niedziela, 22 grudnia 2019

Marzenia się spełniają-Góra Brzeźnik :)

 Okres przedświąteczny to czas sprzątania i robienia zakupów i my mieliśmy tak wczoraj.Na dziś,aby nie popaść w szaleństwo przedświąteczne postanowiliśmy pojechać do Kowar i odnaleźć skałki z rytami.
Wstajemy odpowiednio wcześnie,jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i kiedy jesteśmy gotowi wychodzimy z domu i idziemy w kierunku przystanku autobusowego.Tu czekamy chwilkę na nasz transport,a kiedy przyjeżdża,wsiadamy do niego,kupujemy bilety i jedziemy do Kowar.Podróż mija nam bezproblemowo i szybko.Wysiadamy z busika przy dawnym dworcu kolejowym w Kowarach i od razu ruszamy ku naszemu celowi.










 Wędrujemy niebieskim szlakiem.Przechodzimy obok dawnej Fabryki Dywanów,skręcamy w drogę między zbiornikiem wodnym a Nowym Dworem.Przekraczamy drogę szybkiego ruchu i wędrujemy w kierunku zalesionego wzgórza.Mijamy Willę "Annenhof" i piękny dom przy ul.Pensjonatowej i powoli pnąc się w górę,docieramy do leśnej drogi i tu się zatrzymujemy.Niebieski szlak wiedzie dalej prosto,a z nim kowarskie oznaczenia atrakcji Miasta Kowary.Chwilkę dyskutujemy,sprawdzamy mapy-papierową i w telefonie i oboje stwierdzamy,że musimy zejść niżej tą leśną drogą,bo skała,która nas interesuje jest bliżej szosy.Idziemy więc leśnym duktem,powoli schodząc w dół.Oboje wiemy że skała z napisami ma się znajdować nad szosą,ale nie przy samej drodze,więc Radek stwierdził że wejdzie wyżej i rozejrzy się wśród skałek porozrzucanych na zboczu.Ja natomiast zostaję na drodze i wędrując nią rozglądam się dookoła.W myślach proszę Boga o to,by to mi było dane odnaleźć ową skałę,a nie Radkowi.Jemu zawsze się udaje,a mi nie.I kiedy tak rozmyślam i rozglądam się,do moich uszu dociera głos Radka:-Danusiu chodź tu.Znalazłem coś.Idę więc w kierunku Radka i myślę sobie znów Mu się udało,a ze mnie to gapa....
Kiedy docieram do Radka,Ten mówi mi,że znalazł skały,ale bez napisów,za to na dawnym mostku ułożonym z wielkich,płaskich kamieni odkrył napis i prosi mnie bym za nim poszła.Idę za Nim i zatrzymuję się przy dawnym mostku.Ściągamy plecaki i robimy zdjęcia,a po nich Radek wędruje wyżej,ku kolejnym skałom,każdą z nich obejrzeć i być może znaleźć ryty skalne.Ja stoję i przeglądam mapy,zastanawiając się gdzież ta skała może być??? I tak dedukując,stwierdzam,że jesteśmy za wysoko.Powinniśmy zejść niżej.Mówię o ty Radkowi,gdy w końcu do mnie wraca.Bierzemy plecaki i ruszamy na dalsze poszukiwania.










































Wędrujemy osobno.Każde z nas na własną rękę prowadzi poszukiwania.Radek powędrował prosto,a ja przez chaszcze nagich samosiejek schodzę w dół,do drogi.Idę nią i po prawej stronie dostrzegam niewielkie skałki.Wędruję więc w ich kierunku,dostrzegam cyfry 18 i staję jak zaczarowana.Udało się! Znalazłam skałę z rytami.Wołam Radka kilka razy,ale nie słyszę odpowiedzi,więc dzwonię do Niego i mówię Mu że znalazłam nasz cel.Oczywiście Radek był nieopodal,bo dość szybko do mnie dotarł.Stajemy przed niepozornymi skałkami,przyglądamy się wyrytym napisom,próbujemy je po swojemu,tak na poczekaniu przetłumaczyć i wychodzi nam że jest to tak jakby forma podziękowania,być może dla hrabiostwa z Bukowca.Słowa na skale to: "Für Redens Güte Riddells Dank. 1842." Nie mamy pojęcia co oznaczają dwie daty 1815 i 1842 ? Robimy zdjęcia,całkiem sporo i radujemy się że udało nam się odnaleźć ową skałę :)


































Po dość długiej sesji zdjęciowej,ruszamy na szlak.Idziemy na Górę Brzeźnik.Oczywiście mówię Radkowi,że bardzo chciałam znaleźć tę skałę i nawet modliłam się o to do Boga.Radek patrzy na mnie i z powagą na twarzy stwierdza:
-No tak,z takim wsparciem to ja nie miałem żadnych szans.To tak jakbyś doping miała Danusiu.
Spoglądam na Radka i się uśmiecham.-Ale znalazłam,ja znalazłam.Udało mi się Radeczku :)-odpowiadam i cieszę się jak dziecko.
Pniemy się ku górze na spokojnie,bez gnania.











Im jesteśmy wyżej,to co jakiś czas przystajemy i podziwiamy rozpościerającą się panoramę Karkonoszy.Fotografujemy piękno,które rozpostarło się przed nami i niespiesznie wędrujemy ku szczytowi.Na Brzeźniku mieliśmy okazję już kiedyś być,a jak to było można zobaczyć tu:
https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/07/osiemdziesiat-miec-latto-nie-grzech.html



































Tuż przed szczytem rozdzielamy się,ja idę prosto,a Radek skręca w lewo ku porozrzucanym skałkom.Gdzieś na którymś kamieniu jest wyryta data i ją chcemy właśnie odnaleźć.

"Brzeźnik 555 m n.p.m.,Góra na trzy piątki.
Góra Brzeźnik sięgająca wysokości 555 m n.p.m.,to fenomenalny punkt widokowy na miasto Kowary i pasmo wschodnich Karkonoszy.Zauważono to już 300 lat temu.Brzeźnik ze względu na swoje położenie i walory krajobrazowe na przełomie XVIII i XIX wieku objęty został programem kształtowania sentymentalnego krajobrazu.To właśnie na tej górze kończyły się włości ministra górnictwa i hutnictwa w Królestwie Prus hrabiego Fryderyka Wilhelma von Reden.Ten zasłużony dla rozwoju śląskiego przemysłu miłośnik regionu i technologicznych innowacji przebudował dwór w pobliskiej wsi Bukowiec (Buchwald) i stworzył ku radości swojej małżonki Fryderyki Karoliny (z domu Riedesel zu Eisenbach) rozległy park,który właśnie na stoku Brzeźnika miał swoją południową granicę.
Na zboczach tego wzniesienia istniały niegdyś ścieżki spacerowe prowadzące na szczyt wraz z ławeczkami dla odwiedzających to miejsce spacerowiczów i turystów,a na samym szczycie na tzw.Babich Skałach utworzono modny punkt widokowy z ochronnymi ręcznie kutymi żelaznymi barierkami.Po latach zarosła dorodnym drzewostanem i przestała przyciągać turystów żądnych pięknych widoków.Stała się kolejnym zalesionym wzniesieniem Rudaw Janowickich.
Na szczęście to już przeszłość,bo dziś Brzeźnik,a związku z wycinką drzew dokonaną kilka lat temu przez Nadleśnictwo "Śnieżka" stał się znów turystycznym magnesem,na którego szczycie odsłoniła się piękna panorama Kowar,Góry Wołowej,Rudnika,Sulicy i Przełęczy Kowarskiej.Dzięki realizowanemu projektowi pn."Czesko-polski szlak grzbietowy-część zachodnia"-współfinansowanemu ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz ze środków budżetu Państwa za pośrednictwem Euroregionu Nysa,oznakowane zostały trasy prowadzące na Brzeźnik,a na samym szczycie góry stanęła drewniana platforma z miejscem do odpoczynku i podziwiania widoków.
Z Górą Brzeźnik wiąże się kilka ciekawostek,które mogą Was zainteresować.Warto wiedzieć,że było to jedno z bardziej lubianych przez słynnych kowarskich litografów miejsc.Friedrich August Tittel,Carl Theodor Mattis oraz Ernst Wilhelm Knippel miejsce to uwieczniali na swoich litografiach,a widok wschodniej części Karkonoszy z Kowarami na pierwszym planie,widziany był właśnie z Brzeźnika.Na zboczach tej malowniczej góry znajdziemy niewielkie skałki i usypiska skalne,a w jej południowo-zachodniej części odnaleźć można duże wyrobisko po dawnym kamieniołomie,z którego pozyskiwano granit do budowy tunelu pod Przełęczą Kowarską i wiaduktu kolejowego w Kowarach Górnych.
W tym magicznym miejscu pragniemy Państwa zachęcić do zdobycia drugiego kowarskiego szczytu-Rudnika (o wysokości 853 m n.p.m.),który z Brzeźnika bardzo dobrze widać,a z którego rozpościera się równie spektakularny widok na miasto Kowary i pobliskie Karkonosze.
Drogi wędrowcze,skoro zdołałeś się wdrapać na tę trudną do zdobycia magiczną górę(czego Ci z uznaniem gratulujemy) pamiętaj,by z myślą o innych zostawić po sobie w tym miejscu porządek.Jedzenie i picie,które dzielnie niosłeś na szczyt z pewnością ważyło wielokrotnie więcej niż same puste opakowania,które zostały Ci po posiłku.Dlatego,tak jak prawdziwy turysta,zabierz je z powrotem na dół.Dzięki temu staniesz się wzorem dla innych,a dla nas bohaterem!"-tekst przepisany z tablicy informacyjnej znajdującej się na szczycie Brzeźnika :)
I tak osobno wędrujemy po szczycie Brzeźnika,poszukując wykutej w kamieniu daty i kiedy w końcu się spotykamy,okazuje się że żadne z nas nie znalazło owej skały.No cóż,postanawiamy najpierw nasycić oczy i aparaty pięknymi widokami rozpościerającymi się ze szczytu.Ściągamy plecaki,stajemy na platformie ze stołem i ławkami,wyciągamy termos z grzanym winem,do tego kawałek ciasta i rozkoszujemy się ciszą i spokojem panującym dookoła.Chłoniemy piękno,które nas otacza całymi sobą i cieszymy się że możemy je wspólnie podziwiać.















   


































































         

         







               
Po odpoczynku i posileniu się,postanawiamy zejść do Babich Skał,gdzie kiedyś znajdował się punkt widokowy.Radek prowadzi mnie ku owemu miejscu skrótem,bo On już tu dzisiaj był,gdy poszukiwał daty wyrytej w kamieniu.Odnalazł szczątki po dawnych barierkach,ale nie znalazł daty,a oboje przy cieście i grzanym winie wydedukowaliśmy,że owa data musi właśnie znajdować się przy dawnym punkcie widokowym.I cóż? Oczywiście odnajdujemy ją.Znajduje się naprzeciwko szczątków po żeliwnych barierkach.Radujemy się tym faktem oboje,bo udało nam się odnaleźć to czego szukaliśmy :)
Robimy zdjęcia,całkiem sporo,a po nich decydujemy się zejść w dół zboczem.
-Nie jest tak stromo Danusiu,jak wygląda.-tak mnie motywuje Radek i ja oczywiście Mu wierzę i idę powoli za Nim w dół :)






Pozostałości po barierkach.











Babie Skały :)

Data i inicjały wykonawcy :)



















 

 



 I tak jak Radek powiedział,tak też było.Bez żadnego problemu schodzimy zboczem Brzeźnika.Widzimy ludzi stojących na drodze i patrzących w naszym kierunku.My docieramy najpierw do łąki,przez którą przechodzimy wędrując ku drodze.Nią idziemy do szosy,którą przekraczamy i wąską uliczką idziemy ku centrum Kowar.Tuż nieopodal kościoła,znajdujemy "Mostek Miłości" z powieszonym nad nim drewnianym sercem.Oczywiście zatrzymujemy się by zrobić kilka zdjęć,a po nich wędrujemy ku Ratuszowi,bo zaintrygował nas zielony,półokragły dach-trzeba więc zobaczyć cóż to takiego. 
Dość szybko odnajdujemy ów zielony dach.Okazała się nim zadaszona scena,na której pewnie będą odbywać się występy,bo trwa kiermasz świąteczny.Wszystko ma się zacząć o 14-tej,więc musielibyśmy trochę poczekać,gdybyśmy chcieli zostać.Rezygnujemy i idziemy w kierunku dawnej stacji kolejowej.












  Do miejsca skąd odjeżdżają autobusy i busy,docieramy dość szybko.Sprawdzam o której mamy jakiś transport i okazuje się że musimy niedługą chwilkę poczekać.Czekamy więc,rozmawiamy i cieszymy się z dzisiejszej krótkiej ale owocnej i pięknej wędrówki :)
Gdy przyjeżdża nasz bus,wsiadamy do niego,kupujemy bilety,rozsiadamy się wygodnie i wracamy do domu,do Jeleniej Góry :)
Tak kończy się nasza przedświąteczna wycieczka,kolejna już wkrótce,więc do zobaczenia :)

Pozdrawiamy serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)       


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz