środa, 30 sierpnia 2017

Kaszuby-Wdzydze Kiszewskie,Będomin,Wieżyca,Szymbark,Wdzydze Kiszewskie-dzień trzeci :)

" XLVII Rajd na Raty wycieczka autokarowa 28.08-02.09.2017 r. - "Kaszuby".
Organizator: Oddział PTTK „Sudety Zachodnie” w Jeleniej Górze.
Opracowanie trasy, obsługa przewodnicka: Wiktor Gumprecht.

W czasie wycieczki odwiedzimy interesujące, godne poznania miejsca na Kaszubach i po drodze. O ich randze świadczy umieszczenie na Liście UNESCO (Toruń) i Pomników Historii – zabytków o szczególnym znaczeniu dla naszej kultury ustanawianych rozporządzeniem Prezydenta RP (2 zespoły); aż 14 z nich znajduje się w „Kanonie Krajoznawczym Polski” – wykazie najciekawszych w skali kraju obiektów krajoznawczych. Walorem „Szwajcarii Kaszubskiej” są zapierające dech krajobrazy: liczne malownicze jeziora oraz zalesione wzgórza z wciśniętymi pomiędzy, niewielkimi miejscowościami, pozostające na długo w pamięci. Noclegi wraz z wyżywieniem zarezerwowane zostały w Domu Pielgrzyma „Arka” w Licheniu (1) i w Stanicy Wodnej PTTK we Wdzydzach Kiszewskich (4).

30.08.2017 r. – środa
przejazd: Wdzydze Kiszewskie – Będomin – Szymbark – Wdzydze Kiszewskie
Będomin – w XVIII–wiecznym dworku, w którym urodził się Józef Wybicki mieści się Muzeum Hymnu Narodowego, będące jedyną tego rodzaju placówką na świecie. W zbiorach znajdują się pamiątki po twórcy polskiego hymnu i innych postaciach z jego epoki, elementy wyposażenia dworu a także niezwykle cenne muzykalia patriotyczne.
Szymbark – wchodzimy na wieżę widokową usytuowaną na szczycie Wieżycy, najwyższego wzniesienia Kaszub i całego Niżu Polskiego, następnie zwiedzamy CEPR (Centrum Edukacji i Promocji Regionu). W tym szczególnym miejscu można poznać historię i kulturę Kaszub, zobaczyć unikatowe obiekty, są to m.in.: najdłuższa deska świata, Dom Sybiraka, model łagru syberyjskiego, replikę bunkra „Gryfa Pomorskiego”, czy największy koncertujący fortepian świata.
Wdzydze Kiszewskie – zwiedzamy tu Kaszubski Park Etnograficzny – muzeum typu skansenowskiego, w którym zgromadzono ponad 50 obiektów architektury ludowej z obszaru całych Kaszub, chałupy, dwory, szkoła, kuźnia, wiatraki, kościół, budynki gospodarcze świadczą o bogactwie i różnorodności wiejskiego budownictwa, wiernie odtworzone wnętrza wraz z autentycznym wyposażeniem nadają temu miejscu niezwykły klimat. Utworzone w 1906 roku było pierwszym na ziemiach polskich muzeum na wolnym powietrzu."

Dzień budzi nas błękitnym niebem i słoneczkiem.Wstajemy dość wcześnie,by na spokojnie wykąpać się,ogarnąć domek,zrobić kilka zdjęć i bez pośpiechu iść do Tawerny na śniadanie.Posilamy się niespiesznie,mamy dość czasu,bo wyjazd jest o 8:30.Po śniadaniu idziemy do domku,bierzemy aparaty,plecak z kajetami i wędrujemy w kierunku autokaru.Wsiadamy do niego i kiedy jesteśmy w komplecie ruszamy ku dzisiejszej kaszubskiej przygodzie :)




















































Pierwszym naszym dzisiejszym celem jest Będomin.Niewielka wieś posiada niezwykły dworek, którym mieści się Muzeum Hymnu Narodowego.I my mamy dziś je odwiedzić.
Podróż mija nam bezproblemowo i szybko.

"Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie – oddział zamiejscowy Muzeum Narodowego w Gdańsku, znajdujący się w Będominie na Kaszubach. Muzeum ulokowano w dworze szlacheckim, należącym w latach 1740-1785 do rodziny Wybickich. Tam urodził się Józef Wybicki, twórca tekstu Mazurka Dąbrowskiego, hymnu państwowego Polski.
Pierwotny budynek zbudowany został przez rodzinę Gleissen-Doręgowskich na początku XVIII wieku i przebudowany na dwór w polskim stylu w latach 1741 i 1772-1773, kiedy Będomin był już w posiadaniu rodu Wybickich. Z tego czasu pochodzi istniejąca do dziś parterowa część dworu. W 1906 roku, gdy właścicielami Będomina była już rodzina Dahlweid, wschodnia część dworu spłonęła i wymagała prowizorycznej przeróbki. Budynek radykalnie przebudowano w 1912 roku, nadając mu formę dwukondygnacyjnej budowli, przykrytej polskim łamanym, czterospadowym dachem. W latach 1977-1978 w dworku przeprowadzono gruntowną renowację i zaadaptowano go na muzeum hymnu państwowego. W ramach prac budynkowi przywrócono wygląd z II połowy XVIII w., natomiast pomieszczeniom nadano wystrój i wyposażono zgodnie z tradycją polskich dworków szlacheckich.
W muzeum gromadzone są pamiątki po twórcy polskiego hymnu – Józefie Wybickim i innych postaciach z jego epoki, dokumenty dotyczące historii Mazurka Dąbrowskiego, a także elementy wyposażenia dworu z XVIII i początku XIX w. W zbiorach znajdują się: meble, dywany, XIX-wieczne obrazy i kilimy o tematyce patriotycznej, broń (szable i pistolety z XIX w.), biżuteria patriotyczna z okresu powstań narodowych, medale pamiątkowe, telegramy i karty pocztowe o charakterze patriotycznym z początku XX w., dzieła literackie i plastyczne inspirowane "Pieśnią Legionów Dąbrowskiego". Część ekspozycji poświęcona jest wpływowi "Mazurka Dąbrowskiego" na świadomość narodową Polaków.
Najcenniejszą kolekcją muzeum są muzykalia patriotyczne. Tworzą ją: śpiewniki i nuty polskich pieśni (w tym nuty i tekst Mazurka Dąbrowskiego wydane w Paryżu w 1826 r. w języku polskim i francuskim oraz dwie trawestacje hymnu wydane w Niemczech w XIX w.), słowa hymnów innych państw wzorowane na hymnie polskim, różne wersje Mazurka powstające w XIX w., pozytywki wygrywające "Mazurka Dąbrowskiego", najstarsze płyty gramofonowe z nagraniami polskich pieśni hymnicznych (takich jak "Rota", "Chorał", "Warszawianka", "Boże coś Polskę" i "Mazurek Dąbrowskiego"), gramofony z początku XX w. (w tym unikatowy gramofon miniaturowy i dwie miniaturowe płyty z nagraniem hymnu).
Muzeum organizuje różnotematyczne wystawy okresowe, natomiast wśród stałych ekspozycji można zobaczyć:
"Polskie symbole narodowe",
"Losy Mazurka Dąbrowskiego",
"Józef Wybicki i jego czasy".
Jesienią 2013 w pobliżu muzeum zainstalowany został 5-metrowy pomnik orła, którego skrzydła tworzy 248 starych kos."-Wikipedia.

Autobus wjeżdża na teren gdzie znajduje się dworek i parkuje nieopodal wielkiego orła.

"Orzeł na podwórku jest niezwykły. To dzieło Roberta Florczaka z gdańskiej ASP, o czym informuje tablica. Powstał specjalnie na uroczystość 35-lecia placówki, czyli w 2013 roku.Jego skrzydła tworzy 248 kos, a wszystkie artysta zebrał z okolic dworku Wybickiego.
Są  kosy  łatane, spawane, lutowane i skręcane. Niektóre mają ostrza szerokie, inne tak cienkie, że przypominają brzytwy. Robert Florczak podarował im drugie życie, bo jak stwierdził w jednym z wywiadów „kosa postawiona na sztorc to rzecz absolutnie i niepowtarzalnie polska. To militarny geniusz Tadeusza Kościuszki i nietuzinkowy patriotyzm chłopów sprawił, że zwykłe narzędzie rolnicze stało się orężem walki o polską niepodległość."-fragment tekstu ze strony:  https://proszewycieczki.wordpress.com/2016/02/04/bedomin-orzel-z-kos/

Na miejscu jesteśmy z zapasem czasowym,korzystamy więc z okazji i przechadzamy się spacerowym krokiem dookoła  dworku,robimy zdjęcia,przysiadamy na ławkach wystawiając twarze do słońca i czekamy na Panią Przewodnik,która ma nas oprowadzić i opowiedzieć o miejscu,w którym akurat się znajdujemy.
O umówionej godzinie,połowa grupy wchodzi do dworku,a reszta idzie obejrzeć wystawę "Polskie symbole narodowe",która znajduje się w innym budynku.
Spokojnie,bez pośpiechu oglądamy wszystko i robimy zdjęcia.








































































































































































































































































Po obejrzeniu wystawy i zrobieniu mnóstwa zdjęć,wychodzimy na zewnątrz.Krótki spacer dookoła dworku,rozmowa z Panem,który sprząta powalone przez nawałnicę drzewa i kiedy pierwsza grupa wychodzi na zewnątrz,my wchodzimy do środka.
Tu wita nas Pani,która będzie nas oprowadzać po wnętrzach dworku.
W pierwszym pomieszczeniu słuchamy opowiadania o Józefie Wybickim-Jego życiu i twórczości.

O Józefie Wibickim można przeczytać tu: http://culture.pl/pl/tworca/jozef-wybicki

Wysłuchujemy Hymnu Narodowego,wszystkich zwrotek,nawet tych których się nie śpiewa.

Aktualna treść:                                             Tekst według pisowni rękopisu Wybickiego:
Jeszcze Polska nie zginęła,                           Jeszcze Polska nie umarła,
Kiedy my żyjemy.                                         kiedy my żyjemy.
Co nam obca przemoc wzięła,                      Co nam obca moc wydarła,
Szablą odbierzemy.                                       szablą odbijemy.
                                                                   
Marsz, marsz, Dąbrowski,                            Marsz, marsz, Dąbrowski
Z ziemi włoskiej do Polski.                          do Polski z ziemi włoski
Za twoim przewodem                                   za Twoim przewodem
Złączym się z narodem.                                złączem się z narodem.

Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę,          Jak Czarniecki do Poznania
Będziem Polakami.                                      wracał się przez morze
Dał nam przykład Bonaparte,                      dla ojczyzny ratowania
Jak zwyciężać mamy.                                  po szwedzkim rozbiorze.

Marsz, marsz, Dąbrowski...                         Marsz, marsz, Dąbrowski...

Jak Czarniecki do Poznania                         Przejdziem Wisłę przejdziem Wartę
Po szwedzkim zaborze,                                będziem Polakami
Dla ojczyzny ratowania                                dał nam przykład Bonaparte
Wrócim się przez morze.                              jak zwyciężać mamy.

Marsz, marsz, Dąbrowski...                         Marsz, marsz, Dąbrowski...

Już tam ojciec do swej Basi                        Niemiec, Moskal nie osiędzie,
Mówi zapłakany –                                       gdy jąwszy pałasza,
Słuchaj jeno, pono nasi                               hasłem wszystkich zgoda będzie
Biją w tarabany.                                          i ojczyzna nasza.

