niedziela, 6 kwietnia 2014

"Oto KWIATY dzisiejszego Rajdu na Raty"-tytuł Jarka :)-czyli o szafranie,"złocie głupców",wędrówce i pustułkach :)

Wycieczka nr 7 - 06.04.2014r.
"Zarząd Oddziału PTTK „Sudety Zachodnie” wraz z redakcją „Nowin Jeleniogórskich” organizują w dniu 6 kwietnia 2014 r. wycieczkę nr 7. Wyjazd z Jeleniej Góry pociągiem o godz. 9.31 do Starej Kamienicy (kierunek Węgliniec). Tam obok stacji kolejowej o godz. 9.50 zbiórka uczestników. Trasa wycieczki długości 15 km prowadzi przez wschodni kraniec Gór Izerskich. Od stacji kolejowej w Starej Kamienicy idziemy drogą do Kopańca. W środkowej części wsi oglądamy gotycki kościół św. Antoniego Padewskiego z barokowym wnętrzem. Następnie przez górną część Kopańca podchodzimy na Grzbiet Kamienicki Gór Izerskich, trawersujemy Kozią Szyję, drogami leśnymi schodzimy do doliny Małej Kamiennej i docieramy do rezerwatu „Krokusy w Górzyńcu”. Rezerwat utworzono w celu ochrony prawdopodobnie naturalnego stanowiska szafranu (Crocus), jedynego poza Tatrami i ich przedpolem stanowiska tego gatunku w Polsce. Populację krokusów szacuje się tu na ponad tysiąc sztuk. Po obejrzeniu kwitnących okazów podchodzimy na grzbiet, gdzie spotykamy sztolnie dawnej kopalni pirytów dostarczającej w XVIII w. surowca do wytwórni kwasu siarkowego. Kilkaset metrów dalej podziwiamy Zbójeckie Skały - rozległą grupę skalną na krańcu Wysokiego Grzbietu Gór Izerskich, do 1945 r. pomnik przyrody. W końcowej części wędrówki schodzimy do stacji kolejowej w Szklarskiej Porębie Dolnej, skąd o godz. 17.38 odjeżdżamy pociągiem do Jeleniej Góry. Wycieczkę prowadzi Wiktor Gumprecht z Mysłakowic. Uczestnicy we własnym zakresie ubezpieczają się od następstw nieszczęśliwych wypadków, członkowie PTTK z opłaconą składką objęci są ubezpieczeniem zbiorowym."












Ustaliliśmy z Radkiem,że dzisiejszy dzień spędzimy wędrując z Rajdem na Raty.Wyjazd z Jeleniej Góry mamy o 9:31,więc mamy sporo czasu.Spokojnie zjadamy śniadanie,wypijamy kawę,pakujemy plecaki i idziemy na dworzec kolejowy,gdzie jest już spory tłum ludzi.Witamy się z niektórymi i stajemy w kolejce,by kupić bilety.Mimo,że czynna jest jedna kasa,to jakoś udaje nam się kupić bilety i z niewielkim zapasem czasowym wsiadamy do pociągu,którym jedziemy do Starej Kamienicy.
Podróż umilamy sobie rozmowami,więc mija nam niesamowicie szybko.Kiedy pociąg zatrzymuje się na stacji w Starej Kamienicy,"wysypuje" się z niego tłum ludzi.Po krótkim powitaniu i przedstawianiu dzisiejszej trasy,przez Wiktora,powoli ruszamy.






















Ponad sześćdziesiąt osób,idzie ulicami miejscowości,tworząc wielobarwny pochód,wzbudzając przy tym ciekawość miejscowej ludności i psiaków,które swym donośnym szczekaniem,obwieszczają wszem i wobec nasz przemarsz.Rajdowicze umilają sobie wędrówkę rozmowami,robieniem zdjęć i podziwianiem okolicy.
O historii Starej Kamienicy można przeczytać tu:
http://www.starakamienica.pl/index.php/informacje-o-gminie/solectwa/stara-kamienica
























































Grupa się podzieliła,spora część jest daleko przed nami.My idziemy spokojnie,rozmawiamy,robimy zdjęcia i cieszymy się ze spotkania.Przechodzimy przez Starą Kamienicę,podziwiamy okolicę i tak dochodzimy do Kopańca.
Tu zatrzymujemy się na widok skały "wyrastającej" na łące.Radek,który szedł daleko przede mną,teraz czeka na mnie,byśmy zrobili sobie razem zdjęcia.Wchodzimy na łąkę,stajemy przed skałą,a Maciej i Bolek robią nam sesję zdjęciową.Po niej,Radek postanowił wejść na szczyt skały,wszak znajduje się tam flaga,więc pewnie jest taka możliwość-tak mi wyjaśnia i idzie w kierunku skały,a ja stoję i czekam.Po niedługim czasie,ze szczytu skały macha do mnie Radek.Udało Mu się tam wejść-BRAWO!!!!!
Skała na łące nazywa się Młyniec.Jest to kilkumetrowy ostaniec,granitognejsowy,na pn.-wsch.zboczu Góry Popiel,nad brzegiem potoku Kamionka.Ze szczytu Młyńca,widać dolną i wyższą część wsi i to potwierdza Radek-chociaż,dzisiaj większość widoków przesłania mgła....





























Radek na szczycie Młyńca :)

Co rośnie w drzewie???







































Po dość długiej sesji przy Młyńcu w końcu powoli ruszamy.Idziemy przez wieś,o której historii można przeczytać tu:
http://www.goryizerskie.pl/?file=art&art_id=112

Doganiamy grupę przy kościele.Niesamowity to widok.Ponad sześćdziesiąt osób,oblega schody wiodące do świątyni.Rajdowicze odpoczywają,posilając się i słuchając opowiadania Wiktora.
Kościół św.Antoniego Padewskiego,zbudowany jest na niewielkim wzniesieniu i otoczony kamiennym murem.Pierwsza wzmianka o proboszczu z Kopańca-Johannesie Bothe,pochodzi z 1399 roku.Zakrystia,nawa i prezbiterium,nakprawdopodobniej pochodzą z XVI wieku.W 1677 roku dobudowano wieżę.Wnętrze zachowało skromne,barokowe wyposażenie.Drewniany,polichromowany,barokowy ołtarz z 1710 roku,w dolnej jego części znajduje się płaskorzeźba św.Antoniego,trzymającego w prawej ręce małego Jezusa.Są tu też rzeźby św.Floriana i Józefa.Ściany świątyni zdobią piaskowcowe epitafia nagrobne z XVIII wieku.
Po wysłuchaniu opowieści idziemy obejrzeć kościół z zewnątrz-msza zaczyna się o 12:00-prawie godzina,więc nie ma szans byśmy tyle czekali,żeby wejść do środka.






























































Powoli opuszczamy teren kościelny i ruszamy dalej,przez wieś.Zatrzymujemy się na chwilkę przy ciekawskiej kozie,która pozuje Pawłowi do zdjęć,jakby robiła to przez całe swoje kozie życie.Mi tak nie pozowała.No cóż facet,to facet!!!!
Przechodzimy obok miejsca,gdzie kiedyś był kościół ewangelicki.Dziś nie ma po nim żadnego śladu.Wmurowano jedynie tablicę informującą,że w tym właśnie miejscu była taka świątynia.






























Dla Pawła :)









Obszczekał nas niesamowicie!!!































Powoli nasza droga zaczyna się piąć do góry.Wchodzimy coraz wyżej i wyżej i dochodzimy do "Galerii Kozia Szyja",stworzonej przez Panią Agatę Różańską i Jej męża Leszka Różańskiego.
Wchodzimy na podwórze,gdzie idziemy po drewnianych schodach,na poddasze starego domu,by obejrzeć cudeńka z ceramiki,obrazy,kafelki itp...
Tu można zajrzeć na stronę "Galerii Kozia Szyja":
http://galeriakoziaszyja.blogspot.com/















































































































Po obejrzeniu,prawie wszystkich przedmiotów w Galerii,zrobieniu zdjęć,wychodzimy na zewnątrz.Tu jeszcze kilka zdjęć i rozsiadamy się wygodnie na ławce.Posilamy się i rozmawiamy,ciesząc się,że możemy oglądać i podziwiać te wszystkie cuda :)























Miło spędzony czas,szybko mija,pora więc przyszła,opuścić gościnne progi "Galerii Kozia Szyja". Żegnamy więc to cudowne miejsce i idziemy dalej.
Mijamy pola z kamiennymi wałami,zarośniętymi trawami,podziwiamy widoki,rozmawiamy,robimy zdjęcia i stajemy na szczycie wzniesienia.
Kozia Szyja,niewielkie wzniesienie o wysokości 748 m n.p.m. w Górach Izerskich,w Grzebiecie Kamienickim.W średniowieczu,na zboczach Koziej Szyi eksploatowano złoto.Pierwsze wyrobiska powstały w XIII wieku.W "walońskich księgach",Kozia Szyja jest bardzo często wymieniana,jako miejsce występowania złota.












































Chwilę czekamy,aż wszyscy dotrą na szczyt i dopiero wtedy ruszamy dalej.Teraz wiedzie nas leśna droga.Podążamy nią ku naszemu,kolejnemu celowi.


Danusia,daj aparat.Zrobię Ci zdjęcie :)

I jestem na zdjęciu.Dzięki Basi :)

Basia z "olbrzymem" :)



Wysoki Kamień :)





Takie zdjęcia wychodzą,gdy nie zmieni
się ustawień....Gapa ze mnie,zamiast
krajobrazu,było makro...















Rajdowi Paparazzi :)
















Basiu,by zobaczyć krokusy,trza iść w drugą stronę :)







I tak leśnymi drogami docieramy do "Rezerwatu Krokusy w Górzyńcu". Aby dostać się do platformy,z której można podziwiać szafrany,musimy przejść przez błotną drogę.Jakoś nam się to udaje i stajemy na drewnianym podeście i oglądamy krokusy.Powiem,że jestem zawiedziona tym widokiem.Gdzieniegdzie,w trawie są widoczne krokusy.Moje wyobrażenie o tym miejscu(nigdy wcześniej tu nie byłam),było całkiem inne,dlatego czuję się rozczarowana.No cóż nie można mieć tego,co by się chciało!!!!
"Rezerwat "Krokusy" w Górzyńcu utworzono w 1962 roku,w celu zachowania dla potrzeb nauki i dydaktyki,prawdopodobnie naturalnego stanowiska szafrana (CrocusL.)-znanego już w roku 1811.Rezerwat ten ma bardzo duże znaczenie w krajowym systemie ochrony przyrody.Chroni izolowane,jedyne poza Tatrami i ich przedpolem,stanowisko tego gatunku w Polsce.
Izerskie krokusy należą do gatunku Crocus vernus Wulf. i wykazują cechy charakterystyczne dla odmiany Heuffelianus Herb o czym pisali już floryści niemieccy-Fiek(1881) i Schube(1903). Nawet jeśli założymy,iż jest to gatunek zawleczony,to przyjąć musimy,że rozwija się on na tym stanowisku co najmniej od 200lat.W tym czasie przeszedł pełną aklimatyzację i mimo oporu środowiska stanowi trwały element flory naturalnych łąk górskich ze związku Polygono-Trisetion.
W 1999 roku wielkość populacji liczyła 1350 okazów kwitnących.Szafran zwany popularnie krokusem należy do rodziny kosaćcowatych(Iridaceae). Odznacza się kwiatami o liliowej barwie,długości ok.3,5 cn.a wraz z rurką do ok.12 cm. równowąsko-lancetowatymi liśćmi z białym podłużnym paskiem.Jest geofitem,jego organem przetrwalnym są bulwocebule,kwitnie w marcu i kwietniu.W rezerwacie występują też szczególnie cenne gatunki roślin naczyniowych jak:
-śledziennica naprzeciwlistna-Chrysosplenium oppositifolium
-
Arnika górska-Arnica motana
-Goryczka trojeściowa-Gentiana asclepiadea
-Dziewięćsił bezłodygowy-Carlina acaulius-Podrzeń żebrowiec-Blechnum spicant."-treść z tablicy informacyjnej.
Szafran jest przyprawą cenniejszą od złota.
Słupki kwiatowe zrywa się ręcznie i wczesnym rankiem,kiedy kwiaty zaczynają się rozwijać.Później suszy się je,gdzie podczas tego procesu tracą 80% swojej wagi i zmieniają kolor na brunatnoczerwony,zyskując przy tym charakterystyczny zapach.Aby uzyskać 1 gram przyprawy,potrzeba 200 kwiatów,dlatego cena tej przyprawy jest tak wysoka.
Więcej o szafranie można przeczytać tu:
http://www.kobieta.pl/zdrowie/diety-zdrowo-jesc/zobacz/artykul/szafran-przyprawa-cenniejsza-niz-zloto/









Po obejrzeniu krokusów,zrobieniu zdjęć wychodzimy na drogę,gdzie obok tablicy informującej,że znajdujemy się na terenie rezerwatu czekamy,aż wszyscy tu dotrą.Mamy sobie tu zrobić grupowe zdjęcia.Po sesji zdjęciowej,powoli ruszamy dalej.Mamy jeszcze co nieco do zobaczenia.








Rezerwat,a droga rozjechana :(















Nie dogaszone ognisko...







Zakręt Śmierci widać.

Idziemy poboczem błotnistej,rozjechanej drogi,próbując jak najmniej się ubłocić,co nawet nieźle się nam udaje.I znów lekko wspinamy się do góry,leśną ścieżką i dochodzimy do podnóża Zakrętu Śmierci.Tu czekamy na resztę grupy,odpoczywając chwilę.










Po chwili odpoczynku idziemy za Januszem,Jego żoną i Sofijką.Oni najpierw idą drogą,ale po jakimś czasie schodzą z niej,na ledwie widoczną ścieżkę pomiędzy drzewami.My robimy tak samo.Idziemy za Nimi w ciemno.Opłaciło się to nam,bo tym skrótem doszliśmy do dawnych sztolni kopalni pirytu.












Dół z wielkimi dziurami w skałach robi niesamowite wrażenie i wygląda dość malowniczo.Byłam tu już kiedyś,ale schodziłam inną drogą i było to dość dawno temu.
Prace górnicze prowadzono tu od dawnych czasów i pierwszymi,znanymi eksploratorami złóż byli Walończycy.Pierwsze udokumentowane wzmianki o pracach górniczych pochodzą z 1530 roku i trwały do przełomu XVIII-XIX wieku,z przerwą podczas wojny trzydziestoletniej.Wydobywany tu piryt-zwany "złotem głupców",gdyż wyglądem przypominał złoto-był wykorzystywany do produkcji kwasu siarkowego.Wyprodukowany z pirytu kwas był używany jako główny składnik do produkcji atramentu,prochu strzelniczego i farb do sukna.Ogromne zmiany nastąpiły w roku 1773,kiedy kupiec,Chistian Melchior Preller z Podgórzyna,założył nowy zakład do przeróbki pirytu na kwas siarkowy.Był to na owe czasu,jeden z największych zakładów w Prusach.Nowa witrolejnia została wybudowana w miejscu,gdzie działał dawny zakład.Usytuowano ją nad rzeką Kamienną i przez wiele lat była atrakcją turystyczną.Witrolejnia Prellera,zakończyła produkcję w 1840 roku,a zamknięto ją w 1856 roku.
Schodzimy na dół,ku wielkim,wykutym w skałach dziurom.Zdejmujemy plecaki,zostawiamy je przy drzewie.Janusz wyjmuje czołówkę(ja swoją kieszonkową latarkę,gdzieś zgubiłam:(,a teraz by mi się przydała) i wchodzimy do wykutej przez ludzi,wielkiej pieczary z korytarzem ciągnącym się gdzieś w ciemność.Idę tylko kawałek za Januszem i Sofijką.Kiedy nie widzę po czym mam stąpać,wycofuję się do części,gdzie dochodzi światło dzienne.Pewnie udałoby mi się wejść dalej,ale nie bez latarki....Oczywiście robię zdjęcia i grzecznie czekam,aż Janusz z Sofijką wyjdą na zewnątrz.






















Kiedy Janusz i Sofijka wychodzą z pieczary,dochodzi cała reszta rajdowiczów.Zostawiają plecaki,słuchają Wiktora,który opowiada o pirycie,Walończykach i witrolejni Prellera i tak jak my wcześniej schodzą do sztolni.Janusz z Sofijką,natomiast schodzą do drugiej sztolni.Namawiają mnie bym też zeszła,ale nie dałam się.Za to Radek dał się namówić i zszedł do Nich.










Kiedy wszyscy obejrzeli pozostałości po dawnej kopalni pirytu,powoli ścieżką pniemy się do góry i dochodzimy do drogi leśnej.Nią dochodzimy do Zbójeckich Skał.Janusz znów poprowadził i pokazał rajdowiczom skalne okno w Zbójeckich skałach,przechodząc przez nie na drugą stronę.Ja znów nie poszłam-cykoria ze mnie jest niesamowita,ale jako fotograf się przydałam i sesji zdjęciowych było tu sporo.






Paparazzi :))
























Pomnik Helmuta Karla Bernharda von Moltke.

Po sesjach zdjęciowych przy Zbójeckich Skałach idziemy dalej,schodząc coraz niżej,mijamy pomnik genialnego reformatora Armii Pruskiej,generała i fedmarszałka-Helmutha Karla Bernharda von Moltke.Przyczynił się On do powstania Cesarstwa Niemieckiego i jest jedynym człowiekiem XVIII wieku,którego głos,nagrany na fonografie,możemy posłuchać i dziś.
Pomnik jest niekompletny-brakuje właśnie postaci genialnego generała von Moltke.
Większość rajdowiczów schodzi ku Szklarskiej Porębie,my natomiast idziemy za Januszem,ku kolejnej sztolni.Zostawiamy plecaki na zewnątrz i wchodzimy w wąski korytarz.Ciemno jak diabli,ledwie widzę światełko Januszowej czołówki,majaczącej gdzieś pod nogami.Ale idę,twardo idę i głośno mówię: "Ciemność widzę,ciemność." Drepczemy gęsiego po omacku,do przodu.Zatrzymujemy się w niewielkiej komorze,robię zdjęcia i wracamy.Janusz oświetla latarką miejsce gdzie w ścianie korytarza lśni piryt.Zbieram kilka niewielkich okruchów z ziemi i wychodzimy na zewnątrz,bierzemy plecaki i idziemy w kierunku stacji kolejowej Szklarska Poręba Dolna.Idziemy skrótem!!!






















Na stacji jesteśmy przed czasem i wcześniej niż było planowane.Posilamy się i rozmawiamy,umilając sobie czas oczekiwania na przyjazd pociągu.Kiedy przyjeżdża,wsiadamy do niego i odjeżdżamy do domów,kończąc rajdowe wędrowanie :)
Tak oto kończy się kolejna wędrówka,pora na następną.
Do zobaczenia już niebawem :)
























Dla nas ten cudowny dzień jeszcze się nie skończył.W domu,czekała na nas niespodzianka.Wnęka w budynku naprzeciwko,ma lokatorów.Trzeci rok z rzędu będziemy mieli okazję podglądać pustułki.Mi udało się sfotografować pana pustułka,a Radkowi panią pustułkową :)
Zdjęcia ptaków to taka mała niespodzianka dla Was :)


Pan pustułek :)





Kubutek :)



Pani pustułkowa :)





Sroki,które pogoniły panią pustułkową z drzewa.















Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Dziękujemy wszystkim  znajomym,że mogliśmy razem cieszyć się wędrowaniem i podziwianiem pięknych miejsc :)


Danusia i Radek :)


Zdjęcia tu dodane są Bolka,Macieja,Jarka,Radka i moje :)
Pani pustułkowa :)







1 komentarz:

  1. Wasz blog został dodany do Agregatora Blogów Fotograficznych http://blogi-fotograficzne.blogspot.com/ . Miło mi będzie jeśli umieścicie na Waszym blogu, na zasadzie wzajemnej współpracy link lub baner Agregatora Blogów Fotograficznych. Będzie o wiele łatwiej nas znaleźć :-) Obowiązku oczywiście nie ma :)

    OdpowiedzUsuń