sobota, 8 grudnia 2018

Trzebnickie spotkanie z fasolką z hostią :)

Wczoraj ustaliliśmy że dziś pojedziemy do Trzebnicy.Od dawna mieliśmy w planie odwiedzić to miasto.Jednak zawsze coś innego nam wypadało,poza tym miejsce,które chcemy odwiedzić jest zamknięte w niedzielę,więc odwiedziny Trzebnicy muszą wypaść w sobotę.
I dziś jest ta właśnie sobota.
Wstajemy dość wcześnie,jemy śniadanie,pijemy kawę,robimy kanapki,pakujemy plecaki i ruszamy w kierunku stacji kolejowej.W kasie kupujemy bilety "Weekend z KD"-kiedyś "Podróżuj z KD"-i idziemy na peron,na który przyjeżdża nasz pociąg.Wsiadamy do niego,rozsiadamy się wygodnie,wypełniamy nasze bilety i jedziemy ku naszej nowej przygodzie :)
Podróż umilamy sobie rozmowami,czytaniem książki i przyglądając się mijanym krajobrazom,więc mija nam szybko i bezproblemowo.I tak dojeżdżamy do Wrocławia,gdzie mamy przesiadkę na pociąg jadący do Trzebnicy.Po kilkudziesięciu minutach jazdy,wysiadamy na dworcu kolejowym w Trzebnicy i ruszamy w kierunku centrum miasta.

"Dzieje Trzebnicy sięgają w zamierzchłą przeszłość. Człowiek (Homo erectus) pojawił się w okolicach współczesnej Trzebnicy już przed ok. 500 tysiącami lat – z tego bowiem okresu pochodzą paleolityczne wyroby krzemienne znalezione na stoku Winnej Góry, na wschód od miasta. W V w n.e. nad strumieniem Sąsiecznica, na południe od obecnego Rynku, znajdowała się słowiańska osada. W XII w na jej północnym krańcu wzniesiono kościół parafialny pod wezwaniem św. Piotra. Po raz pierwszy nazwa Trzebnicy pojawiła się w dokumencie z 1138r.
Decydujące znaczenie dla rozwoju osady miało ufundowanie w 1202r. przez księcia Henryka Brodatego i jego małżonkę Jadwigę klasztoru i kościoła. W rok później biskup Cyprian wprowadził do klasztoru cysterki sprowadzone z Bambergu. Klasztor, którego budowę zakończono w 1218r., stał się ważnym ośrodkiem życia religijnego, kulturalnego i gospodarczego, wywierając przemożny wpływ na rozwój Trzebnicy. Opactwo trzebnickie było pierwszym cysterskim klasztorem żeńskim na ziemiach polskich. W XIII w nastąpiła rozbudowa Trzebnicy i poszerzenie jej granic. Prawa miejskie otrzymała w 1250r.
W XIV w Trzebnica znalazła się w granicach księstwa oleśnickiego i wraz z nim została zhołdowana Janowi Luksemburczykowi. Okresy pomyślnego rozwoju miasta przerywały najazdy, grabieże i epidemie. W XV w miasto i klasztor splądrowali husyci (1432 i 1433r.), a następnie wojska Macieja Korwina (1474r.). Dwukrotnie nawiedziła miasto epidemia "czarnej śmierci" (dżumy).
W 1526r. Śląsk przeszedł pod berło Habsburgów. W Trzebnicy wzniesiono nowe domy, wybudowano łaźnię miejską, powstały nowe cechy (najstarszy cech płócienników założono już w 1492r.). W 1605r. wzniesiono drewniany ratusz, a w 1607r. podmiejską strzelnicę. Kolejne zniszczenia i straty przyniosła wojna trzydziestoletnia (1618–1648). Liczne pożary, rabunki i kontrybucje zniszczyły miasto i zubożyły jego mieszkańców. Odbudowa miasta rozpoczęła się wraz z budową nowego budynku klasztornego w stylu późnego baroku. W 1730r. w zniesiono nowy ratusz miejski. W 1776r. Trzebnica miała 1974 mieszkańców i była znanym na Śląsku ośrodkiem przędzalniczym. W 1703r. urodziła się w Trzebnicy Maria Karolina Leszczyńska, córka króla Polski Stanisłwa Leszczyńskiego, późniejsza żona Ludwika XV i królowa Francji.
W 1740r. rozpoczął się podbój Śląska przez Prusy. Trzebnica wraz z całym Śląskiem przeszła na ponad dwa stulecia pod panowanie pruskie i niemieckie. Katastrofalne były dla losów miasta tzw. wojny śląskie, a następnie wydarzenia związane z przemarszem wojsk napoleońskich – epidemie, rabunki i konfiskaty zubożyły miasto. W 1810r. władze pruskie ogłosiły dekret kasacyjny klasztorów w królestwie pruskim. Rok później zakonnice opuściły klasztor. Opustoszały budynek klasztorny przechodził różne koleje: był obozem jenieckim, wojennym lazaretem i od 1817r. przędzalnią wełny. Zniszczeniu uległo wiele barokowych elementów architektonicznych. Dalszej dewastacji budynku zapobiegli Rycerze Maltańscy (Joannici), którzy kupili w 1870r. południowa część klasztoru i urządzili tam szpital wojskowy. W tym również roku podjęły w szpitalu pracę siostry z Kongregacji Sióstr Miłosierdzia Świętego Karola Boromeusza, które przybyły do Trzebnicy w 1861r. Po długich staraniach stały się one właścicielkami całego zespołu klasztornego. W początkach XIX w. rozpoczął się pomyślny okres w dziejach miasta. Powstały: bank, biblioteka, drukarnia, rozwijało się szkolnictwo, wydawano pierwsze lokalne gazety. Epidemie cholery, które nawiedziły Wrocław w latach 1853–1856, przyczyniły się do odkrycia walorów klimatycznych Trzebnicy i okolic. W 1888r. otwarto "Zdrój św. Jadwigi". W sąsiedztwie uzdrowiska wzniesiono liczne pensjonaty i wille.
W 1886r. Trzebnica uzyskała połączenie kolejowe z Wrocławiem. Dziesięć lat później oddano do użytku kolejkę wąskotorową. Duże znaczenie dla rozwoju miasta miała jego elektryfikacja w 1897r. i otwarcie gazowni w 1910r. Wojska radzieckie wkroczyły do Trzebnicy 25 stycznia 1945r. Miasto zostało w znacznym stopniu zniszczone już po jego zajęciu. Na przełomie marca i kwietnia 1945r. Trzebnica i okolice były miejscem koncentracji II Armii Wojska Polskiego, a następnie – od 20 kwietnia do początków czerwca – siedzibą władz wojewódzkich i ważnym ośrodkiem osadnictwa. W Trzebnicy zorganizowano pierwszy urząd pocztowy, szpital i drukarnię, a w pobliskim Pawłowie Trzebnickim – pierwszą polską szkołę. Lata powojenne przyniosły nie tylko usunięcie zniszczeń, ale również zdecydowaną rozbudowę miasta."-tekst ze strony: http://trzebnica.pl/1968/historia.html

Pierwszy nasz postój na sesję zdjęciową,mamy przy lokomotywie kolejki wąskotorowej.Tuż obok dostrzegamy pomnik Niepodległości.Przystajemy przy nim i robimy kilka zdjęć,a po nich ruszamy w kierunku Bazyliki i sanktuarium św.Jadwigi.










































































Obchodzimy zabudowania klasztorne dookoła i stajemy przed świątynią.Kilka zdjęć na zewnątrz i wchodzimy do środka.Siadamy w ławkach,na chwilę modlitwy i zadumy,a po ich zaczynamy oglądać wnętrze bazyliki.

"Sanktuarium św. Jadwigi w Trzebnicy – zespół klasztorny wraz z bazyliką pod wezwaniem św. Jadwigi i św. Bartłomieja, będący co najmniej od początku XIV w. sanktuarium w związku z obecnością w bazylice grobu świętej Jadwigi.
Klasztor w Trzebnicy ufundował książę Henryk Brodaty w 1202, pod wpływem swojej żony Jadwigi, jako siedzibę pierwszego w Polsce zakonu żeńskiego. Przeznaczono go dla cysterek, sprowadzonych z Bambergu 22 stycznia 1203.
W „Księdze Henrykowskiej” znajduje się wypowiedź samego księcia, dotycząca założenia fundacji trzebnickiej: Ojciec mój, szczęsnej pamięci książę Bolesław, założył na odpuszczenie swoich grzechów klasztor i kościół w Lubiążu, a po jego śmierci ja ufundowałem klasztor zakonnic w Trzebnicy ku czci Boga i św. Bartłomieja – apostoła. W akcie fundacyjnym książę Henryk oświadczył także, że klasztor w Trzebnicy buduje na swoich gruntach i własnym kosztem, dla zbawienia duszy ojca, swojej i dusz bliskich.
Wiadomość o założeniu klasztoru trzebnickiego jako fundacji przekazała bulla papieża Innocentego III z 22 listopada 1202 roku, na mocy której papież wziął klasztor pod szczególną opiekę. Wprowadzenie sióstr benedyktynek z Bambergu, które w 1218 roku przyjęły regułę cysterską, odbyło się 13 stycznia 1203 roku i zostało przeprowadzone przez biskupa wrocławskiego, Cypriana.
Zakon podlegał cystersom z Lubiąża. W 1208-1219 wybudowano w stylu romańskim trójnawowy, jeden z pierwszych w Polsce kościołów ceglanych (długość 80,4 m, szerokość 23,8 m, szerokość transeptu 31,6 m). Szczególnie ważną dla historii architektury jest wybudowana w latach 1268-1269 kaplica św. Jadwigi, która jest pierwszym w Polsce budynkiem zbudowanym w całości w stylu gotyckim. W kaplicy umieszczono szczątki św. Jadwigi. Kaplica jest jednocześnie uważana za najwybitniejszą budowlę XIII-wiecznej Polski. Znaczenie klasztoru szybko wzrosło, gdy w 1212 roku wstąpiła doń Gertruda, córka władców Śląska Henryka I Brodatego i Jadwigi, która w 1232 została ksienią. O dużej randze klasztoru świadczy też fakt, iż od 1214 mieszkały tu i wychowywały się przez kilka lat królewny czeskie - Agnieszka, późniejsza święta wraz z siostrą Anną późniejszą żoną Henryka Pobożnego. Od samego początku bazylika stała się mauzoleum Piastów śląskich, w sumie pochowano tu 22 przedstawicieli tego rodu, m.in. w 1238 - księcia wrocławskiego i krakowskiego Henryka I Brodatego, wcześniej także ks. Konrada Kędzierzawego, małoletniego syna Henryka Brodatego, a w 1267 św. Jadwigę. Obecnie większość z nich leży w podziemiach kaplicy św. Jadwigi.
Najazdy husytów połączone z dewastacją klasztoru i majątków klasztornych w 1432 i 1433, a następnie zniszczenia w 1475 dokonane przez węgierską armię Korwina zapoczątkowały długotrwały okres upadku i stagnacji klasztoru, utrwalony przez uwikłanie się Śląska w spory religijne związane z ekspansją protestantyzmu. Z nielicznych dzieł sztuki zamówionych w XVI w. przetrwała głównie wczesnorenesansowa chrzcielnica z początku XVI w. i kilka epitafiów.
16 lipca 1464 roku, na skutek uderzenia pioruna w kościół, zniszczony został dach kaplicy św. Jadwigi, jednak klasztor wtedy ocalał.
Kolejny pożar dotknął klasztor i kościół 11 marca 1486 roku, kiedy to spalone zostały ornaty, relikwiarze, książki, kielichy, pacyfikały, organy i inne drogocenne przedmioty. Siostry cysterki z trudem uratowały swoje życie. W dokumencie opatki z 1 maja 1487 roku można przeczytać, że spalony został cały klasztor.
Następne pożary notują kroniki z 1505 i 1595 roku, w ich wyniku klasztor został częściowo spalony.
Dopiero wzrastająca zamożność Śląska i jego rekatolicyzacja po zakończeniu wojny trzydziestoletniej w 1648 oraz przełomowa dla sojuszu habsbursko-polskiego zwycięska wojna religijno-narodowa z Turcją (bitwa pod Wiedniem w 1683) stworzyły sprzyjającą gospodarczo i politycznie bazę dla zwiększenia kultu św. Jadwigi, z którą identyfikowali się zarówno Polacy jak i katoliccy Habsburgowie. Pierwsze prace nad renowacją świątyni zaczęła w 1676 ksieni Krystyna Pawłowska. Barokizacja świątyni nastąpiła w dwóch głównych etapach.
Pierwszy etap przypadł na lata 1680-1685. Po ustanowieniu w 1680 przez papieża Innocentego XI na prośbę Jana Sobieskiego oraz Habsburgów dnia św. Jadwigi jako święta powszechnego w całym Kościele katolickim zakon zainicjował prace artystyczne w kościele celem ożywienia ruchu pielgrzymkowego i umocnienia katolicyzmu w rejonie. Najważniejszym było wyeksponowanie grobu św. Jadwigi w sanktuarium świętej w wielkiej kaplicy św. Jadwigi. W związku z tym, krakowski rzeźbiarz Marcin Bielawski w 1680 wykonał z marmuru: czarnego dębickiego i różowego paczółtowickiego sarkofag z rzeźbą świętej przykryty baldachimem wspartym na 14 kolumnach. W 1685 wyposażono kaplicę w ozdobną ambonę. Jednocześnie w samym kościele Jakub Bielawski (syn Marcina) wykonał w 1685 marmurowy sarkofag dla księcia Henryka I Brodatego i wielkiego mistrza krajowego w Prusach w latach 1279-1280, mistrza krajowego Inflant w latach 1279-1281, mistrza krajowego w Niemczech w latach 1284-1291, wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego w latach 1291-1296 Feuchtwangena, gdzie przeniesiono szczątki obu władców, spoczywających wcześniej oddzielnie. Wspólny pochówek męża świętej i kojarzonego z walkami z muzułmanami mistrza zakonnego miało symbolizować triumf chrześcijaństwa nad islamem. Zamówiono cykl 20 obrazów olejnych poświęconych życiu św. Jadwigi wykonanych w pracowni najsłynniejszego malarza śląskiego baroku Willmanna. Malarz ten namalował też w 1685 obraz Męczeństwo św. Bartłomieja dla ówczesnego ołtarza głównego (obecnie w ołtarzu bocznym). Zarówno dla kaplicy św. Jadwigi jak i dla kościoła wykonano szereg ołtarzy (niezachowanych, z wyjątkiem jednego w kaplicy św. Jadwigi). Już po zakończeniu głównych prac w kościele, dobudowano jeszcze północną kruchtę w 1690.
Po przywróceniu świetności świątyni, zakonnice postanowiły odnowić bardzo wówczas zaniedbany klasztor. Okazało się, że naprawa zniszczonych budynków, zbudowanych w dodatku w niemodnym już stylu romańskim i zbyt małych jest zbyt kosztowna, dlatego w 1697 wyburzono stary klasztor i rozpoczęto budowę dwukrotnie większego, nowego zespołu gmachów zaprojektowanych przez wrocławskiego architekta Kalkbrennera.
Drugi etap barokizacji kościoła przypadł na okres 1730–1760. Zastąpiono wtedy ołtarze główne bazyliki i kaplicy św. Jadwigi (1730) i wszystkie boczne ołtarze (16 w bazylice i 5 w kaplicy św. Jadwigi) nowymi ołtarzami rzeźbionymi w stylu rokoko, zbudowano monumentalną rokokową ambonę w bazylice, zamówiono także szereg mniejszych prac, m.in. chrzcielnicę. Do wykonania tych prac zaproszono czołowych artystów Śląska. Główne prace rzeźbiarskie wykonał Mangoldt w okresie 1739-1745: ołtarz główny bazyliki, ambonę, całopostaciowe rzeźby św. Jadwigi i św. Elżbiety u wejścia do prezbiterium. Oprócz tych drewnianych dzieł, Mangoldt wykonał alabastrową figurę św. Jadwigi, którą umieszczono na sarkofagu świętej, na miejsce wcześniej rzeźby dłuta Bielawskiego, którą przeniesiono do kaplicy św. Jana Chrzciciela ustawiając ją w miejscu krótkotrwałego (1268-1269) pochówku świętej. Z warsztatu Mangoldta pochodzi też jeden z bocznych ołtarzy bazyliki. W tym okresie w kaplicy św. Jadwigi duże epitafium księżnej legnicko-brzeskiej Karoliny powstałe w pracowni Rauchmillera i Pawła oraz Piotra Strudlów. Najważniejsze obrazy tego okresu wykonał dla bazyliki Bentuma w 1747-1748. Jego pędzla są oba obrazy ołtarza głównego (Wniebowzięcie NMP i Trójca Święta), dwa obrazy w prezbiterium (opatki trzebnickiej Gertrudy i Śmierć św. Jadwigi) i Śmierć św. Benedykta (kopia obrazu Willmanna) w jednym z bocznych ołtarzy kaplicy św. Jadwigi. Dwa obrazy (św. Anny i św. Józefa) ołtarzy bocznych kaplicy św. Jadwigi namalował F. Scheffler, zachowało się też kilka obrazów ołtarzowych. W tym okresie podjęto też znaczne prace poza kościołem, przede wszystkim w 1734 zakończono budowę Kalwarii na wzgórzach wokół świątyni, a w 1738 ustawiono przed kościołem barokową kolumnę (wysokości 10 m) z Nepomucenem na szczycie.
Już po zakończeniu głównych prac tej fazy barokizacji kościoła, w 1780 podjęto decyzję o budowie dużej wieży (68 m) kościelnej w miejscu głównego, romańskiego wejścia od strony zachodniej. Wieża zaprojektowana przez wrocławskiego architekta Dahna ukończona została w 1785.
Zniszczenia husyckie oraz barokizacja spowodowały prawie całkowitą zagładę wyposażenia gotyckiego. Zachowała się tylko nieliczne obiekty, m.in. [ rzeźba późnogotycka Matki Boskiej z XV w. oraz obraz ołtarzowy późnogotycki Matki Bożej z Dzieciątkiem.
Pomimo zakończenia głównych prac budowlanych, sytuacja gospodarcza klasztoru w drugiej połowie XVIII w. zaczęła się gwałtownie pogarszać. W 1742 po zajęciu Śląska przez protestanckie Prusy nowe władze nadały miastu Trzebnicy pełną niezależność gospodarczą i sądowniczą od klasztoru (miasto było częściowo niezależne od zakonu od 1257). W 1810 klasztor, będący wówczas właścicielem 1 miasta, 73 wsi, 25 folwarków i 10 kościołów patronackich uległ sekularyzacji przeprowadzonej w całych Prusach.
W marcu 1811 roku zostały sprzedane albo wystawione na licytację wszystkie wartościowe przedmioty klasztoru: dzieła sztuki, meble, sprzęt i szaty liturgiczne, a nawet drobne akcesoria. Przedmioty te nabywali najczęściej podwładni klasztoru, gdyż pragnęli, aby pozostały one jako pamiątki po dawnym opactwie. Obrazy, które zdobiły krużganek i wnętrze klasztoru oraz dokumenty, księgi i zbiory archiwalne zostały wywiezione do Wrocławia i zgromadzone w zabudowaniach klasztoru kanoników regularnych laterańskich na Piasku we Wrocławiu oraz w Muzeum Sztuki Rzemieślniczej.
Kościół dalej działał, ale tylko jako parafialny. Klasztor był zamieniony na obóz jeniecki dla Rosjan w czasie wojen napoleońskich, w 1813-1816 użytkowano go jako lazaret, w niektórych pomieszczeniach urządzono mieszkania urzędników, w 1817 założono w klasztorze fabrykę sukienniczą, która działała do 1857. Następnie, po nieudanej próbie lokalizacji w klasztorze więzienia, ten był niezagospodarowany. W 1870 część klasztoru wykupili joannici, a w 1889 resztę klasztoru odkupiły boromeuszki. Oba zakony urządziły w swych częściach szpitale, po czym joannici odsprzedali swój udział boromeuszkom.
W 1903 przeprowadzono restaurację bazyliki. W tym czasie rzeźbiarz Bemsten odnowił ambonę w kaplicy św. Jadwigi. Na wieży zamontowano duży, ozdobny zegar i kute ozdobne kraty. Jednocześnie wrocławscy artyści Schwarzbach i Hans Pölzig zbudowali chór muzyczny w bazylice, gdzie umieszczono organy zbudowane na początku XX w. przez firmę Schlaga z Świdnicy.
W okresie międzywojennym, w czasie drobnych renowacji odkryto i wyeksponowano portale romańskie, m.in. zdobiony portal, lekko uszkodzony, portal sprzed 1250 z tympanonem ze sceną adoracji NMP z Dzieciątkiem, zdobiony portal romański z okresu 1218-1230 z tympanonem z przedstawieniem króla Dawida oraz w kaplicy św. Jadwigi bogato zdobiony portal wczesnogotycki z romańskim dwustronnym tympanonem z końca XIII w. (od strony prezbiterium bazyliki częściowo odsłonięty przedstawiający Ukrzyżowanie, od strony kaplicy ilustrujący koronację Matki Bożej). W latach 1926 - 1927 w kalwarii trzebnickiej zbudowano dużą kopię groty z Lourdes wykonaną z bloków miejscowej rudy żelaza.
Kiedy zbliżał się front, 19 stycznia 1945 roku, gauleiter Karl Hanke wydał rozkaz o ewakuacji ludności cywilnej zamieszkałej po prawej stronie Odry. Ten sam nakaz został przekazany także siostrom boromeuszkom mieszkającym w Trzebnicy. Ówczesna przełożona generalna, Matka Konstantyna Hermann, zgodziła się jednak tylko na wyjazd sióstr, które zostały powołane do czynnej służby wojskowej. Wszystkie pozostałe siostry miały zostać w klasztorze, pomimo niebezpieczeństwa jakie im zagrażało, służąc chorym i wszystkim szukającym schronienia. 21 kwietnia 1945 roku polskie władze administracyjne przejęły od wojskowej władzy radzieckiej szpital sióstr boromeuszek i ustaliły jego nazwę na Polski Powiatowy Szpital w Trzebnicy.
Po II wojnie światowej udostępniono turystycznie kryptę św. Bartłomieja ukończoną w 1214, trójnawową z absydą, przebudowaną w XVII w. i XX w. Znajduje się tam nagrobna płyta księcia oleśnickiego Konrada II z początku XV w. oraz ołtarz i rzeźby wolno stojące barokowe, tamże urządzono lapidarium fragmentów rzeźb romańskich. W dwupiętrowej zakrystii romańskiej urządzono muzeum, z cennymi zbiorami sztuki sakralnej od XIII w. do dziś, w tym z relikwiarzem z czaszką św. Jadwigi z 1553, wykonanym we Wrocławiu.
Dzisiejsze działania podejmowane przez siostry boromeuszki trzebnickie Dnia 18 grudnia 1995 roku nastąpiło otwarcie pierwszego oddziału zakładu dla kobiet chorych, niepełnosprawnych, niewymagających hospitalizacji. 23 czerwca 2000 roku dokonano otwarcia drugiego oddziału dla kobiet, a 1 kwietnia 2004 roku trzeciego oddziału w Domu Jana i Henryka, tym razem dla mężczyzn.
Od września 2000 roku przy klasztorze sióstr boromeuszek w Trzebnicy funkcjonuje Świetlica Profilaktyczno-Wychowawcza dla Dzieci i Młodzieży pod nazwą „MACIEJKI”.
4 maja 2004 roku siostry boromeuszki otworzyły stołówkę dla ubogich, pod oficjalną nazwą: Ośrodek Wsparcia Społecznego – Szósty Stół św. Jadwigi prowadzony przez siostry boromeuszki.
W kwietniu 2000 roku siostry uruchomiły swoją stronę internetową pod adresem: www.boromeuszki.pl, która pozwalała zapoznać się z historią Zgromadzenia i jego charyzmatem, poznać placówki Zgromadzenia, jak też odbyć wirtualną wycieczkę po klasztorze trzebnickim.
23 czerwca 2002 roku z racji jubileuszu 350-lecia istnienia Zgromadzenia sióstr boromeuszek kard. Henryk Gulbinowicz dokonał uroczystego otwarcia Muzeum sióstr. Powstało ono z inicjatywy s. Olimpii Konopki. Zbiory Muzeum wiążą się przede wszystkim z historią Zgromadzenia, ale obejmują także eksponaty, jak np. tablice z drzewem genealogicznym rodu Andechs odnoszące się do św. Jadwigi, fundatorki klasztoru trzebnickiego oraz inne dokumenty rękopiśmienne dotyczące historii cysterek. Ramy czasowe zebranych pamiątek sięgają do czasów współczesnych. Do nich należy kompletny zestaw medali papieskich, z okresu pontyfikatu papieża Jana Pawła II oraz zbiór jego wszystkich encyklik i adhortacji.
11 lipca 2007 roku w przyklasztornym sadzie została poświęcona przez ks. kapelana Waleriana Gruszkę, mierząca 180 cm i ważąca 360 kg, figura św. Józefa wykonana w pracowni figur w Piekarach Śląskich . Miała ona stanowić wotum wdzięczności, ufundowane przez s. Benedyktę Langosz, ekonomkę generalną Zgromadzenia, za stałą opiekę, jaką św. Józef otacza klasztor i wszelkie podejmowane przez siostry przedsięwzięcia.
Najnowszą inicjatywą sióstr boromeuszek jest powołana w Trzebnicy Fundacja dla Ratowania Klasztoru Św. Jadwigi Śląskiej „By służyć”, której podstawowym celem jest troska o zachowanie materialnego i duchowego dziedzictwa św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy, w tym: renowacja i rewitalizacja, przebudowa oraz utrzymanie obiektów i terenu klasztornego."-Wikipedia.



























































































Po obejrzeniu całego wnętrza świątyni i zrobieniu mnóstwa zdjęć,opuszczamy kościół,z przeświadczeniem że coś ominęliśmy.Tak niestety już u nas bywa....
Przystajemy przed kolumną z figurą św.Jana Nepomucena.Robimy sobie z nią zdjęcia,a po nich ruszamy powoli w kierunku Rynku,ku naszemu dzisiejszemu celowi :)















































































Idąc ku Rynkowi,dostrzegamy w oddali wieżę z czerwonej cegły,więc postanawiamy tam podejść.I tak docieramy do kościoła św.Piotra i Pawła.Wchodzimy do środka i na chwilkę przysiadamy w ławce.Po modlitwie i kilku zdjęciach opuszczamy świątynie i skrótem zmierzamy do Rynku.














Zatrzymujemy się przy pręgierzu.Muzeum Regionalne ma być otwarte o godzinie 12:00,więc skrupulatnie wykorzystujemy pozostały nam czas do otwarcia i niespiesznie robimy zdjęcia,przechadzając się przez Rynek i tak docieramy do budynku nr.8.Stary,zabytkowy,piękny dom z kolumnami to według niektórych stron internetowych Muzeum Regionalne.Niestety nie ma żadnej tablicy informującej o ty że tu się mieści Muzeum.Mimo to kiedy mija południe,łapię za klamkę i okazuje się że drzwi są zamknięte.Zadzieram więc głowę i pytam Pana,który wiesza lampki na balkonie o Muzeum.I cóż się okazuje? Nie ma tu Muzeum a On nie wie gdzie jest.Patrzymy na siebie zrezygnowani,zaskoczeni i rozczarowani.Specjalnie przyjechaliśmy do Trzebnicy by odwiedzić to niewielkie Muzeum,spotkać Pana Kustosza-człowieka z pasją,a tu takie rozczarowanie :-(























Stajemy nieopodal Ratusza i dyskutujemy co robić dalej.
-Danusiu może pójdziemy na Winną Górę,skoro nie ma tu Muzeum?-pyta Radek-Wyznaczysz trasę?
-Dobrze,wyznaczę-odpowiadam.
I kiedy grzebię w mapach w telefonie,mówię do Radka:
-Może Muzeum jest w Ratuszu?
-Pójdę zobaczyć.
I poszedł,a po chwili macha do mnie,żebym podeszła do Niego.Wchodzę więc po schodach i staję przed drzwiami wejściowymi do budynku Ratusza.
-Miałaś rację-mówi Radek-W Ratuszu jest Muzeum.Przynajmniej tak jest napisane na domofonie.
Wchodzimy więc do budynku i od razu,w holu po lewej stronie dostrzegamy drzwi wiodące do Muzeum.Podchodzimy,naciskamy klamkę i nic-zamknięte !!!!
Czekamy chwilę,wychodząc z założenia że każdy spóźnić się może-ludzka rzecz.I kiedy tak czekamy,do holu wszedł starszy Pan.Widząc nas pyta:
-Państwo do Muzeum?
-Tak-odpowiadamy.
-Prezes przyjdzie,zawsze przychodzi.Poczekajcie chwilę.Na pewno przyjdzie.
No to czekamy i oglądamy zdjęcia pozawieszane na ścianach.I nagle Radek mówi:
-Na Rynku jest kot-rzeźba kota.
-Skąd wiesz?,przecież nie mogliśmy jej przeoczyć ?-mówię.
-A jednak jest,spójrz na zdjęcia.
I patrzę i stwierdzam,że tam gdzie jest rzeźba kota,stoi choinka.
Wychodzimy więc na zewnątrz,podchodzimy do choinki i między gałązkami odnajdujemy kocią rzeźbę.Jest to para kotów.Robimy kilka zdjęć i spoglądamy na plan miasta,zastanawiając się co robić dalej.W pewnym momencie Radek mówi do mnie:
-Wiesz że informacja turystyczna jest otwarta?
-Skąd wiesz?
-Na planie miasta wyczytałem.Od 15 października do 1 maja w soboty od 11:00 do 13:00.To może pójdziemy najpierw do informacji turystycznej? Pieczątka,folderki,może mapka? Co myślisz?
-Myślę że to dobry pomysł Radeczku,a później wrócimy tu i może już Muzeum będzie otwarte?!
I tak idziemy w kierunku informacji turystycznej.
























Dość szybko docieramy na miejsce.Podchodzimy do drzwi,gdzie wisi kartka,na której jest napisane że wejście jest od strony ul.Witosa.Idziemy więc w kierunku tej ulicy,łapiemy za każdą klamkę-wszystkie drzwi i bramy zamknięte,obchodzimy cały budynek Urzędu Miasta dookoła i stajemy w tym samym miejscu-przed drzwiami informacji turystycznej.Patrzymy na siebie i stwierdzamy że może coś przeoczyliśmy.Ruszamy więc jeszcze raz dookoła budyku.Wszystko pozamykane,niczego nie przeoczyliśmy.Wychodzi na to że wyjedziemy z Trzebnicy rozczarowani,strasznie rozczarowani,ale opiszemy to,by inni wiedzieli czego spodziewać się po przyjeździe do tego miasta-tak postanawiamy!!!
Jedynym plusem tej węrówki to figurka kota przed Urzędem Miasta.Zatrzymujemy się przy niej na ciut dłużej i robimy zdjęcia.Po nich idziemy do toalety miejskiej-niepłatna,ale czysta,co jest zaskoczeniem dla nas-taki malutki plusik dla mista,które nas rozczarowało.Po sikundzie idziemy w kierunku Rynku.Postanawiamy jeszcze raz spróbować z wejściem do Muzeum.Mamy cichą nadzieję że jednak nam się uda....












Wędrując ku Rynkowi,znajdujemy kolejnego kota.Przystajemy przy nim na krótką sesję zdjęciową,a po niej docieramy już do Rynku i Ratusza.Tuż przy schodach spotykamy młodych ludzi czekających na "Młodą Parę" i stwierdzamy,że czasy się zmieniły.Kiedyś,żeby wziąć ślub w grudniu,trzeba było czekać do Świąt Bożego Narodzenia,a dziś?-każdy dzień jest dobry....
Mijamy gości weselnych i wchodzimy do holu Ratusza.Podchodzimy do drzwi Muzeum,łapiemy za klamkę i zamknięte!!! Niestety zamknięte!!!
Znów patrzymy na siebie rozczarowani i rozżaleni.Szkoda nam że nie mamy możliwości spotkania Pana Kustosza i rozmowy z Nim,a tak nam zależało.
-Zadzwonię pod numer podany na drzwiach-mówię do Radka.
-Dzwoń.
I dzwonię na telefon stacjonarny,który słychać gdzieś w budynku.Dzwonię znów i nic.
-Może zadzwonię na numer telefonu komórkowego?-pytam.
-Zadzwoń.Trzeba spróbować.
Dzwonię więc kolejny już raz,ale po kilku sygnałach włącza się sekretarka,więc odpuszczam i mówię do Radka:
-Nic z tego,nie wejdziemy do Muzeum,ale możemy wejść schodami wyżej i zobaczyć jak wygląda sala ślubów na przykłąd.
-Możemy-odpowiada Radek.
I wchodzimy na piętro.Zaglądam gdzie się da,myśląc że Radek jest tuż obok,ale po jakimś czasie słyszę jak mnie woła.
-Danusia,chodź na dół bo przyszedł Pan Kustosz i Muzeum jest otwarte.
Schodzę prawie biegiem i wchodzę do Muzeum.Witamy się z Panem,ściągamy plecaki i kurtki i zaczynamy oglądać zgromadzone tu eksponaty i słuchać opowiadania Pana Zbigniewa.






"Historia Muzeum.
W 1969r.Towarzystwo Miłośników Ziemi Trzebnickiej zorganizowało szereg imprez i spotkań związanych z organizacją życia w Trzebnicy w pierwszych latach po II wojnie światowej.Pokłosiem tych spotkań było zgromadzenie poaźnego zbioru dokumentów,zdjęć,przedmiotów,które stały się podstawą do zorganizowania w 1979 r. IzbyPamieci Narodowej w trzebnickim Ratuszu.
W 1990 r. po zgromadzeniu wielu nowych dokumentów i eksponatów,Izbę Pamięci Narodowej przekształcono w Muzeum Regionalne.W ratuszu eksponowane były zdjęcia i dokumenty np.spis ulic po polsku i po niemiecku,informacje o powstaniu pierwszych szkół,urzędów,placówek kultury.Pokazano tam pierwszy numer gazety "Brzask",notatki prasowe o pierwszych imprezach kulturalnych,o uruchomieniu pierwszej kawiarni,kina,poczty.Była także eksponowana tam wystawa fotograficzna Rafała Eysymontta prezentująca Trzebnicę z początku XX wieku,grafiki trzebnickie z XVIII i XIX wieku,kopie wielu ważnych dokumentów i pieczęci średniowiecznych m.in. księżnej Jadwigi,książąt śląskich,klasztoru trzebnickiego,pierwsze pieczęcie miasta Trzebnicy i pieczęcie biskupów wrocławskich.Wśród nich jest dokument z 1203 roku,w którym książę Henryk Brodaty określa powinności poddanych klasztoru trzebnickiego,a także z 1216 roku,w którym papież Innocenty III bierze pod opiekę klasztor cysterek w Trzebnicy.
W maju 1998 roku w jedynej ocalałej po wojnie kamieniczce z XVIII wieku-"Pod Złotym Słońcem" dzięki wsparciu Urzędu Miasta i Gminy Trzebnica,Muzeum Reginalne znalazło nową siedzibę-na parterze budynku-Rynek 8.Zbiory zostały wzbogacone o pełną dokumentację sensacyjnych odkryć dr.Jana Michała Berdukiewicza,pokazujących ślady pobytu Homo Erectusa z terenu Winnej Góry (Kociej Góry) sprzed 500 tysięcy lat,z okresu,gdy jeszcze ludzie pierwotni nie znali ognia.Wykopaliska archologiczne w Trzebnicy świadczą o tym,że na terenie Winnej Góry (Kociej Góry) przebywała ok.500 000 lat temu grupa zbieracko-myśliwska Homo erectus.Są to najstarsze ślady pobytu człowieka na ziemiach polskich!
Znaleziono tu narzędzia krzemienne służące do np.rąbania kości,drewna i krojenia mięsa.Są wśród nich często bardzo starannie wykonane zgrzebła,rylce,narzędziazębate i przekłuwacze.
Stałą ekspozycją w muzeum jest gablota z eksponatami wypożyczonymi z Muzeum Archeologicznego z Wrocławia z przedmiotami znalezionymi na tych terenach,z okresu średniowiecza.W gablocie znajdują się też oryginalne manierki pielgrzymie z XIII wieku,z którymi pielgrzymi udawali się do grobu księżnej Sląska-św.Jadwigi.W zbiorach muzeum znajduje się na planszach wiele wystaw,dotyczących historii miasta i zabytków m.in.wystawa fotograficzna Rafała Eysymontta prezentująca Trzebnicę z początku XX wieku,grafiki trzebnickie z XVIII i XIX wieku,wystawa poświęcona pionierom ziemi trzebnickiej i kolejce wąsko-i normalnotorowej,wystawy fotograficzne-"Skarby ziemi trzebnickiej"-z fotografiami Marcina Mazurkiewicza,najnowsze znaleziska z terenu miasta,archeologów Bogdana Bobowskiego i Sławomira Górki-fragmenty naczyń ceramicznych,cybuchy fajek,fragmenty kafli piecowych.Muzeum posiada skromny księgozbiór "trzebnicki"-wszystkie wydania "Brzasku",książki o historii i dziełach sztuki i architektury w Trzebnicy,wiele publikacji TMZT,wiele książek ks.prof.Antoniego Kiełbasy i Jerzego B.kosa oraz publikacje wydawane przez Dolnośląskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne we Wrocłąwiu.Poza tym dysponujemy bankiem danych w formie zapisu elektronicznego na płytach CD o zabytkach,ludziach,wydarzeniach i imprezach z powiatu trzebnickiego.Posiadamy ok.100 pocztówek z dawnej Trzebnicy i wydane kilka lat temu współczesne pocztówki Trzebnicy.Parę eksponatów podarował Grzegorz Janoswki z Trzebnicy:m,in.główki fajek z gliny,figurkę porcelanową św.Jadwigi,rysunek tuszem-św.Jadwiga,autorstwa Karola Stobieckiego i miedzoryt z wizerunkiem św.Jadwigi-patronki Śląska.Poza tym w zbiorach znajduje się wiele pamiątek,zdjęć i dokumentów z pierwszych lat powojennych z Trzebnicy.
Na wystawie obecnie można również zobaczyć plany miasta,współczesną mapę miasta,dużą panoramę Trzebnicy (widok z Kociej Góry),planszę dotyczącą fundatorów bazyliki i klasztoru trzbnickiego-św.Jadwigi i Henryka Brodatego;można zapoznać się najważniejszymi datami z historii miasta.
Muzeum jest licznie odwiedzane przez młodzież szkolną z Trzebnicy i pobliskich miast i wiosek z także turystów,również przez Niemców-byłych mieszkańców Trzebnicy.Z materiałów,publikacji,książek,gazet korzystają także studenci przygotowujący prace magisterskie i doktorskie.Muzeum systematycznie poszerza swoje zbiory o nowe eksponaty.Można tu zapoznać się z jedną z manografii:"Trzebnica.Zarys rozwoju miasta na przestrzeni wieków" i "Atlasem Historycznym Miast Polskich-Trzebnica".
W Muzeum Regionalnym raz w miesiącu zbiera się zarząd TMZT,ustalając program działalności na najbliższy miesiąc.Organizujemy comiesięczne "Spotkania Czwartkowe"-z pisarzami,poetami,ludźmi kultury i sztuki.Planuje się też coroczne imprezy-Trzebnickie Święto sadów i Tydzień Kultury Chrześcijańskiej,konferencje naukowe,wystawy plastyczne i plany wydawnicze pozycji związanych z Trzebnicą i regionem.Omawia się wydanie kolejnych numerów rocznika "Brzask".
TMZT organizuje również coroczne konkursy dla szkół o tematyce historycznej i regionalnej,dotyczące miasta i regionu.Pokłosiem tych konkursów są różnie wydawane i publikowane-w formie skeczu,dokumentacji video,utworów wierszowanych,zdjęć,bajki itp.-przez uczniów,wizytówki miejscowości,z których pochodzą-"minimonografie" ich Małych Ojczyzn.
Od 1992 roku kustoszem Muzeum Regionalnego jest trzebnicki artysta plastyk Zbigniew Lubicz-Miszewski,który pełni dyżury trzy razy w tygodniu:we wtorki,czwartki i soboty,w godz.12-16 i jest do dyspozycji zwiedzających w ciągu tygodnia,po uprzednim uzgodnieniu.Muzeum systematycznie poszerza swoje zbiory o nowe eksponaty.
W 2006 roku Muzeum Regionalne uzyskało dodatkowe pomieszczenia na parterze budynku-Rynek 8 i tam mieściło się do kwietnia 2008 roku.Od maja 2008 roku,dzięki burmistrzowi Gminy Trzebnica Markowi Długozimie,Muzeum Regionalne dostało nową siedzibę,w najważniejszym punkcie miasta-trzebnickim ratuszu.Po przeprowadzeniu najbardziej niezbędnych prac organizacyjnych,muzeum staje się nie tylko zbiorem zabytków kultury materialnej i duchowej powiatu trzebnickiego,ale również bankiem informacji o ludziach,zabytkach kultury,historii i dziejach ziemi trzebnickiej.
Muzeum Regionalnemu rodzina Kulik ofaiarowała "Kronikę Joachima" z następującym wpisem:"Ten egzemplarz Kroniki Trzebnicy firma Kulik otrzymała od przedwojennego trzebniczanina Helmuta Tartscha,mieszkającego obecnie w Bremen i przekazuje go do Muzeum Ziemi Tzrebnickiej.Trzebnica,wrzesień 2009 r."
W Muzeum prowadzimy na bieżąco kronikę miasta,publikujemy artykuły w "Panoramie Trzebnickiej",przygotowujemy publikacje multimedialne dotyczące miasta,zabytków,twórców i ważnych wydarzeń,które prezentujemy na lekcjach regionalnych w Muzeum i w szkołach.
Do statutowych zadań muzeum należy:poszerzanie wiedzy uczniów i mieszkańców o regionie,o zabytkach i miejscach pamięci narodowej,działanie na rzecz rozwoju turystyki i ochrony środowiska naturalnego i kulturowego,popularyzacja Trzebnicy,jako najstarszego w Polsce siedliska człowieka (Homo erectus),szerzenie wiedzy o miejscu rodzinnym,kultywowanie tradycji regionalnej i rozbudzanie etosu miejsca rodzinnego-naszej "Małej Ojczyzny",wzbogacenie zasobu informacji o historii Ziemi Trzebnickiej,o polskim osadnictwie w latach powojennych,stałe powiększanie ilości materiałów faktograficznych,dokumentów,fotografii i udostępnianie ich w Muzeum,organizowanie "banku informacji" dotyczącego historii,trwałych zabytków kultury i sztuki i spuścizny dziedzictwa narodowego ziemi trzebnickiej.Staramy się o gromadzenie dóbr kultury i materiałów dokumentacyjnych w zakresie historii,archeologii,etnografii i sztuki ziemi trzebnickiej drogą przekazów,darowizn i zapisów oraz depozytów,a także w wyniku archeologicznych badań terenowych.Prowadzimy Bibliotekę Regionalną i archiwizujemy dane z zakresu ekspozycji prezentowanych w muzeu.
W ratuszu udostępniona jest sala konferencyjna,w której organizujemy kolejne wystawy,prowadzimy lekcje regionalne,organizujemy spotkania z twórcami i wykłady.
Wszelkie informacje i wyczerpujące artykuły dotyczące muzeum,historii i działalności TMZT można znaleźć na stronie internetowej:
http://ziemiatrzebnicka.pl/
Zbigniew Lubicz-Miszewski."-tekst ze strony: http://ziemiatrzebnicka.pl/muzeum-regionalne/historia-muzeum/


Najpierw Pan Kustosz opowiada nam o odkryciu archeologicznym na Winnej Górze w 1987 roku.Pokazuje nam wydobyte krzemienne,małe narzędzia.Opowiada o pielgrzymach przybywających do grobu św.Jadwgi,pokazując nam znalezione pielgrzymie manierki na wodę-my słuchamy,oglądamy eksponaty umieszczone w gablocie i robimy zdjęcia.

"Najstarsze ślady obecności czlowieka na ziemiach polskich (sprzed ok. 500 000 lat)
-Homo erectus, pojawił się w Afryce około 1,8-2 mln. lat temu. Charakteryzują go silnie rozwinięte wały nadoczodołowe, pochylone czoło oraz masywne i wysunięte do przodu szczęki. Jednocześnie jego wzrost i proporcje ciała zbliżone były do człowieka współczesnego. W wyniku ewolucji tego gatunku, znacznie powiększyły się rozmiary mózgu: od 800 cm3 u najwcześniejszych form, do około 1200 cm3 . Taka pojemność mózgu mieści się już w normalnym zakresie zmienności u współczesnego człowieka (1000-2000 cm3). Homo erectus udoskonalił technikę produkcji narzędzi, dobrze opanował sztukę polowania i nauczył się rozniecać ogień. Jako pierwszy wywędrował z Afryki. Ponad 1,5 mln. lat temu dotarł do zachodniej i południowo-wschodniej Azji, a około miliona lat temu do Europy. Również na terenie dzisiejszej Polski odkryto narzędzia datowane na 0,4-0,5 mln. lat temu, produkowane przez Homo erectus.
W odkrywkowej kopalni gliny na zachodnim stoku Winnej Góry (zwanej też Kocią Górą) w 1987 r. znaleziono wyroby pochodzące sprzed ok. 500 000 lat. Badania archeologiczne przeprowadzone przez międzynarodową grupą badawczą pod kierownictwem Jana M. Burdukiewicza z Uniwersytetu Wrocławskiego ujawniły liczne pozostałości obozowiska naszych odległych przodków określanych mianem homo erectus (człowiek wyprostowany). Homo erectus miał mózg o ok. 25% mniejszy niż obecni ludzie, a jego wzrost sięgał 1,75 m. Około 1,8 mln lat temu dotarł z Afryki do Eurazji i pierwszy zasiedlił rozległe obszary strefy ciepłej i umiarkowanej starego świata. Żył w małych grupach, liczących po kilku osobników, które stale wędrowały w poszukiwaniu pożywienia.
Na stoku Winnej Góry wykryto kilka skupień narzędzi kamiennych (ok. 2000 okazów) oraz szczątki fauny łownej (koń, jeleń, łoś, bizon, nosorożec, dzik, szczupak), które znajdowały się w piaskach z okresu ciepłego, pod osadami morenowymi zlodowacenia południowo - polskiego (Elstery), na głębokości 8-14 m.
Narzędzia najdawniejszych mieszkańców kotliny trzebnickiej wykonywano głównie z małych odłupków krzemiennych (zgrzebła, przekłuwacze, narzędzia zębate), które zapewne były wkładane w drewniane oprawy, na co wskazują nowe znaleziska w Schöningen (dolna Saksonia).
Na tym stanowisku odkryto również drewniane oszczepy długości ok. 2,3 m, które służyły do polowań. Do cięższych prac (rąbanie, tłuczenie) używano niekiedy dużych narzędzi otoczakowych.
Wykopaliska na Winnej Górze stały się sensacją naukową, ponieważ dzięki nim dwukrotnie wydłużył się okres zasiedlenia ziem polskich. Ponadto są one jednym z najstarszym dowodów pojawienia się pierwszych ludzi w Europie Środkowej.:-tekst ze strony: http://www.muzeum.milicz.biz/index.php?c=4

Po obejrzeniu archeologicznych znalezisk,przechodzimy do pokoju,gdzie prawie wszystko jest poświęcone urodzonej w Trzebnicy,królewny polskiej,a później królowej Francji-Marii Karolinnie Zofii Felicji Leszczyńskiej herbu Wieniawa.

"Maria Karolina Zofia Felicja Leszczyńska herbu Wieniawa (ur. 23 czerwca 1703 w Trzebnicy, zm. 24 czerwca 1768 w Wersalu) – królewna polska, królowa Francji w latach 1725–1768 jako żona Ludwika XV. Młodsza córka króla polskiego Stanisława Leszczyńskiego i Katarzyny Opalińskiej.
Została królową Francji, gdyż Ludwik IV Henryk Burbon, książę de Condé, pierwszy minister króla Ludwika XV oraz jego następca na tym stanowisku – Kardynał Fleury, chcieli znaleźć panu żonę, która nie wciągnie Francji w skomplikowane polityczne sojusze. Popierała to mocno Markiza de Prie, kochanka księcia de Condé i to ona miała decydujący wpływ na wybór Marii. Ludwik XV, chcąc wzmocnić monarchię, potrzebował znaleźć kandydatkę, mogącą szybko zapewnić mu następcę tronu, dlatego też dla Marii wyrzekł się planów poślubienia nieletniej infantki hiszpańskiej, Marianny Wiktorii Burbon, z którą był zaręczony, co Filip V i Elżbieta uznali za afront i ostatecznie doprowadziło to do zbliżenia hiszpańsko-habsburskiego.
Ślub Marii i Ludwika XV odbył się 4 września 1725. Ich małżeństwo było początkowo szczęśliwe, królowa urodziła 10 dzieci. Ludwik XV miał jednak wiele oficjalnych metres (np. Madame Pompadour), które ostatecznie przyćmiły Marię na dworze królewskim. O większości romansów swojego męża Maria doskonale wiedziała.
W odróżnieniu od innych królowych miała możliwość spotykania się ze swoimi rodzicami. Ludwik XV po upływie czasu zrozumiał, że małżeństwo z niezamożną Leszczyńską było dla niego zawstydzającym mezaliansem. Maria przybyła na dwór bardzo skromnie, jednak dzięki temu mariażowi do Francji została przyłączona Lotaryngia.
Była gorliwą katoliczką.
Jej kulturalnym wkładem w życie dworu wersalskiego było urządzanie cotygodniowych koncertów polskich chórów; pozostawiła też ślad w kulturze kulinarnej Francji – jej nazwiskiem nazwano szarlotkę á la Lesiki. Ponadto miała okazję poznać młodego Mozarta i jego siostrę, Marię Annę.
Jej jedyny syn – Ludwik Ferdynand poślubił Marię Józefę Wettyn, córkę rywala ojca Marii o koronę polską – Augusta III Sasa. Początkowo fakt ten powodował spięcia między dwiema kobietami, ale wkrótce okazało się, że Maria Józefa podziwia byłego króla Stanisława Leszczyńskiego. Kilkoro wnuków Marii otrzymało nawet na jedno z imion, imię Stanisław np. późniejszy król Ludwik XVIII.
Maria zmarła w 1768, sześć lat przed swoim mężem. Została pochowana w bazylice Saint-Denis pod Paryżem. Jej serce spoczęło obok rodziców w kościele Notre-Dame de Bon Secours w Nancy. Nową metresą jej męża została Madame du Barry, była prostytutka. Dzieci i wnuki Marii zgodnie i szczerze opłakiwały jej śmierć i znienawidziły du Barry. Dwa lata później, wnuk Marii – Ludwik August poślubił młodą arcyksiężniczkę austriacką – Marię Antoninę, która w przyszłości miała zostać ostatnią królową Francji.
Dwoje wnuków Marii zostało zgilotynowanych podczas rewolucji francuskiej: Ludwik August – Ludwik XVI i Madame Elżbieta. Dwoje innych wnuków po restauracji monarchii, w 1814, zostało kolejnymi królami Francji: Ludwik XVIII i Karol X.
Potomstwo:
-Maria Ludwika Elżbieta (Marie-Louise-Elisabeth) (14 sierpnia 1727 – 6 grudnia 1759), księżna Parmy, żona Filipa Burbona
-Anna Henrietta (Anne-Henriette) (14 sierpnia 1727 – 10 lutego 1752),
-Maria Ludwika (Marie-Louise) (28 lipca 1728 – 19 lutego 1733)
-Ludwik Ferdynand (4 września 1729 – 20 grudnia 1765), delfin Francji, ojciec 3 królów Francji: Ludwika XVI, Ludwika XVIII i Karola X
-Filip Ludwik (30 sierpnia 1730 – 17 kwietnia 1733), diuk Andegawenii
-Maria Adelajda (30 marca 1732 – 27 lutego 1800)
-Wiktoria Ludwika (Victoire-Louise) (11 maja 1733 – 7 czerwca 1799)
-Zofia Filipa (Sophie-Philippine) (17 lipca 1734 – 3 marca 1782)
-Teresa Felicja (Thérèse-Félicité) (16 maja 1736 – 28 września 1744)
-Ludwika Maria (Louise-Marie) (5 lipca 1737 – 23 grudnia 1787), wstąpiła do klasztoru i zwana była jako Teresa od St-Augustin."-Wikipedia.

Pan Zbyszek mówi nam o królowej Francji,która urodziła się w Trzebnicy.Opowiada o Jej życiu,małżeństwie,dzieciach i wnukach.My słuchamy,oglądamy i robimy zdjęcia.W gablotach mamy okazję obejrzeć odciski starych pieczęci.Pan Kustosz przynosi nam książkę o Trzebnicy,siadam więc przy pięknym stoliku i niespiesznie przeglądam każdą stronę.Po dzisiejszym spacerze ulicami miasta mamy okazję,dzięki starym fotografiom,rycinom,obrazom zobaczyć jak zmieniło się miasto.






















































Kiedy tak sobie niespiesznie przeglądam książkę,Pan Zbigniew przynosi nam kolejną księgę do obejrzenia,a po chwili podchodzi do nas i pyta:
-Widzieliście fasolkę z hostią?
Patrzymy na siebie zaskoczeni i odpowiadamy że nie.
-To ja Wam dam-mówi Pan Zbyszek i po chwili daje nam po jednej fasolce.
-A znacie jej historię?
-Nie-odpowiadamy zaskoczeni.
Pan Kustosz widząc nasze zdziwienie,stwierdza że wydrukuje nam historię owej fasolki.Po chwili kładzie przed nami kartkę z opisaną historią.Dziękujemy serdecznie.
Po obejrzeniu książek oddajemy je i idziemy obejrzeć kolejne eksponaty.
W oszklonych gablotach poukładane są zdjęcia i dokumenty dotyczące kolejki wąskotorowej.Oglądamy wszystko i robimy zdjęcia.Na ścianie dostrzegam fotografie z Małego Muzeum Ludowego w Marcinowie.Wołam Radka i pokazuje Mu te fotki.Mówię przy okazji,że gdyby nie Muzeum Regionalne w Trzebnicy,to poszlibyśmy dzisiaj właśnie tam-taki miałam plan.Pan Zbyszek widząc że pokazuję zdjęcia Radkowi,podchodzi i pyta:
-Byliście w Marcinowie,w Muzeum u Kowalskich?
-Nie byliśmy-odpowiadamy zgodnie.
-Jedźcie koniecznie.Jest to niesamowite Muzeum.Cały czas coś nowego przybywa i wciąż się rozrasta.Jest tam mnóstwo sprzętów pokazujących życie w dawnych gospodarstwach domowych.Musicie to zobaczyć.
-Owiedzimy na pewno,ale nie dziś,bo nie starczy nam czasu.
-A skąd jesteście?
-Z Jeleniej Góry.
-Przyjechaliście samochodem?
-Nie,przyjechaliśmy pociągiem i dlatego dziś już nie damy rady dotrzeć do tego Muzeum-odpowiadamy.
-Dobrze że można do nas jednak dotrzeć pociągiem,a miała być ta linia zamknięta.
-My się cieszymy że mamy możliwość w taki sposób docierać do niektórych miejsc,a poza tym chcemy jeszcze odwiedzić tutejszy Browar i napić się piwa.
-Super.A byliście w Bazylice?
-Byliśmy.
-Zaglądaliście do krypty?-pyta Pan Zbyszek.
-Nie-odpowiadamy zaskoczeni.
-To musicie wrócić i zajrzeć.Po lewej i prawej stronie ołtarza głównego są wejścia.
-Takie wąskie,kręte schody?-pytam.
-Tak właśnie.Na dole znajduje się krypta św.Bratłomieja i studzienka z wodą.Musicie koniecznie tam wrócić.
-Wrócimy!
I pomyśleć że trzeba było wejść do Muzeum Regionalnego,by dowiedzieć się że w Bazylice można wejść pod ołtarz główny do krypty.


Muzeum w Marcinowie :)

































































Dziękujemy serdecznie Panu Kustoszowi za informacje,pytamy o pieczątkę i kiedy słyszymy że są trzy,nasze oczy rozświetlają się radością.Pan Zbigniew stempluje nasze kajety i patrzy przy okazji z podziwem na nasze zgromadzone w brulionach pieczątki,a nam się serducha radują niesamowicie :) Przy okazji mówimy że piszemy bloga i chcielibyśmy pokazać jak niezwykłe jest to miejsce,pytamy też czy nie ma  nic przeciwko byśmy mogli zrobić sobie z Panem zdjęcia.
Oczywiście Pan Kustosz nie ma nic przeciwko,a my cieszymy się bardzo :)
Trudno jest się rozstać,ale skoro mamy jeszcze dwa cele przed sobą trzeba ruszyć dalej.
Żegnamy się z Panem Zbigniewem życząc sobie wzajemnie wszystkiego dobrego i powoli opuszczamy Ratusz.
Jesteśmy zadowoleni i radośni.
Oboje stwierdzamy że dla takich Ludzi warto jechać kawał drogi.Niewielkie Muzeum,posiadające skromne eksponaty,posiada niezwykłego Człowieka :) I to jest najważniejsze w tym wszystkim !!!!
Pozdrawiamy Pana Zbigniewa bardzo serdecznie i cieplutko :)




Grzesiu,brzciszku pozdrawiam Cię serdecznie :)































Niespiesznie idziemy do Bazyliki.Oczywiście po drodze robimy zdjęcia i oglądamy wszystko.Kiedy docieramy do świątyni,od razu podchodzimy do ołtarza głównego i z jego prawej strony wchodzimy do romańskiej krypty św.Bartłomieja,jest to najstarsza część trzebnickiej bazyliki.Przechadzamy się niespiesznie i robimy zdjęcia,a po nich wychodzimy drugimi schodami koło ołtarza głównego.




































































Po obejrzeniu krypty w Bazylice,opuszczamy ją i wychodzimy na plac na zewnątrz.Tu Radek stwierdza że trzeba znaleźć drogę do browaru.
-Danusiu,wytyczysz trasę?-pyta.
-Już to czynię Radeczku.-odpowiadam,a przy okazji sprawdzam czy browar będzie otwarty gdy tam dojdziemy.I cóż się okazuje?,browar będzie zamknięty,niestety.....
Żal nam,bo chcieliśmy spróbować tutejszego piwa :(
-Danusiu,wytycz trasę do Intermarché,tam zawsze można dostać regionalne piwo.
Więc wyznaczam trasę i niespiesznie wędrujemy w kierunku marketu.Po drodze zatrzymujemy się przy muralach.Robimy zdjęcia,a po nich Radek wchodzi do sklepu reklamującego się alkoholami z całego świata.Po chwili wychodzi z niego i stwierdza,że faktycznie można tam kupić różne alkohole,ale tutejszego piwa nie mają,za to dowiedział się gdzie można napić się regionalnego,złotego trunku.
Wyznaczam trasę w telefonie i powoli ruszamy.Zmierzamy znów w kierunku Bazyliki.Śmiejemy się że gdyby ktoś nas obserwował,to stwierdził by że sami nie wiedzą dokąd mają iść,cały czas kręcą się koło Bazyliki....





























































Po sesji zdjęciowej przed Bazyliką,niespiesznie idziemy już w kierunku Pizzerii u Włocha-czyli Pizzerii Damiano's.Dość szybko docieramy do celu,wchodzimy do środka i siadamy przy dwuosobowym stoliku.Młoda Kelnerka przynosi nam menu,a my od razu zaglądamy do karty-oboje jesteśmy głodni.Po chwili namysłu zamawiamy dwie pizze i dwa piwa z browaru "Cztery Ściany"-Pale Ale.Najpierw na naszym stole zostają postawione szklanki z piwem.Wiadomo,na pizze trzeba trochę poczekać.Pijemy więc powoli piwko,rozmawiamy i czekamy na jedzenie.
I po jakimś czasie,na naszym stole zostają postawione dwie pizze.Ochoczo zabieramy się do jedzenia.Jednoznacznie stwierdzamy,że obie pizze bardzo dobre :)
















Po posileniu się i wypiciu piwa,płacimy,ubieramy kurtki i wychodzimy na zewnątrz.Powoli,bo oboje jesteśmy obżarci idziemy w kierunku stacji kolejowej.Mimo obżarstwa dość szybko docieramy na miejsce.Nasz pociąg już stoi na peronie,więc wsiadamy do niego,rozsiadamy się wygodnie i o wyznaczonej godzinie ruszamy do Wrocławia.
Podróż mija nam szybko i bezproblemowo.We Wrocławiu mamy trochę czasu,więc idziemy na "gwóźdź programu"-czyli sikundę w galerii handlowej,a po niej wracamy na peron,na którym czekamy na nasz pociąg.I kiedy tak czekamy,to niespiesznie wędrujemy po peronie i okazuje się,że w ten sposób popełniamy ogromny błąd.Szynobus wjechał i zatrzymał się daleko od nas,więc kiedy do niego wsiadamy,miejsc siedzących brak :( Czeka nas jazda na stojąco do Wałbrzycha-stwierdzamy.No cóż,tak też niestety bywa.Jednak przy jednym z wejść do pociągu rozkładane miejsce siedzące.Siadamy na nim oboje,zastanawiając się tylko przez chwilę czy wytrzyma nasz ciężar.I tak jak przewidywaliśmy,w ten sposób dojeżdżamy do Wałbrzycha,tu na kolejnych stacjach wysiada sporo pasażerów,więc w pociągu zrobiło się luźniej.My znadujemy sobie dwa miejsca,rozsiadamy się na nich wygodnie i tak jedziemy już do Jeleniej Góry.






Tak kończy się nasza wycieczka do Trzebnicy.Było niesamowicie i pięknie.Poznaliśmy przesympatycznego Pana Kustosza-człowieka z pasją :) Odwiedziliśmy cudne miejsca,ale przed nami wciąż wiele do zobaczenia,więc do Trzebnicy wrócimy :)

Jutro planujemy kolejną wycieczkę,więc do zobaczenia :)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i cieplutko,życząc miłej lektury :)

Danusia i Radek :)








P.S.
"Autentyczna historia, związana z tajemnicą Eucharystii, zaistniała we Francji, w czasach wielkiej rewolucji francuskiej.
Eucharystyczne wydarzenie miało miejsce w Alzacji, która podczas pamiętnej rewolucji w 1789 r., pod względem administracyjnym została zespolona z Francją. Kraina ta, słynąca z malowniczych krajobrazów, jest ważnym regionem rolniczym, położonym między Wogezami a Renem. Do dzisiaj opowiada się tam interesującą historię, którą w 200 lat od jej zaistnienia spisał i opublikował w 1989 r. M.F. de Bussang.
Oto proboszcz małej alzackiej wioski, zaniepokojony wzrastającą falą terroru brygad rewolucyjnych, które zaczęły zagrażać jego parafii, stanął przed niezmiernie dramatycznym wyzwaniem: „Gdzie ukryć Najświętszy Sakrament?”.
Ze swoich obaw zwierzył się jednej z parafianek. Ta bez wahania, jakby niepomna na grożące jej i wiosce niebezpieczeństwo związane z odkryciem „Bożego skarbu”, zaproponowała swoją rolną działkę, obsadzoną rosnącą na tyczkach fasolą. Jakież było zaskoczenie owej odważnej wieśniaczki jesienią, w porze zbiorów! Z każdego z posadzonych w roli całkiem białych nasion wyrosły fasolki z tajemniczymi brązowymi znakami.
Przejęta tym faktem gospodyni wzięła garść ziarenek, by pokazać je proboszczowi. Ten bez większego trudu, pod natchnieniem Ducha Świętego, rozpoznał na każdej fasolce cudownie powstały zarys maleńkiej hostii zamkniętej w brązowej monstrancji, pięknie ornamentowanej.
Zdziwionej parafiance zaś oznajmił: „Droga pani, to jest rekompensata za pani odwagę i głęboką wiarę. Gdyby hostie z kościoła zostały odkryte w polu rolnym, gdzie je ukryliśmy, ja i pani zostalibyśmy rozstrzelani, pani dom spalony, a może i cała wieś„.
W nieodległej miejscowości Faverney en Comté podczas rewolucji spowodowano pożar kościoła. W stanie nietkniętym pozostały hostie ukryte w tabernakulum, w cudowny sposób ocalone przed ogniem. Do historii przeszło jednak przede wszystkim wydarzenie związane z cudowną alzacką fasolką."-tekst ze strony: https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2015/01/13/swiadectwo-bozej-interwencji-fasolka-z-bozym-znamieniem/




6 komentarzy:

  1. Trzebnica to miasto, które często odwiedzam. Polecam jeszcze do odwiedzenia dzielnicę uzdrowiskową Trzebnicy. To kompleks trzech stawów, wokół których ciągną się alejki spacerowe z infrastrukturą rekreacyjną. Są też tężnie solankowe, które w powietrzu tworzą specyficzny mikroklimat. Tuż obok znajduje się nowoczesny aquapark. To wszystko sąsiaduje z polożonym na wzgórzach Lasem Bukowym, który jest świetną bazą wypadową na spacery. Znajduje się tu leśna Droga Krzyżowa i cudowny kościółek pw Czternastu Świętych Wspomożycieli. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My pierwszy raz pojechaliśmy do Trzebnicy,więc nie mogliśmy wszystkiego zobaczyć,ale dziękujemy za podpowiedź :)
      Do Trzebnicy wrócimy z przyjemnością,przecież nie weszliśmy na Winną Górę i nie odwiedziliśmy małego kościółka,który widzieliśmy z okien pociągu,a poza tym jest jeszcze Muzeum u Kowalskich w Marcinowie,które kusi swoją kolekcją,oj bardzo kusi :)
      Dziękujemy bardzo każdą wskazówkę i pozdrawiamy serdecznie :)

      Usuń
  2. Kolejna świetna i pouczająca wycieczka. Czytając o Waszych przygodach, dochodzę do wniosku, że jednak turystyka jest traktowana po macoszemu.
    Miasta mając wiele ciekawostek nie pala się być przyjaźnie nastawieni do odwiedzających. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście Olu że w tych miastach mieszkają ludzie z pasją i to dzięki Nim tam się wraca,a reszta zostaje gdzieś z boku.Najpierw jest żal,ale później dzięki takim Ludziom wszystko zostaje wynagrodzone :),a realia z informacjami turystycznymi są takie,jakie są....
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  3. W Trzebnicy jest rzeczywiście co oglądać. Można też spotkać uroczego kota i kamiennego nietoperza, i fajne murale :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izuniu zaciekawiłaś mnie.Nam się udało znaleźć trzy koty-para na Rynku,jeden przy Urzędzie Miasta i jeden na promenadzie.Wiemy że na Winnej Górze jest kot,ale tam nie dotarliśmy,a gdzie jeszcze??? Nietoperza widzieliśmy na barometrze miejskim,ale kamienny gdzie jest??? Dwa murale znaleźliśmy,co widać na zdjęciach,a są jeszcze jakieś inne??? Podpowiedz nam to z przyjemnością wrócimy by je odnaleźć :)
      Pozdrawiam Izuniu serdecznie :)

      Usuń