Na ten wyjazd szykowaliśmy się od dawna.W Tanvaldzie odbywały się coroczne imprezy związane z wielką czeską postacią Jarą Cimrmanem "Spanila jizda cyklosteżkou Jary Cimrmana". Ten niedoceniony przez świat geniusz,człowiek,który wyprzedzał swoje czasy,ma w Tanvaldzie ścieżkę rowerową swojego imienia.Jara Cimrman muzyk,twórca oper,ginekolog samouk,filozof,narciarz to tylko z niektórych jego zajęć.....Pomagał wielu osobistościom,był nauczycielem Einsteina,jedynym pacjentem,który przyprawił o kompleksy Zigmunta Freuda.Małżeństwu Curie zniósł osobiście do piwnicy 45 beczek smoły.Genialny wynalazca wysłał rządowi Stanów Zjednoczonych projekt Kanału Sueskiego.Projekt w formie libretta opery ;)....W 1995 roku omal nie wygrał zorganizowanego przez BBC plebiscytu na najwybitniejszego Czecha.Został zdyskwalifikowany gdyż jest postacią fikcyjną..Na dworcu PKP zebrała nas się piątka w składzie Henryk,Maciej,Ewa,Danusia i ja.Na imprezie poświęconej Cimrmanowi nie mogło też zabraknąć imiennika czyli Jara ;). On dosiada się w Szklarskiej Porębie.Ja mam swój osobisty plan jak uczcić święto wielkiego Czecha.Poświęcę się i zjem polevkę Prdelaćkę....co to jest??? Otóż to inaczej polevka zabijaćkova,zupa z kaszanki ;)..wypatrzyłem ją w Tanvaldzie dwa dni wcześniej,ale byłem zbyt najedzony by jej spróbować.Postanowiłem,że dziś będzie na to idealna okazja.
Dlaczego to takie poświęcenie?Ano dlatego,że szukając o niej informacji w sieci znalazłem skrajne,w większości bardzo negatywne opinie,choć były też dwie pełne zachwytu.Te negatywne głosiły,że czegoś równie ohydnego osoby,które to jadły nie włożą więcej do ust.Ja postanowiłem to sprawdzić.Nic zatem dziwnego,że zaraz po przyjeździe do Tanvaldu pociągnąłem wszystkich do "Pivnicy oBedy",niestety menu nie było jeszcze wywieszone a lokal był zamknięty.
Od tego momentu rządzi już Maciej i ciągnie nas zaplanowaną wcześniej trasą.Najpierwej oczywiście zachodzimy pod pomnik naszego bohatera
"Jara w mhle" - Jara we mgle ;)
Tu udaje się zrobić zdjęcie grupowe,choć to nie łatwe,bo trzeba poprosić o zdjęcie kogoś po drugiej stronie ruchliwej ulicy i co gorsza powierzyć mu aparat ;) zrobić zdjęcie grupowe.Pomnik znajduje się na balkonie teatru im.wielkiego Czecha i jak sama postać jest po prostu odjechany.
Jest dość ciepło i gdy padnięci docieramy do zarośniętego punktu widokowego decydujemy się go nie zdobywać i jak najszybciej dotrzeć na miejsce rozpoczęcia w Tanvaldzie-Sumburk,pod kościołem.Już z daleka słyszymy bicie dzwonów i widzimy rowery zjeżdżające pod kościół,przyspieszamy.Trwa uroczyste otwarcie,oglądamy stare rowery,jest wśród nich jeden bicykl.Ludzie poprzebierali się w dawne stroje.
Pijąc zimne piwko,które nalewają nam
Hasici,czyli czescy strażacy chłoniemy te widoki i poddajemy się nastrojowi imprezy.Na tandemie prowadzonym przez Pepe pojawia się sam Jara.Wkrótce w olbrzymim zgiełku pojawiają się automobile dwie stare tatry i skoda.Są pięknie odrestaurowane i oczywiście ulegamy ich magii robiąc kolejną sesję zdjęciową.Finał imprezy przewidziany jest jednak w pobliskich Prichovicach a to kilka km stąd.Pora więc ruszać dalej.
Po drodze łapie nas ulewa.Przeczekujemy ją razem z czeskimi rowerzystami pod wiatą turystyczną.Niedługo później obok Nepomuka dogania nas jest jeden z uczestników Spanilskiej Jizdy i widząc u Danusi znaczek z 3 Dni wypytuje o dystans na jakim startowaliśmy.Ja już lekko czuję się głodny,więc gdy docieramy do Prichović myślę tylko by zjeść jakąś polevkę,najlepiej
Prdelaćkę ;). Obok kościoła mój wzrok namierza "
Prichovićką hospudkę",gdzie?- jak nie tam..Mieli tylko
Drśkovą,czyli flaczki..bierzemy tylko piwo,Jaro dziś na kofoli ;) i oglądamy wnętrze.Na ścianie przy barze oprawione zdjęcia śpiących stałych bywalców z dopiskiem "
Nespim,ćekam na duchod" - nie śpię,czekam na emeryturę ;). Zabawne i oryginalne,jednak rezygnuję z robienia zdjęć,bo na kilku dostrzegam krzyżyk z datą śmierci.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zbieramy się i ruszamy na plac główny imprezy - areal U Ćapa.Tam w restauracji pod wspomnianym bocianem korzystamy ze specjalnie na Cimrmanovą imprezę przygotowanego menu.My z Danusią zamawiamy uzenou polevku se zeleninou Andulky Safarove i piwo.Smakuje wybornie.Młoda kelnerka jest wyraźnie zadowolona widząc czytany przez nas program obchodów.Wymieniamy poglądy na temat tej postaci,oczywiście u nich wciąż żyje w tradycji.Szczycimy się wrocławską pomarańczową alternatywą i krasnoludkami,Czesi,przede wszystkim na komunistyczne absurdy stworzyli postać Jary,która do dziś budzi u Czechów szacunek i jest dowodem na specyfikę czeskiego poczucia humoru.Gigant objawił się 23.12.1966 w Radiu Bezalkoholowa winiarnia pod pająkiem.
Po obiadku,Czesi to,co lubią zwykle zdrabniają,ruszamy obejrzeć Majak wieży widokowej Jary i mini muzeum mu poświęcone.Sądząc po wykopach wieża powstanie już niedługo.Makieta wygląda dość normalnie,ale w przypadku tej postaci to nie jest wcale takie pewne ;). Co do muzeum,na nas turystach robi wrażenie przenośny turystyczny szlak czerwony ;). Super są też szczotka do zamiatania kątów,czy zrobione własnoręcznie dla siostry buty.Jara Cimrman dość późno dowiedział się,że jest chłopcem.Dorastając z siostrami nie zdawał sobie sprawy z własnej płci.Wskutek tego dojrzał dość wcześnie,bo jak wiadomo,dziewczynki dojrzewają wcześniej ;)
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Impreza powoli się rozkręca,my niestety musimy już wracać.To lekkie oderwanie od rzeczywistości sprawia,że w strugach deszczu wpadamy na stację w Korenovie,lekko spóźnieni. Heniu i Jaro przytrzymują nam pociąg by nie odjechał bez nas.
Tak dostajemy się do Harrachova.Tu mamy jeszcze dość czasu na kolejne piwo i zelnaćkę czyli czeski kapuśniak.Jak na lokal,w którym kucharz pełni jednocześnie obowiązki zwrotnicowego,podczepiacza wagonów i kucharza smakuje całkiem nieźle.Wsiadamy do pociągu i po krótkiej jeździe w Szklarskiej nasze drogi się rozchodzą.Fajna impreza budzi apetyt na przyszły rok.Trzeba pojechać obejrzeć wieżę i po raz kolejny oddać hołd geniuszowi,który parafrazując słowa pewnego premiera-tak niewielki,a zrobił tak wiele dla ludzkości ;))
Tak oto kolejna nasza wędrówka dobiegła końca.
Kolejna karteczka została zapisana.
Pora na następą.
Pozdrawiamy bardzo serdecznie,życząc miłej lektury :)
Do zobaczenia już niedługo....
Danusia i Radek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz