poniedziałek, 13 września 2021

Opole - wieś w mieście czyli wizyta w skansenie :)

W poniedziałkowy ranek wstajemy bardzo wcześnie. Oboje mamy poniedziałek wolny - ja z racji pracy bo tak mi wypadło, a Radek wziął jeden dzień urlopu, więc chcemy to odpowiednio wykorzystać. Pijemy kawę, jemy małe co nieco, pakujemy plecaki, ubieramy się i wychodzimy z domu i idziemy w kierunku stacji kolejowej, gdzie kupujemy dwa bilety "Samorządowe" i idziemy na peron, z którego ma odjechać nasz pociąg. Kiedy przyjeżdża wsiadamy do niego, zajmujemy wygodne miejsca i jedziemy nim do Wrocławia. Podróż mija nam bezproblemowo i dość szybko oczywiście jeśli się przespało całą drogę...
We Wrocławiu mamy przesiadkę na pociąg jadący do Kędzierzyna Koźle. Pociąg już stoi na peronie, ja wsiadam do niego, a Radek poszedł kupić bilety. Po chwili wraca do mnie z zakupionymi biletami, siada obok mnie i o tuż przed 10-tą ruszamy ku nowej przygodzie. Podróż mija nam szybko. Wysiadamy na stacji Opole Główne i od razu idziemy przed budynek dworca, bo właśnie sprzed stacji kolejowej mamy autobus miejski, który nas dowiezie do miejsca docelowego. Na dziś wyznaczyliśmy sobie odwiedziny w Muzeum Wsi Opolskiej. W Opolu byliśmy w 2018 roku, a jak to było można zobaczyć tu: https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2018/08/blog-post.html

Chwilkę czekamy na nasz autobus, a gdy przyjeżdża, wsiadamy do niego, kupujemy bilety, siadamy na wolnych miejscach i jedziemy dwadzieścia kilka przystanków. Wysiadamy tuż przy Muzeum, na wprost bramy wejściowej z Brzezinek z 1753-1754 roku, jest to kopia fragmentu ogrodzenia drewnianego kościoła w Brzezinkach (powiat kluczborski). Powstała na terenie Muzeum w 1971 roku, wyłącznie w celu obsługi turystów w okresie sezonu turystycznego. Oryginalne części ogrodzenia w Brzezinkach zbudował w latach 1753-1754 cieśla Michał Bienak z Nagdowic. Fundatorami bramy byli sołtys Jan Pietruski z Brzezinek i Jan Koiss z Wołczyna.







Po zrobieniu kilku zdjęć bramie, idziemy wzdłuż ogrodzenia do właściwego wejścia. Przechodzimy obok drewnianego budynku, w którym mieści się restauracja-dziś niestety zamknięta-i docieramy do nowoczesnego budynku. Zanim wejdziemy do środka fotografujemy się z ogromną kroszonką i dopiero po zdjęciach przekraczamy próg Muzeum. Podchodzimy do kasy, gdzie kupujemy dzwoneczek i vizytki turystyczne, stemplujemy wszystkie nasze kajety i dostajemy bilety wstępu. Dziś poniedziałek, więc wstęp do Muzeum wolny. Po dopełnieniu formalności przechodzimy przez bramkę i rozpoczynamy zwiedzanie.

"Muzeum Wsi Opolskiej powołano do życia 14 listopada 1961 r. jako instytucję naukowo-badawczą i oświatową, do zadań której należy w szczególności gromadzenie, konserwacja, naukowe opracowanie i udostępnianie zabytków kultury ludowej Śląska Opolskiego, ze szczególnym uwzględnieniem drewnianego budownictwa ludowego. Z założenia miało to być muzeum na wolnym powietrzu typu skansenowskiego. W kwietniu 1966r Muzeum uzyskało statut i pełną samodzielność jako jednostka autonomiczna o zasięgu regionalnym. Podporządkowana i finansowana początkowo przez Wojewódzką Radę Narodową, potem Urząd Wojewódzki, a obecnie Urząd Marszałkowski w Opolu.
Podwaliny pod Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu położył już w 1955 r.- Stanisław Bronicz, kierownik Działu Etnografii Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu, późniejszy pierwszy dyrektor opolskiego skansenu. Zapoczątkował on w latach 1956-58 wspólnie z Katedrą Etnografii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie penetracje i badania naukowe na Śląsku Opolskim, które doprowadziły do zebrania stosunkowo obfitego materiału dokumentacyjnego i opracowania listy ponad 20 obiektów zabytkowych, wytypowanych w pierwszej kolejności do przeniesienia na teren przyszłego muzeum.
W 1964 roku opracowane zostały „Założenia programowe MWO”, które zakładały docelowo przeniesienie na teren przyszłego muzeum ok. 70 obiektów małej i dużej architektury wiejskiej. W oparciu o te założenia powstał projekt zagospodarowania przestrzennego Muzeum Wsi Opolskiej. Przyznany dla Muzeum teren obejmował obszar 10 ha płaskiego, mało zadrzewionego dawnego poligonu wojskowego we wsi Bierkowice, ok. 6 km od centrum Opola. Teren ten kształtem zbliżony do kwadratu w dużym stopniu wpłynął na opracowany w 1967 r. projekt zagospodarowania przestrzennego muzeum oraz na jego obecny stan i ekspozycję.
Do realizacji zatwierdzono koncepcję takiego sytuowania przenoszonych obiektów, aby grupowały się one z jednej strony w zagrody reprezentatywne dla poszczególnych warstw społeczno-ekonomicznych, z drugiej strony – w większe zespoły przedstawiające subregiony Śląska Opolskiego. Przy wejściu usytuowano w większości obiekty z terenów lewobrzeżnych (południowych), w środku – obiekty z powiatu opolskiego, a od strony północnej – obiekty z terenów prawobrzeżnych (północnych) Śląska Opolskiego. Pierwszym obiektem postawionym na terenie Muzeum w 1967 r. był mały spichlerz pochodzący ze wsi Sternalice z powiatu oleskiego.
Otwarcie muzeum dla zwiedzających nastąpiło 23 września 1970 r. Na terenie muzeum utworzono 9 zagród z regionu: oleskiego, opolskiego oraz będącą w trakcie rekonstrukcji zagrodę kozielsko-raciborską. Zdecydowana większość obiektów w tych zagrodach prezentuje zrębową konstrukcję ścian. Dodatkowe dwie zagrody z regionu nyskiego prezentują konstrukcję słupowo-ryglową, szachulcową. Ponadto w Muzeum znajdują się samodzielnie stojące budynki użyteczności publicznej (kościół, szkoła, wieża, karczma), wolnostojące chałupy o innej formie użytkowania, kuźnia, dwie kapliczki oraz dwa wiatraki. Przy ogrodzonych płotami żerdziowymi i sztachetowymi zagrodach istnieją ogródki kwiatowo-ziołowe i warzywne. Na polu uprawia się dawne uprawy jak len, pasternak, proso i grykę."-tekst ze strony:
Wędrujemy alejką w kierunku bramy wejściowej z Brzezinek, kopii bramy z Brzezinek. Tu oglądamy kilka spichlerzy z zewnątrz i fotografując je. Przechodząc obok spichlerza z Grudyni Małej z 1773 roku dostrzegamy że znajduje się w nim wystawa kraszanek. Wchodzimy więc do środka i witamy się z Panią, która po powitaniu pyta nas czy chcemy sami obejrzeć wystawę czy może posłuchać o opolskich kroszonkach. Uśmiechamy się do siebie i jednomyślnie odpowiadamy że chcemy posłuchać opowiadania o kroszonkach opolskich. I tak niespiesznie wędrujemy między szklanymi gablotami i słuchamy opowieści o wydrapywanych, oklejanych sitowiem, pisanych woskiem, pięknych i delikatnych eksponatach wyeksponowanych w gablotach. 

"Kroszonka (lub kraszonka) – pisanka charakterystyczna dla znacznej części Górnego Śląska.
Tradycyjne śląskie kroszonki zdobione są na jeden kolor. Kiedyś barwiono je naturalnymi składnikami - łupinami cebuli, korą drzewa, młodymi pędami zbóż, obecnie używa się również barwników sztucznych. Na zafarbowanym jajku wyskrobuje się ostrym narzędziem (brzytwą, nożykiem) wzory, przeważnie geometryczne i kwiatowe. Zdobieniem jaj zajmowały się dawniej dziewczęta i starsze kobiety, przygotowując zazwyczaj od kilkudziesięciu do kilkuset kroszonek. Jajko stanowiło prezent wręczany podczas Świąt Wielkanocnych bliskim i lubianym osobom, mogło też być rewanżem za oblanie w Lany Poniedziałek.
Obecnie do zdobienia używa się głównie jaj kurzych i gęsich. Rzadko stosuje się jaja kacze - ich skorupka jest zbyt śliska do techniki rytowniczej, jeszcze rzadziej jaja perlicze, ze względu na niewielki rozmiar. W latach 90. XX wieku pojawiły się kroszonki z jaj strusich.
Jajka używane do kroszenia wybierane są ze względu na twardość skorupy, jej kolor oraz chropowatość powierzchni. Najmocniejszą skorupkę mają jaja znoszone zimą, ze względu na magazynowany przez zwierzęta wapń. Idealne jajko do zafarbowania powinno być koloru białego. Wtedy barwnik jednolicie i intensywnie pokrywa skorupkę. Powierzchnia powinna być jak najbardziej gładka, ponieważ jakakolwiek chropowatość utrudnia rycie ornamentu. W przypadku jaj strusich, które są w większości chropowate, do wygładzenia stosuje się papier ścierny.
W połowie lat 50 XX w. opolscy muzealnicy przeprowadzili badania, z których wynikało, ze kroszonkarstwem zajmują się głównie osoby starsze. Aby zachęcić młodsze pokolenie zorganizowano konkurs. Pierwsza edycja miała miejsce w 1957 roku, a jej organizacji podjęło się Muzeum Śląska Opolskiego. Laureatkami zostały Maria Warwas i Stefania Warwas. Laureaci późniejszych edycji to: Anna Skrzypczak, Gertruda Mateja, Piotr Wysada, Anna Kopik, Hildegarda Wysada, Jerzy Lipka i Stefania Okos."-Wikipedia.





"Pisanie rozgrzanym woskiem po powierzchni jajka za pomocą specjalnego narzędzia zwanego kiską (patyczek z metalową rynienką – batik lejkowy) lub przy użyciu szpilki osadzonej na drewnianym patyczku (batik szpilkowy), zwane inaczej techniką batikową, to technika wieloetapowa. Należy ona do jednych z najtrudniejszych. Wosk jest stale podgrzewany w metalowym lub ceramicznym naczyniu, po to, aby pozostał w stanie ciekłym. Do pisania używa się wosku naturalnego z niewielkim dodatkiem parafiny. Po pierwszym opisaniu jajo umieszcza się w rozpuszczonym w wodzie barwniku. W odróżnieniu od kroszonek pisanki są barwione na zimno albowiem ciepła woda spowodowałaby rozpłynięcie się wosku uprzednio naniesionego na powierzchnię. Następnie dokonuje się drugiego opisania i zanurzenia w kolejnym barwniku. Czynność powtarzamy kilkukrotnie, aż do momentu nałożenia ostatniego koloru. W przypadku barwników istotne jest zachowanie odpowiedniej kolejności farbowania tzn. rozpoczynamy od koloru najjaśniejszego (żółty) kończąc na najciemniejszym (czarny). Następnie po osuszeniu pisanki za pomocą bawełnianej lub lnianej szmatki, ścieramy wosk z powierzchni jajka używając szmatki rozgrzewanej na elektrycznej kuchence, w wyniku czego pojawia się wielobarwna kompozycja. Znacznie bardziej precyzyjne linearne wzory uzyskuje się używając kiski. Umożliwia ona rozrysowanie bardzo skomplikowanych kompozycji geometrycznych, fitomorficznych i zoomorficznych. W tym przypadku pisanie wzorów zaczynamy od zaznaczenia podziału jajka. Narysowanie linii równoległych pozwala na dopełnienie ich dodatkowymi elementami. Na pisankach wydziela się od czterech do dwudziestu czterech pól, które wypełniane są ornamentami. Wykonanie podziałów pionowych, poziomych i trójkątnych umożliwia symetryczne i rytmiczne rozmieszczenie drobnych wzorów.
 Wśród ornamentów dominują archetypiczne symbole solarne, siły, płodności, życia tj.: jodełki, wiatraczki, spirale, rozety, gwiazdy (słońca), różne formy krzyża, swastyka, ptaki, jelenie, konie, barany, koguty, drzewo życia. W kolorystyce nawiązującej do wzornictwa huculskiego dominują barwy: czerwona, czarna, żółta, brązowa. Znacznie prostsze w formie oraz utrzymane w bardziej jaskrawej kolorystyce są pisanki wzorowane na motywach wołyńskich, wśród których najczęściej są prezentowane rozetki, trójkąty, wiatraczki i jodełki. Część twórczyń do pisania jaj używa szpilki, której jednorazowe pociągnięcie po powierzchni skorupki umożliwia jedynie powstanie prostych wzorów w formie krótszych lub dłuższych przecinków, z których można uzyskać subtelne jodełki, rozetki, kompozycje kwiatowe."-tekst ze strony: 



























Jajka oklejone sitowiem.

"Oklejanie sitowiem to technika znana i popularna zwłaszcza na Kurpiach. Na Opolszczyźnie została  rozpropagowana przez twórczynie ludowe, które korzystając z literatury tematu oraz uczestnicząc w różnych warsztatach opanowały tajniki tej techniki. Liczba osób zdobiących jajka rdzeniem sitowia (oklejanki) od kilku lat utrzymuje się na względnie stałym poziomie i wynosi u dorosłych od 5 do 10 osób. Najbardziej pracochłonne i najtrudniejsze w tej technice jest pozyskanie materiału. Sitowie to trawa rosnąca na terenach podmokłych i najlepiej ją zbierać jesienią, na przełomie października i listopada. Do zdobienia wykorzystuje się rdzeń sitowia. Zerwane łodygi przechowuje się nawet po kilka lat. Lekko nawilżony rdzeń staje się giętki i sprężysty, dzięki czemu można go wyginać w różne fantazyjne wzory, najczęściej spiralne lub łukowate. Przesuszony staje się nazbyt kruchy i nie nadaje się do oklejania. Powierzchnię skorupki smaruje się najpierw klejem – najlepiej roślinnym – a następnie układa się nań konfigurację wzorów z sitowia. Uzupełnienie ornamentu stanowią różnobarwne nici wełniane, umieszczane pomiędzy zwojami sitowia. Włóczka jest upychana za pomocą igły lub patyczka. Dawniej używano do tego celu wyłącznie nici czerwonych, zielonych i żółtych – co miało związek z kultem zmarłych na Kurpiach."-tekst ze strony: https://muzeumwsiopolskiej.pl/iv-wojewodzki-konkurs-plastyki-obrzedowej-i-rekodziela-artystycznego/











Po obejrzeniu przepięknych, kruchych eksponatów i wysłuchaniu opowiadań Pani o technikach zdobienia wydmuszek jaj, dziękujemy naszej Oprowadzającej i przechodzimy do części gdzie w szklanych gablotach poustawiano porcelanę opolską. Dzbanuszki, filiżanki, talerzyki itp...są ozdobione wzorami przeniesionymi z kroszonek. Sycimy oczy i aparaty pięknem misternego wykonania i kolorami :) 





Po zrobieniu mnóstwa zdjęć, żegnamy się z przesympatyczną Panią i wychodzimy na zewnątrz i idziemy do niewielkiego, białego spichlerza. Tu znajduje się wystawa "Krucha Sztuka" całkowicie poświęcona tworzeniu przepięknych kroszonek. Wchodzimy do środka, oglądamy film jak wykonuje się kroszonki, podziwiamy przepiękne wzory robimy zdjęcia i wędrujemy dalej.





















Po obejrzeniu wystawy "Krucha Sztuka", wędrujemy w kierunku kapliczki. Kilka fotek i wydeptaną ścieżką wijącą się między jabłoniami uginającymi się pod ciężarem owoców, zmierzamy ku drewnianym budynkom.

"Krótka charakterystyka ekspozycji architektonicznej Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu wraz z opisem wybranych obiektów
Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu powołano 14.11.1961 r. a otwarto dla zwiedzających 23.09.1970 r. Na ekspozycji plenerowej znajdowało się wówczas 15 obiektów architektonicznych. Do dnia dzisiejszego odbudowano 49 drewnianych budynków. Muzeum posiada także jeden obiekt zamiejscowy – chałupę w Kielczy (pow. strzelecki).
Na obszarze zajmowanym przez Muzeum, liczącym nieco ponad 10 ha, odtworzono pełny krajobraz kulturowy wsi opolskiej. Zagrody czy pojedyncze obiekty architektoniczne otacza, skrupulatnie rekonstruowana, bogata roślinność. Nie brak kolorowych i pachnących przedogródków czy ogrodów warzywno-zielnych oraz zwierząt hodowlanych.
Zgromadzone w Muzeum budynki prezentowane są w pełnym kontekście architektonicznym jako reprezentatywne dla regionu Opolszczyzny, z uwzględnieniem okresów historycznych i statusu społeczno-ekonomicznego. Oprócz budynków mieszkalnych, mieszkalno-gospodarczych zobaczyć można także obiekty użyteczności publicznej jak np. drewniany kościół, szkoła, karczma i sklepik wiejski czy budowle związane z rzemiosłem i przemysłem wiejskim (kuźnia, młyn).
W zbiorach Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu znajdują się 23 budynki zabytkowe kryte gontem (22 na terenie MWO i 1 in situ, w Kielczy). Dachy pozostałych budynków poszyte są słomą żytnią – w zależności od statusu społecznego i zamożności – sposobem „na gładko”, czyli kłosami wykręcaków skierowanymi w dół lub „w schodki” (kłosami ku górze). Na ekspozycji plenerowej prezentowane są techniki budowlane takie jak: zrębowa (wieńcowa), sumikowo-łątkowa, szkieletowa. Na ogólny obraz drewnianej architektury ludowej składają się bogate detale konstrukcyjne – stolarka drzwiowa, okienna, belki z inskrypcjami czy znakami apotropeicznymi, i in. Wnętrza budynków aranżowane są merytorycznie i plastycznie dla zobrazowania funkcji obiektów. Mamy więc chałupę z warsztatem wiejskiego krawca, dom młynarza, szkołę, kuźnię czy chałupkę biednego wyrobnika, zajmującego się nocnym stróżowaniem we wsi. Także karczma i sklep wiejski wyposażone są w oryginalne meble czy detale charakterystyczne dla tego typu obiektów (szynkwas, reklamy produktów, stół do gry z tzw. „grzybkiem”, i in.).
Najstarsze drewniane budynki, odbudowane na terenie Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu, pochodzą najprawdopodobniej z początków XVII w. Jednym z nich jest spichlerz dworski ze Sławięcic (1610 ?), który stanowi egzemplarz o unikalnych już dziś walorach budowlanych, historycznych i etnograficznych. Zbudowany jest w konstrukcji mieszanej: zrębowej i sumikowo-łątkowej. Nakryty dachem czterospadowym, łamanym (tzw. mansardowym), przykrytym gontem. Wnętrze podzielone jest na dwie kondygnacje i dwa użytkowe poddasza. Spichlerz dworski ze Sławięcic jest największym obiektem architektonicznym w zbiorach Muzeum Wsi Opolskiej.
Często spotykany w krajobrazie wsi opolskiej był drewniany kościół. Na terenie Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu odbudowany został kościół przeniesiony z Gręboszowa.
 Ufundowany w 1613 r. przez Cypriana Kotulińskiego; funkcjonował jako kościół filialny pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Od 1899 r. pełnił funkcję kościoła grzebalnego. Prezentuje typ kościoła salowego, w którym prezbiterium nie zostało wydzielone architektonicznie z nawy. Więźba dachowa o jednej kalenicy, niegdyś storczykowa, obecnie krokwiowo-jętkowa. Był i jest kościołem orientowanym. Zbudowany z bali modrzewiowych wiązanych na zrąb. Szkieletowa wieża dzwonnicza, dobudowana od zachodu, pełni też funkcję kruchty. Z oryginalnego wyposażenia wnętrza zachowała się jedynie ambona z początków XVII wieku z polichromią wykonaną techniką szablonową.
Jednym z ciekawszych obiektów na ekspozycji plenerowej jest wybudowana w 1726 r. drewniana kuźnia. Stanowi ona wyjątkowy przykład warsztatu pracy wiejskiego kowala, w którym prezentowane są urządzenia i narzędzia kowalskie z przełomu XIX i XX w. Jest to budynek zrębowy, z niewielkim podcieniem. Dwuspadowy, krokwiowy dach, pokryty jest gontem. Palenisko oraz okalające je ściany murowane są z cegły, podobnie jak wysoki komin.
Wśród budynków mieszkalnych wyróżnia się chałupa z Antoniowa. Piękna i tajemnicza. Nie znamy dokładnej daty jej budowy, wiadomo jedynie, że istniała już w 1840 r., kiedy to została częściowo spalona. Świadczy o tym wyryta data roczna na płatwi, potwierdzająca pożar chałupy („gebrand 1840”). Tuż przed II wojną światową, w trakcie budowy sztucznego Jeziora Turawskiego, chałupa została w całości przesunięta o 50 m, dzięki czemu uniknęła zalania przez wody nowego zbiornika retencyjnego. Wnętrze podzielone jest na sień, dwie izby i trzy komory. Przed przeniesieniem w 1939 r. chałupa posiadała urządzenie ogniowe starego typu – szeroki komin wymurowany w sieni – prawdopodobnie zbudowany z drewna i strychulców. W kuchni natomiast stał tzw. „wielouk”, piec na 6 dużych chlebów wraz z kominkiem i „babą”. Budynek zbudowano na zrąb z brusów sosnowych, wiązanych na „jaskółczy ogon”. Dwuspadowy dach (krokwiowo-płatwiowy) pokryty jest gontem. Jest to jedyna chałupa w Muzeum, do której dobudowano charakterystyczną werandę, tzw. „laubę”, ocieniającą wejście główne.
Typ konstrukcji przysłupowej reprezentuje chałupa ze Starego Lasu, pochodząca z końca XVIII w. (1789 r.). Budynek pełni funkcję mieszkalną i gospodarczą. Jest to budynek parterowy, z niewielką ścianką kolankową, w przestrzeni której wygospodarowano niziutkie pomieszczenie sypialne, zajmowane w letnie noce przez dzieci dawnych gospodarzy. Przelotowa sień dzieli wnętrze chałupy na dużą izbę ze śladami po dużym piecu kaflowym (pokojowym) oraz na małą izbę, która po 1946 r. przerobiona została na kuchnię. Ściany tej niezwykle malowniczej chałupy zbudowane są w technice szkieletowej z wypełnieniem strychulcami i sumikowo-łątkowej. Dach pokryty jest słomą.
Nie może zabraknąć w krajobrazie wsi opolskiej wiatraków. Prezentowane w Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu dwa wiatraki stanowią typ „koźlaka”. Oba kompletnie wyposażone w maszyny i urządzenia młyńskie z XIX w.
A. Kośmicka, Dział Architektury Ludowej Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu."-tekst ze strony: https://muzeumwsiopolskiej.pl/informacja-o-ekspozycji/






















































Wędrujemy niespiesznie od jednej drewnianej chałupy do drugiej. Zaglądamy do wnętrz przez otwarte okna, jeśli nie można wejść do środka. Wchodzimy do budynków, które są otwarte i jest w nich Przewodnik, który jeśli się chce słuchać opowiada o danym miejscu ciekawe historie.















I tak kiedy idziemy w kierunku drewnianego kościoła, zagaduje nas Pani, która opowiadała nam o kroszonkach.
-O kościele to Państwo dowiedzieć się o świątyni, to podejdźcie do Basi, która opiekuje się kościołem i chałupą ze Starego Lasu. 
-Dziękujemy, podejdziemy tam-odpowiadam.
-Basia potrafi długo, pięknie i ciekawie opowiadać. Trzeba się uzbroić w cierpliwość i lubić słuchać, a Państwo lubią słuchać, więc to jest akurat dla Was :)
-O to koniecznie musimy znaleźć Panią Basię-odpowiadam.
-Miłego zwiedzania :)
-Wszystkiego dobrego :)-żegnam się z Panią i ruszam za Radkiem, który już jest w kościele. 

"Kościół świętej Katarzyny – drewniana świątynia znajdująca się w Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu. Znajduje się w dzielnicy Bierkowice.
Świątynia została zbudowana w 1613 roku jako ewangelicka we wsi Gręboszów koło Namysłowa. Ufundował ją Cyprian Kotuliński. W 1654 r. przejęty przez katolików. Budowla była remontowana w 1816, 1854 i 1886 roku. W 1975 roku została przeniesiona do Muzeum Wsi Opolskiej i jednocześnie usunięto z jej wnętrza emporę.
Jest to kościół drewniany, posiadający konstrukcję zrębowo–wieńcową. Do jego budowy użyto drewna modrzewiowego. 
Świątynia jest salowa i nie posiada wydzielonego prezbiterium z nawy. Kościół jest zamknięty trójbocznie, z boku znajduje się zakrystia. Od frontu znajduje się wieża na planie kwadratu, posiadająca konstrukcję słupową, jej ściany zwężają się ku górze. Zwieńcza ją ośmioboczny, drewniany ostrosłupowy dach hełmowy. Budowla nakryta jest dachem jednokalenicowym, złożonym z gontów. Wnętrze jest nakryte stropami płaskimi. Ołtarz i chrzcielnica zostały umieszczone w murowanej świątyni w Gręboszowie. Oryginalna ambona w stylu renesansowym pochodzi z początku XVII wieku i jest ozdobiona malowidłami o motywach roślinnych. Ołtarz główny w stylu barokowym został wykonany w 1632 roku i był dawniej umieszczony w rozebranej świątyni w Groszowicach, natomiast loża kolatorska mieściła się dawniej w świątyni w Gierałcicach. Na ścianach znajdują się epitafia protestanckie chłopów pochodzące z lat 1786 – 1882 i były umieszczone dawniej w kaplicy cmentarnej w Ligocie Górnej."-Wikipedia.

Świątynia pachnie starym drewnem. Wnętrze rozświetlają wpadające przez okna i otwarte drzwi promienie słoneczne. Niespiesznie przechadzamy się, oglądamy wszystko i robimy zdjęcia. Radek zatrzymała się na dość długo przed drewnianymi epitafiami, powieszonymi na ścianie, a ja po sfotografowaniu wnętrza kościoła, wychodzę na zewnątrz i idę w kierunku chałupy ze Starego Lasu.

"Kościół z Gręboszowa.
Kościół p.w. św. Katarzyny, przeniesiony z Gręboszowa (ok. 7 km od Namysłowa), został zbudowany przez ewangelików ok. roku 1613. Fundatorem był ewangelicki baron Cyprian Kottuliński, ówczesny właściciel wsi. Patronat sprawował dwór ziemski w Gręboszowie.
Zbudowany z modrzewiowych bali ze ścianami o konstrukcji zrębowej, z dostawioną później od zachodu wieżą o konstrukcji słupowej. Jeden z czterech występujących na Śląsku Opolskim drewnianych kościołów salowych, tzn. kościołów o typowo ewangelickim rozplanowaniu wnętrza - bez wydzielonego prezbiterium. / Pozostałe to: kościół w Czepielowicach, Gierałcicach i Miejscu Odrzańskim/. Do ściany nawy od strony północnej przylega zakrystia i obudowane wejście  prowadzące na empory. Po wojnie trzydziestoletniej (1618-1648), Gręboszów stał się własnością rodziny Prittwitz - Gaffron.
W 1654 roku kościół został przejęty przez katolików. Kościół był odnawiany kolejno w latach: 1816, 1854 i 1886. Po zbudowaniu nowego kościoła murowanego w Gręboszowie w 1899, stał się kaplicą cmentarną. Z czasem przestał być używany i już przed II wojną światową był częściowo zrujnowany. W czasie II wojny światowej ówczesny ksiądz wikary założył dla młodzieży katolickiej świetlicę pod nazwą "Stary kościół" z siedzibą w kościele drewnianym. Ostatnim właścicielem wsi byli: dr Georg Graf Henckel von Donnersmarck (1904-1985). 
Po wojnie nieużywany kościół decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Opolu został przeniesiony i odbudowany na terenie Muzeum Wsi Opolskiej w 1976 roku zgodnie ze stanem pierwotnym, ale bez istniejących niegdyś empor.
Z pierwotnego wyposażenia znajduje się obecnie w kościele tylko oryginalna ambona z początków XVII wieku. Oryginalny ołtarz i chrzcielnica pozostały w Gręboszowie, w kościele murowanym. Obecny ołtarz pochodzi z nieistniejącego kościoła katolickiego w Groszowicach koło Opola. Ołtarz wykonany został w 1632 roku. Ilustrują go sceny z życia św. Katarzyny Aleksandryjskiej.
Kościół posiada wyposażenie katolickie i częściowo ewangelickie. Stojąca za balaskami loża kolatorska jest depozytem z kościoła ewangelickiego w Gierałcicach. Znajdujące się w kościele ewangelickie epitafia chłopskie pochodzą z drewnianej, nieistniejącej już ewangelickiej kaplicy cmentarnej w Ligocie Górnej koło Kluczborka. Najstarsze epitafium datowane jest na 1786 rok, a najmłodsze pochodzi z 1882 roku. Teksty na epitafiach napisane są w języku polskim."-tekst z tablicy informacyjnej w kościele.











Przechodzę obok zabudowań mieszkalno - gospodarczych ze Starego Lasu i podchodzę do chałupy, w której mieści się ekspozycja "Kresowianie na Opolszczyźnie 1945-47".

"Chałupa ze Starego Lasu, koniec XVIII w.
Pochodzi z końca XVIII wieku. Składa się z części mieszkalnej zbudowanej w konstrukcji zrębowej ze ścianą przysłupową w szczycie oraz części gospodarczej wykonanej w konstrukcji ryglowej. Budynek szerokofrontowy, dwutraktowy z przelotową sienią. Dach dwuspadowy kryty słomą. Wewnątrz po prawej stronie sieni znajduje się izba i komora, po lewej dwa pomieszczenia gospodarcze. Do budynku przystaje dobudowana później stodoła.
W chałupie została urządzona stała ekspozycja pt. „Kresowianie na Opolszczyźnie 1945-47”. W czterech pomieszczeniach chałupy (kuchnia, sypialnia, komora, warsztat) przedstawione zostały codzienne warunki życia ludności przybyłej na Opolszczyznę z Kresów Wschodnich po II Wojnie Światowej. Muzealna ekspozycja prezentuje wnętrze domu opuszczonego przez poprzednich, niemieckich właścicieli i zajętego już przez rodzinę przybyłą z Kresów. Ekspozycja odnosi się do lat 1945-47, okresu panujących powszechnie wśród przesiedleńców nastrojów tymczasowości nowej sytuacji, wyrażających się często postawą „siedzenia na walizkach”. Był to jednocześnie pierwszy etap zetknięcia dwóch różnych kultur, co wyrażone jest na wystawie poprzez prezentację przedmiotów o pochodzeniu rodzimym – śląskim czy niemieckim, pozostawionych przez wysiedlone rodziny oraz przedmiotów przywiezionych przez osadników z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej. Kilkaset eksponatów – przedmiotów codziennego użytku, dokumentów, zdjęć stanowi świadectwo wielokulturowej przeszłości i teraźniejszości regionu. Wystawie towarzyszy ekspozycja unikatowych fotografii z akcji przesiedleńczej."-tekst ze strony: https://muzeumwsiopolskiej.pl/qr-code-chalupa-ze-starego-lasu-koniec-xviii-w/



Przed budynkiem dostrzegam Panią Basię - tak się domyślam. Podchodzę do Niej, witam się i wchodzę do środka. Od razu Pani Basia zaczyna opowiadać o ludziach, którzy zostali przesiedleni z Kresów na te tereny. Pokazuje mi pozostawione przez wcześniejszych mieszkańców rzeczy i te przywiezione z Kresów. Opowiada mi przy okazji o tym "tymczasowym" życiu w innej rzeczywistości. Słucham z "rozdziawioną" buzią i zachwytem - nie każdy potrafi tak opowiadać - oglądam przy okazji pomieszczenia, sprzęty, ubrania, zabawki itp....Robię zdjęcia, słucham, zadaję pytania, rozmawiam z Panią Basią i jestem niesamowicie zadowolona z poznania tak niezwykłej osoby. Po dość dłuższym czasie dociera do nas Radek. Wita się z Panią Basią i od razu zadaje pytania o kościół, o jego wyposażenie i o epitafia wiszące na ścianie. 
I tak w chałupie ze Starego Lasu, z Panią Basią spędzamy mnóstwo czasu....
Kiedy przychodzą nowi turyści, żegnamy się z Panią Basią serdecznie i ruszamy dalej. Odwiedzamy po drodze Kuźnię z Ziemiełowic.



















"Kuźnia z Ziemiełowic, 1726 r.
Wzniesiona w 1726 roku, co potwierdza wyryty na nadprożu drzwi wejściowych napis „M P l W B  Anno 1726 S F”. Budynek o konstrukcji zrębowej z mocno wysuniętym z przodu dachem, tworzącym obszerny podcień wsparty na trzech słupach wzmocnionych mieczowaniem. Dach dwuspadowy kryty gontem. Szczyt z wejściem na użytkowy strych, szalowany deskami pionowo.
W kuźni znajdują się urządzenia i narzędzia kowalskie pochodzące przede wszystkim z przełomu XIX i XX w. W kowalskiej robocie niezbędny jest ogień umożliwiający obróbkę żelaza, dlatego palenisko było najważniejszym urządzeniem w kuźni. Ze względu na niebezpieczeństwo pożaru zarówno piec, jak i ściany nad paleniskiem wykonane są z cegły. Z piecem połączony jest miech nadmuchujący powietrze do paleniska. Ważnym wyposażeniem każdej kuźni są kowadła – w kuźni z Ziemiełowic znajdują się dwa różnego kształtu  kowadła: tzw. bezrożne, powszechne jeszcze w XIX w. i jednorożne, tzw. rogate, z jednym rogiem stożkowym używanym do wykuwania i prac wykończeniowych. Specjalny przyrząd – róg kowalski, wysokości ok. 1,50 m, używany był do poprawiania kształtu pierścieni i małych obręczy. Do niezbędnego wyposażenia kuźni należały różnego rodzaju kleszcze i młotki. Kleszczami obracano żelazo w palenisku i przytrzymywano w czasie kucia na kowadle. Młotków spotyka się wiele rodzajów – od lekkich przecinaków, gładzików, przebijaków po cięższe młoty jedno- lub dwuręczne. Tzw. dziurawnica spotykana przede wszystkim w większych kuźniach, wykonana jest z płyty żeliwnej, na jej powierzchni znajdują się są otwory o różnych wymiarach i kształtach. Służy ona jako matryca do formowania przedmiotów o różnych kształtach oraz wykonywania dziur. W kuźni znajdują się również urządzenia produkcji fabrycznej z okresu międzywojennego, służące do gięcia i kształtowania obręczy nakładanych na koła wozów tzw. giętarka i spęczarka a także wiertarki, i urządzenia do precyzyjnego wycinania otworów w drewnianych kołach wozów."-tekst ze strony: https://muzeumwsiopolskiej.pl/qr-code-kuznia-z-ziemielowic-1726-r/
Po sesji zdjęciowej przy kuźni, kawałek dalej znów się zatrzymujemy, tym razem przed budynkiem wiejskiej szkoły. Kilka zdjęć na zewnątrz i wchodzimy do środka. Oprócz nas jest tu też dwójka innych zwiedzających i Pani, która opiekuje się tym budynkiem. Słuchamy opowiadania o budynku szkoły i o jej wyposażeniu. Siadamy w ławkach, rozglądamy się dookoła i robimy zdjęcia, a po nich wędrujemy dalej.











Przechodzimy obok drewnianej dzwonnicy i maszyn rolniczych schowanych pod zadaszoną wiatą, przystajemy na kilka fotek i idziemy w kierunku kolejnych chat. Wchodzimy na podwórka, fotografujemy i oglądamy wszystko. Zaglądamy przez otwarte okna do wnętrz, robimy zdjęcia i wędrujemy w kierunku chałupy, w której wnętrzu urządzono karczmę śląską i dawny sklep.






















Kiedy już jesteśmy w środku, oglądamy najpierw pomieszczenie, w którym urządzono sklep. Robimy zdjęcia, a po niech przechodzimy do przestronnej sali i zanim zaczniemy wszystko oglądać i focić, słuchamy opowiadania Pani, która mówi nam że w tej chałupie kiedyś faktycznie mieściła się karczma śląska. To tu chłopi gdy ich było stać, mogli napić się piwa i spędzać czas na pogaduchach. Po wysłuchaniu opowieści, na spokojnie przechadzamy się po wnętrzu, oglądamy wszystko i robimy mnóstwo zdjęć.




























Po opuszczeniu dawnej karczmy śląskiej, niespiesznie wędrujemy w kierunku budynku w którym mieści się kasa. Co jakiś czas zatrzymujemy się jeszcze na zrobienie kilku zdjęć i zachwyceni opuszczamy Muzeum Wsi Opolskiej i idziemy w kierunku przystanku autobusowego. Chwilkę czekamy na nasz transport, a gdy przyjeżdża, wsiadamy do niego i jedziemy w kierunku centrum Opola.









Z racji tego że mamy jeszcze trochę czasu, nie dojeżdżamy do stacji kolejowej, a wysiadamy nieopodal centrum miasta. Oboje jesteśmy głodni, więc rozglądamy się za jakąś restauracją. Podczas krótkiego spaceru, Radek wypatrzył barkę, na której rozstawione są stoliki z parasolami. Idziemy więc w tamtym kierunku i tak docieramy do restauracji Mąka i Wół. Wchodzimy do środka i pytamy czy możemy usiąść na zewnątrz? 
-Ależ oczywiście.-odpowiada nam Pan stojący za barem. Instruuje nas jak mamy iść, by dotrzeć na barkę.
Idziemy więc tak jak nas poinstruowano i stajemy na barce. Podchodzi do nas Kelner i po krótkiej rozmowie prowadzi nas do stolika. Ściągamy plecaki i rozsiadamy się wygodnie na krzesłach. Sprawdzamy menu i zamawiamy dwa piwa i dwa razy pierogi z wołowiną. Czekając na zamówione potrawy, rozkoszujemy się ciszą i spokojem tego miejsca. Bez pośpiechu pijemy piwo, rozglądamy się dookoła, rozmawiamy i cieszymy się chwilą :) Kiedy Kelner przynosi nam nasze zamówione jedzenie, najpierw musimy je sfocić, gdyż na talerzach jest kolorowo - zielone pierogi, polane białą śmietaną leżą na czerwonym sosie. Po zdjęciach zaczynamy jeść. Każdy kęs to rozkosz dla podniebienia. 







Po posileniu się, płacimy i opuszczamy restaurację Mąka i Wół i idziemy odnaleźć mural Anny Jantar. Dość szybko docieramy do ulicy Rzemieślniczej 8. Tu na ścianie budynku znajduje się mural, którego autorem jest Bruno Neuhamer. Kilka zdjęć i ruszamy dalej. Pora iść już w kierunku stacji kolejowej, ale po drodze trzeba jeszcze odwiedzić informację turystyczną i odnaleźć mural Krzysztofa Krawczyka.







Docieramy do Rynku i od razu idziemy do informacji turystycznej, gdzie stemplujemy wszystkie nasze kajety, kupujemy dzwoneczek, rozmawiamy chwilkę z Panem, pytając Go o mural Krzysztofa Krawczyka. Niestety Pan nie potrafi nam wytłumaczyć gdzie ów mural się znajduje, ale pokazuje nam kierunek, w którym powinniśmy iść, by znaleźć się na ulicy krakowskiej. Dziękujemy i wychodzimy na zewnątrz. Przechodzimy przez Rynek i wkraczamy na ulicę Krakowską. Wędrujemy nią, spoglądamy na numery budynków i docieramy do budynku Krakowska 34, ale tu niczego nie ma. Patrzymy na siebie zdezorientowani, wracamy kawałek, bo wcześniej widzieliśmy bramę wjazdową na podwórko, więc stwierdzamy że może to tam jest nasz poszukiwany mural ??? Niestety brama jest zamknięta, więc nie dowiemy się tego. Po drugiej stronie ulicy, dostrzegam w budynku przejście. Mówię do Radka by poszedł tam zobaczyć, może to tam jest namalowany Krzysztof Krawczyk. Wprawdzie numer się nie zgadza, ale co nam zależy sprawdzić ???
Radek poszedł w tamtym kierunku, a ja niespiesznie wędruję w kierunku stacji kolejowej.















Radek dogania mnie na przejściu dla pieszych nieopodal stacji kolejowej. Spoglądam na Niego i po uradowanej minie wiem że znalazł mural. Razem wędrujemy w kierunku dworca kolejowego, gdzie od razu idziemy na peron, z którego ma odjechać nasz pociąg. Chwilkę na niego czekamy, a gdy przyjeżdża, wsiadamy do niego, zajmujemy wygodne miejsca i jedziemy do Wrocławia, gdzie mamy przesiadkę na pociąg jadący do Jeleniej Góry. Cała podróż mija nam bezproblemowo. Szczęśliwi i radośni docieramy do domu, kończąc w ten sposób dzisiejszą wycieczkę, kolejna już wkrótce, więc do zobaczenia niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko, życząc miłej lektury i zdrowia :)

Danusia i Radek :)


2 komentarze: