piątek, 12 czerwca 2015

Sępia Góra :)

Dziś piątek,więc nietypowa wycieczka.Radek w internecie znalazł informację,że jedno z naszych jeszcze niezdobytych miejsc w Niemczech właśnie w piątek jest otwarte.Ja mam wolne,Radek wziął jeden dzień urlopu,więc pora tam ruszyć.....no cóż,plany planami,a życie sobie...Podczas czwartkowej,wieczornej rozmowy,okazało się,że plany na dzisiejszy dzień muszą ulec zmianom...nie martwimy się tym zbytnio,bo jest mnóstwo miejsc,które wciąż mamy w planach odwiedzić.
Czekam więc na Radka.Kiedy przyjeżdża,pakujemy się do autka i kiedy mamy już ruszać,dostrzegam w oddali dwóch wędrowców z ogromnymi plecakami i kiedy przechodzą obok nas,nie wytrzymuję i Ich zaczepiam-"dokąd droga prowadzi???".I wystarcza kilka słów rozmowy i już wiemy,że to pielgrzymi z Torunia,idący szlakiem św.Jakuba do Pragi.No cóż,my swoją drogę jak na razie skończyliśmy w Benatkach nad Jizerou....Rozmawiamy chwilę,jeden z pielgrzymów robi nam zdjęcie,które obiecuje wysłać.Żegnamy się,życząc sobie nawzajem "Dobrej Drogi" i ruszamy do Świeradowa-Zdroju.
Zatrzymujemy się na chwilkę w Gryfowie Śląskim.Odwiedzamy punkt pocztowy,by kupić Turistické vizitky.Oczywiście udaje się nam je kupić,ale niestety nie ma wszystkich :(
Po vizytkovym zakupie,ruszamy do punktu informacji turystycznej po pieczątki.Na oknie widzimy naklejkę z muszlą,więc łudzimy się,że mają też taką pieczątkę.I cóż???? Nie mają!!!,ale za to mają trzy inne.Stemplujemy wszystkie nasze kajety.
O historii Gryfowa Śląskiego można przeczytać tu:http://www.gryfow.pl/gryfow-slaski,d70.html
i tu:http://www.gryfow.pl/legendy,d83.html
Przy ratuszu w Gryfowie Śląskim stoi bardzo ciekawa fontanna.Wokół wysokiej kolumny umieszczono postacie bawiących się dzieci.Na postumencie leży porzucony tornister,na szczycie kolumny znajdują się medaliony z herbami miasta,Neptuna i Nereidy,a u podstawy cztery figury gryfów.Fontanna powstała w 1908 roku  i jest dziełem berlińskiego rzeźbiarza Arnolda Künne.Był on autorem min.pomnika cesarza Wilhelma I w Złotoryi,pomnika Strzelców w Oleśnicy i fontanny Trzech Cesarzy na rynku w Ostródzie.Z tych trzech,tylko to ostatnie dzieło przetrwało do naszych czasów na terenie Polski i oczywiście gryfowska fontanna.Została postawiona na pamiątkę ukończenia miejskich wodociągów (1905 rok).A skąd figury bawiących się dzieci na niej ? Z tym wiąże się miejska legenda:
"Był to jeden z pięknych słonecznych jesiennych dni. Dwaj przyjaciele z tornistrami na plecach szli do szkoły. Ale jak tu siedzieć cały dzień w ławkach, gdy wrześniowe słońce świeci tak mocno i woda szumi kusząco. Sami nie wiedząc kiedy, zamiast w szkole znaleźli się w pobliskim lesie, wspinali się na drzewa i zaglądali do ptasich gniazd. Po kilku godzinach wrócili do miasteczka, aby ugasić pragnienie zimną wodą z miejskiej studni. Rzucili tornistry, ochlapywali się nawzajem i wtedy zauważyli dym wydobywający się z okna jednej z kamienic. Gdy się rozejrzeli, okazało się, że pożar objął już kilka budynków. Co robić? Niewiele osób zostało w miasteczku, większość mieszkańców pracowała w polu. Sami nie ugaszą pożaru! Chłopcy pobiegli w stronę ratusza. Weszli na wieżę i z całych sił ciągnęli za sznury, uruchamiając ratuszowe dzwony. Na dźwięk dzwonów ludzie zaczęli zbiegać się ze wszystkich stron. Na szczęście pożar szybko ugaszono. A chłopcy? Nikt już nie pamiętał, że byli na wagarach, wszyscy mówili tylko o bohaterskich dzieciach, które uratowały miasto. Na pamiątkę postawiono na gryfowskim Rynku rzeźbę przedstawiającą chłopców beztrosko bawiących się przy fontannie."
Obecnie fontanna jest pięknie odnowiona i przyciąga swym pięknem :) Oczywiście robię zdjęcia...,a po nich wsiadamy do autka i jedziemy już do Świeradowa-Zdroju :)


























Samochód zostawiamy na parkingu tuż przy stadionie miejskim.Bierzemy plecaki,aparaty i mapę(dziś mamy!!!) i ruszamy na szlak.Mamy 3 km do przejścia,tylko 3 km.Idziemy więc asfaltową drogą,pnąc się serpentynami ku górze.W pewnym momencie,oboje myślimy,że okaże się iż na szczyt można wjechać autem....to jednak tylko były myśli nieuczesane...bo po jakimś czasie wchodzimy do lasu i wąską ścieżką pośród traw wspinamy się wyżej,wyżej i coraz wyżej....
































..i kamyczek z Valtenbergu znalazł się przy kapliczce...



Mijamy kapliczkę i utworzony kopczyk z kamieni przy niej.Radek wyjmuje z kieszeni kamyczek znaleziony na Górze Valtenberg i kładzie go na kopczyku.
"W grudniu 1952 roku,12 letni Jan Kowalczuk zgubił się w śniegach tutejszego lasu.W tym miejscu po zmroku zaczął odmawiać różaniec.Otrzymał pomoc i sam szczęśliwie wrócił do domu.30 lat później postawił tą kapliczkę.Rodzeństwo Świeradów-Zdrój 2013 r."-tekst z tabliczki.
My po położeniu kamyczka idziemy dalej.
Przechodzimy przez drogę asfaltową i znów wchodzimy na leśną ścieżkę.Po przejściu jej kawałka mijamy pracowników leśnych,śniadających akurat,a tuż obok Nich,przywiązane do drzew,wśród leśnego gąszczu pasą się dwa konie....Mijamy Ich,serdecznie pozdrawiając i życząc smacznego.


\





\

Na wejściu na szlak od razu dostrzegamy żółtą tabliczkę,zakazującą wstępu-ścinka drzew!!!
Zawsze mnie to zastanawia,dlaczego akurat ścinka drzew musi być prowadzona szlakami turystycznymi???....
Mimo zakazu,wchodzimy.Idziemy bokiem zrytej ścieżki....niestety....i całe szczęście,że tędy ścięte drzewa ciągną konie(to widać i czuć!!!).Pniemy się jej poboczem wyżej i wyżej....
Ja oczywiście zostaję w tyle,bo kuszą mnie latające motyle,żuczki,mrówki i wszelkie kwitnące roślinki do zrobienia zdjęć....
\

\

\

\

\












































....widziano kiedyś mrówkę,która olbrzymią MRÓWĘ niosła....



























 Powolutku jednak docieram na szczyt Sępiej Góry.Tuż przed nami wszedł Pan,który nas minął pod szczytem.Prosimy Go,by nam zrobił zdjęcia i po tej sesji,spokojnie podziwiamy widoki,posilamy się i odpoczywamy :)


































"Sępia Góra (niem. Großer Geierstein, 828 m n.p.m.) – wzniesienie leżące ponad Świeradowem-Zdrój. Jest to ostatni na zachodzie Gór Izerskich szczyt Grzbietu Kamienickiego. Na szczycie góry znajduje się Biały Kamień – grupa granito-gnejsowych skałek z dużą zawartością kwarcu. Ze skał roztacza się widok na Góry Izerskie i Pogórze Izerskie.
Według legend na Sępiej Górze znajdować się miała pogańska świątynia i święty gaj Ślężan."-Wikipedia.
Sępia Góra-to też tajemnice II wojny światowej.Zrabowane skarby,miały być wwiezione i schowane na stokach Sępiej Góry....
"Śmierć na Gajowej,zwanej od 1945 roku Sępią Górą.
Na północnym stoku wysokiego zalesionego szczytu zwanego Haumberg (828 m), w 25 dziale leśnym na ziemi hrabiego Schafgotsche, 9 lutego 1839 zagrzmiało kilka strzałów...
Kamienne tablice upamiętniające śmierć rewirowego leśnego Hirta i rewirowego myśliwego Christa, 9 lutego 1839 r. (fot. Ewelina Śliwińska)
Jeszcze przed chwilą ciężko stąpało po śniegu trzech mężczyzn. Dwaj leśnicy i adiunkt. Prawda – dochodziło tu już do wymiany ognia między kłusownikami a strażnikami lasu, ale czy któryś z kłusowników zadarłby z trzema uzbrojonymi mężczyznami? Ta myśl dawała im poczucie bezpieczeństwa.
A jednak stało się... W miejscu, gdzie nad młodym lasem rosła borowina, padli rażeni wrażym strzałem rewirowy Christ i leśnik Hirt. Adiunkta, trzeciego uczestnika tej strzelaniny, uchroniła od śmierci ucieczka. Mordercą okazał się znany kłusownik z Hernsfordu [dzisiejsza Łęczyna], niejaki Glaubitz. Po powrocie z lasu pochwalił się swoim niecnym czynem. Twierdził, że nie dokonał go sam, ale z kompanami – kłusownikami Männigem i Ludwigem. Podobno, gdy został wykryty sam wymierzył sprawiedliwość – odbierając sobie życie.
Dziś tę tragedię upamiętnia kamień na podobieństwo nagrobku, z napisem i datą 1839. Po jego bokach znajdują się mniejsze symboliczne kamienie z wyrzeźbionym krzyżem i literami H oraz Ch."-tekst przysłany przez Bożenkę-dziękuję.
My niestety o tym nie wiedzieliśmy :( Trzeba będzie tu wrócić...
Po zdjęciach,posileniu się i odpoczynku zastanawiamy się jak wracać.Po krótkim przestudiowaniu mapy,decydujemy się dojść do żółtego szlaku i nim zejść.






















Przechodzimy więc przez prawie niezalesiony grzbiet-widoki są stąd cudne.Delikatnie schodzimy w dół.Na krzyżówce szlaków skręcamy w lewo i żółtym szlakiem podążamy ku miastu.






















Powolutku,bez pośpiechu wędrujemy leśną drogą.Dochodzimy nią skrzyżowania leśnych duktów,gdzie trwają prace przy zrywce drzew....
Tu mamy okazję podejrzeć pracę konia,ciągnącego ścięte drzewo...






















My po kilku zdjęciach i chwili przyglądania się,wracamy na szlak którym weszliśmy.Mijamy kapliczkę i kopczyk z kamieni i powolutku idziemy w dół.Przy ogromnym krzaku kwitnących jeżyn,zatrzymujemy się na sesję zdjęciową z kwieciem i owadami :)
Oj długo trwają zdjęcia,oj długo....










\











Po sesji zdjęciowej wychodzimy na drogę asfaltową i jej poboczem schodzimy do mostu,gdzie się rozstajemy :(
Oczywiście tylko na chwilę,ja zostaję z plecakami i aparatami,a Radek idzie po samochód.Po co mamy oboje iść,skoro może tylko jedno z nas???
Wykorzystuję okazję i robię zdjęcia kwiatom,owadom itp....zjadam przy okazji jabłko i czekam nieopodal stacji benzynowej na Radka :)....








To musiała być bardzo niegrzeczna łapka....

Kiedy Radek przyjeżdża,wsiadam i....jestem zaskoczona,bo zamiast jechać w kierunku Mirska,Radek skręca na drogę wiodącą ku Szklarskiej Porębie.
Zatrzymujemy się na parkingu leśnymi tu wyjaśnia się powód jazdy w tym kierunku.Idziemy obejrzeć Wodospad Kwisy.
Oczywiście wędrujemy na skróty-czyli przez las-dochodzimy tak do szosy i nią idziemy dalej....kiedy po lewej stronie pojawia się leśna droga,schodzimy na nią i dalej wędrujemy właśnie nią.Na zakręcie dostrzegamy wydeptaną,wąską ścieżkę,a do naszych uszu dochodzi szum spadającej wody-idziemy więc tam.Stajemy przed urokliwym,małym,sztucznie utworzonym wodospadem.Jesteśmy zachwyceni widokiem :)
Robimy zdjęcia-sporo-i zastanawiamy się dlaczego takie miejsce nie jest oznaczone.Wszystko wyjaśnia się dużo później.Wodospad,do którego doszliśmy jest to Wodospad Poidło.Znajduje się on na wysokości 590 m n.p.m. i spada on do potoku Wodopój tuż u jego ujścia do rzeki Kwisy.Nie jest to nasz poszukiwany Wodospad,ale mimo to,jest to niezwykle piękne i urokliwe miejsce-choć mnóstwo tu komarów i przydałaby się nam teraz kocimiętka....
Sesja zdjęciowa trwa tu dość długo....


























To już Kwisa :)































Kiedy już nasycimy oczy i aparaty pięknem,powolutku wracamy do autka.
Na parkingu robię jeszcze zdjęcia tablicy pokazującej ile czasu potrzebują poszczególne,wybrane,używane i wyrzucane przez człowieka przedmioty,na degradację w środowisku...
Przyroda nie jest w stanie z wieloma sama sobie poradzić-więc zanim cokolwiek bezmyślnie wyrzucimy,zastanówmy się....


Pierwszy w tym roku :)







Nie udało nam się znaleźć Wodospadu Kwisy,ale nie martwi nas to,bo w przyszłości mamy zamiar dotrzeć do jej źródeł :)
Dziś powoli wracamy,kończąc naszą dzisiejszą wędrówkę :)
Było pięknie,gorąco i gryząco :)
Kolejna wycieczka przed nami,więc do zobaczenia już niebawem :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz