Wstajemy więc odpowiednio wcześnie,by na spokojnie zjeść śniadanie,wypić kawę i spakować plecaki.Kiedy jesteśmy gotowi idziemy na stację kolejową,kupujemy bilety ZVON,wsiadamy do pociągu jadącego do Szklarskiej Poręby.Siedząc już w pociągu,dostrzegamy idącego po peronie Mariana,który wsiada do tego samego pociągu.Kiedy już jedziemy,przechodzę przez wagony i w ostatnim znajduję Mariana.Witam się z Nim i razem idziemy do wagonu,w którym my siedzimy.I tak wspólnie jedziemy dalej,ciesząc się ze spotkania i rozmawiając.Marian wysiada wcześniej,a my już we dwójkę dojeżdżamy do Szklarskiej Poręby Górnej.Tu mamy przesiadkę.Czekamy chwilę na czeskiego "motoraczka".Kiedy przyjeżdża,wsiadamy do niego i siedząc już w nim,dostrzegamy przez okno "Gabrysię"-czeską lokomotywę,jeżdżącą w naszych przewozach.Pozdrawiamy przy okazji naszą Gabrysię :)
"Motoraczkiem" jedziemy do Kořenova,gdzie wsiadamy do pociągu jadącego do Liberca.Droga mija nam szybko.W Libercu,do odjazdu naszego pociągu mamy trochę czasu.Idziemy więc do restauracji na zimną kofolę :)
Zimna kofola cudnie gasi pragnienie,ale pora już na nas.Idziemy na peron,z którego odjeżdża nasz pociąg.Przed nami Frýdlant.
Podróż mija nam szybko.Wysiadamy z pociągu,a z nami dość sporo ludzi.Stwierdzamy,że większość idzie do browaru.My wędrujemy spokojnie uliczkami miasteczka.Mamy czas,więc po co gnać???Idziemy więc pustymi uliczkami miasteczka (wszyscy poszli już na piwo???).Niektóre z nich,są rozkopane,przechodzimy przez park zamkowy i stajemy u podnóża Zamku Frýdlant,z zabudowaniami browarowymi za plecami.Na moście nad rzeką Smědá,robimy sobie długą sesję zdjęciową.Z widokiem na zamek,na browar i z figurą św.Jana Nepomucena.
Po całym mnóstwie zdjęć,wchodzimy do budynków browaru.
"Najstarsza wzmianka o warzeniu piwa we Frýdlancie pochodzi z 1381 roku, wówczas warzono je jeszcze w zamku. Na brzeg rzeki Smědej (polskiej Witki) przenieśli browar Redernowie pod koniec XV wieku. Jego pierwszą kamienną przebudowę zlecił Albrecht von Wallenstein. Od tego czasu browar regularnie rozbudowywano aż do ostatniej dużej przemysłowej przebudowy w latach 1929–1930, gdy wprowadzono maszynowe chłodzenie. Browar aż do upaństwowienia po drugiej wojnie światowej przez cały czas był własnością miejscowej szlachty, a piwo warzono tu do 1949 roku. W 1950 roku narodowy zarządca podzielił go pomiędzy mleczarnię (dojrzewanie serów) a magazyny owoców i warzyw."-fragment tekstu ze strony http://www.mladoboleslavsko.eu/dr-pl/8944-clam-gallas-browar-pa-acowy.html
Stajemy w holu,płacimy za wejście,dostając żółte opaski na ręce i wchodzimy na teren zamkowego browaru.Zaczynamy od spaceru po pustych,wyremontowanych pomieszczeniach,kierując się ku dziedzińcowi,gdzie trwa festyn i znajduje się mnóstwo ludzi.Z głośników płynie muzyka,pachnie smażoną kiełbasą,ogórkami kiszonymi itd...a dookoła słychać wesoły gwar ludzi.Przystajemy na chwilę,zastanawiając się nad strategią spróbowania piwa,bo jest kilka rodzajów: Albrecht 11°,Albrecht Pale Ale,Albrecht Weizen,Albrecht American Pale Ale,Albrecht Red Ale,Ćerne medove 13° i zdarma-Albrecht 12°-světlý ležák.Postanawiamy stanąć w różnych kolejkach.Ja staję w tej najdłuższej,gdzie leją darmowe piwo,a Radek idzie w kolejki,by kupić piwo.
Przede mną tłum ludzi,ale i za mną jest ich coraz więcej.Czas się nie dłuży,bo robię zdjęcia,rozglądam się dookoła i przysłuchuje rozmowom.I oczywiście,dwóch panów siedzących przy stoliku,widząc,że robię zdjęcia,prosi mnie o zrobienie Im choć jednego-co też czynię,a po zrobieniu zdjęcia,pokazuje je Im-są zadowoleni i dziękują,a ja wciąż stoję w zmniejszającej się w dość szybkim tempie,kolejce.Radek zdążył kupić dwa piwa:Albrecht APA 12° i Ćerne medove 13°,podszedł do mnie z nimi.Wypijamy je i już mamy nalane po dwa darmowe piwa ( to nie zachłanność,ale praktyczność-po co stawać drugi raz w kolejce???,a poza tym Czesi stojący przed nami wzięli chyba z dwadzieścia piw-dla siebie,znajomych i znajomych znajomych...).Bierzemy swoje piwa,rozsiadamy się na murku,przyglądamy się wszystkiemu uważnie i powolutku sączymy swoje piwo.Na scenę weszło kilkoro młodych ludzi i zaczęli grać rockową muzykę.Zrobiło się głośno i tanecznie,bo na posadzce przed sceną roztańczyło się kilka osób.Trwa zabawa,a my delektując się złocistym napojem,robimy zdjęcia i przyglądamy się temu wszystkiemu :)
"Zrobi nam pani zdjęcie???" |
Zakręcona kolejka po darmowe piwo. |
Carpe Diem-używaj życia. |
Misiu ma pragnienie... |
Kiedy wypijamy nasze piwa,dostrzegamy,że zaczyna się zwiedzanie browaru z przewodnikiem.Opuszczamy więc dziedziniec i dołączamy do grupy.Wchodzimy do odnowionych pomieszczeń.Niektóre z nich są puste,w innych stoją stare,puste butelki,a jeszcze w innych znajdują się srebrzyste kadzie.Oglądamy wszystko i słuchamy przewodnika,a później znów wychodzimy na dziedziniec,gdzie pachnie smażoną kiełbasą i rozbrzmiewa muzyka :)
Chwilkę przyglądamy się temu wszystkiemu i wchodzimy do kolejnych browarowych,odnowionych i pustych pomieszczeń.Zaglądamy wszędzie gdzie tylko można,przemierzamy mnóstwo drewnianych schodów,zaglądamy przez okna (w rzece kąpią się nago ludzie),robimy zdjęcia i powolutku opuszczamy browar.
Kąpiel w rzece :) |
Przechodzimy przez park zamkowy i kierujemy się ku centrum miasta.Do odjazdu naszego pociągu,mamy jeszcze sporo czasu,więc postanawiamy odwiedzić zaległe dla nas miejsce.
Idziemy obejrzeć Frydlancką Szopkę.Twórca frydlanckich jasełek,pan Gustav Simon (1873-1953),pracował przez całe życie na roli.Na budowę i udoskonalanie szopki przeznaczał każdą wolną chwilę.Udostępniał ją częściami,najpierw we własnym domu,a później w domu kupionym wyłącznie po to,by zbudować w nim szopkę większego (obecnego) rozmiaru.Początkowo postacie były nieruchome,dopiero z biegiem lat pan Simon wbudował działający na zasadzie maszyny zegarowej mechanizm,który umieszczony pod jasełkami,wprawiał w ruch poszczególne figurki.
Cała szopka osadzona jest na tle lokalnego,pagórkowatego krajobrazu Gór Izerskich.Szopka o wymiarach 4,3 x 2 m ma niemal 330 obiektów (osoby,zwierzęta,drzewa,przybytki…).W latach 2009-2012 przeprowadzono generalny remont domu przysłupowego,w którym się znajduje.Odrestaurowano również samą szopkę.Frydlancki Betlem jest jedyną,mechaniczną szopką w tym regionie.I my właśnie stajemy przed drewnianym budynkiem-jest zamknięty,ale po chwilce przychodzi do nas Pan,który otwiera przed nami drzwi i wpuszcza nas do środka.Kupujemy bilety wstępu,vizytki i stemplujemy wszystkie kajety i dopiero po dopełnieniu formalności idziemy zobaczyć ruchomą szopkę.
Za szybą,na całej długości pokoju umieszczono szopkę,pod całą podstawą znajduje się mechanizm poruszający postaciami.Patrzymy na poruszające się figurki,na papierowe drzewa i podziwiamy prostotę i piękno wykonania.Robimy zdjęcia i kiedy już nasycimy się tym pięknem opuszczamy dom z niezwykłym wnętrzem.Idziemy powoli uliczkami ku frydlanckiemu rynkowi.Cisza i spokój dookoła,ulice opustoszałe-wszyscy bawią się w browarze-a my robiąc zdjęcia wędrujemy do Ratusza.
Najpierw robimy sobie zdjęcia z rzeźbą Albrechta z Valdštejna stojącą na placu,przy fontannie.Po nich wchodzimy do Ratusza,oglądamy w nim piękną klatkę schodową i wystawę w holu.Robimy zdjęcia i opuszczamy budynek.Pora powoli iść ku stacji kolejowej.
W drodze na stację,zaglądamy do kościoła.Oczywiście jest zamknięty,ale wnętrze można obejrzeć przez kraty,co też czynimy,robiąc przy okazji zdjęcia.I dopiero po sesji zdjęciowej idziemy już na pociąg,by ruszyć w powrotną drogę.
I znów jedziemy najpierw do Liberca,skąd mamy pociąg do Kořenova-tu przesiadamy się do "motoraczka",którym jedziemy do Szklarskiej Poręby Górnej,a stąd już odjeżdżamy do Jeleniej Góry :)
I tak nasza piwna wyprawa dobiegła końca,a my wracamy radośni i szczęśliwi,czekając na kolejną :)
Do zobaczenia już niebawem :)
Danusia i Radek :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
Piwo było pycha !!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz