Dziś jedziemy na kolejny
dalkovy pochod do Czech.Tego dnia dość blisko odbywało się kilka tego rodzaju imprez,wybór padł jednak na
Starkoć i imprezę
Po stopach boju 1866.Wybór
był prostszy z kilku powodów.Otóż tu mogliśmy dostać kolejną wizytkę i
przy okazji zaliczyć kilka miejsc nie widzianych jeszcze.Wiele zależało
od wyboru długości trasy,wahałem się między 15 km a 25.W czwartek
niestety zadzwonił Maciej i oznajmił,że nie pojedzie z nami,więc odpadł
jeden z Czechofilów.W tej sytuacji jedziemy w czwórkę - Ewa,Zofia,ja i
Danusia.Zabieramy na drogę reprezentacyjne okulary
przeciwsłoneczne.Wyruszamy rano w dobrych nastrojach.W
Cervenym Kostelcu robimy obowiązkowy postój,zamierzamy kupić
vizytkę z tej miejscowości.W muzeum,domu w którym mieszkała
Bożena Nemcova dostajemy tylko
razitku czyli pieczątkę.Idziemy dalej do infocentrum i tu pełny sukces,mamy kolejną pieczątkę i wspomnianą
vizytkę.Ewa
jedyna z nas,która nie złapała jeszcze bakcyla zbieractwa czekała na
nas przy aucie.Mamy jednak dla niej folderki.Opowiadam jak po drodze w
menu restauracji widziałem
polevkę frankfurcką i nie mam pojęcia z czego jest.Humory nam dopisują.
|
Domek-muzeum Bożeny Nemcovej :) |
|
:) |
|
Kościół w Cervenym Kostelcu :) |
|
Stacja kolejowa w Starkociu :) |
Ruszamy,trasa wydaje się prosta,przejeżdżamy przez wioski,gdzie nagle
pojawiają się skrzyżowania bez oznaczeń i musimy pytać o drogę.Mijamy
Nepomuki,ale ja jeden czuję presję czasu i nie zatrzymuję się.Docieramy
do Starkocia.Tu już widać oznaczenia imprezy na drzewach.Parkujemy w
cieniu.Ja lecę rozpoznać teren na
koupaliste.Nie widać turystów,za to siedzi pełen sztab ;). Pracują trzy stanowiska z laptopami,jest stolik z mnóstwem
razitek.Pojawienie
się mojej osoby spotyka się ze zdziwieniem.Pytają mnie o trasę,mówię
15.To budzi jeszcze większe zdziwienie.Jestem proszony o formularz z
potwierdzeniem.Dociera do mnie,że zamiast na start przyszedłem na metę
;). Przy takim dystansie nie miałem prawa dotrzeć o tej
godzinie.Pokornie wracam do reszty i ruszamy w przeciwnym kierunku,na
start.A startujemy z
Nadrażi CD Starkoć.Tu znów nie obywa się bez
pomocy,pan z taczką pokazuje nam jak dotrzeć na dworzec.Przy okazji
opowiada nam,że był we Wrocławiu na meczu i jest zachwycony :). Mam
pewne obawy,bo jest już po 10 a wg baneru,który widzę start kończy się o
właśnie o tej godzinie.Ciągnę do góry i wpadam na stację.Nie jest
źle,turyści ciągle wychodzą z punktu startowego.Rejestrujemy się.Pytam o
vizitki i słyszę,że są na
mecie.Cholera....Byłem,widziałem,mogłem kupić.....Startujemy.Ja i
Danusia zakładamy patriotyczne,biało-czerwone okulary,Ewa nie
wzięła,zapomniała.Wchodzimy w czereśniową wiejską aleję,jak myślałem nie
będzie łatwo.Są tu różne gatunki,różne smaki,wszystkiego trzeba
spróbować.Tracimy mnóstwo czasu.Dziczki,ale smakują wybornie ;).
|
Pyszności :) |
|
Kiście czereśni dla Macieja :) |
|
Złote... |
|
Maki jak goździki :) |
|
Babka średnia :) |
Rozpoczynamy bardzo sympatycznie,nasze okulary robią wrażenie na
Czechach.Dalej trasa wiedzie przez Ratiboriće i pałac.Mijamy pomnik
B.Nemcovej,tu mamy grupówkę i wchodzimy na teren parku.
|
W innym kolorze... |
|
Stary kasztanowiec :) |
Pałac w otoczeniu chmurek,to właśnie chciałem zobaczyć.Gdy byliśmy z
Bożenką nie do końca było słonecznie,teraz jest inaczej.Park pałacowy
prezentuje się wspaniale,wszędzie egzotyczne i zadbane okazy roślin.Ale
czas ruszać dalej,niedaleko już jest nasz punkt kontrolny.
Wchodzimy do
młyna-muzeum by zdobyć pieczątki a potem rozsiadamy się w ogródku koło
młyna i kusimy się na serwowane tu smakołyki.Każdy kupuje co innego i
Danusia dzieli to na cztery części by każdy z nas mógł spróbować
wszystkich smaków.Jemy m.in.
Ratiboricky frgal czyli ciasto z makiem cięte jak listek pizzy i
Kapse pana Mlynare s uzenym a zelim czyli
coś podobnego do naszych pasztecików z kapustą.Zanim Danusia pokroiła
to wszystko ja i Zofia byliśmy na punkcie kontrolnym i dopełniliśmy
formalności.To ważne bo idąc do pałacu,troszkę zboczyliśmy z trasy,teraz
ponownie możemy improwizować.Oglądamy prezentację ptaków
drapieżnych.Jeden z ptaków,orzeł siedzi sam w odosobnieniu na pieńku.Gdy
przechodzący obok piesek zaczyna na niego szczekać ten niewiele myśląc
rzuca się na pieska.Na szczęście obaj są na uwięzi i postronek orła jest
za krótki by dopaść pieska.Byłby prawdziwy pokaz.Właścicielka pieska
jest zszokowana.Przy pomniku
Babicki robimy obowiązkową sesję zdjęciową a potem ruszamy w kierunku
Ceś
kej Skalicy.
|
Zasłuchali się !!! |
|
Z Bożeną Nemcovą :) |
Docieramy na skwer przed
Maloskalickym muzejni arealem.Tu w kasie
muzeum zdobywamy kolejną vizytkę i razitku.Ruszamy w kierunku
rynku,czas by coś zjeść i napić się piwa.Wcześniej jednak zachodzimy do
Barunćinej Śkoly.Mnie
tu najbardziej interesuje muzeum walk 1866.Ekspozycje pokazują m.in.
mundury obu stron i plany bitew.Robię kilka zdjęć zanim zostanę
upomniany.Oglądamy też klasę,w której uczyła się Bożena Nemcowa i
siedzimy w ostatniej ławce.Okazuje się,że zjedzenie czegoś na rynku nie
jest takie proste,ostatecznie pijemy piwo i kofolę,(oczywiście ja) w
herna barze z automatami do gry.
|
Ratusz w Czeskiej Skalicy :) |
|
Rozczochrana :) |
|
:) |
|
:) |
Jak czas pokaże warto było jeszcze trochę poczekać na dalszej trasie są lokale w których podają
polevki cibulkove,ceśnećkę a nawet
ruski barść.Tylko,że my już nie mamy na to czasu.Opuszczamy
Ceśką Skalicę kierując się na jezioro
Rozkoś.Marzyło
nam się zanurzyć w nim stopy,niestety nasza trasa prowadzi w sporej od
niego odległości,możemy tylko oglądać jego potęgę.
Po drodze mijamy jeszcze miejsca upamiętniające walki 1866 roku i docieramy do
cilu czyli
mety.Tu organizujemy się.Ja i Zofia dopełniamy znowu formalności i
odbieramy dyplomy a Ewa i Danusia w tym czasie realizują kupony na
obscerstveni i organizują posiłek.Organizatorzy zapewnili
opećeny parek hrażeny z vkladu tj.
parówkę z pieca do wędzenia z chlebem i musztardą.Smakuje nie
najgorzej.Zapijamy ją kofolą i nie tylko ;).
Zabieramy dyplomy i super
wrażenia,nie ma już czasu by pomoczyć nogi w basenie obok.Czas już za to
by wracać do domu..
I tak oto znów kolejna wędrówka dobiegła końca,kolejna karteczka została zapisana.
Pora na następną,więc do zobaczenia.
Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i życzymy miłej lektury :)
Zdjęcia tu dodane są Zosi,Danusi i Radka.
Danusia i Radek :)
A kiedy zobaczę te kiście czereśni dla mnie ? M.
OdpowiedzUsuńMacieju zostały skonsumowane na miejscu-były przepyszne :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie jest dla Ciebie,pozdrawiam :)