niedziela, 19 listopada 2017

Wrocław-trzy Muzea :)

Dziś znów jedziemy do Wrocławia,a stamtąd może gdzieś dalej,myśleliśmy o Rawiczu,ale wszystko pozostawiamy losowi-tak postanowiliśmy wczoraj.
Wstajemy dość wcześnie,na spokojnie jemy śniadanie,pijemy kawę,pakujemy plecaki i gdy jesteśmy gotowi,ruszamy w kierunku dworca kolejowego.Bilety mamy,bo wczoraj kupiliśmy "Podróżuj z KD".Idziemy od razu na peron.W oddali dostrzegamy Macieja i zastanawiamy się dokąd jedzie???
Wszystko się wyjaśnia gdy stajemy na peronie-Maciej i Marlenka jadą do Wrocławia,więc pytamy czy możemy podłączyć się do Nich i razem szwędać się po Wrocławiu???
Podróż mija nam szybko i bezproblemowo-dzisiaj nie ma żadnych niespodzianek.Oczywiście całą drogę rozmawiamy,bo dawno się nie widzieliśmy,więc tematów do obgadania nazbierało się całkiem sporo.
Kiedy już docieramy do Wrocławia Głównego,wysiadamy z pociągu i idziemy w kierunku dworca autobusowego na sikundę i pokazać Marlence i Maciejowi nowe krasnale.




































Ostatnio zastanawiałam się czy możnazrobić tu zdjęcie
bez ludzi i właśnie mi się prawie udało :)

Po wyjściu z budynku nowej galerii handlowej,przechodzimy przez stację kolejową i ruszamy ku naszym dzisiejszym celom.Mijamy znane nam budowle,spoglądając na nie ciut inaczej.Dostrzegamy szczegóły o których nie mieliśmy pojęcia,ale dzięki "Spacerownikowi Wrocławskiemu" wiemy o wiele więcej.I tak na przykład przechodziliśmy wielokrotnie obok Domu Handlowego "Renoma" i nigdy nie zwróciliśmy uwagi na rzeźby głów znjadujące się na nim.Przystajemy,spoglądamy w górę i robimy zdjęcia-trzeba przyznać że budynek z zewnątrz jest piękny,będziemy musieli kiedyś wejść też do środka :)

"Wrocławska Renoma to nie tylko nowoczesne, a przez niektórych uważane nawet za ekskluzywne, centrum handlowe, to przede wszystkim obiekt historyczny, który zapoczątkował w stolicy Dolnego Śląska handel wielkoformatowy. Renoma to styl, splendor i historia zamknięte w jednym budynku.
Dom Towarowy Wertheim-Teren przy skrzyżowaniu ul. Świdnickiej i Podwale – obecnie zajmowany przez Renomę – aż do XVII w. był praktycznie niezabudowany, stanowił jedynie przedpole średniowiecznych fortyfikacji miejskich. Na miejscu teraźniejszego dziedzińca wewnętrznego ulokowany był w tamtym czasach koniec mostu wychodzącego z Bramy Świdnickiej, będącego przedłużeniem ulicy o tej samej nazwie. W 1861 r. postawiono tu prestiżowy Residenz Hotel z zachwycającymi, pałacowymi wnętrzami na parterze. Obiekt ten wielokrotnie przebudowywano.
Pod koniec XIX w. pojawił się nowy trend – europejscy inwestorzy zobaczyli ogromną szansę na zysk w wielokondygnacyjnych domach towarowych, które w Europie Zachodniej zaczęły wyrastać niczym „grzyby po deszczu”. Wkrótce moda ta dotarła również do Polski, a za sprawą braci Arthura i Georga Baraschów – także do Wrocławia. Dom Handlowy Braci Barasch (obecnie „Feniks”), wybudowany w 1904 r., był pierwszym w niemieckim Breslau tak dużym i ekskluzywnym obiektem tego typu. Tytuł największego we Wrocławiu domu handlowego należał do tej inwestycji braci Barasch przez 26 lat. 2 kwietnia 1930 r. na miejscu Residenz Hotel i kwartału kamienic miejskich, przy ul. Świdnickiej 40, stanął Dom Towarowy Wertheim – dzisiejsza Renoma – i to właśnie on przejął ten zaszczytny tytuł.
Niezwykła architektura.Znana, berlińska firma rodziny Wertheim już przed I wojną światową planowała wznieść w Breslau swój dom towarowy, jednak dopiero w październiku 1927 r. rozpisano zamknięty konkurs na projekt architektoniczny inwestycji. Rok później ogłoszono wyniki konkursu – zwyciężył projekt Wratislaviae prof. Hermanna Dernburga, który pokonał prace innych znanych architektów m.in. Theodora Effenbergera (znanego z projektu m.in. czterech domów na wystawie WUWA), Erich Mendelsohna (twórcę m.in. Wieży Einsteina w Poczdamie) czy Ludwiga Moshamera (odpowiedzialnego m.in. za projekt techniczny Hali Stulecia).
Dernburg na działce o powierzchni 6,2 tys. mkw. zaprojektował 7-kondygnacyjny budynek o kubaturze 160 tys. m sześc., powierzchni 35 tys. mkw. i wysokości 32 m, z dwoma ogromnymi dziedzińcami zasłoniętymi na wysokości pierwszego piętra szklanym dachem.
Niemiecki architekt z niezwykłą starannością opracował elewację obiektu, przywiązując ogromną wagę do detali. Efekt tych działań okazał się spektakularny. Na elewację składały się pasy horyzontalnych okien z biegnącymi poniżej i powyżej nich ściankami podparapetowymi, licowanymi szkliwioną ceramiką, i ceramicznymi gzymsami. Ponadto pojawiły się na niej oryginalne złocenia oraz niezwykłe rzeźby portretowe przedstawiające ludzkie głowy pochodzące z różnych kontynentów, które wraz z zamocowanymi na szóstym piętrze 22 masztami flagowymi stanowiły symbol międzynarodowości towarów oraz otwartości na drugiego człowieka.
Szkieletową konstrukcję Domu Towarowego Wertheim, ważącą 3,8 tys. ton, wykonała wałbrzyska Huta „Karol”. Główną konstrukcję, składającą się ze stalowych słupów i rygli oraz ceramicznych płyt stropowych, postawiono w ciągu kilku miesięcy, natomiast cały obiekt powstał po zaledwie 8 miesiącach budowy. Do domu handlowego wchodziło się przez 6 wejść – główne znajdowało się od strony ul. Świdnickiej. Komunikację między piętrami umożliwiały ruchome schody oraz 9 wind. Parter i cztery piętra przeznaczono na sale sprzedaży, salon fryzjerski, salę rekreacyjną i atelier fotograficzne. Na dwóch najwyższych kondygnacjach ulokowano biura firmy, pomieszczenia do prowadzenia szkoleń personelu oraz gastronomię – na 5. i 6. piętrze, od strony pl. Kościuszki, utworzono imponującą restaurację, mieszczącą 400 osób. Jej sale otwierały się na tarasy z widokiem na całe miasto i panoramę Karkonoszy. Jedna jej część była salą jadalną, a w drugiej znajdował się parkiet taneczny. Istniało również specjalne wyjście na dach, gdzie urządzono taras spacerowy oświetlony miniaturowymi latarniami.
Okres destrukcji i odrodzenia
Prześladowania Żydów w faszystowskim Breslau nie ominęły rodziny Wertheim. W 1937 r. ich inwestycja została przejęta przez nowo założoną spółkę AWAG (Allgemeine Warenhaus Gesellschaft), a 12 marca 1945 r. zbombardowana i doszczętnie zniszczona przez kilkudniowy pożar.
Częściowo odremontowany (głównie parter) Powszechny Dom Towarowy, czyli dawny Dom Towarowy Wertheim, otwarto ponownie dopiero po trzech latach, z okazji Wystawy Ziem Odzyskanych. Pierwsze piętro oddano do użytku w 1953 r., natomiast drugie remontowano aż 15 lat, z kolei piąte i szóste piętro otwarto dopiero w latach 1984–1985.
Współczesna nazwa „Renoma” wyłoniona została w konkursie przeprowadzonym na łamach „Słowa Polskiego” w 1977 r. Nowa nazwa podkreślała wyjątkowość budynku zarówno ze względu na jego oryginalną architekturę, jak i bogatą ofertę handlową. W tym czasie w Renomie można było dostać towary niedostępne w innych sklepach – opowiada Joanna Richter, Prezes Zarządu Centrum Development & Investments. Także w 1977 r. budynek wpisano do rejestru zabytków jako sztandarowe dzieło europejskiego modernizmu. Dyrekcja ówczesnej Renomy planowała na fali dobrobytu lat 70. przeprowadzić kompleksową modernizację obiektu, a pod ul. Świdnicką, według pomysłu wrocławskiego „Miastoprojektu”, miał kursować podziemny tramwaj. Do realizacji żadnego z ww. planów nie doszło.
Pod koniec lat 90. obiekt został sprywatyzowany, a w latach 2005-2009 doczekał się, długo oczekiwanej, kompleksowej renowacji, którą przeprowadził ówczesny właściciel – Centrum Development & Investments. W wyniku wewnętrznej modernizacji w Renomie pojawiły się przestronne powierzchnie sklepów, nowoczesne wykończenia wnętrz z użyciem szlachetnych materiałów – szkła, drewna i stali – oraz duża liczba przeszklonych przestrzeni zapewniających dostęp światła dziennego. Co istotne, w zabytkowej części obok pozostawionych wewnątrz budynku oryginalnych okien, można również podziwiać wewnętrzne dziedzińce nakryte szklanymi świetlikami – mówi Joanna Richter. Inwestor zrezygnował z oferty rozrywkowej na terenie obiektu (kina czy kręgielni) oraz punktów z daniami typu fast-food na rzecz ciekawych instalacji sztuki współczesnej zaprojektowanych przez czołowych polskich artystów oraz szeregu wydarzeń o charakterze prospołecznym.
Centrum Development&Investments jednak nie tylko przeprowadziło gruntowną modernizację, ale także rozbudowało budynek o nowe skrzydło w rejonie pl. Czystego, zgodnie z pierwotnym planem Hermanna Dernburga. Nowa część Renomy, zaprojektowana przez Pracownię Projektową Maćków, nawiązuje do charakteru zabytkowego budynku horyzontalnymi podziałami elewacji ukształtowanymi przez szereg gzymsów i kontynuuje oryginalny zamysł Hermanna Dernburga, tworząc nową jakość z obu połączonych części. W ten sposób Renoma zachowuje najważniejsze założenie historycznego budynku, przy jednoczesnym zastosowaniu nowoczesnych rozwiązań technologicznych i architektonicznych – tłumaczy Joanna Richter. W rozbudowanej Renomie mieści się obecnie ponad 120 nowoczesnych sklepów i punktów usługowych, a także część restauracyjna.
Pod koniec 2012 r. Dom Handlowy Renoma zmienił właściciela – została nim Spółka Griffin Group. Renoma przyciągnęła naszą uwagę swoją architekturą i znaczeniem. W naszej opinii jest to obiekt wyjątkowy nie tylko na skalę Wrocławia, ale całego kraju. Mamy plany dalszego rozwoju Renomy, chcemy maksymalnie wykorzystać jej potencjał. Naszym zamiarem jest pokazać, że wykorzystując jej niezwykły charakter, możemy stworzyć nowoczesne centrum handlowe o randze europejskiej, nie tylko pod względem oferty komercyjnej, ale też obecności w życiu miasta, zwłaszcza poprzez aktywne promowanie wydarzeń artystycznych – mówi Michał Świerczyński, Venture Partner – Head of Retail w Griffin Group.
Wrocławski budynek jest największym zabytkowym obiektem tego typu w Polsce oraz jedynym zachowanym domem towarowym przedwojennej firmy Wertheim. Przez wrocławian, z względu na obecność marek z sektora premium oraz wyselekcjonowaną część restauracyjną i brak oferty typu fast food, Renoma uważana jest za najbardziej ekskluzywne centrum handlowe w mieście."-tekst ze strony https://www.krn.pl/artykul/renoma-dom-handlowy-z-historia,1788

Znając siebie,pewnie oboje z Radkiem byśmy spędzili tu więcej czasu,ale dziś dołączyliśmy do Marlenki i Macieja,więc powoli idziemy dalej.


















































Wedrujemy ulicami Dzielnicy Czterech Świątyń,zmierzając ku ulicy św.Barbary,a dawniej placu Cyckowemu...

"Ulica biegnie od ul. św. Mikołaja do Wszystkich Świętych i ma długą historię. Właściwie ma wyłącznie historię, bo w 1945 roku została całkowicie zniszczona. Ostał się tylko kościół św. Barbary, zamieniony w 1963 roku na katedrę prawosławną pw. Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z roku 1398 - zadebiutowała wówczas jako plac Cyckowy (Cziczenplacz, Zitzenplatz). Historycy przypuszczali, że obły kształt placu kojarzył się wrocławianom z atrybutem kobiecości i stąd ta intrygująca nazwa. Trzy wieki później ochrzczono ją trochę wytworniej - Piersiasta (Brustgasse). Jeden z niemieckich zbieraczy osobliwości wywodził jej etymologię od słowiańskiej brzozy. Świętej Barbarze została oddana dopiero w 1824 roku. Tym razem z powodu znajdującego się obok kościoła i cmentarza św. Barbary.
Cmentarz był bardzo stary, założony jeszcze w XIII wieku. Początkowo grzebano tu ludzi z gminu. Dopiero w XVIII wieku nekropolię św. Barbary zaczęli wybierać bogaci rzemieślnicy, rajcy miejscy, a nawet szlachta.
W miejscu, gdzie dziś stoi katedra prawosławna, wznosiła się niegdyś kaplica cmentarna parafii pw. św. Elżbiety. Patronowali jej święci Barbara, Feliks i Adaukt. Spłonęła jeszcze w XIV w., ale w 1400 r. odbudowano ją. Około 1430-1440 r. dostawiono do kaplicy prezbiterium, a po 1465 r. Hans Berthold i Peter Franczke wznieśli na jej miejscu nowy korpus z wieżą i zakrystię.
Świątynia służyła cechowi tkaczy, a także białoskórnikom, mydlarzom i karczmarzom, którzy mieli tu nawet osobną emporę.
Najsławniejszym z pochowanych w kościele św. Barbary był mistrz białoskórnik Franz Hofer, właściciel brody, która wstrząsnęła cesarskim dworem. A było to tak. Pewnego razu na dwór cesarza Karola V w Wiedniu zjechało poselstwo mieszczan wrocławskich. Trafili na sezonową atrakcję w postaci Włocha z długą brodą. Wiedeńczyków tak zafascynowała ta ozdoba męskiej twarzy, że bez szemrania płacili za przyjemność jej oglądania. Zblazowani wrocławianie orzekli jednak, że ich ziomek Franz Hofer ma dłuższą i tak się nie chwali. Te wieści dotarły do cesarskich uszu i wówczas Karol V rozkazał sprowadzić do Wiednia Franza, obiecując, że jeżeli broda wrocławska okaże się dłuższa od włoskiej, białoskórnik może żądać, czego dusza zapragnie.Mistrz Franz zwyciężył i poprosił o nagrodę - z rozkazu cesarskiego dostojna rada miasta Wrocławia miała odprowadzić go po śmierci na miejsce ostatniego spoczynku. I tak się stało. Gdy w 1558 r. Franz oddał ducha, za trumną wyniesioną z jego domu przy ulicy Białoskórniczej wyruszył do kościoła św. Barbary kondukt możnych rajców.
W przedsionku świątyni pochowano także prawdziwego Piasta, księcia Wacława Żagańskiego. Książę mieszkał na sąsiedniej ulicy św. Mikołaja. Był skromny, pobożny i cieszył się sympatią wrocławian. Legenda mówi, że Wacław lubił siadywać na kamieniu, który leżał przy dzisiejszej ulicy św. Barbary, i dlatego ulicę nazywano czasem "Odpoczynkiem". W testamencie z 1478 roku zapisał cały swój majątek na cele dobroczynne. Był także założycielem Bractwa Pogrzebowego św. Barbary, gromadzącego pieniądze na godne pochówki parafian św. Elżbiety. Pozostała po nim brązowa płyta nagrobna, znajdująca się teraz w zbiorach wrocławskiego Muzeum Narodowego."-tekst ze strony http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,17077144,Kiedys_pl__Cyckowy_i_ul__Piersiasta__Gdzie_jest_to.html



Docieramy do dawnego kościoła św.Barbary.Stajemy przed nim,wpatrujemy się w wieżę na której znajdują się zegary-dwa małe słoneczne i jeden,zwany Kluskowym.

"Zegar Kluskowy.
XV wieczny zegar na wieży kościoła św.Barbary (obecnie Katedra Kościoła Prawosławnego) przy ulicy św.Mikołaja od początku obarczony był wadą, która powodowała że chronometr spóźniał się w stosunku do innych zegarów w centrum Wrocławia o 10 do 15 minut. Wrocławskie gospodynie szybko wykorzystały cechę późniącego się zegara wrzucając kluski śląskie gdy biły dzwony w Rynku i wyciągając je idealnie ugotowane w momencie bicia Zegara Kluskowego.
Problem z zegarem oficjalnie odnotowała rada miejska dopiero w roku 1879, gdzie tłumaczono, że mechanizm celowo jest przestawiony bo Wrocławianie nie mogli znieść tak dużej liczby bijących zegarów licznych wież Starego Miasta. Dzisiaj Zegar Kluskowy już się nie spóźnia, ale za to lśni piękną odnowioną tarczą."-tekst ze strony http://slaskiwroclaw.blogspot.com/2014/08/kluskowe-miasto-wrocaw.html

Robimy zdjęcia świątyni na zewnątrz,a kiedy dostrzegamy że ludzie wchodzą do środka,stwierdzamy że kościół jest otwarty.Zaglądamy więc do wnętrza,ale od razu się wycofujemy-trwa nabożeństwo.Robimy więc jeszcze kilka zdjęć na zewnątrz i powoli idziemy dalej.


























Niespiesznie docieramy do dawnego Arsenału Mikołajskiego,w którym obecnie mieści się Muzeum Archeologiczne i Muzeum Militariów.Kilka zdjęć na zewnątrz i wchodzimy do środka.

"Muzeum Archeologiczne powstało w 1815 roku na bazie prywatnych i posekularyzacyjnych zbiorów archeologicznych. Twórcą tego pierwszego Muzeum był J.G.G. Büsching, postać wielce zasłużona w tworzeniu nie tylko podstaw nowoczesnego muzealnictwa, ale także archiwistyki i bibliotekarstwa wrocławskiego. Od momentu powstania wielokrotnie zmieniało siedziby oraz wchodziło w skład różnych muzeów. Obecnie jest jednym z siedmiu oddziałów Muzeum Miejskiego Wrocławia. Od początku Muzeum Archeologiczne było nastawione na pozyskiwanie, opracowywanie i udostępnianie zabytków archeologicznych z terenu Śląska. Jest to kontynuowane do dnia dzisiejszego, głównie na drodze badań wykopaliskowych i przypadkowych odkryć. W Muzeum przechowywane są zabytki reprezentujące epoki: od starszej epoki kamienia (500 tys. lat temu) aż po czasy nowożytne (XIX w.). Oprócz zabytków, które od dawna weszły do literatury archeologicznej, tak fachowej, jak i popularno-naukowej, znajdują się także te pozyskiwane obecnie w trakcie prowadzonych badań ratowniczych wyprzedzających inwestycje budowlane, głównie na Starym Mieście we Wrocławiu. Muzeum Archeologiczne należy do najstarszych tego typu placówek w Europie. Działa bez przerwy, pomimo burzliwych wydarzeń wojennych, a także zmian przynależności państwowej i przekształceń ustrojowych. Siedzibą Muzeum jest zabytkowy Arsenał Miejski o gotyckim rodowodzie, jedna z niewielu wrocławskich budowli średniowiecznych zachowana w całości. we Wrocławiu. Wystawa stała „Śląsk starożytny i średniowieczny” zajmuje trzy pietra Arsenału. Na przykładzie zgromadzonych przedmiotów oraz rekonstrukcji fragmentów dawnych osad i miejsc pochówków prezentuje początki osadnictwa na Śląsku po rozwój średniowiecznych miast. Wystawa stała – Śląsk starożytny i średniowieczny."-tekst ze strony http://www.muzeum.miejskie.wroclaw.pl/CMS/muzeum_archeologiczne/muzeum_archeologiczne.html
























Interesuje nas wystawa czasowa "Każdy krok zostawia ślad."

"Muzeum Archeologiczne w Gdańsku od przeszło trzydziestu lat prowadzi badania wykopaliskowe w obrębie historycznej części Gdańska. W wyniku tych prac do magazynów Muzeum trafiły tysiące zabytków, w tym również wykonanych ze skóry. Lokalne, specyficzne warunki glebowe (duża wilgotność, przy jednoczesnym braku dostępu tlenu) sprzyjają doskonałemu zachowaniu tego typu wyrobów. Blisko 90% pozyskiwanych zabytków skórzanych stanowią buty i odpady po ich produkcji. Dzięki kompleksowemu programowi konserwacji i rekonstrukcji obuwia historycznego realizowanemu od przeszło 15 lat przez Muzeum, udało się zgromadzić unikatową w skali Europy i największą w Polsce kolekcję butów, która w pełni odzwierciedla zmiany, jakie następowały w rzemiośle szewskim i modzie europejskiej przez 600 lat.
       Czy za pomocą butów można było wyznać miłość? Jak radzono sobie w średniowieczu z chodzeniem po nieodśnieżonych ulicach? Po co wymyślono obcasy? Kto nosił podkowy, a kto raki? Dlaczego nadawano butom śmieszne nazwy, jak krowia morda czy niedźwiedzia łapa? Na te i wiele innych pytań odpowiedź znajdziesz na wystawie „Każdy krok zostawia ślad. Obuwie historyczne ze zbiorów Muzeum Archeologicznego w Gdańsku.
Ponadto:
•  ponad 130 zabytków związanych z historią obuwia, w tym 70 butów
• rekonstrukcję XV-wiecznego warsztatu szewskiego • poznasz tajniki pracy konserwatora i rekonstruktora butów historycznych • obejrzysz film, z którego dowiesz się, dlaczego archeolodzy znajdują całe buty w ziemi
Wstęp bezpłatny.
Wystaw czynna od 30 września 2017 do 3 stycznia 2018 roku."-tekst ze strony http://www.muzeum.miejskie.wroclaw.pl/CMS/muzeum_archeologiczne/buty.html

Przechodzimy przez dziedziniec,wchodzimy do sali wystawowej i zaczynamy oglądać eksponaty i czytać opisy,robiąc przy tym mnóstwo zdjęć.






























































































































































































I tak dzięki tej wystawie dowiadujemy się że buty z wydłuzonymi noskami najprawdopodobniej pochodziły z Polski...

"Ciżma, ciżemka (l.mn. ciżmy, ciżemki) – rodzaj butów o niezwykle wydłużonych noskach, bardzo popularnych w Europie w XV wieku, znane tam pod nazwą poulaines i cracoves. Buty te były płytkie z krótką cholewką sięgającą maksymalnie kostki. Podeszwę miały płaską, bez obcasa.
Większość badaczy jest zgodna, że nazwy poulaines i cracoves pochodzą od Polski i Krakowa. Francuzi nazywali je le soulier de poulaine („buty pochodzące z Polski”) lub po prostu poulaine albo poleyn. Buty wykonywano z każdego rodzaju materiału, w tym welwetu i skóry, często były też wyszywane perłami lub złotem. Lewy i prawy but były odmiennej barwy i kontrastowały z odpowiadającymi im nogawkami. Nadmierne wydłużenie i zaostrzony kształt nosków powodował chód przypominający ataktyczny. W bitwie pod Nikopolis w 1396 roku francuscy krzyżowcy byli zmuszeni odciąć noski swoich poulaines, aby móc uciec.
W celu wzmocnienia fallicznego znaczenia poulaines, wiele z nich było pokrytych dziwacznymi zdobieniami, często obscenicznymi. Na przełomie XIV i XV wieku poulaines stały się krótsze. Dowody archeologiczne wskazują, że w XIV wieku również dzieci nosiły buty z wydłużonymi noskami. Niektórzy historycy uważają, że długość chłopięcych butów zwiększała się wraz ze wzrostem dziecka, wskazując na zbliżanie się do dorosłości, jednak brak dowodów w pełni potwierdzających tę hipotezę. W XV wieku modne poulaines były o ponad 60 cm dłuższe niż stopa. Niektórzy mężczyźni z wyższych stanów poruszali się unosząc wysoko nogi i mocno tupiąc. Przyczyną tego nienormalnego zachowania może być choroba, najprawdopodobniej wiąd rdzenia, występujący w trzecim stadium kiły. Ze względu na brak przesądzających dowodów pozostaje to hipotezą, lecz może w części tłumaczyć średniowieczne potępienie niektórych odmian mody.
Poulaines nie były jednak popularne we wszystkich krajach Europy. Znaleziska archeologiczne z Holandii i Szwecji sugerują, że rzadko noszono je w północnej Europie. Historycy mody interpretują to jako potwierdzenie, iż poulaines łączą się z dekadencją i rozwiązłością. Buty te były również łączone z odrodzeniem pogaństwa, dlatego też Kościół katolicki w wydawanych przez papieża bullach regulował, kto może nosić tego typu obuwie. Po roku 1500 buty z wydłużonymi noskami niemal całkowicie zanikły i pojawiły się ponownie dopiero w okresie rewolucji seksualnej w latach 60. XX wieku.
W Polsce XVI i XVII w. znane również pod nazwą boczkorki szyte były z kolorowych skór i zdobione motywami wschodnimi. Wówczas to stały się jednym z elementów ubioru narodowego."-Wikipedia.

Po obejrzeniu całej wystawy,zrobieniu ogromnej ilości zdjęć,powoli opuszczamy salę wystawową i wędrujemy ku kolejnym pomieszczeniom,wchodzimy więc do budynku...
























.....i po otwarciu drzwi na parterze okazuje się że zaczęliśmy od końca....Pani pilnująca wystawy poinformowała nas byśmy pojechali windą na trzecie piętro i zaczęli od początku...
Wchodzimy więc do windy i jedziemy nią na trzecie pięrto,gdzie znajduje się "Epoka Kamienia i Wczesna Epoka Brązu"

"Początek ekspozycji poświęcony jest najdawniejszym dziejom Śląska (od 500 000 lat). Prezentowane są tam między innymi kości mamutów i nosorożców włochatych, zwierząt typowych dla epoki lodowej. Można tam też znaleźć narzędzia krzemienne związane ze starszą epoką kamienia (paleolit środkowy i górny). Wśród nieco młodszych zabytków warto zobaczyć wyroby z krzemienia i kości, miedzy innymi niedźwiedzia brunatnego, odkryte w jaskini w Wojcieszowie.
W dalszej części znajdują się zabytki związane ze środkową epoką kamienia – mezolitem (od około 11 000 lat temu). Zgromadzono tam niewielkie wyroby krzemienne i odpady produkcyjne oraz inne narzędzia z kości i poroża użytkowane wówczas przez człowieka. W tej części wystawy zaprezentowano makietę szałasu – schronienia typowego dla przemieszczających się społeczności myśliwsko-zbierackich.
Najwięcej zabytków zgromadzonych na wystawie pochodzi z młodszej epoki kamienia – neolitu (od około 7 500 lat temu). Wśród nich znalazły się m.in. te związane z początkami rolnictwa. Są to kamienne narzędzia użytkowane w charakterze radlic do spulchniania ziemi oraz topory i siekiery wykorzystywane do karczowania lasów. Nieco uwagi poświęcono czynnościom związanym z obróbką rozmaitych surowców i codzienną, przydomową produkcją. Zgromadzono też liczne wytwory i odpady krzemienne. Wśród narzędzi z tego surowca warto zwrócić uwagę na siekiery, nieraz bardzo starannie wykonane i sztylet. Odtworzono też warsztat tkacki, jakim mogły się posługiwać społeczności rolnicze w produkcji tkanin. Centralne miejsce tej części ekspozycji zajmuje model przedstawiający osiedle mieszkalne najstarszych rolników (kultura ceramiki wstęgowej rytej) wraz z drewnianą zabudową mieszkalną i okolicznym zapleczem. Na wystawie nie brak też wyrobów poświadczających obróbkę kości, rogu i poroża oraz najstarszych (sprzed ponad 6 000 lat) ozdób, narzędzi i broni wykonywanych z miedzi. W tym czasie produkowano je poza granicami Polski, są one zatem świadectwem kontaktów wymiennych z południem. Tam też zaprezentowano typowy pochówek szkieletowy osobnika z kultury jordanowskiej, wyposażonego w cenne wówczas wyroby miedziane, naczynia i narzędzia kościane. Wiele uwagi poświęcono produkcji garncarskiej poszczególnych kultur znanych ze Śląska.
Ekspozycję zamykają zabytki kultury unietyckiej, pojawiającej się w początkach epoki brązu (sprzed około 4200 lat). Oprócz licznych naczyń, czasem nawet znacznych rozmiarów, zaprezentowano też charakterystyczne wyroby brązowe (ozdoby, narzędzia, broń) i nieliczne, spotykane wówczas, wytwory z bursztynu srebra i złota. Godny uwagi jest skarb z Pilszcza, składający się z kilkudziesięciu przedmiotów brązowych."-tekst ze strony http://www.muzeum.miejskie.wroclaw.pl/CMS/muzeum_archeologiczne/wystawy_stale.html






















































































































Po obejrzeniu wszystkiego na trzecim piętrze,schodzimy piętro niżej i wkraczamy do Epoki Brązu i wczesnej Epoki Żelaza.

"Tą część wystawy otwierają zabytki kultury przedłużyckiej, z charakterystycznymi dla niej bogato zdobionymi wyrobami z brązu. Wśród ozdób wyróżniają się długie szpile, bransolety, naramienniki, diademy oraz naszyjniki wykonane z bursztynowych paciorków. Uzbrojenie reprezentowane jest przez groty, czekany, sztylety i miecze.
Zabytki kolejnej kultury – łużyckiej zostały pokazane chronologicznie w dwóch częściach - epoka brązu i wczesny okresu epoki żelaza. Przedstawiono tu typowe dla omawianej kultury ozdoby, elementy uzbrojenia, narzędzia i przedmioty codziennego użytku. Na szczególną uwagę zasługuje skarb z Karmina, składający się z szeregu przedmiotów z brązu (m.in. sierpów, siekierek, naramienników, bransolet, elementów łańcucha). Niezwykłą rzadkością są także zabytki odkryte w Woskowicach Małych. Skarby, na które tu natrafiono zawierały m.in. importowane naczynia z brązu – cisty, situle oraz elementy oporządzenia jeździeckiego. Wyjątkowy dla Śląska jest bogaty zbiór halsztackiej ceramiki malowanej. Przy jej wyrobie, miejscowi twórcy czerpali bowiem pośrednio wzorce z południa Europy. Osobne miejsce znalazło zagadnienie osadnictwa, gospodarki i budownictwa kultury łużyckiej. Niewątpliwymi atrakcjami na wystawie są zaprezentowane w tej części rekonstrukcje grodu obronnego z Biskupina i domu o konstrukcji słupowej. Interesującym elementem wystawy jest przedstawienie wierzeń i praktyk kultowych związanych z duchowością ludności kultury łużyckiej. Znalazła się tu m.in. rekonstrukcja kilku grobów ciałopalnych.
Jako kolejna przedstawiona została kultura pomorska. Charakteryzuje się ona specyficznym obrządkiem pogrzebowym. Spalone szczątki umieszczano w tzw. urnach twarzowych. Na popielnicach tych starano się schematyczne przedstawić twarzy ludzką, symbolizującą zmarłego. Ozdabiano ją niekiedy dodatkowo rytymi w glinie wyobrażeniami ozdób lub przedmiotów codziennego użytku, rzadziej uzbrojenia. W wyposażeniu grobowym znajdowały się także zapinki, klamry do pasa, szpile, naszyjniki i przybory toaletowe.
Epoka Żelaza i wędrówki ludów:-Część wystawy przeznaczona została na Celtów, kulturę przeworską, luboszycką i okres wędrówek ludów. Wystawę rozpoczyna temat osadnictwa celtyckiego na Śląsku – możemy tu zobaczyć rekonstrukcję grobu Celta i liczne, typowe zabytki wiązane z tą kulturą: monety, charakterystyczne naszyjniki, zapinki, bransolety i amulety oraz naczynia gliniane wykonane na kole.
Następnie pokazana została dynamika rozwoju kultury przeworskiej widoczna w wyrobach garncarskich, ozdobach, uzbrojeniu i przedmiotach codziennego użytku. Ważnym elementem jest tu rekonstrukcja ciałopalnego grobu popielnicowego z typowymi przedmiotami, stanowiącymi wyposażenie zmarłego – elementami uzbrojenia, naczyniami, ozdobami i jedzeniem.
Na sali wystawowej postarano się odtworzyć też nietypowy pochówek szkieletowy odkryty nieopodal Ługi w powiecie górowskim. Złożono tu do jednego grobu wojownika z uzbrojeniem i konia z elementami oporządzenia jeździeckiego oraz naczynia z gliny i szkła.
Zagadnienie grobów książęcych zaakcentowano dwukrotnie – w jednej z gablot przedstawiono wyposażenie komorowego grobu szkieletowego z Opola-Gosławic, datowanego na I w. n.e., wyposażonego w przedmioty srebrne, brązowe i szklane. Obszerniej omówiono problem grobów książęcych, prezentując nekropolię z Wrocławia-Zakrzowa z III /IV w. n.e. W trzech grobach pochowano dwie kobiety i mężczyznę. W czasie wykopalisk zabezpieczono ogromny zbiór unikatowych przedmiotów. Duża cześć pochodziła z importu.
Na wystawie nie mogło zabraknąć wyrobów z żelaza. Przedstawiony został także skomplikowany i trudny proces rozpoczynający się od momentu wydobycia rudy darniowej po uzyskanie gotowego produktu żelaznego. Zrekonstruowany został także naturalnych rozmiarów piec dymarkowy typu kotlinkowego.
-tekst ze strony http://www.muzeum.miejskie.wroclaw.pl/CMS/muzeum_archeologiczne/wystawy_stale.html












































\





















































































Po obejrzeniu wszystkich eksponatów na drugim piętrze,schodzimy na parter,gdzie otwiera się przed nami średniowieczny Śląsk :)

"Centralnym punktem tej wystawy jest naturalnej wielkości model drewnianego, krytego strzechą domu. Stanowi on typowy przykład budynku mieszkalnego ze śląskiego miasta w X – XIII w n.e. Ta szczegółowa rekonstrukcja wyposażona jest między innymi w meble, naczynia drewniane i gliniane, kamienne żarna, maselnicę, koło garncarskie, krosno i wiele innych przedmiotów obrazujących życie w średniowieczu.
Wystawa prezentuje nie tylko przedmioty codziennego użytku, ale także biżuterię, jak kabłączki skroniowe, pierścienie, naszyjniki i wiele innych przedmiotów a wśród nich odzież i obuwie.
Inna część wystawy koncentruje się na wierzeniach religijnych. Pokazanych jest wiele przedmiotów rytualnych, niezwykle istotnych dla duchowego życia pogańskich mieszkańców wczesnośredniowiecznego Śląska. Przyjęcie chrześcijaństwa zmieniło w znacznym stopniu kulturę zarówno duchową, jak i materialną na Śląsku. Pojawiła się architektura murowana, umiejętność pisania, przedstawienia plastyczne związane z nową religią, obyczaj odbywania pielgrzymek i specjalne wyposażenie pielgrzyma, jak manierka czy znak pielgrzymi.
Sporo miejsca na wystawie poświęcono także początkom Wrocławia. Pokazane są lokalizacje pierwszych osad na terenie późniejszego miasta, jego stopniowy rozwój przestrzenny oraz przedmioty związane z różnymi sferami działalności jego mieszkańców (rzemiosło, handel, sztuka, religijność, gra i zabawa, zaopatrzenie w wodę, ogrzewanie, transport itp.).
Model zamku w Bardzie i przedmioty odkryte podczas wykopalisk na tym zamku ilustrują z kolei życie codzienne załogi niewielkiej górskiej twierdzy w późnym średniowieczu (zamek zniszczono w 1428 r.). Prezentowane są elementy uzbrojenia, narzędzia, ceramika itp."-tekst ze strony http://www.muzeum.miejskie.wroclaw.pl/CMS/muzeum_archeologiczne/wystawy_stale.html

Oglądamy wszystkie eksponaty zgromadzone na parterze,robimy zdjęcia,powolutku przechadzamy się I jest tu jeszcze coś-część Skarbu Średzkiego-garniec z monetami groszy praskich,a ile one były warte to można sobie wyobrazić.Na przykład za 8 groszy praskich można było kupić barana,sztylet lub łuk.Natomiast pełna zbroja płytowa kosztowała 475 groszy praskich.W Skarbie Średzkim znaleziono 7691 takich groszy,z tego w Muzeum Archeologicznym we Wrocławiu znajduje się 3700 sztuk.

"Skarb średzki – jedno z najcenniejszych znalezisk archeologicznych XX wieku w Europie, kolekcja średniowiecznych monet i klejnotów monarchów czeskich, znalezionych w 1985 i 1988 r. w Środzie Śląskiej podczas prac budowlanych przy ulicy Daszyńskiego oraz na wysypisku gruzu na terenie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Skarb w większości rozkradziony przez przypadkowych znalazców i odkrywców-amatorów był pod koniec lat 80. XX wieku powodem milicyjnej akcji na terenie Polski o kryptonimie Korona oraz kilku procesów karnych.
Z odzyskanych fragmentów znaleziska w muzeach we Wrocławiu i Środzie Śląskiej znajduje prawie osiem tysięcy monet, gotycka korona ślubna, złote pierścienie i inne elementy średniowiecznej biżuterii. Wszystko jest warte ok. 250 mln zł.
Skarb średzki został ukryty w połowie XIV wieku w okresie, w którym miasta Śląska nawiedziła epidemia dżumy. Według badań historyków zajmujących się jego pochodzeniem był prawdopodobnie własnością bogatego bankiera żydowskiego Mojżesza, który w 1348 r. dokonał we Wrocławiu korzystnej dla siebie transakcji pożyczkowej, w wyniku której król czeski Karol IV Luksemburski zastawił u niego znaczną część swoich kosztowności w zamian za wsparcie finansowe starań o koronę cesarską. Podczas czarnej śmierci Mojżesz w obawie przed prześladowaniami opuścił Środę Śląską i nigdy do niej nie powrócił. Nie odzyskał też zakopanego w piwnicach swojego domu skarbu.
Na skrytkę średniowiecznego bankiera natrafiono dopiero po kilkuset latach podczas kopania fundamentów pod budynek centrali telefonicznej, gdy robotnicy znaleźli gliniany dzban wypełniony monetami. Skarb odkryto 8 czerwca 1985 r. przy ul. Daszyńskiego 14, a znaleziono w nim 3771 srebrne monety z I połowy XIV w.: grosze praskie i grosze miśnieńskie. Znalezisko to zabezpieczone przez miejscowych funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej trafiło później do Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu. Nie podjęto wówczas żadnych prac badawczych w miejscu znaleziska i kontynuowano dalsze prace budowlane na ulicy Daszyńskiego.
Po raz drugi na skarb średzki natrafiono 24 maja 1988 r. podczas rozbiórki kamienicy przy ulicy Daszyńskiego 14. Nowe odkrycie, znacznie większe od poprzedniego, stało się szybko lokalną sensacją, która ściągnęła na miejsce znaleziska rzesze przypadkowych osób poszukujących srebra i złota. Z ruin piwnic domu, zanim zareagowały odpowiednie władze, wyniesiono znaczną część monet i biżuterii. Z czasem pojawiła się także informacja, że precjoza ze skarbu średzkiego można znaleźć na wysypisku gruzu zlokalizowanym na terenie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji im. XXX-lecia PRL. Tam także pojawili się złodzieje, którzy przeszukiwali hałdy gruzu w nadziei znalezienia czegoś drogocennego.
Dopiero po reakcji lokalnych społeczników rozpoczęły się oficjalne wykopaliska. Początkowo prowadzono je z udziałem młodzieży szkolnej i słuchaczy szkoły milicyjnej WOSMO z Wrocławia, dopiero później pojawili się w Środzie Śląskiej zawodowi archeolodzy. Nie udało się jednak przeciwdziałać poszukiwaniom prowadzonym przez osoby postronne. Władze lokalne zarządziły więc akcję skupowania znalezisk od przypadkowych znalazców. Nie przyniosła ona jednak zadowalających rezultatów i w sprawę skarbu średzkiego włączyła się milicja oraz prokuratura. Z apelem do osób przywłaszczających sobie monety i inne drogocenne przedmioty wystąpił minister kultury i sztuki, Aleksander Krawczuk, który zaoferował za każdą oddaną rzecz nagrodę w wysokości trzykrotnej wartości kruszcu. Wiele osób na tę propozycję przystało, część jednak nie zareagowała. W konsekwencji Milicja Obywatelska zorganizowała operację poszukiwawczą o kryptonimie Korona, która objęła terytorium całej Polski. W jej wyniku doszło do postawienia zarzutów kilku osobom i procesów karnych.
Pomimo podejmowanych prób nie udało się odnaleźć wszystkich skradzionych elementów skarbu średzkiego. Co kilka lat pojawiają się w mediach informacje o odzyskaniu lub pozyskaniu przedmiotów do niego należących. Ze skarbu odkrytego 24 maja zinwentaryzowano złote precjoza omówione niżej, a także 39 złotych monet oraz 3924 srebrnych.

W 2005 r. policja odzyskała dwa fragmenty korony: orła zdobionego trzema perłami i kwiaton, a także datowany na XIII w. pierścień z inskrypcją i perłą oraz monetę.
Do 1995 r. prowadzono prace rekonstrukcyjne oraz katalogowanie zabytków. W wyniku tych prac stwierdzono, że w skład skarbu średzkiego, nie licząc biżuterii i złotych florenów, wchodzi 7691 monet srebrnych, z czego:
-3700 znalazło się w Muzeum Archeologicznym we Wrocławiu,
-3900 wpisano do inwentarza Muzeum Narodowego we Wrocławiu,
-91 wpisano do inwentarza Muzeum Regionalnego w Środzie Śląskiej.
Po podziale eksponatów w 1997 r. większa ich część została umieszczona na stałej wystawie w Muzeum Regionalnym w Środzie Śląskiej. Natomiast pozostałe trafiły do Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu.
Eksponaty skarbu średzkiego przechowywane w muzeach na Dolnym Śląsku:
-złota korona kobieca prawdopodobnie należąca do żony cesarza Karola IV Luksemburskiego, Blanki de Valois – wykonana w warsztacie sycylijskich mistrzów złotniczych, gotycka, segmentowa (złożona z 10 segmentów) (najcenniejszy eksponat kolekcji). Wykonana ze złota, zdobiona szlifowanymi kamieniami szlachetnymi (głównie czerwone granaty, niebieskie spinele i szafiry, 7 szmaragdów, pojedyncze akwamaryny i tektyty; łącznie ze 195 kamieni zdobiących koronę (nie licząc bardzo drobnych kamieni w plakietkach z emalią) zachowało się 112), perłami i emalią. Średnica wewnętrzna 16 cm, wysokość 62 mm. Zrekonstruowana w 1995 r. po zniszczeniach dokonanych przez złodziei w trakcie szabrowania skarbu. Z 10 pierwotnych segmentów, z których każdy zwieńczony był orłem trzymającym w dziobie pierścień, do czasu rekonstrukcji (czyli do 1995 r.) nie zachowały się dwa segmenty, a także dwa orły z innych segmentów i pierścień w dziobie kolejnego. Z 10 kwiatonów nie zachowały się dwa. Były też pomniejsze braki drobnych fragmentów i kamieni. Brakujące segmenty, orły i kwiatony odtworzono. Wiek powstania korony określa się na koniec XIII w. (niepewny) i pierwszą ćwierć XIV w, jednak w następnej ćwierci niektóre elementy były naprawiane lub nawet zastąpione nowymi.
-para złotych zawieszek z XII w. Jedna ma rozmiar ok. 65,5 × 58,5 mm i masę ponad 41 g, druga ok. 66,5 × 63,5 i masę ponad 42 g. Awers obu zdobiony dwoma dużymi kamieniami szlachetnymi położonymi nad sobą: cytrynem i szafirem, jednak w odwróconej kolejności – na pierwszej szafir jest u góry, na drugiej u dołu. Awers pierwszej miał dodatkowo 11 kamieni mniejszych, z tego zachowały się cztery czerwone granaty. Awers drugiej również miał 11 mniejszych kamieni, z tego zachowały się trzy czerwone granaty i jeden kwarc mleczny. Rewersy obu zdobione były siedmioma kamieniami na każdej zawieszce, z tego zachowały się po dwie perły na każdej, przypuszcza się, że brakujące okazy również były perłami.
-para złotych zawieszek z XIII w. rozmiarów około 62 na 60,5 mm i masy ponad 29 g każda. Każda z zawieszek ma zdobioną tylko jedną stronę.
-kolista zapona z kameą z chalcedonu w postaci orła, ozdobiona szlifowanymi kamieniami szlachetnymi (w oryginale było 69 kamieni i pereł, jednak 22 nie zachowały się; wśród zachowanych przeważają granaty i szmaragdy, są też 4 perły, szafir i chalcedonowa kamea) – wykonana w warsztacie włoskich mistrzów złotniczych w II połowie XIII w., a sama kamea około 1240 r. Średnica 129 mm, masa 217 g.
-złota taśma szerokości 2,8 cm i grubości 0,1 mm, dekorowana wytłaczanym ornamentem wzdłuż obu krawędzi. Po odkryciu pocięta przez złodziei na cztery odzyskane później kawałki różnej długości. Łączna długość 90 cm, masa 38,4 g.
-pierścień z głowami smoków ujmujących niezachowany kamień szlachetny. Datowany na drugą połowę XIII w. Wykonany ze złota, ma średnicę 21,6 mm i masę 5,3 g. Został rozerwany na trzy części przez osoby rabujące skarb średzki w 1988 r., scalone później przez konserwatorów (drobnych elementów nie odzyskano).
-pierścień z szafirem – waży 4,6 g, średnicy 20,5 mm, wykonany ze złota, szafir gwiaździsty; pierścień nie został uszkodzony podczas rabunku po znalezieniu.
-sygnet z wyobrażeniem gwiazdy i półksiężyca.
-zapinka (bransoleta) o wadze 14,8 g i średnicy (obręczy) 59 mm wykonana ze złotego drutu. Podzielona jest sześcioma złotymi paciorkami na jednakowe części, a samo zapięcie zdobi figura ptaka drapieżnego. Datowana na XIII w.
-monety – w większości srebrne grosze praskie wybite w czasie panowania Wacława II i Karola IV Luksemburskiego, ale także złote floreny, dukat, halerz i grosze miśnieńskie z okresu panowania Fryderyka II Poważnego."-Wikipedia.

























































































































Po obejrzeniu całej wystawy,opuszczamy Muzeum Archeologiczne i idziemy ulicami Wrocławia,kierując się ku Muzeum Narodowemu.Po drodze fotografujemy napotkane,nowe krasnale i sporo innych detali,wszak Wrocław jest za każdym razem inny,magiczny i niepowtarzalny :)





























































































"Muzeum Narodowe we Wrocławiu – jedno z głównych muzeów Wrocławia i Dolnego Śląska. Zbiory muzeum obejmują przede wszystkim malarstwo i rzeźbę, ze szczególnym uwzględnieniem sztuki całego Śląska. Poprzednikami Muzeum Narodowego we Wrocławiu w XIX wieku i do 1945 r. było utworzone w 1815 r. Królewskie Muzeum Sztuki i Starożytności (Königliches Museum für Kunst und Altertümer) oraz powstałe w 1880 Śląskie Muzeum Sztuk Pięknych (Schlesisches Museum der Bildenden Künste) i utworzone w 1899 Śląskie Muzeum Rzemiosła Artystycznego i Starożytności (Schlesisches Museum für Kunstgewerbe und Altertümer). Podczas II wojny światowej część zbiorów wywieziono z Wrocławia i zabezpieczono, duża ich część podczas wojny uległa zniszczeniu lub rozproszeniu względnie uległa grabieży po wojnie przez wojska radzieckie i szabrowników.
Po II wojnie światowej, kiedy Wrocław znalazł się w granicach Polski, podjęto decyzję o utworzeniu nowego muzeum, polskiego w charakterze, które powołano 1 stycznia 1947. Wobec zniszczenia lub poważnego uszkodzenia budynków dawnych muzeów siedzibą Muzeum stał się budynek przy obecnym pl. Powstańców Warszawy, zbudowany w stylu neorenesansu niderlandzkiego w latach 1883–1886 według projektu Karla Friedricha Endella, w którym do 1939 znajdowała się siedziba Rejencji Śląskiej. Muzeum otwarto dla publiczności w lipcu 1948. Instytucja ta kilkakrotnie zmieniała nazwę. Zapoczątkowała swą działalność jako Muzeum Państwowe, w 1950 zmieniono nazwę na Muzeum Śląskie (co określało profil jego działania), a w 1970 r. zostało podniesione do rangi muzeum narodowego.
Od roku 1983 do końca 2013 roku Muzeum Narodowym kierował Mariusz Hermansdorfer, a od początku 2014 – Piotr Oszczanowski.
Zbiory:
Ekspozycja w gmachu głównym przy pl. Powstańców Warszawy jest podzielona na następujące działy:
-Śląska rzeźba kamienna XII–XVI w.-Zawiera m.in. nagrobki książąt śląskich, figury ołtarzowe, rzeźby i reliefy.
-Sztuka śląska XIV–XIX w.-Najcenniejsza część kolekcji Muzeum, zawiera przede wszystkim wysokiej klasy obiekty gotyckiej sztuki sakralnej przeniesione tu ze śląskich kościołów (rzeźby, obrazy, ołtarze), np. w stylu Madonn na Lwach, Pięknych Madonn, realizmu mieszczańskiego, tworzone pod wpływem Wita Stwosza i inne, uzupełnione o zabytki rzemiosła artystycznego. Od dominującej sztuki sakralnej renesansu i baroku (na szczególną uwagę zasługują tu obrazy Michaela Willmanna przez sztukę świecką (portrety) z tych epok, klasycyzm, biedermeier, do początku XX wieku; obrazom i rzeźbom towarzyszy rzemiosło artystyczne (szkło, porcelana, fajans ze śląskich wytwórni).
-Sztuka polska XVII–XIX w.-Główny trzon kolekcji pochodzi ze zbiorów muzealnych Lwowa (Galerii Miejskiej we Lwowie, Muzeum Narodowego im. Króla Jana III, Muzeum Lubomirskich) i Kijowa, przekazanych Wrocławiowi w 1946 r. Dominuje malarstwo, w tym dzieła Marcello Bacciarellego, Bernardo Bellotta, Anny Bilińskiej-Bohdanowiczowej, Józefa Brandta, Józefa Chełmońskiego, Wojciecha Gersona, Aleksandra Gierymskiego, Artura Grottgera, Jacka Malczewskiego, Jana Matejki, Piotra Michałowskiego.
-Sztuka europejska XV–XX w.
Wystawa prezentująca malarstwo europejskie od renesansu po 1. połowę XX w. oraz przykłady rzeźby. Pokazywane są prace takich artystów jak:
-Erhard Altdorfer, (Przypowieść o Łazarzu i sceny z Historii Hioba)
-David Bailly, (Portret księcia Janusza Radziwiłła)
-Jan van Bijlert, (U kuplerki)
-Albert Bouts, (Hieronim pokutujący)
-Jan Gerritsz. van Bronckhorst, (Święto winobrania – alegoria Jesieni)
-Agnolo Bronzino, (Madonna z Dzieciątkiem i św. Janem)
-Pieter Brueghel mł., (Zimowy pejzaż z łyżwiarzami i pułapką na ptaki)
-Marcello Bacciarelli, (Stefan Czarniecki w Bitwie pod Warką)
-Bernardo Bellotto Canaletto, (Wjazd Jerzego Ossolińskiego do Rzymu w roku 1633)
-Jean Chardin, (Portret chłopca)
-Marten van Cleve, (Bójka chłopów z pielgrzymem)
-Lovis Corinth, (Las podczas powodzi nad Jeziorem Starnberskim)
-Peter von Cornelius, (Wirtshausszene)
-Lucas Cranach Starszy, (Ewa)
-Andries van Eertvelt, (Sztorm na morzu)
-Tobias Fendt, (Wizja Ezechiela)
-Frans Francken Młodszy, (Krezus pokazujący swe skarby Solonowi)
-Dirck Hals, (Towarzystwo przy kartach)
-Ambrosius Holbein, (Święty Paweł)
-Jacob Jordaens
-Wilhelm Kalteysen, (Madonna w komnacie)
-Wassily Kandinsky, (Wieczór)
-Joseph Anton Koch, (Lodowiec Grindelwald w Alpach)
-Lucas van Leyden, (Sceny z życia św. Marii Magdaleny)
-Lorenzo Lippi, (Tobiasz i Archanioł Rafał)
-Carel de Moor, (Portret dziecka z sikorką)
-Georg Pencz, (Chrystus w koronie cierniowej)
-Antoine Pesne, (Geometra)
-Leonardo di Francesco di Lazzaro Malatesta Leonardo da Pistoia, (Madonna z Dzieciątkiem i szczygłem)
-Cosimo Rosselli, (Adoracja Dzieciątka)
-Giovanni Santi, (Opłakiwanie Chrystusa)
-Bartholomeus Spranger, (Chrzest Chrystusa w Jordanie)
-David Teniers mł., (Pokłon Trzech Króli)
-Hans Thoma, (Diana pod drzewem)
-Ferdinand Georg Waldmüller, (Adopcja)
-Adriaen van der Werff, (Złożenie Chrystusa do grobu)
-Élisabeth Vigée-Lebrun, Portret Anny Biron von Curland, księżnej kurlandzkiej
-Simon de Vos, (Wiejski korowód)
-Francisco de Zurbarán, (Chrystus przy kolumnie)
Sztuka Wschodu:
W otwartej w 2012 roku nowej galerii prezentowane są wystawy sztuki Bliskiego i Dalekiego Wschodu.
Polska sztuka współczesna:
Od początku XX wieku, przez okres międzywojenny (Tadeusz Makowski, Stanisław Ignacy Witkiewicz) do najbardziej uznanych artystów powojennych (Jan Cybis, Jan Lebenstein, Artur Nacht-Samborski, Józef Szajna, Tadeusz Kantor). Ekspozycję uzupełniają osobna sala Magdaleny Abakanowicz oraz ekspozycja ceramiki i szkła."-Wikipedia.








Kilka zdjęć przed budynkiem Muzeum Narodowym i wchodzimy do środka.W kasie kupujemy bilety na wystawę "Moda na Cranacha" i idziemy do szatni gdzie zostawiamy kurtki i plecaki i wchodzimy do pomieszczeń na parterze by obejrzeć wystawę obrazów.

"Lucas Cranach starszy (ur. 1472 w Kronach, zm. 16 października 1553 w Weimarze) – niemiecki malarz i grafik epoki renesansu, ojciec Lucasa Cranacha młodszego.
Lucas Cranach uczył się rysować od swojego ojca jeszcze jako dziecko. Jego nazwisko brzmiało Suender, Sunder, Sonder lub Müller. Później przyjął nazwisko od miejsca jego urodzin. W latach podróżował wzdłuż Doliny Dunaju aż dotarł do Wiednia, gdzie przebywał w latach 1501–1504. Gościł w kręgach humanistycznych. W tym czasie jego styl był zbliżony do malarstwa Albrechta Dürera i mistrzów tworzących tzw. szkołę naddunajską, której cechy szybko pojawiły się we wczesnych obrazach Cranacha takich jak Odpoczynek w drodze do Egiptu, dwóch wersjach Ukrzyżowania (w zbiorach monachijskiej Starej Pinakoteki i wiedeńskiego Kunsthistorishes Museum) oraz portretach Johannesa i Anny Cuspinianów. Równorzędnym elementem kompozycji wraz z określonym przedstawieniem był malowniczy i rozległy krajobraz oparty na wnikliwych obserwacjach natury.
W roku 1505 zamieszkał w Wittenberdze i został nadwornym malarzem księcia-elektora Fryderyka Mądrego. W 1508 roku książę nadal Cranachowi herb ze skrzydlatym wężem. W tym samym roku na zlecenie tegoż księcia artysta wyjechał do Niderlandów. W następnym roku Cranach otrzymał z rąk elektora tytuł szlachecki. Tym samym artysta stał się nadwornym portrecistą wielu saskich notabli, a także przedstawicieli lokalnego Kościoła, z arcybiskupem Moguncji i Halle Albrechtem Brandenburskim na czele. W roku 1510 Cranach ożenił się z Barbara Brengebier, córką burmistrza Gothy. Przy Schloßstraße 1 w Wittenberdze wybudował swój dom, gdzie założył duży warsztat i pracownię artystyczną. Następne stał się ojcem Hansa i Lucasa (urodzili się w 1513? i w roku 1515) oraz Ursuli i Barbary (1517 i 1519). Obydwaj synowie zostali malarzami. W roku 1520 Cranach uzyskał przywilej aptekarski. W tym samym roku urodziła się jego córka Anna, jej ojcem chrzestnym został Marcin Luter, z którym artysta od dłuższego czasu utrzymywał przyjacielskie relacje, co poświadczają liczne portrety Lutra jeszcze jako katolickiego augustianina, a następnie jako reformatora. Od 1523 roku przez krótki czas Cranach prowadził drukarnie, później księgarnię. Na ślubie Marcina Lutra z Kathariną von Bora Cranach wraz z żona byli ich świadkami. Cranach był również ojcem chrzestnym pierwszego syna Lutra – Johannesa. Ponadto artysta zaprzyjaźnił się z innymi uczonymi przedstawicielami reformacji, wśród nich był Philipp Melanchton, który częstokroć był portretowany przez artystę, który przeszedł na luteranizm i poznawszy nowe doktryny artystyczne tworzył liczne obrazy, wprowadzając schematy ikonograficzne, oparte głównie na Piśmie Świętym. Dla katolickich zleceniodawców wykonywał wciąż obrazy oparte na dawnej tradycji ikonograficznej (m.in. wizerunki Marii i świętych), przy czym w jego malarstwie religijnym prym wiodły tematy biblijne. Od około roku 1525 zaczął częściej malować wspólnie z synami: Lucasem (m.in. współpraca przy malowidłach ołtarza głównego w kościele NMP) i Hansem, który za życia ojca zmarł w 1537 roku, w Bolonii. Trzy lata później zmarła jego żona Barbara. Cranach uchodził za jednego z najbardziej poważanych i najbogatszych mieszkańców Wittenbergi. Był wieloletnim członkiem Rady Miejskiej i trzykrotnie piastował urząd burmistrza. Wówczas służył takim elektorom jak Jan, Konstanty i Jan Fryderyk I Saksoński.
W 1547 roku u cesarza Karola V Cranach prosił o łaskę dla wziętego do niewoli elektora Jana Fryderyka. Z tego powodu odwiedził m.in. Innsbruck i Augsburg, gdzie miał się zetknąć z Tycjanem. W 1550 roku Cranach pojechał z księciem elektorem do Weimaru. Tam w roku 1553 zmarł w wieku 81 lat, jako autor ponad 400 dzieł. Po śmierci artysty, jego syn Lucas przejął pracownię i kontynuował twórczość ojca.
Lucas Cranach starszy należy do głównych przedstawicieli niemieckiego Odrodzenia, jednakże często zmieniał swój styl w malarstwie, balansując między późnym gotykiem, renesansem a manieryzmem. Podczas pobytu w Bawarii i Austrii w swoim malarstwie preferował tradycję późnogotycką, przede wszystkim w malarstwie religijnym, natomiast portrety nacechowane są italianizującym realizmem, wszakże nieobce późnemu gotykowi, lecz poświadczające silny wpływ renesansu. Wówczas namalował takie obrazy jak: Święty Hieronim (1502), Ukrzyżowanie (1503), Odpoczynek w czasie ucieczki do Egiptu (1504) oraz w liczne portrety tym podwójny Portret Johannesa i Anny Cuspinianów, nieznanego Uczonego oraz innych profesorów uniwersyteckich i wiedeńskich humanistów. Wykonany przez Albrechta Dürera rysunkowy portret Cranacha poświadcza znajomość obu artystów, Cranach pod wpływem Norymberczyka rozwinął swój styl malarski, a ponadto zaczął preferować grafikę, czego przykładem są drzeworyty przedstawiające Ukrzyżowanie.
W trwającym kilka dekad okresie wittenberskim Lucas Cranach starszy przeżywał swoją świetność pod każdym względem. Stworzył wielką pracownię, gdzie przy pomocy licznych współpracowników, a następnie swoich dwóch synów przyczynił się do obfitej produkcji malarskiej i graficznej. Znacznie poszerzył swoje horyzonty zarówno na polu treściowym i tematycznym, jak formalnym i stylistycznym, w wyniku czego styl Cranacha zawiera w sobie nie tylko inspiracje z gotyckiej spuścizny, lecz przede wszystkim ukształtował swego rodzaju odmianę renesansu w Rzeszy, ponadto wzbogacił styl przez inspiracje manieryzmem, głównie północnym. Uznanie wśród elit Saksonii i liczne zamówienia znanych osobistości uczyniły Cranacha czołowym portrecistą renesansu, z drugiej strony zaś nadmiar zamówień przyczynił się do niestabilności poziomu artystycznego, sporo dzieł ma charakter warsztatowy i odbiega od wysokiej jakości dzieł wykonanych przez samego mistrza. W portretach często balansował między studium postaci a szczegółowymi analizami materii, co poświadczają „jubilersko” malowane kostiumy portretowanych postaci, niekiedy szczegóły kostiumologiczne kontrastują z ogólnie zarysowaną fizjonomią postaci. Wpływ renesansu widoczny jest przez wzbogacenie w twórczości Cranacha zakresu tematycznego o wątki mitologiczne i alegoryczne. Postawa artysty wobec dziedzictwa antycznego była relatywna, ze względu na wybieranie określanych tematów, które były powielane w mniej, lub bardziej różnorodnych wariantach. Wybór tematu był częstokroć podyktowany preferencjami artysty, częstokroć malował akty kobiece, stąd głównymi mitologicznymi tematami i bohaterami w twórczości Cranacha były Sąd Parysa oraz Nimfa przy fontannie, Lukrecja, Apollo i Diana, Wenus i Kupidyn kradnący miód. Niektóre z tematów m.in. wersje Lukrecji, Herkules i Omfale stanowiły dla Cranacha okazję do analizy kostiumologicznej. Specyficzny charakter mają wielopostaciowe obrazy o tematyce alegorycznej, m.in. Złoty- i Srebrny Wiek, Ogród Młodości które obrazują swego rodzaju wizję idealnego świata. Kilkakrotnie Cranach malował Melancholię, w której na wzór Dürera przedstawiał istotę melancholijną, której temperament zdominowany jest przez „czarną energię” bądź czarny „humor”, stan przejmującej goryczy, którą zawiaduje Saturn, władca ciemności i zimna. Podobnie jak u Norymberczyka melancholia nie jest bynajmniej złym stanem psychicznym, lecz myśleniem o rozterce i nierozstrzygniętym problemem.
Dziedzictwo artystyczne Lucasa Cranacha starzego i jego rodu odzwierciedla ówczesne ideały panujące w Saksonii oraz tamtejsze prądy i tendencje artystyczne, kulturalne, społeczne i religijne."-Wikipedia.































































































































































































Spokojnie,bez pośpiechu oglądamy każdy obraz.Przyglądamy się szczegółom,robimy zdjęcia i powolutku wedrujemy przez kolejne sale,a po obejrzeniu wszystkiego,wychodzimy do holu i idziemy do szatni po nasze rzeczy.Jesteśmy zachwyceni wystawą,rozmawiamy o niej i powolutku wychodzimy na zewnątrz.
















































Przysiadamy na chwilę na ławce w parku i zastanawiamy dokąd jeszcze pójdziemy,mamy trochę czasu,a miejsc do obejrzenia we Wrocławiu jest sporo,całkiem sporo.
Po krótkiej dyskusji,postanawiamy iść do Muzeum Farmacji.
Wędrujemy więc niespiesznie ulicami Wrocławia,kierując się ku naszemu celowi.Przystajemy co jakiś czas by zrobić zdjęcia i spojrzeć na miasto ciut inaczej.Po drodze zaglądamy do kościoła św.Wojciecha,gdzie akurat trwa koncert.Przysiadamy na chwilę w ławkach,słuchamy śpiewu rozchodzącego się po wnętrzu świątyni,a po wysłuchaniu pieśni idziemy obejrzeć kaplicę bl.Czesława.Kilka zdjęć i opuszczamy kościół.
















































I tak niespiesznie docieramy do niewielkiej kamieniczki,w której mieści się Muzeum.Dzwonimy domofonem,a kiedy drzwi się otwierają wchodzimy do niezwykłego miejsca.Zostawiamy kurtki i plecaki w szatni i zacznamy zwiedzanie.

"Muzeum Farmacji we Wrocławiu jest placówką naukowo-oświatową podlegającą pod Wydział Farmaceutyczny Uniwersytetu Medycznego. Jest to Muzeum poświęcone historii nauki i rozwojowi wiedzy z zakresu zdrowia i leczenia. Podkreśla to chronologiczny układ ekspozycji. Od prezentowanej w piwnicy pracowni alchemicznej przez wnętrze renesansowej apteki na parterze, wystawę poświęconą lekowi naturalnemu i dawnym narzędziom do produkcji środków leczniczych, po ekspozycję na drugim piętrze, przedstawiajacą analityczną aparaturę pomiarową oraz leki syntetyczne i półsyntetyczne.
Warto podkreślić, że kamieniczka, w której obecnie znajduje się Muzeum Farmacji jest jedynym w Polsce zachowanym obiektem architektonicznym utrzymanym w stylu renesansowo-klasycystycznym i jedynym w kraju obiektem, w którym od II poł. XIII w. do początku lat 50. XX w. bez przerwy funkcjonowała apteka, a budynek był własnością aptekarza.
Od początków swojego powstania w XIII w. (pierwsze wzmianki o aptece pochodzą z ksiąg podatkowych miasta z 1286 r.) do roku 1951 r. kamieniczka była domem aptekarza oraz miejscem, w którym prężnie działała apteka. W 1951 r. upaństwowiono wszystkie apteki. Apteka z Kurzego Targu została wkrótce przeniesiona na róg ul. Kuźniczej i Rynku. Do roku 1981 obiekt ten pełnił różne inne funkcje nie związane z farmacją oraz ulegał stopniowemu niszczeniu. Po 1982 roku, w którym zapadła decyzja dotycząca utworzenia Muzeum Farmacji, podjęto również pierwsze kroki zmierzające do realizacji  tego celu.
Wydział Farmaceutyczny w porozumieniu z Rektorem powołał pełnomocników do współpracy z władzami miasta oraz nadzorem budowlanym i konserwatorskim. Dzięki środkom finansowym, pochodzącym z Ministerstwa Kultury i Sztuki w latach 1982-1991 w kamieniczce odbywały się liczne prace remontowe i konserwatorskie.
W 1991 r. Akademia Medyczna we Wrocławiu została oficjalnym właścicielem kamieniczki co wiązało się z poniesieniem większości kosztów dotyczących rewitalizacji i utrzymania tego zabytku. Przez kolejne 15 lat w wyniku żmudnych prac remontowych wykonano renowację drewnianych stropów, wymieniono pokrycie dachowe budynku, zainstalowano ogrzewanie oraz wstawiono ścianki działowe. Dzięki dokupieniu kawałka terenu znajdującego się za kamieniczką możliwe było wybudowanie ewakuacyjnej klatki schodowej. W czasie tych prac remontowych nie do przecenienia okazało się wsparcie licznych sponsorów m.in. Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej, czy Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej w Warszawie. Niestety rok 2006 przyniósł wstrzymanie prac remontowo-budowlanych ze względu na brak wystarczających środków finansowych.
Od 2009 r. zaczęto ubiegać się o dofinansowanie projektu pt. ,,Dom Śląskiego Aptekarza" ze środków Unii Europejskiej, dzięki czemu w 2010 r.  udało się uzyskać środki finansowe na pokrycie 70% kosztów dalszej inwestycji. Niebagatelna kwota 6,6 mln zł., którą udało się uzyskać pochodziła ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego na lata 2007-2013. Cały projekt zakładał rewitalizację kamieniczki na potrzeby utworzenia w niej sal wystawienniczych Muzeum Farmacji oraz placówki naukowo-dydaktycznej Zakładu Nauk Humanistycznych Wydziału Farmaceutycznego Akademii Medycznej im. Piastów Śląskich we Wrocławiu. Dzięki dofinansowaniu możliwe było zakończenie prac remontowo-budowlanych oraz rozpoczęcie prac o charakterze kulturowo-oświatowym. Jesienią 2011 r. odbyło się uroczyste otwarcie Muzeum Farmacji we Wrocławiu uświetnione obecnością osób wyjątkowo zasłużonych w czasie procesu jego tworzenia."-tekst ze strony http://www.muzeumfarmacji.umed.wroc.pl/o-muzeum








Do obejrzenia mamy trzy piętra i piwnice.Postanawiamy zacząć od góry.Wjeżdżamy windą na trzecie piętro,gdzie znaduje się Sala Arabska.W gablotach umieszczono amulety.Na ścianach wiszą zdjęcia ludzi noszących je.Oglądamy wszystko,robimy zdjęcia i powoli wędrujemy do kolejnego pomieszczenia.
































































































I tak stajemy przed porozwieszanymi na ścianach miniaturami medycznymi.

"Malarstwo miniaturowe jest zjawiskiem bardzo charakterystycznym dla sztuki islamu,co może budzić pewne zdziwienie wobec panującego powszechnie przekonania,że w tradycji muzułmańskiej unikano figuratywnych przedstawień żywych istot,gdyż uważano,że mogłoby to dać początek balwochwalczym kultom.Koran faktycznie głosi,że Allach wybacza wszystko poza oddawaniem czci bożkom.Być może zakaz ten dotyczył tylko swery sakralnej,zaś miniatury pojawiały się jedynie jako ilustracje w książkach.W opowieściach łotrzykowskich znaleźć można sceny rodzajowe,chętnie przedstawiano wydarzenia z życia sułtańskiego dworu,portrety władców,a także sceny miłosne.Miniaturami ozdabiano także traktaty naukowe,w tym medyczne.
Kolekcja miniatur medycznych prezentowana na wystawie została przywieziona ze Stambułu.Są to współczesne reprodukcje na starym papierze oparte na średniowiecznych oryginałach pochodzących z medycznych manuskryptów arabskich medyków,którzy kontynuowali i rozwijali medyczne tradycje hellenistyczne.Autorami prezentowanych miniatur są tureccy artyści-miniaturzyści.Problem z określeniam autorstwa poszczególnych miniatur wynika z faktu,że już w średniowieczu artyści nie podpisywali się na pracach,gdyż działali ku chwale nie własnej,ale stwórcy.Nad miniaturami pracowały zresztą często całe zespoły malarzy-jedna osoba rysowała konturywyznaczając ogólny zarys sceny oraz perspektywę,a następnie przekazywała pracę kolejnym artystom do wypełnienia kolorami i wykończenia.
Najstarsze znane miniatury muzułmańskie pochadzą z XIII w.,z końca złotej ery islamu,kiedy Bagdad zdobyli Mongołowie,którzy przyjęli wkrótce nową religię-islam.Pod ich rządami rozwijała się sztuka,w tym również malarstwo miniaturowe.W tym okresie wykształciła się tzw.szkoła abbasydzka,której charakterystycznymi elementami jest (widoczny również na niektórych prezentowanych na wystawie miniaturach) brak perspektywy oraz charakterystyczne przedstawienia postaci ludzkich z dużymi głowami.Tureckie malarstwo miniaturowe rozwijało się prężnie od XV w. kiedy Machmed II Zdobywca ufundował akademię przy Pałacu Topkapi.W późniejszych latach malarstwo tureckie podlegało silnym wpływom perskim.Doprowadziło to do wykształcenia się charakterystycznego stylu,który prezentują miniatury prezentowane na wystawie."-tekst przepisany z tablicy informacyjnej.

Oglądamy wszystkie,robimy zdjęcia i powolutku idziemy dalej.
























































































































Z trzeciego piętra schodzimy na drugie i tu "przenosimy" się w świat leków syntetycznych.

"Ekspozycja na drugim piętrze poświęcona jest lekom syntetycznym i półsyntetycznym oraz metodom ich produkcji. Początki leków syntetycznych związane są z rozwojem chemii i odkryciem sztucznych barwników w połowie XIX w. Jednym z pierwszych leków syntetycznych była aspiryna. Choć włoscy naukowcy wyekstraktowali salicynę (aktywny składnik aspiryny) z kory wierzbowej już w 1826 r. Do momenu jej opatentowania w 1900 r. i wpisania Aspiryny do Księgi Rekordów Guinnessa sporo się działo. Dziejom tego i innych środków syntetycznych towarzyszyły historie niezwykłych naukowców.
Ponadto na wystawie zobaczyć można aparaturę analityczną i pomiarową a także kolekcję opakowań po lekach z I poł. XX w."-tekst ze strony http://www.muzeumfarmacji.umed.wroc.pl/wystawy

Mamy co oglądać.W szklanych gablotach zgromadzono mnóstwo eksponatów,więc obejrzenie wszystkiego zabiera nam sporo czasu.






































































Kiedy już obejrzymy wszystko na drugim piętrze,schodzimy na pierwsze.Tu znajdują się eksponaty związane z lekami naturalnymi.

"Sale na pierwszym piętrze poświęcone są lekowi naturalnemu. Znajdują się tutaj soki, wyciągi, ekstrakty i nalewki z surowców roślinnych, zestaw do produkcji leków homeopatycznych, a także szereg surowców naturalnych (roślinnych, zwierzęcych i mineralnych) do produkcji leków.
Znajduje się tutaj także rekonstrukcja gabinetu aptekarza, który połączony był z salą ekspedycyjną otworem w podłodze, który służył jako "domofon". W gablotach mieszczących się w gabinecie zgromadzono sprzęt uzywany w aptekach do XIX w.: tabletkarki, pigulnice, alembiki, moździerze metalowe i ceramiczne, kwarty, jak równiez różnego typu wagi (ręczne, szufladkowe, szafkowe)."-tekst ze strony http://www.muzeumfarmacji.umed.wroc.pl/wystawy

I znów mamy co podziwiać.Przechadzamy się bez pośpiechu,robimy zdjęcia i oglądamy wszystko.







































































































































































































































































































Po obejrzeniu wszystkiego na pierwszym piętrze i zrobieniu mnóstwa zdjęć,schodzimy na parter,a stąd idziemy do piwnic.

"W piwnicy znajduje się rekonstrukcja średniowiecznej pracowni alchemicznej. Choć alchemia kojarzy się z magią, przemianą metali nieszlachetnych w złoto, poszukiwaniem kamienia filozoficznego i eliksiru wiecznej młodości, należy jednak pamiętać, że arabskie al-kimya’ oznaczało zarówno to, co dziś rozumiemy pod pojęciem alchemii, jak i chemii. Chęć wyróżnienia i opisania składowych części, z których zbudowany jest świat, sprawiła, że alchemicy przyczynili się do rozwoju wiedzy i poznania sposobów wytwarzania tuszu, barwników, farb, kosmetyków, ceramiki i prochu strzelniczego a także do poznania procesów obróbki rud metali, destylacji, garbowania skór, produkcji szkła, przygotowania ekstraktów i nalewek.
Jako że alchemicy starali się poznać elementy, z których zbudowana jest rzeczywistość, tworzyli pierwsze tablice okresowe. Alchemia miała istotny wpływ na farmację, co potwierdza m.in. fakt, ze lekarze i aptekarze używali niekiedy tych samych co alchemicy symboli dla oznaczania składników w recepturach, czynności chemicznych, oznaczali nimi naczynia apteczne. Alchemicy przyczynili się do rozpowszechnienia chemii ogólnej i farmaceutycznej – udoskonalili metody oczyszczania ciał przez zastosowanie procesów takich jak destylacja, sublimacja i krystalizacja. W swoich doświadczeniach posługiwali się aparatami, które do dziś stosowane są w laboratoriach chemicznych, np. łaźniami wodnymi, kolbami destylacyjnymi, chłodnicami i odbieralnikami.
W pomieszczeniu zgromadzono ciężki sprzęt do obróbki surowców, m.in. różnego typu młyny do rozdrabniania surowców, w tym młynki walcowe (tzw. trójwalcówki), które rozcierają surowce pomiędzy trzema gładkimi walcami obracającymi się w przeciwnych kierunkach z różną prędkością. Służą one do produkcji maści, past i kremów.
Innym typem młyna jest młyn tarczowo-palcowy, w którym elementami roboczymi są dwie tarcze (ruchoma  i stała) ułożone względem siebie równolegle w płaszczyźnie pionowej. Na powierzchniach tarcz rozmieszczone są „palce” mielące wykonane ze stali bardzo odpornej na ścieranie, które po zamknięciu młyna zachodzą pomiędzy siebie.
W pomieszczeniu znajduje się także sieczkarka do ziół oraz różnego rodzaju prasy – wyciskarki służące do pozyskiwania soków (z owoców lub ziół) oraz olejów. Prezentowane są także sterylizatory, czyli hermetyczne zamykane zbiorniki służące do wyjaławiania sprzętu laboratoryjnego (przedmiotów szklanych, ceramicznych, metalowych) przez oddziaływanie wysoką temperaturą pod ciśnieniem, a także bębny drażerskie i mieszdało do maści."-tekst ze strony http://www.muzeumfarmacji.umed.wroc.pl/wystawy




























































































































































































Jesteśmy oczarowani tym co widzimy.Po bardzo długiej sesji zdjęciowej powolutku wracamy na parter.Idziemy do szatni,zakładamy kurtki,bierzemy plecaki,żegnamy się z Panią,która nas wpuściła i powoli zmierzamy do wyjścia.Oczywiście zanim opuścimy mury Muzeum robimy jeszcze kilka zdjęć w sali Ekspedycyjnej.

"Na parterze kamienicy przy Kurzym Targu apteka działała od 700 lat. Zaraz po przekroczeniu progu Muzeum, zwiedzający trafiają do sali ekspedycyjnej, gdzie wydawano leki. Znajdują się tutaj zabytkowe meble, a także szereg surowców i narzędzi używanych w przeszłości do produkcji leków.
Aptekarze zdawali sobie sprawę z psychoterapeutycznego wpływu wnętrza na psychikę pacjentów i umiejętnie go stosowali. Stad wzięły się drewniane meble z półkami szczelnie wypełnionymi słoiczkami i buteleczkami z lekami – z jednej strony ocieplały wnętrze, a z drugiej przyciągały wzrok i ciekawość, odwracając w ten sposób myśli od złego samopoczucia.
Ekspozycja przybliża charakter dawnej apteki, gdzie sprzedawano nie tylko środki lecznicze, ale także kosmetyki, przyprawy, wypieki, wina, nalewki, miody i inne."-tekst ze strony http://www.muzeumfarmacji.umed.wroc.pl/wystawy










Urzeczeni pięknem i magią Muzeum,opuszczamy je niespiesznie.Wędrujemy w kierunku Rynku gdzie trwa Jarmark Bożonarodzeniowy.Przyglądamy się puszczanym bańkom mydlanym,mając przy tym ogromną radochę :)
Przechodząc obok świątecznych straganów,zaglądamy co można kupić.Oglądamy kolorowe,piękne i kruche bombki.Dookoła unosi się zapach grzanego wina,cynamonu,pomarańczy,wędzonych wędlin i całego mnóstwa innych zapachów,kuszących niesamowicie.My powoli wędrujemy w kierunku dworca kolejowego-pora wracać do domu.









































Po drodze zaglądamy na podwórko gdzie znajduje się Teatr Arka.Skusiło nas przejście nań wiodące.Tu znajdujemy dwa  murale-jeden przedstawia Marka Edelmana- polskiego działacza politycznego i społecznego żydowskiego pochodzenia.Był lekarzem kardiologiem,jednym z przywódców powstania w getcie warszawskim i kawalerem Orderu Orła Białego.Drugi natomiast przedstawia Dr Magnusa Hirschfelda- niemieckiego lekarza żydowskiego pochodzenia.Był prekursorem seksuologii,założycielem Instytutu Seksuologicznego w Berlinie i jednym z pierwszych liderów ruchu na rzecz równouprawnienia homoseksualistów.
Robimy kilka zdjęć i wracamy na ul.Świdnicką.Wędrujemy nią do ul.Piłsudskiego,gdzie znajduje się Dworzec Kolejowy.






















Kiedy docieramy na stację,idziemy od razu na peron.Chwilę czekamy na nasz pociąg,a gdy podjeżdża wsiadamy do niego,zajmujemy wygodne miejsca i jedziemy do domu.
Tak kończy się nasza wrocławska wycieczka.Było niezwykle i pięknie.Pora na kolejną wycieczkę,więc do zobaczenia już wkrótce :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

Zdjęcia tu dodane są Macieja,Radka i moje.




2 komentarze:

  1. Świetna wycieczka, wiele ciekawostek, których nie znałam. Wrocław to piękne i ciekawe miasto warte nie jednej wycieczki.
    Danusiu, nie gniewaj się mam jedną uwagę. W takiej postaci Twój blog trudno jest ogarnąć, może dałoby się coś zmienić.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Olu i nie gniewam się,ale raczej niczego nie zmienię.Mi się podoba i ja to ogarniam :)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń