sobota, 28 lipca 2018

Na Ptasiaka jeszcze czas :)

Dopadło nas lekkie lenistwo.Na dziś planów było kilka,ale skoro nie chciało się wstać wcześniej,to zostało nam tylko pojechać do Przesieki i dotrzeć do kolejnej,nieznanej nam grupy skalnej.
Śniadanie,kawa,pakowanie plecaków,sprawdzanie pogody i ruszamy w kierunku przystanku MZK na Kochanowskiego.Czekamy chwilkę na autobus nr 6,a kiedy przyjeżdża,wsiadamy do niego,kupujemy bilety czasowe-przesiadkowe (45 minut,za 4 zł.jeden) i jedziemy do pętli "Osiedle XX lecia".Tu przesiadamy się do autobusu nr 4 i nim już docieramy do Przesieki.Wysiadamy na ostatnim przystanku i od razu dostrzegamy Sylwię i Mariana pijących kawę przy O.W.Chybotek.Podchodzimy do Nich,witamy się z Nimi i przysiadamy na krótką rozmowę.I znów się rozleniwiliśmy.....a mamy przecież swoje plany,więc żegnamy się ze znajomymi i niesamowicie powoli ruszamy na szlak.






















Wędrujemy niebieskim szlakiem,wiodącym na Przełęcz Karkonoską.Śmiejemy się że to już trzeci tydzień z rzędu tędy idziemy.Dziś jednak schodzimy z asfaltu na leśną drogę z lewej strony,nią skracamy sobie dojście do Drogi Sudeckiej,a przy okazji zbieramy też grzyby.Cieszy nas każdy znaleziony grzybek.I tak powolutku docieramy do Drogi Sudeckiej.Idziemy nią,zaglądamy za grzybkami,przechodzimy obok drewnianej kładki i drogowskazu "Grób Lotników".Byliśmy tam z Wiktorem,więc dziś idziemy dalej.










I tak docieramy do Cmentarza Więźniów Niemieckiego Obozu w Borowicach.

"CMENTARZ WIĘŹNIÓW NIEMIECKIEGO OBOZU W BOROWICACH - JEŃCÓW WOJENNYCH RÓŻNYCH NARODOWOŚCI I ROBOTNIKÓW PRZYMUSOWYCH Z POLSKI, BUDOWNICZYCH DROGI SUDECKIEJ, ZMARŁYCH I ZAMORDOWANYCH W LATACH 1939 - 1945 PRZEZ NIEMIECKICH STRAŻNIKÓW

Bita droga leśna doliną rzeki Kacza, łącząca Podgórzyn z Borowicami, powstała dzięki nadleśniczemu książęcemu dóbr Schaffgotschów - Mayntzowi - w latach 1902-1904. Droga ta została pokryta asfaltem w 1937 roku. Czesi wybudowali drogę łączącą Szpindlerowy Młyn z Przełęczą Karkonoską w latach 1914-1921. Niemcy dokonali aneksji Czechosłowacji w 1938 roku i mieli zamiar połączyć śląską i czeską stronę Karkonoszy. Była to z pewnością inwestycja o charakterze strategicznym i miała znaczenie militarne. Pod koniec lat trzydziestych rozpoczęto budowę Drogi Sudeckiej od Borowic w kierunku Przełęczy Karkonoskiej (tam, gdzie znajdują się schroniska: polskie Odrodzenie i czeska Spindlerova bouda).
Prace zlecono legnickiej firmie H. Pluschke. Wzniesiono zabudowania dla robotników w lesie pomiędzy Borowicami, a Przesieką, w Dolinie Myi, na obszarze około dwóch hektarów, na wysokości 635 m n.p.m.
W czasie drugiej wojny światowej zabudowania przekształcono początkowo w obóz robotników przymusowych Arbeitskommando nr 374, a później w obóz jeniecki, którego więźniowie w nieludzkich warunkach budowali Drogę Sudecką.
Już w październiku 1939 roku przywieziono tam pierwszą grupę polskich robotników, którym zlecono budowanie baraków dla mieszkańców przyszłego stalagu. 20 kwietnia 1940 roku przybył do Jeleniej Góry transport 2000 Polaków ze Śląska, wywiezionych z Sosnowca, Będzina i Olkusza do prac przymusowych. Część z nich w liczbie około 100 osób osadzono w Borowicach z przeznaczeniem do prac ziemnych przy
budowie Drogi Sudeckiej w pobliżu obozu oraz zatrudniono w warsztatach obozowych - ślusarskim i stolarskim.
W lipcu 1940 roku na Przełęcz Karkonoską przybyło 250 belgijskich jeńców wojennych, którzy zamieszkali w budynku dawnego niemieckiego urzędu celnego oraz 500 jeńców wojennych, których ulokowano w obozie przy Borowicach. Jeńcy ci byli wykorzystywani głównie do budowy Drogi Sudeckiej. Do końca lutego 1941 roku Wehrmacht zwolnił większość jeńców belgijskich, a ich miejsce zajęło około 200 jeńców francuskich na kilka miesięcy. Jesienią 1941 sprowadzono około 400 jeńców radzieckich. Cywilny obóz pracy zlikwidowano w roku 1943 i wtedy robotników polskich wywieziono, a na ich miejsce sprowadzono jeńców wojennych: polskich, rosyjskich, francuskich, belgijskich i duńskich ze Stalagów nr VIIIE i nr 308 w Świętoszowie oraz nr VIIIC z Żagania, nr VIIIA ze Zgorzelca i Wojcieszyc. Przeciętny stan osobowy wynosił około 700 mężczyzn, w tym około 300 Francuzów.
Teren obozu był dobrze strzeżony, ogrodzony drutem kolczastym, z wieżyczkami wartowniczymi. Jeńców wojennych ulokowano w kilkunastu drewnianych barakach. Roboty budowlane nadal prowadziła firma z Legnicy, a nadzór nad robotnikami sprawowali oficerowie SS. Praca przy budowie Drogi Sudeckiej była bardzo ciężka. Więźniowie i jeńcy kruszyli kilofami skały na tłuczeń do budowy drogi głównej.
Na Drodze Sudeckiej zbudowano trzy bardzo masywne mosty: nad Kaczą, Myją i Podgórną, z jezdniami szerokości około 11 metrów. Przy marnym wyżywieniu, od ciężkiej pracy ponad siły i z zimna, ludzie umierali z wycieńczenia i chorób. Epidemia tyfusu plamistego dziesiątkowała ludzi. Niemcy nie zdążyli jednak urzeczywistnić swoich planowi na przełomie lat 1944-1945, na skutek przybliżania się frontu, doprowadzili do likwidacji obozu. Pozostałych przy życiu jeńców, którzy szczęśliwie przetrwali głód, bicie i maltretowanie rozstrzelano. Łączna ilość zmarłych jeńców ocenia się na 800 - 1000 osób. 40 jeńców pochowano we wspólnej mogile nieopodal obozu. W masowych grobach bez oznaczeń na tutejszym cmentarzyku pogrzebano około 500 – 600 osób różnych narodowości. W 1945 roku około 70 osób przeniesiono do Przesieki. Ich los pozostaje nieznany. Baraki rozebrano i spalono tak, że pozostały tylko kamienie wskazujące miejsca, gdzie były usytuowane. Obecnie na terenie dawnego obozu można rozpoznać fundamenty budynków murowanych np. kuchni, spłaszczenia po barakach oraz ścieżki wyłożone kamieniami, a także dwa okrągłe obiekty - jakby zbiorniki lub cysterny.
Na terenie cmentarzyka dokonano dwóch częściowych ekshumacji w 1956 i 1970 roku.
Wiadomo, że pogrzebani byli żołnierzami. Świadczą o tym znalezione przy nich przedmioty: guziki wojskowych mundurów oraz identyfikatory ze Stalagu 308. Na cmentarzyku w Borowicach znajduje się 38 bezimiennych mogił z dębowymi krzyżami, oznaczonymi odnalezionymi identyfikatorami obozowymi, obudowanych cementowymi krawężnikami i jeden duży zbiorowy grób.
Drogowskaz przy Drodze Sudeckiej i tablica pamiątkowa wmurowana w granitowy głaz informują turystów o charakterze tego miejsca. W latach siedemdziesiątych projektowano dokończenie budowy Drogi Sudeckiej, która poprzez Przełęcz Karkonoską utworzyłaby kołową arterię komunikacyjną między Polską i Czechosłowacją. Projekt ten został zaniechany. W tym czasie jedynie pokryto nawierzchnię istniejącego odcinka Drogi Sudeckiej asfaltem. Obecnie za skrzyżowaniem Drogi Sudeckiej z niebieskim szlakiem, który wiedzie z Przesieki na Przełęcz Karkonoską, przez około kilometr droga jest szeroka, utwardzona i można byłoby rzec - gotowa do użytkowania. Przez następny kilometr Droga Sudecka zmienia się w ścieżkę, przy której znajdują się wały kamieni - zapewne jest to materiał przygotowany ponad 60 lat temu do budowy dalszego odcinka. Potem ścieżka staje się już trudna do przebycia i zawraca na północny - wschód przecinając niebieski szlak. Ostatni odcinek przed Przełęczą Karkonoską, długości około półtora kilometra, jest także utwardzony na szerokości kilkunastu metrów. Od strony czeskiej do Przełęczy Karkonoskiej prowadzi szeroka, asfaltowa szosa jezdna.
W 2007 roku cmentarzyk w Borowicach został gruntownie wyremontowany przez autorów portalu www.Borowice.pl przy współpracy karkonoskiego forum serwisów internetowych http://forum.Przesieka.pl, portalu www.przesieka.pl oraz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie, Nadleśnictwa Śnieżka w Kowarach oraz Urzędu Gminy w Podgórzynie."-tekst z tablicy informacyjnej znajdującej się przy Cmentarzu Więźniów Niemieckiego Obozu w Borowicach.

Byliśmy na tym cmentarzyku kilka razy,dziś tylko zaglądamy przez siatkę,robiąc kilka zdjęć i powoli wędrujemy dalej asfaltową drogą,cały czas pnąc się w górę.Mijamy głaz z prawej strony z wyrytymi literami i rokiem.

"Kamień przy drodze prowadzącej z Cmentarzyka na północ do Drogi Sudeckiej. Widoczne są litery FAD i data 1933.
F.A.D Jest to skrót od nazwy paramilitarnej organizacji Freiwillige Arbeitsdienst - czyli - Ochotnicza Służba Pracy, która powstała w Niemczech w roku 1931 i miała na celu dać zastępczą pracę wielu bezrobotnym młodym Niemcom w czasach recesji gospodarczej. FAD uczestniczył głównie w pracach leśnych, rolnych i przy budowie dróg. Organizacja dotrwała do końca kryzysu i w końcu roku 1933, w przeddzień wielkich robót publicznych w hitlerowskich Niemczech została przekształcona w Służbę Pracy Rzeszy - Reichsarbeitsdienst czyli RAD."-tekst ze strony: http://www.przesieka.pl/kamienie.html

Robię zdjęcie kamienia i idziemy dalej.






















Co jakiś czas zatrzymujemy się,zbieramy grzyby i robimy zdjęcia i tak docieramy do zakrętu z żółtymi barierkami mostu.Tu gdzieś powinniśmy wejść na ścieżkę,która ma nas doprowadzić do Ptasiaka.Dostrzegamy taką przed mostem,ale po przejściu kilkunastu kroków w podmokłym terenie,zawracamy.Sprawdzam na mapie i widać,że to nie tu.Powinniśmy ostro skręcić w prawo,ale oberwana ziemia i powalone drzewa zatarły ścieżkę,więc nie wiemy jak wejść.Postanawiamy przejść na drugą stornę i zejść do płynącej Myji.Woda płynąca po kamieniach szemrze miło,a jej chłód unosi się w powietrzu,aż miło stać w jej pobliżu.Radek ściąga buty i wchodzi do wody.Ja oczywiście po spacerze z drugiej strony,mam mokre buty w środku,więc wolę ich już nie ściągać.Stoję na brzegu i robię zdjęcia.


















































Kiedy Radek już wymoczy swoje stopy,siadamy na kamieniach,wyjmujemy jedzenie,posilamy się i odpoczywamy.Nie trwa to jednak długo,bo nad nami zaczyna grzmieć.Zbieramy swoje rzeczy i wychodzimy na asfaltową drogę.Jeszcze raz podchodzimy do skarpy-Radek nie bardzo chce odpuścić,ale grzmi coraz bardziej i to Go przekonuje-schodzimy do Borowic.Z asfaltowej drogi,wkraczamy na leśną.Idziemy nią,rozmawiamy,zbieramy grzyby i robimy zdjęcia.Jesteśmy niedaleko Szwedzkich Skał,moglibyśmy tam podejść i je obejrzeć,ale nad nami coraz głośniej "mruczy".Odpuszczamy więc,wyłączamy telefony i idziemy do Borowic.




Goryczka trojeściowa już kwitnie-jesień coraz bliżej....

















Wędrujemy najpierw leśną drogą,nią docieramy do Drogi Chomontowej,a ta doprowadza nas do Drogi Sudeckiej.Włączamy telefony-przestało grzmieć-sprawdzam jak daleko mamy do Borowic i ruszamy.Wędrujemy sobie niespiesznie,rozmawiamy i mimo tego,że nieudało się wejść na Ptasiaka,jesteśmy zadowoleni.Chodziliśmy nieznanymi nam dotąd ścieżkami,bez tłumów,rozkoszując się ciszą i spokojem panującym dookoła i swoim towarzystwem.Postanawiamy że wrócimy i wejdziemy na Ptasiaka,w końcu musi się udać.
-Założę długie spodnie i wezmę kijki i damy radę-mówię Radkowi.
Dość szybko docieramy do Borowic.Tu spotykamy mężczyznę z córką,którzy pytają się nas jak dojść na Śnieżkę.Tłumaczymy,więc że lepiej podjechać do Karpacza i stamtąd iść.Nie przekonujemy Ich,trudno.Zastanawiamy się jak można ruszać w Góry bez plecaka,czyli bez prowiantu.Kompletnie nieprzygotowanym,jakby to był spacer miejskim deptakiem.Jest gorąco,więc zapas picia jest potrzebny,a Oni nie mieli niczego.
Po takich przemyśleniach,docieramy do ławki pod drzewem,siadamy,wyjmujemy kanapki i picie,posilamy się,rozkoszujemy cieniem i odpoczywamy.Korzystamy z zapasu czasowego jaki mamy do przyjazdu naszego autobusu.
Po 15-tej przyjeżdża nasz transport,wsiadamy,kupujemy bilety i jedizemy na pętlę,gdzie przesiadamy się do "6",nią wracamy do domu.
Tak kończy się nasza dzisiejsza wędrówka.Mimo że nie dotarliśmy do Ptasiaka,to i tak uważamy że było cudnie :)
Kolejna wycieczka już niebawem,więc do zobaczenia wkrótce :)

Pozdrawiamy wszystkic serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

Aby obejrzeć film,kliknij tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz