poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Kwiatowy "Lany Poniedziałek" :))

Spotkany pies :)

Stary Książ :)
Dzisiaj z racji tego,że zapowiadają ładną pogodę,chcemy to wykorzystać i zabrać ze sobą tatę Radka na wycieczkę do Książa.Planów co dzisiejszego dnia było dużo,my jednak wybraliśmy "świat kwiatów" w Książańskiej Palmiarni.
Śniadanie,kawa i na spokojnie pakowanie do plecaka czegoś słodkiego z termosem z kawą.Zrobimy sobie przerwę po drodze i zjemy małe,słodkie co nieco.
Dojechaliśmy do Wałbrzycha,zaparkowaliśmy samochód niedaleko Palmiarni i okazało się,że najpierw pójdziemy do zamku,bo palmiarnia jest dziś otwarta od 12-tej...
W tle Stary Książ :)
Powoli,nie spiesząc się ruszyliśmy na punkt widokowy na Stary Książ,a właściwie na ruiny starego Zamku Książ.Gdybyśmy byli sami,to pewnie byśmy tam się wybrali,wszystko przed nami...
Po sesjach zdjęciowych na punktach widokowych,idziemy do Zamku.Spacerujemy po dziedzińcu,rozkoszując się piękną,słoneczną pogodą.
A to już widok na Zamek Książ :)

:)

Za drzewem...

Książ z sosną :)

Popularny punkt widokowy :)



Ruiny Starego Książa :)



Perełka Dolnego Śląska :)

W słoneczku :))

Plątanina...

Brama do zamku :)

Kobieta?czy lew?

Zamek Książ :)

Jeden z posągów okalających dziedziniec zamkowy:)







Tablica informacyjna.

:)


Armatka.





Spojrzenie na dziedziniec i budynek bramny :)

Zejście na tarasy zamkowe.

Piecyk

Piecyk.

Porcelanowe ozdoby :)

Zamkowy lew.















































W zamkowym sklepie.
Wchodzimy do zamkowego sklepu,oglądamy cudeńka tu zgromadzone.Nie kupuję dzwoneczka,bo mam już dwa :)
Oczywiście musi być pieczątka i wychodzimy na zewnątrz.Słoneczko pięknie ogrzewa nasze twarze,rozkoszujemy się tym ciepłem,aż wierzyć się nie chce,że wczoraj było tak zimno i sypał śnieg....ot pogoda kwietniowa!!!
Anioł z masy solnej :)

pieczątka :)

Przed zamkiem :)

Razem :)

Zamkowy lew.

Brama do stajni zamkowych.























































Wejście na dziedziniec stajni zamkowych.
Stajnie zamkowe.
Za nami...
Radeczku,nie dasz rady przeskoczyć!!!


Strzała wskazuje kierunek marszu :))

:)

Szpak :)



Pąki magnolii :)

Podążają do Palmiarni.
Zamek Książ jest trzecim co do wielkości zamkiem w Polsce.Ma długą i niesamowitą historię,wiąże się z nim mnóstwo legend.Nie będę tego opisywać,bo każdy może sobie to zaleźć.Chcę natomiast przypomnieć postać księżnej Daisy,to dzięki niej powstała palmiarnia,w której znajduje się daktylowiec kanaryjski,który posadziła sama księżna.I znów będę posiłkować się internetem.
" Właściwie Maria Teresa Oliwia Cornwallis West. Urodziła się w 1873 w niezamożnej rodzinie, szczycącej się jednak znakomitym pochodzeniem. Z jej przodków wywodziły się królowe angielskie, natomiast brat Daisy był ojczymem Winstona Churchilla. Maria Teresa była kobietą pełną wdzięku i urody, a o jej względy zabiegała cała męska część Europy. Nic dziwnego - w talii liczyła zaledwie 50 cm, co przy ówczesnych standardach musiało robić wrażenie. Starszego o jedenaście lat Heinricha Stokrotka poznała na jednym z balów w Londynie. On zaimponował jej wszystkim, choć głównie pieniędzmi.
Po ceremonii ślubnej młodzi szczęśliwi wyjechali w podróż dookoła świata, z której Daisy przywiozła (kosztujący życie jednego z poławiaczy) sznur pereł o długości 6 metrów. Pożycie małżeńskie układało się w początkowym okresie bez zarzutu, zadowolony Henryk spełniał wszystkie zachcianki żony, pozwalając wydawać pieniądze na zbytkowne klejnoty i toalety. Sielanka nie trwała jednak wiecznie i w miarę jak dorastali trzej synowie, rosła wzajemna obojętność książęcej pary. Daisy nie potrafiła przyzwyczaić się do surowej etykiety pruskiego dworu. Twierdziła z goryczą, że w Niemczech nawet kwiaty muszą rosnąć i kwitnąć według ustalonych z góry reguł. Nie znosiła licznej służby w stylowych wyszywanych liberiach, urzędników dworskich w służalczych pozach, kilkudziesięcioosobowej obsługi przy stole czy czterdziestu lokai pełniących służbę dniem i nocą, gotowych na każde skinienie i wiecznie sterczących pod drzwiami jej sypialni. Gdy zamierzała wyjść ze swego pokoju, natychmiast otwierały się drzwi, gdy przechodziła, przodem szedł lokaj. Nie wolno jej było zadawać się z nieodpowiednimi osobami, a nieliczne wyjazdy z zamku w celach towarzyskich lub innych odbywały się zawsze z ochroną w postaci damy dworu, dwóch sekretarzy, kuriera, trzech lokai i kilku służących. Pomimo zakazów Maria Teresa utrzymywała kontakty z pisarzem Bernardem Shaw i darzyła sympatią potępianego Oscara Wilde'a.
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej doszło wreszcie do rozwodu. Hans Heinrich XV wyemigrował do Francji, zaś Daisy pozostała w Książu. Po zajęciu zamku przez hitlerowców w roku 1941 przeprowadziła się do willi parkowej w Wałbrzychu, gdzie przykuta do wózka przeżyła ostatnie dwa lata, zmagając się z samotnością i ciężką chorobą - prawdopodobnie stwardnieniem rozsianym. Zmarła na udar serca 23 czerwca 1943 roku, dzień po swoich 70-ych urodzinach. Została pochowana w rodzinnym grobowcu na terenie Książa, lecz tuż przed zakończeniem wojny, z obawy przed profanacją jej grobu ze strony sowieckiej hołoty, trumnę zakopano w nieznanym dziś miejscu gdzieś na terenie zamkowego parku. O losach księżnej i jej synów opowiada film "Magnat" z B. Lindą w roli ostatniego potomka rodu."-znalezione w internecie.

Kliwia.

Korzenie napowietrzne.

Korzenie napowietrzne.

Kwiat kamelii :)

:)




































:)
    "W okolicy zamku Książ w latach 1911 -1914 z polecenia księcia na Pszczynie i Książu Jana Henryka XV von Pless, spadkobiercy fortuny Hochbergów (właściciela jednego z największych majątków ówczesnej Europy) wybudowana została palmiarnia. Na powierzchni 1900 metrów kwadratowych oprócz palmiarni wzniesiono także cieplarnię, ogrody w stylu japońskim, ogród owocowo – warzywny, obszar pod uprawę krzewów oraz uwielbiane przez żonę księcia – Marię Teresę Cornwallis-West znaną jako Daisy rosarium, w którym m.in.: uprawiano róże o śnieżnobiałych płatkach. Na centralną część obiektu wyznaczono 15 metrowy przeszklony budynek w którym zasadzono palmy daktylowe. Na dachu palmiarni natomiast utworzono galerię widokową, z której można było podziwiać panoramę okolicy. Najbardziej niezwykły jest jednak budulec palmiarni – ściany dla pnączy i tunele tworzące urocze zaułki wymurowano z brył porowatego tufu sprowadzonego prosto ze stoków sycylijskiej Etny.
    Dzięki palmiarni para książęca przez cały rok miała dostawy świeżych naręczy kwiatów oraz egzotycznych owoców i warzyw na książęcy stół.
    Obecnie wałbrzyska palmiarnia dysponuje ok. 80 gatunkami roślin z całego świata. Zobaczyć można tu m.in.: dracenę, kolczaste wilczomlecze, opuncję, krzewy kawowca i bananowca oraz cytryny i mandarynki. Niestety do czasów ówczesnych nie przetrwało przepiękne rosarium, z którego Wałbrzych mógłby być słynny. Ciekawostką jest jednak, że nadal w światowych katalogach kwiatów odnaleźć można różę o śnieżnobiałych płatkach pod nazwą Daisy."-znalezione w internecie.

Kwiat hibiskusa.



Strelicja królewska.

Kamelia.

Bromelia.

Bromelia.

Strelicja królewska.

Wśród storczyków :)

Kliwia.

Alejka wśród tropikalnych roślin.

Paw.

Kuflik.

Zaślaz.



Kalia.





Fuksja.

Mandarynka.

Drzewko mandarynkowe.

Kalia.

Kwiat cytryny.

Fuksja.

To też kwiat.

Cytrynka.

Limonka

Zaślaz.

Kalia.










































Kuflik.




Kuflik.


Kuflik.
W palmiarni na Radku największe wrażenie zrobił kwiat kuflika.Swym wyglądem przypomina szczotkę do mycia butelek.Jestem zaskoczona ilością zdjęć z kuflikiem.Mi się podobają wszystkie rośliny.W palmiarni byłam w dzieciństwie z wycieczką ze szkoły i prawdę mówiąc niczego nie pamiętam,ale teraz te wszystkie rośliny robią na mnie duże wrażenie i znów zdjęć jest całe mnóstwo i znów trzeba będzie wybierać....
Limonka.

Kuflik.



Przyłapany:)

Drzewko kuflika.

:)

Mandarynkowe drzewko.

Mandarynki.





Drzewko kuflika.

Palmiarniany kot.

Kot.

:)

Radeczek wrócił do kuflikowego drzewka.

:)





Aeonium.

Aeonium i agawy.









Kalanchoe

Palmiarniany kot.



Opuncja.

Opuncja.

Opuncja.











Kaktus listopadowy.

Agawa.

Brugmansja krwista.

Kwiaty agawy.

Akacja uzbrojona.











Bromelia.









Żółwi foch :)

Żółwi odlot :)





Brgmansja.

Orchidea.

Orchidea.

:)





:)



Kawiarniana alejka.

Przyłapany :)

Chryzantema.

Kora :)

Odpoczynek.

:)

pieczątka ;)

Informacja o księżnej Daisy.

Spiralkowe drzewko.
Tablica informacyjna.

Kanał.
Nasza wędrówka po palmiarni trwała długo,nie mogło być inaczej,ale pewnie byłoby,gdyby wszystkie rośliny kwitły.Oprócz cudownych roślin,drzewek,kaktusów,sukulentów mieliśmy spotkanie z kotem,który wygrzewał się wśród kaktusów.Opuszczamy jednak to piękne miejsce i jedziemy do Dobromierza.Idziemy nad sztuczne Jezioro Dobromierskie.Mamy nadzieję,że uda nam się tu przysiąść,napić kawy i zjeść po kawałku ciasta.Okazuje się,że jest to niemożliwe.Jest zbyt zimno i wieje wiatr,ale za to mamy spacer koło jeziora.
Jezioro Dobromierskie jest sztucznym jeziorem zaporowym,utworzonym na rzece Strzegomce.
Jezioro Dobromierskie.

:)

Kotki :)

:)

Nad jeziorem.

Wysrebrzona woda.

Kościół św.Michała Archanioła z XIV-XV wieku.

Kapliczka.

Niepotrzebny aniołek...



Zawilec :)

Wieża :)

Spojrzenie na Jezioro Dobromierskie spod Wieży :)

Pąk kasztana :)

Kasztanowy pąk :)

Wieża :)

Po spacerku nad jeziorem,obejrzeniu kościoła św.Michała Archanioła,ruszyliśmy dalej.Kolejny przystanek robimy pod wieżą,górującą na Dobromierzem i tu będę posiłkować się internetem,bo to ciekawa historia.

"Z jej szczytu rozciąga się widok na pół Dolnego Śląska, wyrasta nagle na wzgórzu przy drodze Wrocław- Jelenia Góra. Za czasów jej świetności przyjeżdżały tu setki turystów, dzisiaj, gdyby nie pewien taksówkarz ze Świebodzic, popadłaby w ruinę. Wieża w Dobromierzu to piękna budowla z ciekawą historią, którą warto zobaczyć i przede wszystkim wspiąć się na jej szczyt. Dawno temu wzgórze na którym obecnie stoi wieża było puste, później zaś ustawiono na nim trzy krzyże, na których wykonywano wyroki. Miejsce to wtedy nazywane było szubieniczną górą. Wiele lat później, w 1745 roku przybył tu Fryderyk II- król pruski. Swojego kresu dobiegała właśnie wielka bitwa, w której Fryderyk pokonał saksońską koalicję. Bitwa zapisała się najsłynniejszą w dziejach pruskiej armii szarżą, a zwycięstwo to nazywano od tej pory „narodzinami pruskiej armii”. Tak spektakularna bitwa, w której życie straciło 10 300 żołnierzy Austriackich, 2900 Sasów oraz 4800 Prusaków oraz wizyta Fryderyka II Wielkiego w tym miejscu sto lat później doczekała się swojego uczczenia. Na szczycie wzgórza miała stanąć prosta wieża, mająca być pomnikiem bitwy. Postawiono wiec prosty, mały budyneczek, który miał spełniać swoją funkcję. W 1860 roku przeszedł on w ręce Rady Powiatowej w Bolkowie, a jako, że właśnie wtedy podjęto decyzję o postawieniu pomnika chwały żołnierza pruskiego, na który niestety brakowało funduszy, postanowiono, że obecna wieża będzie spełniać również tę funkcję. W tym celu mały, prosty budyneczek upiększono i poszerzono oraz nadano neogotycki wygląd. Obok wieży stanęła restauracja, w której znajdowały się dwa pokoje gościnne.Każdy, kto miał ochotę podziwiać z wieży widoki mógł pożyczyć do tego celu lornetkę. Wkrótce potem, w ramach dalszej rozbudowy, pojawiła się tu również sala balowa i letnia restauracja. Wszystkie te prace wykonywano z myślą o obchodach 150 rocznicy bitwy pod Dobromierzem. Kompleks składający się  i tak już z wielu elementów doczekał się również dwupiętrowego hotelu i stajenki dla koni, a niedługo później dobudowano taras, piwniczkę, natomiast całą wieżę ponownie otynkowano. Prace przy odnowie i rozbudowie kompleksu w Dobromierzu wykonywali więźniowie z Gross Rosen,  Hitler otrzymał specjalne zaproszenie, które ochoczo przyjął. Kilka lat po zakończeniu wojny całość znajdowała się pod zarządem Rady Gromadzkiej powiatu jaworskiego. Do 1950 roku można było pod wieżą wypić piwo i przenocować, a w końcu 1954 ktoś kupił stojącą przy wieży restaurację i ją rozebrał. W kolejnych latach wieża stopniowo popadała w ruinę do czasu gdy została kupiona przez pana Edwarda Chałdasia, który marzy o renowacji zabytku.
Wieżę w Dobromierzu warto odwiedzić ze względu na wspaniałą atmosferę tego miejsca, możliwość zobaczenia najpiękniejszego widoku Dolnego Śląska oraz… spotkania ducha, który podobno tu grasuje. Nic w tym dziwnego- w końcu była to kiedyś szubieniczna góra!"-znalezione w internecie.


Wspięliśmy się na górę,obejrzeliśmy wieżę,do środka jednak wejść nie dało się,bo wieża jest zamknięta i służy jako przekaźnik telefonii komórkowej.Obeszliśmy ją za to dookoła,widać tu ruiny dawnej restauracji i wszelkich budynków jakie tu były.I nagle zachciało nam się jeść,a to miejsce idealnie nadawało się do tego by przekąsić małe co nieco i napić się kawy.
Po posileniu się,ruszamy do domu.


Mapa rozegranej bitwy w 1745r.

Pąki kwiatowe kasztana.


Wieża w Dobromierzu na starej widokówce.

Stan obecny :)

:)

Podcienia wieży.

Makro z historią :)

Widok na Jezioro Dobromierskie.


:)
Panowie,dziewczynka i kasztan :)
I tak oto znów dobiegła końca nasza kolejna wędrówka i kolejna "karteczka" została zapisana.
Tekst pisany wspólnie i częściowo wykorzystany tekst znaleziony  w internecie.
Miłej lektury :))
Pozdrawiamy bardzo serdecznie i cieplutko wszystkich zaglądających do naszych "karteczek".
Do zobaczenia :))
Danusia i Radek :))
:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz