niedziela, 28 lipca 2019

Ta ostatnia niedziela.....

"W niedzielę na wycieczkę
Zarząd Oddziału PTTK „Sudety Zachodnie” wraz z redakcją „Nowin Jeleniogórskich” zapraszają w dniu 28 lipca 2019 r. na wycieczkę nr 26 w ramach tegorocznego Rajdu na Raty. W kasie PKP w Jeleniej Górze kupujemy bilet euroregionalny na przejazd do Jakuszyc i komunikację w Czechach.
O godzinie 7.17 wyjeżdżamy z Jeleniej Góry pociągiem do Pilínkova, z przesiadkami w Szklarskiej Porębie Górnej i Libercu.
Trasa wycieczki długości 13 km prowadzi przez środkową część Jesztedzko-Kozakowskiego
Grzbietu. Od stacji kolejowej w Pilínkovie szlakiem żółtym podchodzimy do źródełka „Nad Hlubokou”. Tu spotykamy szlak zielony, którym dochodzimy do drogi grzbietowej prowadzącej na wieżę widokową Rašovka. Z wybudowanej w 2006 roku wieży o wysokości 19,5 m rozpościera się panorama gór Izerskich i Karkonoszy, przy dobrej widoczności można dojrzeć zamki Bezděz i Troski. Po obejrzeniu panoramy przez Przełęcz Rašovską podchodzimy na Javorník. Na zboczu góry znajduje się najdłuższy w Czechach letni tor saneczkowy (1100 m), na szczycie w olbrzymiej beczce zakupionej w 1898 r. na Wystawie Jubileuszowej w Wiedniu urządzono restaurację, obiekt spłonął w 1974 r., w 2011 roku został odbudowany. W końcowej części wędrówki schodzimy do Jeřmanic, skąd o godz. 16.15 odjeżdżamy pociągiem przez Liberec, Szklarską Porębę do Jeleniej Góry, gdzie docieramy o godz. 19.25. Wycieczkę prowadzi Wiktor Gumprecht z Mysłakowic. Uczestnicy we własnym zakresie ubezpieczają się od następstw nieszczęśliwych wypadków, członkowie PTTK z opłaconą składką objęci są ubezpieczeniem zbiorowym.
Opracował Wiktor Gumprecht."
 Kiedy przeczytaliśmy zapowiedź tej wędrówki,jednogłośnie postanowiliśmy wziąć w niej udział.Powodów było kilka.Prowadzić wycieczkę będzie Wiktor,miło będzie się spotkać z Rajdowiczami a poza tym,tam jeszcze nie byliśmy.
W niedzielny ranek wstajemy dość wcześnie (wcześniej niż wczoraj),jemy śniadanie,pijemy kawę,robimy kanapki i pakujemy plecaki.Z domu wychodzimy wcześniej,bo zależy nam na skompletowaniu piątki do grupowego biletu ZVON-dziś będziemy ostatni raz jechać po starej cenie.Niestety od 1 sierpnia wzrastają ceny tegoż biletu:z 25 zł jedna osoba na 40 zł,75 zł grupowy do 5 soób,na 100zł.Najbardziej boleśnie wzrósł bilet pojedyńczy,o całe 15 zł więcej.Idziemy więc w kierunku stacji kolejowej,mijają nas dwa autobusy komunikacji miejskiej i w jednym Radek zauważył Gabrysię.-Dzwoń do Gabrysi i zapytaj czy ma już bilet-mówi mi.Dzwonię więc do Gabi,zadaję konkretne pytanie i już wiem że jest nas troje.Jeszcze dwie osoby i mamy komplet.Kiedy docieramy do dworca,witamy się z Gabrysią,która powiadamia nas że Ewa i Bogdan też jadą,więc bilet mamy skompletowany !!! Super,cieszy nas to ogromnie,bo Ich lubimy :)
Wchodzimy do budynku dworcowego,dostrzegamy siedzącego na ławce Jurka,zamieniamy z Nim parę słów i idziemy do kasy gdzie kupujemy grupowy bilet ZVON.Co jakiś czas wchodzą do budynku dworcowego kolejni Rajdowicze,witamy się z Nimi,rozmawiamy chwilkę,a kiedy zbliża się godzina przyjazdu naszego pociągu,idziemy na peron,tu chwilkę czekamy,a gdy przyjeżdża,wsiadamy do niego,zajmujemy wygodne miejsca i o 7:17 ruszamy ku nowej przygodzie.Czas podróży umilamy sobie rozmowami ze znajomymi,ciesząc się z dzisiejszego spotkania.Na kolejnych stacjach wsiadają następni Rajdowicze,więc jest nas coraz więcej.I tak w Szklarskiej Porębie Górnej z pociągu wysiada,oprócz innych pasażerów spora grupa Rajdowiczów.Tu czeka już na nas Jarek,witamy się z Nim i wędrujemy wszyscy w kierunku peronu,z którego ma odjechać nasz pociąg jadący do Liberca.
Kiedy czeski szynobus przyjeżdża i wysiądą z niego pasażerowie,my wsiadamy do środka.Zajmujemy wygodne miejsca i o określonej godzinie rozpoczynamy dalszą podróż.Umilamy ją sobie rozmowami,opowiadaniami i śmiechem,więc mija nam niesamowicie szybko.W Libercu dość szybkim tempem-zaledwie kilka minut na przesiadkę,bo nasz szynobus nabrał opóźnienia-przesiadamy się do pociągu jadącego do Starej Paki.Nim jedziemy zaledwie kilka minut i wysiadamy na stacji Pilínkov.Kiedy pociąg odjeżdża,Wiktor wita wszystkich Rajdowiczów oficjalnie i omawia plan dzisiejszej wędrówki,a po jego przedstawieniu powoli ruszamy na szlak.Mówimy Gabrysi że chcemy sobie trochę skrócić dzisiejszą wedrówkę,a dzięki temu być wcześniej w niektórych miejscach i jeśli chce to może iść z nami.Oczywiście Gabrysia jest na tak,co nas cieszy.Po drodze mówimy Majce o naszych planach "urwania" się,pozostaje nam jeszcze powiedzieć o tym Ewie i Bogdanowi,żeby się nie martwili że nas nie ma,bo i tak spotkamy się gdzieś na trasie,a wrcać będziemy razem.Teraz jednak idziemy asfaltową drogą,która cały czas pnie się w górę.Co jakiś czas zatrzymujemy się na zrobienie kilku zdjęć i podziwianie widoków.




























Im jesteśmy wyżej,tym piękniejsza panorama się nam ukazuje.Oczywiście by ją podziwiać,przystajemy i odwracamy się.Chłoniemy piękno,odsapujemy i znów pniemy się w górę i tak docieramy do miejsca,skąd w lewo odbija droga,którą mamy iść-to nasz skrót.Macham do Gabrysi,że tu będziemy skręcać,ale Ewy i Bogdana nie widzę-muszą być już daleko z przodu-Rajdowicze poszli w prawo,a nasza trójka w lewo.Kawałek wędrujemy wzdłuż kilku zabudowań,a potem wkraczamy do lasu i wędrujemy leśnym duktem,pnąc się cały czas w górę.Kiedy tak idziemy,cały czas "atakują" nas tzw.skrzydlate kleszcze.Otrzepujemy się z nich,a za chwilę kolejne na nas spadają.Jest ich tu ogrom,można by rzec że to istny "desant",poza tym na naszej drodze spotykamy powalone drzewa i gałęzie,mimo to udaje nam się bezpiecznie dotrzeć do zielonego szlaku.Mokrzy od potu,ale i szczęśliwi że udało nam się przeżyć "desant" wędrujemy dalej.
To co nas dopadło w lesie to strzyżak sarni.

"Strzyżak sarni, strzyżak jelenica (Lipoptena cervi) – gatunek owada z rodziny narzępikowatych, rzędu muchówek. Pospolicie występuje na obszarach o klimacie umiarkowanym w Europie, północnych Chinach i na Syberii, został także zaintrodukowany do Ameryki Północnej.
Ciało długości od 5 do 6 mm, barwy brunatnej. Szeroka głowa ma małe oczy, wyraźnie szerszą niż dłuższą płytkę śródcieminiową, trzykrotnie szerszą niż dłuższą płytkę zacieminiową oraz 2-3 długie szczecinki boczne i jedną tylnokątową na parafrontaliach. Głaszczki szczękowe tak długie jak przód głowy. Tułów gęsto oszczeciniony. Śródplecze z szwem ciągnącym się od środka po tarczkę i 15-18 szczecinkami środkowo-bocznymi. Płaty przedpiersia z kolcami w przedniej ponad ½ do ⅔ długości. Na tarczce 6 do 8 długich szczecinek. Skrzydła długości od 5,5 do 6 mm każde, są odrzucane po znalezieniu żywiciela. Samica ma trzeci tergit odwłoka znacznie mniejszy niż piąty i czwarty.
Pasożytuje na sarnach, jeleniach i łosiach, żywiąc się ich krwią. Po odnalezieniu żywiciela odrzuca skrzydła, a zapłodnione samice wydają na świat w futrze żywiciela larwę.
Nie rozmnaża się na człowieku, jego ugryzienia są często początkowo niezauważalne, lecz mogą być dotkliwe i wywoływać reakcję alergiczną. Powstająca u człowieka po ukąszeniu na skórze swędząca grudka może utrzymywać się przez dłuższy czas, przeważnie 2-3 tygodnie, czasami do jednego roku. U części osób ukąszenie prowadzić może po pewnym czasie do wtórnej reakcji alergicznej i utrzymujących się kilka miesięcy silnie swędzących, rumieniowych zmian skóry."-Wikipedia.












Zielony szlak doprowadza nas do miejsca "Hospoda U Šámalů".Tu spotykamy śpiącego na stojąco konia i kilku Rowerzystów.Witamy się Nimi i podchodzimy do polowego ołtarza.Stąd rozpościera się przecudna panorama.Patrzymy na to co przed nami zachwyceni ,rozpoznajemy znane nam szczyty i radujemy się że możemy tu być i cieszyć się tym pięknem :) Oczywiście robimy kilka zdjęć,odpoczywamy i niespiesznie wędrujemy niebieskim i zielonym szlakiem ku następnemu celowi.






































Kiedy docieramy do krzyżówki szlaków,zatrzymujemy się na chwilę zastanowienia.Tu szlaki się rozchodzą i z naszego założenia powinniśmy skręcić w prawo i zielonym oznaczeniem szlaku pójść przez wioskę,ale jakiś impuls każe nam skręcić w lewo i trzymać się niebieskiego koloru.Idziemy leśną drogą,która schodzi w dół.Po niedługim marszzu opuszczamy las i wychodzimy na drogę wijącą się między łąkami,a tu ukazują nam się przecudne widoki.Stajemy zachwyceni i chłoniemy piekno które nas otacza :) Po zrobieniu kilku zdjęć,niespiesznie wędrujemy dalej,podziwiając z każdym naszym krokiem jeszcze piękniejszą panoramę :) Co jakiś czas dostrzegamy poustawiane zielono-czerwone ławki,na których przysiadając można kontemplować widoki.My oczywiście czynimy to,rozkoszując się pięknem nas otaczającym :) Po nasyceniu oczu i aparatów,powoli wędrujemy dalej.Idziemy przez łąkę i kiedy dostrzegamy wieżę widokową Rašovkę,buzie nam się szeroko uśmiechają,bo będziemy mogli usiąść,odpocząć od upału i wypić piwo.Wędrujemy więc na skróty przez łąkę i dość szybko docieramy do wieży widokowej i restauracji.


































Stajemy przed budynkiem restauracji i wieży widokowej rozczarowani i zaskoczeni-jest zamknięta.Wielki baner z numerem telefonu,powiewa i oznajmniajmia wszem i wobec że Rašovka jest do wynajęcia.Radek nie daje za wygraną,zagląda wszędzie,łapie za klamki,a w oczach ma rozczarowanie.Nie dziwię się Mu,bo jak sparawdzał w internecie,to nigdzie nie było wzmianki,że obiekt jest zamknięty.

"Nowa wieża widokowa z przyległą restauracją w Trnčí została uroczyście otwarta w czerwcu 2006 roku. Rašovka znajduje się w gminie Šimonovice, w regionie Gór Łużyckich i Ještědskiej hřebenovki.
Jest to pierwsza w Czechach prywatna wieża widokowa,ma wysokość19,5 m. Po pokonaniu 61 schodów można przy dobrej pogodzie zobaczyć na wschodzie Karkonosze, na zachodzie Bezděz a na południu Trosky."-tekst ze strony: http://www.jizerske-hory-ubytovani.eu/index.php?component=katalog&id=5875&lang=pl&rid=345&show=detailds

No cóż,nie ma piwa i nie ma widoków z wieży,robimy więc kilka zdjęć i powoli ruszamy niebieskim szlakiem ku kolejnemu celowi.




































Wędrujemy niespiesznie w kierunku Javorníka,na mapie sprawdziłam,że możemy sobie skrócić trasę i mówię o tym Gabrysi i Radkowi,pokazując Im to na mapie.Jednak kiedy idziemy sobie powoli,rozmawiając,robiąc zdjęcia i chłonąc piękne widoki,przegapiamy wejście na ścieżkę-ów skrót.No cóż,nie zamierzamy się wracać,więc wkraczmy na drogę między łąkami,wiodącą ku górze.Jest gorąco,bardzo gorąco,ale z każdym krokiem jesteśmy bliżej celu,więc nie marudzimy tylko pniemy się w górę.Przystajemy co jakiś czasi spoglądamy na znajome wzgórza,przez które całkiem niedawno wędrowaliśmy.Wypatrujemy naszych Rajdowiczów.Kiedy docieramy do drzew,znów się oglądamy i w oddali dostrzegamy dużą grupę ludzi wychodzących z lasu na łąki pełne cudnych widoków.Zastanawiamy się czy Oni też "pocałują klamkę" gdy dotrą do Rašovki.Dowiemy się tego,gdy się spotkamy,teraz wędrujemy leśną drogą,która cały czas się pnie ku górze.




































Kiedy szlak opuszcza las i wychodzimy na łąkę z kapliczą i górną stacją kolejki linowej.Oczywiście najpierw zatrzymujemy się przy kapliczce,oglądamy ją i robimy zdjęcia,a po sesji zdjęciowej wędrujemy już w kierunku Olbrzymiej Beczki.


























Do restauracji docieramy dość szybko i stajemy przed nowoczesną wersją Olbrzymiej Beczki.

W 1898 roku,w Wiedniu odbyła się Wystawa Jubileuszowa z okazji 50 rocznicy panowania Franciszka Józefa I.Na wystawie była gigantyczna beczka,która służyła jako winiarnia.Wilhelm Huebel,właściciel gospody z Dlouhý Most koło Liberca był jednym z odwiedzających wystawę i winiarnię.Spodobał mu się pomysł winiarni w beczce tak bardzo,że przekonał kilku swoich przyjaciół i po wystawie kupił beczkę za 600 sztuk złota,zdemontował ją i przetransportował czterema wagonami koleją z Wiednia do Liberca.Na początku następnego roku rozpoczęła się budowa restauracji Olbrzymia Beczka.Otwarcie restauracji zostało zainaugurowane 18 czerwca 1899 roku.Później do budynku dobudowano drewnianą,częściowo zadaszoną wieżę widokową o wysokości 18 m.Olbrzymią Beczkę
20 września 1974 roku strawił pożar.Spłonął cały budynek i wieża widokowa.Kilkakrotnie rozważano odbudowanie całego kompleksu,jak i wieży.Udało się to dopiero w XXI wieku,w 2011 roku.Niestety Olbrzymia Beczka nie ma już takiego uroku i klimatu,ale cóż postępu nie da się zatrzymać.Za to piękną,starą,drewnianą Olbrzymią Beczkę z niecodziennym klimatem można znaleźć w Lázně Libverda.
My zanim wejdziemy do środka,robimy sobie kilka wspólnych zdjęć i oglądamy budynek z zewnątrz.



























Po sesji zdjęciowej wchodzimy do Olbrzymiej Beczki.Wewnątrz jest gwarno i gorąco,dostrzegamy wolny stolik na zewnątrz i tam idziemy.Siadamy przy nim,zamawiamy najpierw piwo i zastanawiamy się nad czymś do jedzenia.Gabrysia wybrała sobie "zvěřinový guláš s cibulkou, drbák",a my "domácí bramborové šišky s mákem".Rozkoszujemy się smakiem zimnego piwa i czekamy na nasze zamówione dania.Po jakimś czasie Kelner stawia przed Gabrysią knedliki z gulaszem,a przed nami talerze z kluskami-kopytkami,posypane "popiołem"-śmiejemy się-tak właśnie wgląda to danie.Oczywiście jest to zmielony mak.Próbujemy i smakuje nam.Pychota :)
Jemy,rozmawiamy,kończymy swoje piwa,zamawiamy po jeszcze jednym i czekamy na Rajdowiczów.Po ponad 40-tu minutach pierwsi Radjdowicze wchodzą do restauracji.Rozsiadają się i zamawiają jedzenie i picie.W Olbrzymiej Beczce spędzamy trochę czasu,śmiejąc się i rozmawiając.





















 Tuż po 15-tej,wychodzimy wszyscy na zewnątrz i robimy sobie grupowe zdjęcia z Olbrzymią Beczką,a po sesji zdjęciowej niespiesznie ruszamy w kierunku stacji kolejowej w Jeřmanicach.Wedrówka mija nam szybko i bezproblemowo.Rozmawiamy,śmiejemy się,opowiadamy i słuchamy przeróżnych histori i radośni docieramy na stację z zapasem czasowym.Wchodzimy do poczekalni,oglądamy zdjęcia wiszące na ścianie,przeglądamy książki,leżące na parapecie.Radek znajduje wśród nich egzemplarz "Czterej Pancerni i Pies" po czesku,z portretem Janusza Gajosa na okładce.Czyta nam fragmenty po czesku,a my śmiejemy się,bo dziwnie to brzmi.










Kiedy przyjeżdża nasz pociąg,wsiadamy do niego i jedziemy nim do Liberca,gdzie przesiadamy się do szynobusa jadącego do Szklarskiej Poręby Górnej.Jedzie tylko jeden wagon,więc ścisk jest niesamowity,bo przecież oprócz nas,jadą też inni ludzie-turyści i rowerzyści.Jest ciasno,ale i wesoło.Tak docieramy do Szklarskiej Poręby Górnej,gdzie przesiadamy się dziś ostatni raz.Pociąg już stoi na peronie,więc przesiadka przebiega sprawnie i szybko.Podróż mija nam bezproblemowo.W Jeleniej Górze żegnamy się ze znajomymi i szczęśliwi i radośni wracamy do domu,kończąc w ten sposób kolejną wędrówkę,a następna już niebawem,więc do zobaczenia :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz