niedziela, 14 grudnia 2014

Zapomniany "Czubek" :)

 "Zarząd Oddziału PTTK 'Sudety Zachodnie" zaprasza na wycieczkę pieszą w dn.14.12.2014 (niedziela).
Spotykamy się o godz. 09.40 na przystanku MZK Apteka Pod Koroną w Cieplicach (z centrum Jeleniej Góry można dojechać autobusem MZK Nr 6 i 9).

Trasa wycieczki wynosi 9,5 km i przebiega: Cieplice - Czubek - Stawy Podgórzyńskie - Park Zdrojowy - Cieplice.

Z przystanku MZK początkowo wędrujemy niebieskim szlakiem turystycznym, na granicy administracyjnej Jeleniej Góry i gminy Podgórzyn opuszczamy szlak turystyczny i wchodzimy na szczyt góry Czubek z którego rozpościerał się wspaniały widok na Karkonosze (obecnie trochę zasłonięty drzewami). Następnie ścieżkami przez Stawy Podgórzyńskie dochodzimy do miejsca, które nosi nazwę Lisie Doły (tutaj przewidziane jest ognisko). Po odpoczynku ścieżkami, następnie aleją dębową suchy zbiornik przeciwpowodziowy i Park Zdrojowy dochodzimy do Cieplic.
Z Cieplic powrót autobusem MZK ok. godz. 16.00
Uczestnicy we własnym zakresie ubezpieczają się od następstw nieszczęśliwych wypadków, członkowie PTTK z opłaconą składką objęci są ubezpieczeniem zbiorowym.
Wycieczkę prowadzi Janusz Perz."
Nie spieszymy się zbytnio,bo Tatko Radka ma nas podwieźć.Spokojna pobudka,śniadanie,kawa i pakowanie plecaków i na umówionym miejscu,dzięki Tatce jesteśmy ciut przed czasem.Na przystanku już jest kilka osób.Witamy się i czekamy jeszcze chwilę na kolejnych wędrówkowiczów.












Kiedy już wszyscy dotarli,po powitaniu powoli ruszamy.Idziemy więc uliczkami Jeleniej Góry,podziwiając stare i nowe domki jednorodzinne i wielorodzinne,kierując się ku kościołowi.Mijając go,dostrzegamy w oddali Macieja,który na nas czeka.Dochodzimy do niego,witamy się z Maciejem i wędrujemy już razem.


































Idziemy wzdłuż szerokiej,pustej drogi asfaltowej,wiodącej do wodociągów.Idąc tędy przy pięknej pogodzie,można podziwiać przepiękną panoramę Karkonoszy.Dziś jednak Góry przysłaniają chmury.Wędrujemy niespiesznie,umilając sobie drogę rozmowami.Kiedy asfaltowa droga skręca w lewo,my dalej idziemy prosto,wchodząc na szutrową drogę.Po niewielkim jej przejściu,Janusz zatrzymuje się,mówiąc,że teraz trzeba nam wejść w trawę i iść w stronę drzew,bo właśnie tam jest ukryty i zapomniany dawny punkt widokowy.Wchodzimy więc w trawy i zarośla.Dobrze,że nie ma liści,bo pewnie trudno byłoby się tędy przedzierać.




















Ledwo widoczne kamienne schodki...

Po przedarciu się przez trawy i zarośla,wchodzimy pomiędzy drzewa.Tu Janusz wskazuje nam nasz cel,mówiąc przy tym,że łatwo nie będzie i jeśli ktoś nie chce się trudzić,może skręcić w lewo i zaczekać na tych,którzy wejdą na punkt widokowy,odpoczywając na ławeczce.My się nie poddajemy tak łatwo,postanawiamy wejść na Czubek.Wspinamy się do góry i wcale łatwo nie jest,bo liście i ziemia pod nimi,skutecznie utrudnia wspinanie,osuwając się przy każdym kroku.Pomocna dłoń współwędrówkowicza zawsze jest w pobliżu,więc każdy z nas bezpiecznie dociera do ledwo widocznych,kamiennych schodków.Nimi już docieramy na szczyt wzgórza,mijając po drodze,szczątkowe pozostałości po dawnych barierkach i stajemy na skałach,znajdujących się na szczycie,gdzie jest sporo miejsca,nawet dla o wiele większej grupy niż nasza.Machamy naszym współwędrowcom,którzy nie weszli na górę,a których widzimy spoglądając w dół.Rozmawiamy,śmiejemy się,robimy zdjęcia i Janusz zadaje pytanie: Ile ma wysokości Czubek? Padają różne odpowiedzi,ale mało kto z nas zna prawidłową.Radek przyniósł (nic nie wiedziałam ) w swoim plecaku czeskie piwo z browaru Holba "S HOLBOU NA VRCHOL". Otwiera piwo na na szczycie i pod kapslem odnajduje cyfrę 500.Mówię Januszowi,że skoro Czubek ma wysokość 388 m n.p.m. to ja dodaję mu 500 m,i tak dzięki mnie ma 888 m n.p.m.,a ja dostaję medal od Janusza.A co?
"Dawna platforma widokowa na górze Czubek
Fragment artykułu "Zapomniane (?) Granice" autorstwa Andrzeja Kowalskiego ("Sudety" nr 6/27/2003).
Przy niebieskim szlaku idąc z Cieplic do Marczyc, po prawej stronie drogi za tzw. wylęgarnią widoczne jest spore zgrupowanie drzew. Kryje ono dwuwierzchołkowe wzgórze Czubek (388 m n.p.m.), które swoją nazwę zawdzięcza chorągiewce znajdującej się dawniej na szczycie 15-metrowej granitowej skały wieńczącej jego południowy wierzchołek. Ze skały znajdującej się na granicy Wzgórz Łomnickich roztacza się doskonała panorama Stawów Podgórzyńskich i Karkonoszy, dawniej chętnie podziwiana przez kuracjuszy. W związku z tym jej płaski wierzchołek został udostępniony wykutymi w skale schodkami i otoczony metalową barierką z umocowaną chorągiewką. Obecnie schodki są ledwo widoczne spod warstwy ziemi, a po metalowej barierce pozostał niewielki fragment przy schodkach. Kilkadziesiąt metrów od południowej, najbardziej stromej ściany Czubka, na niewielkiej skarpie, znajduje się kamień graniczny (oznaczony na mapce literą A) z wyrytymi inicjałami: J.G.S. i datą 1783 oraz krzyżykiem na wierzchołku, ustawiony w osi północ-południe (nieznaczne odchylenie o ok. 8o). Umieszczone na kamieniu inicjały oraz data sugerowałyby, że granica została wytyczona przez Johanna Nepomuka Gottharda Schaffgotscha (1732-1808) lub przez niego odnowiona po śmierci ojca Carla Gottharda (1706-1780). Po drugiej, północno-zachodniej stronie wzgórza zachował się drugi kamień (oznaczenie B) z identycznym rytem. Różnią się tylko tym, że ten drugi jest bardziej zniszczony, a jego odchylenie od osi północ-południe wynosi ok. 30o, a poza tym będąc schowanym w zaroślach przez większą część roku jest zupełnie niewidoczny. Ogólny kierunek wyznaczony przez kamienie graniczne łączy Cieplice będące siedzibą rodu Schaffgotschów z Marczycami wchodzącymi wówczas w skład dominium.

Inną tajemnicą związaną ze wzgórzem jest krzyż wyryty na południowej ścianie Czubka. Ma on wysokość dorosłego człowieka i widoczny jest dopiero z pewnej odległości. Czy może być związany z prześladowaniami protestantów w II połowie XVII wieku?"-




























































Po dość długiej sesji zdjęciowej,powoli zaczynamy schodzić ze szczytu.Każdy idzie ostrożnie,by nie zjechać na tyłku.Udaje się nam bezpiecznie dotrzeć do reszty naszej grupy i teraz razem idziemy dalej.Przedzieramy się przez pole-właściwie trudno to nazwać polem...bo dość spory kawałek ziemi jest usiany połamanymi drzewkami.Ku przestrodze,sterczą tylko kikuty skoszonych drzewek.

Przechodzimy przez to dziwne pole i wychodzimy na drogę.Tu stoimy chwilę i rozmawiamy z Panem,który akurat idzie w kierunku stawów.




















Po krótkiej rozmowie,rozstajemy się z Panem.My idziemy w lewo,a On w prawo.
I tak wkraczamy na teren gdzie króluje woda.Dookoła nas znajdują się stawy (w większości spuszczone-taka pora roku ).
"Stawy Podgórzyńskie – zespół stawów hodowlanych, położony w południowo-zachodniej Polsce w Kotlinie Jeleniogórskiej (Sudety Zachodnie).
Stawy położone są na skraju środkowo-południowej części Kotliny Jeleniogórskiej, w dorzeczu Bobru, w naturalnych obniżeniach kotliny, pomiędzy Podgórzynem, Sobieszowem, Cieplicami a Marczycami.Rozległy zespół stawów rybnych, groblowych i nieckowych, liczący 22 stawy o łącznej powierzchni ok. 106 ha. Maksymalna głębokość wynosi do 2,5 m. Wysokość terenu: 350–370 m n.p.m. Stawy zasilane są wodami Wrzosówki, Podgórnej i Czerwonki. Stawy ze względu na torfowe podłoża i swoje położenie na skraju Kotliny Jeleniogórskiej przed pasmem Karkonoszy, które zagradza drogę ptasim migracjom, są odwiedzane przez przelatujące ptaki.
Stawy stanowią ostoje ptactwa wodnego i błotnego, gniazduje tu: perkoz dwuczuby, czapla siwa, czajka, kurka wodna, bąk, bekasy, kszyk i dubelt, kulon, różne gatunki kaczek: krzyżówka, cyranka, łyska, cyraneczka, głowienka, czernica, płaskonos, podgorzałka, gęś, tracz nurogęś oraz bocian biały i łabędź. Występują tu też ptaki drapieżne, jak np.: myszołów, błotniak stawowy, jastrząb, kania ruda, krogulec. Oprócz tego występują także kosy, gile, drozdy, gołębie, turkawka, sójka, słowik i zimorodek. Wiele gatunków ma tu swoje tereny lęgowe.
W XV wieku kompleks stawów w celach hodowlanych założył zakon cystersów z Cieplic. W XVIII wieku zespół stawów został powiększony i rozbudowany. W przeszłości kompleks tworzyło 67 stawów, w 2011 roku (po scaleniu i sprywatyzowaniu pod koniec XX wieku) zespół liczył 22 stawy. Przez jakiś czas "Stawy Podgórzyńskie" stanowiły własność Schaffgotschów, jednego z najpotężniejszych rodów szlacheckich na Śląsku. W roku 1911 przez groblę między stawami przeprowadzono linię tramwajową z Cieplic do Podgórzyna, przedłużoną w roku 1914 do Podgórzyna Górnego, pod tzw. Skałkę. Linia tramwajowa do Podgórzyna funkcjonowała do roku 1964.Obecnie stawy stanowią własność prywatną.Stawy są największym kompleksem wodnym w Sudetach i ostoją ptactwa wodnego i błotnego.Stawy Podgórzyńskie są najstarszymi i najwyżej położonymi stawami hodowlanymi w Europie.Na terenie stawów spotykany jest czasami sokół wędrowny oraz rybołów."-Wikipedia




























































I tak powoli wędrujemy drogami,pomiędzy stawami.Mamy okazję podglądać z daleka niestety ptaki-czaple siwe  i białe są tak niesamowicie płochliwe,że z nawet z oddali nie dają się sfotografować....
My jednak nie dajemy za wygraną i udaje nam się zrobić kilka zdjęć z bardzo,bardzo daleka....






















I tak podziwiając ptaki,powolutku dochodzimy do miejsca,gdzie możemy rozpalić ognisko.
Niestety nie jest to dziś proste.Każda gałązka,trawka,liść jest wilgotny i nie daje się zapalić.Nie pomaga papier przyniesiony w plecakach.Rozpalanie trwa niesamowicie długo-Sofijka poświęca się i na kolanach usiłuje rozniecić ogień :)
Po dość długim czasie udaje się rozniecić ogień.Płomyki zaczynają wesoło lizać gałązki,dając ciepło dookoła.Każdy z wędrówkowiczów wyjmuje z plecaka jakieś przysmaki.Na zaostrzone kijki,zostają nabite kiełbasy,które skwierczą nad wesoło tańczącymi płomykami :) Uczta się zaczyna !!!


















































I kiedy wszyscy nasycimy się jadłem przyniesionym w plecakach i smażonymi kiełbaskami,chwilę odpoczywamy,robimy grupowe zdjęcia i po ugaszeniu ognia,powoli ruszamy w drogę powrotną.










Przechodzimy pomiędzy spuszczonymi stawami,kierując się ku drodze asfaltowej.Przechodzimy ją i wkraczamy na błotnistą drogę wśród pól.Lubię tędy chodzić.Latem kwitną tu rudbekie,topinambury a w oddali przepięknie widać Karkonosze :) Po prostu bajka !!!!
Dziś tego niestety nie widać-nie ta pora roku :(
Idziemy więc drogą pomiędzy burymi polami,kierując się ku alei Dębowo-Klonowej.
Aleja Dębowo-Klonowa to około stumetrowa polna droga obsadzona z obu stron drzewami, z których właściwie każde powinno być pomnikiem przyrody-a to cała aleja jest pomnikiem przyrody.Po obu stronach alei rośnie 128 drzew w tym:64 dębów szypułkowych,55 klonów pospolitych, 5 dębów czerwonych,3 klony jawory,jedna lipa. Obwód pni 76÷415 cm (dane :Program Ochrony Środowiska dla miasta Jelenia Góra na lata 2008-2012). Miejsce jest bardzo urokliwe.Droga z Cieplic prowadzi do Stawów Podgórzyńskich,których groble zdobią setki starych kasztanowców.
Za aleją sąsiaduje Pałac Dąbrówka (zbudowany około 1910 roku).Malownicza bryła obiektu ozdobiona wieżami i elementami tzw.muru pruskiego,do dziś robi wrażenie na zwiedzających.Nad rozległym parkiem otaczającym pałac górują Cygańskie Skałki (355m).
W 1979 roku nakręcono tu film "Chciałbym się zgubić" z Emilią Krakowską i Ireną Laskowską.
Od 1961 roku do dziś w pałacu funkcjonuje dom dziecka "Dąbrówka".Zwiedzający park nie są wypraszani-wiem,bo byłam kilka razy.Dziś tam nie zaglądamy,a jedynie wędrujemy przepiękną aleją,kierując się ku Cieplicom.






































Spacerowym krokiem przechodzimy aleję i tuż za nią żegnamy się z kilkoma osobami z naszej grupy.Janusz prowadzi nas zaporze wodnej.
Wzdłuż zachodniej i północnej granicy parku przepływa rzeka Wrzosówka,przy której została wybudowana zapora wodna.Bezpośrednią przyczyną jej budowy były częste ulewne deszcze,które nawiedzały okolice Cieplic a swoją ogromną siłą niszczyły i podtapiały domy,drogi i mosty.Po obu stronach zapory powstały ogromne wały przeciwpowodziowe,które dodatkowo chronią miasto przed powodzią.Podmokłe łąki między Cieplicami a Sobieszowem jeszcze w XIX wieku nazywano "Polską Puszczą".Spacerując po parku od strony tamy można oglądać jedną z najpiękniejszych panoram Karkonoszy i Gór Izerskich.
"Suchy zbiornik przeciwpowodziowy Cieplice.
Na początku XX wieku, po powodzi w 1897 r., podjęto prace nad system zabezpieczenia Kotliny Jeleniogórskiej i doliny Bobru przed kolejnymi katastrofami. Przeprowadzono regulację dopływów Bobru biorących początek w Karkonoszach, wznosząc mury oporowe wzdłuż brzegów, progi i zapory przeciwgruzowe. U podnóża Karkonoszy zbudowano 3 zbiorniki retencyjne: na Łomnicy w Mysłakowicach, na Kamiennej w Jeleniej Górze-Sobieszowie oraz na Wrzosówce z Podgórną w Jeleniej Górze-Cieplicach. Ten ostatni powstał w l. 1904-1905 zamknięty od północy ziemnym wałem 1300 m długości, który stanowi jednocześnie granicę Parku Norweskiego i osiedla wzniesionego dla pracowników znanej Fabryki Maszyn Papierniczych. Od pn.-wsch. zamykają je wzniesienia z kulminacją Winnicy, a od pd.-zach. graniczy, oddzielony wąskim pasem terenu, ze zbiornikiem na Kamiennej. Południowe krańce zbiornika zajmują stawy hodowlane. W środkowej części wału, którego podstawa ma ok. 50 m szerokości, znajduje się granitowa tama spiętrzająca w czasie powodzi wodę na wysokość 7,9 m. Śluza płytowa opuszczana w stalowych ramach może w razie potrzeby całkowicie zamknąć przepływ wody w korycie rzeki. Tama w podstawie ma 5 m grubości, a w koronie, która jest jednocześnie górnym przelewem tylko 1,2 m szerokości.
Długość przelewu wynosi 50 m. Półokrągłe przyczółki tamy od strony jeziora licowane są granitem do wysokości korony wałów. W czasie powodzi powstaje zbiornik o powierzchni 214 ha, który może pomieścić 7,1 do 7,6 mln m3 wody. Dno zbiornika zajmują zarastające samosiejkami podmokłe łąki. Kiedyś prowadzono tu uprawę wikliny. Dopuszczalny odpływ wody wynosi 30 m3/s . Zdarzało sie jednak, że woda przelewała się przez tamę podtapiając nadrzeczne ulice Cieplic. Od momentu wypełnienia się zbiornika dalsze funkcje przeciwpowodziowe przejmuje zaporowe Jezioro Pilchowickie zbudowane w l. 1904-12 w dolinie Bobru. Na co dzień wały są miejscem spacerów kuracjuszy i mieszkańców, rozpościera się z nich wspaniała panorama całych Karkonoszy.Administracyjnie należy zbiornik do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, na którego stronach internetowych znajdują się informacje o zbiornikach i jeziorach przeciwpowodziowych na Dolnym Śląsku.

www.wrocław.rzgw.gov.pl

Opracował: Antoni Witczak."-tekst ze strony:http://www.atrakcjetechniki.karr.pl/pl/strony/1110.html

Stajemy więc koło zapory.Janusz opowiada historię jej powstania.Słuchamy,robimy zdjęcia i dostrzegamy na ścieżce parkowej Pana,który karmi wiewiórkę.Jestem zauroczona tym widokiem (zawsze marzyłam o tym,by choć raz móc nakarmić wiewiórkę...).
























Wiewiórka-spryciara zabrała z ręki orzeszka i umknęła z nim.Patrzę na to zauroczona.U mnie nie ma "rudzielców",są czarne wiewiórki,ale i to niesamowicie trudno je spotkać,a tu jedzą z ręki!!!
Żegnamy się z Januszem i resztą grupy,życząc sobie nawzajem Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku i razem z Maciejem idziemy w innym kierunku.Po drodze mamy okazję oglądać całe mnóstwo wiewiórek-mamy dzięki temu długą sesję zdjęciową :) I tak robiąc zdjęcia dochodzimy do "stołówki dla ptaków".Tu spotykamy Pana z wyciągniętą dłonią,na której ma różne rodzaje orzeszków.Pan mówi nam,że ma tu zaprzyjaźnionego kowalika,który przylatuje na dłoń i wybiera sobie orzeszka i odlatuje.I dziś był już pięć razy.Poza tym,daje mi orzeszki ziemne,mówiąc,że jeśli będę cierpliwa to,któraś ze starszych wiewiórek zabierze mi je z ręki.Kucam więc i kuszę wyciągniętą dłonią z orzeszkami i stało się!!!! Podbiegła do mnie wiewiórka,łapką zrzuciła orzeszka z mojej ręki na ziemię,podniosła go i pobiegła sobie.Ależ radość-marzenia się spełniają!!!!
Próbuję kusić inną,ale już mi się to nie udaje.Mija nas dwoje starszych ludzi,i nagle słyszymy:"A co to za ptaszek siedzi na śmietniku?".Podchodzimy bliżej i naszym oczom ukazał się kowalik.Kładę orzeszka na dłoni,wyciągam ją ku ptaszkowi i czekam....a on,niby od niechcenia,powolutku odwrócił się w moją stronę,a potem hyc i już złapał się pazurkami za mój palec i z dłoni zabrał orzeszka.Ależ jestem zachwycona-tyle radości,takie maleństwo mi sprawiło :)


































Maciej i Radek utrwalają te niecodzienne chwile i dzięki Nim są te zdjęcia :)
Po tych radościach,powolutku idziemy przez park,kierując się ku parkingowi,gdzie Maciej ma samochód.Wsiadamy do niego i odjeżdżamy do domu :)

Tak oto nasza wędrówka z Januszem dobiegła końca,pora więc na kolejną :)
Do zobaczenia niebawem :)


Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)


Danusia i Radek :)


Zdjęcia tu dodane są Sofijki,Macieja,Radka i moje.






2 komentarze:

  1. Fajnie, że tu trafiłam. Z przyjemnością przeczytałam cały artykuł i obejrzałam zdjęcia. A dzisiaj sama wędrowałam na Czubek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu jest nam bardzo miło,że Ci się spodobało :)
      Mam też nadzieję,że znajdziesz tu i inne,znane Ci miejsca w których byliśmy.
      Pozdrawiamy cieplutko.

      Usuń