficznym malowaniu mebli. Elementy wzornictwa uznawanego za haft kaszubski występują również w paramentach liturgicznych pochodzących z XVII i XVIII wieku. Kolebką haftu kaszubskiego były klasztory norbertanek w Żukowie i benedyktynek w Żarnowcu. Według A. Błachowskiego hafty obok języka określają kaszubskie etnicum.
Struktura kolorystyczna haftu kaszubskiego składa się z pięciu kolorów: niebieskiego (w trzech odcieniach – od jasnobłękitnego po ciemnoszafirowy), czarnego, czerwonego, zielonego i żółtego. Występują między innymi motywy bratków, chabrów, dzwonków, goździków, koniczynek, lilii, niezapominajek i róż zaczerpniętych z okolicznej przyrody, jak również motywy obce (stosowane przede wszystkim w klasztorach) granatu, palmety, tulipanów i akantu. Natomiast motywy owadzie w formie pszczółek i żuczków pochodzą prawdopodobnie jeszcze z czasów pogańskich. Jedną z kompozycji wiodących haftu jest element "Drzewa życia" o nieskomplikowanym układzie gałęzi (zakaz krzyżowania, nakładania i przeplatania) nawiązującej do prostych i przejrzystych zasad życia ludzkiego. Dominującą rolę kolorystyczną odgrywa kolor toni jeziornej – niebieski, uzupełniony kolorami czerwonym, czarnym, zielonym i żółtym – odpowiadającym kolorom lasów i łąk kaszubskich.
Podział szkół:
Szkoły Historyczne:Szkoła Żukowska,Szkoła Wdzydzka,Szkoła Wejherowska,Haft czepcowy,Szkoła sióstr zakonnych z Pelplina
Szkoły Pomorskie:Szkoła Pucka,Szkoła Słupska
Szkoły Borów Tucholskich:Szkoła Borowiacka,Szkoła Tucholska
Szkoły Współczesne:Szkoła Wielewska,Szkoła Kartuska,Szkoła Kościerska,Szkoła Klukowska,Szkoła Bytowska
Szkoła Żukowska
Wywodzi się z Żukowa i została zapoczątkowana jako gatunek przez norbertanki sprowadzone do klasztoru około 1209 roku. Początkowo były to hafty jednobarwne, wykonane srebrnymi i złotymi nićmi. Specyfiką szkoły żukowskiej były specyficzne metody wzornicze czepców, zdobionych motywami roślinnym (tulipanami, owocami granatu, liliami i innymi). W XIX wieku zanikło hafciarstwo czepców, sama sztuka haftu jednak przetrwała. Kolorystyka ogranicza się do siedmiu podstawowych barw z dominującymi zawsze odcieniami błękitu. Wzornictwo cechuje się pewnym ubóstwem doboru i delikatnym wycieniowaniem kolorystyki – nawiązujące do ubogiego życia w klasztorze. Wzornictwo żukowskie rozprzestrzeniło się na prawie cały obszar powiatu kartuskiego. Żukowskie norbertanki prowadziły również szkołę dziewcząt dla panien z pomorskich rodów szlacheckich, córek gdańskich patrycjuszy i bogatego chłopstwa. Po kasacie klasztoru przez administrację zaboru pruskiego w 1834 roku uczennicami sióstr, stały się również dziewczyny z ludu. Drogi jedwab został zastąpiony płótnem lnianym zaś nici sprowadzane z Niederlandów nićmi barwionymi domowym sposobem. Znaną hafciarką w Żukowie była Jadwiga Ptach, a obecnie jest Wanda Dzierzgowska.
Szkoła Wdzydzka.
Do powstania "Szkoły wdzydzkiej" przyczynił się Izydor Gulgowski, a zwłaszcza jego żona Teodora Gulgowska.
Szkoła Pucka.
Wywodzi się ze "szkoły żukowskiej" i jest ostatnią szkołą, uformowaną w okresie międzywojennym. Technika pucka nawiązuje do haftów klasztornych z Żarnowca. Dominującymi kolorami są tu żółty i niebieski, pozostałe kolory są przygaszone i przyćmione. Gatunek charakteryzuje się nowymi motywami morskimi, podkreślającymi charkter regionu (mikołajek nadmorski, fale i sieci rybackie. Szkoła pucka odwołuje się do tradycji haftu na Pobrzeżu Kaszubskim) zapoczątkowanym przez cysterki z Żarnowca. Zakonnice prowadziły przy klasztorze szkołę dla panien z możnych domów szlachty pomorskiej, między innymi ucząc haftu.
Szkoła Wejherowska.
Wywodzi się ze szkoły żukowskiej i jest "najmłodszym" gatunkiem głównego nurtu haftu kaszubskiego. Powstała po II wojnie światowej z inicjatywy Franciszki Majkowskiej (siostry działacza kaszubskiego Aleksandra Majkowskiego). Szkoła wejherowska powiela w zasadzie "szkołę wdzydzką", została jednak w roku 1957 wzbogacona motywami chryzantem, dalii, astrów, bzu i groszku. Technika wejherowska wzmacnia kolorystykę całokształtu zdobniczego i podkreśla szczególną wyrazistość dużych motywów centralnych.
Szkoła Klukowska.
Zmodyfikowana w małym zakresie technika wejherowska została przeniesiona do słowińskich Kluk, gdzie powstał mały ośrodek hafciarski. Ważną rolę odgrywała w nim Ruth Kötsch.
Szkoła Tucholska.
Powstała w latach 60. XX wieku w okolicach Tucholi opierając się kolorystycznie na "szkole żukowskiej" i charakteryzując bogatszą ornamentyką.
Szkoła Bytowska.
Powstała w latach 70. XX wieku w okolicach Bytowa opierając się na "szkole wdzydzkiej".
Szkoła Słupska.
Szkoła słupska stanowi właściwie "reprodukcję tradycji kaszubskiej" opartej wyłącznie na archeologii, przekazach historycznych i elementach zdobniczych ceramiki i mebli z obszaru Pomorza Środkowego, jest nawiązaniem do kaszubskości tego regionu. Również w tym gatunku dominuje ornamentyka florystyczna (stokrotki, niezapominajki i piwonie). Specyfiką gatunku jest prawie zupełny brak koloru czerwonego i zupełna dominacja odcieni zieleni i błękitu."-Wikipedia.

Powolutku wszystko oglądamy,podziwiamy,robimy zdjęcia i schodami wędrujemy do kolejnego pomieszczenia.




















































W sali na piętrze mamy okazję zapoznać się z kalendarium klasztoru żukowskiego.W szklanych gablotach wystawiono stare księgi,sprzęty liturgiczne i ornaty klasztorne.Przechadzamy się bez pośpiechu,po dwóch piętrach,oglądamy wszystko,słuchamy Pani Oprowadzającej i robimy zdjęcia.Kiedy już wszystko obejrzymy,powolutku schodzimy na dół i bocznym wyjściem opuszczamy budynek świątyni.












































































Kiedy jesteśmy już na zewnątrz,mamy czas aby pójść do toalety i zajrzeć do punktu informacji turystycznej.Oczywiście skwapliwie korzystamy z toalety i zaglądamy do informacji turystycznej,gdzie stemplujemy kajety i bierzemy folderki,a dziewczyny kupują koszulki z nadrukowanym haftem kaszubskim.Zanim ruszymy w dalszą drogę robimy sobie jeszcze kilka zdjęć,a po nich wsiadamy do autobusu i ruszamy dalej.
Przed nami Kartuzy :)
































Droga do Kartuz mija nam szybko i bezproblemowo.Pani Przewodnik umila nam podróż opowiadaniem o historii miasta i o miejscach które odwiedzimy.
Autokar zatrzymuje się na parkingu przy Muzeum Kaszubskim.Wysiadamy z autobusu i idziemy do budynku Muzeum :)
Po zakupie biletów i dopełnieniu wszelkich formalności(pieczątki),wchodzimy do pomieszczeń muzealnych i zaczynamy zwiedzanie.

"Historia Muzeum Kaszubskiego związana jest z pasją kolekcjonerską Franciszka Tredera oraz Franciszki Majkowskiej.
 Już w 1920 r. zalążek muzeum stworzono, w budynku po starym szpitalu przy ul. Cmentarnej w Kartuzach. Kolekcja muzealna liczyła 106 eksponatów. Następna siedziba Muzeum powstała w domu Hincy przy ul. Piłsudskiego. Kolejne próby utworzenia Muzeum podjął Franciszek Treder organizując pierwszą wystawę sztuki ludowej w swej rodzinnej miejscowości w Borzestowie w 1932r. Franciszka Majkowska zaś stworzyła ekspozycję w Kaszubskim Dworze pod koniec lat 30 XX. Początki działalności muzeum były bardzo trudne. To, czego nie udało się im osiągnąć przed wojną, nastąpiło po jej zakończeniu. Powstanie Muzeum Kaszubskiego wiąże się z datą jego oficjalnego otwarcia, które nastąpiło w dniu 1 maja 1947 r. Niemniej pierwsze ekspozycje powstały tuż po wojnie.
 W 1945 r. organizacją i prowadzeniem Muzeum zajął się Powiatowy Ośrodek Krzewienia Kultury i Sztuki w Kartuzach, którego dyrektorem był Edward Ogórek, sekretarzem dr Henryk Kotowski, skarbnikiem zaś Emil Lniski. Przy Muzeum uruchomiono pracownię haftu kaszubskiego, którą prowadziła Franciszka Majkowska, zaś już od 26 sierpnia do 15 października 1945 r. trwała pierwsza po wojnie wystawa kaszubskiej sztuki ludowej.
 W, powstałym w pomieszczeniach „Dworu Kaszubskiego”, muzeum została otwarta „Wystawa Martyrologii Polskiej”. Ekspozycję poświęconą tej problematyce otwarto 4 listopada 1945 r. przy okazji zjazdu działaczy kaszubskich w Kartuzach.
 W 1946 r. Muzeum przeniosło się z „Dworu Kaszubskiego” do gmachu przy ulicy Kościerskiej.
 W 1946 r. w zatwierdzonym planie budżetowym jako kierownik Muzeum widnieje Edward Ogórek, a jako społeczny kustosz Leopold Kosiński. Ekspozycja Muzeum Kaszubskiego mieściła się w budynku na Kościerskiej.
Mając na uwadze wiedzę i doświadczenie Franciszka Tredera w kolekcjonowaniu artefaktów, Powiatowy Komitet do Spraw Kultury poprosił go o zreorganizowanie muzeum i przeprowadzenie inwentaryzacji zbiorów. Otworzyła się nowa perspektywa dla Tredera. Powstałemu w 1945 r. muzeum w Kartuzach potrzebny był ktoś taki jak Treder, pasjonat i znawca regionu. W połączeniu kolekcji Franciszki Majkowskiej, Kotowskiego z kolekcją Tredera widziano szansę na rozwój obiektu muzealnego.
Po latach Treder wspominał: Gdy wróciłem z wojny, Powiatowy Komitet do spraw Kultury, reprezentowany przez dra Henryka Kotowskiego, F. Majkowską, Ogórka, Kosińskiego zwrócił się do mnie o ponowne podjęcie starań w kierunku zorganizowania muzeum, proponując mi przejęcie domu przy ulicy Kościerskiej i kilkanaście eksponatów, przechowywanych w okresie wojny w magazynie tzw. Wydziału Powiatowego.
Muzealiów przekazanych Franciszkowi Trederowi było 241. Były to zbiory Franciszki Majkowskiej, Henryka Kotowskiego oraz Edwarda Ogórka. Należy jednak pamiętać, że Majkowska wyprowadzając się z Kartuz, zabrała większość swojej kolekcji.
Z pomocą Trederowi przyszło powstałe w 1947 r. Towarzystwo Miłośników Muzeum Kaszubskiego im. dr. Aleksandra Majkowskiego. Głównym celem stowarzyszenia było gromadzenie i konserwacja zabytków i przedmiotów charakteryzujących folklor kaszubski oraz roztoczenie opieki nad Muzeum Kaszubskim w Kartuzach. Towarzystwo zostało zarejestrowane przez Wojewodę Gdańskiego dopiero rok po założeniu. Założycielami Towarzystwa byli: Leopold Kosiński, Franciszek Treder, Henryk Kotowski, Wiktor Hirsz, Emil Lniski, Aleksandra Majkowska, Franciszka Majkowska, Franciszek Sędzicki, Czesław Wierusz-Kowalski, Feliks Lewiński, Franciszek Sędzicki, Paweł Groth, Feliks Biernaczyk, Emil Lniski, Leon Krauze, Wiktor Roszczynialski i Alojzy Wika- Czarnowski.
Franciszek Treder przystąpił do prac adaptacyjnych. Sam łatał dziury w dachu, uzupełniał tynki oraz malował ściany. Uporządkowane przez Franciszka Tredera muzeum zostało otwarte dla publiczności 1 maja 1947 r. Przez krótki okres Muzeum znajdowało się pod zarządem Towarzystwa Miłośników Muzeum Kaszubskiego im. A. Majkowskiego, którego prezesem był dr Andrzej Bukowski. Tak o to pisał on o muzeum w Kartuzach na łamach „Głosu Wybrzeża”:
Muzeum to powstało w 1945 r. Jako pierwsza została w nim urządzona „Wystawa Martyrologii Polskiej”, odzwierciedlająca zbrodnie niemieckie, popełnione na ludności kaszubskiej. W dotychczasowym swoim rozwoju Muzeum przeszło duże trudności lokalowe jak i budżetowe, nie miało na początku swej działalności właściwego kierownika a przede wszystkim brakło mu jasnego programu, dostosowanego do potrzeb nowo budującego się życia w Polsce Ludowej. […] Według stanu inwentarza z końca sierpnia b.r. zbiory etnograficzne obejmują łącznie 538 okazów, z czego w ciągu bieżącego roku przybyło 388. Poza tym osobne miejsce zajmuje dział prehistoryczny z 92 okazami oraz dział mineralogii i petrografii z 200 okazami. Razem więc w dniu 31. Sierpnia br. znajdowało się w Muzeum 830 eksponatów w czym 488 stanowiły depozyty”.
W 1948 roku dzięki interwencji Rady Kultury i Sztuki, siedziba Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach została ustalona w ogólnopolskiej sieci muzeów regionalnych i Kartuzy jako jedyne miasto wśród miast wybrzeża ówczesnego województwa gdańskiego posiadało muzeum. W tym samym roku w Muzeum odbyła się wystawa prac malarskich Mariana Mokwy.
Z dniem 1 stycznia 1950 r. Muzeum Kaszubskie – tak jak wszystkie inne muzea w Polsce – zostało upaństwowione, Towarzystwo Miłośników Muzeum Kaszubskiego im. dr. Aleksandra Majkowskiego z siedzibą w Gdańsku zostało zlikwidowane, zaś Franciszek Treder został mianowany pierwszym kierownikiem i pracownikiem merytorycznym – adiunktem – Muzeum. Rozpoczął się więc kolejny, niejako nowy, etap w dziejach Muzeum. Placówka muzealna pod kierownictwem Tredera zaczęła rozwijać się systematycznie.
Treder jako kierownik Muzeum Kaszubskiego dbał nie tylko o stan budynków ale i o właściwy poziom kierowanej przez siebie instytucji. Potrafił również wyłowić do pracy odpowiednią kadrę fachową. Pracę w Muzeum Kaszubskim podjęli więc znani mu osobiście z Borzestowa – Augustyn Mielewczyk oraz znakomity gawędziarz kaszubski Franciszek Brzeziński. Ten ostatni wspólnie z Franciszkiem Trederem wyruszał w teren – na motocyklu, często pieszo – aby pozyskać dla Muzeum nowe eksponaty.
Swoistymi zainteresowaniami Tredera były opracowania przyczynkarskie z zakresu archeologii. W początkowych latach istnienia Muzeum Kaszubskiego na wystawie znajdowały się również eksponaty archeologiczne pochodzące z powiatu kartuskiego. Eksponaty te (popielnice) do Muzeum sprowadził Treder jeszcze z Borzestowa. Tam przechowywane były starannie w jego domu rodzinnym.
W początkach lat pięćdziesiątych eksponaty archeologiczne Muzeum Kaszubskiego przejął Uniwersytet Łódzki, którego pracownicy naukowi podjęli badania w tej kwestii. Zmieniał się także organizator Muzeum. Z początkiem 1958 roku placówka została przekazana w zarząd Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, zaś po 1964 r. znalazło się w gestii władz powiatowych. W 1975 roku w całej Polsce przeprowadzono reformę administracyjną, na mocy której zlikwidowano powiaty. W związku z tym od tej pory wszystkie sprawy Treder załatwiał u władz wojewódzkich.
Franciszek Treder pozostawał aktywny do ostatnich dni swej działalności w Muzeum Kaszubskim. Stworzone przez niego miejsce było dlań drugim domem, w którym spędzał długie i pracowite dnie i noce. Dni mijały w otoczeniu grup turystów odwiedzających Muzeum, pracowników naukowych uczelni wyższych czy muzeów, a wieczory i późne godziny nocne – przy pisaniu artykułów, spostrzeżeń poczynionych podczas dziennych wyjazdów „w teren”, czy studiowaniu literatury fachowej. Po przejściu Franciszka Tredera na emeryturę w 1974 r. stanowisko kierownika Muzeum Kaszubskiego powierzono historykowi Barbarze Wieczorek. Priorytetem jej działalności było powiększenie powierzchni ekspozycyjnej Muzeum.
Jak wiemy, ani Barbarze Wieczorek, ani jej następcy Januszowi Gieruckiemu, nie udało się zrealizować postulowanych zagadnień. O przebudowie Muzeum oraz rozluźnieniu i unowocześnieniu wystawy stałej pisała na łamach „Głosu Wybrzeża” Izabella Trojanowska, a także Longin Malicki w „Jantarowych Szlakach”.
W okresie transformacji po 1989 r. budynki Muzeum zostały skomunalizowane zaś ono samo uzyskało status samorządowej instytucji kultury. Dyrektorem został Norbert Maczulis, który kierował placówką do 2015 r.
W 1997 roku na dziedzińcu Muzeum został odsłonięty pomnik Franciszka Tredera, który trzyma straż nad obiektem.
W 1998 r. Muzeum Kaszubskie zostało laureatem medalu Antoniego Abrahama "Srebrna Tabakierka Abrahama" i Medalu 75-lecia Kartuz. W 1999 r. Muzeum Kaszubskie uhonorowane zostało dyplomem zasłużony dla Kartuz przez Towarzystwo Miłośników Kartuz.
Osiągnięciem dla Muzeum, miasta i regionu było wpisanie Muzeum Kaszubskiego w Państwowy Rejestr Muzeów prowadzony przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Obecnie poza udostępnianiem ekspozycji stałej, Muzeum Kaszubskie jest koordynatorem wielu cennych inicjatyw. Wśród nich odnajdziemy tworzenie, pozyskiwanie i prezentowanie wystaw czasowych, prelekcji, wykładów. Kolejną formą działania Muzeum jest organizowanie interesujących zajęć i warsztatów dla dzieci i młodzieży. Są to np. pokazy, zajęcia praktyczne związane z rękodziełem odbywające się w ciągu roku szkolnego, ale także podczas ferii zimowych. Wspomnieć należy również o tym, że Muzeum Kaszubskie posiada pośród swoich propozycji edukacyjnych stałą ofertę interaktywnych lekcji muzealnych skierowanych do uczniów przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych.
Nie można zapomnieć o wartościowych wydarzeniach plenerowych organizowanych przez Muzeum Kaszubskie, takich jak np. Festiwal Nalewki Kaszubskiej, jarmark Etno – Prezentacje, czy atrakcyjne obchody Nocy Muzeów.
W 2017 r. powstał film o Franciszku Trederze pt.” Pamiętnik kaszubskiego Fausta” w reżyserii Andrzeja Dudzińskiego. W tym samym roku Muzeum otrzymało nagrodę specjalną Burmistrza Kartuz „KARTËSKÔ SKRA” w podziękowaniu za pracę na rzecz zachowania i upowszechniania tradycji kaszubskiej kultury poprzez prezentację dorobku naszych przodków a także promocję gminy Kartuzy podczas organizowanych na terenie placówki imprez."-tekst ze strony http://www.muzeum-kaszubskie.pl/historia

Wchodzimy do sal na parterze,oglądamy wszystkie zgromadzone tu eksponaty,podziwiamy je i robimy zdjęcia,powolutku przechodząc dalej.Pani Przewodnik z resztą grupy poszła do pomieszczeń z lewej strony,a my zaczynamy od prawej.Korzystamy z okazji,że tu nie ma ludzi i na spokojnie wszystko oglądamy.





































































\












































Po obejrzeniu zgromadzonych eksponatów na parterze,wchodzimy za grupą na piętro.I tu zatrzymujemy się na dłużej w korytarzu.Poustawiano tu ludowe instrumenty muzyczne.Burczybasa już znamy ale inne też robią na nas wrażenie.Diabelskie skrzypce zatrzymują nas na ciut dłużej.Kiedy już je obejrzymy i zrobimy zdjęcia,powoli wędrujemy dalej zaglądając do kolejnych pomieszczeń.



































































































































































\



















































Po zajrzeniu do każdego pomieszczenia,obejrzeniu wszystkich zgromadzonych tu eksponatów i zrobieniu ogromu zdjęć,schodzimy na parter i kończymy nasz pobyt w Muzeum.Wychodzimy na zewnątrz i idziemy do autokaru.Wsiadamy do niego i kiedy jesteśmy w komplecie jedziemy do Kartuskiej Kolegiaty.

























Dzięki naszej Pani Przewodnik,dość szybko docieramy na miejsce.Wysiadamy z autobusu i kierujemy się w ku wejściu do zakrystii.Tu chwilkę czekamy,a kiedy jesteśmy w komplecie wchodzimy do wnętrza świątyni.Rozsiadamy się wygodnie w ławkach.Chwila zadumy i modlitwy,a po niej rozglądamy się dookoła i słuchamy opowiadania naszej Przewodniczki :)

"Kolegiata Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kartuzach – kościół klasztorny kartuzów wybudowany w latach 1383-1405; oryginalny dach w kształcie trumny i hełm wieży barokowy z 1731-1733. We wnętrzu cenne wyposażenie XV-XVIII wiek. Gotycki ołtarz 1444, bogate barokowe stalle 1641 i 1677, ściany prezbiterium obite flandryjskim kurdybanem z 1683. Siedziba Kartuskiej Kapituły Kolegiackiej.
Kolegiata znajduje się w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Z innych elementów zespołu poklasztornego zachowały się budynki gospodarcze, erem (cela braci zakonnych) oraz refektarz – od 1995 r. siedziba galerii sztuki współczesnej.
Najcenniejszym, jedynym gotyckim zabytkiem wyposażenia świątyni jest wykonany w 1444 r. w gdańskim warsztacie ołtarz, który w formie tryptyku, do 1639 r był ołtarzem głównym. Do dziś zachowała się tylko środkowa część retabulum i predella, które znajdują się obecnie w Złotej Kaplicy. W nastawie umieszczonych jest symetrycznie osiem figur. W centrum, pod późnogotyckim baldachimem, na podniesionym tronie siedzą Chrystus i Maryja. Na prawo od nich, na niewysokich postumentach stoją św. Jan Chrzciciel, św. Jan Ewangelista i św. Jerzy. Po lewej stronie trzy figury trudne do zidentyfikowania - świętego z modelem kościoła w dłoniach i dwóch niewiast. Podstawę ołtarza, predellę, zdobi malowidło przedstawiające Chrystusa, Maryję i dwunastu apostołów, po sześciu z każdej strony.
W nawie głównej, na jej północnej i południowej ścianie umieszczone są cztery ołtarze boczne: "Wieczerzy Pańskiej", "Wszystkich Świętych", "Trzech Króli" i "Bożego Narodzenia". Największą uwagę przykuwa pierwszy z nich, "Wieczerzy Pańskiej", dzieło gdańskiego mistrza Hansa Caspara. W 1678 r. wykonał go na zamówienie przeora Jana Bilsteina z czarnego marmuru i białego angielskiego alabastru. Pozostałe trzy u znanego gniewskiego snycerza Macieja Schollera zamówił następca Bilsteina, Wawrzyniec Fendrich.
W przedniej części nawy, przy północnej i południowej ścianie kościoła ustawione są dwa rzędy drewnianych, barokowych, kunsztownie zdobionych stalli. Pierwsze zainstalowane zostały w przeddzień dnia św. Brunona, 5 października 1643 r., kolejne w 1677 r. Starsze stalle, stojące z przodu przy południowej ścianie, mają na zapleckach przedstawienia apostołów, te przy północnej - świętych eremitów i patronów kartuzów. Zaplecki nowszych stalli, stojących głębiej po obu stronach świątyni zdobią postacie ewangelistów i sceny Męki Pańskiej. Umieszczone całkiem z tyłu są skromniejsze i przeznaczone były dla braci laików.
Na przeciwległej względem prezbiterium ścianie kościoła znajduje się późnorenesansowa, wykonana ok. 1640 r., empora z bogato zdobioną, symetryczną, jedenastopolową balustradą. Poszczególne jej pola oddzielone są zwieńczonymi jońskimi kapitelami pilastrami hermowymi. Znajdujące się między nimi płyciny zdobią arkady, w których pary doryckich półkolumn zwieńcza architraw i tympanon o ażurowym szczycie. Środkowe, kwadratowe pole empory zajmuje tarcza jednowskazówkowego zegara. Na końcu jego wahadła umieszczona jest postać anioła z kosą, kołysząca się tuż nad głównym wejściem do kościoła. Pierwsze organy pojawiły się w świątyni w 1850 r. Był to instrument 14 głosowy, z których 9 było manulanych a 5 nożnych. W późniejszym czasie instrument był kilkakrotnie poddany renowacji i modernizacji.
Tron przeora-zwany również tronem celebransa - posiadający bardzo bogate opracowanie rzeźbiarskie drewniany obiekt z 1677 r. zbudowany w formie niszy, stojący w prezbiterium po prawej stronie ołtarza w ściennej wnęce. W centralnej części nad siedziskiem ukazana jest postać Boga Ojca. Jego palec wskazujący prawej dłoni skierowany jest ku niebu, lewej pokazuje na przedstawioną na zaplecku tronu postać Chrystusa. Na dekoracyjnych skrzydłach ukazani są św. Brunon i św. Hieronim.
Interesującym elementem wyposażenia jest też przenośna, bogato zdobiona, drewniana chrzcielnica. Na podstawie jej przedstawione są postacie śpiących, a w części środkowej modlących się zakonników. Górną część zdobią ornamenty roślinne i anielskie główki. Na szczycie wieka stoi figurka św. Jana Chrzciciela, wykonana w 1930 przez Antoniego Kolka z Kartuz.
W kartuskim kościele, jako jedynym w Polsce, zachowało się w pierwotnym miejscu przeznaczenia zdobienie ścian prezbiterium złoconym kurdybanem. Ufundował je przeor Wawrzyniec Fendrich w 1685 r. W chwili kupna składało się z 60 pól, a cena każdego z nich wynosiła 4,5 florena, co w sumie wyniosło pokaźną na owe czasy kwotę 270 florenów. Kojarzony jest z pobytem Jana III Sobieskiego na Pomorzu gdy odwiedził Gdańsk, Żukowo, Kartuzy.
Opis kurdybanu z Tytus Bieniecki - Kurdybany gdańskie XVII i XVIII w. Muzeum Pomorskie w Gdańsku 1960:..(...) Obiegał on niegdyś całe prezbiterium, dziś, liczący znacznie mniej kwater, wisi po obu stronach ołtarza głównego. Kordyban kartuski zwraca na siebie uwagę zarówno bogactwem motywów, jak i wysokim kunsztem wykonania, Na białym tle umieścił artysta tulipany, słoneczniki, owoce granatu, grusze i jabłka, girlandy kwiatów, wśród których nie zabrakło motyla, rajskiego ptaka i rozłupującej orzech wiewiórki. W tym bogatym świecie roślinnym i zwierzęcym znalazły się putta igrające kwiatami i owocami. Wrażenie wywierane przez ten kordyban potęgują farby laserunkowe, spod których prześwituje złoto i srebro, a przeważa ton czerwieni i zieleni.(...)."-Wikipedia.

Po modlitwie,chwili zadumy i wysłuchaniu historii o zakonie Kartuzów,opuszczamy ławki i zaczynamy sami oglądać wnętrze kolegiaty,robiąc przy okazji mnóstwo zdjęć : )
















































































































Kiedy już obejrzymy wszystko,wychodzimy na zewnątrz.Staję na trawniku i czekam na wycieczkowiczów by zrobić zdjęcie grupowe.Trochę to trwa,ale w końcu udaje się uchwycić grupę na tle Kolegiaty Kartuskiej.Po sesji zdjęciowej mamy chwilkę na kupienie pamiątek i sikundę.Korzystamy więc i idziemy do niewielkiej kwiaciarenki,gdzie kupujemy dzwoneczek dla mnie i stemplujemy wszystkie nasze kajety.Po dopełnieniu formalności wędrujemy do autokaru,a kiedy jesteśmy w komplecie ruszamy ku kolejnemu dziś celowi.
Przed nami Sianowo :)















Droga do Sianowa mija nam niesamowicie szybko.Pani Przewodnik umila nam ją opowiadając kawały po kaszubsku.Rozbawieni wysiadamy na parkingu przy murze okalającym teren kościelny i od razu ruszamy w kierunku świątyni,bo jesteśmy umówieni na wejście do środka.
Po kilku naprędce zrobionych zdjęciach na zewnątrz,wchodzimy do kościoła.Siadamy w ławkach i w ciszy czekamy na odsłonięcie cudownej figurki.Oglądamy jak powolutku chowa się obraz,a nam ukazuje się cudowna figurka Maryji z Dzieciątkiem.Kiedy widzimy ją już w całości,Pani Przewodnik opowiada historię,a właściwie legendę cudami słynącej figurki.My po wysłuchaniu opowieści,robimy jeszcze kilka zdjęć i wychodzimy na zewnątrz.

"Sanktuarium Królowej Kaszub w Sianowie – sanktuarium maryjne położone w Sianowie, w północnej części Szwajcarii Kaszubskiej, 9 km na północny-zachód od Kartuz.
Obiektem kultu jest Maryja z Dzieciątkiem w postaci niewielkiej gotyckiej figurki, wykonanej z drewna lipowego, która od średniowiecza przyjmuje hołd od ludu kaszubskiego. Legenda mówi, że znaleziono ją otoczoną niebiańskim blaskiem w paprociowym krzaku. Zaniesiono ją do kaplicy krzyżackiej w Mirachowie, jednak trzykrotnie wracała w cudowny sposób do Sianowa, gdzie odczytano to za znak Boży i pobudowano jej świątynię. Źródła mówią o wielu cudach i łaskach otrzymanych na tym miejscu. Sama figurka dwukrotnie cudownie ocalała z pożarów sianowskiej świątyni. W milenijnym roku 1966, mocą dekretu papieża Pawła VI, Pani Sianowska została ukoronowana papieskimi koronami. Aktu tego dokonał ówczesny biskup chełmiński Kazimierz Józef Kowalski w obecności licznie zgromadzonych biskupów, kapłanów i wiernych.
Maryja Sianowska jest patronką szczególnie młodzieży przedślubnej. Co roku przybywają tu absolwenci szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich z całych Kaszub. Na dwa odpusty Matki Bożej Szkaplerznej i Siewnej przybywa wielu wiernych i ponieważ ryglowy kościółek nie mieścił coraz liczniejszych pielgrzymów, na pobliskich błoniach kościelnych pobudowano kaplicę, architektonicznie nawiązującą do kościoła.
Sanktuarium w miesiącach letnich przyjmuje wiele grup oazowych i rekolekcyjnych. Sianowscy parafianie co środę przybywają na uroczystą nowennę ku czci Matki Boskiej Sianowskiej."-Wikipedia.






















































Obchodzimy kościółek dookoła,robimy zdjęcia i zaglądamy wszędzie gdzie tylko możemy.Korzystamy z toalety w Domu Pielgrzyma i kiedy już mamy wsiadać do autokaru,Wiktor mówi mi gdzie mogę podstemplować kajety.Idę więc na plebanię i proszę o kilka pieczątek na kartkach (dzienniczki są w autokarze w plecaku).Kiedy już mam kartki ze stemplami,prawie biegnę do autobusu-wszyscy czekają na mnie.Szczęśliwa siadam wygodnie na siedzeniu i ruszamy dalej.
Przed nami Chmielno :)






















Zanim dotrzemy do kolejnego naszego dzisiejszego celu,robimy przystanek na mały posiłek,w karczmie "Krzëwi Róg" w Chmielnie.Siadamy na tarasie,na zewnątrz i zastanawiamy się co zjeść.Oczywiście chcielibyśmy skonsumować coś regionalnego i na ciepło,więc śledź na zimno nas nie kręci.Radek zamawia "PLIŃC a’la KRZЁWI RÓG",a ja "gołąbki w kapuście z frytkami".Czekając na zamówione dania,Pani Kelnerka stawia na naszym stole chleb ze smalcem i ogórki kiszone.Patrzymy lekko zdziwieni,ale kiedy na każdy stół zostaje postawiony taki zestaw,przestajemy się dziwić.Czekamy cierpliwie na swoje dania,a kiedy zostają przyniesione,zjadamy je ze smakiem :)





























































Po posileniu się i odpoczynku,wsiadamy do autokaru i jedziemy do centrum Chmielna.

"Chmielno (dodatkowa nazwa w j. kaszub. Chmielno) – duża kaszubska wieś turystyczno-letniskowa w Polsce, położona w województwie pomorskim, w powiecie kartuskim, siedziba gminy Chmielno, na obszarze Kaszubskiego Parku Krajobrazowego w ciągu Drogi Kaszubskiej i na szlaku wodnym „Kółko Raduńskie”.
Wieś jest siedzibą sołectwa Chmielno, w którego skład wchodzą również miejscowości Chmielonko, Lampa, Babino, Bukowinki, Chmieleńskie Chrósty, Koszkania, Osowa Góra, Rekowo i Węgliska. Leży na Pojezierzu Kaszubskim nad jeziorami Białym i Kłodno w pobliżu północnego krańca Raduńskiego Dolnego. Chmielno jest również ośrodkiem regionalnego hafciarstwa kaszubskiego. Prowadzi tędy turystyczny szlak turystyczny czerwony Szlak Kaszubski, a agroturystyka ma znaczenie gospodarcze. Hieronim Derdowski wymieniał Chmielno w swoim poemacie O Panu Czorlińścim co do Pucka po sece jachoł.
Wieś norbertanek żukowskich w województwie pomorskim w II połowie XVI wieku[1]. W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa gdańskiego.
W XIII wieku gród książąt pomorskich i siedziba kasztelana, po której zachowało się grodzisko. W sierpniu 1308 roku należący do Władysława Łokietka gród został spalony przez Brandenburczyków. Po zajęciu Pomorza Gdańskiego przez Krzyżaków przeszło pod administrację zakonną. Od końca wojny trzynastoletniej ponownie znalazło się pod zwierzchnictwem Królestwa Polski na obszarze powiatu mirachowskiego. Od 1772 było pod administracją zaboru pruskiego i nosiło nazwę niemiecką Chmelno. W 1920 znalazło się w granicach II Rzeczypospolitej (powiat kartuski). Najprawdopodobniej swoją nazwę zawdzięcza uprawianemu w okolicy chmielowi.
W Chmielnie w 1982 roku pochowano Stanisława Kostkę – uczestnika wyprawy tratwą przez Bałtyk, który w dniach 28 sierpnia – 7 września 1957 razem z kapitanem Andrzejem Urbańczykiem, Jerzym Fischbachem i Czesławem Breitem tratwą „Nord” przepłynęli z Łeby na wyspę Lilla Karlsö w Szwecji.
Tradycje kaszubskie:
-We wsi znajduje się warsztat garncarski rodziny Neclów, od czterech pokoleń parających się tym rzemiosłem.
-Zespół folklorystyczny „Chmielanie”
-powitanie nowego roku przez bazunistów
-gwiazdka bożonarodzeniowa
-biesiady nad jeziorem
-topienie marzanny.
Według rejestru zabytków NID na listę zabytków wpisane są:
-kościół parafialny pw. św.św. Piotra i Pawła, ul. Gryfa Pomorskiego 41, z 1845, rozbudowany w 1887, z wieżą z 1860, z wyposażeniem wnętrz z okresu XVI-XVIII wieku, nr rej.: 998 z 30.04.1987
-cmentarz grzebalny przykościelny, nr rej.: j.w.
-cmentarz rzymskokatolicki, 1884, nr rej.: 999 z 30.04.1987
-drewniany dom (chata) z terenem zagrody nr 66, z 2 poł. XIX w., nr rej.: A-1238 z 22.12.2003.
Ponadto w Chmielnie znajdują się:
-Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów
-Izba Pamięci prof. Juliusza Studnickiego
-grodzisko na przesmyku lądowym pomiędzy jeziorami Białym i Kłodno
-Park Kamienny – punkt widokowy nad jeziorem Kłodno.
Grodzisko w Chmielnie było centrum administracyjnym, z którego zarządzano najbliższymi terytoriami w jego okolicy oraz kontrolowano z niego drogę biegnącą przesmykiem między dwoma jeziorami. Na grodzisku podczas prac archeologicznych odkryto fundamenty samodzielnie stojącego budynku, oddalonego o około 5,5 m od wjazdu do grodu. Budynek miał wymiary 6 x 3,6 m, pełnił funkcje mieszkalne i był piętrowy. Pomieszczenia ulokowane na poszczególnych poziomach miały powierzchnię 24 m2. Odkrywczyni uznała ten budynek za wieżę mieszkalną, zwracając uwagę na jej usytuowanie i mocną podstawę przy niewielkiej powierzchni. Zdaniem Błażeja Śliwińskiego wieżę tę zbudowano w początkach lat 70 XIII wieku, gdy gród w Chmielnie miał pełnić z polecenia księcia Mściwoja II (1220-1294) rolę siedziby Dobrawy (Damroki) córki księcia Świętopełka.
W sierpniu 1308 roku należący do Władysława Łokietka gród został spalony przez Brandenburczyków, przed ich atakiem na Gdańsk.
Na terenie grodziska stoi krzyż wykuty z żelaza z 1888 roku, ufundowany przez Feliksa Gilmeistra w 25 rocznicę Powstania Styczniowego.
W 2016 roku na grodzisku przeprowadzono prace archeologiczne pod kierunkiem archeologa Zdzisława Ratajczyka."-Wikipedia.

Wysiadamy z autobusu na parkingu obok punktu informacji turystycznej.Oczywiście wchodzimy do środka po pieczątki.Kiedy już kajety zostały podstemplowane,idziemy za grupą do Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów.Mijamy drewnianą kaszubską chatę,krytą strzechą,w której mieści się karczma "Chëcz u Kaszëbë",przechodzimy na drugą stronę ulicy i docieramy do starego budynku z czerwonej cegły.Wchodzimy na podwórko,przechodzimy przez nie i docieramy do Muzeum.












Kiedy bilety wstępu zostają kupione,wszyscy wchodzimy do budynku i zaczynamy zwiedzanie i oglądanie.Słuchamy historii powstania ceramiki Neclów i trwania do dziś.

"Historia Neclów i ich ceramiki.
Ludowa sztuka wyrobu i wypalania przedmiotów z gliny należy do najstarszych wytworów kultury, o czym świadczą liczne wykopaliska i co potwierdzają liczne badania naukowe. Gliniane naczynia robiono i wypalano na Kaszubach już od dawna, a pochodziły one z rodzimych warsztatów ceramicznych. Na przełomie XIX i XX wieku na tym terenie istniały 3 duże ośrodki garncarskie: Kościerzyna, Kartuzy oraz Chmielno - zaliczane do najstarszych ośrodków na Pomorzu. Do grona garncarzy chmieleńskich tego okresu należeli: Wilhelm Habann, bracia Kręczkowscy, Hincowie, rodzina Adamczyków. Historia chmieleńskiej ceramiki Neclów zaczyna się w roku 1897, kiedy do Chmielna sprowadził się pierwszy jej twórca - Franciszek Necel, będący przedstawicielem VII już pokolenia tej garncarskiej rodziny. Jak to się stało, że Franciszek porzuciwszy Kościerzynę przybył właśnie do Chmielna? Otóż złożyło się na to wiele przyczyn, często niezależnych od samego Franciszka. Udokumentowane jest, w sposób nie budzący żadnych zastrzeżeń, że ojciec Franciszka - Michał Necel VI, o którym wiadomo, że urodził się w 1831 roku, a zmarł w 1895 był wymieniany wśród działających w Kościerzynie garncarzy wytwarzających naczynia ceramiczne. Po jego śmierci, w tym samym roku Franciszek postanowił zlikwidować swój skromny warsztat i mając niewielką sumę pieniędzy wyjechał aż do Ameryki, ażeby tam szukać szczęścia. Widocznie jednak nie podobał się jemu ten wielki kraj, gdyż szybko wrócił na Kaszuby, przywożąc ze sobą niestety tylko resztę pieniędzy ze spadku pozostawionego przez ojca. Nie mając więc czego szukać w Kościerzynie zdecydował się na przeprowadzkę do Chmielna. Chmielno w tym czasie było jednym z największych ośrodków garncarskich, gdzie swoje warsztaty miało kilka rodzin, było więc u kogo praktykować, a oto chodziło głównie Franciszkowi. Wioska ta na pewno podobała się mu, gdyż już wtedy była uznawana za jeden z najpiękniejszych zakątków Ziemi Kaszubskiej. Położona nad trzema jeziorami, otoczona wzgórzami i posiadająca bogatą historię, stanowiła na pewno atrakcyjne miejsce do rozpoczęcia nowego etapu życia. Z niewielkim zasobem pieniędzy w kieszeni nie mógł jeszcze wtedy marzyć Franciszek o uruchomieniu własnego warsztatu. Zaczął więc praktykować jako czeladnik w warsztacie Szczepana Kręczkowskiego, który tak jak inni garncarze chmieleńscy zajmował się wyłącznie wyrobem naczyń użytkowych, niezdobionych. Z tego okresu znany jest również fakt jego pracy zawodowej w pobliskich Kosach, gdzie od roku 1904 istniał warsztat garncarski należący do Franciszka Kobieli. Po pewnym czasie, kiedy Franciszek stał się posiadaczem sumy wystarczającej na zakup starego domu, ostatecznie postanowił, że zostaje w Chmielnie. Na pewno w podjęciu tego postanowienia dużą rolę odegrała córka chmieleńskiego rybaka Jana Brzeskiego, z którą około 1900 roku zawarł związek małżeński. Liczący 31 lat Franciszek Necel VII wraz z żoną Amalią zamieszkali w zakupionej z uzbieranych pieniędzy checzy - czyli strzechą krytej, o ryglowej konstrukcji chatce, położonej malowniczo nad Jeziorem Białym. Wtedy to rodzina Franciszka zaczęła się z roku na rok powiększać. Nie szczęściło się jednak garncarzowi z potomstwem, a szczególnie z synami, ponieważ z 12 dzieci (7 synów i 5 córek) połowa zmarła. Z synów pozostał Józef oraz starszy Leon urodzony w 1904 roku, a z córek: Marta, Wanda, Helena i Joanna. Właśnie w starszym synu Leonie Franciszek pokładał wszystkie swoje nadzieje, i jak później się okazało, wcale się nie zawiódł. Mając tyle dzieci i żonę musiał Franciszek zadbać o ich utrzymanie. W 1907 roku postawił obok domu piec garncarski i otworzył własny warsztat, w którym zaczął produkować wyroby podobne do tych, jakie wytwarzali pozostali chmieleńscy garncarze.
Droga do sukcesu.
Nie były to jednak czasy łatwe dla tego typu działalności, bowiem już pod koniec XIX wieku rozpoczął się stopniowy upadek garncarstwa, spowodował go gwałtowny rozwój fabryk porcelany i fajansów oraz wprowadzenie na rynek naczyń żelaznych i emaliowanych. Zapotrzebowanie na wyroby garncarskie zaczęło się zmniejszać i być może dlatego mistrz Franciszek został członkiem kapeli wiejskich muzykantów. Jest to bardziej prawdopodobne przypuszczenie niż to, że nowe zajęcie stało się przyczyną zaniedbywania przez niego swojego rodzinnego rzemiosła. Dopiero wpływ Teodory i Izydora Gulgowskich - twórców pierwszego na ziemiach polskich skansenu we Wdzydzach Kiszewskich - pobudził Franciszka Necla do ożywienia swej twórczości i wzmożenia produkcji. Stało się to dopiero w pierwszych latach po I wojnie światowej, bowiem w czasie wojny Franciszek nie wykonywał swojego zawodu, głównie z braku surowców. Pełnił w tym czasie funkcję miejscowego listonosza. Zapał z jakim zabrał się do pracy oraz inspiracja Gulgowskich sprawiły, że przeszedł on stopniowo do wyrobu na szerszą skalę ceramiki ozdobnej z powolnym ograniczaniem dostawy naczyń i przedmiotów codziennego użytku. Jako zasługę Franciszka Necla należy wymienić to, że pozostał wiemy tradycji, nie ulegając za bardzo obcym namowom i propozycjom oraz stosując w formowaniu i malowaniu takie kształty i wzory, jakie poznał w warsztacie ojca w Kościerzynie. Znany i ceniony regionalista - autor monografii wsi Chmielne - Bernard Grzędzicki napisał w swojej pracy, że Leon Necel VIII prostował wiele razy mylną wersję, jakoby jego ojciec zmienił te wzory, względnie niektóre z nich nabył dopiero w Chmielnie. Twierdził, że pamięta jeszcze z chłopięcych lat ojcowskie naczynia o tych samych wzorach, z tego czasu, nim nastąpił kontakt z Gulgowskimi oraz innymi znawcami tej sztuki.
Wielka sława-czyli o pobycie Prezydenta RP w Chmielnie Pięknie zdobiona ceramika Neclów stawała się coraz bardziej znana, ponieważ w krótkim czasie nabrała znaczenia oryginalnej twórczości ludowej i już w latach trzydziestych "...nadawała ton na całym Pomorzu w wyrobach ceramicznych i znana była z całej Polsce jako ceramika kaszubska". Dlatego też nie dziw, że już wtedy warsztat Franciszka Necla odwiedzali liczni etnografowie, naukowcy, turyści z Polski i zagranicy oraz wczasowicze, którzy przybywali do Chmielna. Niezwykłym wydarzeniem była wizyta u Neclów samego Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Stanisława Wojciechowskiego, który w dniu 28 kwietnia 1923 roku przybył do Chmielna przy okazji swojego pobytu w Kartuzach. Jak zapisano w kronice miejscowej szkoły "...Pan Prezydent kroczył pomiędzy młodzieżą szkolną, ustrojoną chorągiewkami i barwami narodowymi, wołającą stale "Niech żyje" do domu garncarza Necla, gdzie odczekał wyrobienia dwóch naczyń glinianych". W garncarskim warsztacie dostojnego gościa przyjmował Franciszek Necel VII. Ceramiką z Chmielna interesowały się także inne znane osobistości tego okresu, wśród których Kazimierz Dąbrowski - autor pierwszej monografii Chmielna - wymienia wojewodę pomorskiego Wachowiaka oraz ks. biskupa Okoniewskiego, "który wizytując parafię chmieleńską nie omieszkał wstąpić do Necla i zakupić jego wyroby ceramiczne". Bardzo częstym gościem u Franciszka Necla była w tamtym okresie dr Bożena Stelmachowska z Instytutu Zachodnio-Słowiańskiego Uniwersytetu Poznańskiego, która po 10 latach badań na Kaszubach opublikowała w 1937 roku książkę "Sztuka ludowa na Kaszubach". To właśnie ona jako pierwsza szczegółowo opisała na czym polega ogromna wartość ceramiki Neclów, podkreślając to że "...od kilku pokoleń przekazują tradycyjnie z ojca na syna sztukę garncarską, czyli swoje wzory, swoje formy ceramiczne, swoje motywy i swoje nastawienie psychologiczne do sztuki. Czują i uświadamiają sobie, że są jedynymi garncarzami kaszubskimi i ma to dla nich silną wartość ideową".
Siedem zasadniczych wzorów.
Na piękno ceramiki neclowskiej składają się 4 główne elementy, taki jak: formowanie masy plastycznej, różnorodność kształtów, kolorystyka i przede wszystkim unikatowa kompozycja ornamentyki. Pod względem pochodzenia i znaczenia zdobnictwa kaszubskiej ceramiki ludowej istnieją różne przypuszczenia oraz niekiedy bardzo odmienna interpretacja. Rozwijało się ono na pewno od najdawniejszych czasów, od prostej ornamentacji do form obecnie znanych. Poważny wpływ na tę twórczość wywarły klasztory: Norbertanek z Żukowa i Bernardynek z Żarnowca. Stwierdzono bowiem, że identyczne wzory jak malowidła na skrzyniach, szafach, w hafcie i na ceramice, mają niektóre stare tkaniny znajdujące się w tych klasztorach. Z biegiem lat motywy oraz sploty ornamentacyjne przekazywane z pokolenia na pokolenie poczęły się ustalać tak, że już Franciszek Necel stosował do zdobienia swojej ceramiki siedem zasadniczych wzorów. Były to: 1. różdżka bzu, którą Franciszek nazywał także bukietem bzu i który to motyw uważany jest przez Neclów za najstarszy ornament; 2. mały tulipan; 3. duży tulipan - oba te wzory występują na Kaszubach we wszystkich dziedzinach zdobnictwa, m.in. w hafcie, malarstwie na szkle a także w polichromii sprzętów; 4. gwiazda kaszubska - jest motywem geometrycznym znacznie odbiegającym od zestawu elementów zdobniczych w sztuce kaszubskiej; 5. rybia łuska - kolejny motyw zdobniczy stosowany przez Neclów przypominać ma o obfitości ryb w kaszubskich jeziorach; 6. wianek kaszubski - stosowany najczęściej jako ornament uzupełniający, przypomina wyglądem wianki plecione przez wiejskie dziewczyny; 7. lilia - jest najbardziej skomplikowanym wzorem ceramiki neclowskiej, rzadko stosowanym, o niezwykle trudnym do wytłumaczenia pochodzeniu. Są to motywy zasadnicze, nie wykluczające wspólnej kompozycji wzorów, co właściwie stanowi też o oryginalności poszczególnych wzorów ceramiki Neclów. Wzory te niemal od 100 lat zdobią wazony, lichtarze, popielniczki, talerze i inne przedmioty codziennego użytku. Na uwagę zasługuje również godło ceramiki Neclów, które datuje się od roku 1936 i należy do inwencji mistrza Leona. Miało ono powstać zupełnie przypadkowo ale przyznać należy, że jest bardzo oryginalne i jednocześnie może uchodzić jako odbicie piękna panoramy chmieleńskiej. kunszt garncarski Franciszka Necla VII Oprócz przyjmowania zacnych gości, delegacji, turystów, plastyków i etnografów Franciszek Necel musiał jeszcze zarobić na utrzymanie warsztatu i swojej rodziny. Zapotrzebowanie na jego wyroby było bardzo duże, a on musiał jemu sprostać. Jego ceramika stała się nawet modna w miastach, gdzie zaczęto kolekcjonować wyroby sztuki ludowej. Również i to umiejętnie wykorzystał Franciszek. Oprócz dzbanów, talerzy, filiżanek, maselniczek i cukiernic robił on również lichtarze, miski i kropielniczki oraz popularne w tym okresie tabakiery, małe buteleczki i skarbonki. Zdarzały się także specjalne zamówienia, o których wspomina K. Dąbrowski w "Monografii Chmielna" z 1936 roku pisząc "... Na specjalne życzenie Franciszek robi wazony nawet do jednego metra wysokie. Taki duży wazon z ornamentacją utworzoną ze wszystkich 7 wzorów, zamówił prof. Winogradzki z Wejherowa". Franciszek Necel jako pierwszy większość swoich wyrobów sygnował pieczątką z napisem: CERAMIKA KASZUBSKA - CHMIELNO - POMORZE . FR. NECEL. Mylą się więc ci, którzy twierdzą, że dopiero Leon zastosował "stemplowanie" swoich wyrobów. Wielkiego formatu musiał być ten człowiek, który pozostając wiemy rodzinnej tradycji i nie ulegając obcym wpływom doprowadził do tego, że ceramika chmieleńska stała się znana w całej Polsce. Na pewno był bardzo pracowity i uparty oraz miał swoje zasady, których zawsze się trzymał. "...Franciszek Necel strzegł zazdrośnie swoich "tajemnic" zawodowych. Na zapytanie o wzory, motywy, o kształty naczyń nie dawał często odpowiedzi..." - napisała dr Bożena Stelmachowska w książce "Sztuka ludowa na Kaszubach". Chociaż strzegł swoich tajemnic zawodowych, pozostawił po sobie Franciszek wielką spuściznę, zarówno w postaci swoich wyrobów, jak i ludzi których wyuczył tego trudnego zawodu. Wśród wielu, dwóch było wybitnych. Jednym z nich był Józef Kaźmierczak (ur. 1914), który naukę zawodu rozpoczął w warsztacie w Chmielnie w 1930 roku i który był później twórcą pięknej ceramiki pokrytej czarną polewą. Najwybitniejszym uczniem był ponad wszystko jego syn Leon, w którym ojciec od początku pokładał wielkie nadzieje. Pozostawił Franciszek po sobie również nowy murowany dom, w części mieszkalny, w części zaś przeznaczony na warsztat. Wybudował go w 1928 roku, zbierając uprzednio grosz do grosza ażeby swojemu następcy stworzyć godniejsze warunki do pracy, niż te w których on rozpoczynał swój pobyt w Chmielnie. Franciszek Necel VII zmarł 17 kwietnia 1935 roku, w wieku 66 lat i został pochowany na cmentarzu w Chmielnie.
Mistrzostwo Leona Necla VIII.
Leon Necel był ósmym z kolei garncarzem w tej rodzinie, drugim zaś po Franciszku od momentu przybycia Neclów do Chmielna. Urodził się 10 listopada 1904 roku jako czwarte z dzieci Amalii i Franciszka Neclów. Rzemiosła uczył się w warsztacie ojca, gdzie od małego codziennie przebywał. Dopiero jednak mając 17 lat zaczął gruntownie poznawać tajemnice zawodu garncarza. Wszyscy, którzy go znali podkreślają, że był to człowiek o wielkiej wrażliwości plastycznej i głębokim odczuciu piękna. "... Już mając 15 lat posiadał w palcach delikatne wyczucie niezbędne w pracy ceramika-artysty..." - pisała Izabella Trojanowska w swoim reportażu o rodzinie Neclów. Ale mimo to - jak wspomina sam Leon - "... nie chciałem zostać garncarzem, gdyż nie znosiłem zapachu gliny, ani nawet widoku półek ze schnącymi naczyniami, które po sufit wypełniały warsztat". Z czasem przełamał jednak swoje "opory", kiedy zobaczył swoje pierwsze wazony po drugim wypale, z wzorami i glazurą" - postanowił wtedy, że zostanie garncarzem. Uczył się szybko i pilnie. Egzamin czeladniczy w zawodzie garncarza zdał - jak wspomina w życiorysie - w 1926 roku. Było to w Kościerzynie, gdzie przed kilkuosobową komisją złożoną z mistrzów i starszych czeladników, wytoczył miskę i dwa dzbany. Dyplom mistrzowski robił w roku 1935 - kiedy po śmierci ojca objął warsztat i chciał jak najprędzej otrzymać papiery mistrzowskie. Egzamin praktyczny składał w warsztacie Meissnera w Kartuzach i był on o wiele trudniejszy niż czeladniczy. Musiał bowiem pokazać, co potrafi. Wytoczył tam 2 wazony, jeden mniejszy i drugi duży - wspaniały o nader skomplikowanych kształtach, namalował na nich wzory i wypalił. Mistrzem garncarskim został po złożeniu drugiego egzaminu - teoretycznego, przed komisją kwalifikacyjną w Grudziądzu. Było to 21 listopada 1935 roku. Po otrzymaniu dyplomu mistrza garncarskiego Leon Necel VIII rozpoczął samodzielne prowadzenie rodzinnego warsztatu. Nie było to trudne, gdyż odziedziczył po ojcu talent twórcy ludowego i wyczucie piękna. Był w tym samym wieku co jego ojciec, kiedy przybył do Chmielna - liczył 31 lat. Leon bardzo szybko rozwinął produkcję wyrobów garncarskich i jak na czasy międzywojenne stał się bardzo znanym twórcą ludowym. Posiadał już wtedy swoich stałych odbiorców, którzy wysyłali jego ceramikę nawet zagranicę. Warsztat jego również odwiedzało wielu turystów, przedstawicieli władz oraz etnografowie. Stosunek jego do nich był zupełnie inny niż ojca. Oto co pisze B. Stelmachowska w swojej pracy "Sztuka ludowa na Kaszubach" z 1937 roku - "... Leon Necel, nie uważa za stosowne ukrywanie wzorów, motywów i terminologii garncarskiej przed zwiedzającymi jego warsztat. Rozumie zainteresowanie naukowe i chętnie odpowiada". W malowaniu Leon starał się ściśle przestrzegać zasad ojcowskich, stosując 7 odziedziczonych po nim wzorów. Natomiast w formowaniu naczyń oprócz tradycyjnych wazonów, dzbanów i innych wyrobów wykonywał czasami naczynia na zamówienia według życzeń klientów. Najciekawsze z nich były wazony przekraczające 1metr wysokości oraz urny przypominające wyglądem te, ze znalezisk prehistorycznych Pomorza. Leon stosował także w swojej ceramice różne, bardzo pomysłowe, urozmaicenia, szczególnie w formowaniu naczyń. Czynił to oczywiście z wielkim znawstwem i wyczuciem piękna. "Leon Necel potrafi z garści gliny wyczarować kształt wszelki, forma zmienia się bezustannie pod jego zręcznymi, szybkimi ruchami, a patrząc na to przejmujące zjawisko chciałoby się zatrzymać mistrza, aby nie niszczył powstałego już piękna. Ale Necel jest niewyczerpany w pomysłach i poddaje się natchnieniu twórczemu, które dyktuje mu własne nieobliczalne prawidła" - to cytat z książki B. Stelmachowskiej, która w pełni doceniła mistrzostwo Leona. W dedykacji swojej książki "Sztuka ludowa na Kaszubach" w 1937 roku napisała: "Panu Leonowi Neclowi - jedynemu garncarzowi kaszubskiemu z wyrazami uznania dla Jego tradycyjnej sztuki". Ten niebywały kunszt garncarski dostrzegły również ówczesne władze, które w 1937 roku odznaczyły kaszubskiego artystę Brązowym Krzyżem Zasługi. I kiedy wszystko układało się dobrze - wybuchła wojna.
Trudne lata wojny i cepeliowskiej opieki.
Zaraz na jej początku Leon zamknął swój warsztat i chciał odczekać ten niepewny okres licząc na to, że wojna szybko się skończy. Ponieważ pod koniec 1939 roku Niemcy wydali zarządzenie, że każdy rzemieślnik musi uzyskać zezwolenie na prowadzenie swojego warsztatu, Leon zgłosił się i je otrzymał. Warsztat znowu ruszył ale w ograniczonym zakresie i nie na długo. Oto jak I. Trojanowska opisuje przyczyny zamknięcia po raz drugi warsztatu - na podstawie relacji Leona - "...Po dwóch wypałach przyjechali do warsztatu Niemcy - kupcy z Gdańska. Obejrzeli, zapytali o cenę, ale kiedy ją usłyszeli, któryś się roześmiał. Mistrza dotknęło to głęboko. Postanowił: "dio waji szwabi jo nic robić nie będę!". Ponownie zamknął warsztat, nie wypalając nawet następnej partii naczyń już wytoczonych. Wtedy to Niemcy zaczęli się interesować na dobre Leonem, a to z dwóch przyczyn. Po pierwsze - głośnym stało się to, że nie chciał dla Niemców pracować, a po drugie - kłuły hitlerowców w oczy dumne polskie orły na licznych dyplomach porozwieszanych w domu i warsztacie. Wpisany został na czarną listę i "... jedynie dzięki świadczeniom panny Majkowskiej z Kartuz, na którą mogłem się powołać, że to dziedziczne rzemiosło po ojcach już w ósmym pokoleniu i dlatego przez rząd polski popierane, udało mi się uniknąć natychmiastowego aresztowania" - pisze Leon w swoim życiorysie odnalezionym przez Ryszarda wśród rodzinnych pamiątek. Musiał jednak Leon wyjechać i dlatego udał się do Gdyni, gdzie zatrudnił się jako szofer w Zakładzie Oczyszczania Miasta, a później w Straży Pożarnej. Koniec wojny zastał go 5 maja 1945 roku daleko w głębi Niemiec w niewoli amerykańskiej, skąd po niespełna miesiącu na podstawie swoich dokumentów został zwolniony. Niebawem wrócił Leon do swojej wioski nad jeziorami kaszubskimi. W Chmielnie zastał cały swój warsztat zrujnowany łącznie z piecem, który Niemcy zdążyli też zniszczyć. Trzeba było zaczynać od nowa, a nie był to okres najlepszy dla tego typu działalności. Musiał więc Leon swoje marzenia o powrocie do pracy przy kole odłożyć na później i wziąć się za zarabianie pieniędzy na życie. Dopiero w 1946 roku po sprzedaży domku odziedziczonego po śmierci brata mógł wyposażyć warsztat i ruszyć z produkcją. Po sześciu latach przerwy powrócił Leon do wykonywania zawodu. Już w 1948 roku na wystawie w Bydgoszczy otrzymał za swoje wyroby złoty medal. Przybyło też Leonowi wiele innych obowiązków, musiał bowiem utrzymać przede wszystkim swoją rodzinę liczącą już wtedy 4 osoby, składającą się z żony Felicji (z domu Młyńskiej), synów Eugeniusza i Ryszarda oraz córki Henryki. Leon, jak wspomina "... chciał dalej w tym zawodzie prowadzić dalszy ciąg swojego życia, bo przecież Neclowie z dziada pradziada zawsze sami prowadzili swoje warsztaty ...", ale niestety stanął, jak jego wielcy poprzednicy, przed problemem. Nie posiadał bowiem środków na rozbudowę warsztatu. Nie łatwo mu było podjąć dramatyczną dla niego decyzję, ale nie miał innego wyjścia - takie były czasy w których przyszło żyć. 15 maja 1950 roku warsztat swój, zapasy farb i glazury oraz pozostałe rzeczy wniósł Leon Necel jako swój wkład członkowski do Regionalnej Spółdzielni Rękodzieła Ludowego i Artystycznego w Kartuzach. Sam został zatrudniony jako mistrz w tym zakładzie. Nie wyszła ta decyzja ani Leonowi ani jego ceramice na dobre. Warsztat chmieleński zaczął bowiem zatracać swój oryginalny charakter. Były też w owym czasie kłopoty ze zbytem ceramiki. Rejonowe biuro Cepelii w Gdyni nieudolnie brało się do rzeczy i w magazynie spółdzielni w Kartuzach, a często i w małym, ciasnym warsztacie w Chmielnie ceramika czekała miesiącami na odbiór. Tymczasem Leon chciał produkować więcej i więcej. Dążył do tego by rozwijać swój spółdzielczy warsztat. Powstał w związku z tym jeden problem. Okazało się, że warsztat trzeba gruntownie przebudować, postawić nowy piec i oddzielną suszarnię oraz zapewnić pracującym tu ludziom odpowiednie warunki pracy. Kiedy Cepelia przełamała wreszcie trudności w organizacji zbytu i ceramika zaczęła przekraczać granice województwa, przebudowę warsztatu uznano za konieczną. Zapadła wtedy decyzja, że cały zespół Necla z Chmielna przenosi się czasowo do przejętego przez Cepelię warsztatu Meissnera w Kartuzach, a w Chmielnie miała być zaczęta rozbudowa. Nikt nie przewidywał, że będzie się ona wlokła i wlokła. W tym mniej więcej czasie, postanowione zostało, że tradycje garncarskie po ojcu odziedziczy młodszy z synów Leona - Ryszard. Starszy syn Eugeniusz miał się uczyć, a żeby zostać inżynierem lub lekarzem. Czas pokaże, że został inżynierem ale ceramikiem! W 1953 roku za wkład w rozwój sztuki ludowej Leon Necel odznaczony został Srebrnym Krzyżem Zasługi. Kłopoty z budową ciągnęły się dalej, aż wreszcie w końcu 1955 roku, po wybudowaniu nowego pieca, praca w warsztacie chmieleńskim ruszyła od nowa. Od tego momentu warsztat Neclów, przerobiony i znacznie rozbudowany stał się czymś na kształt małej fabryki kaszubskiej ceramiki. Zatrudnionych zostało kilkadziesiąt osób, które na zmianę produkowały wyroby ceramiczne, Neclowie zaś stali się wyrobnikami we własnym warsztacie. Na początku lat sześćdziesiątych Leon Necel podupadł na zdrowiu, zaczął chorować i 20 lutego 1968 roku, w wieku 64 lat zmarł. Pozostała po Leonie Neclu wspaniała ceramika zdobiona tradycyjnymi neclowskimi motywami, przechowywana w wielu zbiorach muzealnych i domach na Kaszubach i w całej Polsce. Pozostał po Leonie złożony u notariusza testament, w którym wszystkie wzory, cały zestaw ornamentów, jakimi przez wieki Neclowie zdobili swoją ceramikę, zapisał Leon synowi Ryszardowi.
Ryszard Necel IX - ten, który wszystkich prześcignął Urodził się 5 marca 1940 roku jako drugi z synów Felicji i Leona Neclów. Wychowywał się i dorastał u boku ojca, który był już wtedy znanym i cenionym artystą ludowym. Po skończeniu szkoły podstawowej, jako 14-letni chłopiec rozpoczął z dniem l lipca 1954 roku naukę zawodu garncarza w rodzinnym warsztacie Neclów. Zostało to dużo wcześniej uzgodnione, kiedy jego starszy brat Eugeniusz oznajmił, że chce iść się uczyć dalej i nie zamierza zostawać w domu. Zaczynał jak ojciec od podstaw, od drobiazgów takich jak: wazoniki, lichtarze i kieliszki do jaj. Już wtedy zdaniem wielu znawców tej sztuki wykazywał Ryszard wielki talent w toczeniu wyrobów garncarskich. W 1958 roku złożył egzamin czeladniczy w warsztacie Meissnera w Kartuzach, a 20 kwietnia 1965 roku zdobył tytuł mistrzowski w zawodzie garncarza. W 1968 roku po śmierci ojca Leona VIII rozpoczął kontynuowanie tradycji garncarskich Rodu Neclów. Chciał tworzyć coś, co dawałoby mu satysfakcję ale niestety musiał robić zupełnie coś innego. Robota taśmowa, która miała miejsce w jego warsztacie, nie była dla niego. Często wspominał, jak beznamiętnie toczył sztukę po sztuce, jedno naczynie za drugim. Do tego potrzebna mu była tylko wprawa, a nie artyzm. Rzeczy, do wykonania których potrzebny był talent i wyczucie piękna. Cepelia niestety nie zamawiała. Najgorsza jednak, zdaniem Ryszarda była bezczynność. Kiedy kończyła się glina przywieziona przez Cepelię, przez pół tygodnia praktycznie był bez roboty. Kiedy wreszcie Cepelia wybudowała duży zakład ceramiczny w Kartuzach i zatrudniła wszystkich ludzi z warsztatu w Chmielnie, Ryszard zaczął walczyć o odzyskanie rodzinnego warsztatu. Cepelia miała jednak inne zamiary. Chciała bowiem w Chmielnie urządzić coś na kształt muzeum-skansenu. Ryszard nie chciał o tym słyszeć, zbuntował się przeciwko Cepelii, która ażeby go jeszcze bardziej upokorzyć kazała jemu pracować w Kartuzach. Kiedy garncarza poparły miejscowe władze gminne, a sprawa nabrała rozgłosu Cepelia ustąpiła i postanowiła zwrócić warsztat Rodzinie Neclów. Był to wielki dzień - 12 maja 1979 roku Ryszard Necel odzyskał po 29 latach swój rodzinny warsztat. Dopiero teraz mógł przystąpić do realizacji swoich zamiarów i marzeń, a był do tego wspaniale przygotowany. Odziedziczył po ojcu całą rodzinną wiedzę o tym trudnym ale jakże pięknym rzemiośle oraz talent i zamiłowanie do garncarstwa. Tak jak i jego dziadek i ojciec potrafił "wyczarować" z gliny wszelkie kształty, które zawsze budziły podziw i zachwyt tysięcy ludzi, którzy to oglądali. Spod jego rąk wyszły tysiące wazonów, dzbanów, lichtarzy i innych pięknych wyrobów. Miały one jego "charakter", bo jak mawiał sam Ryszard "... każdy garncarz ma inny dotyk i to sprawia, że kształt jaki nadaje toczącej się bryle gliny jest jak charakter pisma: u każdego własny, nie do podrobienia ...". Wyjątkowe uzdolnienia w formowaniu naczyń i wieloletnia praktyka powodowały, że naczynia wychodzące spod jego palców miały identyczny kształt. Nie widać na nich było trudu zmagania się z materią. To dzięki niemu ceramika chmieleńska nadal była odnotowywana we wszystkich przewodnikach i folderach turystycznych. W czasie 40 lat, które spędził przy toczku garncarskim był wielokrotnie wyróżniany i nagradzany na wystawach i konkursach polskiej sztuki ludowej. Za zasługi dla kultury polskiej został w 1988 roku odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Od września 1991 roku warsztat Neclów był zamknięty dla zwiedzających, ponieważ i dla garncarstwa przyszły ciężkie czasy. Do Chmielna przyjeżdżało coraz mniej turystów i kupowali oni coraz mniej wyrobów. Zaczęło brakować pieniędzy na farby i glazury, aż w końcu wytwarzanie ceramiki stało się nieopłacalne. Wiarę na lepsze czasy i siły odzyskał Ryszard na początku 1993 roku, kiedy to z inicjatywy Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego zaczęto tworzyć w warsztacie Neclów muzeum. Ryszard zaczął wtedy pomagać, udostępnił całą posiadaną dokumentację oraz dzień po dniu opowiadał historię swojej rodziny, którą skrzętnie spisywał autor tego przewodnika. Dnia 23 czerwca 1993 roku zostało uroczyście otwarte Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów, z którego Ryszard był bardzo dumny i na które czekali mieszkańcy Chmielna, a szczególnie turyści odwiedzający Chmielne. Ogromny wkład w dzieło tworzenia muzeum miały dzieci ze Szkoły Podstawowej w Chmielnie, które w ciągu niespełna roku zebrały prawie 300 eksponatów ceramiki chmieleńskiej Neclów. Pomagali im oczywiście nauczyciele miejscowej szkoły. Ryszard Necel do końca życia był aktywny, wspólnie planowaliśmy obchody 100 lecia ceramiki Neclów w Chmielnie, mówił kogo trzeba zaprosić i marzył o zrobieniu z tej okazji wielkiego na 1 metr dzbana, takiego jakie on i jego poprzednicy potrafili zrobić. Pragnął, aby Chmielne było znane z ceramiki tak jak przez 100 lat pobytu Neclów w Chmielnie. Przez cały 1995 rok prowadził warsztaty ceramiczne w ramach realizacji projektu Ministerstwa Kultury i Sztuki zmierzającego do ratowania ginących zawodów. Niestety Ryszard Necel IX zmarł nagle dnia 4 stycznia 1996 roku przeżywszy 55 lat. Chmielne straciło człowieka, który przez kilkadziesiąt lat je rozsławiał i ubogacał wykonując trudny ale jakże piękny zawód garncarza. Jego wkład do kultury regionu kaszubskiego nigdy zapewne nie zostanie zapomniany. Świadectwem jego wielkiego kunsztu pozostaną wyroby, które wyszły spod jego rąk, a znajdują się dzisiaj w zbiorach wielu krajowych muzeów, a także prywatnych kolekcjonerów i miłośników sztuki ludowej w Polsce, Niemczech, Belgii, Francji, Anglii oraz USA i Kanadzie. Można je również podziwiać w rodzinnym muzeum ceramiki Neclów. Ryszard Necel pozostawił po sobie wielu uczniów, którzy już od dawna są mistrzami w zawodzie garncarza i tych, którzy dopiero będą nimi, tak jak jego siostrzeniec Karol Elas, który przybrał sobie nazwisko Necel po to, ażeby dalej kontynuować dzieło Neclów. W ciągu 3 lat Ryszard przekazał jemu znane sobie tylko tajniki kaszubskiego garncarstwa ludowego. Te które odziedziczył po ojcu Leonie i dziadku Franciszku. Karol potrafi dzisiaj już wiele. Turystom odwiedzającym coraz liczniej warsztat, pokazuje jak wyrabia się naczynia ceramiczne. Sam przygotowuje glinę z której toczy później zgrabne wazony, lichtarze, dzbanki i inne wyroby. Zamierza dalej pracować w tym zawodzie po to, ażeby Chmielno nadal było znane z wytwarzanej tu pięknej ceramiki neclowskiej.
Wokół sama glina.
Sam wyrób naczyń u Neclów nie różni się niczym od innych tego rodzaju produkcji. Potrzebną na roczną produkcję glinę garncarską wydobywa się z ziemi nie zawierającej margli, a następnie magazynuje się ją na wolnym powietrzu celem tzw. mrożenia, ażeby stała się krucha. Z kolei przed przystąpieniem do produkcji przegniata się ją przy pomocy walców czyli "młyna", dodając do gliny odpowiednią ilość wody. Rozpoczynając pracę nad konkretnym wyrobem garncarz formuje bryłę o masie odpowiedniej dla danego naczynia, po czym kładzie ją na koło garncarskie. Ostateczny kształt otrzymuje używając dłoni i palców. Na tym etapie pracy niezbędne garncarzowi są również: kawałki nierdzewnej blaszki, naczynie z wodą, gąbka do wygładzania i osuszania wnętrza tworzonego naczynia oraz drucik do odcinania dna od koła. Podczas suszenia wyrobów ustawionych na deskach lub półkach, trwającego od 3 do 7 dni, w zależności od wielkości form, niektóre wyroby poddaje się pobiałce czyli procesowi zmiany koloru gliny. Naczyniom, które mają zatrzymać tło o kolorze ceglastym, nie daje się pobiałki. W takim stanie wyroby wysychają do reszty. Natomiast naczynia, które mają mieć inny kolor niż ceglasty otrzymują pobiałkę. Pobiałka inaczej zwana polewą albo angobą to płynna, delikatna glinka, która po nałożeniu na powierzchnię uformowanego naczynia daje odmienną barwę od reszty. W zależności od tego jaki tlenek metalu dodano do pobiałki, uzyskiwano odpowiednią barwę. W pracowni Neclów stosowano najczęściej barwne polewy, takie jak: białą, brązową, żółtą, zieloną i granatową. Tak przygotowane naczynia wypala się po raz pierwszy w temperaturze 800-850°C w piecu garncarskim, ażeby uzyskać tzw. półfabrykat ceramiczny. Pierwszy piec służący do tego celu wybudował sam Franciszek i był to typ pieca wolnostojącego czyli znajdującego się poza warsztatem garncarskim. Obecnie do pierwszego wypalania używa się pieca wybudowanego przez Cepelię w 1955 roku, opalanego drewnem i węglem i mogącego pomieścić około 500 sztuk różnego rodzaju wyrobów ceramicznych. Kolejną czynnością, wykonywaną zwykle przez kobiety, jest malowanie. Odbywa się ono przy pomocy dwóch rodzajów pędzli: zwykłego oraz tzw. "rożka". Pracą tą, jak to u Neclów od wieków bywało zajmowały się kobiety z rodziny albo sami garncarze, a w przypadku Ryszarda było to jego ulubione zajęcie. Następnie odbywa się glazurowanie czyli pokrywanie szkliwem. Szkliwo, czyli tzw. "glazura" to lśniąca powłoka, którą pokrywa się wyroby ceramiczne w celu otrzymania gładkiej powierzchni, blasku, nieraz koloru oraz uzyskania nieprzesiąkliwości. Wykonuje się je najpierw od wewnątrz poprzez nalewanie odpowiedniego roztworu, potem powierzchni zewnętrznej przy całkowitym zanurzeniu naczyń mniejszych, a polewaniu przy pomocy kubka wyrobów większych. Zaraz potem następuje drugie wypalanie, tym razem w temperaturze 900 -950°C. Do tego służy nowy piec elektryczny, w którym można pomieścić kilkadziesiąt wyrobów, od doniczki do popielniczki. Drugie wypalanie to ostatni etap pracy nad każdym wyrabianym u Neclów naczyniem. A jest tych naczyń niemało. Neclowie od wieków wytwarzali przedmioty, które służyły ludziom do różnych celów. Pierwszy z nich Franciszek Necel po przerwie, spowodowanej brakiem zbytu na swoje wyroby, rozpoczął za namową Teodory i Izydora Gulgowskich wytwarzanie ceramiki ozdobnej z powolnym ograniczaniem ceramiki użytkowej. Nie ulegając obcym namowom i propozycjom pozostał wiemy tradycji rodzinnej, stosując w formowaniu i malowaniu takie kształty i wzory jakie stosowali jego przodkowie. Do naczyń jego wyrobu zaliczyć należy: doniczki do kwiatów, wazony, dzbany, garnki z przykrywką, miski oraz talerze, dzieże, donice do mielenia tabaki, popielniczki. Na szczególną uwagę zasługują dwojaki, a także kropielniczki należące do zakresu wytworów kultowych, posiadające własny, przystosowany funkcyjnie kształt i dekorację. Leon Necel, który po śmierci ojca w 1935 roku przejął warsztat, pomimo że przestrzegał ojcowskiej zasady, w formowaniu oprócz tradycyjnych wyrobów wykonywał także niektóre przedmioty specjalnie na zamówienie, według życzenia odbiorcy. Zdaniem wielu znawców tej sztuki, Leon Necel potrafił wyczarować z garści prostej gliny kształt wszelki. Był niewyczerpalny w pomysłach i poddawał się często natchnieniu twórczemu, które dyktowało mu własne, nieobliczalne z góry prawidła. Szczególnie wyspecjalizował się w wyrobie wazonów wielkich rozmiarów, z których najciekawsze były te przekraczające 1 metr wysokości. Taki wazon widzimy na zdjęciu z 1935 roku na którym mistrz prezentuje swoją pracę mistrzowską wykonaną w warsztacie Meissnera w Kartuzach. Ciekawostką jest również to, że Leon jako jedyny z Neclów wykonywał także piękne kafle piecowe zdobione siedmioma wzorami. Ryszard Necel, który już w wieku 14 lat zasiadł przy kółku garncarskim także pozostał wiemy rodzimej tradycji, ale prześcignął w tym co robił, zarówno ojca jak i dziadka. W kształtowaniu naczyń posiadał on wyjątkowe uzdolnienia, co zawdzięczał niespotykanej elastyczności swych dłoni i palców. Spod jego dłoni wyrastały także piękne kształty naczyń, które niby były takie same jak u Leona i Franciszka, ale zarazem piękniejsze.. Wśród większej ilości naczyń tego samego formatu i tej samej objętości trudno byłoby zauważyć milimetrową choćby różnicę w rozmiarach. Obserwując pracę Ryszarda odnosiło się wrażenie jak gdyby wszystko wychodziło nie spod jego rąk, tylko spod maszyny. Wśród jego wyrobów szczególnie piękne były duże wazony, talerze, lichtarze, kufle, dwojaki oraz urny nawiązujące kształtem do znalezisk archeologicznych w okolicy Chmielna.
Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów zaprasza...
Zaczęło ono powstawać na początku 1993 roku, kiedy wśród działaczy Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Chmielnie zrodził się pomysł utworzenia w warsztacie muzeum ceramiki. Spotkał się on z akceptacją i wsparciem finansowym władz samorządowych gminy oraz uznaniem rodzin Neclów i Elasów. Szczególnie zadowolony był Ryszard, który bardzo aktywnie i ze znawstwem właściwym całej dynastii Neclów włączył się w prace mające na celu przygotowanie dokumentacji historycznej obrazującej dzieje ceramiki Neclów. Ekspozycję urządzono z wyrobów ceramicznych, które dzięki ofiarności dzieci i ich rodziców trafiły do Szkoły Podstawowej w Chmielnie. Był to ich ogromny wkład w ratowanie i zachowanie ceramiki neclowskiej dla współczesnych i przyszłych pokoleń oraz w celu jej prezentacji dla odwiedzających Chmielne turystów. 23 czerwca 1993 roku zostało uroczyście otwarte Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów, które zbiegło się z 70 rocznicą wizyty Prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego w warsztacie Franciszka Necla. Jest to nietypowe muzeum, można w nim, na pierwszym piętrze, zarówno obejrzeć pracę garncarza na kole garncarskim, jak i samemu spróbować sztuki "lepienia" garnków. Możliwość podziwiania pracy garncarza zostawia u wielu ludzi niezapomniane wrażenia, jesteśmy bowiem świadkami powstawania wspaniałych form ceramicznych, które garncarz potrafi wytoczyć z garści gliny, którą kładzie na kole. Warto również bliżej przyjrzeć się gotowym, wyrobionym już naczyniom, które ustawione na półkach wysychają czekając na dalszą obróbkę. Często można zastać siedzącą w tym pomieszczeniu malarkę, która wprawnymi ruchami nanosi wzory neclowskie na wypalone pierwszy raz naczynia. Na ostatnim piętrze warsztatu znajduje się ekspozycja muzealna ceramiki trzech pokoleń Neclów, które ustawione w gablotach dają nam możliwość ich podziwiania i porównania mistrzostwa z jakim zostały wykonane. Możemy tu również zapoznać się z bogatą historią rodziny Neclów, którzy już od 100 lat tworzą w Chmielnie. Podziwiać tu możemy również dyplomy i wyróżnienia jakimi nagradzano Neclów za ich wielki artyzm i wkład w rozwój kultury ludowej Kaszub. Na ścianie dumnie prezentują się wzory ceramiki Neclów, które przekazywane z pokolenia na pokolenie nie zmieniały się i dzisiaj również zdobią ich ceramikę. Namalowała je na szkle znana malarka ludowa Krystyna Malek z Garcza, a oryginalność ich potwierdził sam Ryszard Necel. Ciekawym eksponatem jest także stojące przy wejściu koło garncarskie zwane bardzo często toczkiem. Jest to dawny typ koła garncarskiego, poruszanego nogami, którego przez wiele lat używał Leon Necel. Zostało wykonane w roku 1936, a więc już po śmierci Franciszka. Przewodnikami po wystawie jak też po całym muzeum są Karol i jego brat Rafał, którzy potrafią długo i ciekawie opowiadać o swoich wielkich przodkach. Prawie na samym dole znajduje się najważniejsza część muzeum, jak mawiał Ryszard "serce" każdego warsztatu garncarskiego. Jest to pomieszczenie, w którym mieści się piec do wypalania ceramiki. Tu kończy się ciężka praca garncarza, kiedy po drugim wypalaniu naczynia wyjmuje się z pieca, można wtedy już tylko podziwiać efekt jego pracy. Piec, który jeszcze do dzisiaj jest używany do pierwszego wypalania, wybudowała kartuska Cepelia, kiedy w latach 1954-1955 rozbudowywała warsztat, w celu zwiększenia jego produkcji. Tu możemy dokonać zakupu pięknych pamiątek ceramicznych, które zawsze będą przypominały pobyt w Chmielnie i zachęcały do ponownego przyjazdu na Kaszuby.
Autor opracowania: © Stanisław Klimowicz- Chmielno."-tekst ze strony  http://www.necel.pl/index.php/historia.html
































Aby obejrzeć film  kliknij tu :









Mamy okazję patrzeć jak wprawne dłonie Pracownika zgrabnie i szybko formują z szarej gliny dzbanek,a po pokazie padło pytanie czy ktoś z naszej grupy chciałby spróbować ??? Zgłosiła się nasza Ela.Na swoje białe spodnie założyła wielkie,męskie robocze portki i usiadła na ławie,a Pan trzymając Jej dłonie pomógł w powstaniu kształtnej,glinianej miseczki.Oczywiście robię zdjęcia jak to się dzieje,ale też nagrywam Eli telefonem,by miała pamiątkę.Kiedy miseczka jest już zrobiona,Ela ściąga męskie portki i na pamiątkę dostaje zapakowaną w kartonik własnoręcznie zrobioną miseczkę.Po pokazie wchodzimy na kolejne piętro,gdzie oglądamy zabytkową już ceramikę z warsztatu Neclów.Robimy zdjęcia,przyglądamy się,czytamy historię i powolutku schodzimy na parter,koncząc zwiedzanie  :)

















































































Po wyjściu z Muzeum,idziemy w kierunku autobusu.Mamy trochę czasu,więc korzystamy z tego skwapliwie i robimy sobie sesję zdjęciową nad Białym Jeziorem.Chcieliśmy przysiąść sobie na "Ławce przyjaźni",ale niestety jest ona zajęta.Nic to,wystarczy nam to co mamy.
Kiedy już cała grupa dotrze do autokaru,wsiadamy do niego i jedziemy dalej.Przed nami Złota Góra :)
















"Złota Góra (kaszub. Złotô Góra) – wzniesienie o wysokości 235,1 m n.p.m. w paśmie morenowych Wzgórz Szymbarskich. Przy skrzyżowaniu dróg przed Brodnicą Górną znajduje się pomnik Bojowników Ruchu Oporu, a także punkt widokowy Złota Góra, przez który przebiega Droga Kaszubska i droga wojewódzka nr 228.
U podnóża Złotej Góry odbywa się corocznie w pierwszą niedzielę lipca festyn kaszubski, święto truskawki, zwany także Truskawkobraniem. Truskawkobranie jest największą imprezą plenerowa na Kaszubach i corocznie wzrasta liczba jego uczestników liczona w dziesiątkach tysięcy. O popularności tego święta świadczy również fakt, że w ciągu jednego dnia w 2005 r. sprzedano tam prawie dwie tony truskawek."-Wikipedia.

Na miejsce docieramy szybko i bezproblemowo.Wysiadamy z autobusu i zmierzamy na punkt widokowy.Stajemy,podziwiamy widok,rozkoszujemy się pięknem które nas otacza,robimy zdjęcia i radujemy się,że możemy tu być :)
Po sesji zdjęciowej na punkcie widokowym,czekam na placu przed pomnikiem Bojowników Ruchu Oporu,aż wszyscy się tu zbiorą i robimy tu kolejne zdjęcie grupowe,a po nich wędrujemy do autokaru,wsiadamy i jedziemy dalej.
Przed nami Kościerzyna :)




























Bezproblemowo i dość szybko docieramy do Kościerzyny.

"Kościerzyna jest miastem położonym w woj. pomorskim, w krainie geograficznej zróżnicowanej pod względem krajobrazowym, zwanej Szwajcarią Kaszubską. Jest to kraina nie tylko licznych, ale pięknych jezior o suchych, piaszczystych brzegach, rzek, malowniczych i dość wysokich wzniesień. Teren ten jest zaliczany do najpiękniejszych krajobrazowo rejonów i niewątpliwie jednego z najbardziej uroczych zakątków kraju.
Ślady przeszłości miasta zachowane w dokumentach, sięgają 1284 r., kiedy to "Costerina" wraz z 21 innymi miejscowościami ziemi Pirsona została nadana przez księcia pomorskiego Mściwoja II księżniczce Gertrudzie - najmłodszej córce księcia Sambora II z Tczewa. W 1312 roku ziemię tę przejęli Krzyżacy wpłacając 300 grzywien. Ważnymi datami w czasach jej podległości Krzyżakom są kolejno: rok 1346. lokacja wsi Kościerzyny na prawie chełmińskim i rok 1398 - odrębna lokacja Kościerzyny jako miasta, które z czasem wchłonęło wioskę. Pod panowanie polskie miasto wróciło po wojnie trzynastoletniej (1454-1466) na mocy pokoju toruńskiego w 1466 r., stając się siedzibą polskich starostów. W połowie XV w. miasto liczyło 300 mieszkańców. Zajmowali się oni głownie rolnictwem, ale również rzemiosłem, warzeniem piwa itp. W XVII w. zaczęła się osiedlać w mieście okoliczna szlachta, wkrótce wysuwając się na czoło lokalnej społeczności, sięgając po stanowiska radnych i burmistrzów. W czasach polskich Kościerzyn czterokrotnie nawiedzały pożary, spustoszenie czyniły przemarsze wojsk, padła też ofiarą "morowego powietrza". Przez wieki Kościerzyna była miastem czysto polskim.
W 1772 roku, z chwilą pierwszego rozbioru Polski, miasto znalazło się pod zaborem pruskim. W XIX wieku, po utworzeniu w 1818 roku powiatu kościerskiego, pojawiła się w mieście grupa Niemców. Nowy status administracyjny wpłynął na ożywienie handlu, rzemiosła i drobnego przemysłu. Istotne znaczenie dla rozwoju miasta w drugiej połowie XIX w. i na początku XX w. miała budowa dróg bitych do Gdańska, następnie Tczewa, Bytowa i Chojnic oraz połączeń kolejowych z Tczewem i Gdańskiem przez Skarszewy i Pszczółki, oraz Bytowem przez Lipusz. Od połowy XIX stulecia Kościerzyna aktywizuje się jako polski ośrodek działalności społecznej i narodowej. Gdy w 1863 roku wybuchło Powstanie Styczniowe, z miasta wyruszyli ochotnicy, ale tylko nielicznym udało się przekroczyć granicę. Wielu zamiast do powstania trafiło do pruskich więzień. W latach sześćdziesiątych XIX stulecia powstał w Kościerzynie klasztorny zakład NMP Anielskiej dla dziewcząt z rodzin szlacheckich i mieszczańskich oraz Seminarium Nauczycielskie. Z początkiem XX wieku powstał Bank Ludowy i Towarzystwo Czytelni Ludowych, zaczęło wychodzić kaszubskie pismo "Gryf", otworzył podwoje Dom Kaszubski "Bazar" z salą widowiskową, restauracją i hotelem. Oparciem polskości w Kościerzynie był Kościół Katolicki. Po I Wojnie Światowej Kościerzyna powróciła do Polski. W dwudziestoleciu międzywojennym zaczął rozwijać się przemysł przetwórczy. W 1926 roku powstała jedna z największych w Polsce bekoniarni. W mieście wychodziło w tym czasie sześć czasopism, kwitło życie kulturalne. Niemałe znaczenie dla rozwoju Kościerzyny miała też budowa magistrali węglowej, która połączyła miasto z Gdynią i przez Bydgoszcz z centralną i południową częścią kraju.
Rozwój miasta przerwała II Wojna Światowa. Lata okupacji dla mieszkańców miasta Kościerzyny to okres prześladowań, mordów, zesłań do obozów koncentracyjnych i wysiedleń do Generalnego Gubernatorstwa. Odpowiedzią Polaków była działalność konspiracyjna, koncentrująca się w okolicach Kościerzyny, prowadzona przez Armię Powstańczą i Tajną Organizację Wojskową "Gryf Pomorski". Wojna skończyła się dla Kościerzyny 8 marca 1945 r. Miasto liczyło zaledwie 8 tys. mieszkańców. Po wojnie powstało kilka dużych osiedli mieszkaniowych.
Istnieje tu kilka zakładów przemysłowych. W pobliżu Kościerzyny wybudowano duże Zakłady Porcelany Stołowej "Lubiana". Rozwija się szkolnictwo. Miasto posiada 5 szkół podstawowych, 4 zawodowe szkoły zasadnicze, 2 technika i 3 licea rożnych typów. Istnieje folklorystyczny, Kaszubski Zespół Pieśni i Tańca "Kościerzyna" . Aktywnie działa Oddział Zrzeszenia Kaszubsko Pomorskiego. Kościerzyna posiada też reprezentacyjny Dom Kultury im. Józefa Wybickiego. Z inicjatywy i sumptem władz kościerskich utworzono Kaszubski Park Etnograficzny w pobliskich Wdzydzach Kiszewskich, gdzie odbywają się również współorganizowane przez Kościerzynę i Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie coroczne Spotkania Wdzydzkie twórców Literatury kaszubsko-pomorskiej. Poprawiło się zagospodarowanie turystyczne miasta. Przed wyruszeniem z Kościerzyny na trasy turystyczne warto wybrać się na spacer po jej starym śródmieściu, aby uzupełnić wiadomości o ciekawej przeszłości tego miasta, które przez wiele wieków było centrum administracyjnym dla okolicznych wiosek, a dziś oddziałuje szerzej niż by to wynikało z jej obecnego, miejskiego statusu.
Licząca ok. 25 tysięcy mieszkańców Kościerzyna leży na południowych Kaszubach, na pofalowanej wysoczyźnie w otoczeniu pięknych lasów i jezior. Miasto dzieli wraz z oddalonymi o 34 kilometry Kartuzami godne miano centrum turystycznego, kulturalnego i rekreacyjnego tzw. Szwajcarii Kaszubskiej.
Z cichego ongiś, urokliwego miasteczka, będącego ośrodkiem usługowym dla rolniczych okolic, przekształciła się Kościerzyna w ośrodek przemysłowy Pojezierza Kaszubskiego. Zadecydowała o tym m.in. Budowa w pobliskiej Łubianie dużych Zakładów Porcelany Stołowej, produkujących wyroby zdobione regionalnymi wzorami. Znalazło tu zatrudnienie wielu mieszkańców okolic, zwłaszcza kobiet.
Miasto staraniem jego mieszkańców słynie z kultywowania tradycji kaszubskiej w każdej niemal dziedzinie kultury. W pobliżu Kościerzyny warto odwiedzić wiele miejsc związanych z tradycją, jak chociażby unikatowe w skali światowej Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie, czy chronione przyrodnicze osobliwości, najstarsze polskie muzeum na wolnym powietrzu - Kaszubski Park Etnograficzny. Rozwojowi turystyki na tym terenie sprzyja działalność Stowarzyszenia Lokalnej Organizacji Turystyczne "Serce Kaszubów".
Ciekawa jest historia miasta Kościerzyny, licząca już 600 lat. Historycy językoznawstwa nazwę miasta wywodzą od rzeczownika "kościerz" (zarośla, krzewy). Kościerzyna należy do starych osad słowiańskich, znanych już w XIII wieku jako posiadłość książąt pomorskich. Jej najwcześniejsze dzieje jako osady ludzkiej sięgają jednakże czasów prehistorycznych, z których pochodzą ślady w postaci grobów skrzynkowych odkrytych na szczątkach cmentarzysk. Pierwsza pisaną wzmiankę i swą najdawniejszą nazwę Costerina zawdzięcza miasto księciu Mściwojowi II, który dokumentem z 1284 roku nadał osadę wraz z okoliczną ziemią Pirsna swej krewniaczce, księżnej Gertrudzie. Wśród 22 miejscowości tej ziemi, o których była mowa w nadaniu, pierwsza wymieniona została Costerina. Nazwa miasta pojawia się w starych dokumentach jeszcze dwukrotnie: w przywileju z 1291 roku i w akcie sprzedaży z 1312 roku.
Najważniejszymi momentami drugiego etapu w dziejach miasta, tj. jego podległości Krzyżakom, są kolejno: rok 1346 - lokacja wsi Kościerzyna na prawie chełmińskim i rok 1398 - lokacja odrębna, na mocy tego samego prawa, Kościerzyny jako miasta.
Od pokoju toruńskiego w 1466 roku Kościerzyna należała do Polski. Była miastem niewielkim, a jej mieszkańcy utrzymywali się z pracy na roli, handlu i rzemiosła. Dopiero w następnym stuleciu zaczął rozwijać się handel. Od połowy XV wieku do 1772 roku była Kościerzyna siedzibą starostów niegrodowych. W XVII wieku zaczęła osiedlać się w mieście okoliczna szlachta, nosząca przydomek "szlachetni", w odróżnieniu od "sławetnych" - zamożnych mieszczan. Nie omijały Kościerzyny plagi w postaci pożarów, przemarszów wojsk czy morowego powietrza. Wraz z pierwszym rozbiorem miasto zostało włączone do powiatu starogardzkiego.
Po roku 1818 Kościerzyna zyskała miano miasta powiatowego. Nowy status administracyjny wpłynął na ożywienie handlu, rzemiosła i drobnego przemysłu, co przyczyniło się do okazałej odbudowy miasta. Istotne znaczenia miała budowa dróg bitych, m.in. Do Chojnic, Bytowa, Tczewa i Gdańska, a także powstanie magistrali węglowej Górny Śląsk - Gdynia (oddanej do użytku w 1931 roku), która połączyła Kościerzynę z młodym polskim portem w Gdyni, a zarazem przez Bydgoszcz z centrum i południem kraju.
W wieku XIX Kościerzynę, podobnie jak i całe Kaszuby, nękała polityka antypolska władz pruskich, która doprowadziła do rozbudzenia działań narodowych. Rozgorzała walka o utrzymanie polskich szkół i języka polskiego w urzędach.. Powstało Towarzystwo Czytelni Ludowych, zaczęło wychodzić kaszubskie czasopismo "Gryf", otworzył podwoje Dom Kaszubski "Bazar" z salą widowiskową, restauracją i hotelem. Większości tych działań przewodził Aleksander Majkowski, syn miejscowego gospodarza, po studiach medycznych osiadły na jakiś czas w rodzinnym mieście. Do jego bliskich współpracowników należał poeta i działacz na niwie kultury Franciszek Sędzicki.
Ponad rok przed przejęciem Pomorza przez Polskę patriotyczni kościerzacy złożyli z urzędu niemieckiego burmistrza, obierając na jego miejsce Polaka i wyrzucając niemieckich marynarzy z miasta, a rzemieślnik i działacz kościerski Tomasz Rogala dotarłszy do Paryża w czasie trwania konferencji pokojowej w Wersalu (1919r.), upomniał się w imieniu Kaszubów o Pomorze dla Polski.
Dwudziestolecie międzywojenne przynosi dalszą rozbudowę przemysłu nastawionego na przetwórstwo hodowlano - rolne. Kościerzyna wyrasta także na ośrodek działalności krajoznawczej, powstaje tu bowiem oddział Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. W ramach mecenatu nad kaszubską sztuką ludową zostaje zorganizowana "Wystawa przemysłu ludowego i sztuki wiejskiej". Duży rozgłos zdobywa lokalna pracownia haftu kaszubskiego. Wychodzą liczne miejscowe czasopisma.
Po wkroczeniu wojsk niemieckich 2 września 1939 roku, pierwszymi ofiarami Hitlera zostali działacze niepodległościowi, inteligenci i księża. Miasto nie poddało się biernie eksterminacji i podjęło walkę, kontynuując ją do dnia wyzwolenia. Początkiem ruchu oporu była zorganizowana przez Jana Landowskiego komórka Polskiej Armii Powstania, na terenie miasta działała także Tajna Organizacja Wojskowa "Gryf Pomorski". Pamięci bohaterów tamtych czasów poświęcone są liczne tablice i pomniki w mieście.
Najstarszym zabytkiem Kościerzyny jest zachowana zwarta dziewiętnastowieczna zabudowa centrum miasta z kwadratowym rynkiem, od którego w każdym z narożników pod kątem prostym odchodzą po dwie ulice. Wprowadza ona przechodnia w klimat małomiejski ubiegłego stulecia. Centrum to pokrywa się z zabytkowym planem urbanistycznym miasta z końca XIV wieku. Liczne pożary nie pozwoliły dotrwać do naszych czasów architekturze wcześniejszej niż z końca XVIII stulecia. Najstarszym obiektem w rynku jest dwukondygnacyjny ratusz z 1843 roku z charakterystycznym zegarem w szczycie. Większość kamienic w rynku i przy przyległych do niego ulicach pochodzi z przełomu XIX i XX wieku. Reprezentantem XVIII - wiecznej zabudowy jest dom przy ul. Kościelnej, należący do Budzyńskich - znanej w mieście rodziny ceramików. Z tego samego okresu pochodzi kamienica przy ulicy Długiej. Piękny przykład zabytkowej architektury neogotyckiej stanowi budynek Sądu Rejonowego.
Wśród zabytków sztuki sakralnej w mieście wyróżnia się kościół farny, neobarokowy, pod wezwaniem Św. Trójcy, zbudowany w latach 1914-17 na miejscu wcześniejszego mniejszego murowanego. Jego wnętrze zachowało wystrój barokowy i rokokowy dzięki uratowanym przed pożarami ołtarzom, chrzcielnicy i ambonie, przeniesionym z poprzednich kościołów. Kościół stanowi sanktuarium Matki Bożej Kościerskiej (Śnieżnej). Sprzed tej świątyni od końca XVII wieku corocznie wyrusza pielgrzymka na Kalwarię Wejherowską. Jej uczestnicy niosą feretron fundacji, jak głosi ustny przekaz, Józefa Wybickiego. W kaplicy obok neogotyckiego Zakładu Najświętszej Marii Panny Anielskiej (dziś szkoła) znajduje się pieta, arcydzieło kamieniarskiej sztuki pomorskiej z XV wieku. Nad miastem góruje strzelista wieża kościoła ewangelickiego, dziś katolickiej świątyni zakonnej. Wyposażenie kościoła, w którym zachwyca piękne sklepienie palmowe - ołtarze i rzeźby - to dzieło kościerskiego rzeźbiarza Franciszka Greinke. Z lat 80. IXI wieku pochodzi cmentarna kaplica pw. Św. Barbary zbudowana w stylu neoromańskim w miejscu pierwszego kościoła osady kościerskiej z końca XIII wieku.
Cmentarze kościerskie kryją prochy zasłużonych synów ziemi kaszubskiej, m.in.: Tomasz Rogali - z zawodu szewca, członka wielu towarzystw patriotycznych, organizatora wieców robotniczych, strajku szkolnego w 1906 roku, zwanego "królem kaszubskim", który zasłynął wystąpieniem w obronie Kaszub na konferencji pokojowej w Wersalu i Lubomira Szopińskiego - utalentowanego i oddanego muzyce kompozytora i dyrygenta, rodowitego kościerzanina, twórcy chóru kaszubskiego, który rozrósł się w Zespól Pieśni i Tańca Ziemi Kaszubskiej. Imię Leona Heykiego, księdza i folklorysty, a także utalentowanego poety, autora "szołobułek" - chętnie granych na Kaszubach scenicznych anegdot, którego największym osiągnięciem są "Pieśnie Północy" zebrane w tomie "Kszëbszcie spiewë" nosi Szkoła Podstawowa nr 2.
Do najznakomitszych krajan należy Aleksander Majkowski. Lekarz, pisarz i działacz, twórca ruchu młodokaszubskiego. Podjął on w Kościerzynie walkę nie tylko z germanizacją, ale także a małomiasteczkową parafiańszczyzną, włączając się w prace istniejących organizacji i tworząc nowe, m.in. Towarzystwo Czytelni Ludowych czy Dom Kaszubski. Z jego inicjatywy ukazało się czasopismo "Gryf" - "pismo dla spraw kaszubskich". Rozbudzał też tożsamość Kaszubów, do których pisał: "Bracia Kaszubi, bądźcie sobą!". Pomnik popiersie wzniesione ku jego czci znajduje się u podnóża ongiś grodowego wzniesienia, w pobliżu dawnego starostwa.
Ziemia Kaszubska wydała także twórcę słów hymnu narodowego - Józefa Wybickiego, również uhonorowanego pomnikiem przy pryncypalnej ulicy Kościerzyny. Dziś w zabytkowym dworku, miejscu jego urodzenia 29 września 1747 roku, położonym nieco na wschód od Kościerzyny Będominie mieści się Muzeum Hymnu Narodowego, przekształcone w 1978 roku z izby pamięci dzięki staraniom Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego.
Osobliwości przyrody oraz zachowane pieczołowicie dzieła techniki i architektury ludowej wpłynęły na decyzję utworzenia Kaszubskiego Parku Etnograficznego we Wdzydzach Kiszewskich - najstarszego w Polsce muzeum na wolnym powietrzu, bo istniejącego już od roku 1906. Do jego powstania przyczynili się Teodora i Izydor Gulgowscy, niestrudzeni propagatorzy wdzydzkiego rękodzieła: hafciarstwa i plecionkarstwa. Muzeum, rozbudowywane przez lata, prezentuje zabudowę dawnej wsi kaszubskiej i kociewskiej od XVIII do połowy XX wieku: zagrody, dworki, chaty, szkołę z izba lekcyjną, kościół, wiatraki, trak i kuźnię, wyposażone w dawne sprzęty i urządzenia gospodarcze. 22 - hektarowe muzeum jest malowniczo położone nad jeziorem Gołuń, będącym częścią kompleksu Jezior Wdzydzkich, w otoczeniu bogatej i różnorodnej roślinności. Spacer wiejskimi drogami Parku urozmaicają kapliczki, krzyże przydrożne, płoty. Niektóre urządzenia dawnej techniki są czasowo uruchamiane ("holender", trak na parę, koło garncarskie). W kościele odprawiane są nabożeństwa oraz uroczystości kościelne i obrzędy sakralne. Muzeum organizuje w każdą trzecią niedzielę lipca Jarmark Wdzydzki - największą imprezę folklorystyczną na Kaszubach, której atrakcją są występy zespołów i gawędziarzy oraz prezentacje artystów nieprofesjonalnych. Podczas jarmarku mają miejsce prezentacje zwyczajów ludowych dla publiczności i serwowane są dania kuchni regionalnej. Druga ważna impreza odbywa się 4 grudnia. Jest to odpust św. Barbary, podczas którego odbywa się okolicznościowa msza, koncert organowy iu kiermasz gwiazdkowych ozdób, prezentów i dewocjonaliów.
Do coraz słynniejszych atrakcji turystycznych Kaszub należała przejażdżka pociągiem "Costerina" na trasie Gdynia - Kościerzyna - Gdynia. Oferta była aktualna w sezonie letnim. W składzie pociągu, oprócz zabytkowego parowozu, znajdowały się wagony z lat 50, a nawet bufet "Warsu". "Costeriną" na specjalne zamówienie można wyprawić się nocą przy świecach z lampka wina w dłoni. Pociąg zatrzymuje się na wszystkich stacjach. Przystosowany jest do przewozu rowerów i kajaków. Na trasie przejazdu, w Kościerzynie, czeka kolejna atrakcja - Skansen PKP "Parowozownia Kościerzyna". Obejrzeć w nim można unikatową kolekcję starego taboru oraz zachowane obiekty parowozowni z 1929 roku.
Kościerzyna to jeden z ważniejszych ośrodków kulturalnych Kaszub. Począwszy od przełomu IXI i XX wieku, aż do chwili obecnej trwają bogate tradycje muzyczne miasta, które zapoczątkowały chóry: Towarzystwa Śpiewaczego :Halka", "Świętej Cecylii" i Zespół Pieśni i Tańca "Kościerzyna", zespoły dziecięce: "Młoda Kościerzyna", "Uśmiech", żeński chór kameralny przy Liceum Ogólnokształcącym oraz orkiestry dęte: "Costerina", "Begama", Bigband "Fredens" i inne.
Spośród instytucji związanych z kulturą prężnie działają w Kościerzynie, służąc zarówno mieszkańcom jak i gościom, Kościerski Dom Kultury i Izba Regionalna, będąca zalążkiem muzeum historii miasta (prezentowana aktualnie stała ekspozycja muzealna nosi tytuł: "Dzieje Kościerzyny i ziemi kościerskiej", Młodzieżowy Dom Kultury, Biblioteka Miejska, a także kino ,,Remus". Kulturę materialną i duchową Kaszub oraz różne formy regionalizmu kaszubskiego kultywuje i upowszechnia Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie. Dla równowagi, młodym zwłaszcza kościerzynianom, "coś dla ciała", czyli możliwości rekreacji i uprawiania sportów oferują: Miejski Klub Sportowy "Kaszubia", stadion miejski, korty oraz ośrodki hippiczne. Latem zaprasza kąpielisko oraz pole biwakowe nad jeziorem Gałęźne. Dużym powodzenie cieszą się festyny i imprezy plenerowe, organizowane od wiosny do jesieni przez instytucje kulturalno-sportowe Kościerzyny przy pomocy władz miejskich. Wśród nich wymienić warto "Kościerskie spotkania" i prezentacje miast, wyzwalające zdrowego ducha rywalizacji między zaprzyjaźnionymi miastami: Bytowem (zamek, Muzeum Zachodniokaszubskie, siedziba Bractwa Rycerskiego), Kartuzami (zespól poklasztorny, Muzeum Kaszubskie) i Kościerzyną.
Rację miał Aleksander Majkowski sławiąc piękno Kościerzyny: "Od świata odgrodzono, leżysz sobie w dole, jezora cę i lasë opasają w kole". Dziś w trosce o zachowanie dla potomnych, w licznych rezerwatach chronione są przyrodnicze osobliwości, ochronie podlegają aleje starych drzew, a także pojedyncze okazy flory i siedliska fauny.
Naturalna uroda terenu polodowcowej wysoczyzny morenowej (190 m.n.p.m.) i połaci piasków sandrowych, na których usytuowane jest miasto oraz urokliwe okoliczne, zasobne w runo leśne, lasy, jeziora, w małym stopniu są zniekształcone przez budownictwo i przemysł. Jest to niewątpliwie zasługa aktualnie pracującej Rady miejskiej, która podjęła wiele działań poprawiających stan środowiska naturalnego i infrastruktury komunalnej oraz dbającej o poziom estetyki zabudowy. Dbałość o ekologię, to także priorytet działań władz miasta i właścicieli zakładów produkcyjnych. Od czterech lat pracuje miejska oczyszczalnie ścieków, likwidacja małych kotłowni w centrum miasta to pośredni etap modernizacji systemu grzewczego, którego podstawowym źródłem energii będzie docelowo gaz ziemny. Władze Kościerzyny są otwarte na propozycję inwestorów, dla których przeznaczyły wiele terenów do zagospodarowania, często jednak, zachowując ustalone priorytety, budowa nowych inwestycji przebiegać ma pod okiem konserwatora zabytków.
Atutem miasta dla odwiedzających je turystów, jest dobrze rozwinięty handel, uwagę zwraca estetyka wnętrz sklepowych i wysoka kultura obsługi. Łatwo dojechać z Kościerzyny nad pobliskie jeziora: Wdzydzkie, Sudomie, Żołnowo, Mielnicę, Osuszyno czy Dobrogoszcz. Otaczające miasto jeziora i lasy przecinają bystre rzeki, współtworząc doskonałe warunki dla turystyki wodnej i wypoczynku. Nie brakuje tu też ośrodków wczasowych, wśród których uwagę zwraca leżacy przy drodze do Chojnic Garczyn, ośrodek z tradycjami sięgającymi czasów przedwojennych (gościł prezydenta Ignacego Mościckiego, a w 2000r Aleksandra Kwaśniewskiego. Uczestniczkami organizowanych tu obozów przysposobienia obronnego były córki marszałka Józefa Piłsudskiego). Na jeziorze jest piękna wysepka zwana "Stolemką" od legendarnych wielkoludów Stolemów, rzekomo kiedyś zamieszkujących Kaszuby.
Wagę rozwoju turystyki na Kaszubach doceniły wszystkie 9 samorządy z powiatu kościerskiego, które połączyły się w "Lokalną Organizację Turystyczną - Serce Kaszub", stowarzyszenie stawiające sobie za cel promocję regionu i animowanie przedsięwzięć zmierzających do ożywienia lokalnego ruchu turystycznego. LOT jest stowarzyszeniem skupiającym branżę turystyczną, gastronomiczną i jednostki samorządu terytorialnego, powstałe w celu rozwoju promocji rekreacji i turystyki naszego regionu. LOT „Serce Kaszub” tworzy realna szansę na zbudowanie profesjonalnej i kompleksowej jednostki zajmującej się propagowaniem Ziemi Kościerskiej, jako miejsca niezwykle atrakcyjnego turystycznie.
Licząca już ponad 600 lat Kościerzyna należy do starych osad słowiańskich, znanych już w XIII wieku jako posiadłość książąt pomorskich. Pierwszą wzmiankę i swą najdawniejszą nazwę Costerina, miasto zawdzięcza księciu Mściwojowi II, który dokumentem z 1284 roku nadał osadę wraz z okoliczną ziemią Pirsna swej krewniaczce, księżnej Gertrudzie, która sprzedała ziemie te krzyżakom. W roku 1346 miała miejsce lokacja wsi Kościerzyny na prawie chełmińskim a w roku 1398 - odrębna lokacja Kościerzyny jako miasta. Po wojnie trzynastoletniej (1454-1466) na mocy pokoju toruńskiego w 1466 r., Kościerzyna stała się siedzibą polskich starostów.
W połowie XV w. miasto liczyło 300 mieszkańców. Zajmowali się oni głównie rolnictwem, ale również rzemiosłem, warzeniem piwa itp. W XVII w. zaczęła się osiedlać w mieście okoliczna szlachta, wkrótce wysuwając się na czoło lokalnej społeczności piastując stanowiska radnych i burmistrzów. W czasach polskich Kościerzynę czterokrotnie nawiedzały pożary, spustoszenie czyniły przemarsze wojsk, padła też ofiarą "morowego powietrza". To tu koncentrowało się życie społeczno - kulturalne. Na terenie miasta i okolic Kościerzyny działali i tworzyli m.in. dr Aleksander Majkowski, Izydor Gulgowski czy Franciszek Sędzicki. Do dziś Kościerzyna zachowała swe znaczenie i charakter. Jest jednym z ważniejszych centrów gospodarczych, kulturalnych i turystycznych na Kaszubach. Obecnie Kościerzyna to prężnie rozwijający się ośrodek gospodarczy liczący ponad 23 tys. mieszkańców. W ostatnich latach nastąpił znaczny przyrost niewielkich podmiotów gospodarczych w różnych gałęziach, m.in. w produkcji, handlu i naprawach. Rozwija się także jednorodzinne budownictwo mieszkaniowe, szkolnictwo i turystyka, a samo miasto dzięki znacznym inwestycjom w tym finansowanym ze środków Unii Europejskiej, zmienia swoje oblicze."-tekst ze strony:  http://koscierzyna.gda.pl/portal?id=1899929












Autokar zostaje na parkingu,a my idziemy uliczkami w kierunku Rynku.Tu żegnamy się z naszą Panią Przewodnik,dziękując Jej brawami za cały dzień,za wiedzę i miejsca,które nam pokazała :)
Zatrzymujemy się na ciut dłużej przy pomniku Remusa.

"To tytułowy bohater powieści  Aleksandra Majkowskiego pt. Życie i przygody Remusa. A właściwie: Żëcé i przigòdë Remùsa, bo dzieło napisane jest po kaszubsku.
To trzytomowa powieść, nazywana epopeją kaszubską, uznana została za najwybitniejsze dzieło literatury w tym języku. Opublikowana w 1938 roku, na polski przetłumaczona została w latach 60. ubiegłego wieku.
Remus, kaszubski wędrowiec, „zatrzymał się” na kościerskim rynku w 2011 roku. Usiadł na taczce pełnej książek, zdjął buty, odpoczywa. Coś czytał, czy przeglądał, ale podniósł głowę znad papierów – chyba zainteresowało go jakieś zdarzenie na placu.  Spoglądam mu przez ramię – czyta powieść o sobie. jej podtytuł brzmi: Zwierciadło kaszubskie. Na taczce i książkach przysiadły pomnikowe gołębie. Pewnie przysiadają też żywe. Ludzie mają ławeczki wokół fontanny, która obok pomnika Remusa stanowi centralny punkt pięknie zrewitalizowanego rynku w Kościerzynie, jednej ze stolic Kaszubów.  Figurę wykonał trójmiejski artysta-rzeźbiarz Tomasz Radziewicz.
Przyjechałam tu z innych stron. Może to wstyd, ale o Remusie wcześniej nie słyszałam. Niewiele też wiem o Kaszubach, ich historii, języku. Chętnie czytam obco brzmiące podwójne nazwy ulic. Cieszę się, gdy widzę dwujęzyczne nazwy miejscowości. Ale tylko tyle. Spoglądam na Remusa i czuję wstyd. Może sięgnę po jego „Przygody”?
Warto wiedzieć
* Kościerzyna to po kaszubsku Kòscérzna. Jednak ani miasto, ani ulice w mieście nie noszą podwójnych nazw, mimo że w całej gminie aż 52 miejscowości zyskały prawo do ustawienia podwójnych tablic. Nie ma wśród nich miasta Kościerzyna, jedynie dwie wsie: Kościerzyna-Wybudowanie, czyli Kòscérzna-Pùstczi oraz Kościerzyna-Stare Nadleśnictwo, czyli Stôré Nadlesyństwò.
* Remus patronuje też piwu, produkowanemu w gdańskim browarze."-tekst ze strony: http://www.krajoznawcy.info.pl/remus-przysiadl-rynku-fontannie-32317

Robimy całe mnóstwo zdjęć,a po sesji kierujemy swe kroki do browaru-mamy trochę czasu wolnego,więc trzeba go odpowiednio wykorzystać :)


































Budynek browaru odnajdujemy szybko i bez problemu.Oczywiście najpierw sesja zdjęciowa-Radkowi aż się oczy świecą z radości,a po zdjęciach wchodzimy najpierw do sklepu firmowego gdzie zaopatrujemy się w piwo :) Po udanych zakupach idziemy do browaru na degustację złotego trunku :)
Dość szybko odnajdujemy browar z restauracją.Wchodzimy do środka,rozsiadamy się wygodnie,zamawiamy dwa zestawy degustacyjne,robimy zdjęcia,odpoczywamy i rozkoszujemy się smakami robionych tu piw:)
O browarze można przeczytać tu :
http://www.starybrowarkoscierzyna.pl/pl/stary-browar.html




























































Po degustacji kościerskiego piwa,wracamy do autobusu i jedziemy do Wdzydz Kiszewskich na obiadokolację i nocleg,kończąc wycieczkowy dzień.
W Stanicy Wodnej jesteśmy dość wcześnie,więc korzystamy z okazji i idziemy na spacer po okolicy.Zaglądamy do znajomych,robimy zdjęcia,przyglądamy się kąpiącym w basenie utworzonym na brzegu jeziora,a po spacerze wędrujemy do Tawerny na obiadokolację.

























































Pogoda się zmienia,znad jezior nadciągają chmury zwiastujące deszcz,który dość szybko nadciąga.My akurat posilamy się w Tawernie,więc kiedy kończymy obiadokolację jest już praktycznie po ulewie-mży jedynie.Wychodząc z Tawerny dostrzegamy,że nikt nie gra w "cymbergaja",więc wykorzystujemy ten moment i pierwsza runda toczy się pomiędzy Gabrysią a Radkiem.Oczywiście Gabrysia wygrywa :) Kobiety górą !!! Drugiej rundy nie ma,bo do "cymbergaja" podchodzą dzieci.Idziemy więc do domku,gdzie przebieramy się,zakładając na siebie cieplejsze rzeczy-ochłodziło się po deszczu-i idziemy do wiaty pod wieżę,gdzie są nasi znajomi.Najpierw jednak rozgrywamy rundy na "cymbergaju"-jest wolny-ja gram z Romanem,a Radek z Gabrysią.Po remisowych rundach docieramy do wiaty i tu spędzamy resztę wieczoru,kończąc w ten sposób kolejny dzień na Kaszubach :)






















Już za kilka godzin kolejne nowe miejsca przed nami.

Dobranoc wszystkim :)

Do zobaczenia jutro :)

Danusia i Radek :)














4 komentarze:

  1. Super foto-relacja z wycieczki! Dla mnie Kaszuby to również jedno z najbardziej atrakcyjnych zakątków Polski. W tym roku zdecydowałem się na agroturystykę Koziołkowo https://www.osrodekwypoczynkowykaszuby.pl/agroturystyka/ . Otaczające zewsząd ośrodek urocze i dzikie Bory Tucholskie to jeden z największych w całym kraju kompleksów leśnych. To również prawdziwy skarb dla miłośników przyrody – można tu spotkać piękne i unikalne okazy roślin i zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My jesteśmy zachwyceni Kaszubami i z przyjemnością powrócimy by lepiej poznać ten cudny zakątek Polski :)
      Miłych i pięknych wspomnień z Kaszub :)
      Pozdrawiamy z Dolnego Śląska :)

      Usuń