Dziś jesteśmy umówieni z Maciejem i Marlenką.Mamy przejść trasę jutrzejszej wędrówki rajdowej.Odpowiednio wcześnie wstajemy,by na spokojnie zjeść śniadanie,wypić kawę i spakować plecaki.Na umówionym miejscu,jesteśmy ciut przed czasem,chwilę czekamy i kiedy Maciej z Marlenką podjeżdżają,wsiadamy do samochodu i jedziemy do Czech.Zaplanowane zostało,że autem dojedziemy do Smržovki,a stąd,pojedziemy do Liberca pociągiem.Drogę umilamy sobie rozmowami.Maciej proponuje zmianę trasy naszej dzisiejszej wędrówki i pyta nas czy nie mamy nic przeciwko temu.My się zgadzamy.Dojeżdżamy do Smržovki,parkujemy samochód koło stacji kolejowej,bierzemy plecaki i idziemy kupić bilety.Na tablicy informacyjnej,sprawdzamy "zaproszenia" na "palenie czarownic" i stwierdzamy,że dziś to raczej nie damy rady skorzystać z takiego zaproszenia :( Zabraknie nam czasu...
Po kilku minutach,przyjeżdża nasz pociąg,wsiadamy do niego i jedziemy do Liberca,gdzie przesiadamy się do tramwaju,którym jedziemy do przystanku Lidové Sady-stąd ruszamy :)
Wysiadamy na końcowym przystanku,linii tramwajowej,w dzielnicy Liberca-Lidové Sady.Jest to najpiękniejsza,willowa dzielnica Liberca.My zaczynamy wędrówkę,wchodząc na leśną drogę i zostawiając za sobą wieżę widokową Lidové Sady.Szłam już tędy dwa razy,a i tak każde przejście tą samą trasą,jest inne.I tak np.dziś,na szlaku znajdujemy oznaczenia,wskazujące kierunek,z odległością do wieży widokowej,a ostatnio ich nie było.Jak tędy wędrowaliśmy,można zobaczyć tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2013/08/bez-kwiatkow-i-motyli.html
W 1901 roku,z inicjatywy barona Heinricha Liebiega,została wybudowana 25 metrowa,kamienna,wieża widokowa-Liberecká výšina(548 m n.p.m.).Wybudowano ją według projektu norymberskiego architekta J.Schmitza.Na wzór średniowiecznego zamku,zbudowano restaurację widokową.Ciekawostką jest,że do budowy wieży widokowej,użyto materiałów ze zburzonych domów.Specjalnie zostawiono na nich mech i sczerniałe dachówki.
Na leśnej polanie,skręcamy w boczną ścieżkę i nią dochodzimy do Libereckiej výšiny.Robimy kilka zdjęć i wchodzimy do środka.I tu pierwsza sesja zdjęciowa,z kołem,wyznaczającym torturę lub życie.Po tej sesji wchodzimy do restauracji.Maciej i Marlenka,kupują bilety,zostawiają plecaki i idą na wieżę,ja i Radek zostajemy w restauracji i zamawiamy piwo,by umilić sobie czas czekania na Macieja i Marlenkę.
Te białe plamki,to godowe loty cytrynków :) |
Po wypiciu piwa i odpoczynku,wychodzimy na zewnątrz,gdzie mamy sesję zdjęciową z trzmielami,uwijającymi się wśród kwiecia,rosnącego na skarpie.Oj niesamowicie trudno je sfotografować,są szybkie....Podczas robienia zdjęć,słyszymy głuche odgłosy zbliżającej się burzy.Podejmujemy szybką decyzję i ruszamy dalej.Może uda nam się nie zmoknąć???
I tak wędrujemy leśnymi drogami,ciesząc się,że mimo odgłosów burzowych,wciąż udaje nam się nie zmoknąć.Deszcz jeszcze nas nie dopadł,ale przechodzimy przez miejsca,gdzie droga jest już mokra od niedawno padającego deszczu.
Przechodzimy przez Rudolfov,mijamy "Českou Chalupe",przechodzimy przez asfalt i wchodzimy do lasu.Wędrujemy,pięknie odnowionym szlakiem.W ubiegłym roku,gdy tędy szliśmy,to miejscami,szlak był wydarty przez rwącą wodę,a dziś nie ma po tym śladu.Przyspieszamy trochę,bo zaczyna padać,a kiedy zbliżamy się do "Sedla Maliník",dobrze już leje.Wchodzimy więc do środka,rozsiadamy się przy stoliku,ja i Marlenka zamawiamy Čočkovou polévku,natomiast Maciej z Radkiem-Knedlíčkovou polévku.Zupy są gorące i pyszne,rozgrzewają nas i sycą.Kiedy kończymy jeść,na zewnątrz,deszcz powoli ustaje.Płacimy,dziękujemy i ruszamy dalej.
Knedlíčková polévka :) |
Marlenka jest w Czechach popularna :) |
Przechodzimy przez Bedřichov,mijamy główny parking-to tu,w wakacyjne wieczory działa kino letnie.My idziemy do góry,trzymając się szlaku,którym zmierzamy ku wieży widokowej "Královka".Droga wspina się coraz wyżej i wyżej i kiedy dochodzimy do wieży widokowej,okazuje się,że jest ona zamknięta.Otoczona rusztowaniami i taśmami,ograniczającymi dostęp-trwa tu remont,przechodzimy więc obok,znajdujemy ławeczkę,na której rozsiadamy się i delektujemy słodyczami.Tuż obok,na zagrodzonym terenie pasą się szkockie krowy.Dodają uroku temu miejscu,a my mamy dzięki nim kolejną sesję zdjęciową.
Wieża widokowa Královka,jest jedną z najbardziej znanych wież widokowych w Górach Izerskich.Pierwsza wieża na Maxovskim grzbiecie,była drewniana i stała od 1888 roku do 1906 roku.Na zbudowanie obecnej wieży,potrzebne były zaledwie cztery miesiące i w 1907 roku została oddana dla turystów.Ma wysokość 24m,a na szczyt prowadzi 102 schody.
Kiedy jesteśmy nasyceni słodkościami i odpoczynkiem,ruszamy dalej.Leśną,asfaltową drogą idziemy w kierunku Hrabětic.Przy kapliczce,zwalniamy.Panowie zaglądają do sklepiku utworzonego w starej kapliczce i kiedy wychodzą,ruszamy dalej-do kolejnego naszego dzisiejszego celu-do wieży widokowej Slovanka.
Młody byczek,zerwał się i ciągnąc łańcuch,spacerował po polach... |
.....i asfalcie.... |
Dochodząc do wieży widokowej,dostrzegamy kamienne słupy,na których są umieszczone sceny drogi krzyżowej.Kiedy tu byliśmy ostatnim razem,nie było ich,więc przystajemy na chwilę przed tablicą informacyjną i dopiero po chwili kierujemy się ku chacie obok wieży widokowej.Jak się okazało-zamknięta-zarezerwowana.Na wieżę nie wchodzimy,robimy kilka zdjęć i tu Radek opowiada,jak ja się tutaj zgubiłam,gdy byliśmy tu razem.A było to tak:ja robiłam zdjęcia,a Radek powoli schodził na szlak i kiedy się obejrzał,sprawdzając czy widzę,w którym kierunku idzie,stwierdził,że Go widzę i poszedł.Ja natomiast kiedy zrobiłam zdjęcia,zorientowałam się,że Radka nigdzie nie ma,wpadłam w popłoch.Zaczęłam Go szukać i pewnie bym Go nie znalazła,gdyby Radek nie dostrzegł,że ja za Nim nie idę.Prawie biegiem wrócił pod Slovankę i mnie znalazł.Tu trzeba dodać,że to nie pierwszy i nie ostatni raz tak się zdarzyło.Tak to już ze mną jest....
Wieża widokowa Słovanka,ma 11m wysokości.Jest najstarszą,żelazną wieżą widokową w Czechach.Austriacka huta żelaza,wystawiła ją jako eksponat na wystawie w Wiedniu,a trzy sekcje Niemieckiego Stowarzyszenia Górskiego,zakupiły ją i w sierpniu 1887 roku została udostępniona turystom.Na otwarcie przybyło 5000 ludzi,a kwota z dobrowolnych biletów wstępu,przewyższyła cenę zakupu wieży.
Po kilku zdjęciach,postanawiamy iść dalej.Wchodzimy na niebieski szlak.
Bajkowe malunki,które kiedyś zatrzymały mnie... |
...i się zgubiłam... |
Przemalowany!!! |
Oto jak kończą niegrzeczne "łapeczki" :) |
:) |
Choć Maciej czasem narzeka na swoje ślimacze tempo, to nie tylko najszybsze ślimaki na szlaku mają problem z dotrzymaniem Maciejowi kroku gdy wrzuci piąty bieg z górki :) |
W Dolnim Maxovie,Maciej niespodziewanie zaczął schodzić coraz szybciej.Zaskoczona,stwierdzam,że On prawie biegnie.Nie wiedząc czemu,my również zaczynamy nabierać niezłego tempa.Wszystko się wyjaśnia,kiedy dostrzegamy pociąg wjeżdżający na stację "Josefův Důl"-biegniemy i my.Wbiegamy na stację i w ostatniej chwili wsiadamy do pociągu.Tuż po naszym wejściu,drzwi się zamykają i pociąg ruszył.Jest godzina 16:57.Siadamy wygodnie i odsapujemy-udało się nam!!!! Jesteśmy szczęśliwi :)
Dojeżdżamy do Smržovki,przesiadamy się do samochodu i wracamy do Polski :)
Dzień pełen wrażeń,pięknych widoków i spędzony w miłym towarzystwie,szybko dobiegł końca,pora więc na kolejny dzień wędrowny,który nastąpi już niebawem :)
Do zobaczenia :)
Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
Danusia i Radek :)
Zdjęcia tu dodane są Macieja,Radka i moje :)
Pustułkowy ogonek :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz