Udało nam się namówić Tatę Radka,by wszedł z nami na Śnieżkę :)
Nasza radość jest ogromna :)
Po śniadaniu i kawie,wsiadamy do autka i ruszamy do Karpacza.
Samochód zostawiamy na parkingu i idziemy do wyciągu krzesełkowego,a tam tłum ludzi.Kolejka niesamowicie długa-jeszcze takiej nie widziałam.Stajemy więc grzecznie i powolutku,maleńkimi kroczkami przesuwamy się do przodu.
Kolejka do wyciągu!!! |
Tatko Radka :) |
Kiedy jesteśmy już przy okienku kasy,kupujemy bilety-tam i z powrotem-zakładamy na siebie kurtki,rozsiadamy się na krzesełkach i jedziemy do góry.Wyskakujemy z krzesełek na Kopie i idziemy najpierw na punkt widokowy-to trzeba uwiecznić :) Tatko jest uśmiechnięty i to nas cieszy :) Po sesji zdjęciowej,powoli ruszamy na szlak,ku królewnie,która łaskawie spogląda na nas :)
Idziemy wolno,by Tatko zbytnio się nie zmęczył,a poza tym zdecydowaliśmy,że wejdziemy Drogą Jubileuszową,a zejdziemy czarnym szlakiem.Zależy nam na tym,by Tatko był zadowolony i na wspomnienie Śnieżki,się uśmiechał :)
Lecący kurczak...hi,hi :) |
Idziemy spacerowym krokiem,podziwiamy przepiękne widoki,rozpościerające się za nami i w dole i tak spokojnie wchodzimy na szczyt.A na górze tłum.Budynek obserwatorium jest oblężony-trwa msza-wszak dziś święto :)
W tłumie odnajdujemy znajomych,z którymi witamy się i chwilę rozmawiamy.
Po przywitaniu się ze znajomymi idziemy między tłum zgromadzony przy polowym ołtarzu.Chwila modlitwy i spacerujemy po szczycie,zaglądając do kaplicy św.Wawrzyńca,do budynku poczty czeskiej-"Anežki" i do restauracji usytuowanej w budynku Obserwatorium Meteorologicznego.Po dopełnieniu formalności (pieczątki i vizytki),robimy sesje zdjęciowe i podziwiamy przecudne widoki.Na jednym z punktów widokowych,pokazujemy Tatce oddalone miejsce,które chcemy Mu jeszcze pokazać i tu pada pytanie: Czy Tatko pójdzie tam z nami???
Odpowiedź była jedna-Tak!!!
Radość nasza jest wielka,a uśmiech na twarzy Tatki,raduje nasze serca :)
Kiedy już wszystko zostało postanowione,a my nacieszyliśmy się widokami,powoli zaczynamy schodzić ze Śnieżki-odnowionym,czarnym,zygzakowym szlakiem.Opowiadamy Tace ile potrafi zimą być tu śniegu i że zimą ten szlak jest lodową zjeżdżalnią,wyślizganą przez tyłki ludzi "schodzących" ze Śnieżki.
Zawilec narcyzowy. |
Kiedy tak opowiadamy,droga w dół mija nam niesamowicie szybko.Mijamy Dom Śląski i skręcamy na szlak wiodący nas do Luční boudy-to właśnie tam prowadzimy Tatkę :)
Idąc do tego czeskiego schroniska,odwracamy się dość często,by jeszcze spojrzeć na naszą "królewnę",która nam pokazała swe łagodne,uśmiechnięte oblicze :) Niespiesznie dochodzimy do Luční boudy,wchodzimy do środka i zamawiamy dwa piwa Paroháč i kofolę.Ja i Tatko rozkoszujemy się piwkiem,a Radek kofolą-tak mają kierowcy :)
Po wypiciu piwa i kofoli,kupujemy vizytki dla Tatki,stemplujemy dzienniczki i opuszczamy schronisko.Nie wracamy jednak tym samym szlakiem,idziemy żółtym łącznikiem i kierujemy się do wyciągu.Robimy przy tym zdjęcia i spotykamy znajomego Przewodnika Sudeckiego,który zaskoczony naszym widokiem,pyta nas dlaczego tak późno idziemy na Śnieżkę,przecież wszelkie uroczystości już się skończyły.Odpowiadamy,że myśmy byli na Śnieżce,a teraz wracamy właśnie Luční boudy i jedziemy do domu.W oczach znajomego Przewodnika dostrzegamy zaskoczenie i odrobinę podziwu,żegnamy się i idziemy do wyciągu.I znów zaskoczenie,bo takiego tłumu to ja już dawno nie widziałam.Kolejka,w której staliśmy rano-to pikuś-teraz to dopiero jest kolejka!!!!
Stajemy grzecznie i tip topkami przesuwamy się do przodu.Robi się chłodno,więc zapinamy kurtki pod szyję i spoglądając na zmieniające się niebo,modlimy się w duchu,by nie spadł deszcz.
I udało się nam zjechać,nie spadła ani jedna kropla deszczu,ale za to,w połowie drogi do samochodu zlało nas dokładnie.Mimo to jesteśmy zadowoleni z dzisiejszego dnia i cieszymy się widząc uśmiechniętego Tatkę :)
Nasza wyprawa dobiegła końca,pora na kolejną-już niebawem.
Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
Tatko,Danusia i Radek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz