Plan był taki,by pojechać do Kristofovo Udoli,zobaczyć Orloja,wsiąść do
pociągu podjechać do zamku Grabstejn stamtąd podejść do Hradka nad Nysą i
przez Ziittau,Goerlitz i Zgorzelec wrócić do domu.Zostawiliśmy troszkę
miejsca na improwizację i jak to zwykle bywa wycieczka stała się jednym
wielkim spontanem ;).Ale po kolei,rano jak zwykle w pośpiechu udaliśmy
się na dworzec.Z pewną ironią i irytacją patrzyliśmy jak pani w kasie
biletowej z prawdziwą angielską flegmą powoli drukuje nam bilety
ZVON,ale mimo wszystko udało się zdążyć na pociąg.Po cichu liczyliśmy,że
spotkamy Macieja,Ewę i może jeszcze kogoś,wybierali się w planach w tę
stronę.Jednak nikogo nie było,no trudno..W Szklarskiej Porębie
obowiązkowa przesiadka do czeskiego motoraczka przebiega dość sprawnie.W
pociągu trwa ożywiona dyskusja na temat cen biletów.Pasażerowie są
niezorientowani o istnieniu biletów Euro-Nysa.Państwo obok nas płacą za
podróż ze Szklarskiej Poręby do Liberca łącznie 54 zł.Danusia nie
wytrzymuje i instruuje ich o istnieniu biletów zvonowskich.Nawiązujemy
znajomość,która kończy się otrzymaniem wizytówki z zaproszeniem do
Darłówka,do mieszkania wynajmowanego turystycznie znajdującego się
naprzeciw latarni.Cena nie jest wygórowana,35 zł od osoby.Ustalamy,że
może na jesień skorzystamy.Krótko przed dojazdem do Liberca wpadłem w
lekką panikę.Zdałem sobie sprawę,że sprawdzałem odległości za pomocą
wizytek i nie za bardzo wiem do jakiego pociągu wsiąść by dojechać do
celu.Znałem tylko godzinę odjazdu tj. 10.45.W Libercu wyjrzałem na
peron.Ludzie czekają na pociąg do Decina,to chyba nie nasz.A jednak,po
chwili zamieszania biegniemy właśnie do tego pociągu.Za chwilę pojawia
się kolejny problem.Na wyświetlaczu nie pojawiają się priśle
stanice,więc musimy być czujni.Udaje się,wysiadamy w Kristofovo
Udoli.Oglądamy tablicę prezentującą atrakcje w okolicy.Jest tego
trochę,ale o dziwo nie ma Orloja.
Ruszamy.Pierwszy na horyzoncie pojawia się kościół św. Krzysztofa.Robi na nas spore wrażenie.Wnętrze jak zwykle oddziela krata,ale to,co widzimy jest imponujące.Obok stoi drewniana kaplica i marnica,czyli kaplica cmentarna,którą zdobią drewniane obrazki przedstawiające śmierć przemawiającą do ludzi w różnych sytuacjach.
Poniżej widać mostek z Nepomukiem a tuż obok wspomniany Orloj.Po sesji zdjęciowej z "Jaśkiem" podchodzimy do straganu z ceramiką i ku naszej uciesze uzupełniamy kolekcję wizytek turystycznych i stemplujemy dzienniczki.
Rozglądamy się po okolicy,czekając na wybicie pełnej godziny.Wtedy wbudowany w starą stację transformatorową specyficzny mechanizm zegarowy pokaże pełnię swoich możliwości.Historia powstania jest dość ciekawa,kiedyś stała tu ruina trafostacji i wsi nie było stać na jej rozbiórkę.Wtedy opiekujący się miejscowym muzeum szopek bożonarodzeniowych "Betlem" pan Martin Chaloupka zgłosił radzie wsi pomysł na stworzenie "pierwszego wiejskiego Orloja w Republice",który byłby magnesem dla turystów.
Niektórzy uznali to za szaleństwo,ale decyzja była pomyślna.I tak oto w efekcie tego 1 XII 2007 r. zegar po raz pierwszy dał pełny pokaz.
Nie ma co ukrywać,że to nie liczna architektura wiejska,kościół czy niezwykle efektowny Noviński wiadukt ściągnął nas w to miejsce,zrobił to właśnie oryginalny zegar.Spektakl zaczyna się graniem na trąbce umieszczonego w centrum stróża,wokół którego biega pies.Potem uchylają się okna i pojawia się w nim dwunastu apostołów.Na koniec oglądamy wiejskie sceny.Całość uzupełniają znaki zodiaku i fazy księżyca oraz figurki św. Barbary,patronki górników-Kristofovo Udoli ma górnicze tradycje oraz św.Krzysztofa patrona tego miejsca.Orloj nas zachwycił,obserwujemy jak do straganu obok podjeżdża auto i wysiada z niego para starszych ludzi.
Po rozmowie ze sprzedawcą starszy pan podchodzi do nas i mówi coś o Betlem.Podnosimy się i idziemy za nim.Po cichu liczę,że choć dziś dzień powszedni a muzeum otwarte jest w weekendy uda nam się wejść do środka.I tak się dzieje.Tak może być tylko w Czechach.Właściciel straganu musiał zadzwonić a opiekujący się muzeum państwo natychmiast wsiedli w auto i przyjechali :)Muzeum zawiera nie tylko liczne szopki bożonarodzeniowe,ale i eksponaty związane z historią wsi.Na mnie największe wrażenie robi makieta z lat 20 minionego wieku Kristofovo Udoli z jeżdżącym miniaturowym pociągiem.Odwzorowanie szczegółów jest doskonałe,tu orientuję się jak dalej iść.Bierzemy pieczątkę,dziękujemy serdecznie gospodarzom i ruszamy dalej.Dopiero później się okaże,że tym starszym panem był pomysłodawca Orloja pan Martin Chaloupka.
W planie mamy teraz ruiny Zamku Hamrstein.Po drodze mijamy wiele dobrze utrzymanych domów cembrowanych.Dochodzimy do rozdroża,jedna z dróg jest zamknięta po powodzi i trzeba zdecydować gdzie iść.Ryzykujemy i wybieramy górną.
Tak docieramy do transbordera.Transborder to drewniana kabinowa przeprawa nad Nysą utworzona w miejsce dawnej kładki.Jak przewidywano nie tylko skróci czas przeprawienia się przez Nysę Łużycką o 30 min,ale stanie się również atrakcją turystyczną.Otwarcie nastąpiło 10.10.2010 roku o godzinie 10 ;)My mamy niesamowitą frajdę przeprawiając się tam i z powrotem.Obowiązkowo robimy sesje fotograficzne.Po drugiej strony Nysy po krótkiej wspinaczce oglądamy ruiny zamku Hamrstein.Z zachowanych fragmentów widać,że to był potężny gród.Powstał w XIV wieku a w XVI po przyłączeniu do księstwa frydlandzkiego podupadł.Po zejściu na znajdującą się pod warownią stację Machnin Hrad decydujemy się podejść na dworzec do Andelskiej Hory.
Tam oglądamy stary kościół,zamkniętą niestety "Hospudkę u Andilka" i powoli przez Tanvald i Korenov wracamy do domu.W Tanvaldzie pijemy kofolę i na drzwiach kina czytamy,że są jeszcze miejsca na sobotni spektakl teatralny "Svestka" Jary Cimrmana.Ale to nie koniec wrażeń.W Korenovie w pociągu trafiamy na Macieja,który jak się okazało,dziś podróżował sam,widział m.in.niezdobytą przez nas wieżę Schotzberg.Dzielimy się wrażeniami i umawiamy na sobotę.
I znów kolejna wędrówka dobiegła końca i kolejna karteczka została zapisana.
Miłej lektury i oglądania.
Pozdrawiamy cieplutko i serdecznie.
Do zobaczenia :)
Danusia i Radek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz