piątek, 2 lipca 2021

Raz na górze raz na dole - czyli dwa punkty widzenia na Diablaka :) - czyli Beskidy, dzień piąty :)

"LI Rajd na Raty
Wycieczka autokarowo – piesza
„Beskid Śląski i Żywiecki”
28.06 – 03.07.2021 r.
Organizator: Oddział PTTK „Sudety Zachodnie’ w Jeleniej Górze
Opracowanie trasy, pilotaż, obsługa przewodnicka: Wiktor Gumprecht
W czasie wycieczki odwiedzimy interesujące, godne poznania miejsca w Beskidach Zachodnich, dwa dni spędzimy na wędrówkach górskich w Beskidzie Śląskim, trzy dni w Beskidzie Żywieckim. Ze względu na górski charakter wycieczka zalecana jest dla wprawionych turystów (należy zabrać odpowiednie buty i kijki). Noclegi wraz z wyżywieniem zarezerwowane zostały w pensjonacie „Willa nad rzeką” w miejscowości Szare w gminie Milówka, w Dolinie Soły będącej granicą pomiędzy Beskidem Śląskim a Beskidem Żywieckim. 
02.07.2021 r. – piątek
Przejazd:  Milówka - Zawoja
W ostatnim górskim dniu wycieczki zdobędziemy Babią Górę, najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego i polskich Beskidów. Wędrówkę, w całości przez teren Babiogórskiego Parku Narodowego, rozpoczynamy na Przełęczy Krowiarki, idziemy niezwykle widokową trasą przez kolejne wierzchołki w grzbiecie Babiej Góry, aż po najwyższy Diablak, z którego widoki uważane są za jedne z najpiękniejszych w Karpatach. Roztacza się z niego panorama na wszystkie strony obejmująca Beskidy, Tatry oraz góry Słowacji. Ze szczytu idziemy przez Przełęcz Brona na polanę Markowe Szczawiny, gdzie zatrzymujemy się w schronisku PTTK. Po odpoczynku schodzimy do Zawoi Policzne, skąd odjeżdżamy do Milówki. 
Trasa piesza 14 km, suma podejść 700 m."
Piątkowy ranek budzi nas pochmurnym niebem. Mimo to wstajemy wcześnie i tradycyjnie wypijamy kawę na balkonie, rozkoszując się chłodnym powietrzem i smakiem gorącego napoju. Przy okazji focę swoje nowe dzwoneczki-kolekcja wciąż się powiększa :) Po wypiciu kawy, zbieramy się i idziemy na śniadanie. Zjadamy je i wracamy do pokoju po plecaki i wędrujemy do autokaru. Kiedy jesteśmy w komplecie ruszamy ku nowej przygodzie.













Podróż mija nam w wyśmienitych nastrojach. Za oknem autokaru rozpadał się deszcz. Mimo to nikt nie narzeka i w dość radosnych nastrojach docieramy do Przełęczy Krowiarki. Praktycznie wszyscy wysiadają z autokaru. Większość idzie do sklepiku kupić jakieś pamiątki, podbić kajety i do toalety. Pan Przewodnik kupuje bilety wstępu do Babiogórskiego Parku Narodowego dla tych którzy spróbują zdobyć "Kapryśnicę", a ja po kupieniu dzwoneczka, żegnam się z Radkiem, idę do toalety i wracam do autokaru.

"Przełęcz Krowiarki – przełęcz w Paśmie Babiogórskim, które jest częścią Beskidu Żywieckiego. Źródła różnie podają jej wysokość: 986 m, 1009 m, 1012 m. Przełęcz Krowiarki oddziela masyw Babiej Góry od Pasma Policy. Znajduje się w woj. małopolskim, na granicy powiatów suskiego i nowotarskiego oraz gmin Zawoja i Jabłonka.
Na przełęczy znajduje się polana Krowiarki, na której dawniej wypasano krowy. Nazwa pochodzi od ludowego określenia krowiarki oznaczającego pasterki wypasające krowy. Dawniej przełęcz nazywana była Lipnickim Siodłem lub Przełęczą Lipnicką.
Krowiarki są najwyższą dostępną komunikacyjnie przełęczą górską Beskidów Zachodnich. Dawniej prowadziła przez nie z Zawoi na Orawę gruntowa droga zwana Orawskim Chodnikiem. Przed II wojną światową rozpoczęto budowę szosy, zrealizowano jedynie odcinek z Zubrzycy Górnej na przełęcz. Przy budowie tego odcinka w 1938 pracował w Junackim Hufcu Pracy Karol Wojtyła (był wówczas studentem). Upamiętnia to obelisk na polanie Krowiarki. W latach 1968–1969 wybudowano drugi odcinek tej szosy z Zawoi na Krowiarki. Obecnie jest to droga wojewódzka nr 957, łącząca Białkę (od drogi krajowej 28) i Zawoję z Zubrzycą Górną i Jabłonką na Orawie. Odcinek tej drogi pokonujący Pasmo Babiogórskie odznacza się walorami krajobrazowymi.
100 m poniżej przełęczy znajduje się płatny parking. Na polanie Krowiarki jest punkt sprzedaży biletów wstępu do Babiogórskiego Parku Narodowego, punkt informacji turystycznej oraz bufet. Na przełęczy znajduje się symboliczny grób prof. Zenona Klemensiewicza, który zginął w katastrofie lotniczej na Policy w 1969 r. 
Przełęcz Krowiarki jest węzłem szlaków turystycznych:
-szlak turystyczny niebieski drogą Górny Płaj do schroniska na Markowych Szczawinach
-szlak turystyczny niebieski do Zawoi – Policzne
-szlak turystyczny czerwony Główny Szlak Beskidzki – na szczyt Babiej Góry
-szlak turystyczny czerwony przez Kiczorkę na Policę
-szlak turystyczny zielony do Zubrzycy Górnej
-szlak turystyczny żółty Szlak Papieski – koniec szlaku ze Skawicy przez Policę i Kiczorkę – trasy ostatniej wycieczki górskiej Karola Wojtyły przed wyborem na papieża (informuje o tym tablica ustawiona na przełęczy)."-Wikipedia.

Podbijam kancelarię i żegnam się z Danusią. Szkoda, że nie idzie z nami, ale cóż, nie poradzi się....mam na sobie pelerynę, która krępuje mi lekko ruchy i rozsunąłem kijki. Zaraz na początku wędrówki natrafiamy na przechodzącą przez drogę salamandrę. Jestem lekko zirytowany tym, że mam zajęte ręce i nie mogę zrobić precyzyjnego zdjęcia. Wkrótce pojawiają się kolejne jaszczurki, najwidoczniej im ta pogoda służy.





Autokar zawozi nas do Zawoi Markowej, wysiadamy z niego nieopodal kasy i wejścia do Babiogórskiego Parku Narodowego.

"Zawoja-największa pod względem obszaru wieś w Polsce, o wybitnych walorach klimatycznych, krajobrazowych i turystycznych; od okresu międzywojennego znana miejscowość letniskowa. Zawoja istniała prawdopodobnie od końca XVI wieku jako część Skawicy i nosiła nazwę Skawica Górna. Po raz pierwszy pojawiła się w dokumentach w roku 1646 jako świeżo osadzone X Zawoje. Nazwa wsi ma rodowód wołoski; pochodzi od dacko-rumuńskiego słowa zavoiu (podmokły las nad urwistym zakolem rzeki) i pierwotnie brzmiała Zawój. Legenda wywodzi ją też od słowa zabój, co ma związek ze zbójnikami, a także od zawojów czyli kobiecych chustek, czy też od zawijającej się, krętej drogi. W XIX wieku na terenie Zawoi Centrum znajdował się ośrodek produkcji żelaza, wspomagający hutę w Makowie. Mniej więcej w tym samym czasie w Zawoi Wilcznej działała fabryka zapałek i tartak parowy. W okresie międzywojennym o rozwój letniska starała się Komisja Klimatyczna, utworzona w 1928 roku. Powstało wiele pensjonatów, w tym wille Polskiej Akademii Umiejętności, istniało muzeum regionalne, zespół folklorystyczny, a także Oddział Babiogórski Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego.
Dzisiejsza Zawoja podzielona jest na trzy parafie: w Zawoi Dolnej (Centrum), w Zawoi Górnej (Wilczna) i w Zawoi Zakamieniu (Przysłop). Najcenniejszym zabytkiem Zawoi jest kościół parafialny pw. św. Klemensa papieża, wzniesiony w latach 1757-1759, gruntownie przebudowany w roku 1888. 
Jest to jeden z większych drewnianych kościołów w południowej Polsce. Naprzeciw kościoła znajduje się drewniany, piętrowy Dworzec Babiogórski, budynek w którym na początku XX wieku działała stacja turystyczna Towarzystwa Tatrzańskiego. Obok do końca 2003 roku stała stylowa drewniana karczma, z podcieniami od frontu, pochodząca z 1836 roku, rozebrana z zamiarem przeniesienia na nowe miejsce. Na pobliskim cmentarzu spoczywa znany poeta Tatr – Franciszek Henryk Siła-Nowicki (1864-1935).
W Zawoi Policznem stoi murowana kaplica pw. św. Jana Chrzciciela, tzw. zbójnicka, nakryta gontowym dachem z cebulastą banią, jeden z najpiękniejszych reliktów tutejszego budownictwa. Według tradycji ufundowali ją zbójnicy jako wotum przebłagalne. Prawdopodobnie pochodzi z XVIII wieku. W Zawoi Mosornem istnieje z kolei drewniana kaplica pw. Matki Bożej Anielskiej, zbudowana przez tutejszego gospodarza w latach 1905-1908.
W Zawoi Wilcznej, naprzeciw murowanej kaplicy z 1926 r. pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, w drewnianym domku zwanym “księżówką”, przez 20 lat w okresie letnich urlopów mieszkał ks. Marian Jaworski, obecny kardynał i arcybiskup lwowski. Często przybywał tu także ks. kard. Karol Wojtyła. Obydwaj odbywali górskie wycieczki, m.in. do schroniska na Markowych Szczawinach i na Diablak. Ks. kard. Wojtyła wielokrotnie wędrował stąd także do Stryszawy Siwcówki, gdzie spotykał się z Prymasem Tysiąclecia ks. kard. Stefanem Wyszyńskim. W ołtarzu nowego kościoła na Wilcznej wisi dar papieża Jana Pawła II – obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy, patronki kościoła i parafii, z własnoręcznym podpisem Ojca Świętego.
Na terenie Zawoi zachowało się wiele starych kapliczek i figur i przydrożnych z XVIII i XIX wieku. W oddalonych od centrum przysiółkach można jeszcze oglądać nieliczne przykłady tradycyjnego budownictwa. W Zawoi Czatoży zachował się zespól trzech kamiennych piwniczek, nakrytych drewnianymi szopami, a także drewniana dzwonnica loretańska na płanetniki (demony ciągnące chmury burzowe). Podobna dzwonnica stoi w Zawoi Golyni (rekonstrukcja).
W Zawoi Markowej znajduje się skansen tutejszego budownictwa ludowego, założony i prowadzony przez Oddział PTTK Ziemi Babiogórskiej w Suchej Beskidzkiej.
Na polanie Markowe Szczawiny trwa budowa nowego, murowanego schroniska. Poprzednie, drewniane, zostało właśnie rozebrane a jego najstarszą część, tzw. Chatę Zapałowicza z 1906 roku, planuje się przenieść w inne miejsce. Obok schroniska, w małym drewnianym budynku mieści się Muzeum Turystyki Górskiej PTTK.
Zawoja jest siedzibą dyrekcji Babiogórskiego Parku Narodowego, utworzonego w 1954 roku, w 1977 roku włączonego do sieci Rezerwatów Biosfery UNESCO. Mieści się ona w zabytkowej drewnianej willi. Jest tu także Ośrodek Edukacyjny Parku, w skład którego wchodzi ekspozycja przyrodnicza i etnograficzna, oraz Ogród Roślin Babiogórskich.
Ciekawostką przyrodniczą jest 8-metrowej wysokości wodospad na Mosornym Potoku, należący do największych w Beskidach.
Wielu turystów odwiedza wysoko położony przysiółek Przysłop, gdzie atrakcję stanowi nowoczesny wiatrak – elektrownia wiatrowa. Przy tutejszej Szkole Podstawowej Nr 4 działa Izba Regionalna, a ponadto wytyczona jest ciekawa ścieżka dydaktyczna. Inna Izba Regionalna, również ze ścieżką edukacyjną, funkcjonuje przy Szkole Podstawowej Nr 5 w Zawoi Gołyni. Także pomiędzy Zawoją Centrum a Wełczą urządzono ścieżkę przyrodniczo-krajoznawczą Zawojski Chodnik.
Od 2003 roku w Zawoi Policznem działa kolej krzesełkowa na Mosorny Groń (1045 m) z trasą zjazdową o długości 1420 m i deniwelacji 336 m. Zespół czterech wyciągów talerzykowych funkcjonuje też w Zawoi Czatoży.
W Zawoi Czatoży mieszkał i zmarł Wawrzyniec Szkolnik (1842- 1908) – znany babiogórski przewodnik i gawędziarz.
We wsi działają zespoły regionalne: Babiogórcy i Juzy na. Ponadto tutejszy folklor upowszechnia kapela rodziny Bugajskich. Do miejscowych tradycji nawiązują karczmy regionalne: Styrnol, Tabakowy Chodnik, Zawojsko Koliba i Zbójnicka Karczma. Corocznie w Zawoi odbywają się: folklorystyczna impreza Jesień Babiogórska (wrzesień) oraz imprezy sportowo-folklorystyczne: Zima w Zawoi (styczeń/luty) i Zawoja na lato (lipiec/sierpień).
Piotr Krzywda."-tekst ze strony: https://zawoja.ug.pl/zawoja/historia/
Po obejrzeniu wszystkich bibelotów i pamiątek, zakładamy na siebie kurtki przeciwdeszczowe i peleryny i idziemy w kierunku skansenu.
Docieramy na miejsce ciut przed otwarciem. Pandemia wymusza wszędzie zmiany, więc i tu zmieniły się godziny wejść na teren skansenu. Nas to nie dziwi. Czekamy cierpliwie aż Pani nas wpuści na teren skansenu i otworzy pierwszy budynek.

"Skansen PTTK im J. Żaka w Zawoi Markowej na Markowej Roli – założony i prowadzony przez Oddział PTTK Ziemi Babiogórskiej w Suchej Beskidzkiej. Skansen prezentuje tradycyjne budownictwo Babiogórców. Tworzą go trzy zagrody jednobudynkowe – z lat 1900, 1910 i 1802-15, kuźnia, spichlerzyk i kapliczka. Ekspozycja etnograficzna mieści się w chacie z lat 1802-1815. Do momentu przeniesienia w 1987 roku, funkcjonowała ona jako dom z kurnym piecem.
Stanowi typowy przykład tutejszego budownictwa z początków ubiegłego stulecia. Budynek z 1900 roku zawiera ekspozycję poświęconą historii turystyki babiogórskiej, a przebudowany budynek z 1910 roku pełni funkcję sali konferencyjnej i pokoi gościnnych.
Skansen czynny jest od wtorku do niedzieli.
Istnieje jednak możliwość zwiedzania w dowolnym terminie, po wcześniejszym uzgodnieniu tego z Opiekunem Skansenu – dotyczy to przede wszystkim grup zorganizowanych. Budowę i organizację Skansenu na Markowych Rówienkach rozpoczęto 13 lipca 1973r. kiedy to Oddział PTTK „Ziemi Babiogórskiej” w Suchej Beskidzkiej przeprowadził transakcję kupna gruntu rolnego oraz znajdującego się na nim drewnianego domu wybudowanego w 1920r.
 Dom ten należał do Franciszka Kudzi. W imieniu PTTK wystąpił ówczesny Prezes Józef Żak – inicjator założenia Skansenu.
W 1986 roku został zakupiony i przeniesiony dom Stefana Gancarczyka z 1910r. Dom ten został przeniesiony z sąsiedniej parceli. We wnętrzu tego domu urządzono salę obrad i dwie sypialnie z dziesięcioma łóżkami na potrzeby PTTK i ich gości. Obecnie w sali obrad można napić się coś ciepłego i posiedzieć sobie we wnętrzu góralskiej chałupy przy ciepłym kamiennym piecu.
Kolejnym i jednocześnie najstarszym oraz najcenniejszym budynkiem jest „kurna chałupa” z 1840 roku wykupiona w 1987r i przeniesiona z Zawoi Budzonie. Dom ten należał do Stopiaków, a został wykupiony od ostatnich właścicieli Państwa Solowskich, którzy przekazali nieodpłatnie na rzecz skansenu wyposażanie domu. Ostatnimi budynkami, jakie trafiły do Skansenu, była kuźnia i piwniczka ze spichlerzem. Oba te obiekty są z początku XX w."-tekst ze strony: https://zawoja.pl/skansen-w-zawoi-markowej/






Po jakimś czasie przypadkowo podsłuchuję jak przewodnik mówi do rajdowiczki, że taka lajtowa trasa będzie do samego schroniska. A ponieważ nie kropi już tak mocno decyduję się zwinąć pelerynę i skręcić kijki. Od tej pory idzie mi się zdecydowanie lepiej. Plan jest taki, że dojdziemy niebieskim szlakiem do schroniska Markowe Szczawiny i stamtąd jeśli pozwoli pogoda ruszymy czerwonym szlakiem na Diablaka.


Wchodzimy na teren skansenu, Pani na spokojnie wędruje w kierunku chałupy Stefana Gancarczyka, bo to tu znajduje się kasa, sklepik z pamiątkami i miejsce do biesiadowania :)

























Nasza grupka niespiesznie wędruje od jednej do drugiej chaty, oglądając wszystko i robiąc mnóstwo zdjęć przy okazji. Radek mniej więcej w tym samym czasie dociera do schroniska Markowe Szczawiny, bo wysyła mi zdjęcie kawałka sernika.

"Markowe Szczawiny, schronisko.
Parcelę na polanie Markowe Szczawiny, na północnych stokach Wielkiej Babiej Góry, usiłował zakupić niemiecki związek turystyczny Beskiden-Verein z Bielska już w 1902 roku. Dowiedziawszy się o tym Hugo Zapałowicz namówił “Sabałę babiogórskiego”, Wawrzyńca Szkolnika, by wyperswadował tę sprzedaż swoim wspólnikom z Markowych Rówienek (“bo jakże sprzedawać heretykom, na których diabeł widły brusi”), obiecując za to suty poczęstunek  dla wszystkich. Poczęstunek ten wraz z “podarkami z cygar” kosztował “pona majóra” podobno 60 guldenów (równowartość około 35 dolarów) i uratował miejsce na schronisko Towarzystwa Tatrzańskiego.
Plan budowy schroniska zatwierdziło w dniu 20 maja 1906 r. walne zgromadzenie Oddziału Babiogórskiego TT w Makowie, uchwalając  równocześnie natychmiastowe przystąpienie do prac kosztem 2 tysięcy koron austriackich. W piśmie do Wydziału TT w Krakowie z 23 maja tegoż roku Zapałowicz prosił o pożyczkę w wysokości 1000 koron, podając następującą motywację:
“...potrzeba ta odczuwana od dziesiątek lat, konieczna wobec potężnego i zupełnym oskrzydleniem grożącego nam Beskidenverein’u, jest zbyt jasna, aby ją bliżej uzasadnić...”.
2 czerwca 1906 r. Zapałowicz otrzymał odpowiedź Wydziału TT, przyznającego na budowę 600 koron subwencji oraz 400 koron pożyczki. 7 czerwca odbyło się posiedzenie zarządu Oddziału Babiogórskiego poświęcone w całości sprawom schroniska. 11 czerwca sporządzono akt kupna-sprzedaży parceli za łączną kwotę 180 koron, z zastrzeżeniem, że gospodarzem schroniska zostanie jeden ze współwłaścicieli Markowych Szczawin.
4 czerwca zawarto z cieślą Klemensem Trybałą z Zawoi umowę, która brzmiała następująco:
“...obowiązuję się wystawić schronisko według danego mi planu (10 m długie, 7 m szerokie itd.), na Markowych Szczawinach, przed końcem lipca b.r. Za każdy dzień spóźnienia obowiązuję się wypłacić 10 koron, wyjąwszy długie słoty. Materiał: kamienie, drzewo budowlane, deski, gonty, w ogóle cały materiał ma być na miejsce zwieziony (...) Za wybudowanie całego schroniska, z oknami, z oszalowaniem wewnątrz, według planu i ustnej co do innych szczegółów umowy, żądam 500 koron, obowiązując się budową swoją odpowiedzieć wszystkim życzeniom Oddziału Babiogórskiego. Schronisko ma mieć przed frontem kryty ganek, 1,5 metra szerokości, o 4 lub 6 filarowych słupach. W połowie budowy proszę o 100 koron (mniej więcej), po zupełnym zakończeniu budowy resztę. 14 czerwca 1906. Klemens Trybała. Świadek Wojciech Trzebuniak. Dr Hugo Zapałowicz, prezes Oddziału Babiogórskiego”.
18 czerwca dyrekcja dóbr żywieckich przydzieliła Oddziałowi Babiogórskiemu po zniżonej cenie drewno na budowę, pochodzące z kniei ponad Markowymi Szczawinami. 5 lipca prezes Zapałowicz dokonał lustracji budowy, stwierdzając przygotowanie belek oraz 12 kóp gontów. Wyposażenie schroniska przygotował członek zarządu Oddziału, Edward Wolski, dostarczając ze swego sklepu w Zawoi po koszcie własnym pościel, lampy i niezbędny inwentarz kuchenny. On także, jako agent firmy ubezpieczeniowej “Florianka”, ubezpieczył obiekt od pożaru.
Ponieważ plan schroniska sporządzony przez zarządcę lasów w Zawoi, inż. Fr. Róvera, nie całkiem odpowiadał Zapałowiczowi, przeto budowniczy Trybała otrzymał jeszcze przed podpisaniem umowy wersję silnie zadiustowaną. Prezes Oddziału czuwał nad budową, dochodząc w każdy bezdeszczowy dzień na Markowe Szczawiny aż spod kościoła w Zawoi, gdzie mieszkał w organistówce.
10 sierpnia, niecałe dwa miesiące po podpisaniu umowy z budowniczym, schronisko przekazano prowizorycznie do użytku turystom. 14 września dr Zapałowicz wniósł w plecaku pierwszą księgę pamiątkową i pieczątkę metalową z napisem “Schronisko babiogórskie”, a także gipsowy posążek Madonny, który pod wieczór własnoręcznie umieścił w maleńkiej nyży nad wejściem na werandę.
15 września 1906 r. pierwsze polskie schronisko w Beskidach Zachodnich uroczyście otwarto. Poświęcił je ówczesny wikary w Zawoi, ks. Adam Górkiewicz, a wstępne przemówienie wygłosił wójt Zawoi, Wojciech Włosiak, dziękując Towarzystwu Tatrzańskiemu za dokonane na stokach Babiej Góry dzieło. Następnie na polanie przed schroniskiem zaczęła się zabawa. w której rej wodził stary już Wawrzyniec Szkolnik, w maleńkiej jadalence po odczytaniu telegramów gratulacyjnych Hugo Zapałowicz wzniósł toast za pomyślność schroniska i polskiej turystyki. W międzyczasie ustała mżawka i Diablak wyłonił się w promieniach zachodzącego słońca. Do Zawoi schodzono płajem przez Czatożę, z przygrywającą kapelą góralską na przedzie.
Schronisko na Markowych Szczawinach miało początkowo niedużą kuchnię, malutką jadalnię, dwie sypialnie o łącznie dziewięciu łóżkach i wyścielone sianem poddasze dla zbiorowych wycieczek, które już wtedy projektowano zabudować w przyszłości dwoma sypialniami. Pierwszym gospodarzem był Józef Gancarczyk z Markowych Rówienek, który otwierał obiekt zazwyczaj tuż przed Zielonymi Świętami, a zamykał jesienią, około 20 września, zwożąc koce i pościel do swego domu. W porze zimowej, w razie powiadomienia na czas przez pocztę lub w inny sposób, Józef przypinał karple domowego wyrobu i przebijając się niejednokrotnie przez głębokie śniegi wynosił niezbędny inwentarz i żywność na plecach do schroniska, gdzie palił intensywnie pod kuchenką, by ogrzać jako tako tzw. “sypialnię dla panów”.
Podczas I wojny światowej ruch w schronisku, który przedtem sięgał już około tysiąca turystów rocznie (w tym około 1/3 pasantów), był tak słaby, że nawet nie pokrywał gospodarzowi kosztu utrzymania obiektu. Jesienią i wczesną wiosną włamywali się do domku kłusownicy i włóczędzy, okradając go z koców i pościeli.
W okresie międzywojennym roczna frekwencja zbliżała się do 3 tysięcy; od 1932 r. schronisko było otwarte bez przerwy. Rozbudowane w 1934 r. przez W. Midowicza do granic możliwości, zaopatrzone w wodociąg i podstawową kanalizację, mieściło zimą 32 łóżka w ogrzewanych sypialniach oraz do 20 osób w zbiorowej sypialni na pryczach. W 1936 r. schronisko otrzymało połączenie telefoniczne, a w 1938 r. zabudowano werandę i równocześnie oszpecono budynek na wiele lat, dodając trzecią mansardę i kryjąc całość płaskim daszkiem.
Pod koniec II wojny światowej gospodarz i powiernik Rudolf Wieigus ocalił przeznaczony do spalenia obiekt, wykupując go łapówką z rąk przeciwpartyzanckiej obławy niemieckiej. W 1950 r. zakończono budowę aneksu noclegowego, który z czasem zyskał miano Goprówki, od rezydującego tam stale posterunku GOPR. Z czasem kilkakrotnie rozbudowano sanitaria schroniskowe, choć i tak podczas silniejszego ruchu turystycznego począł się zaznaczać niedobór wody, szczególnie w godzinach porannych.
W latach powojennych z całej plejady gospodarzy szczególne uznanie turystów babiogórskich zyskali Jan i Maria Czeczowie oraz Stanisław Jarosz z Zakopanego. W czasie gospodarowania tego ostatniego schronisko uzyskało oświetlenie elektryczne, początkowo zasilane z dość hałaśliwego agregatu, oraz centralne ogrzewanie w głównym budynku. Po odejściu Jarosza wygląd starzejącej się budowli począł ulegać coraz większym zmianom. Podstemplowano artystycznie niebezpiecznie uginający się sufit jadalni i powiększono kuchnię, oddzielając ją od jadalni wymurowaną z głazów ścianą. Poszedł pod młot kasacyjny pięknie rzeźbiony kredens o półwiekowej tradycji, zalano kolorowym betonem podłogę dużego hallu, utworzonego w 1932 r. z dawnej kuchni i jadalenki. Znikła stacja termometryczno-opadowa Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej założona 40 lat wcześniej, wreszcie rozpoczęły się długie targi o zredukowanie działalności gastronomicznej, prowadzone z dyrekcją Babiogórskiego Parku Narodowego, którą niepokoił nierozwiązany problem śmieci i brak osadnika ścieków.
W 1966 r. z inicjatywy Edwarda Moskały wzniesiono na Markowych Szczawinach Muzeum Turystyki Górskiej, maleńki domek na kształt pierwszego schroniska, wypełniony po brzegi eksponatami. Opodal, na dawnym grobie zabitego partyzanta, postawiono krzyż z wbudowaną figurynką Madonny, tą samą, którą H. Zapałowicz umieścił w 1906 r. w nyży schroniskowej werandy.
15-09-2006 odbyły się uroczystości 100lecia schroniska Markowe Szczawiny w czasie których wmurowano kamień węgielny pod budowę nowego schroniska. Stare niestety już było tak zgnite, że nie nadawało się do remontu. Na wiosnę 2007 przystąpiono do rozbiórki budynku schroniska a po jej zakończeniu rozpoczęła się budowa nowego. Budowa trwała jak na warunki górskie bardzo krótko, gdyż już 20-11-2009 nowy obiekt przyjął pierwszych turystów. Oficjalne otwarcie nowego schroniska na Markowych Szczawinach nastąpiło 25-04-2010r. Mamy nadzieję, że wpisze się w historię turystyki równie piękną karta jak poprzedni obiekt."-tekst ze strony: http://markoweszczawiny.pttk.pl/historia

Idzie mi się dość dobrze. Przestało padać, ale wilgoć cały czas nas otacza. Mijamy skrót na Babią Górę - to wejście przez Perć Akademików - wejście po łańcuchach i klamrach. Jest tu wprowadzony ruch jednokierunkowy - czyli tylko do góry. Oczywiście nie korzystam z tej drogi, jest mokro. Do Schroniska docieram dość szybko, korzystam z tego, że jestem w prowadzącej grupie i zamawiam sobie kawałek sernika. Wysyłam zdjęcie Danusi i z apetytem go zjadam. Robię jeszcze kilka zdjęć i decyduję się że ruszam na "Kapryśnicę". I tak grupa się dzieli, Ci co decydują się zdobyć Babią Górę ruszają czerwonym szlakiem, reszta zostaje i po odpoczynku zejdzie na dół. To co uderza na początku, to setki schodów. Alek najbardziej zdeterminowany wyrwał do przodu. Martwię się by nie padało bo przy schodzeniu taki szlak może być bardzo niebezpieczny. Podejście jest intensywne do góry, można tylko pośpiewać sobie jak w musicalu - schody, schody, schody, schody...























































Docieramy do Przełęczy Brona 1408 metrów n.p.m. To ponoć punkt widokowy a przy okazji miejsce odpoczynku. Łączą się tu szlaki czerwony z niebieskim i zielonym którymi można dojść na Małą Babią Górę 1517 m n.p.m. zwaną też Cylem. Ruszam dalej ku dzisiejszemu celowi. Kolejna słuszna porcja schodów męczy coraz bardziej im wyżej też, tym coraz bardziej wzmaga się wiatr. Momentami pomaga on otworzyć okienka widokowe, to jedyne momenty kiedy widać coś więcej. Otwiera się też widok w dół na gołoborze i Perć Akademików. Trzeba mieć sporo odwagi i wiary we własne siły by tamtędy podchodzić.

"Przełęcz Brona (słow. Brána) – przełęcz w masywie Babiej Góry (Pasmo Babiogórskie) w Beskidzie Żywieckim. Geoportal podaje wysokość 1412 m, mapa Compass 1408 m. Znajduje się w północno-zachodniej grani tego masywu, pomiędzy Małą Babią Górą (dokładniej przed jej drugim, wschodnim wierzchołkiem czyli Niższym Cylem) a Kościółkami. Przełęcz Brona dzieli masyw Babiej Góry na dwie nierówne części:
-część wschodnią ze szczytem Diablak oraz
-część zachodnią z Małą Babią Górą, czyli Cylem.
Głównym grzbietem tego masywu i przez przełęcz Brona biegnie granica polsko-słowacka oraz Wielki Europejski Dział Wodny. Polskie stoki przełęczy Brona należą do miejscowości Zawoja, słowackie do miejscowości Orawska Półgóra.
Południowo-zachodnie (słowackie) stoki przełęczy Brona są mało strome i wypływa z nich potok Bystra, północne, od polskiej strony są bardziej strome i z ich niższej części wypływa Marków Potok. Na wschód od przełęczy leży system wąwozów zwanych Izdebczyskami z maleńkim stawkiem zwanym Czarne Oko i kilkoma małymi jaskiniami. Największe z nich to Zbójnicka Grota i Słowikowa Studnia (już zawalona).
Nazwę przełęczy utworzył w 1925 Kazimierz Sosnowski od staropolskiego słowa brona oznaczającego bramę. Dawniej mieszkańcy Zawoi przełęcz tę nazywali po prostu Siodełkiem lub Siodłem. W XVII i XVIII wieku prowadził przez nią Zbójecki Chodnik – ścieżka łączącą Zawoję z Półgórą. Obecnie na przełęczy Brona krzyżują się trzy znakowane szlaki turystyczne i ścieżka edukacyjna "Babia Góra bez granic" (nie posiada odrębnego oznakowania).
Szlaki turystyczne:
-szlak turystyczny czerwony (Główny Szlak Beskidzki): Markowe Szczawiny – Brona – Diablak: 
      -z Markowych Szczawin 0.30 godz. (↓ 0.25 godz.) 
      -z Diablaka 0.45 godz. (↑ 1 godz.)
szlak turystyczny zielony, szlak turystyczny niebieski Żywieckie Rozstaje – Cyl – Brona – Diablak:
       -z Cyla 0.15 godz. (↑ 0.25 godz.)
       -z Diablaka 0.45 godz. (↑ 1 godz.)."-Wikipedia.

W tym czasie gdy Radek dociera do Przełęczy Brona, my kończymy zwiedzanie Skansenu i niespiesznie ruszamy w kierunku centrum wsi, poszukując przy okazji jakiegoś miejsca gdzie można by cokolwiek zjeść.






































Radek podchodzi na Diablaka, a my docieramy do Muzeum Babiogórskiego Parku Narodowego. 

"Ośrodek Edukacyjny Babiogórskiego Parku Narodowego – muzeum Babiogórskiego Parku Narodowego mieszczące się w budynku Dyrekcji Parku w Zawoi – Markowej. Ośrodek w efektowny sposób prezentuje zagadnienia związane z przyrodą Babiej Góry, kulturą lokalnej społeczności i ekologią. Dzięki wyposażeniu ośrodka w nowoczesny sprzęt multimedialny zwiedzający mogą posłuchać odgłosów lasu i zwierząt w nim mieszkających, a także podziwiać górskie widoki.
W ośrodku zorganizowano cztery wystawy stałe:
-Roślinność Babiej Góry – prezentacja walorów babiogórskiej przyrody, piętrowego układu roślinności, zwierząt zamieszkujących teren Parku;
-Stylizacja chaty góralskiej – prezentacja wystroju izb góralskich (czarnej i białej), oryginalnych sprzętów używanych w gospodarstwach domowych, strojów górali babiogórskich, narzędzi używanych przy hodowli owiec i produkcji sera;
-Panorama Babiej Góry – prezentacja układu sieci wodnej (potoków, źródeł), tras szlaków turystycznych;
-Mini galeria „Pod Cylem” – prezentacja prac regionalnych twórców ludowych;
Przed budynkiem ośrodka zorganizowano Ogród Roślin Babiogórskich oraz Ogród Zmysłów."-Wikipedia.

Bez zbędnych pytań wchodzimy do ogrodu okalającego drewniany budynek Muzeum. Przystajemy przy zroszonych deszczem roślinach, focimy je i wchodzimy po schodach na taras, zmierzając do wnętrza Muzeum. Kupujemy bilety wstępu, ściągamy plecaki i kurtki i rozsiadamy się w dużej sali projekcyjnej na rozkładanych krzesłach. Chwilkę czekamy aż wszyscy zajmą miejsca i po zgaszeniu światła, zaczynamy oglądać film o Babiej Górze i Babiogórskim Parku Narodowym. 






































Sam Diablak zaskakuje mnie. Po szlaku pełnym schodów, tu pojawiają się olbrzymie obłe głazy, często ruchome, po których by wejść trzeba momentami wspomagać się rękami. Szczyt też zadziwia, wieje mocno, nie ma wiaty odpoczynkowej, za to z kamieni ustawiono wysoki mur przy którym można usiąść i schronić się przed wiatrem. Natychmiast zmieniam mokrą od potu koszulkę na suchą i przystępuję do sesji zdjęciowej. Zdobyłem Diablaka ;). Jestem szczęśliwy :) 

"Babia Góra (słow. Babia hora) – masyw górski w Paśmie Babiogórskim należącym do Beskidu Żywieckiego w Beskidach Zachodnich (według słowackiej terminologii są to Oravské Beskydy). Najwyższym szczytem jest Diablak (1725 m, według Geoportalu 1722,9, niem. Teufelspitze, czyli Diabelski Szczyt), często nazywany również Babią Górą, jak cały masyw. Jest najwyższym szczytem Beskidów Zachodnich i poza Tatrami najwyższym szczytem w Polsce, drugim co do wybitności (po Śnieżce). Zaliczany jest do Korony Gór Polski.
Pochodzenie nazwy Babia Góra tłumaczą liczne legendy ludowe. Jedna z nich mówi, że jest to kupa kamieni wysypanych przed chałupą przez babę – olbrzymkę, według innej to kochanka zbójnika, która skamieniała z żalu widząc, jak niosą jej zabitego ukochanego. Według innych legend nazwa góry pochodzi od tego, że w jaskiniach pod tą górą zbójnicy ukrywali swoje branki. Nazwa może też mieć powiązanie z niektórymi znaczeniami słowa baba (rodzaj ciasta lub kamienny posąg kultowy).
Wysokość i wybitność masywu Babiej Góry sprawiła, że w XIX w. nadano jej nazwę Królowej Beskidów, z powodu bardzo zmiennej pogody nazywana też była Matką Niepogód lub Kapryśnicą, a ostatnio mieszkańcy Orawy nazywają ją także Orawską Świętą Gór.
Masyw Babiej Góry rozciąga się od Przełęczy Jałowieckiej Północnej po przełęcz Krowiarki. Wyróżniają się w nim dwa wybitne wierzchołki; Diablak i Mała Babia Góra (1517 m), ale w głównej grani topografowie wyróżniają jeszcze wiele pomniejszych wierzchołków, grzbietów i przełęczy. W kierunku od zachodu na wschód są to: Jałowcowy Garb (1017 m), Przełęcz Jałowiecka Południowa (993 m), Mała Babia Góra (inaczej zwana Cylem, 1517 m), Niższy Cyl (ok. 1490 m), przełęcz Brona (1408 m), Złotnica, Kościółki (1620 m), Lodowa Przełęcz (1606 m), Pośredni Grzbiet, Diablak (1725 m), Siodło Bończy, Gówniak (inaczej Wołowe Skały, 1617 m), Kępa (1521 m), Sokolica (1367 m).
Granią masywu biegnie Wielki Europejski Dział Wodny, a jej częścią zachodnią po Diablaka granica polsko-słowacka. Północne stoki masywu Babiej Góry ograniczone są przez dwa potoki: Jałowiecki Potok spływający spod Jałowieckich Przełęczy (Północnej i Południowej) oraz potok Jaworzynka spływający spod przełęczy Krowiarki. Łączą się one we wsi Zawoja w tzw. Widłach, tworząc rzekę Skawicę. Całe północne stoki masywu znajdują się w obrębie polskiej miejscowości Zawoja. Od strony południowej i wschodniej sytuacja jest bardziej skomplikowana. Tam masyw Babiej Góry ciągnie się od Półgórzanki na zachodzie po potoki Syhlec i Zubrzyca na wschodzie, a od dolnej części masywu aż po Czarną Orawę i Jezioro Orawskie ciągną się trzy niskie i długie grzbiety należące do Działów Orawskich: Dział Rabczycki, Dział Lipnicki i Dział Zubrzycki. Od tej strony stoki Babiej Góry należą do dwóch słowackich miejscowości – Orawska Półgóra i Rabczyce oraz czterech polskich: Lipnica Wielka, Kiczory, Lipnica Mała i Zubrzyca Górna.
Wysokość względna Babiej Góry wynosi dla stoków południowych 900 metrów, a dla północnych 1100 metrów i jest największą poza Tatrami w Polsce. Babia Góra przewyższa otaczające ją szczyty o około 200–600 metrów. Cechuje ją również duża izolacja (duża odległość od innych gór porównywalnej lub większej wysokości).
Beskidy, w tym również Babia Góra, uległy wypiętrzeniu w trzeciorzędzie, na obszarze pierwotnie zajmowanym przez Prakarpaty. Babia Góra zbudowana jest z fliszu piaskowcowo-łupkowego o dużej miąższości, o wyraźnym podziale na warstwy podmagurskie (piaskowce, łupki i margle powierzchniowe w dolnych partiach masywu) i magurskie (piaskowce o miąższości do 750 m). W skałach masywu odkryto liczne skamieniałości – głównie fauny numulitowej.
Epoka lodowa zapanowała w Karpatach przed 600 tys.lat. Powstały wówczas lodowce, których ślady (kary i jeziora polodowcowe) zachowały się jedynie w Tatrach i Karkonoszach. Jeśli występowały w masywie babiogórskim, ich działalność została zatarta przez erozję okresu holocenu. Największe znaczenie miały tu ruchy masowe, szczególnie intensywne na północnych stokach masywu. Ich pozostałością są liczne, różnej wielkości osuwiska oraz występujące w ich strefach jeziorka osuwiskowe, takie jak: Mokry Stawek (największy), Zimny Stawek, Mały i Duży Orawski Stawek, Czarne Oko, Marków Stawek, Mały Stawek, Mułowy Stawek oraz okresowy Suchy Stawek.
Północne, skaliste stoki charakteryzują się wyjątkowo dużym nachyleniem (do 70°), południowe są znacznie łagodniejsze. Partie wierzchołkowe pokrywa największe w całych polskich Beskidach Zachodnich rumowisko skalne.
W masywie Babiej Góry zinwentaryzowano 24 jaskinie o łącznej długości 414,2 m. Większość dużych obiektów zlokalizowanych jest na południowych stokach masywu. Najdłuższą z nich jest zlokalizowana właśnie na południowym stoku Babiej Góry, już po polskiej stronie granicy, Dymiąca Piwnica o rozbudowanej sieci korytarzy, długości 86,5 m i deniwelacji 10,5 m. Nagromadzenie największych, stosunkowo głębokich (do 16 m) obiektów jaskiniowych zinwentaryzowano w rowach i szczelinach przygrzbietowych na południowych stokach Cylu. Największą z tych jaskiń jest Jaskinia w Małej Babiej Górze I o długości korytarzy 58,5 m.
Z rzadkich w Polsce gatunków roślin występują m.in. tojad morawski, wyblin jednolistny, rogownica alpejska, okrzyn jeleni, zimoziół północny, turzyca pchla, tocja alpejska.
W 1954 w masywie Babiej Góry (wraz ze szczytem Diablak) utworzono Babiogórski Park Narodowy. W uznaniu niezwykłych walorów przyrodniczych Babiogórski Park Narodowy został wpisany w 1977 przez UNESCO na listę światowych rezerwatów biosfery.
Dawniej na licznych polanach wytworzonych w lasach Babiej Góry wypasano owce, zaś w najwyższych, naturalnie bezleśnych partiach (w piętrze halnym) – woły. Dla powiększenia pastwisk wycięto znaczne ilości kosodrzewiny. Po utworzeniu parku narodowego wypasu zakazano, a wiele polan zarosło lasem. Kosodrzewina odnowiła się i zajmuje znaczne obszary. Obecnie wypasa się owce jeszcze tylko na polanie Liniarka i Hali Śmietanowej Lipnickiej, nad Czarną Orawą w Lipnicy Wielkiej oraz w słowackim Bobrowie.
W 1995 roku gminy po polskiej i słowackiej stronie Babiej Góry utworzyły Stowarzyszenie Gmin Babiogórskich, którego celem jest zachowanie ludowej kultury, folkloru i tradycji tego obszaru i mieszkających tu Babiogórców (Górali Babiogórskich), a także rozwój turystyki pod Babią Górą.
Piesze szlaki turystyczne:
-szlak turystyczny czerwony Główny Szlak Beskidzki: Markowe Szczawiny – przełęcz Brona – Babia Góra – Sokolica – Przełęcz Lipnicka
       -z Markowych Szczawin 1:30 h (↓ 1:10 h), z przełęczy Brona 1 h (↓ 0:45 h)
      -z przełęczy Krowiarki 2:30 h (↓ 1:30 h), z Sokolicy 1:30 h (↓ 1 h)
-szlak turystyczny zielony Przełęcz Jałowiecka – Mała Babia Góra – przełęcz Brona – Babia Góra – Stańcowa Polana – Kiczory
      -z Przełęczy Jałowieckiej Północnej 2:25 h (↓ 2 h), z Małej Babiej Góry 1:15 h (↓ 1:10 h)
      -z Kiczor 3:40 h (↓ 3:10 h), ze Stańcowej 2:30 h (↓ 2 h)
-szlak turystyczny żółty Markowe Szczawiny – Perć Akademików – Babia Góra – Chata Slaná voda (Słowacja)
      -z Markowych Szczawin 1:15 h (↓ 0:45 h)
      -z Chaty Slaná voda 3:25 h (↓ 3:10 h)
-szlak turystyczny czerwony Orawska Półgóra – Chata Slaná voda – Mała Babia Góra (czasy przejścia na Małą Babią Górę)
      -z Orawskiej Półgóry 3:30 h (↓ 3:15 h), z Chaty Slaná voda 3 h (↓ 2:45 h)
Szlaki prowadzą na szczyt również od strony słowackiej – to właśnie z Orawskiej Półgóry poprowadzono na szczyt w 1894 r. pierwszy znakowany szlak turystyczny, wytyczył go Beskidenverein (wówczas szlak był w granicach Węgier). Rok później BV poprowadził szlaki od strony polskiej (wówczas galicyjskiej) – były to jedne z pierwszych szlaków w polskich Beskidach Zachodnich.
Południowymi stokami masywu biegnie droga zwana Pańskim Chodnikiem (także Pańską Ścieżką lub Rajsztagiem, z niem. Reich – państwo, Steg – ścieżka). Była ona jednym ze starych szlaków komunikacyjnych pod Babią Górą, łączącym Zubrzycę z Półgórą (słowacka Polhora). Wybudowana została przez austriacką administrację leśną, a rozbudowana po I wojnie światowej przez Wojsko Polskie jako główny dojazd do Lipnicy Wielkiej Przywarówki. Droga terenowa łączy Śmietanową, Stachurówkę, Nad Wykrotami, Wykroty, Parking Polana Stańcówka, przecina granicę ze Słowacją (Stańcowe Siodło) i biegnie dalej przez Prírodný Prameň – Roveň, Chatę Slaná Voda (Słona Woda) do Polhory i nadaje się do wycieczek kolarskich
Najwyższy wierzchołek, Diablak, odznacza się wybitnymi walorami widokowymi. Roztacza się z niego panorama na wszystkie strony, obejmująca Beskid Żywiecki, Śląski, Mały, Makowski, Wyspowy, Gorce, Kotlinę Orawsko-Nowotarską, Tatry po stronie polskiej i słowackiej, a także inne grupy górskie Słowacji: Góry Choczańskie, Magurę Orawską, Niżne Tatry oraz Wielką i Małą Fatrę.
Pierwszego znanego wejścia narciarskiego na szczyt Babiej Góry dokonała 6 stycznia 1906 r. grupa niemieckich turystów – członków Beskidenverein z Zabrza. Szli oni z Przyborowa ówczesnym czarnym szlakiem wyznakowanym przez BV przez Przełęcz Jałowiecką, a dalej granią przez Małą Babią Górę i przełęcz Bronę. Schodzili w potężnej wichurze do nowouruchomionego niemieckiego schroniska pod Diablakiem.
Pierwszymi polskimi narciarzami na Diablaku byli w lutym 1908 r. Władysław Pawlica z Zakopanego (w późniejszych czasach znany geolog), Walery Goetel (wówczas jeszcze student), jego brat Ferdynand (wówczas uczeń) oraz Jan Nowak. Po noclegu w nowym schronisku PTT na Markowych Szczawinach osiągnęli oni szczyt w wejściu przez przełęcz Bronę, po czym zjechali na południową stronę do Lipnicy Wielkiej. Wraz z nimi w tym samym dniu i tą samą drogą osiągnęli szczyt na karplach Wacław Majewski i Władysław Kuryluk, schodząc następnie do Orawskiej Półgóry.
Schroniska:
Pierwszy obiekt, służący jako schronienie dla odwiedzających Babią Górę, powstał na jej szczycie już w 1806 r. Był to prosty, drewniany schron zbudowany w związku z wizytą na Babiej Górze arcyksięcia Józefa Habsburga, palatyna Węgier. Funkcjonował krótko, zniszczyła go wichura. Stał prawdopodobnie w miejscu, w którym dzisiaj wznosi się pomnik z 1876 r.
W połowie stulecia stanął schron turystyczny „Losertówka”. Powstał w 1852 z inicjatywy hr. Filipa Saint Genois – właściciela dóbr makowskich, Zawoi i Babiej Góry. Nazwę zawdzięcza Józefowi Loserthowi, naczelnikowi ówczesnego obwodu wadowickiego. Schron na planie kwadratu o boku 4 metrów zbudowany był z miejscowego kamienia, przykryty spadzistym dachem krytym gontem. Miał niezamykane otwory okienne i otwór wejściowy. Brak zamykanych okien i drzwi sprawił, że schron po kilku latach padł ofiarą burz oraz porywistych wiatrów.
Pierwsze schroniska pojawiły się na początku XX wieku:
-Schronisko turystyczne na Babiej Górze – istniejące w latach 1905–1949,
-Schronisko PTTK Markowe Szczawiny – pierwsze polskie schronisko w Beskidach Zachodnich,
-Chata Slaná voda (Słowacja).
Wyższe partie masywu znane są z bardzo zmiennej i kapryśnej pogody, która była wśród turystów i narciarzy przyczyną wielu zabłądzeń i wypadków, w tym śmiertelnych. Latem szczególnie niebezpieczne są gwałtowne burze na jej szczycie, zimą – śnieżne huragany, w niektórych partiach szlaków turystycznych istnieje zagrożenie lawinowe, a na odkrytych szczytach i przełęczach często wieją silne wiatry. Nad bezpieczeństwem turystów i narciarzy czuwa placówka GOPR w Schronisku na Markowych Szczawinach."-Wikipedia.



























Po obejrzeniu wystaw w budynku Muzeum, wychodzimy na zewnątrz i niespiesznie przechadzamy się między rabatami z roślinami rosnącymi w Babiogórskim Parku Narodowym.






















































 Teraz tylko zejście tą samą trasą. Tysiącem schodów. Przy schronisku zaczyna padać, postanawiam nie czekać na innych, tylko schodzę na dół. W pewnym momencie pada dość mocno. Zakładam pelerynę. Przechodzi dość szybko, więc już dalej idzie mi się dość komfortowo.
Nasza grupa po opuszczeniu terenu Muzeum Babiogórskiego Parku Narodowego rozproszyła się. Kilka osób wyrwało do przodu, za nimi kolejne osoby więc na końcu zostało nas zaledwie kilkoro. Wędrujemy niespiesznie chodnikiem wijącym się wzdłuż głównej szosy, oglądamy wszystko, robimy zdjęcia i rozmawiamy. W pewnym momencie stwierdzam że nie widzę Gabrysi i Romana. Dzwonię więc do Gabrysi: (o dziwo jest zasięg)
-Halo Gabrysiu gdzie Wy jesteście??
-Właśnie dotarliśmy do Hotelu Jawor, gdzie można coś zjeść, bo niczego innego po drodze nie znaleźliśmy.
-Gdzie to jest?
-A gdzie jesteście?-pyta Gabrysia.
-Koło sklepu.
-To idźcie dalej w dół, po jakimś czasie miniecie Beskid z prawej strony z dziećmi na zewnątrz, zakręt i po lewej stronie będzie Jawor. Czekamy na Was.
I tak według wytycznych Gabrysi docieramy do Restauracji w Hotelu Jawor. 













Wchodzimy na taras należący do restauracji, rozsiadamy się wygodnie przy stoliku, przy którym już siedzą Gabrysia i Roman. Sprawdzam menu, zamawiam piwo i zestaw różnych pierogów. Gabrysia z Romanem zamówili dwa kociołki pysznej zupy gulaszowej, to samo zamówili Maja z Wiktorem. Czas oczekiwania na zamówione potrawy umilamy sobie rozmowami, więc mija nam dość szybko. Kiedy nasze jedzenie trafia na stół, rozpoczynamy obżarstwo, bo inaczej tego nie da się nazwać :)







Po posileniu się i wypiciu piwa, zaczyna padać, więc postanawiamy wejść do środka. Od Radka nie mam jeszcze żadnych wiadomości, z zasięgiem tu kiepsko. W restauracji zamawiamy ciasto na ciepło - sernik i szarlotkę. Zjadamy słodkości, rozkoszując się ich smakiem.






Kiedy dostałam smsa od Radka że już schodzi i jest niedaleko wejścia do Babiogórskiego Parku Narodowego, postanawiam zamówić sernik na wynos dla Niego. Robię to wcześniej bo dość długo trzeba czekać. 























Gdy dochodzę do Kasy Babiogórskiego Parku Narodowego, dzwonię do Danusi, wiem, że do piwa jest za daleko, więc idę do skansenu budownictwa ludowego, tam już zamykają, ale robię zdjęcia z zewnątrz i korzystam z okienka widokowego by zrobić zdjęcie odsłoniętego Diablaka.
















Kiedy dostaję smsa od Radka że są w komplecie i zaraz zaczną zjeżdżać w dół. Mówię więc wszystkim żeby zaczęli się zbierać, bo autokar nie może zbyt długo stać w miejscu gdzie będziemy wsiadać. Dość sprawnie wszyscy wchodzimy do autobusu i gdy jesteśmy w komplecie ruszamy w kierunku Milówki. Podróż mija nam szybko i bezproblemowo. Wysiadamy z autokaru, zanosimy plecaki do pokojów i schodzimy na obiadokolację.






Po posileniu się wracamy do pokoju, gdzie powoli zaczynamy się pakować, wszak jutro już ruszamy w drogę powrotną do domu. 
Gdy już spakowaliśmy większą część rzeczy, kąpiemy się i idziemy spać :)

Dobrej nocy wszystkim :)


Danusia i Radek :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz