Niedzielny ranek zaczyna się dość późno....
Niestety na pewne sprawy nie mamy wpływu....
Śniadanie,kawa,pakowanie plecaków i ruszamy nie tam gdzie było w planach :(
Jedziemy do Žacléřa.Zostawiamy samochód w w centrum miasteczka.Muzeum znajduje się na rynku Rýchorskim w budynku nr 10.Ten zabytkowy budynek został wybudowany w latach 1912-1914,jako siedziba sądu powiatowego,która służyła dla jego potrzeb aż do 1949 roku.Muzeum Miejskie Žacléř zostało uroczyście otwarte dla ludności 7 maja 1999 roku.Na parterze znajduje się Urząd Pocztowy,natomiast pierwsze piętro i klatka schodowa wiodąca na nie,należy do Muzeum.
W prawdzie byliśmy tu już kiedyś,ale tylko po vizytki i pieczątki.Dziś kupujemy bilety wstępu,nowe vizytki,znaczki pocztowe i idziemy obejrzeć zbiory.
W pierwszym pomieszczeniu znajdują się eksponaty związane z historią miasteczka,jego powstaniem,nazwą i ludźmi z nim związanymi,przemysłem,który należy już do przeszłości.Na środku,w szklanej gablocie,znajduje się model rynku miasta z XIX wieku.Dzięki temu mamy okazję dostrzec zmiany jakie się dokonały na przestrzeni minionych lat.Oglądając powoli zgromadzone tu eksponaty,przechodzimy dalej i tuż przed wejściem do drugiego pomieszczenia,przystajemy na dłużej.Tu umieszczono eksponaty związane z obozami pracy dla żydowskich dziewcząt oraz jenieckimi obozami dla więźniów,którzy byli tutaj internowani w czasie II wojny światowej.
"Żydowski Obóz Pracy Przymusowej w Žacléřu,późniejsza filia Obozu Koncentracyjnego Gross-Rosen.
W czasie II wojny światowej w wielu miejscach przy dzisiejszej granicy z Polską byli internowani jeńcy wojenni i żydowskie kobiety.Na ziemi żaclerskiej chodziło tu o Francuzów,Belgów,obywateli ZSSR,którzy to wszyscy pracowali w kopalni węgla kamiennego.Anglicy pracowali na kolei,a żydowskie dziewczyny były zatrudnione w fabrykach tekstylnych w Žacléřu,Bernarticach,Poříčí,Libczu,Trutnovie i innych miejscach.
Żydowski obóz pracy przymusowej był na początku zarządzany przez tzw.Organizację Schmelt,która miała swą siedzibę w Sosnowcu,później w Annabergu.W całej organizacji na czele stał SS-Brigadeführer Albrecht Schmelt,który odpowiadał za rozmieszczenie robotników cudzoziemskich.Schmelt sprzedawał za pieniądze niemieckim fabrykom robotników,którzy byli rekrutowani spośród Żydów.Poszukiwano zwłaszcza ludzi młodych i zdrowych,zdolnych do ciężkiej pracy na budowach,czy w fabrykach zbrojeniowych i tekstylnych.Pieniądze inkasowane przez Schmelta od fabryk miały służyć rodzinom robotniczym,w rzeczywistości szły na jego prywatne konto i na konto SS.
W Žacléřu były internowane polskie i węgierskie dziewczyny narodowości żydowskiej.W nieludzkich warunkach pracowały w żaclerskiej fabryce tekstylnej firmy G.A.Buhl,do końca wojny pieszo chodziły do fabryk Berko i J.Etrich w Bernarticach,od marca 1945 roku robiły wykopy.Obóz został wyzwolony 8 maja 1945 roku przez Armię Radziecką."-tekst znajdujący się w gablocie z eksponatami po tym smutnym czasie...
Bez pośpiechu przechadzamy się wzdłuż szklanych gablot,oglądając wszystko i robiąc zdjęcia.
Drugie pomieszczenie jest niewielkie.Tu przedstawiono osobistości regionu i tak pn.:przedstawiono życie sławnego pilota Karla Illnera,który latał na samolotach Taube trutnowskiego konstruktora Igo Etricha,historię rzeźbiarza Emila Schwantnera i jego dzieł,obrazy Joanna Koehlera czy burzliwe życie lekarza Hansa Havlička.
Oglądamy,robimy zdjęcia i wchodzimy do kolejnej sali.
Tu znajduje się wszystko co ma związek z wydobyciem węgla kamiennego.Ciężką pracę górników przybliża duża ilość wyjątkowych eksponatów,np.drewniany wózek górniczy,który w podziemiach ciągnęły konie,różne narzędzia,urządzenia ratownicze,lampy górnicze,zbrojenie stalowe,kaski,mundury itd....Znajduje się tu też model przekroju kopalni,dzięki któremu można sobie wyobrazić,jak były ułożone warstwy węgielne,korytarze oraz szyb pionowy.Poza tym jest tu sporo minerałów i znalezisk paleontologicznych z kopalni w Žacléřu jak również minerały pochodzące z Karkonoszy i Przedgórza Karkonoszy.Tu mamy długą sesję zdjęciową,ale i sporo czasu spędzamy na oglądaniu wszystkiego.
Kiedy już obejrzeliśmy ekspozycję górniczą,powoli wchodzimy do czwartego,chyba największego pomieszczenia.Tu zgromadzono stare zabawki,narzędzia rzemieślnicze,meble,ubrania i wiele innych pięknych przedmiotów,łącznie z figurkami porcelanowymi.Wszystkie zgromadzone tu przedmioty pokazują życie codzienne dawnych mieszkańców tych ziem.Radek kiedy dostrzegł,w kąciku szkolnym,pieczątki,wyjął z plecaka kancelarię i podstemplował ją :),a ja przechadzam się,podziwiam,oglądam i robię zdjęcia.
I kiedy już obejrzeliśmy wszystko,wychodzimy do długiego,przypominającego korytarz pomieszczenia.Tu znajduje kasa Muzeum,miejsce z folderkami i pamiątkami,ale też są tu eksponaty muzealne.Umieszczono w gablotach minerały i skamieniałości-jest co oglądać,więc niesamowicie powoli zmierzamy do wyjścia.Oczywiście mi zajmuje to o wiele więcej czasu,niż Radkowi.On,w tym czasie,gdy ja oglądałam i robiłam zdjęcia,zdążył wpisać się do księgi pamiątkowej i wybrać folderki-cały Radek :)
Opuszczamy Muzeum i wychodzimy na zewnątrz.Bierzemy z samochodu to co nam będzie potrzebne i ruszamy ku naszemu celowi.Oczywiście najpierw robimy sobie sesję zdjęciową na rynku,a dopiero po niej powoli idziemy skrajem ruchliwej drogi do dzielnicy miasteczka-Prkenný Důl.Tu spoglądając na mapę,postanawiamy w dalszym ciągu iść skrajem szosy,a wrócić do Žacléřa zielonym szlakiem.
Wędrujemy więc wzdłuż szosy,mija nas sporo samochodów i motocykli,a my z każdym krokiem zbliżamy do Twierdzy Stachelbrg.
W przetargu zamkniętym 30 sierpnia 1937 roku,pośród ośmiu kandydatów wybrano wspólną ofertę firm budowlanych Ing.Zdenko Kruliś Praha oraz Kontruktiva a.s.Praha.Budowa została zlecona 18 września 1937 roku na sumę 49 261 730,21 koron.Na pierwszy dzień pracy ustalono 16 października 1937,termin oddania 24 miesiące. (...)
Jest październik 1937 roku a do skalnego masywu na grzbiecie Stachelbergu wgryzły się materiały wybuchowe i kilofy.To właśnie na wykucie olbrzymiego zespołu podziemnych korytarzy i sal skierowane są wysiłki firm budowlanych w zimie 1937-38.Prace wyrobiskowe zostały rozpoczęte z kilku kierunków.Tysiące metrów sześciennych ziemi wywożą kolejki wąskotorowe na powierzchnię i są składane w oddalonym kilkaset metrów odległym wąwozie nad wsią Babi.(...)
Podziemia na Stachelbergu tworzy skomplikowany system korytarzy i sal o całkowitej długości około 3,5 km.Pomieszczenia te znajdują się na głębokości od 20 do 60 m pod powierzchnią.Kręgosłupem podziemnego systemu jest tzw.główna galeria-szerszy korytarz,łączący bunkier wejściowym z głównymi magazynami amunicji i obiektami artyleryjskimi.Tędy wiodła kolejka wąskotorowa,służąca przede wszystkim do przewozu amunicji artyleryjskiej.Galeria główna zaczyna się za punktem przeładunkowym obiektu wejściowego,jest prosta i pozioma.Po około czterdziestu metrach skręcają w prawo i w lewo dwa wąskie,ślepe korytarze prowadzące równolegle z główną galerią.Było to tzw.urządzenie minowe.W obu korytarzach były umieszczane materiały wybuchowe,które w razie potrzeby (przy wtargnięciu nieprzyjaciela do obiektu wejściowego) odpalano,a wybuch zawalał główną galerię.Była to ostateczna możliwość jak zabronić najeźdźcy w wejściu do wnętrza twierdzy.(...)."-fragmenty tekstu z książeczki "Twierdza Stachelberg Olbrzym u progu Karkonoszy" z 2010 roku,wydanej w Žacléřu.
Wchodzimy na teren twierdzy,mijamy zasieki,okopy,bunkry i kiedy jesteśmy niedaleko głównego schronu piechoty "Polom",w którym obecnie znajduje się Muzeum,dostrzegamy przy nim poustawiane wojskowe pojazdy bojowe.Radkowi na ten widok w oczach pojawiły się iskierki radości :) Robimy tylko kilka zdjęć i wchodzimy do schronu.Oj wejście jest niewielkie....trza się ciutkę natrudzić.A w środku wieje i ciągnie chłodem...br,br...Kupujemy bilety wstępu,vizytki,Turistickou Známku,stemplujemy dzienniczki i wszystkie nasze kajety i słyszymy,że wejście będzie o 12:30-mamy więc troszkę czasu na obejrzenie piętra.Idziemy więc po schodach na górę.Spoglądamy w dół-głęboko,oj głęboko i całe mnóstwo schodów !!!!
Na górze w dwóch pomieszczeniach znajdują się makiety pokazujące jak całość wygląda lub miała wyglądać na zewnątrz.Na ścianach wiszą tablice z informacjami o twierdzy-cała historia-szkoda że tylko w języku czeskim :(
Przechadzamy się,oglądamy i robimy zdjęcia.
Kiedy już obejrzeliśmy wszystko na piętrze,schodzimy na parter.Tu naprzeciwko kasy,jest sala w której można obejrzeć film o twierdzy,a w szklanych gablotach poustawiano modele samolotów,czołgów i żołnierzyków.Tu też na ścianie jest tablica informacyjna o twierdzy.
Po obejrzeniu modeli i zrobieniu zdjęć,spoglądamy na zegarek w aparacie i stwierdzamy,że mamy jeszcze trochę czasu,więc wychodzimy na zewnątrz.Tu cieplutko w słoneczku,przechadzamy się dookoła,rozkoszując tym ciepłem :)
Kiedy dochodzi 12:30,wchodzimy znów do schronu.Zakładam kurtkę,którą przezornie włożyłam do plecaka i kiedy do naszej grupy podchodzi nasza Pani Przewodniczka idziemy za Nią "w głąb ziemi".Oczywiście schodzimy schodami-liczę je.Im jesteśmy niżej,tym jest bardziej wilgotno,mokro i chłodno.
Po przejściu 166 schodów stajemy przed długim,obetonowanym korytarzem.Tuż przed wejściem do niego,każdy z naszej grupy,musi sobie wybrać kask i dopiero ruszamy dalej.Po przejściu korytarza,wchodzimy do dużej,wydrążonej w skale sali.Tu na zabezpieczonej siatką ścianie,rozwieszono schemat całej twierdzy-tak jak miała wyglądać po ukończeniu budowy.Plan pokazuje sieć korytarzy,łączących się i doprowadzających do poszczególnych schronów.Stoimy przez chwilę,słuchamy naszej Przewodniczki-zbyt szybko mówi,więc niewiele rozumiemy-tylko my dwoje jesteśmy z Polski,reszta to Czesi.
Zimno.... |
"Schron piechoty T-St-S 73
Jest to jedyny wybetonowany obiekt na twierdzy.Betonowanie przebiegało w dniach od 23 do 31 sierpnia 1938 roku.Do budowy zużyto 3 177 metrów sześciennych mieszanki betonowej.Dzięki wydarzeniom monachijskim nie dokończono już robót budowlanych (ścianki działowe,zasypanie ściany frontowej obiektu ziemią),nie osadzono ani pancernych dzwonów i kopuł,schron nie został odpowiednio wyposażony (instalacja elektryczna,wentylacja,instalacja wodociągowa,filtry itp...).brakowało uzbrojenia.Schron po dokończeniu miał zostać wyposażony w dwa ciężkie karabiny maszynowe w pancernej kopule oraz w dwa działa przeciwczołgowe 4,7 cm (uzbrojenie L1).Obronę okolicy zapewniały cztery lekkie karabiny maszynowe.Z zewnątrz,ze strony nieprzyjaciela obiekt miał być kryty murem dzikim zasypanym ziemią.Podczas mobilizacji we wrześniu 1938 roku udało się awaryjnie uzbroić schron w karabiny maszynowe i zebrać prowizoryczną załogę.Po przekazaniu pogranicza Niemcom administracja niemiecka usunęła działa przeciwczołgowe.Działa te zostały metrów podczas prac remontowych (w latach dziewięćdziesiątych) zastąpione udanymi makietami.Do obiektu wchodzi się obecnie przez wyjście awaryjne w rowie ochronnym.Bunkier jest połączony z podziemnym szybem ze schodami o głębokości 34 (186 schodów-20 do góry na piętro,166 w dół) i przestrzenią windy dostarczającej amunicję.
W okresie powojennym (od 1966 roku) obiekt był wykorzystywany jako skład odpadów toksycznych,okna strzelnicze i wejście ze względów bezpieczeństwa zostały zamurowane.W 1990 roku schronem zajęła się spółdzielnia Fortis.Usunięto toksyczny odpad a od roku 1993 wnętrza zostały udostępnione zwiedzającym.Została tu zbudowana historyczno-wojskowa ekspozycja,przedstawiająca budowę czechosłowackich umocnień.Podstawą ekspozycji są rysunki,plany oraz fotografie historyczne i współczesne.Ważną częścią są eksponaty trójwymiarowe-uzbrojenie piechoty i modele obiektów fortyfikacyjnych.Najciekawszym eksponatem jest stół plastyczny o wymiarach 8 x 2,5 m,przedstawiający twierdzę artyleryjską Stachelberg po dokończeniu.Z ekspozycji wychodzi się na przegląd do udostępnionych podziemi fortyfikacji.
Twierdza Artyleryjska Stachelberg
czynne:-maj (sobota,niedziela),czerwiec (czwartek-niedziela),lipiec,sierpień (codziennie oprócz poniedziałków),wrzesień (sobota,niedziela),październik (sobota)-w godzinach od 10:00 do 12:00 oraz oda 13:00 do 17:00,grudzień (sobota 24-31.12 o godzinie 13:00).
Kontakty: http://www.stachelberg.cz/kontakty-na-tvrz-stachelberg
Udostępniony jest jedyny dokończony obiekt twierdzy,schron T-St-S 73,w którym instalowano ekspozycję historyczną poświęconą czechosłowackim umocnieniom.W skład fortyfikacji wchodzi także wyposażony i uzbrojony obiekt lekkich umocnień,tzw.Řopík.
Obecnie udostępniono dla zwiedzających część rozbudowanego podziemia.Jest tu wyjątkowa okazja do obejrzenia części rozległych podziemnych pomieszczeń w różnych etapach budowy-od ropoczęcia robót strzałowych aż po betonowanie korytarzy i sal.Udało się uratować i zachować niektóre całkowicie unikatowe części urządzeń budowlanych,np.deskowanie sal z roku 1938.Równocześnie budowane są historyczne demonstracje różnych innych stanowisk roboczych (budowa potężnego rusztowania w sali,roboty strzałowe,transport materiału koleją).Wszystko to pozwala zwiedzającym zdobyć wyobrażenie o przebiegu budowy tak rozległego i zupełnie nietypowego dzieła.Od roku 2010 zostały udostępnione wszystkie sale koszar,tworzące największy podziemny kompleks czechosłowackich umocnień.
W twierdzy można nabyć literaturę o Stachelbergu,widokówki,odznakę turystyczną oraz coś przekąsić."-teksty z książeczki w języku polskim "Twierdza Stachelberg-olbrzym u progu Karkonoszy."
My wędrujemy korytarzami wydrążonymi w skale i to co widzimy wywiera na nas niesamowite wrażenie.Robimy całe mnóstwo zdjęć,nie wsłuchując się w to co mówi nasza Pani Przewodnik(mówi bardzo szybko i odpowiada na pytania,które zadaje Jej jeden z Panów,który wciąż idzie obok Niej...),
Radujemy się widokami i obchodząc Schron dookoła,robimy zdjęcia.Jest tu mnóstwo pojazdów wojskowych,z którymi się fotografujemy-jednak Radek jest ciutkę zawiedziony,bo odjechał opancerzony wóz bojowy,do którego można było wejść :(-no cóż,nie można mieć wszystkiego....
\ |
Danusia z "Daną"-wozem bojowym. |
Kiedy obejrzymy wszystko i zrobimy sporo zdjęć,powolutku opuszczamy teren twierdzy i idziemy w kierunku widocznej nieopodal,drewnianej wieży widokowej.
"Wieża widokowa Eliška (Elżbieta) na Stachelbergu
Położona na wysokści 632 m n.p.m. w środku kompleksu artyleryjskiego Stachelberg-największej czechosłowackiej twierdzy fortyfikacji transgranicznej z lat 1937-1938.Idea wieży powstała na podstawie ścisłej współpracy miasta Trutnova i Stowarzyszenia Stachelberg,które jest właścicielem,jak również zarządzającym twierdzą stachelberską.
Wieża została zbudowana w okresie od kwietnia do października 2014 roku,koszty dzieła wynosiły 2,7 miliona koron.Osiąga 24,5 metra wysokości,powierzchnia punktu widokowego znajduje się na wysokościach 9,4 metra i 20,8 metra nad ziemią.Inwestorem budowy było miasto Trutnov,wykonawcą dzieła firma Elektroin spol.s.r.o.Nachod i odpowiedzialnym projektantem inż.Václav Jakeš z Pardubic.
Dalekie widoki obejmują Bramę Lubawską-olbrzymia bramę ziemską,łączącą Śląsk z centralnymi Czechami,Góry Krucze,Góry Jastrzębie i Orlickie,Przedgórze Karkonoskie,ze znaczących wierzchołków Bukowinę Kłodzką,Szczeliniec i inne.Z wieży jest dobry widok na linię trutronovską przygranicznej fortyfikacji,jak równocześnie na obszerny kompleks twierdzy stachelberskiej.
Wieża widokowa jest odzwierciedleniem historii Trutnova.Po pierwsze swoim wyglądem celowo przybliża wyobraźnię typowo wojskowego punku obserwacyjnego-przecież stoi w środku twierdzy,której zadaniem było chronić pogranicze Trutnova przed inwazją obcych wojsk.Jej poetycka nazwa przypomina królową czeską i polską Elżbietę,małżonkę króla Wacława II.Ta jako pierwsza z czeskich królowych posiadała już na początku XIV wieku swoje miasta w posagu,wśród których później stanął także Trutnov."-tekst z tablicy informacyjnej przy wieży widokowej.
Zanim wejdziemy na samą górę,robimy sobie dość sporo zdjęć na dole i dopiero po tej sesji zdjęciowej wchodzimy na wieżę po krętych,wąskich,metalowych i ażurowych schodach.Jest ich 104-nie liczę tego betonowego,który jest podstawą całej wieży....
Dość długo stoimy na platformie widokowej.Widoki stąd są cudne,więc nic dziwnego,że cieszymy nimi oczy i aparaty.Po dość długiej chwili i całemu mnóstwu zdjęć,powoli schodzimy z wieży widokowej i im jesteśmy niżej,tym słabiej wieje wiatr (na górze aż huczało w uszach i czuło się jak wieża "pracuje"...).
Na dole robimy jeszcze kilka zdjęć i ruszamy w drogę powrotną do Žacléřa.
] |
\ |
Wędrujemy leśną drogą,cały czas schodząc w dół i dochodzimy nia do kapliczki św.Anny w dzielnicy Žacléřa-Prkenný Důl.Przy kapliczce robimy kilka zdjęć i idziemy dalej,teraz pnąc się pod górę.Nie ma lekko...
Mijamy kościół,przechodzimy podcieniami przez rynek w Žacléřu,wsiadamy do autka i jedziemy do Polski.W Lubawce przekraczamy granicę i tu postanawiamy skręcić do Chełmska Śląskiego.Mamy kilka zaległości,więc pora je nadrobić...
Zostawiamy samochód na niewielkim parkingu niedaleko rynku i Domków Tkaczy.Bierzemy aparaty i ruszamy ku drewnianym domkom.Robię zdjęcia i od razu zauważam,że podcienia drewnianego kompleksu są jaśniejsze-czyli są wyczyszczone :) Coś dobrego zaczyna się tu dziać ;)
Zaglądamy do "Cafe u Apostoła"-tu można kupić vizytki turystyczne i to te,na których nam zależy.Zanim je kupimy,rozmawiamy z właścicielem.Byliśmy już tu kilka razy,więc dziś jesteśmy rozpoznani,nie słyszymy wierszowanej opowieści o Chełmsku Śląskim i innych miejscach,za to do naszych uszu płyną smutne i pełne żalu słowa....nasz świat potrafi być okrutny i wstrętny,a podstępność ludzka nie zna granic...:(
My oczywiście wiemy,że to właśnie tu można kupić vizytki turystyczne i nie szukamy ich nigdzie indziej.Przy ich zakupie,pytamy jeszcze o najkrótszą drogę do kaplicy św.Anny i kiedy zostaje ona nam wskazana,żegnamy się z Panem Adamem.Jednak na koniec Pan Adam mówi nam,że może,przy odrobinie szczęścia będzie tam Pan z białym psem,to otworzy nam kościółek i byśmy odnaleźli źródło za kaplicą,ale nie to co jest tuż za,ale to co jest wyżej i stamtąd nabrali wody dla Tatki-do przemycia oczu-ponoć,woda z tego źródła ma moc uzdrawiania oczu :)
Idziemy więc na skróty.Najpierw przechodzimy przez ogród "Cafe u Apostoła",przeskakujemy przez strumyk i idziemy przez łąkę,pnąc się ku drodze na wzniesieniu.
Domki Tkaczy od ogrodu... |
Wychodzimy na polną drogę i nią pniemy się wyżej,ku widocznej w oddali kamiennej figurze.Kiedy stajemy obok niej i spoglądamy za siebie,naszym oczom ukazuje się przecudna panorama ze Śnieżką widoczną w oddali :)
Droga wije się pomiędzy polami i po pewnym czasie wiedzie nas do lasu.Wędrujemy więc teraz leśną ścieżką,podążając ku kaplicy.
Okres panowania cystersów charakteryzował się szerzeniem kultu św.Anny.W Chełmsku,Krzeszowie i okolicznych wsiach powstało mnóstwo kapliczek,przydrożnych krzyży i figur świętych.Cystersi zbudowali również w Chełmsku drewnianą kaplicę św.Anny,która została zastąpiona w XVII wieku budowlą z cegły i kamienia.Wybudowano również 5 kapliczek z piaskowca przy drodze prowadzącej do kaplicy.Z biegiem lat kościółek był stopniowo rozbudowywany,a w 1890 roku na zewnątrz wybudowano 14 stacji drogi krzyżowej oraz kaplicę Matki Boskiej Bolesnej.Kaplica funkcjonowała w idealnym stanie do 1946 roku kiedy to zaczęto ją niszczyć i ograbiać.Od 1987 roku odbudową kaplicy zajęli się okoliczni mieszkańcy,którzy całkowicie bezinteresownie z wielkim poświęceniem podnieśli ją z ruiny i cały czas to czynią,co widać-położono nowy dach,osuszono mury,dookoła ziemia jest mocno zjeżdżona i zryta,
Robimy zdjęcia i spacerkiem obchodzimy świątynię i wchodzimy na leśną ścieżkę i nią podążamy do źródełka.
Odnajdujemy strumyczek i idziemy wzdłuż niego,lekko pnąc się w górę i tak dochodzimy do obetonowanego źródełka.Kąpie się w nim żaba-robimy zdjęcia i wędrujemy dalej.Strumyczek miejscami jest mocno rozjeżdżony,więc rozlewa się,tworząc mokradełko.My pniemy się jeszcze wyżej i docieramy do miejsca skąd woda wypływa.Tu pod korzeniami drzewa jest obetonowany,niewielki basenik,pewnie po to by móc sobie nabrać źródlanej wody.Niestety basenik jest zarośnięty,więc wody w nim nie ma.Jednak sączy się ona przez ziemię i płynie sobie wyżłobionym przez siebie korytem.Lekko rozczarowani,wracamy powolutku.Po kilku krokach znajdujemy miejsce gdzie da się nabrać wody.Klękam więc i podstawiam butelkę a źródlana woda napełnia ją wolniutko.Kiedy mamy już wodę,powoli wracamy do kaplicy,gdzie robimy jeszcze kilka zdjęć i ruszamy w drogę powrotną,do samochodu.
Zanim odjedziemy,robię jeszcze kilka zdjęć rynku Chełmska Śląskiego i dopiero po nich wsiadamy do autka i ruszamy w drogę powrotną,do domu.Dzwonimy do Tatki i mówimy Mu kiedy będziemy na miejscu.
Tak oto kończy się nasz piękny dzień i cudna wycieczka,pora na kolejną,która już niebawem.Do zobaczenia już niedługo :)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
Danusia i Radek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz