Kiedy wczoraj zapytałam Radka o plan na dzisiejszą wędrówkę,w odpowiedzi usłyszałam:
-Góry Danusiu,Góry.
Ucieszyłam się,bo nie będę ukrywać,że marzyły mi się już Góry....
Sobotni ranek budzi nas błękitnym niebem i słońcem.Wstajemy odpowiednio wcześnie by na spokojnie zjeść śniadanie,wypić kawę i spakować plecaki.O 8:16 mamy autobus MZK nr 6 z przystanku na ul.Kochanowskiego,więc kiedy zbliża się pora,wychodzimy z domu i idziemy na przystanek.Czekamy chwilkę,a kiedy przyjeżdża nasz autobus,wsiadamy do niego,kupujemy bilety,rozsiadamy się wygodnie i jedziemy.Wysiadamy na pętli,tu musimy trochę poczekać na "4",by nią dojechać do Przesieki.Czas oczekiwania umilamy sobie rozmowami.Kiedy przyjeżdża nasza "4",wsiadamy do niej,kupujemy bilety i rozsiadamy się wygodnie.Jedziemy do Przesieki.Podróż nam mija bezproblemowo i szybko.Wysiadamy na ostatnim przystanku w Przesiece.Stąd ruszymy w Góry.Jednak najpierw idziemy się przywitać z Gabrysi Romanem,który odpoczywa po grzybobraniu.Rozmawiamy z Nim chwilkę.Pozdrawiamy przy okazji Gabrysię i ruszamy na szlak.
Wędrujemy znanym nam szlakiem,prawie 6 km asfaltem i cały czas pod górę.
Idziemy niespiesznie,rozmawiamy i robimy zdjęcia.
Nie gnamy tak jak wszyscy idący przed nami.Zależy nam na spokojnej wędrówce.I tak niespiesznie docieramy do Przełęczy Karkonoskiej.Tu chwilę zastanawiamy się nad dalszą wędrówką.Pomysłów jest kilka.Wybieramy podejście do Petrovki,a kiedy tam dojdziemy mamy zdecydować o dalszej wędrówce.Ruszamy więc niespiesznie.Tuż za Hotelem "Špindlerova Bouda - Depandance" dostrzegamy samochód terenowy z ponaklejanymi krzyczącymi kikutami drzew,Radek postanawia podejść bliżej i zrobić kilka zdjęć.Kiedy już je zrobi podchodzi do mnie i mówi:-Jan Amos Komenský był pedagogiem,filozofem,reformatorem,myślicielem i żył wiele wieków wstecz,Czesi Go lubią i my Go lubimy,bo dziś stawia nam piwo i obiad.
Robię wielkie oczy ze zdziwienia,a Radek pokazuje mi banknot z podobizną Jana Amosa Komenskeho,który znalazł w trawie niedaleko samochodu.
Idziemy więc w górę kierując się ku Petrovce.co jakiś czas przystajemy,robimy zdjęcia,spoglądamy za siebie,chłoniemy piękno otaczające nas i niespiesznie docieramy do Petrovki.Tu zaczynam marudzić...jest mi gorąco,chce mi się pić,marzy mi się zimne piwo i odpoczynek.....Radek ma się ze mną...
Stawiam na swoim i zmieniamy plan.Idziemy do nowej boudy-Dvořákovej boudy.
Przechodzimy obok białych od wełniaczki łąk.Przyglądamy się cudnym widokom,robimy zdjęcia i docieramy niespiesznym krokiem do Dvořákovej boudy.Siadamy przy stoliku na tarasie,rozkładamy parasol i kiedy przychodzi Kelner zamawiamy dwa piwa i dwie polevki.
Po krótkiej chwili na stoliku lądują dwa kufle z ciemnym piwem-Kocour Tmavý Ležák i dwie zupy-courački.Rozkoszujemy się smakiem zimnego napitku,podziwiamy widoki i zaczynamy jeść zupy.Couračka-biała kapusta,z mięsem,ziemniakami,rozbełtanym jajkiem i śmietaną-smakuje nam,chociaż dziwi takie połączenie.Po zjedzeniu polevki i wypiciu zimnego piwa,chwilę jeszcze odpoczywamy.
Pod tym linkiem można nas zobaczyć na zdjęciach z kamery (od godziny 13:09 do 13:39 ) http://www.moravskabouda.cz/webkamera/?den=05.08.2017
Po posileniu się i odpoczynku powoli ruszamy w dalszą drogę.Wracamy do Petrovki.Zatrzymujemy się na ciut dłużej przy białych od wełnianki łąkach.Robimy mnóstwo zdjęć,chłoniemy piękno,które nas otacza,sycimy się nim i radujemy się że możemy tu być razem :)
Po bardzo długiej sesji zdjęciowej z wełnianeczkami idziemy dalej.Mijamy odbudowującą się Pertovou Boude i wchodzimy na czarny i zielony szlak schodzący do Jagniątkowa.Idziemy nimi do Rozdroża pod Bażynowymi Skałami.Tu skręcamy w lewo,tak jak zielony szlak wiodący do Czarnego Kotła Jagniątkowskiego.Kiedy stajemy na wąskiej,kamienistej,ocienionej ścieżce oddychamy z ulgą.Delikatny chłód sprawia nam przyjemność,radujemy się tym.Przepuszczamy kilka młodych dziewcząt,One idą dość szybko i głośno rozmawiają,a my chcemy rozkoszować się spokojem i ciszą,więc kiedy już są dość daleko przed nami,ruszamy i my.Wędrujemy niespiesznie wąską,wydeptaną wśród jagodziwia ścieżką,po drewnianych kładkach wijących się nad mokrym terenem,po kamieniach,w słońcu i cieniu drzew.Pierwsze wrażenie że jest tu chłodniej zmyliło nas-żar lejący się z nieba i zero wiatru daje dość szybko o sobie znać,powodując u nas większe zmęczenie.Radek idzie szybciej,a ja zaczynam zostawać w tyle....
Gdy ścieżka zaczyna piąć się w górę,zaczynamy się zastanawiać jak strome będzie zejście.Żadne z nas dotąd tędy nie szło,więc wędrówka zaczyna się dłużyć,a na dodatek jest coraz goręcej.Radek jest dość daleko z przodu,więc ja zaczynam sama sobie marudzić.Kiedy już robię się zła,szlak zaczyna schodzić w dół.I tak jak myślałam,jest to dość strome zejście.Zmęczona żarem lejącym się z nieba i wędrówką,docieram do Radka.Nie oddzywam się,moja złość bierze górę.Odpoczywamy chwilę w Czarnym Kotle Jagniątkowskim.Siadamy w cieniu,pijemy napoje i milczymy.Po odsapnięciu ruszamy dalej.Radek chce iść do góry i dojść do Koralowej Ścieżki,a ja od razu mówię,że schodzę czarnym szlakiem i stawiam na swoim.Wiem że wędrując nim będę szła w cieniu i tego właśnie pragnę.Idziemy więc czarnym szlakiem.Nie oddzywamy się ani jednym słowem.Każde pogrążone w swoich myślach.
Dziwnie się tak wędruje,ale lepiej milczeć niż powiedzieć coś czego się będzie później żałować.
W milczeniu docieramy do Jagniątkowa,do przystanku przy Domu Hauptmanna.Siadamy z dala od siebie.Mamy kilkanaście minut do autobusu,więc każde z nas usiłuje w jakiś sposób nawodnić swój organizm-Radek napojem,a ja jabłkiem.Oczywiście dzielimy się i zaczynamy rozmawiać.Dąsy poszły sobie precz,tak jak moje zmęczenie.
Kiedy przyjeżdża autobus,wsiadamy do niego i odjeżdżamy do Jeleniej Góry,kończąc dzisiejszą wędrówkę.
Kolejna już niebawem,więc do zobaczenia :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
Danusia i Radek :)
Liknk do filmiku:
https://photos.google.com/share/AF1QipPbVXb67Gup6KPZOA7DfdQqxnuvXmjFcDEAhyqtN1Ux1kw1AFOL6-gAMNwpncRQIw/photo/AF1QipOvB0I_HLlKqzgApREMD_sOb-f5kCEHWUunjoHg?key=YldsajdpbkY4aC1sQnQzUi1IcDhjbXZOcmNWdktn
-Góry Danusiu,Góry.
Ucieszyłam się,bo nie będę ukrywać,że marzyły mi się już Góry....
Sobotni ranek budzi nas błękitnym niebem i słońcem.Wstajemy odpowiednio wcześnie by na spokojnie zjeść śniadanie,wypić kawę i spakować plecaki.O 8:16 mamy autobus MZK nr 6 z przystanku na ul.Kochanowskiego,więc kiedy zbliża się pora,wychodzimy z domu i idziemy na przystanek.Czekamy chwilkę,a kiedy przyjeżdża nasz autobus,wsiadamy do niego,kupujemy bilety,rozsiadamy się wygodnie i jedziemy.Wysiadamy na pętli,tu musimy trochę poczekać na "4",by nią dojechać do Przesieki.Czas oczekiwania umilamy sobie rozmowami.Kiedy przyjeżdża nasza "4",wsiadamy do niej,kupujemy bilety i rozsiadamy się wygodnie.Jedziemy do Przesieki.Podróż nam mija bezproblemowo i szybko.Wysiadamy na ostatnim przystanku w Przesiece.Stąd ruszymy w Góry.Jednak najpierw idziemy się przywitać z Gabrysi Romanem,który odpoczywa po grzybobraniu.Rozmawiamy z Nim chwilkę.Pozdrawiamy przy okazji Gabrysię i ruszamy na szlak.
Wędrujemy znanym nam szlakiem,prawie 6 km asfaltem i cały czas pod górę.
Idziemy niespiesznie,rozmawiamy i robimy zdjęcia.
Nie gnamy tak jak wszyscy idący przed nami.Zależy nam na spokojnej wędrówce.I tak niespiesznie docieramy do Przełęczy Karkonoskiej.Tu chwilę zastanawiamy się nad dalszą wędrówką.Pomysłów jest kilka.Wybieramy podejście do Petrovki,a kiedy tam dojdziemy mamy zdecydować o dalszej wędrówce.Ruszamy więc niespiesznie.Tuż za Hotelem "Špindlerova Bouda - Depandance" dostrzegamy samochód terenowy z ponaklejanymi krzyczącymi kikutami drzew,Radek postanawia podejść bliżej i zrobić kilka zdjęć.Kiedy już je zrobi podchodzi do mnie i mówi:-Jan Amos Komenský był pedagogiem,filozofem,reformatorem,myślicielem i żył wiele wieków wstecz,Czesi Go lubią i my Go lubimy,bo dziś stawia nam piwo i obiad.
Robię wielkie oczy ze zdziwienia,a Radek pokazuje mi banknot z podobizną Jana Amosa Komenskeho,który znalazł w trawie niedaleko samochodu.
Idziemy więc w górę kierując się ku Petrovce.co jakiś czas przystajemy,robimy zdjęcia,spoglądamy za siebie,chłoniemy piękno otaczające nas i niespiesznie docieramy do Petrovki.Tu zaczynam marudzić...jest mi gorąco,chce mi się pić,marzy mi się zimne piwo i odpoczynek.....Radek ma się ze mną...
Stawiam na swoim i zmieniamy plan.Idziemy do nowej boudy-Dvořákovej boudy.
Przechodzimy obok białych od wełniaczki łąk.Przyglądamy się cudnym widokom,robimy zdjęcia i docieramy niespiesznym krokiem do Dvořákovej boudy.Siadamy przy stoliku na tarasie,rozkładamy parasol i kiedy przychodzi Kelner zamawiamy dwa piwa i dwie polevki.
Po krótkiej chwili na stoliku lądują dwa kufle z ciemnym piwem-Kocour Tmavý Ležák i dwie zupy-courački.Rozkoszujemy się smakiem zimnego napitku,podziwiamy widoki i zaczynamy jeść zupy.Couračka-biała kapusta,z mięsem,ziemniakami,rozbełtanym jajkiem i śmietaną-smakuje nam,chociaż dziwi takie połączenie.Po zjedzeniu polevki i wypiciu zimnego piwa,chwilę jeszcze odpoczywamy.
Pod tym linkiem można nas zobaczyć na zdjęciach z kamery (od godziny 13:09 do 13:39 ) http://www.moravskabouda.cz/webkamera/?den=05.08.2017
Po posileniu się i odpoczynku powoli ruszamy w dalszą drogę.Wracamy do Petrovki.Zatrzymujemy się na ciut dłużej przy białych od wełnianki łąkach.Robimy mnóstwo zdjęć,chłoniemy piękno,które nas otacza,sycimy się nim i radujemy się że możemy tu być razem :)
Po bardzo długiej sesji zdjęciowej z wełnianeczkami idziemy dalej.Mijamy odbudowującą się Pertovou Boude i wchodzimy na czarny i zielony szlak schodzący do Jagniątkowa.Idziemy nimi do Rozdroża pod Bażynowymi Skałami.Tu skręcamy w lewo,tak jak zielony szlak wiodący do Czarnego Kotła Jagniątkowskiego.Kiedy stajemy na wąskiej,kamienistej,ocienionej ścieżce oddychamy z ulgą.Delikatny chłód sprawia nam przyjemność,radujemy się tym.Przepuszczamy kilka młodych dziewcząt,One idą dość szybko i głośno rozmawiają,a my chcemy rozkoszować się spokojem i ciszą,więc kiedy już są dość daleko przed nami,ruszamy i my.Wędrujemy niespiesznie wąską,wydeptaną wśród jagodziwia ścieżką,po drewnianych kładkach wijących się nad mokrym terenem,po kamieniach,w słońcu i cieniu drzew.Pierwsze wrażenie że jest tu chłodniej zmyliło nas-żar lejący się z nieba i zero wiatru daje dość szybko o sobie znać,powodując u nas większe zmęczenie.Radek idzie szybciej,a ja zaczynam zostawać w tyle....
Gdy ścieżka zaczyna piąć się w górę,zaczynamy się zastanawiać jak strome będzie zejście.Żadne z nas dotąd tędy nie szło,więc wędrówka zaczyna się dłużyć,a na dodatek jest coraz goręcej.Radek jest dość daleko z przodu,więc ja zaczynam sama sobie marudzić.Kiedy już robię się zła,szlak zaczyna schodzić w dół.I tak jak myślałam,jest to dość strome zejście.Zmęczona żarem lejącym się z nieba i wędrówką,docieram do Radka.Nie oddzywam się,moja złość bierze górę.Odpoczywamy chwilę w Czarnym Kotle Jagniątkowskim.Siadamy w cieniu,pijemy napoje i milczymy.Po odsapnięciu ruszamy dalej.Radek chce iść do góry i dojść do Koralowej Ścieżki,a ja od razu mówię,że schodzę czarnym szlakiem i stawiam na swoim.Wiem że wędrując nim będę szła w cieniu i tego właśnie pragnę.Idziemy więc czarnym szlakiem.Nie oddzywamy się ani jednym słowem.Każde pogrążone w swoich myślach.
W milczeniu docieramy do Jagniątkowa,do przystanku przy Domu Hauptmanna.Siadamy z dala od siebie.Mamy kilkanaście minut do autobusu,więc każde z nas usiłuje w jakiś sposób nawodnić swój organizm-Radek napojem,a ja jabłkiem.Oczywiście dzielimy się i zaczynamy rozmawiać.Dąsy poszły sobie precz,tak jak moje zmęczenie.
Kiedy przyjeżdża autobus,wsiadamy do niego i odjeżdżamy do Jeleniej Góry,kończąc dzisiejszą wędrówkę.
Kolejna już niebawem,więc do zobaczenia :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
Danusia i Radek :)
Liknk do filmiku:
https://photos.google.com/share/AF1QipPbVXb67Gup6KPZOA7DfdQqxnuvXmjFcDEAhyqtN1Ux1kw1AFOL6-gAMNwpncRQIw/photo/AF1QipOvB0I_HLlKqzgApREMD_sOb-f5kCEHWUunjoHg?key=YldsajdpbkY4aC1sQnQzUi1IcDhjbXZOcmNWdktn
Danusiu myślę, że złość minęła i już planujecie nowe wypady. Super wędrówkę odbyliście, ale "zmęczyłam" się trochę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlu złość minęła i całe szczęście,bo nie byłoby kolejnej wędrówki,a ta już się pisze...
UsuńPozdrawiam cieplutko :)