niedziela, 1 listopada 2015

Piekło,Niebo i Raj :)

 Poranek budzi się pięknym błękitnym niebem,słoneczkiem i rześkim powietrzem-wszak mamy już listopad,więc cóż się dziwić-jak ten czas szybko upływa....
Leniwa pobudka....Rozkosznie jest nigdzie się nie spieszyć.....Zwłaszcza po wczorajszym,ciężkim dniu w pracy....Późne śniadanie,kawa ze słusznym kawałkiem sernika i dopiero pada pytanie do Radka o plany na dzisiejszy dzień.I tak jak się spodziewałam-najpierw cmentarze-odwiedziny na grobach bliskich i znajomych,a później Czechy.
Pakujemy więc do autka znicze,kwiaty,plecak,aparaty i ruszamy.Samochód zostawiamy daleko od cmentarzy i ruszamy pieszo:przez park,osiedle po dawnych koszarach,wzdłuż głównej szosy i po długim oczekiwaniu na możliwość przejścia przez ulicę,zaczynamy od nowego cmentarza...a później stary cmentarz....

"Wszystkich Świętych (łac. sollemnitas omnium sanctorum) – rzymskokatolicka uroczystość (część innych kościołów również ją uznaje, w tym anglikański i wiele z luterańskich) obchodzona 1 listopada ku czci wszystkich znanych i nieznanych z imienia świętych.
Uroczystość Wszystkich Świętych wywodzi się głównie z czci oddawanej męczennikom, którzy oddali swoje życie dla wiary w Chrystusa, a o których nie wspomniano ani w martyrologiach miejscowych, ani w kanonie Mszy Świętej. Pierwotnie święto to obchodzono 13 maja.
W IV wieku rozpowszechniła się tradycja przenoszenia całych relikwii świętych lub ich części, na inne miejsca. W ten sposób chciano podkreślić, że święci są własnością całego Kościoła. Kiedy w 610 papież Bonifacy IV otrzymał od cesarza starożytną świątynię pogańską Panteon, kazał złożyć tam liczne relikwie i poświęcił tę budowlę na kościół pod wezwaniem Matki Bożej Męczenników. Od tego czasu oddawano cześć wszystkim zmarłym męczennikom, w dniu 13 maja.
Papież Grzegorz III w 731 przeniósł tę uroczystość z 13 maja na dzień 1 listopada. Powodem były prawdopodobnie trudności z wyżywieniem rzeszy pielgrzymów przybywających do Rzymu na wiosnę. W 837 Grzegorz IV rozporządził, aby odtąd 1 listopada był dniem poświęconym pamięci nie tylko męczenników, ale wszystkich świętych Kościoła katolickiego. Jednocześnie na prośbę cesarza Ludwika Pobożnego rozszerzono to święto na cały Kościół.
Jednym z najdawniejszych, zachowanych kazań spisanych w języku polskim jest kazanie na Dzień Wszystkich Świętych (In Die Omnium Sanctorum). Kazanie to znajduje się w rękopisie Biblioteki Kapitulnej w Pradze i pochodzi z połowy XV wieku.
W święto Wszystkich Świętych, a także w następnego dnia (Dzień Zaduszny, 2 listopada) Polacy odwiedzają cmentarze, aby ozdobić groby swoich bliskich kwiatami i zapalić znicze. (Dzień Zaduszny, zwany też Zaduszkami, dla katolików łacińskich i wielu innych chrześcijan, to dzień modlitw za wszystkich wiernych zmarłych.)
Święto to było dniem wolnym, również w czasach PRL-u, ale oficjalnie starano się nadać mu charakter świecki i nazywano je dniem Wszystkich Zmarłych bądź Świętem Zmarłych. Nazwa ta utrwaliła się w świadomości wielu osób, jako kościelna nazwa uroczystości liturgicznej: Wszyscy Święci."-Wikipedia.

Kiedy już zapalimy znicze na grobach,wracamy do samochodu.Idziemy inną drogą.Przechodzimy przez niewielki park.Wąska ścieżka usłana jest grubą warstwą liści,które szeleszczą pod nogami.Specjalnie szuram nogami,by szeleściły bardziej.Błękitne niebo nad nami to idealne tło dla  przepięknie wybarwionych liści na drzewach,Robimy zdjęcia i delektujemy się tym pięknem :) Kiedy docieramy do autka,wsiadamy do niego i jedziemy do Czech.Przed nami Josefův Důl.Droga mija nam szybko i bezproblemowo.Zostawiamy samochód przy sklepie,niedaleko kościoła.Bierzemy plecak i aparaty i idziemy najpierw do trafiki po vizytki i pieczątkę,a po załatwieniu formalności,ruszamy na szlak.Przed nami Peklo i Čertův kámen.Wędrujemy przez Josefův Důl ścieżką edukacyjną,pnąc się wyżej i wyżej.Mijamy przepiękne,stare,drewniane domy,robiąc przy okazji mnóstwo zdjęć.






















































































































































































































































Mijamy hotel "V Nebi" i docieramy do hotelu "Peklo".Tu robimy sobie kilka zdjęć i idziemy w kierunku punktu widokowego.Przy Chacie Čert krótka sesja zdjęciowa,a po niej stajemy przed kamieniami z punktem widokowym.Wchodzimy na szczyt ogrodzonych głazów.Podziwiamy widoki-cały Josefův Důl "leży u naszych stóp"...Sesja zdjęciowa i schodzimy ku drewnianej wiacie.Kilka zdjęć i idziemy dalej...


















































































































































































































Postanawiamy nie wracać tą samą drogą.Idziemy więc czerwonym szlakiem do góry.Mijamy piękne,drewniane,stare chaty.Patrząc na nie,ma się marzenie by w jednej z nich móc zamieszkać...
Podziwiamy,robimy zdjęcia i wspinamy się wyżej i wyżej,dochodząc do czarciej gajówki.Obecnie jest to pensjonat i restauracja.Stajemy na chwilę by nacieszyć oczy pięknymi kolorami jesieni,robimy zdjęcia i idziemy ku Čertovej kouzelnej Říčce.Niestety susza i tu dała się we znaki-nie ma wody w korycie strumyka....Robimy kilka zdjęć i powoli zaczynamy schodzić do Josefoveho Dolu.















































































































































































































































































































































































Schodzimy całkiem sami,nikogo oprócz nas tu nie ma.
Świat,który nas otacza jest piękny i kolorowy.Kiedy dostrzegamy "płonące" drzewa,stajemy na środku drogi i robimy zdjęcia.Idziemy więc powoli,ciesząc się swoim towarzystwem i pięknem,które nas otacza :)

















































































































Chłonąc piękno całymi sobą i zatrzymując je w pamięci i w aparatach,wędrujemy bez pośpiechu i kiedy jesteśmy blisko miasteczka,dostrzegamy drogowskaz,kierujący do Raju.Śmiejemy się,że dziś mieliśmy Niebo,Piekło więc i Raj jest potrzebny....Radośni i szczęśliwi docieramy do samochodu,wsiadamy i jedziemy ku granicy.Zatrzymujemy się w Harrachovie.Radek kupuje piwo odpowiednie do dzisiejszej wycieczki "Čerťák"-w domku wypijemy za dzisiejszy dzień :)
Robimy jeszcze małe zakupy i dzwonimy do Tatki,że wracamy do domu.
Kończy się nasza wycieczka i piękny dzień,kolejne wciąż przed nami,więc do zobaczenia już niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

P.S. Piwo pyszne :)








5 komentarzy:

  1. Kolejną ciekawą wędrówkę Odbyliście. A ja mogłam nie męcząc się podążać za Wami. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne jesienne kolory które uwielbiam oglądać jesienią porą. Oglądanie Waszych zdjęć to uczta dla moich oczu 😊🌹pozdrawiam i czekam na więcej 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne jesienne kolory które uwielbiam oglądać jesienią porą. Oglądanie Waszych zdjęć to uczta dla moich oczu 😊🌹pozdrawiam i czekam na więcej 😊

    OdpowiedzUsuń