poniedziałek, 2 listopada 2020

Mniszy Las - kamień XXX :)

Pogoda za oknem niezbyt nastraja do wędrowania, ale my mamy cel do zrealizowania, wszak ostatnio nie znaleźliśmy kamienia granicznego z numerem XXX w Mniszym Lesie. Jak to było, można zobaczyć tu: https://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2020/10/mniszy-las-na-tropie-kolejnych-kamieni.html
Po przyjeździe z tamtej wycieczki, napisałam do Prowadzącego bloga https://sciezkawbok.wordpress.com/ mejla z prośbą o podanie namiarów jak dotrzeć do XXX kamienia granicznego. Dość szybko dostałam odpowiedź, więc teraz zostaje nam to zweryfikować w terenie.
Wstajemy dość późno, jemy śniadanie, pijemy kawę i wychodzimy z domu. Wsiadamy do autka i ruszamy ku kolejnej przygodzie. Podróż do Górzyńca mija nam szybko i bezproblemowo. Zostawiamy samochód na niewielkim parkingu, wysiadamy z niego zabierając tylko aparaty i ruszamy w wyznaczonym na telefonie kierunku. 
Najpierw wędrujemy asfaltową drogą, mijamy ostatnie zabudowania i wchodzimy na leśny dukt. Nim idziemy do torów kolejowych, przechodzimy przez nie i wkraczamy na wąską, wydeptaną ścieżkę wijącą się wzdłuż torów. Po jakimś czasie takiego wędrowania wchodzimy w las i pniemy się ku górze. Kiedy jesteśmy dość blisko według podanych nam namiarów, rozdzielamy się i każde z nas na własną rękę rozpoczyna poszukiwania :) Rozglądamy się dookoła, zaglądając za miejscem gdzie ów poszukiwany kamień mógłby być. Rozpoznajemy miejsca, stwierdzając że ostatnio tu byliśmy i nagle dostrzegam cieniutką czerwoną wstążeczkę na drzewie i już wiem że to ja mam dziś szczęście :) Wołam Radka i mówię Mu że znalazłam kamień graniczny z numerem XXX. 





























Moja radość jest ogromna, bo do tej pory to tylko Radkowi udawało się znaleźć kamienie, ryty skalne itp...Focimy kamień z każdej strony, a później sami z nim robimy sobie zdjęcia ciesząc się że nam się udało :) Po dość długiej sesji zdjęciowej powoli idziemy dalej. Zbieramy grzyby i jednomyślnie stwierdzamy że ostatnio byliśmy bardzo blisko. Podczas wędrowania rozglądamy się cały czas dookoła mając nadzieję że znajdziemy coś ciekawego.






Kamienne serce :)



Kiedy niczego nie dostrzegamy, powoli schodzimy na drogę i rozmawiając niespiesznie wędrujemy w kierunku zaparkowanego autka. Mijamy kamień graniczny z numerem XXVI-widać go z drogi, oczywiście jeśli się wie że on tam jest to dostrzeże się go od razu. Przechodzimy obok kamienia granicznego z numerem XXV, zatrzymując się tylko na chwilę by go kolejny raz sfotografować. Po zdjęciach idziemy drogą dalej. 








Kiedy jesteśmy niedaleko Wodospadu Kropelka, zaczyna mżyć. Nie zraża nas to, schodzimy z drogi i wędrujemy do znanego nam miejsca. Nie ma nikogo, co jest trochę dziwne, bo miejsce to jest bardzo popularne, nie tylko wśród "Morsów". Dla nas ta cisza i spokój to "ładowanie akumulatorów". Chłoniemy ją całymi sobą, ciesząc się przy okazji swoim towarzystwem :) Spoglądamy na złocisty kolor wody, wsłuchujemy się w szum spadającej wody, oddychamy i robimy zdjęcia :)















Po dość długiej sesji zdjęciowej przy Wodospadzie Kropelka idziemy w kierunku zaparkowanego samochodu. Docieramy doń dość szybko. Ściągamy mokre kurtki, wsiadamy do autka i jedziemy do domu.

Tak kończy się nasza dzisiejsza wędrówka, kolejna już niebawem, więc do zobaczenia wkrótce :)  

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko, życząc zdrowia i miłej lektury :)

Danusia i Radek :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz