niedziela, 21 października 2012

W jesiennych kolorach:)

Dziś zapowiada się piękny,jesienny dzień.Postanawiamy pojechać samochodem do Harrachova.Więc tradycyjnie-śniadanie,kawa i pakowanie plecaków i w drogę.....
Całą drogę towarzyszą nam przepiękne widoki.Oszałamiający błękit nieba,drzewa z wybarwionymi na różne kolory liśćmi i mgły ścielące się w dolinach,otulające je szczelnie i zachłannie,jakby bały się je pokazać światu....CUDO!!!!!!










W Harrachovie zostawiamy auto na parkingu i ruszamy na szlak.Przed nami Čertova Hora.Idziemy więc najpierw pod wyciąg-oczywiście nie wjeżdżamy,wchodzimy.Szlakiem najpierw pod wyciągiem,a później wzdłuż skoczni narciarskich wspinamy się coraz wyżej i wyżej.Tu w zacienionych miejscach widać,że temperatura w nocy spada już poniżej zera.Rosa na trawie,liściach i pajęczynach zamienia się w "szklane" korale.


































Wchodzimy po skałkach,tworzących schodki i po żelaznych schodach przylegających do skoczni.Jest ich mnóstwo i pną się coraz wyżej.Przystaję co jakiś czas by odpocząć,a przy okazji oglądam się  za siebie i podziwiam panoramę Harrachova.W końcu jesteśmy pod samym najazdem skoczni.Zauważmy,że trwają tam,w górze prace naprawcze.Ludzie zawieszeni na linach sprawdzają i naprawiają usterki,by skocznia była w pełni sprawna w sezonie.Widok niesamowity!!!!
My dochodzimy do rozdroża Pod Čertovou Horou i stąd mamy już tylko 0,5km na szczyt.Jednak najpierw idziemy obejrzeć panoramę Karkonoszy z widoczną w oddali Szrenicą.Widok przepiękny:)
Kolejny punkt widokowy i kolejne cudne widoki.Tym razem na Karkonosze i Góry Izerskie.Można się zapatrzeć :)























Čertova Hora powitała nas tłumem ludzi,którzy w ogromnej większości wjechali na szczyt wyciągiem kanapowym.Robimy sobie krótki odpoczynek,podziwiamy piękną panoramę.Mamy tu sesję zdjęciową z głową czarta i pięknie wyrzeźbioną ławką i powoli zaczynamy schodzić z powrotem do Harrachova.




















Schodzimy trasą zjazdową dla narciarzy.Strome to zejście,więc idziemy powoli,"włączając" hamulce-po takim zejściu będą pewnie boleć mięśnie,ale co tam!!!
Miejscami,gdzie nie doszło słoneczko,jest zmrożona trawa.Zejście po takim czymś jest trudne,trzeba uważać by się nie poślizgnąć....
Schodzę ostrożnie i pomimo to w pewnym miejscu zjeżdżam na tyłku.Kiedyś się mówiło: "Złapało się zająca"-ja swojego właśnie złapałam....hi,hi,hi....












Po tym jednym "zającu" dalsza droga przebiegła bez problemu.
Przeszliśmy przez Harrachov,wsiedliśmy do samochodu i po chwili namysłu wracamy do Polski.Dzień jeszcze w miarę długi,więc postanawiamy zostawić auto na parkingu w Jakuszycach i ruszamy do Izerki.Wchodząc na szlak,zauważamy cudowne kolory drzew.Na tle błękitnego nieba i oświetlone promieniami słońca prezentują się niewiarygodnie cudnie.Jesteśmy zachwyceni tym pięknem,napawamy się nim i cieszymy,że możemy to piękno podziwiać :)










Wokół nas rozpościerają się izerskie łąki,z rudymi trawami,z zielonymi świerkami i zżółkniętymi modrzewiami.Jesień na całego rozgościła się w Górach.
Dochodzimy do schroniska "Orle",zatrzymujemy się tu tylko na sikundę i ruszamy dalej,wszak chcemy dojść do samej Izerki!!!










Przechodzimy przez częściowo zawalony mostek i docieramy do Izery z drewnianym mostem łączącym dwa kraje i figurką św.Nepomucena na polskim brzegu.Lubię tędy chodzić.O każdej porze roku jest tu pięknie.Słońce i niebo przeglądają się w wodach Izery,która sobie leniwie płynie wśród kamieni,a dookoła cisza i spokój.Nawet ludzie tej ciszy nie mącą,jakby zaczarowani podziwiają to cudo natury.Znów jestem oczarowana i pełna zachwytu :)












Osada Izerka,po czesku Jizerka jest najwyżej położoną wsią w Czechach.Na mnie zawsze wywiera niewiarygodne wrażenie.Kiedyś była osadą pasterzy i drwali,obecnie jest bazą turystyczną czeskich Gór Izerskich.W drewnianych domach znajdują się pensjonaty i restauracje.Byliśmy tu latem i zimą,ale do dziś nie widzieliśmy Izerki jesienią i trzeba przyznać,że jest równie piękna.
Ruszamy więc na spacer po tej cudnej,górskiej osadzie.
Góra Bukovec.
































Urzeczony pięknem:)


























Ostatni "upolowany" motyl w tym roku.
Rusałka admirał :)










Wieś cudownie wygląda wśród rudości traw.
Czarne deski domów widoczne są z daleka i wcale nie dziwi tłum ludzi napotykanych po drodze.Każdy wykorzystuje piękną,jesienną i słoneczną pogodę na spacery wśród przyrody.
Ja mam okazję "upolować" ostatniego w tym roku motyla-rusałkę admirała.Cieszy mnie to niezmiernie,gdyż teraz będę musiała czekać do wiosny na te cudne,latające stworzenia.
Zaglądamy do Muzeum,podbijamy dzienniczki,kupujemy vizytki i ruszamy powoli w kierunku Polski.










































Po przejściu mostkiem nad Izerą,postanawiamy pójść granicznikiem-do tej pory nie miałam okazji iść tędy,ale i Radek też.Przejście tym skrótem jest dla nas oczywistym zaskoczeniem,a szczególnie,gdy na naszej drodze wyrasta ni stąd,ni zowąd olbrzymia skała.To jest dopiero zaskoczenie!!!!
Tak więc skracamy sobie drogę i wychodzimy tuż obok schroniska "Orle".
Przy schronisku pełno ludzi,my jednak nie wchodzimy do środka.Idziemy dalej,robi się coraz chłodniej więc jak najszybciej chcemy dotrzeć do samochodu-wszak to już jesień i po całym dniu słońca,gdy na niebie nie ma ani jednej chmurki,temperatura dość szybko spada,a idąc wśród drzew,w cieniu,odczuwalnie jest dużo chłodniej,niż w słońcu.
























Mijamy po drodze,wybarwione na złoty i rudy kolor drzewa.Oświetlone słońcem niewiarygodnie pięknie wyglądają.
Żegnamy się z jesiennymi Górami Izerskimi :)

I znów kolejna wędrówka za nami,pora na następną!!!
Więc do zobaczenia niebawem.....


Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)


Danusia i Radek :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz