Nie spieszymy się.Na spokojnie zjadamy śniadanie,pijemy kawę i szykujemy prowiant na drogę.Robię więc kanapki,podobne do tych,które szykuję w pracy-ciekawe,czy zjemy je bez problemu?
Postanowiliśmy jechać samochodem do Zgorzelca,co pozwoli nam wcześniej wrócić do domu :)
Kiedy wszystko już jest gotowe,pakujemy się i ruszamy :)
Zatrzymujemy się w Lubaniu,by kupić bilety ZVON,ale okazuje się,że kasa jest jeszcze nieczynna,więc postanawiamy kupić je w Zgorzelcu i okazuje się,że tu kasa też jest zamknięta.I co robić???
Czekamy,marnując czas.
O 11-tej kończy się przerwa,więc kupujemy bilety,wsiadamy do autka i jedziemy na Bulwar Grecki-tam zaparkujemy.
Udaje nam się znaleźć miejsce-sporo dziś tu samochodów-parkujemy i kiedy wychodzimy na zewnątrz dowiadujemy się dlaczego tyle tu aut.Trwają zawody wędkarskie.Nie przyglądamy się zbyt długo,bo zależy nam na czasie.Idziemy więc w kierunku Mostu Staromiejskiego.Przechodzimy po nim na drugi brzeg Nysy Łużyckiej i znów jesteśmy w Niemczech.Idziemy dobrze nam znanymi uliczkami,mijając znane nam budynki :)
Idziemy tak przez Görlitz,kierując się ku stacji kolejowej.Po drodze sprawdziliśmy na kolejnych przystankach odjazd tramwaju i wyszło nam,że zdążymy spokojnie dojść do stacji kolejowej i stąd kawałek podjechać.
Tak też się stało! Gdy jesteśmy przy stacji,przyjeżdża nasz tramwaj,wsiadamy do niego i jedziemy.Podróż nasza nie trwa zbyt długo,bo w pewnym momencie,gdy ten się zatrzymuje na przystanku,wszyscy z niego wysiadają-koniec jazdy!
Wysiadamy i my!
Czekamy tak jak inni pasażerowie!
Po jakimś czasie podjeżdża autobus i wszyscy do niego wsiadają i my też!
I jedziemy!
I kiedy patrzymy przez okna,dostrzegamy,że nie ma torowiska-trwa remont.I się wszystko wyjaśniło :)
Wysiadamy na końcowym przystanku tramwajowym,kawałek wracamy do naszego szlaku i idziemy już nim.W miejscu gdzie ostatnio skręciliśmy w prawo,dziś skręcamy w lewo i wkraczamy na asfaltową ścieżkę rowerowo-spacerową,podobną do tamtej wiodącej wzdłuż jeziora.Ta jednak wiedzie tuż przy Nysie Łużyckiej.
Do Hagenwerder droga nam mija niesłychanie szybko.Mijamy budynek stacji kolejowej,zostawiamy za sobą ogromną koparkę i spokojnie idziemy naszym jakubowym szlakiem.
Asfaltowa ścieżka wiedzie nas przez pola,z dala od głównej drogi.Czasem zbliża się do Nysy Łużyckiej,to znów się od niej oddala i z każdym krokiem przybliża nas do dzisiejszego celu.I kiedy widzimy tablicę z nazwą miejscowości Leuba,wiemy,że jesteśmy już na przedmieściach Ostritz.
W Leubie przechodzimy obok pięknej fontanny i idziemy obejrzeć kościół św.Mikołaja.Oglądamy go tylko z zewnątrz-jest zamknięty.Spacerkiem przechodzimy więc dookoła,robiąc przy okazji zdjęcia,a po sesji opuszczamy teren przykościelny i powoli idziemy dalej.
Przechodzimy przez Leubę,podziwiając pięknie odnowione stare domu.Znów wkraczamy na ścieżkę rowerowo-spacerową,która tym razem wiedzie wzdłuż głównej szosy.Kiedy jesteśmy już przy tablicy z napisem Ostritz,wyjmujemy nasze kanapki.Są tak napakowane wszystkim,że z trudem można taką kanapkę ugryźć.Radek jakoś sobie radzi,gorzej ze mną.I kiedy tak wgryzam się w bułkę i powoli ją zjadam,mówię do Radka,że nie dziwię się,że je kupują.Jedna tak solidnie napakowana bułka i jest się najedzonym :) Problem tylko z ugryzieniem takiej kanapki....hi,hi...
Wchodzimy do Ostritz.
Na kominie dostrzegamy gniazdo z bocianami.Stajemy.Patrzymy na te piękne ptaki,robimy zdjęcia i mówię Radkowi,że rzadko kiedy mam okazję widzieć bociany i to z takiego bliska.Trochę trwa zanim znów ruszymy w drogę,wszak trza się nacieszyć tym widokiem,bo kto wie kiedy kolejny raz będziemy z tak bliska je podziwiać!!!
Kiedy już nasycimy się widokiem ptaków powolutku idziemy,pustymi uliczkami miasteczka,kierując się ku Rynkowi.
Zatrzymujemy się przy fontannie,robiąc sobie tu sesję zdjęciową,a po niej spacerowym krokiem wędrujemy po Rynku,oglądając i robiąc zdjęcia :)
Powoli jednak trzeba wracać do Polski.Dziś kończymy swą Drogę w Ostritz.Idziemy więc ku stacji kolejowej,która jest po polskiej stronie.I znów bezludnymi uliczkami wędrujemy przez miasteczko,robiąc zdjęcia i podziwiając stare,pięknie odnowione domy.Dochodzimy najpierw do Nysy Łużyckiej,przechodzimy ją po kładce i jesteśmy w Krzewinie Zgorzeleckiej,w Polsce.
A my z tej okazji pijemy piwko "Dobry Wieczór"-rozkoszując się jego smakiem :)
Tak kończymy kolejny kawałek naszej Drogi,przed nami jeszcze sporo do przejścia,więc do zobaczenia niebawem :)
Buen Camino !!!
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)
Danusia i Radek :)
Znowu wspaniałe zdjęcia :-P
OdpowiedzUsuńProszę o przepis na tą smakowitą kanapkę. Pozdrowienia. @-}--
Dzięki Elu :)
UsuńMoja kanapka to:bułka,masło,plaster sera żółtego,plaster wędliny,plasterki ogórka (latem najlepsze są kiszone),plasterki pomidora,plasterek cebuli lub pokrojony szczypior na wierzch,plasterki ugotowanego jajka,sól,pieprz.Elu składniki się zmieniają,w zależności od pory roku.Zimą np.na masło daję majonez,pokrojoną kapustę pekińską i keczup i całą resztę,więc kanapki są różne.
Elu zrób sobie taką kanapkę i spróbuj ją ugryźć....
Wtedy dla nas szykowałam kanapki z jeszcze jednym dodatkiem....z miłością :)
Pozdrawiam cieplutko i serdecznie :)