Niedziela u nas ostatnio wygląda podobnie. Wstajemy dość późno, to przez moje ostrogi, które dokuczają mi niesamowicie. Jemy śniadanie, pijemy kawę i kiedy jesteśmy gotowi wychodzimy z domu i idziemy w kierunku stacji kolejowej. Po drodze, na parapecie opuszczonego budynku znajdujemy dwa smoczki, które od razu zgarniam do nerki. Kolekcja smoczków dla Tereski wciąż się powiększa. Kiedy docieramy do dworca kolejowego, wchodzimy do środka, wędrujemy do kasy, kupujemy bilety i idziemy na peron, na którym stoi już nasz pociąg-zielony pociąg :) Wsiadamy do niego, zajmujemy wygodne miejsca i rozsiadamy się na nich wygodnie. O 8:50 ruszamy ku nowej przygodzie :) Gdzieś tam w "przelocie" dostrzegamy Asię i zastanawiamy się dokąd Ona jedzie.
Podróż do Wałbrzycha Miasto mija nam bezproblemowo i dość szybko. Kiedy pociąg zatrzymuje się na stacji, wysiadamy z niego i dostrzegamy że Asia też wysiada z niego, ale zostaje na peronie. My idziemy najpierw na sikundę, a dopiero później powoli wkraczamy na szlak. Pniemy się niespiesznie w górę. Przed sobą, w oddali dostrzegamy znajomą postać i stwierdzamy jednomyślnie że Asia ze znajomymi też idzie tam gdzie i my idziemy, czyli na nową wieżę widokową na Wzgórzu Gedymina. Nie pędzimy za Nimi. Idziemy powoli, cały czas pnąc się ku górze.
Zatrzymujemy się co jakiś czas na odpoczynek i zrobienie kilku zdjęć. I tak niespiesznie docieramy do szczytu z wieżą widokową :)
Kilka fotek na dole i wchodzimy. Wędrujemy podestem, wijącym się dookoła i wspinającym się wyżej i wyżej, by po jakimś czasie stanąć na tarasie widokowym. Na górze oczywiście spotykamy Asię, chwilę z Nią rozmawiamy, robimy zdjęcia i podziwiamy widoki :)
"Góra Parkowa, Wzgórze Gedymina (niem.Spittel-Berg, Spittelberg, Wilhelmshöh, Wilhelmshöhe) szczyt we Wzniesieniach Ptasiej Kopy–Stróżka, będących częścią Górach Wałbrzyskich o wysokości 532 m n.p.m. między Wałbrzychem a Szczawnem-Zdrojem. Szczyt znajduje się na terytorium Szczawna i Parku Zdrojowego w Szczawnie. Dawniej była nazywana: Wzgórzem Tkaczy oraz Wzgórzem Szpitalnym, ponieważ należała do szpitala kawalerów maltańskich w Świebodzicach.
Góra znajduje się w zachodniej części wzniesień Ptasiej Kopy-Stróżka, stanowiących pasmo wzgórz ograniczających Pogórze Wałbrzyskie, od Kotliny Wałbrzyskiej. Zbudowana jest głównie ze zlepieńców i z szarogłazów kulmowych wizenu, od strony wschodniej rzeka Pełcznica utworzyła dolinę przełomową o głębokości do 100 m i szerokości 250 m stanowiącą połączenie Kotliny Wałbrzyskiej z Pogórzem Wałbrzyskim.
W roku 1823 lekarz z uzdrowiska w Szczawnie-Zdroju dr August Zemplin polecił wybudowanie drewnianego pawilonu na szczycie. W roku 1838 dobudowano budynek zaopatrzony w system camera obscura, a w 1841 powstał belweder z podcieniami. Obiekt wzorowany był na wieży Tangermünde w Stendal. Ośrodek był wielofunkcyjny i mieścił restaurację, muzeum i wieżę widokową, w pobliżu wybudowano również skocznię narciarską i strzelnicę. Zabudowania przetrwały do końca XX w. Ekspertyza oceniała poziom wyeksploatowania obiektu w granicach 90% - 95%. Wieża runęła pod koniec XX w.
We wrześniu 2020 roku miasto Szczawno-Zdrój otrzymało dofinansowanie w ramach drugiej puli rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych na projekty, w tym jeden zakładał budowę wieży widokowej na Wzgórzu Gedymina w miejscu dawnej wieży, zagospodarowanie na cele rekreacyjno-wypoczynkowe zbiorników wodnych wraz z rewaloryzacją szaty roślinnej i drzewostanu, oraz oznakowanie miejsc historycznych, budowę obiektu do jeżdżenia na rowerach, rolkach czy deskorolkach i odbudowę spalonego amfiteatru w Parku Zdrojowym.
14 lipca 2021 gmina ogłosiła przetarg na budowę wieży, natomiast 29 lipca nastąpiło otwarcie ofert.Przetarg wygrała firma Tatry z Myślenic, która wybudowała już cieszące się dużą popularnością wieże na Trójgarbie oraz Borowej za 2 150 000 zł. Budowa wieży trwała 9 miesięcy, uroczyste otwarcie miało miejsce 9 lipca 2022.
Wieża ma 33 metry, na wysokości 27 metrów znajduje się platforma widokowa, zaś pierwszy taras jest na wysokości 17 metrów. Dzięki rozwiązaniom pana Jacka Magiery jest ona dostępna dla osób niepełnosprawnych, na szczyt wieży zamiast schodów prowadzi pochylnia o długości 300 metrów. Dla ułatwienia zamontowaliśmy przy barierach panoramy wypalone laserowo w blasze nierdzewnej. Wieża waży około 100 ton, sama waga stali zużyta do jej wykonania to 45 ton.
Na wieży może jednocześnie przebywać 80 osób. Przy wejściu zainstalowano specjalną bramkę, która liczy odwiedzających. Gdy na wieży jest już 80 osób, bramka jest zamknięta i trzeba poczekać aż turyści opuszcza wieżę, by limit osób nie został przekroczony. Wejście na wieżę widokowa jest bezpłatny.
Szlaki turystyczne: szlak turystyczny niebieski Szczawno-Zdrój, Zagórze Śląskie."-Wikipedia.
Po nasyceniu oczu i aparatów pięknymi widokami, powoli schodzimy na dół. Tu oczywiście focimy się z wieżą widokową i kamieniem z nazwą szczytu. Na tym właśnie oznaczeniu wzniesienia zostawiamy znaleziony w Jeleniej Górze pomalowany kamyczek. Niech idzie w świat :)
Po dość długiej sesji zdjęciowej, powoli ruszamy w kierunku Szczawna - Zdroju.
Zatrzymujemy się na Słonecznej Polanie by napić się piwa i odpocząć. Wszak nigdzie nam się nie spieszy.
"Słoneczna Polana (dawne pole golfowe)
Ritterplatz, Golfplatz Bad Salzbrunn.
Pierwotnie w tym miejscu istniał punkt widokowy na Szczawienko - Ritterplatz, nazwany tak od nazwiska Dr. Paula Rittera, od 1881 r administratora dóbr Hochbergów, zmarłego w 1905 r.
Inicjatorem powstania pola golfowego w tym miejscu był Jan Henryk XV Hochberg ks. Pszczyński. O projekt poproszono Szkota Wiliama J. Rusacka. Oficjalne otwarcie pola (18 dołków) miało miejsce w 1 maja 1924 r. Po pierwszym sezonie okazało się, że pole wymaga renowacji, w związku z czym kilka dołków całkowicie przebudowano zimą 1925 roku, a kilka wydłużono. W tym samym roku rozegrano tu dwa zawodowe turnieje – Puchar Śląska i Mistrzostwa Niemiec. W mistrzostwach Niemiec zwyciężył Bernhard von Limburger, późniejszy wydawca pierwszego niemieckiego czasopisma o tematyce golfowej, a także architekt przeszło 70 pól golfowych, powstałych na terenie kontynentalnej Europy w latach 1926-27. W Bad Salzbrunn rozegrano także dwa kolejne mistrzostwa kraju w 1926 i 1927 r. W tym okresie pole odwiedziły także dwie najsłynniejsze ówcześnie golfistki z Europy kontynentalnej. W latach 1925-26 r. walkę w formacie match play stoczyły Niemka Erika Sellschopp z Reinbek i Węgierka Elisabeth von Szlávy. Mimo istnienia pola aż do roku 1929 w Bad Salzbrunn nie rozpoczął działalności żaden klub golfowy. Zapiski z 1931 roku mówią o 31. klubowiczach, a liczba ta nie ulega zmianie praktycznie do 1939 r. Mała ilość członków klubu świadczy, że z pola korzystali przede wszystkim goście zdroju i turyści, a powstanie klubu było podyktowane koniecznością uznania lokalnych graczy przez niemieckie organizacje golfowe. W większości środowisko graczy z Bad Salzbrunn było reprezentowane przez lekarzy, bankierów i businessmanów. Przez wiele lat do Szczawna przyjeżdżali jednak słynni i bogaci ludzie i to oni byli przede wszystkim klientelą tutejszego pola. Miejsce to stało się szybko ważnym centrum spotkań ówczesnej śmietanki towarzyskiej, tłumnie odwiedzanym przez przedstawicieli wyższych sfer. Dla przykładu, w 1932 z wizytą pojawił się tu książę Sigvard ze Szwecji. Goście pola zatrzymywali się głównie w Grand Hotelu (Śląskim Dworze), skąd golfiści musieli pokonać odległość jedynie 200 metrów przez las, aby dotrzeć do pierwszego tee. Okres świetności pola w Bad Salzbrunn przerwała wojna. Pole zamknięto a w okresie PRL golf uważany był za sport burżuazji i praktycznie wyeliminowano go z życia Polaków. Od lat 70-tych w Szczawnie w dawnym domku klubowym mieścił się kawiarnia „Słoneczna Polana” hotel i restauracja. Obecnie część dawnego pola jest użytkowana po przebudowie jako znany wśród kolarzy górskich tor 4Cross MTB (rowerów górskich). W roku 2004 organizowane na nim były Mistrzostwa Europy 4Cross, a w 2008 roku Nocne Zawody 4Cross o puchar Burmistrza Szczawna Zdroju."-tekst ze strony:
https://polska-org.pl/549472,Szczawno_Zdroj,Sloneczna_Polana_dawne_pole_golfowe.html |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Pozdrawiamy Majeczkę serdecznie :) |
Po wypiciu piwa i odpoczynku, powoli wkraczamy do miasteczka uzdrowiskowego.
"W jaki sposób powstało Szczawno-Zdrój historycy nie mogą dokładnie powiedzieć. Legendy mówią że pierwsza osada leśna powstała na Wzgórzu Gedymina na tak zwanej Polanie Tkackiej. Życiodajne wody mineralne tryskały tu na przełomie pierwszego i drugiego wieku naszej ery czyli około 2 tys. lat temu. Te informacje są nam znane dzięki wykopaliskom archeologicznym przeprowadzonym przez Niemców w latach 1907-1912. Niemieccy naukowcy w rejonie dzisiejszej wieży Anny odkopali wtedy przedhistoryczne ujęcia studzienne, zostały tam odkryte również szybiki wodne i czerpaki które pochodziły z czasów średniowiecznych (były to ujęcia i obudowa typu słowiańskiego). Tereny ówczesnego Szczawna Zdroju były bogate w zwierzynę, a także w ryby w rzekach i dlatego wabiły tutaj człowieka od najdawniejszych czasów. Te wówczas gęste bory penetrowali ludzie z nizin (myśliwi i bartnicy) a następnie poszukiwacze skarbów, rudy srebra i ołowiu. Później puszcza była karczowana i zaczęto uprawę roślin oraz hodowle bydła i owiec. Na pamiątkę odkrycia pierwszych ujęć wód mineralnych Towarzystwo Miłośników Szczawna Zdroju pod wieżą Anny w miejscu gdzie wypływały pierwsze szczawieńskie krynice, ufundowały na odkrytym bloku zlepieńca skalnego pamiątkową tablice o treści:
"W tym miejscu znajdowały się
pierwsze Prasłowiańskie ujęcia
źródeł wód mineralnych"
Dokument który pochodzi z 1221 roku mimo, że nie dotyczy bezpośrednio Szczawna Zdroju ma bardzo istotne znaczenie dla niej. Dokument ten mówi o innej miejscowości, wzmiankując jedynie Szczawno Zdrój jako geograficzny punkt odniesienia. Z tego dokumentu wynika, że już początkiem XIII w. Szczawno było jakąś liczącą się miejscowością, skoro w dokumencie Henryka Brodatego, wystawionym w Niemczech w 1221 r., mówi się, że wioskę Budzów koło Ząbkowic Śląskich należy wybudować na takich samych prawach i zasadach, jak wioski położone w pobliżu Solikowa (pierwotna nazwa dzisiejszego Szczawna Zdroju) zwanym też Salzborn. Dokument ten w przetłumaczeniu na język polski brzmi:
"W imię zbawiciela amen! My Henryk z Bożej Łaski Książe Śląska, chcemy, by było wiadomo wszystkim ludziom obecnie i w przeszłości, że wieś Budzów - mająca 50 (piędzi) oddaliśmy Manoldowi na szósty mórg, który będzie wolny od wszelkiego czynu i opłaty dziesięcin. Zaś, co pozostaje z lasu ponad 50 morgów dodajemy wymienionej wsi na tych samych prawach. Przekazujemy także owemu Manoldowi młyn i karczmę jemu i jego spadkobiercom lub komukolwiek w przeszłości chciałby sprzedać, wraz z wymienionymi poprzednio 6 morgami na wieczne posiadanie prawem dziedzictwa. Zobowiązaliśmy się owej wsi do udzielenia jej wolności od płacenia podatków na czas lat 14. Chcemy również, aby wymieniona wieś cieszyła się takim samym prawem i płaciła takie same opłaty jak wsie, które są uprzywilejowane i znajdują się dokoła Salzborn. Dan w Niemczy, roku łaskawego 1221"
"Nie ma jednak pewności o jakie prawa chodzi. W Historii Śląska Karol Malczynski wylicza Budzów w spisie miejscowości nie przeniesionych na prawo niemieckie. To zezwolenie Szczawno Zdrój otrzymało dopiero pod koniec XIII wieku. Natomiast umieszczenie w wyżej wymienionym dokumencie nazwy niemieckiej Salzborn, późniejszego Salzburn wskazuje na to, że już z początkiem XIII wieku tereny te były pod wpływami kolonistów niemieckich.
"Wiadomo już dzisiaj, że polskość tkwiła w tej osadzie od bardzo dawna i nie została wykarczowana mimo silnej germanizacji (podkreślali to sami Niemcy).
"Szczawno Zdrój swą nazwę zmieniało kilkakrotnie. Początkowa nosiło nazwę piastowskie Solicowo (była to pierwsza nazwa miejscowości). W okresie pierwszych lat niemieckiej kolonizacji, nazwę tę zmieniło na Salzbornn, a za czasów pruskich na Salzbrunn. W okresie między wojennym po drugiej wojnie światowej miejscowość nazywała się Solice Zdrój, a od roku 1947 zaczęła obowiązywać współczesna nazwa Szczawno Zdrój która pochodzi od szczaw żelazisto-ziemno-alkalicznych stanowiących główne składniki tutejszych wód leczniczych.
"Szczawno Zdrój od najdawniejszych czasów otrzymywało różne przywilej. Przykładem jest na pewno fakt, że w roku 1337 Piast Bolko II, książę świdnicki, udzielił pobliskim Świebodzicom, położonym niedaleko staropolskiej wioski o nazwie Pełcznica tzw. prawa mili (w tamtych czasach prawie każde miasto starało się aby uzyskać właśnie to prawo), które objęło Szczawno Zdrój. Prawo to zakazywało uprawianiu rzemiosła i warzeniu piwa na wsi w promieniu jednej mili od miasta i było jego przywilejem. Władcy Książa i okolic otrzymali przywileje zezwalające na uprawianie zajęć miejskich we wszystkich ich dobrach a więc Szczawno mogło również korzystać z tych przywilejów."-tekst ze strony:
http://www.szczawno.hb.pl/?action=enter&menu=historiaPrzechodzimy obok zamkniętego Zakładu Przyrodoleczniczego i docieramy do fontanny usytuowanej na wprost Pijalni Wód. Stajemy przed nią i odwracamy się do niej tyłem. Na wprost nas znajduje się pomnik psa. Jest to niezwykła rzeźba, z niesamowitą historią.
"Pomnik psa w Szczawnie-Zdroju. Historia, która przetrwała wieki.
Na parkowej polanie dawno temu ustawiono pomnik psa. Dodaje on majestatu temu miejscu i urozmaica wrażenie jego niezwykłości. Ozdabia wejście do parku od strony Pijalni Wód. Niewielu sobie sprawę, że z rzeźbą wiąże się ciekawa opowieść.
Ta niezwykła rzeźba została wykonana z piaskowca przez Saksońskiego artystę. Przedstawia psa – brytana, inaczej rasy mastyf. Pies ma naturalne rozmiary. Jest wierną kopią rzeźby wykonanej w końcu XVI w. do zamku w Brzegu na Opolszczyźnie. Oczywiście ten opis nie jest niczym szczególnym. Szczególna jest legenda tego pomnika.
Otóż w jednej z kronik w roku 1689 pojawił się zapis, że ukochany pies księcia piastowskiego linii brzeskiej Jerzego II (1547-1586) chciał przywitać swego pana tak szybko, że zeskoczył z krużganków na dziedziniec. Skok przez balustradę na dziedziniec okazał się nieszczęśliwy dla zwierzęcia, bo połamało ono łapy. Jak głosi legenda, pan na Brzegu, Oławie i Legnicy, wielki budowniczy, humanista i miłośnik zwierząt, chował psa u siebie w zamku od szczenięcia, ponoć nawet sam go karmił i pielęgnował. Pies odwdzięczał się panu miłością bezgraniczną, towarzyszył mu praktycznie na każdym kroku.
Kiedy Jerzy II opuszczał zamek, zwierzę smutniało i nie chciało jeść. Leżało wtedy godzinami bez ruchu jak posąg. Gdy pies połamał łapy, książę zmuszony był zabić swojego czworonożnego przyjaciela. Tak się przy tym wzruszył, że postanowił utrwalić jego wizerunek.
Skok psa z drugiego piętra podobno władca przeżył bardzo źle. Wzruszony zachowaniem wiernego zwierzęcia nakazał on wyrzeźbić psa i postawić jego pomnik na krużgankach. Przez następne 200 lat pomnik psa znajdował się w Brzegu. Tkwił tam do czasu okrutnych i krwawych wojen śląskich. Prusacy atakujący mocno umocnioną twierdzę w Brzegu w 1741 roku, ostrzelali z artylerii miasto oraz zamek brzeski.
Zamek ucierpiał na tym ostrzale na tyle, że zwaliły się krużganki, runęła rzeźba. Jednak pomnik, za wyjątkiem drobnych uszkodzeń, nie ucierpiał bardzo na tej kanonadzie. Pruski generał porucznik piechoty Heinrich Karl Ludwig Herault de Hautcharmoy żywo zainteresował się tak wspaniałą rzeźbą i zapragnął ją mieć. Zabrał ją do swojego majątku, który otrzymał od króla pruskiego Fryderyka II. Pomnik stanął tuż obok Oleśnicy, w miejscowości Wszechświęte.
Gdy generał zmarł na skutek ran odniesionych w bitwie o Pragę w roku 1757, dobra odziedziczył jego syn, Wilhelm Leopold, starosta powiatu oleśnickiego i major wojsk pruskich. Spełniając wolę ojca zapisaną w testamencie, nakazał on ustawić rzeźbę na jego grobie. Od roku 1757 do początku lat czterdziestych XIX w. rzeźba była nagrobkiem generała de Hautcharmoy w kościele we Wszechświętem.
Legenda mówi, że radę kościelną bardzo gorszył ten widok i szukano sposobu, aby pozbyć się pomnika psa. Gdy nadarzyła się więc okazja, odsprzedano rzeźbę. Sprzedaży dokonała siostrzenica zmarłego, a nabywcą okazał się przebywający tam Samuel August Zemplin (1784-1864), który zabrał ją do Szczawna-Zdroju.
Postać doktora Zemplina jest szczególnie zasłużona dla tego miasta. Bez mała przez 30 lat był on lekarzem naczelnym w Szczawnie-Zdroju. Dodatkowo był prekursorem i motorem napędowym wszelakich nowinek technicznych zmierzających do rozwoju uzdrowiska. To dzięki niemu to miejsce stało się cenionym uzdrowiskiem odwiedzanym przez czołowe w tamtych czasach osobistości z całej Europy i świata. Przy okazji doktor Zemplin prowadził własne interesy. Do niego należała Gospoda na Górze Gedymina obok zrujnowanej dzisiaj wieży widokowej. Tu w 1845 r. w wejściu do gospody ustawił pomnik ulubionego psa księcia Jerzego II. Pomnik stał tutaj do 1921 r., gdy po pożarze przeniesiono go na klomb naprzeciwko pijalni.
Od tej pory na rzeźbę nikt nie zwracał większej uwagi. Ponad 400-letni renesansowy pomnik powoli odchodził w zapomnienie, gdy zwrócił na niego uwagę znawca śląskiego renesansu Jakub Pokora. Za jego staraniami władze Brzegu i Szczawna-Zdroju porozumiały się i wymieniono oryginał na kopię. Jej twórcą jest p. Ryszard Bizoń. Kopia jest wykonana idealnie. Zniknęły obite w oryginale uszy i pojawiła się na nowo wyrazista, a mocno skorodowana w oryginale obroża.
W roku 1988 oryginał rzeźby powrócił do odbudowanego zamku w Brzegu. Po 262 latach pies znów stoi w krużgankach zamkowych. Niestety piaskowiec, z którego go wykonano, uległ dużemu skorodowaniu. Warunki atmosferyczne zrobiły swoje.
Jerzy II był władcą nietuzinkowym. Lubował się w sztuce i był doskonałym ekonomistą. Dzięki niemu pomnik psa to jeden z najstarszych samodzielnych pomników wystawionych zwierzęciu na tych ziemiach. Jedynie niedźwiedzie ze Ślęzy są starsze. Niezwykła jest też opowieść o samym powstaniu rzeźby. W tym okresie na dworze Piastów dominowały wpływy włoskie pod względem budownictwa, zwyczajów, czy sztuki. Jak się okazuje, to jednak nie Włosi stworzyli pomnik psa, a najprawdopodobniej Michał Kramer z Saksonii.
Stało się tak dlatego, że Włosi nie potrafili stworzyć samodzielnej rzeźby animalistycznej. Tworzyli ornamenty i płaskorzeźby i na tym koniec. Do wykonania pomnika z psem zawezwano Sasów. Ci poradzili sobie doskonale.
Pomnik jest niezwykły a pies niesamowity. Gdy będziecie w Szczawnie-Zdroju, koniecznie zajrzyjcie do ulubieńca księcia Jerzego II, uwiecznionego w kamieniu na wieki, pięknego, wiernego i oddanego mu brytana.
Niestety dzisiaj w Parku Zdrojowym próżno szukać przy pomniku psa jakiejkolwiek tabliczki. Nie ma też żadnego jego opisu. Przechadzający się tu kuracjusze mijają pomnik i spacerują dalej, obojętnie mijając kopię jednego z najpiękniejszych i najbardziej okazałych pomników animalistycznych Dolnego Śląska.
Dzisiaj niewiele osób o tej historii pamięta.
Po sesji zdjęciowej z rzeźbą psa idziemy w kierunku Pijalni Wód Mineralnych.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
"Hala Spacerowa z Pijalnią Wód Mineralnych w Szczawnie -Zdroju jest to unikalny kompleks zabytkowy XIX -wiecznej architektury. Obecna Hala w stylu klasycystycznym została ukończona w 1896 r. W tym okresie powstało wyjątkowe świadectwo minionej epoki w postaci dekoracyjnego sgraffito, które mieści się wewnątrz Hali Spacerowej. Przedstawia boga sztuki lekarskiej Asklepiosa przyjmującego z rąk bogini zdrowia Higiei czarę z wodą mineralną „Mieszko”. Autorem alegorycznego malowidła jest wrocławski artysta Hans Rumsch. W dolnej części polichromii widnieje napis Experto credite (Zaufaj doświadczonemu), a pod nim data 1599r. wskazująca pierwszą analizę szczawieńskich źródeł. Ich lecznicze działanie na organizm ludzki stwierdził medyk z Jeleniej Góry Caspar Schwenckfeld, lekarz rodu Hochbergów. Obraz został odrestaurowany przez „Uzdrowisko Szczawno-Jedlina” S.A. w latach 2016-2017. Hala Spacerowa z Pijalnią Wód Mineralnych jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i najchętniej odwiedzanych obiektów uzdrowiskowych w Szczawnie-Zdroju. Najstarszym źródłem odkrytym w Szczawnie-Zdroju jest uwiecznione na sgraffito „Mieszko”, którego istnienie źródła potwierdzone było już w XV wieku. Budowle które pełniły funkcję pijalni zmieniały się z biegiem lat. Wizerunek pawilonu z 1819 roku upamiętniony jest w herbie Szczawna – Zdroju. W marcu 1893 Hala Elizy (obecnie nosząca nazwę Hali Spacerowej) wraz z Pijalnią Wód uległa spaleniu. W ostatnich latach XX wieku wybudowano dwukondygnacyjną Pijalnię Wód Mineralnych według projektu berlińskich architektów. W roku 1992 obiekt po 100 latach ponownie padł ofiarą pożaru. Po trwającej cztery lata odbudowie Pijalnia Wód Mineralnych została oddana do użytku i zachwyca swoją architekturą odwiedzających gości. Na parterze Pijalni Wód warto zwrócić uwagę na rzeźbę szczawieńskiej nimfy „Najada” opiekującej się zdrojem. Kurację, w zależności od schorzeń przeprowadza się wodami: Mieszko, Marta, Dąbrówka i Młynarz. Ujęcia wód znajdują się w podziemiach obiektów uzdrowiska. Do największych walorów miasta należą wody lecznicze, szczawy wodorowęglanowo- sodowo-wapniowo-magnezowe. Dodatkowym atutem uzdrowiska jest położenie, krajobraz i historia miasta, które należało przez połowę millenium do rodu Hochbergów."-tekst ze strony:
https://dolnyslask.travel/pijalnia-wod-mineralnych-szczawno-zdroj/
Najpierw fotografujemy budynek z zewnątrz i dopiero po takich zdjęciach wchodzimy do środka. Hala Spacerowa robi wrażenie, więc oglądamy ją i focimy. Kiedy już zrobimy mnóstwo zdjęć, kupujemy lody i siadamy przy stoliku, by je na spokojnie zjeść.
Po zjedzeniu lodów, opuszczamy zabytkową Halę Spacerową i wychodzimy na zewnątrz. Tu na chwilę podchodzimy do wyrzeźbionego w pniu drzewa domku dla skrzatów. Fotografujemy go, zaglądamy do środka, a po zdjęciach wędrujemy uzdrowiskową promenadą, zmierzając ku centrum miasteczka.
Po drodze wchodzimy do Teatru Zdrojowego na sikundę i udaje nam się zajrzeć do sali teatralnej. Oczywiście wykorzystujemy okazję i robimy kilka zdjęć wnętrza, z czego jesteśmy zadowoleni, bo po pewnym czasie wchodzi Pan i nas wyprasza....
"Teatr Zdrojowy im. Henryka Wieniawskiego w Szczawnie-Zdroju
Teatr Zdrojowy zbudowano w zastępstwie rozebranego pod koniec XIX wieku teatru szczawieńskiego, usytuowanego na obrzeżach uzdrowiska. W 1896 roku, w miejscu przylegającego do Kursalu bazaru postawiono okazały budynek nowego teatru zdrojowego. Za klasycystyczną elewacją kryje się bogato zdobione noerokokowe wnętrze, sali teatralnej. Sala, posiadająca wymiary 19x13 metrów jest wysoka na 10 metrów. Na piętrze mieszczą się wysunięte balkony 3 lóż. Z sufitu zdobionego rozetą zwisa duży żyrandol. Otwory wentylacyjne zakrywają kraty w stylu regencji. Elektryczne oświetlenie i wentylacja sali należały wówczas do najnowocześniejszych osiągnięć z zakresu wyposażenia technicznego teatrów. W pierwszych latach XX wieku od strony południowej dobudowano zaplecze teatru.
W Teatrze Zdrojowym grano różne sztuki teatralne, w tym także twórców polskich; m. in. wystawiano utwór pod tytułem "Wódz Kościuszko". Afisz reklamujący imprezę był wydrukowany w językach niemieckim i polskim. Niezależnie od codziennyc koncertów kapeli uzdrowiskowej, koncertowały tu liczne obce orkiestry. Wykonywano utwory J. Elsnera, K. Krupińskiego, a później F. Chopina, St. Moniuszki i H. Wieniawskiego.
Po II wojnie światowej teatr funkcjonował z przerwami do roku 1972 roku, kiedy to rozpoczęto mający trwać, jak się później okazało, 22 lata, remont. Udało się go zakończyć dzięki przejęciu Teatru przez Gminę Szczawno- Zdrój od dotychczasowego właściciela "Uzdrowisko Szczawno- Jedlina" na początku lat dziewięćdziesiątych. Teatr Zdrojowy ponownie otwarł swoje podwoje 2 października 1994 roku spektaklem "Pimpinone" G.Ph. Telemanna w wykonaniu artystów sceny kameralnej Opery Wrocławskiej i Orkiestry Kameralnej Leopoldinum. Uruchomienie w październiku 1994 roku Teatru Zdrojowego, ponownie pozwoliło na prowadzenie wielostronnej działalności.
Dzięki staraniom podejmowanym przez władze miasta ,w roku 2008 Teatr Zdrojowy przeszedł remont elewacji zewnętrznej i dachu z iluminowanymi ozdobami – wieżyczką i figurą statui wolności. Rok 2010 zaś to czas prac konserwatorskich we wnętrzu sali teatralnej, polegających na przywróceniu jej dawnego blasku dzięki odmalowaniu ścian i odświeżeniu wybranych elementów 24 karatowym złotem. Cała inwestycja została sfinansowana ze środków Gminy Szczawno-Zdrój oraz pozyskanych z Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Dolnośląskiego na lata 2007-2013.
Dzisiaj, podobnie jak w XIX wieku i kolejnych dziesięcioleciach, Teatr Zdrojowy jest miejscem spotkań wielu znakomitości. Patronat Henryka Wieniawskiego - wielkiego wirtuoza skrzypiec i kompozytora - zobowiązuje. Stąd też nasz teatr jest miejscem wielu interesujących zdarzeń. Od ponad 30 lat odbywają się tu Międzynarodowe Festiwale Henryka Wieniawskiego, koncerty Vratislavia Cantans i Filharmonii Sudeckiej oraz recitale uznanych artystów. Tutaj przyjeżdżają polscy i zagraniczni wykonawcy oraz młodzi muzycy na Międzynarodowe Warsztaty Fletowe oraz Międzynarodowe Kursy Gitary Klasycznej.
Teatr Zdrojowy jest również szeroko znany z udanych konferencji i sympozjów środowisk naukowych, samorządowych, kultury i biznesu, a także spotkań promocyjnych i bali, które na długo pozostają w pamięci."-tekst ze strony:
http://www.teatr-zdrojowy.pl/historiaZ Teatru Zdrowego idziemy uliczkami Szczawna-Zdroju, zatrzymujemy się na kilka zdjęć i kiedy Radek dostrzega przystanek komunikacji miejskiej, spogląda na mnie i pyta:
-Mamy dobry czas, może pojedziemy do Książa Danusiu??
-Możemy-odpowiadam-dawno tam nie byliśmy.
-No właśnie, zobaczymy co się zmieniło, zrobimy zdjęcia i stamtąd wrócimy do domu.
-Dobrze Radeczku-odpowiadam i idziemy w kierunku przystanku autobusowego.
Kiedy docieramy na miejsce, sprawdzamy rozkład jazdy autobusów miejskich i stwierdzamy że za niedługą chwilkę mamy transport do samego Książa. Czekamy więc cierpliwie, a kiedy przyjeżdża nasz autobus, wsiadamy do niego, kupujemy bilety u Kierowcy i jedziemy.
Dość długo jedziemy....ale w końcu autobus wjeżdża na teren Zamku Książ. Wysiadamy z niego i od razu idziemy we wcześniej ustalonym kierunku. Jednak po chwilce zatrzymujemy się i zawracamy. Zamek Książ możemy obejrzeć kiedyś przy okazji, a dziś odbywa się Międzynarodowy Konkurs w Tradycyjnym Powożeniu co widzieliśmy jadąc autobusem miejskim.
Zawracamy więc i powoli idziemy w kierunku Hipodromu Stada Ogierów Książ. Zawody już trwają, ale kiedy docieramy na miejsce i tak mamy co oglądać. Oczywiście od razu robimy zdjęcia i cieszymy się z dobrze wybranej decyzji. Siadamy na ławce, na samym przodzie, słoneczko grzeje niesamowicie ale to co dzieje się przed nami wynagradza nam wszelkie niedogodności.
Oglądamy i oklaskujemy przejazdy polskich, czeskiej, niemieckiej i australijskiej powozowej załogi. Jesteśmy pod wrażeniem kunsztu przejazdu jak i strojów dopasowanych do powozów z danej epoki.
Przejazd powozu z Australii był bezbłędny, a poza tym zmieścił się w wyznaczonym czasie. Dlatego też załoga powozu z Australii zajęła I miejsce. Wszyscy zgromadzeni na widowni i my razem z innymi głośno oklaskujemy zwycięzców :)
Po wręczeniu medali, nagród i rundzie honorowej czekamy na wjazd Pocztu Kasztelanii Żukowickiej pod wodzą Aleksandra Jarmuły.
Po pokazach jeździeckich i prezentacji jeźdźców, żegnamy Poczet Kasztelanii Żukowskiej i kierujemy się ku wyjściu z Hipodromu. Po drodze mijają nas klacze wraz z tegorocznym potomstwem po Mistrzu Świata ogierze Sonet. Oglądamy przepiękne konie i robimy zdjęcia ciesząc oczy i aparaty ich pięknem :)
Po opuszczeniu Hipodromu idziemy w kierunku przystanku komunikacji miejskiej. Jednak zanim tam dotrzemy, zatrzymujemy się przy stoisku z piwem. Mamy sporo czasu, więc kupujemy sobie po jednym czeskim lanym i wędrujemy obejrzeć spakowane konie i powozy.
Gdy docieramy na przystanek autobusowy, jesteśmy w szoku. Na przystanku i dookoła niego jest mnóstwo ludzi. A jeszcze większy szok przeżywamy, gdy podjeżdża autobus miejski-jest pełen pasażerów. Ledwo znajdujemy stojące, wygodne miejsca. Najważniejsze że jedziemy :)
Po drodze, gdy lekko się opróżnia, udaje nam się usiąść i powiem że jesteśmy z tego powodu zadowoleni, bo do stacji mamy spory kawałek.
Kiedy jesteśmy nieopodal stacji kolejowej Wałbrzych-Miasto, przegapiamy przystanek na którym powinniśmy wysiąść, a to dlatego że mamy nadzieję że funkcjonuje ten tuż przed dworcem. Niestety, okazuje się że wysiadamy na tym, z którego mieliśmy rano podjechać by było bliżej.
Nic to !!!
Wysiadamy i prawie zbiegamy do stacji. Kiedy jesteśmy już prawie na dworcu, zapowiadają nasz pociąg. Sprężamy się oboje. Radkowi to idzie ot tak, ale u mnie adrenalina wzięła górę i nie czując żadnego bólu kiedy zbiegam po schodach i lekko zdyszana wsiadam do pociągu, który akurat zatrzymał się na peronie. Zajmujemy wygodne miejsca, rozsiadamy się i jedziemy do domu, kończąc w ten sposób dzisiejszą wycieczkę.
Podróż mija nam bezproblemowo :)
Kolejna wędrówka już wkrótce, więc do zobaczenia niebawem :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko, życząc miłej lektury i zdrowia :)
Danusia i Radek :)
"Międzynarodowy Konkurs Tradycyjnego Powożenia 2022
Polskie Towarzystwo Powozowe od roku 2013 organizuje Międzynarodowy Konkurs Tradycyjnego Powożenia. Odbywa się on na Zamku Książ i w jego bezpośrednim otoczeniu. W tym roku gościliśmy przedstawicieli Czech, Niemiec, Austrii, Belgii, Australii i oczywiście Polski.
W związku z tym, że konkurs oprócz sportowego, ma również charakter historyczny, pozwolę sobie przy zawodniku podawać nazwę oraz przybliżony rok produkcji pojazdu, którym startował.
|
Kto zostawił plecak i buty??? |
Gary Rollads z Australii (Break 1900 r), nie będąc faworytem po pierwszym konkursie prezentacji, tak dobrze wykonał zadania próby terenowej i konkursu zręczności, że w klasyfikacji generalnej zajął pierwsze miejsce. Tuż za nim uplasował się jeden z faworytów, nasz stały gość z Niemiec, Matthias Pfeifer (Dog Card 1900 r), a nasz przedstawiciel, Jacek Soborski (Break 1920 r) był trzeci, co ze względu na to, że rozpoczął swoją przygodę z powożeniem tradycyjnym w tym roku, było dość dużym zaskoczeniem.
Przebieg wszystkich trzech konkursów był bardzo ciekawy, bo po każdym, klasyfikacja ulegała zmianie, co oprócz doznań estetycznych, naturalnie z tego rodzaju konkursem związanych, dostarczyło licznie zgromadzonej publiczności, nie lada emocji.
Niespodzianką było odległe miejsce w klasyfikacji generalnej, jednego z faworytów, Urbain Van de Voorde (Going to Cover 1900 r) Belgia. Na niedzielnej kolacji, z uśmiechem na twarzy, skwitował to tekstem: ,, ... w swojej karierze jeszcze nigdy nie zebrałem tylu punktów karnych, ale i tak jestem wygrany. Przegrali Ci, którzy zostali w domu"
Konkursowi towarzyszyły dodatkowe atrakcje.
-Pokaz hodowlany Stada Ogierów Książ
-,"Śniadanie na trawie'' z muzyką symfoniczną w tle.
-Konkurs na najpiękniejszy kapelusz.
-Wystąpił "Poczet Kasztelanii Starożukowickiej'' pod dowództwem Alexandra Jarmuły, który był doskonałym uzupełnieniem wszystkich trzech konkursów.
-Piątkowy "Wieczór Narodów" i sobotnią kolację umilił zespół "Horpyna", bo muzyka na żywo, stale towarzyszy naszym konkursom.
Komisję sędziowską stanowili: Eduardo Cruz z Portugalii, Hartmunth Huber z Niemiec i Jose Varo Garrido z Hiszpanii.
W imieniu swoim i prezesa Polskiego Towarzystwa Powozowego, Andrzeja Novaka-Zemplińskiego dziękuję wszystkim osobom , które przyczyniły się do sprawnego przeprowadzenia ósmego już konkursu oraz firmom, które nas wspomogły:
Energys - producent pasz dla koni, Over Horse, Indyk Śląsk, KOWR, Zenon Mendyka-Powozy, Spa-Sport, Arden, Zamek Książ, Stado Ogierów Książ.
Do zobaczenia za rok.
Ależ bogata niesamowita wycieczka. Przypomnieliście mi Szczawno-Zdrój. Byłam kilka lat temu w sanatorium. Jednak nie przypominam sobie czy
OdpowiedzUsuńbył tam ten pomnik wiernego psa. Ciekawa historia psa jak i samego pomnika. A już do końca zachwyt mnie ogarnął przyglądając się zdjęciom
z pobytu Waszego na hipodromie i te wspaniale zawody. A konie przepiękne, wprost Mieliście farta. Było co oglądać. Dobrze, że zdążyliście na pociąg.
Pozdrawiam cieplutko.
Olu dziękujemy za wizytę i miłe słowa. Wycieczka nam się wyśmienicie udała i była bardzo piękna :)
UsuńPozdrawiamy serdecznie :)