Marsz, marsz, Dąbrowski...                        Marsz, marsz, Dąbrowski...

                                                                    Już tam ojciec do swej Basi
                                                                    mówi zapłakany:
                                                                    „słuchaj jeno, pono nasi
                                                                    biją w tarabany”.

                                                                     Marsz, marsz, Dąbrowski...

                                                                    Na to wszystkich jedne głosy:
                                                                    „Dosyć tej niewoli
                                                                    mamy Racławickie Kosy,
                                                                    Kościuszkę, Bóg pozwoli”.

                                                                    











"Mazurek Dąbrowskiego  – polska pieśń patriotyczna z 1797 roku, od 26 lutego 1927 oficjalny hymn państwowy Rzeczypospolitej Polskiej.
Słowa hymnu – nazywanego Pieśnią Legionów Polskich we Włoszech – zostały napisane przez Józefa Wybickiego. Autor melodii, opartej na motywach ludowego mazurka (właściwie mazura) pozostaje nieznany. Początkowo sądzono, że melodię tę skomponował książę Michał Kleofas Ogiński (twórca słynnego poloneza – Pożegnanie ojczyzny), potem materiały archiwalne temu zaprzeczyły i do dziś najczęściej autorzy śpiewników i prac naukowych podają określenie „melodia ludowa” (a niektórzy dodają do tego asekuracyjny znak zapytania).
Pieśń powstała w mieście Reggio nell'Emilia w ówczesnej Republice Cisalpińskiej (obecnie północne Włochy), jednak dokładna data i okoliczności jej napisania oraz pierwszego wykonania nie są pewne, do dziś pozostając przedmiotem sporów wśród historyków. Według Wojciecha Podgórskiego było to:
"...między 16, a 19 lipca 1797 r. – pod wpływem pierwszego wzruszenia, jakie opanowało Wybickiego na widok polskich mundurów, orłów, sztandarów – powstały strofy żołnierskiego wyznania wiary: Jeszcze Polska nie umarła."
Podobnego zdania jest np. Jan Pachoński i inni badacze. Według Bronisława Bilińskiego pieśń musiała jednak powstać wcześniej – między 10 a 15 lipca, a wskazywać mogą na to ustalenia XIX-wiecznego badacza Mazurka, Wojciecha Sowińskiego, który twierdził, że:
"...na specjalnym zebraniu starszyzny legionowej w Reggio w lipcu 1797 r. w nastroju radosnego oczekiwania, odśpiewał Wybicki "Pieśń"."
Według Bronisława Bilińskiego owo zebranie starszyzny legionowej mogło odbyć się 14 lub 15 lipca – w rocznicę zburzenia Bastylii, pieśń musiała więc powstać wcześniej.
Nie jest też znany moment pierwszego publicznego wykonania Mazurka na ulicach Reggio. Według Juliusza Willaume mogło to nastąpić już 16 lipca, podczas defilady. Inni naukowcy przyjmują dzień 20 lipca, kiedy to przy okazji pożegnania legionów w mieście generał Dąbrowski zasadził na Piazza Piccolo w Reggio pamiątkowe drzewko wolności. Pierwszym wykonawcą mógł być sam Wybicki, który śpiewał sam lub z grupą żołnierzy.
Pewne jedynie jest to, że pieśń od samego początku zyskała ogromną popularność i była chętnie śpiewana przez legionistów.
29 sierpnia 1797 gen. Dąbrowski pisał do autora tekstu z Bolonii: Żołnierze do Twojej pieśni coraz więcej gustu nabierają. Z początkiem 1798 znana była już we wszystkich zaborach. Tekst ogłoszono po raz pierwszy w Mantui w lutym 1799 w gazetce „Dekada Legionowa”. Śpiewana była podczas triumfalnego wjazdu gen. H. Dąbrowskiego i J. Wybickiego do Poznania 3 listopada 1806 r., podczas powstania listopadowego (1830), styczniowego (1863), przez Polaków na Wielkiej Emigracji, w czasie rewolucji 1905, I i II wojny światowej. Tekst Mazurka był tłumaczony przez poetów solidaryzujących się z walczącą Polską i znany był w 17 językach, m.in.: niemieckim, francuskim, angielskim, rosyjskim, węgierskim, chorwackim, macedońskim, serbskim, słowackim, litewskim oraz żmudzkim. Podczas Wiosny Ludów (1848) Mazurek Dąbrowskiego śpiewany był na ulicach Wiednia, Berlina i Pragi, gdzie cieszył się szczególną popularnością. Mazurek Dąbrowskiego był wykorzystywany w utworach muzycznych. Jako jeden z pierwszych użył go Karol Kurpiński, który skomponował w 1821 fortepianową (organową) fugę na jego temat. Fuga ta, zinstrumentowana przez autora, zabrzmiała pod jego batutą 1 stycznia 1831 roku w wykonaniu orkiestry Opery Warszawskiej. Ryszard Wagner wykorzystał melodię Mazurka w uwerturze Polonia skomponowanej po upadku powstania listopadowego. Grano ją pod okupacją niemiecką w czasie II wojny światowej, gdy zabronione było granie polskiego hymnu. W zmienionej postaci użyto muzyki hymnu w nazistowskim filmie propagandowym Powrót do ojczyzny (Heimkehr).
Na melodię polskiego hymnu śpiewano na Śląsku popularną patriotyczną pieśń pt. „Długo nasz Śląsk ukochany...” do słów śląskiego poety oraz pisarza Konstantego Damrota.
W czasie powstania warszawskiego w 1944 roku węgierskie jednostki stacjonujące w Warszawie sympatyzowały z walczącymi Polakami. Orkiestra 5 węgierskiej dywizji rezerwowej odegrała dla warszawiaków Mazurka Dąbrowskiego na Ursynowie.
Polski hymn narodowy stał się protoplastą dla innych słowiańskich hymnów i pieśni. Słowacy śpiewali: Hej, Slováci, ešte naša slovenská reč žije. Autorem w 1834 r. był Samo Tomášik, pastor luterański. Ten tytuł później został zamieniony przez Czechów na Hej, Slované. Pieśń stała się pieśnią wszystkich Słowian po zjeździe wszechsłowiańskim w 1848 roku w Pradze. Łużyczanie mają pieśń Hišće Serbstwo njezhubjene (Jeszcze Łużyce nie zginęły) napisaną przez Handrija Zejlera w 1845 r. na wzór Mazurka Dąbrowskiego, a Chorwaci pieśń Još Hrvatska ni propala (Jeszcze Chorwacja nie umarła) z 1833 autorstwa Ferdynanda Livadicia. Tekst ukraińskiego hymnu narodowego z 1863, zaczynającego się od słów Ще не вмерла Україна (Jeszcze nie umarła Ukraina), jest kolejnym przykładem, jak polska pieśń wyzwoleńcza, która stała się późniejszym oficjalnym hymnem narodowym, promieniowała na ludy ościenne.
W czasie Powstania listopadowego 1831 roku Mazurek Dąbrowskiego zawędrował na Żmudź jako pieśń ludowa pod tytułem. „Pieśń Żmudzinów telszewskiego powiatu w wojnie r. 1831”. Do melodii polskiego hymnu napisano siedem zwrotek tekstu po żmudzku. Pierwsza zwrotka w polskim tłumaczeniu brzmi:

„Jeszcze Polska nie zginęła, gdy Żmudzini żyją
I Żmudź walkę rozpoczyna, gdy się w Polsce biją.
Polacy z Rusią, ze Żmudzią i Litwą
Wywalczą swobody tak świętą bitwą”.

Pierwsza zwrotka hymnu nawiązuje do ostatniego rozbioru Polski. Po klęsce insurekcji kościuszkowskiej, w 1795 terytorium Rzeczypospolitej zostało całkowicie rozdzielone pomiędzy Rosję, Prusy i Austrię. Zwrotka wyraża zatem patriotyzm i wiarę w odzyskanie niepodległości.
Po III rozbiorze Rzeczypospolitej znaczna liczba polskich żołnierzy wyemigrowała do Francji i Włoch. W styczniu 1797 generał Jan Henryk Dąbrowski na mocy umowy z rządem lombardzkim, w porozumieniu z Francuzami, utworzył Legiony Polskie. W refrenie autor, który współtworzył Legiony, wyraził nadzieję powrotu do Polski pod dowództwem gen. Dąbrowskiego.
Nadzieja legionistów na powrót do Polski była jednak związana z walkami prowadzonymi pod zwierzchnictwem generała Napoleona Bonaparte, który już wówczas odnosił sukcesy wojskowe w północnych Włoszech, a kilka lat później rządził Francją. W drugiej zwrotce (a trzeciej zwrotce w rękopisie Wybickiego) hymnu autor wyraził przekonanie, iż z pomocą Bonapartego żołnierze podążając z zachodu poprzez rzekę Wartę i południa poprzez Wisłę byliby w stanie przywrócić niepodległą Polskę.
Trzecia zwrotka (druga według oryginalnego rękopisu) nawiązuje do Stefana Czarnieckiego, dowódcy polskiego w czasie potopu szwedzkiego w XVII wieku i m.in. przeprawy na wyspę Als.
W oryginalnym rękopisie Wybickiego występuje czwarta zwrotka, której brak we współczesnym hymnie. W zwrotce tej autor doradza, iż jedynym warunkiem obronienia się przed dwoma największymi zaborcami, tj. Prusami (Niemiec) i Rosją (Moskal), będzie ogólnonarodowa zgoda.
Czwarta zwrotka (piąta według rękopisu) stanowiła dla pozostających na emigracji legionistów obraz Polaków pozostających w Ojczyźnie i wysłuchujących tarabanu na znak zbliżających się polskich wojsk.
W szóstej zwrotce (w rękopisie) Józef Wybicki nawiązał do Tadeusza Kościuszki, zwycięskiego dowódcy z bitwy pod Racławicami w czasie powstania w 1794 r. Wyraził również ufność w Opatrzność Bożą.
Podsumowując, słowa Pieśni Legionów Polskich we Włoszech nawiązywały do wzniosłych wydarzeń z dziejów polskiego oręża oraz współczesnych zwierzchników wojskowych, w których pokładano nadzieję na powrót do Ojczyzny i odzyskanie niepodległości.
Wiele osób przeinacza drugi wers i zamiast ...kiedy my żyjemy... śpiewa ...póki my żyjemy... W oryginalnym tekście Wybickiego i obowiązującym tekście Hymnu jest forma kiedy i tylko ona jest poprawna. Jerzy Bralczyk uważa jednak, że trochę dziwne jest połączenie czasownika dokonanego ("zginęła", "umarła") z niedokonanym ("żyjemy") przez "kiedy". Normalne byłoby "żyje, kiedy my żyjemy". A jeszcze bardziej "żyje, póki my żyjemy". Jeśli "nie zginęła", mniej niezręczne i bardziej jednoznaczne jest "póki" (...). "Póki" w hymnie nie razi. Wolę je w każdym razie od banalnego, mniej gramatycznie i znaczeniowo dopasowanego "kiedy".
Innym często popełnianym błędem jest śpiewanie dwóch równych nut (dwóch ósemek) w miejscu, w którym pierwsza powinna być trzy razy dłuższa od drugiej (ósemka z kropką i szesnastka). Ósemka z szesnastką to rytm, który pokrywa się z sylabami „Je-szcze”; „Nie zgi” (pierwsza sylaba od słowa „zginęła”); „Kie-dy”; „Co nam”; „przemoc”; „szablą”; „Z zie-mi”.
Publicznie hymn państwowy wykonuje się lub odtwarza w szczególności w czasie uroczystości oraz świąt i rocznic państwowych. Podczas wykonywania lub odtwarzania hymnu państwowego obowiązuje zachowanie powagi i spokoju. Osoby obecne podczas publicznego wykonywania lub odtwarzania hymnu stoją w postawie wyrażającej szacunek, a ponadto mężczyźni w ubraniach cywilnych – zdejmują nakrycia głowy, zaś osoby w umundurowaniu obejmującym nakrycie głowy, niebędące w zorganizowanej grupie – oddają honory przez salutowanie. Poczty sztandarowe podczas wykonywania lub odtwarzania hymnu oddają honory przez pochylenie sztandaru. Przepisy wydane na podstawie ustawy określają zachowanie się osób w umundurowaniu, występujących w zorganizowanej grupie. Hymn Rzeczypospolitej Polskiej wykonywany lub odtwarzany w sposób zapewniający im należną cześć i szacunek. W szczególności zabrania się wykonywania hymnu ze zmienioną melodią lub tekstem.
Hymn państwowy można wykonywać w opracowaniach wokalnych, instrumentalnych oraz wokalno-instrumentalnych, zgodnych z ustawową wersją melodyczną i jej harmonizacją. Zapisy nutowe oraz dźwiękowy według harmonizacji profesora Kazimierza Sikorskiego dostępne są na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Naruszenie przepisów o hymnie RP stanowi wykroczenie zagrożone karą aresztu lub grzywny."-Wikipedia.














Pani Przewodnik oprócz opowiadania nam o Józefie Wybickim,o Legionach Polskich we Włoszech,o historii naszego Hymnu Narodowego,przepytuje naszego młodego wycieczkowicza Krzysia i zadowolona jest z udzielanych przez Niego odpowiedzi.Jesteśmy dumni z Krzysia,bo wielu z nas nie odpowiedziałoby prawidłowo na pytania.Szczęśliwi i radośni wędrujemy do kolejnego pomieszczenia.

























Tu mamy okazję obejrzeć zajrzeć do pokojów dworskich i poznać jak właściciele dworku żyli,czym się zajmowali i co robili.Podziwiamy zgromadzone tu sprzęty,przechadzamy się niespiesznie,robimy zdjęcia i słuchamy Pani,która opowiada o życiu Józefa Wybickiego w Będominie.Bez pospiechu wędrujemy przez kolejne pokoje,oglądając niespiesznie wszystko,robiąc całe mnóstwo zdjęć i słuchając historii opowiadanych przez Panią Przewodnik :)































































































































































Kiedy wszystko już obejrzymy,zrobimy ogromną ilość fotek i wysłuchamy przeróżnych wersji naszego Hymnu powoli opuszczamy wnętrza dworku,dziękując brawami Pani Przewodnik za poświęcony nam czas i ogrom wiedzy nam przekazanej :)
Zanim wsiądziemy do autokaru wymuszam zdjęcie grupowe przy wielkim Orle.Dość długo czekamy aż wszyscy się zbiorą,ale kiedy w końcu jesteśmy w komplecie,robimy zdjęcia grupowe,a po nich wsiadamy do autobusu i ruszamy ku kolejnemu dzisiejszemu celowi :)
Zdjęcie z błędem...


Przed nami Wieżyca.
Podróż mija nam szybko,sprawnie i bezproblemowo.Autokar wjeżdża na dość duży parking,wysiadamy z niego i idziemy w kierunku budki z pamiątkami.Witamy się tu z Panem ubranym w strój kaszubski,ale najbardziej zaciekawia mnie niewielka beczułka z napisem "G.D. Lubań 2010".Robię kilka zdjęć i zaczynamy się delikatnie piąć ku szczytowi.

"Wieżyca (kaszb. Wieżëca, niem. Turmberg lub Thurmberg) – najwyższe wzgórze pasma morenowych Wzgórz Szymbarskich o wysokości 328,7 m n.p.m., położone w woj. pomorskim, w powiecie kartuskim, w gminie Stężyca.
Wierzchołek jest porośnięty lasem bukowym. Na szczycie wzgórza usadowiono platformę widokową – Kaszubska Wieża Widokowa im. Jana Pawła II. Najwyższe wzniesienie polskich pojezierzy oraz całego Niżu Polskiego (pomijając sztucznie usypaną Górę Kamieńską o wysokości 386 m n.p.m.).
Przez szczyt prowadzi turystyczny Szlak Wzgórz Szymbarskich.
Wybitność Wieżycy względem obszaru na zachód od Bydgoszczy wynosi 272 m.
Na Wieżycy znajduje się stok narciarski i wyciąg. W bezpośrednim sąsiedztwie Wieżycy przebiega ostatni odcinek Drogi Kaszubskiej.
Ze względu na wysokość nad poziomem morza okolice szczytu Wieżyca są popularnym miejscem uprawiania narciarstwa biegowego. Lasy leśnictwa Drozdowo należą do najdłużej utrzymujących pokrywę śnieżną w regionie.
Ok. 1,5 km na południowy zachód leży wieś Szymbark, a 1,3 km na wschód wieś Rybaki.
Szczyt Wieżycy wraz z wybranymi stokami jest od 1962 roku objęty rezerwatem krajobrazowym "Szczyt Wieżyca" o powierzchni 33,6 ha. Ochronie podlega głównie buczyna kwaśna."-Wikipedia.

Wędrujemy szeroką leśną drogą,rozmawiamy,robimy zdjęcia i niespiesznie docieramy na wierzchołek.W kasie kupujemy bilety wstępu na wieżę widokową,stemplujemy swoje kajety i wchodzimy po schodach na taras widokowy.





































Po pokonaniu 184 schodów stajemy na tarasie widokowym.Rozglądamy się,podziwiamy rozpościerające się dookoła widoki,robimy zdjęcia i cieszymy się,że tu jesteśmy :)
Po nasyceniu oczu i aparatów piękną panoramą,zrobieniu mnóstwa fotek,powoli schodzimy z wieży widokowej i wracamy tą samą drogą,którą tu przyszliśmy.


















A na dole,na parkingu czeka na nas niespodzianka.Nasz Kierowca i Pan z budki z pamiątkami grają i śpiewają po kaszubsku.Okazało się że niewielka beczułka,która mnie zainteresowała to jest instrument muzyczny-burczybas.Stoimy,słuchamy i podziwiamy występ Panów,nagradzamy go gromkimi brawami i pieniążkami.
Link do filmiku tu :
https://get.google.com/albumarchive/104452894196676741932/album/AF1QipMVE3Yj7gS06Dt8s5S24yRq9VHuD9t4XM5p2K7P/AF1QipNjDKc8n-mZ8OSm3f7yM28rfbsMLJXXHr9EmFig
Po występach,wsiadamy do autokaru i jedziemy dalej.
Przed nami Szymbark :)

















Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.Autokar wjeżdża na parking CEPR-u,wysiadamy z niego i idziemy w kierunku kasy,gdzie Wiktor kupuje bilety wstępu.Kiedy już formalności zostają załatwione,wchodzimy na teren Centrum Edukacji i Promocji Regionu.Idziemy w kierunku fontanny i tu czekamy chwilkę na Przewodnika,który będzie nas oprowadzał i opowiadał o wszystkim co tu zobaczymy :)

"Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku (województwo pomorskie) jest miejscem magicznym i nietuzinkowym, położonym w samym sercu Kaszub, u stóp góry Wieżycy. U nas każdy znajdzie coś dla siebie.
Nasza oferta skierowana jest w szczególności do rodzin z dziećmi i wycieczek szkolnych. To właśnie dla nich przygotowaliśmy niezliczoną ilość atrakcji oraz ciekawe programy edukacyjne, tak aby czas spędzony u nas na długo utkwił  w ich pamięci, pozostając miłym wspomnieniem i ciekawą alternatywą dla szkolnej lekcji historii.
W towarzystwie przewodnika, nasi goście mogą zwiedzić następujące obiekty: Najdłuższa Deska Świata 46,53m - Rekord Guinnessa, Muzeum Ciesielnictwa,, oryginalny przywieziony z miejscowości Zapleskino ponad 240 letni Dom Sybiraka z repliką sowieckiego Łagru oraz lokomotywą i wagonami – rekonstrukcja „Stacji bez Powrotu” na bezkresnej Syberii , Replika Bunkra „Ptasia Wola” Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”(kaszubskich partyzantów) z efektami świetlno-akustycznymi, Pomnik poświęcony T.O.W,  Dwór Salino – replika 300-letniego dworu alkierzowego, Kaplica Jedności Narodowej, oryginalna zagroda pierwszych kaszubskich osadników w Kanadzie z 1858r, Dom Powstańca Polskiego przywieziony z Adampola z nad Bosforu, „Dom do góry nogami”, Największy Koncertujący Fortepian Świata (Rekord Guinnessa 2010r.).
Dla wycieczek turystycznych i szkół przygotowaliśmy specjalne programy edukacyjne "Poznajemy Kaszuby” oraz „Historia Polski Wyryta w Drewnie”, który stanowią doskonałe urozmaicenie  tradycyjnej formy zajęć szkolnych. Podczas korzystania z tej właśnie oferty w ciekawy i niesztampowy sposób można zdobyć wiedzę na temat historii naszego kraju i regionu, co jest istotnym elementem wycieczki po Centrum Edukacji i Promocji Regionu. Opracowane przez naszych specjalistów programy edukacyjne pozwolą dzieciom nauczyć się m.in. podstaw języka kaszubskiego na przykładzie „Kaszubskich nut” oraz zapoznać się z kulturą kaszubską. Podczas biesiady przy ognisku nasi muzykanci wykonają znane pieśni  kaszubskie  oraz demonstrują swoim gościom tradycyjne instrumenty ludowe, takie jak „Burczybas” czy „Diabelskie skrzypce”.
CEPR to nie tylko nauka, ale przede wszystkim świetna ZABAWA!"-tekst ze strony:  http://www.cepr.pl/o-nas














Po niedługim czasie podchodzi do nas młody mężczyzna,a właściwie chłopak,przedstawia się i mówi nam że przez około dwie godziny będzie naszym Przewodnikiem.
Opowiada nam o człowieku,dzięki któremu powstał CEPR i po krótce mówi nam o tym co dziś zobaczymy.
Zanim ruszymy na zwiedzanie,dowiadujemy się o Świętowidzie i postaciach na Statule-czyli fontannie przy której stoimy.

"Statua Świętowida Kaszubskiego jest pierwszym obiektem, który nasi zwiedzający mogą podziwiać zaraz po wejściu na teren Centrum Edukacji i Promocji Regionu. Statua ma kształt odwróconego drzewa, jest to symbol ważnej roli jaką w życiu człowieka spełnia las i drewno. Towarzyszą one człowiekowi od urodzenia (kołyska) do czasu śmierci (trumna).
Postać pogańskiego Boga Świętowida (Swantowida) otoczona była na Pomorzu ogromnym kultem, największa świątynia jemu poświęcona znajdowała się na wyspie Rugii (słynna Arkona). Jej mieszkańcy (Słowianie) do XII wieku posługiwali się językiem pomorskim, czyli kaszubskim). Do dnia dzisiejszego kultywowane są obrzędy związane z dniem Świętowida: słynne sobótki czy też szukanie kwiatu paproci.
W naszym Centrum postać Świętowida ma podkreślić najważniejsze wartości od wieków związane z naszym regionem, dzięki którym Kaszubi przetrwali próby dziejowe. Świadczą one o wielkiej mądrości minionych pokoleń. Podkreślają i symbolizują trwałe przywiązanie do tej ziemi (jako odwiecznych gospodarzy) od najdawniejszych czasów. Symbolika odwróconego drzewa odwołuje się do czterech stron świata, czyli kierunków przymusowej emigracji Polaków. Wszak wędrowali oni na wschód (odzwierciedleniem tego jest na terenie Centrum Edukacji i Promocji Regionu tzw. Dom Sybiraka), zachód (dom Kaszuby Trapera z Kanady) czy południe (Dom Powstańca Polskiego z Adampola). Na pniu naszego symbolicznego drzewa widzimy cztery postaci, które odzwierciedlają cechy Kaszubów:
-Religijność - którą symbolizuje postać biskupa Konstantyna Dominika, który w złożonych rękach trzyma kaszubski modlitewnik, a poniżej widnieje zarys Kolegiaty Kartuzów z XIV wieku, ma on kształt trumny, na której wyryte jest słynne zawołanie „Memento Mori": (pamiętaj o śmierci).
Konstantyn Dominik był pierwszym biskupem Kaszubą w odrodzonej Polsce. 20 stycznia 1928 roku papież Pius XI mianował go biskupem tytularnym i sufraganem diecezji chełmińskiej. Był wielkim społecznikiem i patriotą. Za działalność społeczną władze II Rzeczpospolitej przyznały mu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. W 1979 roku ukazał się dekret o procesie beatyfikacyjnym tego sługi bożego. Wiara dla Kaszubów miała zawsze ogromne znaczenie i stanowiła o sile i jedności tego narodu. Od czasu przyjęcia chrześcijaństwa lud kaszubski zawsze gorliwie trwał przy swojej wierze.
-Pracowitość - Kaszubi od wieków zajmowali się rybactwem, gospodarką leśną i uprawą roli. Stąd widoczna jest na naszym drzewie sieć do połowu ryb, topór i pług. Prawdą jest, że urozmaicona kaszubska rzeźba terenu stanowi niepowtarzalny krajobraz. Należy jednak pamiętać, że kaszubskie ziemie są piaszczyste, nieurodzajne i tworzą pagórkowatą rzeźbę terenu. Dlatego też jej uprawa wymaga ogromnego wysiłku i hartu ducha. Kaszubi bardzo ciężko pracowali, sami tworzyli i naprawiali narzędzia potrzebne do uprawy ziemi. Powiązanie religijności i pracowitości odzwierciedla hasło „Modle sa i rób”
-Upór, konsekwencja - widzimy postać wielkiego Kaszuby Antoniego Abrahama, propagatora polskości i Pomorza. Był znanym kaszubskim działaczem-społecznikiem i pisarzem ludowym. Nazywano go „Królem Kaszubów”. To on, wraz z Tomaszem Rogalą, był delegatem na konferencji pokojowej w Paryżu. Podczas konferencji wersalskiej zażądał przyłączenia Pomorza do Polski. W 1922 roku prezydent Stanisław Wojciechowski udekorował go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Upór i konsekwencja to cechy Kaszubów ściśle związane z pracowitością i tradycją tego narodu. Dzięki nim każdy trud jest do pokonania, np. trudy wojen w obronie ojczyzny. Kaszubi ujmują to w słowach: „Pomału a derch”.
-Patriotyzm - Kolejna postać to Józef Wybicki, urodzony w Będominie, wsi oddalonej od naszego Centrum o ok. 14 km. Był on znanym politykiem, publicystą i dramaturgiem. W 1768 roku jako jedyny zaprotestował przeciwko ograniczaniu swobód sejmowych i obywatelskich oraz przeciwko porwaniu i uprowadzeniu posłów polskich. W Żywcu zarejestrował dokument protestacyjny, który stał się podstawą prawną Konfederacji Barskiej, w której działał przez cztery lata. Brał udział w Powstaniu Kościuszkowskim. Był rzecznikiem utworzenia Legionów Polskich we Włoszech, tam też napisał Pieśń Legionów Polskich, zwaną Mazurkiem Dąbrowskiego.
Patriotyzm i przywiązanie do Polski cechowało Polaków od zawsze. Najlepsi synowie naszej ziemi przelewali krew i ginęli za ojczyznę. Należeli do najbardziej walecznych rycerzy i żołnierzy Polskich. Wielkim męstwem wykazali się w walce z Krzyżakami, czy podczas wiktorii wiedeńskiej, wzięli także udział w Konfederacji Barskiej, a na początkach II Rzeczypospolitej stworzyli jeden z najbardziej bitnych pułków-66 Pułk Kaszubski im. Józefa Piłsudskiego, który przyczynił się do wielkiego zwycięstwa w wojnie bolszewickiej."-tekst ze strony:  http://www.cepr.pl/obiekty/16-statua-swietowida-kaszubskiego














Po wysłuchaniu opowieści przy Statule,powolutku wędrujemy za naszym młodym Przedwodnikiem,który zaprowadza nas do długiego drewnianego budynku.Tu rozsiadamy się wygodnie przy niesamowicie długim stole i słuchamy o podwójnym biciu rekordu Guinnessa w kategorii Najdłuższa Deska Świata!
O tym można przeczytać tu:
http://www.cepr.pl/obiekty/61-najdluzsza-deska-swiata

Po najdłuższej desce świata,nasz Przewodnik prosi o chwilkę ciszy,a zarazem o wybaczenie,bo będzie śpiewał kaszubskie nuty,a nie jest Kaszubem.
Jak brzmią kaszubskie nuty można posłuchać tu:
https://www.youtube.com/watch?v=Fo5vzZA8gP0

"Kaszubskie nuty (kasz. Kaszëbsczé nótë, inne nazwy: Alfabet kaszubski, Abecadło kaszubskie) – tradycyjna pieśń kaszubska, będąca jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów folkloru kaszubskiego.
Pieśń jest wyliczanką, a nieodzowna do jej wykonania jest plansza z rysunkami – równolegle do śpiewanego tekstu jedna osoba wskazuje odpowiedni obrazek na pięciolinii (stąd jedna z używanych nazw: kaszubskie nuty). Śpiewane są kolejno trzy pięciolinie, z tym, że po dojściu do końca każdej z nich powraca się w odwrotnej kolejności do początku (w ten sposób z każdą kolejną zwrotką tekst piosenki wydłuża się). Pieśń śpiewana jest wolno, z pewnym namaszczeniem, choć w pierwotnej wersji miała szybkie tempo.
Tekst:
To je krótczi, to je dłëdżi, to kaszëbskô stolëca.
To są basë, to są skrzëpczi, to òznôczô Kaszëba.
Òznôczô Kaszëba, basë, skrzëpczi,
krótczi, dłëdżi, to kaszëbskô stolëca.

To je ridel, to je tëcz, to są chojnë, widłë gnojné.
Chojnë, widłë gnojné, ridel, tëcz,
òznôczô Kaszëba, basë, skrzëpczi,
krótczi, dłëdżi, to kaszëbskô stolëca.

To je prosté, to je krzëwé, to je sledné [tylné] kòło wòzné.
Tylné kòło wòzné, prosté, krzëwé,
chojnë, widłë gnojné, ridel, tëcz,
òznôczô Kaszëba, basë, skrzëpczi,
krótczi, dłëdżi, to kaszëbskô stolëca.

To są hôczi, to są ptôczi, to są prësczé półtrojôczi [półtorôczi].
Hôk, ptôk, półtrojôk,
tylné kòło wòzné, prosté, krzëwé,
chojnë, widłë gnojné, ridel, tëcz,
òznôczô Kaszëba, basë, skrzëpczi,
krótczi, dłëdżi, to kaszëbskô stolëca.

To je klëka, to je wół, to je całé, a to pół.
Całé, pół, klëka, wół,
hôk, ptôk, półtrojôk,
tylné kòło wòzné, prosté, krzëwé,
chojnë, widłë gnojné, ridel, tëcz,
òznôczô Kaszëba, basë, skrzëpczi,
krótczi, dłëdżi, to kaszëbskô stolëca.

To je małé, to je wiôldżé, to są jinstruméńta wszôlczé."-Wikipedia.

Po zaśpiewaniu Kaszubskich Nut,nasz młody Przewodnik,objaśnia nam po Kaszubsku kolory i ich znaczenie.

"Barwy i kolory Kaszub, to barwy znajdujące się w tęczy. Siedem kolorów kaszubskich znamionuje ten region. Barwy Kaszub odnajdziemy w hafcie kaszubskim, malarstwie czy kaszubskich strojach ludowych.
Stroje kaszubskie charakteryzowały siedmiobarwny haft. Okazuje się bowiem, że to właśnie siedem kolorów znamionuje ten przepiękny i bogaty kulturowo region. Chodzi m.in. o:
-kolor chabrowy, odzwierciedlający piękne jeziora kaszubskie; 
-niebieski jak niebo nad Kaszubami;
-granatowy jak głębia morza;
-żółty jak łany zbóż na polach;
-zielony jak lasy pełnie zwierza;
-czerwony jak krew, którą Kaszub gotów jest przelać za obronę ojczyzny,
-czarny jak kaszubska ziemia na polu."-tekst ze strony http://www.e-kaszuby.pl/news/view/2,kolory-kaszubskie-i-barwy-kaszub/




























Po objaśnieniu nam kolorów,powoli wędrujemy oglądając zdjęcia,ku kolejnemu celowi dzisiejszego zwiedzania.Kiedy przechodzimy tuż obok browaru,Radek oczywiście oddalił się na chwilę i zrobił tam kilka zdjęć.
My zmierzamy do Domu Sybiraka.






























"Największe zdumienie, wręcz niedowierzanie zwiedzających, wzbudza Dom Sybiraka, czyli drewniany dom przywieziony spod Irkucka i na nowo złożony w Szymbarku! Znany polski podróżnik Roman Koperski, podczas jednej ze swych wypraw na Syberię, usłyszał cichą prośbę rodaków, potomków zesłańców syberyjskich, by przywiózł im z Polski pamiątkę, „kawałek Ojczyzny”.
W szymbarskim DANMARZE Koperski zauważył wyrzeźbione w drewnie godło z wizerunkiem marszałka Józefa Piłsudskiego i z napisem „Bóg-Honor-Ojczyzna”. Gdy właściciel DANMARU dowiedział się o całej sprawie, natychmiast podarował godło rodakom. Pan Koperski opowiedział im o szymbarskiej firmie, budującej domy z drewna, które nawiązują swoim stylem do tradycyjnego budownictwa polskiego. Informacja ta wywołała wielki entuzjazm i aprobatę wśród słuchaczy.
Okazało się, że Polacy z Zapleskina marzą o zbudowaniu świetlicy w polskim stylu. Właściciel DANMARU, zachwycony tą ideą, podarował im projekt. W odruchu wdzięczności nasi rodacy zamieszkujący Syberię, ofiarowali Centrum Edukacji i Promocji Regionu dom wybudowany przez osiemnastowiecznych zesłańców syberyjskich. Takiego samego nie znajdziecie ani w Polsce, ani w najodleglejszym zakątku Europy. Polacy chcieli, by stanął na Kaszubach, skąd wywodzili się konfederaci barscy – żołnierze marszałka Michała Lniskiego i posła na Sejm Rzeczypospolitej Józefa Wybickiego, obrońcy Wawelu w roku 1772, jedni z pierwszych w historii Polski zesłańców syberyjskich.
Nasz dom został rozebrany w taki sposób, by nie uszkodzić i nie zgubić najmniejszych nawet detali. Mimo piętrzących się przeszkód, przewieźliśmy go do Szymbarku, gdzie ponownie go złożyliśmy. Został nazwany Sybirakiem i pod tą nazwą znany jest już w całej Polsce. Gdy wejdziecie do Sybiraka, pomyślcie o naszych rodakach, którzy od czasów króla Stanisława Leszczyńskiego byli wywożeni sybirskim szlakiem, o którym pisał Adam Mickiewicz w narodowym dramacie Dziady cz. III.
Słowa nie są w stanie wyrazić atmosfery tego domu, każdy powinien go zobaczyć na własne oczy i pochylić się w zdumieniu nad ciężkim losem naszych rodaków, zesłańców.
Tuż obok rozciąga się między brzozami model sowieckiego łagru, zbudowany według schematu narysowanego przez grupę Borowiczan – powojennych zesłańców AK. W takim obiekcie jak nasz mieściły się 144 osoby, od słupa do słupa spano dziesiątkami w tzw. „szychtach”. Na jedną osobę przypadało półtora deski. Jeśli ktoś nie wytrzymywał tych warunków, na jego miejsce pojawiał się ktoś inny.
U nas mnoga ludiej, - mawiali sowieci za swoim wodzem… Atrapa pieca grzewczego była także imitacją w tamtej rzeczywistości, gdyż zesłańcom nie dawano drewna na opał.
Zdjęcia znajdujące się wewnątrz łagru są unikatowe, polecamy je Państwa szczególnej uwadze. W ustawionych w pobliżu wagonach doczepionych do lokomotywy można poczuć ogrom beznadziei, jaką czuły setki tysięcy naszych rodaków, wyrwanych wczesnym rankiem ze snu i wywiezionych brutalnie całymi rodzinami w nieznane przez  pretorianów Stalina. Był to najokrutniejszy okres sybirskiej epopei.
Lokomotywa i wagony, stojące nieopodal, stały się symbolem wojennych losów Polaków – zarówno żołnierzy jak i osób cywilnych, a wśród nich niewinnych dzieci. Dziś Sybiracy upamiętniają te czasy pomnikami i tablicami. Na tych tablicach pojawiają się często nieśmiertelne słowa Adama Mickiewicza: „Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie…”"-tekst ze strony:
http://www.cepr.pl/obiekty/64-dom-sybiraka-z-lagrem





















































Po obejrzeniu Domu Sybiraka i łagru,przechodzimy obok pociągu transportowego i zatrzymujemy się nieopodal pomnika Misia Wojtka.Kiedyś już o nim pisałam,a było to tak:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2016/08/mis-wojtek.html
"Miś Wojtek urodził się na przełomie 1941 i 1942 r. w pobliżu Hamadan w Persji. Był syryjskim niedźwiedziem brunatnym. Jego matka została zastrzelona przez myśliwego. 8 kwietnia 1942 r. został zakupiony od dwóch perskich chłopców przez porucznika Anatola Tarnowieckiego (później dowódca 3 Kompanii 6 Batalionu 3 Dywizji Strzelców Karpackich) za garść tumanów oraz kilka puszek
z wołowiną. Został następnie podarowany Irenie Bokiewicz, 18-letniej Polce ewakuowanej wraz z Armią gen. Władysława Andersa ze Związku Sowieckiego. Początkowo młody niedźwiadek mieszkał w namiocie razem ze swoją opiekunką. Nie potrafił samodzielnie jeść, w związku z tym karmiony był mlekiem, które pił z butelki nasączonej szmatą, zastępującą smoczek. Niestety był bardzo uparty i nocami spacerował po głowach śpiących kobiet, które ciężko znosiły jego wybryki. W związku z tym Irena Bokiewicz postanowiła ofiarować go generałowi Mieczysławowi Borucie-Spiechowiczowi. W ten sposób niedźwiadek trafił pod opiekę wojska, a właściwie oficerów sztabowych. Tam również był niesforny. Po zjedzeniu przez niego posiłków przeznaczonych dla wojskowych zapadła decyzja o przekazaniu go do któregoś z pododdziałów. Wybór padł na 2 Kompanię Transportową, przemianowaną w 1943 r. na 22 Kompanię Zaopatrywania Artylerii.  Jednostka ta stacjonowała wówczas w Palestynie, w obozie Gedera. Miś trafił tam 22 sierpnia 1942 r. Został wciągnięty na stan żołnierzy, nadano mu imię Wojtek. Otrzymał stopień szeregowca, własną książeczkę wojskową, numer ewidencyjny oraz żołd w postaci podwójnej racji żywnościowej. Opiekunem Wojtka został kapral Piotr Prendysz. Mieszkali oni w oddzielnym namiocie. Posiadali obaj oddzielne łóżka, ale niedźwiadek z reguły w nocy przechodził na pryczę swojego opiekuna. Dobrze dokarmiany Wojtek wyrósł na dużego niedźwiedzia − miał około 2 metrów wzrostu i 250 kg wagi. Jedną z ulubionych zabaw misia były zapasy z żołnierzami. Często stawał do zmagań nawet z czterema przeciwnikami naraz. Kończyły się one zawsze zwycięstwem Wojtka. Pomimo swoich gabarytów oraz siły nigdy nie wyrządził żadnej krzywdy pokonanym.
Wojtkowi bardzo dokuczały panujące na Bliskim Wschodzie upały. Żołnierze, chcąc mu ich, częściowo przynajmniej, oszczędzić, wykopywali mu wielki dół, w którym siedział cały czas. Polewali go jednocześnie od czasu do czasu wodą. Być może stąd wzięło się jego zamiłowanie do kontaktów z nią, które doprowadziło do schwytania arabskiego szpiega. W trakcie pobytu w Iraku miś zauważył w baraku prysznicowym kłódkę zdjętą z drzwi. Postanowił to wykorzystać, aby wziąć kąpiel, ponieważ wcześniej szybko opanował sztukę brania prysznica. Wewnątrz natknął się na szpiega, który zbierał informacje przed planowanym na następny dzień atakiem arabskiego oddziału na obóz.
W nagrodę niedźwiadek dostał barak prysznicowy do swojej wyłącznej dyspozycji. Zamiłowanie Wojtka do kąpieli wodnych dało o sobie znać również w czasie pobytu we Włoszech. Często zdarzało się, że miś zeskakiwał z ciężarówki jadącej wzdłuż morza i wbiegał w morskie fale, wzbudzając ogromne przerażenie wśród kąpiących się.
Wojtek nigdy nie był traktowany przez żołnierzy polskich jak typowe zwierzę. Był jednym z nich, wspaniałym kompanem w czasie 24-godzinnej warty. Zawsze można było na niego liczyć. Ze względu na swoja posturę bardzo dobrze pełnił funkcję strażnika. Niedźwiadek uwielbiał jeździć wojskową ciężarówką. Początkowo w szoferce, a gdy już się w niej nie mieścił, na tylnej platformie. Wojtek miał również swoje słabości. Bardzo smakowały mu papierosy, które traktował jak słodycze. Lubił również piwo, co nieraz bywało okazją do żartów z niego, kiedy żołnierze podawali mu puste butelki.
Wiosną 1944 r. 22 Kompania miała zostać przetransportowana statkiem „Batory” z Egiptu do Włoch. Dowództwo brytyjskie wydało zakaz wprowadzania na statek zwierząt. Dzień przed wejściem na pokład odbył się apel, na który nie stawił się tylko jeden żołnierz – szeregowy Wojtek. Pułkownik brytyjski rozkazał doprowadzić go celem wyjaśnień.  Zdumienie jego było ogromne. Dopiero po wyjaśnieniach, że niedźwiadek budzi ducha walki w wojsku polskim, dowództwo brytyjskie wyraziło zgodę na zaokrętowanie Wojtka. Jednocześnie generał Anders oficjalnie awansował go na stopień kaprala.
Po przybyciu do Włoch Wojtek przeszedł cały szlak bojowy wraz ze swoją 22 Kompanią.  W trakcie bitwy pod Monte Cassino zajmował się zaopatrzeniem. Pomagał dostarczać amunicję oddziałom w czasie walki, a także załadowywać i rozładowywać ją z samochodu. To był niesamowity widok − niedźwiedź kroczący na dwóch łapach ze skrzynią amunicji. Delikatnie odkładał pakunek, po czym, już na czterech łapach, biegł po kolejny. Wydarzenie to skłoniło jednego z żołnierzy 22 Kompanii do naszkicowania rysunku kroczącego na dwóch nogach niedźwiedzia z pociskiem artyleryjskim w łapach. Wizerunek ten stał się symbolem pododdziału.
Po zakończeniu działań wojennych Wojtek wraz ze swoją jednostką został skierowany do Glasgow w Szkocji. Ich miejscem stacjonowania stał się Winfield Park. Informacja o przebywającym wraz z żołnierzami misiu wzbudziła szybko zainteresowanie okolicznej ludności cywilnej, jak również prasy. Został również członkiem Towarzystwa Polsko-Szkockiego. Niedługo potem nastąpiła demobilizacja 22 Kompanii. Część żołnierzy zdecydowała się na powrót do rządzonego przez komunistów kraju, część natomiast wybrała życie na emigracji. Zapadła również decyzja o oddaniu misia do ogrodu zoologicznego w stolicy Szkocji − Edynburgu. Dyrektor ogrodu zgodził się przyjąć Wojtka i nie oddawać go nikomu bez zgody majora, Antoniego Chełkowskiego. W listopadzie 1947 r. miś ostatecznie opuścił wojskowe szeregi. Dawni towarzysze broni często go odwiedzali w ZOO, gdzie, ku zdziwieniu i przerażeniu osób postronnych, przeskakiwali ogrodzenie i siłowali się z misiem. Wojtek zmarł 2 grudnia 1963 roku.
Oprac. Marcin Krzysztofik, IPN Lublin."-tekst ze strony:  http://rokzolnierzytulaczy.pl/mis-wojtek

"Jan Lechoń- "Przypowieść" - Generałowi Andersowi

Żołnierz, który zostawił ślady swojej stopy
Na wszystkich niedostępnych drogach Europy,
Szedł naprzód, gdy nie mogli najbardziej zajadli,
I wdzierał się na szczyty, z których inni spadli,
Zdobywszy wolność innym dłońmi skrawionemi,
Dowiedział się nareszcie, że sam nie ma ziemi.
I wtedy ktoś rozumny, nie rozumny szałem,
Powiedział mu: „Od dawna wszystko to wiedziałem,
Wiedziałem, że nikt twoich ran ci nie odwdzięczy,
Bo czym krew, co płynie, przy złocie, co brzęczy,
I nigdy nikt nie liczył leżących w mogile,
Bo czym jest duch anielski przy szatańskiej sile?
Jak żal mi, że ci oczy nareszcie otwarto!
I powiedz sam mi teraz, czy to było warto.”
A żołnierz milczał chwilę i ujrzał w tej chwili
Tych wszystkich, którzy legli w cudzoziemskim grobie,
Co mówili: „Wrócimy”, nie myśląc o sobie.
I widzi jakichś jeźdźców w tumanach kurzawy,
I słyszy dźwięk mazurka i tłumu wołanie.
Dąbrowski z ziemi włoskiej wraca do Warszawy.
„Czy warto…?” Odpowiedział: „Ach! śmieszne pytanie!” "
















Po przystanku przy Misiu Wojtku idziemy do Domu Powstańca Polskiego z Adampola.

"Jednym z najnowszych obiektów na terenie Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku, oddanym do dyspozycji zwiedzających jest Dom z Adampola (miejscowość w Turcji). Jest to dar od Polaków – potomków polskich osadników wojskowych, uczestników Powstania Listopadowego, Wojny Krymskiej oraz Powstania Styczniowego.
Osada, z której dom został przywieziony do Centrum Edukacji powstała w 1842 roku. Nazwano ją „Adampol” na cześć swego założyciela księcia Adama Czartoryskiego, męża stanu i wybitnego polskiego działacza niepodległościowego. Jego wysłannik, porucznik Michał Czajkowski, odznaczony krzyżem Virtuti Militari, wraz z francuskimi zakonnikami – lazarystami, wykupili z niewoli polskich oficerów, którzy znaleźli schronienie w polskiej wsi.
Obecnie mieszka w niej około 600 osób, w tym około 100 Polaków, do dziś mówiących w ojczystym języku. Znajduje się tam Dom Kultury, funkcjonuje stowarzyszenie pielęgnujące polskość, jest kościół i cmentarz katolicki.
Dom powstańca polskiego z Adampola stanowi dopełnienie idei budowy domów wszystkich grup Polaków, którzy z różnych powodów musieli opuścić swój rodzinny kraj."-tekst ze strony:  http://www.cepr.pl/obiekty/67-dom-powstanca-polskiego-z-adampola

Po kolei wchodzimy do środka,oglądamy wnętrze,robimy zdjęcia i powolutku wychodzimy na zewnątrz.


















Kolejnym obiektem do którego wchodzimy jest Dom Trapera Kaszubskiego z Kanady.

"Pomysł przetransportowania chaty Kaszubów do Szymbarku zrodził się podczas wizyty w Kanadzie, przy okazji uroczystych obchodów 150-lecia osadnictwa naszych rodaków w tym kraju. Wtedy właściciel firmy DANMAR, Daniel Czapiewski, wpadł na pomysł sprowadzenia domu trapera kaszubskiego do Polski.
Drewniana chata zbudowana została przez pradziadów Edda Chippiora - Marianna i Augusta Szczypiorów z Sierakowic, którzy do Kanady wyjechali w 1858 roku i osiedlili się w prowincji Ontario.
Przygotowania i załatwianie formalności związanych ze sprowadzeniem do nas Chaty Kaszuba, trwały cały rok. Domy uprzednio rozłożone na pojedyncze elementy  zostały oczyszczone z drobnoustrojów, grzybów i owadów, a następnie złożone w kontenerze  i przewiezione do Polski.
Z kanadyjskiego Wilna wyjechały koleją do Toronto, a stamtąd do Montrealu. Następnie drogą morską dopłynęły do Gdyni. Z tego miejsca "symbol jedności Kaszubów"  rozpoczął kilkusetkilometrową podróż po Kaszubach."-tekst ze strony:  http://www.cepr.pl/obiekty/66-dom-trapera-kaszubskiego-z-kanady

Przyglądamy się fotografiom pozawieszanym na ścianach,robimy zdjęcia,bez pośpiechu oglądamy wszystko i powoli wychodzimy na zewnątrz,robiąc miejsce dla innych.









\



























Po opuszczeniu Zagrody Trapera Kaszubskiego z Kanady,wchodzimy pod wielką wiatę.Tu mamy dość długą seję zdjęciową.Cały sufit wiaty jest wymalowany w kaszubskie wzory,a pod nimi tekst po kaszubsku.Po dość długiej sesji zdjęciowej idziemy dalej.
Przed nami Bunkier Gryfa Pomorskiego.










"Bunkier Gryfa Pomorskiego.
To miejsce, obok kościółka, budzi największe emocje i wzruszenia gości. Wybudowaliśmy rekonstrukcję jednego z bunkrów, należących w czasie okupacji do TOW Gryf Pomorski. Udało się nam zebrać wiele oryginalnych elementów wyposażenia, jak i osobistych pamiątek, przechowywanych pieczołowicie przez Gryfowców.
Wbrew komunistycznym porządkom, które trwały tyle lat i wydawało się, że – pod rządami Związku Sowieckiego – będą trwać wiecznie znaleźli się ludzie, którzy wierzyli, że mogą zmienić swój los i los swojego kraju. „Wiara czyni cuda! Nie można zrozumieć tego narodu bez Chrystusa!” – wołał w roku 1979 Jan Paweł II na Placu Zwycięstwa w Warszawie, a my nabraliśmy po tych słowach jeszcze większej wiary w lepszą przyszłość Polski i Kaszub.
Do zrekonstruowanego bunkra prowadzi podziemny tunel, na tyle niski, by zwiedzający mógł się pokłonić bohaterom tamtych czasów…
Wchodzimy do obszernej otuliny właściwego bunkra, która może pomieścić ponad 60 osób. Na belkowanych ścianach wiszą fotografie i teksty informujące o Gryfie i jego bohaterach. W bunkrze przeżywamy „prawdziwy” nalot, dzięki specjalnym efektom akustycznym. Możemy też zaśpiewać żołnierskie piosenki, poprzez które wyrażał się patriotyzm ubiegłego wieku: "Rota," "Pierwsza Brygada", "Dziś do Ciebie", "Deszcz Jesienny", "Rozszumiały się Wierzby Płaczące".
Ogromny wkład w powstanie bunkra zawdzięczamy Marszałkowi Województwa Pomorskiego oraz pracownikom gdańskiego oddziału IPN.
Warto podkreślić, że pod adresem internetowym Urzędu Marszałkowskiego znajdują się także wirtualne strony TOW Gryf Pomorski, przygotowane z wielką starannością przez Kaszubsko-Kociewskie Stowarzyszenie Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski. Są źródłem wiedzy o Gryfie i konspiracji niepodległościowej na Pomorzu w ogóle.
Za to wszystko serdecznie dziękujemy."-tekst ze strony:  http://www.cepr.pl/obiekty/68-bunkier-gryfa-pomorskiego

Do wnętrza bunrka wiedzie nas waski i niski podziemny tunel.Miejscami jest mokro,dość nisko i ciemno,ale po przebyciu tunelu stajemy w dość obszernym,obelkowanym pomieszczeniu.Tu na ścianach znajdują się zdjęcia,tablice z informacjami o Gryfie i jego bohaterach.Kiedy już wszyscy jesteśmy w środku,nagle gaśnie światło i w ciemnościach przeżywamy nalot.Huk niesamowity nas otacza-wrażenie nie do opisania.Jestem szczęśliwa gdy znów rozbłysną światła i świat mnie otaczający wraca na swoje miejsce.
























Po wyjściu z bunkra na zewnątrz,świat wydaje się piękniejszy,choć nic się nie zmieniło.Chwalę Boga i cieszę się,że nie muszę tego przeżywać w rzeczywistości.
Po kilku zdjęciach na świeżym powietrzu,mówię Radkowi by poszedł sobie do browaru na piwo,a ja resztę obejrzę sama.Wiem że Radek już tu kiedyś był,więc nie chcę by się nudził.Mówię Mu by poszedł sobie na spokojnie zobaczyć browar i niech wypije tutejsze piwo,a ja po obejrzeniu reszty dołaczę do Niego :)
Rozstajemy się więc na chwilę....





















Idę więc z całą grupą do dewnianego,niewielkiego kościólka.
Wchodzimy do środka,rozsiadamy się w ławkach i słuchamy opowiadania naszego młodego Przewodnika.

" Kościółek pod wezwaniem św. Rafała Kalinowskiego jest wyjątkowym miejscem, stanowi on materialny wyraz ducha Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku. 17 września 2004 r., podczas Światowego Zjazdu Sybiraków, został konsekrowany przez biskupa pelplińskiego - ks. prof. Jana Bernarda Szlagę.
Inspiratorem budowy kościółka był ks. Edmund Kosznik, zasłużony proboszcz parafii w pobliskim Goręczynie, w młodości zaprzyjaźniony z ks. ppłk. Józefem Wryczą, kapelanem TOW Gryf Pomorski, legendą Kaszub i Pomorza. Ideę budowy poparł i zachęcał do jej realizacji - ks. Prałat Henryk Jankowski, charyzmatyczny kapelan pierwszej „Solidarności”.
Postać św. Rafała podkreśla znaczenie Centrum, jako miejsca pamięci polskiego Sybiru. Św. Rafał Kalinowski był powstańcem styczniowym i członkiem powstańczego Rządu Narodowego. Skazany na karę śmierci, został ułaskawiony i zesłany na Sybir. Po powrocie do kraju wstąpił do zakonu karmelitów bosych, umarł w opinii świętości w 1907 roku w Wadowicach.
Podczas Mszy św. konsekracyjnej, ksiądz biskup Szlaga opowiedział zgromadzonym historię jego brata, który wiele lat spędził w Workucie, co przyczyniło się do jego przedwczesnej śmierci. Tysiące polskich rodzin dotknęły podobne tragedie podczas sowieckich deportacji, trwających od jesieni roku 1939 – do lat powojennych. W tamtym czasie porywano wielu ludzi z miast i wsi Pomorza, następnie wywożono ich w głąb Związku Sowieckiego. Postacią symboliczną stała się młoda Kaszubka Gertruda Jutrzenka-Trzebiatowska, porwana przez sowieckich żołdaków w roku 1945 i wywieziona do obozu koncentracyjnego w Archangielsku. Wróciła do kraju dopiero po 53 latach!
Nie sposób wymienić wszystkich przedmiotów czy niemal relikwii, które można u nas zobaczyć.  Oto wybrane pamiątki znajdujące się w kościółku: belka z Kołymy, z ogrodzenia sowieckiego łagru, z resztkami drutu kolczastego; oryginalne elementy bunkra gryfitów, przekazane przez byłych żołnierzy Gryfa Pomorskiego; 180-letnie ławki z sanktuarium Matki Bożej Królowej Kaszub z Sianowa; ściana prezbiterium zbudowana jest z drewnianych elementów XVIII-wiecznego domu Sybiraka; Belki z Jasnej Góry, pamiętające obronę Częstochowy w okresie potopu szwedzkiego; ponad trzystuletnie belki z Wyspy Spichrzów w Gdańsku. Poza pamiątkami z drewna, oddającymi ducha całego Centrum, w kościółku znajdują się symboliczne kamienie.
Kamień ma szczególne znacznie w tradycji kościelnej. Oznacza ludzi wierzących, których św. Paweł nazywał lapides politi (kamienie wygładzone, doskonałe). Kamień służył i służy do wznoszenia świątyń oraz do formowania ich architektonicznego wnętrza.
W naszym kościółku znajdują się m.in.: kamień z pierwszej archikatedry na Wawelu, kamień z pierwszego ołtarza romańskiego z archikatedry w Gnieźnie, kamień z fundamentów siedziby Mieszka I na Ostrowie Tumskim w Poznaniu czy kamienie z fundamentów Zamku Królewskiego w Warszawie. Jest tu także kamień z Giewontu, spod krzyża, do którego podążają najdłuższe w Polsce pielgrzymki.
Kościółek pod wezwaniem św. Rafała Kalinowskiego powstał z potrzeby serca. Wiele instytucji i wielu ludzi podarowało bezinteresownie swe cenne pamiątki, by w tym otoczeniu nabrały dodatkowego blasku i żeby edukowały kolejne pokolenia. Dzięki temu historia Polski i Kaszub wyryta w drewnie, zastygła w kamieniu, zapisana we wspomnieniach i w sercach naszych najstarszych rodaków, nie zostanie zapominana.
Niechaj Centrum Edukacji i Promocji Regionu stanie się arką przymierza między dawnymi i nowymi laty, miejscem edukacji młodego pokolenia i miejscem spotkań nas wszystkich."-tekst ze strony:  http://www.cepr.pl/obiekty/70-kosciolek-sw-rafala

Po wysłuchaniu opowiadania.przechadzamy się niespiesznie po wnętrzu świątyni,robimy zdjęcia i oglądamy wszystko i wychodzimy na zewnątrz.








































Przewodnik zamyka kościółek i wiedzie nas do budynku w którym mieści się browar-nie idziemy tam jednak.Wchodzimy do ogromnej sali-tu mieści się największy fortepian świata.

"Największy fortepian świata-30 grudnia 2010 roku w Centrum Edukacji i Promocji Regionu odbyła się uroczystość, w trakcie której oficjalnie zgłoszono do zarejestrowania na stronach Księgi Rekordów Guinnessa „Stolëmòwi Klawér” - największy koncertujący fortepian świata.
Podczas uroczystości przed zaproszoną publicznością wystąpili: Leszek Możdżer, Bogdan Czapiewski, Katarzyna Borek, Romuald Koperski, Maciej Markiewicza, Oskar Stabno, Stanisław Deja, oraz najmłodszy z artystów, uczeń Państwowej Szkoły Muzycznej w Kościerzynie - Franciszek Ignacy Fortuna.
W skład komisji czuwającej nad prawidłowym przebiegiem próby bicia rekordu weszli: wójt gminy Stężyca Tomasz Brzoskowski, działaczka społeczna Henryka Krzywonos, komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej Andrzej Rószkowski, komendant powiatowy Policji w Kartuzach Beata Perzyńska, proboszcz parafii w Grabowie Paweł Rąbca, zastępca redaktora naczelnego Dziennika Baltyckiego Mariusz Szmidtke, starosta kartuski Janina Kwiecień, fortepianomistrz-organista Maciej Jenda, wójt gminy Puck Tadeusz Puszkarczuk, notariusz Roberto Leszkowski. Zgromadzona komisja oceniła, że instrument mierzy 6,04 m długości, 2,52 m szerokości, 1,87 m  wysokości i waży 1,8 ton.
Budowę instrumentu nadzorował wybitny fortepianomistrz Józef Wolf z Kalisza. Instrument wzorowany był na płycie  „Steinway & Sons”. Struny basowe dorabiane w/g specjalnych obliczeń i nawijane na przedłużanej nawijarce. Mechanizm młoteczkowy typu Renner. W produkcji fortepianu użyto różnych gatunków sezonowanego drewna, między innymi: świerku wysokogórskiego (rezonansowego), brzozy, sosny, grabu, mahoniu, bubingi. Fortepian został wzbogacony o rejestr organowy o stolëmowym brzmieniu zbudowany przez Roberta Szczygielskiego ze szkoły Mollina z Odrów. Organy piszczałkowe, 49 klawiszy, zakres klawiatury C-c3, wewnątrz głos o nazwie Stolem 8’, 49 piszczałek, 18 piszczałek wykonanych z litego drewna sosnowego, bukowego (C-f) i mahoniu, pozostałe piszczałki (31 szt.) wykonane ze stopu cyny i ołowiu (tzw. stop organowy) 75 % cyny i 25% ołowiu. Instrument posiada trakturę gry mechaniczną, wietrownicę klapowo-zasuwową, dmuchawę organową typu Ventola oraz miech wykonany z drewna i skóry bydlęcej. Dwie unikatowe piszczałki pochodzą z organów znajdujących się przy krypcie Kościółka na Skałce w Poznaniu, gdzie spoczywają prochy Józefa Wybickiego.
Instrument został wykonany metodą tradycyjną, zgodnie ze sztuką budowy organów wzorowanych na najstarszych organach w Polsce, znajdujących się w Kamieniu Pomorskim. Organy te liczą ponad 400 lat. Konstrukcję drewnianą instrumentu wykonał rodowity Kaszuba - mistrz stolarski Witold Recław z Brodnicy Górnej gm. Kartuzy, a błysku nadał mu mistrz lakiernictwa Marek Bluhm z Nowej Sikorskiej Huty, gm. Stężyca. Stolëmòwi Klawér oparty jest na 6 nogach, na których umieszczone są portrety wybitnych muzyków zasłużonych dla polskiej kultury – Fryderyka Chopina, Stanisława Moniuszki, Ignacego Jana Paderewskiego, Mieczysława Karłowicza, Karola Szymanowskiego, Henryka Mikołaja Góreckiego.
Wykonawcą nóg fortepianu oraz dekli jest znana i prężnie działająca firma z polskim kapitałem - UNIBUD z Wielkiego Klincza, której właścicielem jest Eryk Klatt, od lat związany z branżą muzyczną. Instrument przeznaczony jest do działalności koncertowej w wykonaniu artystów z całego świata. Pragniemy zapoczątkować nową tradycję odegrania na największym fortepianie świata hymnu narodowego, dla każdego sportowca zdobywającego złoty medal.
Inicjator całego przedsięwzięcia Daniel Czapiewski, właściciel Centrum Edukacji i Promocji Regionu, wspólnie z przyjacielem Mirosławem Mastalerzem oraz Romualdem Koperskim uhonorowali wszystkich biorących udział w przygotowaniach do próby bicia rekordu symbolicznymi „Stolemowymi Klawiszami”."-tekst ze strony:  http://www.cepr.pl/obiekty/72-najwiekszy-fortepian-swiata

Oprócz największego fortepianu świata w sali,na ścianach pozawieszano mapy powiatów Kaszubskich.Spokojnie przechadzam się,oglądam i robię zdjęcia.




























































Kiedy już wszystko zostaje sfotografowane,zostawiam całą grupę i przechodzę do sali restauracyjnej i tu spotykam Radka delektującego się piwem.I pada pytanie: Pijesz piwo???,czy idziesz dalej???
Cóż można odpowiedzieć?
-Piję piwo!!!
Grupa idzie dalej,a ja zostaję.
Rozsiadamy się wygodnie na tarasie,zamawiamy dwa zestawy degustacyjne i dwie zupy rybne.
Czekając na zamówienie,rozmawiamy,radujemy się promieniami słońca,odganiamy osy i robimy zdjęcia,a po przyniesieniu deski z pięcioma piwami rozkoszujemy się ich smakami.

"Trzypoziomowy Browar Kaszubska Korona to wyjątkowe miejsce prowadzone z pomysłem i pasją. Oprócz znakomitych wyrobów piwowarskich, nasi goście znajdą tu doskonałe regionalne dania, idealnie dopasowane do charakteru każdego z naszych piw. Na górnym i środkowym poziomie umieszczona jest restauracja oraz bar, natomiast dolny poziom zajmuje warzelnia, która stanowi serce browaru.
Na miejscu warzymy kilka gatunków piwa, do ich produkcji używamy najszlachetniejszych składników - słodu, chmielu i drożdży, dostarczanych przez mistrzów branży piwowarskiej w Europie. Piwa marki Kaszubska Korona są oparte na tradycyjnych Kaszubskich recepturach i wytwarzane z dokładnością, jaką gwarantuje dzisiejsza technologia. Pozwala nam to na warzenie piwa o znakomitych walorach smakowych i doskonałym aromacie, przy jednoczesnym wyeliminowaniu środków konserwujących i sztucznych barwników. Wszystkie nasze piwa są niepasteryzowane i niefiltrowane, a ich wytrawny smak zadowoli każdego prawdziwego piwosza.
Nasi goście cenią sobie miłą i swojską atmosferę naszego Browaru. Każdy kto nas odwiedził wie, że piwo najlepiej smakuje nalewane prosto z nalewaka i podawane z rąk sympatycznej i uśmiechniętej Kaszubki. Naszymi piwami mogą się Państwo także podzielić z innymi, zabierając je do domu w oryginalnej 5 litrowej beczce, w formie sześciopaku, bądź w butelkach 0,33 l."-tekst ze strony:  http://www.cepr.pl/obiekty/74-browar-kaszebsko-koruna

 Niespiesznie próbujemy każdego piwa,a kiedy zostają przyniesione nasze zupy,z przyjemnością i rozkoszą je zjadamy.























































































Po totalnej rozpuście,obżaci,powoli idziemy w kierunku parkingu,na którym stoi nasz autokar.Po drodze w sklepie z pamiątkami kupujemy dzwoneczek dla mnie i piwo z Browaru Kaszëbskô Kóruna dla nas i naszych znajomych.Stemplujmemy jeszcze wszystkie kajety i opuszczamy to cudowne miejsce.
Wsiadamy do autokaru i jedziemy ku kolejnemu,dzisiejszemu celowi.
Przed nami Wdzydze Kiszewskie :)
Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.
Autobus zatrzymuje się na parkingu przed wejściem do Skansenu.Wychodzimy z niego i kierujemy sie do głównego budynku.Wiktor idzie załatwić sprawy formalne,amy czekamy na Niego,a kiedy przychodzi razem z Nim wchodzimy na teren Kaszubskiego Parku Etnograficznego.

"24 IX 1860 r.
W Wielkich Chełmach k. Chojnic przychodzi na świat Teodora Agata Fethke - malarka, folklorystka, animatorka sztuki i przemysłu ludowegona kaszubach, Współzałożycielka i Kustosz Muzeum Kaszubskiego we Wdzydzach Kiszewskich. urodziła się w rodzinie niemieckiego nauczyciela. Po ukończeniu szkoły średniej wyjechała do Berlina, aby rozwijać swój talent artystyczny. W tzw. szkole Lettego (Letthaus) poznała nowe kierunki malarstwa, współczesną sztukę stosowaną, a także uczyła się grafiki użytkowej, zdobnictwa i hafciarstwa.
4 IV 1874 r.
W Iwicznie na Kociewiu urodził się Izydor Gulgowski - nauczyciel, folklorysta, etnograf, pisrz i poeta, Twórca Muzeum Kaszubskiego we Wdzydzach Kiszewskich. W l. 90-tych XIX w. ukończył seminarium nauczycielskie w Tucholi, a następnie pracował jako nauczyciel w kaszubskich wsiach - dzierżążnie k. Kartuz i Konarzynach k. Kościerzyny. W 1898 r. został nauczycielem we Wdzydzach Kiszewskich (wówczas Sanddorf) i pełnił tę funkcję do 1912 r. kiedy to przeszedł w stan spoczynku.
V 1899 r.
Ślub Agaty Teodory Fethke z Izydorem Gulgowskim. Według przekazów rodzinnych, do ich pierwszego spotkania doszło podczas pobytu Agaty Teodory u brata, proboszcza w Wielu. Płynący łódką student seminarium nauczycielskiego, Izydor Gulgowski, zauważył piękną kobietę, malującą Jezioro Wdzydzkie. Podpłynął bliżej i usłyszał: "Chcesz, namaluję ci miłość". On był młodszy o 14 lat, ona miała wracać do Berlina, ale gwałtowne uczucie, mimo protestów jej rodziny (pokonanych przez Teodorę kilkudniową głodówką!), doprowadziło do zawarcia małżeństwa.
21 IV 1906 r.
Teodora (z d. Fethke) i Izydor Gulgowscy wykupili od miejscowego gospodarza Michała Hinca XVIII-wieczną chałupę podcieniową, w której założyli Kaszubskie Muzeum we Wdzydzach - pierwsze na ziemiach polskich muzeum na wolnym powietrzu.
1906/07 r.
Początki prac Izydora i Teodory Gulgowskich nad wskrzeszeniem tradycji przemysłu domowego (hafciarstwa, plecionkarstwa) we Wdzydzach.
1907 r.
Powołanie w Kartuzach Kaszubskiego Towarzystwa Ludoznawczego, którego Gulgowski był sekretarzem, a także redaktorem pisma wydawanego przez Towarzystwo "Mitteilungen des Vereins für kaschubische Volkskunde".
1911 r.
Opublikowanie książki Izydora Gulgowskiego "Von einem unberkannten Volke in Deutschland".
22 IX 1925 r.
Śmierć Izydora Gulgowskiego.
1929 r.
Teodora Gulgowska sprzedaje Skarbowi Państwa zbiory Muzeum Kaszubskiego we Wdzydzach oraz małą parcelę, na której usytuowane było Muzeum. Gulgowska pozostaje opiekunem muzeum z ramienia Konserwatora Zabytków w Poznaniu.
16 VI 1932 r.
Pożar we Wdzydzach, który niszczy Muzeum i dom Teodory Gulgowskiej.
1936 r.
Odbudowa spalonej chałupy muzealnej.
1949 r.
Upaństwowienie Muzeum po notarialnym przekazaniu zbiorów Muzeum Pomorskiemu w Gdańsku w 1948r.
1 I 1950 r.
Teodora Gulgowska otrzymuje angaż kancelistki Muzeum we Wdzydzach w Muzeum Pomorskim w Gdańsku.
21 II 1951 r.
Śmierć Teodory Gulgowskiej z.d. Fethke. Spoczęła obok męża Izydora we wspólnym grobie położonym na terenie Muzeum we Wdzydzach.
1954 r.
Przeniesienie chałupy rybackiej z Wdzydz Tucholskich przez Wiktora Grulkowskiego - opiekuna zbiorów, i pod nadzorem Muzeum Pomorskiego w Gdańsku. Od tej pory Muzeum znane jest pod nazwą "Chaty kaszubskie".
1959 r.
Wyposażenie wnętrza chałupy rybackiej pod kierunkiem dr. Longina Malickiego.
24 I 1970 r.
Formalne powołanie Kaszubskiego Parku Etnograficznego na podstawie decyzji Wojewódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku w wyniku wieloletnich starań lokalnego środowiska i miłośników kultury regionu.
1970 r.
Opracowanie pierwszej wersji planu zagospodarowania przestrzennego muzeum przez etnografa Wojciecha Błaszkowskiego, zabykoznawcę i historyka sztuki Jerzego Frycza oraz architekta Brunona Wandtke.
1971 r.
Przekazanie zwiedzającym wystaw w zagrodzie z Nakli. Do muzeum przeniesiono 7 obiektów architektury (w tym wiatraka z Jeżewnicy).
1972 r.
Wyposażenie wnętrza w chałupie z Lipuskiej Huty pod kierunkiem dr. Longina Malickiego.
13-15 VII 1973 r.
Odbył się w Muzeum we Wdzydzach pierwszy Jarmark Wdzydzki - obecnie największa na Kaszubach doroczna impreza folklorystyczna. Jej 32 edycja otrzymała II nagrodę w konkursie na Muzealne Wydarzenie Roku SYBILLA 2006.
1976 r.
Opracowanie drugiej, poszerzonej wersji planu zagospodarowania przestrzennego Muzeum uwzględniającego budownictwo z Kociewia i Borów Tucholskich. Kierownictwo - prof. Andrzej Baranowski z Politechniki Gdańskiej, współpraca dr Tadeusz Sadkowski, Benedykt Malinowski, Jerzy Frycz i Wojciech Błaszkowski.
1980-87 r.
Prace konserwatorskie przy przeniesieniu kościoła ze wsi Swornegacie.
4 VII 1987 r.
Poświęcenie przeniesionego do Muzeum we Wdzydzach kościoła ze wsi Swornegacie - wówczas jedynej czynnej świątyni działającej w muzeach na wolnym powietrzu w Polsce.
4 XII 1993 r.
Powstało Towarzystwa Przyjaciół Muzeum we Wdzydzach.
16 VII 1994 r.
Oddanie do użytku wiatraka typu holenderskiego z Brus - nagroda II stopnia w konkursie na Muzealne Wydarzenie Roku SYBILLA 1994.
20 IX 1995 r.
Odzyskanie przez Muzeum we Wdzydzach barokowych organów gabinetowych wykonanych w 1765 r. przez gdańskiego organistę Gottfrieda Weinerta i stanowiących oryginalne wyposażenie przeniesionego do Muzeum kościoła ze Swornegaci.
18 V 1996 r.
Otwarcie w Muzeum we Wdzydzach wystawy stałej "Teodora i Izydor Gulgowscy w 90-lecie powstania Muzeum". Wystawę zmodernizowano w 2014 r.
1999 r.
Na 22 ha terenie muzeum odbudowano łącznie 40 zabykowych budynków z Kaszub i Kociewia, w magazynach zgromadzono 20, a na przeniesienie w terenie oczekuje następnych 20.
11 XII 2000 r.
Nadanie Muzeum we Wdzydzach nowej nazwy: Muzeum - Kaszubski Park Etnograficzny imienia Teodory i Izydora Gulgowskich we Wdzydzach Kiszewskich.
2 V 2004 r.
Przekazanie Muzeum we Wdzydzach przez Instytut Herdera w Marburgu i Muzeum Braci Grimm w Cassel wystawy archiwalnych fotografii Aleksandra Treichla pt: "Polacy, Niemcy i Kaszubi. Życie codzienne, obyczaje i kultura ludowa w Prusach Zachodnich ok. 1900 r."
18 V 2004 r.
Otwarcie po wieloletniej odbudowie i wyposażaniu XVII-wiecznego dworu z Luzina - II nagroda w konkursie na Muzealne Wydarzenie Roku SYBILLA 2004 w kategorii "Konserwacje".
4-8 X 2006 r.
Zjazd Muzealników Skansenowskich w 100-lecie powstania Muzeum we Wdzydzach.
24 V 2011 r.
Otwarcie w Muzeum we Wdzydzach karczmy zajezdnej z Rumi - wraz z sektorem wejściowym - odbudowanej po 40 latach od rozbiórki.
24 V 2012 r.
Ppublikacja dwujęzycznego reprintu książki Izydora Gulgowskiego wydanej w 1910 r. pt. "Von einem unberkannten Volke in Deutschland - O nieznanym ludzie w Niemczech".
18 V 2013 r.
Otwarcie w Muzeum we Wdzydzach kościoła ewangelickiego z Bożego pola Wielkiego z wystawą stałą we wnętrzu pt: "Dawna sztuka sakralna Pomorza Gdańskiego"."-tekst ze strony:
 http://www.muzeum-wdzydze.gda.pl/kalendarium.html

Zaczynamy zwiedzać.
Pierwszy obiekt do którego wchodzimy to wiatrak.
"WIATRAK „HOLENDER” Z BRUS zbudowany został w 1876r., z elementów drewnianych dawnej dzwonnicy. Zmodernizowany w 1914r., użytkowany był do 1947r. Wzniesiony na planie ośmiokąta, posiada wnętrze trzypoziomowe oraz ruchomy dach mieszczący koło paleczne osadzone na wale skrzydłowym. Obrotowy dach z silnikiem wiatrowym ustawiany jest pod wiatr za pomocą tzw. "baby" czyli kołowrota mocowanego do polerów wkopanych wokół wiatraka. Energia uzyskiwana z wiatru przekazywana jest za pośrednictwem kół zębatych i pasowych. Głównym elementem w systemie transmisji napędu jest pionowy wał centralny wprawiany w ruch obrotowy przez koło paleczne osadzone na wale skrzydłowym. Pierwotne jako urządzenia przemiałowe służyły dwa złożenia kamieni młyńskich, które po 1914 r. zastąpiono fabrycznym mlewnikiem ustawionym nad piwnicą. Oprócz mlewnika w wiatraku pracowały również inne urządzenia jak wialnia i tryjer służące do oczyszczania zboża, łuszczarka i zgniatacz wspomagające mlewnik, a także odsiewacz odsiewający mąkę po każdorazowym przepuszczeniu mlewa przez dwuwalcowy mlewnik."-tekst ze strony:  http://www.muzeum-wdzydze.gda.pl/plan.html








































Po obejrzeniu wnętrza wiatraka,powoli wędrujemy w kierunku kolejnego budynku w skansenie.






























































Kiedy już obejrzymy wszsytko w budynku,opuszczamy go i idziemy ku kolejnej chałupie.I tak wędrujemy wśród starych,drewnianych chałup.Zaglądamy do ich wnętrz,robimy zdjęcia i podziwiamy ich piękno :) Oddzielamy się od grupy i sami wędrujemy alejkami Parku Etnograficznego,zaglądając przy okazji do przeróżnych chat,dworków i kościołów-oczywiście tych które są otwarte.W każdym takim obiekcie znajduje się osoba,która opowiada o nim i wszystko pokazuje.





























































































































































Kiedy zajrzymy do wszystkich otwartych chałup i zrobimy zdjęcia idziemy w kierunku Karczmy "Zagość".Tu postanawiamy spróbować ruchanek-cokolwiek to jest.Zamawiamy więc 3 sztuki,a do picia bierzemy 2 szklanki bomby witaminowo-magnezowej.
"Ruchanki (l.poj. ruchanka) – płaskie, owalne racuszki z ciasta chlebowego (co daje smak lekko kwaśny) lub drożdżowego (smak słodkawy), smażone na gorącym tłuszczu.
Pierwotnie ruchanki sporządzano z resztek ciasta pozostałego po wypieku chleba. Wersję z ciasta chlebowego spożywano także m.in. na śniadanie zamiast chleba. Ruchanki z mąki pszennej i drożdży przygotowywano natomiast w czasie karnawału. Podaje się je na ciepło, posypane cukrem pudrem lub kryształem. Na Kaszubach podaje się je z jabłkiem.
Ruchanki wpisane są na Listę produktów tradycyjnych województwa pomorskiego. Lista ta przyjmuje, że wartość średnicy gotowych racuszków powinna wynosić 5-7 cm a ich grubość ok. 0,5 cm."-Wikipedia.
Ruchanki i bomba witaminowa smakują rewelacyjnie,pewnie wzięlibyśmy więcej,ale przed nami obiadokolacja,która już za chwilę.Czekamy tylko na resztę grupy.


















Kiedy już jesteśmy w komplecie,wsiadamy do autokaru i jedziemy kilka minut do Stanicy Wodnej na obiadokolację.Po posileniu się wchodzimy na wieżę widokową i podziwiamy rozpościerającą się z niej panoramę i cudowny zachód słońca :)

Po zrobieniu mnóstwa zdjęć i nasyceniu się otaczającym nas pięknem,schodzimy z wieży widokowej i wracamy do domku.Nie idziemy jednak od razu spać,przychodzą do nas znajomi.Rozsiadamy się na ławkach,rozmawiamy,śpiewamy,śmiejemy się i tak spędzamy czas do późnej nocy :)
A za kilka godzin będzie kolejny,pełen wrażeń dzień :)
Dobranoc wszystkim :)
Do zobaczenia jutro :)

Danusia i Radek :)














































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz