niedziela, 24 marca 2013

Rajdowa wędrówka-czyli przejście naszego zgubionego szlaku św.Jakuba.Lubomierz-Gryfów Śląski :)

Za oknem piękny błękit.My dziś wyruszamy na rajdową wędrówkę.
Dzisiejsza trasa jest dla nas atrakcyjna,gdyż wiedzie szlakiem św.Jakuba i to tym odcinkiem,który gdzieś nam zginął.
Wyjazd mamy o 8:30 z dworca PKS,więc wstajemy w miarę wcześnie,by na spokojnie zjeść śniadanie,wypić kawę i spakować plecaki.
Jedziemy do Lubomierza.
Na dworcu jest już spora grupka rajdowiczów.Witamy się ze wszystkimi gdy podjeżdża nasz autobus,kupujemy bilety i wsiadamy do autobusu.W środku są już Marlenka,Jarek i Maciej-Oni wsiedli na dworcu kolejowym.





















Gruzy po "Edwardzie".
















Przed nami Lubomierz-miasteczko kojarzące się z filmem "Sami Swoi".
Wysiadamy na przystanku i o krótkim powitaniu wszystkich przez Janusza-naszego dzisiejszego przewodnika,ruszamy wąską uliczką do centrum Lubomierza.
Zatrzymujemy się na chwilę przy figurze św.Jana Nepomucena.Janusz opowiada nam historię tegoż świętego i nagle stwierdzamy,że lubomierski Nepomucen ma o jedną gwiazdkę więcej,niż powinien mieć.Pomyłka???
Robimy sobie z nim zdjęcia i ciekawie zaglądamy na zegar słoneczny,umieszczony na fasadzie budynku,tuż za figurą Nepomuka.Sprawdzamy na swoich zegarkach czas i okazuje się,że zegar prawie idealnie pokazuje czas jaki mamy :)
Przechodzimy przez przejście w budynku,skrót do kościoła pw.Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św.Maternusa.













A te kamienne podpory to zabezpieczenia ścian przed kołami wozów :)







Przy kościele chwilę czekamy na naszego przewodnika,który najpierw opowiada nam historię powstania świątyni,a później wpuszcza nas do środka.
Kościół jest duży,przestronny,odnowiony i piękny.
Siadamy w ławkach i wsłuchujemy się w historię opowiadaną przez przewodnika.
Pierwszy kościół został zbudowany w XIV wieku.
Obecna barokowa budowla wzniesiona została w 1727 roku przez Jana Jakuba Scheerhofera, na zlecenie sióstr Benedyktynek,na planie wydłużonego czworoboku.Kościół jest bogato dekorowany malowidłami sklepiennymi na wszystkich polach każdej kondygnacji.Autorem tego dzieła jest Jerzy Wilhelm Neunhertz,wnuk słynnego,śląskiego,barokowego malarza-Michała Willmana.Freski ukazują życie Chrystusa-od dziecięcych lat,po ukoronowanie,koroną cierniową.Dekoracja stiukowa,zdobiąca sufit nad prezbiterium,przedstawia 12 apostołów.
Ołtarz główny przedstawia Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny.Płaskorzeźba powstała w 1775 roku.
Drewniane figury świętych zdobiące ołtarz główny i ołtarze boczne,w większości wykonał je Jan Józef Friedrich z Lubomierza.Natomiast obrazy do ołtarzy namalował Jan Jeremiasz Knechtel.
Piękna,barokowa ambona pochodzi z 1765 roku.Oglądamy to wszystko z otwartymi ustami i zadartymi głowami,przez co bolą nas szyje.Po wysłuchaniu tego wszystkiego,mamy chwilę na zdjęcia i samotne oglądanie.


































Opuszczamy na chwilę wnętrze kościoła,wchodząc do klasztornych krużganków,wiodących wokół wirydarza.Jest to część klauzurowa,kiedyś dostępna tylko zakonnicom.Niesamowicie wyglądają wąskie korytarze ze sklepieniem krzyżowo-żebrowym o surowych ścianach.Jedynie gdzieniegdzie zdobią je drewniane rzeźby,obrazy,szczątkowe freski i drzwi wiodące w różne klasztorne miejsca.My podążamy za naszym Panem oprowadzającym i wchodzimy po schodach do góry.
Mrozem malowane :)















Mrozowe firanki :)

Świecący Robert :)








A na końcu schodów,otwieramy drzwi do ukrytej za ołtarzem,rokokowej kaplicy Zesłania Ducha Świętego.Jest ona usytuowana nad zakrystią.Chór zakonny-umożliwiał benedyktynkom na udział we mszy świętej,nie będąc widzianymi przez zwykłych ludzi-surowa reguła zakonna zabraniała im kontaktów z innymi wiernymi.Są tu drewniane stalle z płaskorzeźbami herbów rodów szlacheckich,wspierających kościół.Po obu stronach ołtarza znajdują się dwa oszklone relikwiarze,zawierające całe szkielety męczenników: Benignusa i Viktoriusa.Tu na zakonnym chórze można im się dość dobrze przyjrzeć.
Rozglądamy się dookoła,wysłuchujemy historii i robimy zdjęcia.








































Płynące szyby...

Ołtarz główny widziany przez płynące szyby.











Opuszczamy chór zakonny i wracamy do kościoła.Tu robimy sobie zdjęcia ze św.Janem Nepomucenem,oglądamy wszystko jeszcze raz,rozpierzchając się co całym wnętrzu.


















Kilka ciekawostek dotyczących kościoła:
-W latach 60. XX wieku pod nawą główną kościoła odkryto podziemia z grobowcami. Obecnie wejście przykryte jest masywną kamienną płytą znajdująca się pod dywanem w nawie głównej pomiędzy pierwszymi ławkami.
-W latach 50. XX w.w kościele przebywał Karol Wojtyła przejeżdżający przez Lubomierz w trakcie jednej z rowerowych wycieczek. Po latach, już jako papież, wspominał ten fakt w rozmowie z lubomierskim proboszczem.
-Klasztor sióstr Benedyktynek słynął z wielkiego bogactwa. Większość kosztowności zniknęła z kościoła w trakcie i po II wojnie światowej. Istnieją spekulacje, że nie wszystkie skarby zostały odnalezione i część z nich pozostaje ukryta wewnątrz kościoła lub w jego pobliżu.
-W częściach lubomierskiego kościoła kręcone były sceny do filmów "Zakład" Teresy Kotlarczyk (1990) i "Tajemnica twierdzy szyfrów" Bogusława Wołoszańskiego (2007).
-Odpust wypada 15 sierpnia i przeważnie w tym czasie odbywa się Ogólnopolski Festiwal Filmów Komediowych.











Ptasie pogaduchy :)










Opuszczamy kościół,dziękujemy naszemu przewodnikowi,żegnamy się z Nim i idziemy przez dziedziniec do budynku dawnego klasztoru.Obecnie znajduje się Internat Zespołu Szkół,a w środku "Wystawa Habitu". Chwilę czekamy na Pana,który będzie nas oprowadzał i kiedy przychodzi,wchodzimy do dawnego klasztoru.Spacerowym krokiem przemierzamy klasztorne korytarze,by w końcu wejść do pomieszczenia,w którym znajduje się "Wystawa Habitu". Zgromadzone tu habity są oryginalne.Można tu zobaczyć m.in.habity Elżbietanek, Karmelitek, Salezjanek, Urszulanek, Magdalenek(jest tu taki habit,jaki ja często widziałam w Lubaniu-sióstr Magdalenek), Kamedułów, Cystersów i wiele innych.Pierwszy habit podarował zakon Benedyktynek.
Oglądamy to wszystko,robimy zdjęcia i wsłuchujemy się w opowieść naszego przewodnika.








Taki habit nosiły Lubańskie Magdalenki :)












Opuszczamy pomieszczenie wystawowe i wąskimi korytarzami i schodami udajemy się do pomieszczenia dla wychowawców,obejrzeć stare zdjęcia,pamiątki związane z Lubomierzem,a przy okazji po pieczątkę :)


































Pręgierz.

Kończymy naszą wędrówkę klasztornymi korytarzami,dziękujemy naszemu oprowadzającemu i kierujemy się ku lubomierskiemu rynkowi.Mamy jeszcze chwilę czasu zanim wejdziemy do Muzeum,więc wykorzystujemy go na spacer.
Przy zabytkowym Domu Płóciennika robimy sobie zdjęcia grupowe i schodzimy ku ratuszowi.Mijamy barokową XVIII-wieczną kolumnę z figurą św.Maternusa,ufundowaną przez miejscowe Benedyktynki.Przystajemy na chwilę by zrobić zdjęcia i po chwili ruszamy dalej,jednak kilka kroków dalej znów się zatrzymujemy.W narożniku domu,tuż obok ratusza,znajduje się pręgierz.Jest on dość ciekawy,Ma ośmioboczną formę,posiada 3,15 m wysokości oraz 1,15 m obwodu.Składa się z ośmiu bloków piaskowca,przy czym najniższy znajduje się pod ulicą.Na samej górze umieszczono cztery płyty,które przykryte są spadzistym daszkiem z dachówkami i dwoma gąsiorami,umieszczonymi na środku.Pręgierz pochodzi z I połowy XVI wieku.Ciekawie wygląda,a wiszące sople dodają mu tylko uroku.
Pomiędzy budynkiem z pręgierzem a ratuszem,jest przejście z wmurowanymi łukami,które spinają obie budowle w całość.
Obecny ratusz pochodzi z początku XIX wieku.W 2008 roku,podczas remontu wieży ratuszowej,zdjęto kopułę.Znaleziono w niej metalową puszkę,w której była kronika miasta z lat 1802-1874.Do wnętrz ratuszowych prowadzą efektowne,kamienne schody z balustradą.
W dolnej części rynku,naprzeciw wejścia do ratusza,znajduje się kolumna morowa z Matką Boską i rzeźbami świętych na balustradzie.Pochodzi z XVIII wieku i upamiętnia ofiary zarazy.Ufundowała ją opatka Marta Tanner.Oglądamy i podziwiamy piękno lubomierskiego rynku,robimy zdjęcia i idziemy wąską uliczką ku Muzeum.

















Kolumna św.Maternusa :)



Przejście pomiędzy ratuszem,a budynkiem
z pręgirrzem.







Kolumna morowa :)










Od ratusza do Muzeum Kargula i Pawlaka jest blisko,więc w kilka minut jesteśmy na miejscu.
Muzeum mieści się w XVI-wiecznym Domu Płóciennika.To co najładniejsze w tym budynku,znajduje się w środku.Warto,gdy się doń wejdzie,zadrzeć głowę do góry :)
Muzeum powstało 1995 roku.Jest tu kilka sal.Zgromadzono tu eksponaty biorące udział w filmie,niewielka sala kinowa z fragmentami filmu,które były nakręcone w Lubomierzu.Można usiąść w fotelach kinowych,które towarzyszyły pierwszemu pokazowi filmu.
Oglądamy wszystko,robimy zdjęcia i co jakiś czas,któreś z naszej grupy wypowiada zdanie z filmu Sylwestra Chęcińskiego,wywołując śmiech i radość ogólną :) Bo któż nie lubi tej trylogii ???




















































































Poewangelicki kościół-obecnie "Galeria za Miedzą"

Po obejrzeniu wszystkich zgromadzonych eksponatów,filmu i zrobieniu zdjęć,opuszczamy Muzeum i ruszamy dalej.Wszak przed nami jeszcze trasa do przejścia.
Najpierw jednak robimy sobie postój na placu,gdzie były kręcone sceny do filmu Sylwestra Chęcińskiego.To tu,w miejscu gdzie zbudowano pawilon handlowy,filmowy Witia w "Sami Swoi" ujeżdżał konia z Unnry.
Posilamy się przed dalszą drogą i po odpoczynku idziemy uliczkami Lubomierza w kierunku Olesznej Podgórskiej.Mijamy fragmenty murów obronnych,przechodzimy przez skrzyżowanie i zatrzymujemy się przy kościele św.Anny.Pełni on rolę kościoła cmentarnego.W murze okalającym cmentarz znajdują się krzyże pokutne-pojednania.Już je widzieliśmy idąc tędy,naszą jakubową drogą.
Czapka na głowie,to u mnie rzadkość...

Miniaturka do kolekcji :)







Okazuje się,że nie widzieliśmy wszystkich.My widzieliśmy trzy,a w sumie jest ich pięć.Dwa krzyże są wmurowane z drugiej strony bramy.Idziemy więc je zobaczyć i oczywiście zrobić zdjęcia.Po sesji zdjęciowej nabieramy tempa i doganiamy rajdowiczów i tak dochodzimy do granic miasta Lubomierza.Na skrzyżowaniu skręcamy w prawo,kierując się do Olesznej Podgórskiej.I kiedy tak idę i rozmawiam z Henrykiem,dzwoni mój telefon.To Radek.Proponuje mi,byśmy spróbowali odnaleźć i przejść nasz zgubiony szlak.Zgadzam się i zawracam.













Budynek dawnej stacji kolejowej.







Dochodzę do skrzyżowania,gdzie czekają na mnie Maciej i Radek,w trójkę skręcamy w lewo,wchodząc na jakubowy szlak.
O tym jak zgubiliśmy szlak można przeczytać tu:
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2013/02/prowadzenie-moge-odebraczostaw.html
Idziemy więc w trójkę.Rozglądamy się za oznaczeniem szlaku-co trzy pary oczu,to nie dwie-odnajdujemy,a raczej Maciej odnajduje żółtą strzałkę wskazującą kierunek.Ot gapy!!! Skręcamy w prawo,w drogę pomiędzy polami i wchodzimy w białą pustynię.

















Kościół w Olesznej Podgórskiej.

















Idziemy pomiędzy zaśnieżonymi polami.Droga jest przejechana przez samochód więc idzie się nią dobrze.Spokój i cisza nas otacza.Otacza nas biel skrzącego się w słońcu śniegu i błękit nieba.Odnaleźliśmy nasz szlak,wędrujemy nim w przepięknej scenerii i jak tu się nie cieszyć ???
Idziemy śnieżną krainą,rozmową umilamy sobie wędrowanie,robimy zdjęcia i radujemy się :)
Śniegowa pustynia...






















































Nasi rajdowicze???
I tak wędrujemy z dala od samochodów,od domostw,wśród pól,w bieli i błękicie,ciesząc się swoim towarzystwem i odnalezieniem szlaku św.Jakuba i dostrzegamy w oddali grupę ludzi-to nasi rajdowicze.Oni też nas zauważyli i czekają na nas.
Dochodzimy do Nich i już wspólnie idziemy dalej.


















Rozwalone krzyże pokutne-pojednania.


Dochodzimy do miejsca,gdzie są dwa krzyże pokutne-pojednania.Niestety są rozwalone.Komu to przeszkadza??? Głupota ludzka nie zna granic....
Robimy zdjęcia i ruszamy dalej.
























Przez pola i las,dochodzimy do Gryfowa Śląskiego.Pierwsze co dostrzegamy,to konie.Piękne,ciekawskie i łase na głaskanie.Kiedy nas dostrzegają,od razu podchodzą do ogrodzenia i nadstawiają głowy do głaskania.Sesja zdjęciowa z końmi trwa i trwa....i gdyby nie to,że trzeba jakoś odjechać z Gryfowa,to pewnie by trwała o wiele dłużej....
Po wygłaskaniu i nakarmieniu jabłkami koni idziemy dalej.Wąskimi uliczkami dochodzimy do gryfowskiego rynku.






















Rajdowi tancerze :)

Tańczący wędrowcy :)






Na rynku Gryfowa trwa jarmark wielkanocny.Na straganach królują przysmaki świąteczne.Natomiast ze sceny umieszczonej obok ratusza,rozbrzmiewa muzyka i śpiew,zachęcając przy okazji do tańców.
Po tańcach i wysłuchaniu historii Gryfowa idziemy do kościoła św.Jadwigi,gdzie spotykamy Walę.


:)







Witamy się z Walą i idziemy na wspólny spacer uliczkami miasteczka.
Kamienica ze świetlikiem w dachu.

Uchylone drzwi,zapraszają do środka.

A w środku...

...takie piękności...

:)












Po spacerze,żegnamy się z Walą i postanawiamy znaleźć jakąś knajpkę by coś ciepłego zjeść.Idziemy więc w kierunku stacji kolejowej,bo tam w pobliżu jest pizzeria.Okazuje się,że jest niewielka i nie pomieścimy się w niej.Wracamy więc do rynku.Tu znajdujemy restaurację,w której spokojnie możemy coś zjeść.


Koszyczek-dostałam od Radka :)






Po posileniu się i odpoczynku,idziemy w kierunku stacji kolejowej.Czas wracać do domu :)
Gorąca,pyszna i pożywna gulaszowa :)









Na dworzec kolejowy przychodzimy ciut przed przyjazdem naszego pociągu.Wsiadamy do niego i odjeżdżamy do Jeleniej Góry.
Kolejna wędrówka dobiegła końca.Udała się wybornie,odnaleźliśmy nasz zgubiony odcinek szlaku św.Jakuba-przeszliśmy go !!!!Pora więc ruszyć dalej!!!
Do zobaczenia więc niebawem :)











Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)

Zdjęcia tu dodane są Macieja,Henryka,Pawła,Radka i moje :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz